Meot[Zagajnik w pobliżu miasta]

Królewskie miasto, nad którym piecze sprawuje król Terezjusz, a jego siedzibą jest ogromny w swych rozmiarach pałac budowany przez wieki, który rozrasta się nawet dzisiaj. Kiedyś był to po prostu szeroki, płaski budynek o dwóch piętrach i smutnych, szarych ścianach. Postanowiono jednak dobudować wieże z wąskimi oknami, a pałac otoczyć pnącą roślinnością. Tak więc dzisiaj Pałac Królewski Meot nie straszy już szarością. Dzięki posadzeniu przy murach winorośli, bluszczy i innych pnących rośli budynek wygląda zupełnie inaczej. Zwłaszcza, kiedy winobluszcze zmieniają kolor liści, czy kiedy kwitną oplatające okna powoje.
Loran
Rasa:
Profesje:

[Zagajnik w pobliżu miasta]

Post autor: Loran »

Każdej nocy ten sam sen.
Zgiełk bitewny nabrzmiewa ze wszystkich stron. Gdzie się nie obejrzeć widać krew, zwłoki, konających ludzi. Dwa plemiona ścierają się w bezwzględnym pojedynku, wyżynając nawzajem swoich członków. A w samym środku stoi on - Loran. Bierze w swoje ręce włócznię i przeszywa nią stojącego przed nim łysola, którego krew za chwilę ląduje na jego twarzy. Szarpnął miecz wbity nieopodal i z dzikim wzrokiem rzucił się ku kolejnym wrogom, lecz wtedy zauważa za sobą cień. Za późno. Ciężki obuch uderza go w kark, przewracając na ziemię. Przez mgłę zsuwającą mu się na oczy widzi, jak postać przed nim unosi kosę tylko po to, by zaraz go przebić.
Obudził się, łapiąc za rękojeść noża. Rozbieganym wzrokiem przeszył zarośla wokół niego, lecz już po chwili uspokoił się myślą, że to tylko sen. Wsunął ostrze z powrotem na swoje miejsce, opierając się z tyłu ręką o ziemię. Ognisko wciąż skąpane było ognistymi językami wijącymi się ku niebu, zupełnie jakby dopiero co rozpalono. Westchnął cicho, przecierając oczy. Ten sen męczył go już od bardzo dawna, nie dając spać po nocach. Próbował już różnych specyfików polecanych przez różnych alchemików, zaklęć zaklinaczy i tradycyjnych sposobów wieśniaków, jednak nic nie pomagało. Wątpił, czy wymienione osoby podzieliły się z nim wiedzą o najlepszych według ich opinii sposobach, jako że Saanginerzy dalej nie byli zbyt lubianą rasą. Nie mogli go raczej poznać po wyglądzie- przystrzygł włosy, zbroję zawsze nosił czystą a smoczy wzrok starał się w takich momentach tłumić w sobie. Może pachniał jakoś inaczej? Lub wszyscy mieli jakieś podskórne wykrywacze smoczej krwi? Czytał gdzieś o takim ustrojstwie, zapewne roboty jakiegoś gnoma- te cholerne pokurcze miały niebywały dar do majstrowania podobnych maszyn. W każdym razie zapewne zostanie to dla Lorana tajemnicą do końca życia... chodź kto wie?
Wstał ostrożnie, starając się nie naruszyć ogniska. Znalazł ten zagajnik dosyć niedawno. Początkowo nie wiązał z nim swojej przyszłości, lecz gdy zamknięto bramy do Meot na noc nie miał specjalnego wyboru. Rozbił się w skupisku drzew, będąc osłoniętym prawie ze wszystkich stron. Nie bał się teoretycznie żadnej możliwej tu do spotkania istoty, więc śmiało rozpalił pełny ogień. Sny jednak nie dawały mu długo pospać, postanowił więc po obcować chwilę z naturą. Przypiął do pasa miecz, bo w końcu bycie nieuzbrojonym w tych czasach to samobójstwo, po czym ruszył między drzewa.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Tropienie rannego jelenia tak ją pochłonęło, że nie zauważyła, gdy zaszło słońce. Szła uparcie za krwawiącym zwierzęciem aż od rzeki, obok której go dostrzegła. Elfy od najmłodszych lat wmawiały jej, iż każdy żywot jest cenny, każda najmniejsza istota, posiadająca duszę, ma prawo do obcowania z innymi mieszkańcami otaczającego nas świata. Starała się jak mogła, by ich słowa miały ujście w rzeczywistości, jednak, z tego, co zdążyła dostrzec, niektórzy pragną posłać je do Eteru... Jak choćby ten mężczyzna z łukiem i nożem, którego spotkała na leśnej ścieżce. Kiedy zapytała się grzecznie, co sprowadza go do lasu, ten odparł, że musi zdobyć kolejne trofeum do swojej kolekcji, cokolwiek miałoby to znaczyć. A później ustrzelił wiewiórkę...
Dziewczyna niepostrzeżenie odebrała mu zdobycz, która zwisała bezwładnie u jego boku. Na osamotnionej polanie oddała należyty szacunek zmarłemu zwierzęciu, a mężczyznę przeklęła, mając nadzieję, że słońce go spali.
Teraz chciała uchronić biednego jelenia od podzielenia losu jego rudej, leśnej koleżanki.
Idąc pośród mroku Ylva dostrzegła w oddali słabą poświatę między drzewami. Z tego, co pamiętała, jeżeli w lesie, w dodatku ciemnym, dojrzy się światło, oznacza to obozowisko. Lub pożar. Jednak wolała myśleć, że to było obozowisko...
Nie chcąc zostać przyuważoną, wspięła się na najbliższy dąb i poczęła obserwować. Nie chciała narażać się ludziom. Jeśli to byli ludzie...
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Zakończywszy czynności użyźniania gleby skierował się w stronę ognistej łuny z zamiarem powrotu do obozu. Las w którym się obecnie znajdował wydawał mu się lekko irytujący - dosłownie dałby sobie grabę uciąć, iż mijał dokładnie TO drzewo z TYM porostem przed chwilą. Już dawno zaczął używać smoczego wzroku, stopniowo przestając ufać swoim oczom. Ogień zdawał się być tuż przed nim, jednak z każdym krokiem odległość zdawała się nie zmniejszać, ani trochę. Oczy gdyby mogły zaczęłyby już błyskać się niebezpiecznie. Dobył miecza, gotowy wyrąbywać sobie drogę przez złudne drzewa, gdy nagle...
Zapach. Zwykle nie miał problemów z rozróżnianiem ich, ba, był najczęściej prawie całkowicie pewny, kogo wyczuwa. A tu taki klops.
Z jednej strony był to wszystko mogący znaczyć zapach człowieka, jako że rasa ta była doprawdy wszechstronna. Z drugiej zaś czuł wyraźnie słodką woń kwiatów, zwykle towarzyszącą elfom. Wprawiło go to w osłupienie, nie wiedział bowiem, na jaką taktykę powinien się przygotowywać.
Doskonały wzrok umiał pogodzić z wyostrzonym węchem, przez co teoretycznie " widział" zapach poszukiwanego bliskiego osobnika, a nawet ścieżkę, którą podążał. Ze skupieniem na zmianę wciągał powietrze nosem i mrużył oczy, aż do momentu, gdy chwycił trop. Spojrzał w górę.
- Kim jesteś? - zapytał, zastanawiając się, jak dużo kłopotów sobie przysporzy odzywając się. Odruchowo zacisnął mocniej dłoń na rękojeści srebrzystego miecza.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Patrzyła jak ten człowiek błąka się w kółko, starając dotrzeć do obozu. Trzeba przyznać, że Ylva dotąd nie zaobserwowała takiego zachowania u ludzi, bo on był bardziej... agresywny. Szybko się irytował, ale może takie stwierdzenie wywodziło się z braku informacji o tych istotach. Co za wstyd - nie znać własnej rasy! To było naprawdę frustrujące...
W pewnej chwili mężczyzna zatrzymał się, wykonał jakiś dziwny ruch i przeniósł spojrzenie ku górze. Na Ylvę. Zaraz... Na nią? Ona sama siebie w ciemnościach nie widziała! To jak on to zrobił?!
- Frollo... - mruknęła do siebie, lekko przekrzywiając głowę.
Kilka sekund później ów przemówił. Zawsze miała problemy z komunikacją, nigdy nie wiedziała jak się w takich sytuacjach zachować. Nagle zrobiło jej się okropnie gorąco. Nie widziała twarzy mężczyzny, przez co strach zaczynał ją powoli paraliżować...
Zeskoczyła zaraz przed nim, przypatrując mu się z zaciekawieniem. Po chwili jednak zdała sobie sprawę z tego, co robi, więc cofnęła się o krok.
- Ka' nurai, mi veli, nie chciałam cię wystraszyć... - powiedziała, przykładając otwartą dłoń do serca i dygając lekko. - To znaczy, na wystraszonego nie wyglądasz... Może prędzej na... zirytowanego... Zdajesz się być opanowany, mi veli, czego ci zazdroszczę po stokroć. Jak mnie dostrzegłeś na tym drzewie? Chyba nie chcesz o tym mówić...
Zamilkła, mrugając kilkakrotnie. Chyba mnie nie lubi...
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Uniósł wbrew, starając się nadążyć za napływem słów. Przekrzywił lekko głowę, przyglądając się dziewczynie, jednak zorientował się, iż niedawno wykonała ten sam ruch. Wyprostował głowę, gdyż mogła odebrać to za próbę jej małpowania. Też coś.
- No dobra... - mruknął. Była jednak człowiekiem, co ocenił dostrzegając jej zaokrąglone uszy. Całkiem ładne uszy...
EHEM, chrząknął znacząco w duchu, otrząsając się.
- Um... -zamyślił się, zmuszając mózg do przypomnienia sobie ostatnich pytań. - Cóż, dużo marchewek w diecie - wypalił w końcu.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

- Czekaj... Marchewek? - zdziwiła się, unosząc brew. Po chwili zaśmiała się pod nosem. - Czyli wy... my też to jemy? Sądziłam, że wy... my jemy tylko mięso. Takie odniosłam wrażenie. Ale nieważne.
Odwróciła głowę w stronę światła, po czym znów przeniosła wzrok na mężczyznę.
- Śpisz tam? - spytała, wskazując ręką na obozowisko. - Nie lepiej spać, mogąc widzieć gwiazdy? A w ogóle, to czy spanie przy ogniu nie jest niebezpieczne? Bo, wiesz, pochodnie owszem, są bezpieczne, ale ten ogień jest... nieosłonięty. Nie boisz się, że wpadniesz do ogniska podczas snu?
Splotła ręce za plecami, wpatrując się w oczy mężczyzny. Była pewna, że to oczy, bo się błyszczały. Chyba że zęby miał tak białe, że świeciły w ciemności...
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Zaśmiał się gardłowo.
- Nie, nie jemy tylko mięsa. Wszystko co jest jadalne w końcu ląduję w brzuchu, taka natura rzeczy.
Zastanawiał się jak odkryła, że nie jest z jej rasy. Może przez oczy... Nie wiedział, jednak postanowił bardziej uważać.
Podążył wzrokiem za kierunkiem który wskazała, najwyraźniej chcący zwrócić jego uwagę na ogniste płomienie buchające ze sterty drewna.
- Nie, o spalenie raczej nie muszę się martwić - uśmiechnął się, chowając powoli miecz do pochwy. - Jestem Loran, miło mi cię poznać - dodał, ściągając rękawicę i wyciągając ku niej dłoń.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Zerknęła niepewnie na jego dłoń, przechylając głowę.
- Frollo... Tak witacie się z... Ależ oczywiście! Przecież, że tak robicie! I ja też tak robię... Żeby nie było...
Chwyciła jego dłoń lewą ręką, nie mając zielonego pojęcia, co jeszcze zrobić, więc się uśmiechnęła.
- Jestem Ylva, mi też... miło. Tak myślę... Wiesz... Ciemno tu, może byśmy do ognia poszli?
Zamarła.
- Narzucam się. Ka' nurai, Loranie. Kompletnie nie wiem jak... To znaczy, nie wiem, co powiedzieć... Już sobie pójdę...
Puściła jego dłoń, ukłoniła się delikatnie, po czym, mamrocząc do siebie pod nosem, ruszyła między drzewa, paląc się ze wstydu.
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Niektórzy szerzą pogłoski, że uprzejmość lub okazywanie uczuć może być oznaką słabości, gdyż wtedy umysł się rozprasza i przestaje się myśleć racjonalnie. Loran zazwyczaj śmiał się z tego, lecz nie mógł zaprzeczyć, że może mieć to jakiś sens. W końcu nie można tracić skupienia podczas walki, inaczej straci się również i życie.
Zaskoczyło go pytanie o pójście do ognia. Jeszcze to niedawno wysunęła sugestię, iż lepiej jest oglądać gwiazdy w cieniu. Spojrzał w górę. Może faktycznie coś w tym było, bo nie pamiętał swojego ostatniego dłuższego spoglądania na gwiazdy.
Mrugnął, powracając do rzeczywistości.
- Zaczekaj! - zerwał się za nią, jednak po kroku zamarł. - Yyy... - momentalnie zabrakło mu języka w gębie, przez co jedyne na czym mógł się skupić to bezmyślne gapienie się na jej plecy. Otrząsnął się jednak po chwili na tyle, by wydusić przez ściśnięte gardło:
- To może przysiądziesz się ze mną do ognia?
Kurde, mogłeś pominąć to " ze mną", baranie. Jeszcze pomyśli sobie coś czego nie powinna.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Usłyszała jego krzyk i stanęła jak wryta,obawiając się najgorszego. Zdenerwował się... Nie powinnam była z nim rozmawiać...
Ale, jak się okazało zaraz po tej myśli, było zupełnie na odwrót. Odwróciła się ku niemu z uśmiechem, a w chwilę później już przy nim była, ciesząc się niezmiernie.
- Jeszcze nikt dotąd nie wypowiedział do mnie aż tylu miłych słów! Mi tervehdys, Loranie! Mi tervehdys! - wykrzyknęła w euforii, tuląc się do niego. Niestety, okazało się to... bolesne, zważywszy na to, że mężczyzna zakuty był w stal. Dziewczyna odskoczyła jak rażona piorunem. - Przepraszam. Chyba nie... Przepraszam...
Był naprawdę opanowany. Jak oni mogli tak po prostu ze sobą rozmawiać? To przecież awykonalne!
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

- Aż tylu...? - zdążył mruknąć nim rzuciła się na niego. Rozszerzył oczy z rosnącym w nim zarówno osłupieniem jak i dreszczem grozy. Czy to podlega naruszeniu prywatnej przestrzeni? pomyślał, poczuwszy płynący od niej zapach kwiatów. Zaraz jednak odskoczyła gwałtownie co kazało mu się zastanowić czy przypadkiem nie zionął ogniem jak jego smoczy przodkowie. Myśl była mało prawdopodobna, jednak wystarczyła do tego, by się zagotował - zarówno ze zgrozy, jak i wkurzenia na własne zapomnienie się. W tej jednak chwili przed oczami przeleciał mu wyraz twarzy Alfrika - ta bezdenna nostalgia połączona ze stoickim spokojem. Rosnący dotąd gniew cofnął się do głębin jestestwa Lorana, pozwalając mu na oddech.
- Dobra, to było dziwne, ale każdemu się zdarza. Chyba - spojrzał ku dziewczynie, lekko zaszurawszy butem o ziemię. - To.. ehem, propozycja wciąż aktualna.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Ale głupia była! Powinna panować nad emocjami! Postanowiła, że od teraz będzie dokładnie dobierała słowa, nie będzie się myliła i będzie udawała, że wie wszystko o ludziach. Niemożliwe, ale spróbować warto. Skinęła głową, oddychając głęboko.
- Proszę o wybaczenie. Chętnie... Dołączę. - Im bliżej końca zdania, tym ciszej mówiła, mając nadzieję, że mężczyzna nic nie usłyszy, gdy palnie coś bez sensu.
Nie patrząc mu w oczy, podążyła w stronę ogniska, zawodząc cicho pod nosem nad swoją głupotą.
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Zastanawiał się, skąd u nie ta nagła zmiana? Jego zdaniem do niedawna była na przemian zakłopotana, radosna, zagubiona i gadatliwa, zaś teraz przybrała oficjalny ton, jakby Loran okazał się Wielebnym. Nie za bardzo podobała mu się perspektywa bycia postrzeganym jako klechę, ale w chwili obecnej chyba lepiej było nie drążyć tematu. Podążył cicho za Ylvą, uważnie ją obserwując.
Jej ruchy wydawały się lekkie, a zarazem pewne, jakby nieprzyzwyczajone do trzymania się ziemi, a do latania. Strój też nie wydawał się stworzony przez ludzkiego a tym bardziej sangineerskiego twórcę, bardziej przez elfiego. Dosłownie brakoło jej tylko lekko skośnych oczu i zasłoniętych uszu, by mógł ją pomylić z elfem. Chyba będzie ją trzeba o to wypytać przy nadarzającej się okazji.
Na dodatek zaczął go dochodzić jakby odgłos wyjącego kojota z oddali. Po pewnym czasie zorientował się jednak, że to tylko Ylva coś mruczy pod nosem.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Z warknięciem usiadła naprzeciwko ognia, chowając twarz w dłoniach. Cała ta sytuacja ją przygniatała mentalnie. Żałowała, że nie zna się na komunikacji międzyludzkiej, naprawdę żałowała. Ale nie mogła powiedzieć Loranowi, co by sobie o niej pomyślał? Właściwie, to już się bała jego myśli. Popisała się...
- Przepraszam, mi veli - wyrwało jej się, przenosząc wzrok na mężczyznę. - To dla mnie... bardzo... rzadkie. Nie chciałam się aż tak... zbliżać - dokończyła żałośnie. - Jesteś pierwszą osobą, która odkryła moją bezdenną głupotę. Właściwie to nie...
Zamyśliła się na jakiś czas. Szybko się jednak pozbierała, po czym poklepała beztrosko miejsce obok siebie, dając znak, by się nie krępował i usiadł.
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Urodził się w - nie da się tego ukryć - "dziczy", przez co był wyczulony na podobne propozycje. Gdy dała mu niewerbalny znak by usiadł obok niej odruchowo ręka drgnęła mu w stronę miecza a oczy pilnie przypatrzyły się roślinności dookoła, szukając każdej nieprzyjaznej osobie trzeciej. Zbyt dużo razy zdarzało mu się trafić w takie pułapki, które mamiąc przyjaźnią próbowały zacisnąć swoje szponiaste ręce na jego szyi. Nie ujrzał, nie usłyszał a co najważniejsze nie wyczuł jednak żadnego z potencjalnych bandytów, więc już spokojniejszy, choć nadal krokiem ostrożnym, zbliżył się do ognia.
Odpiął pas z mieczem, owijając go wokół pochwy, po czym usiadł obok Ylvy, kładąc ostrze w zasięgu prawej ręki. Nadal jednak od czasu do czasu rzucał nieufne spojrzenia dookoła.
- To skąd właściwie przybywasz? - zapytał, gdy cisza zaczęła przybierać na sile, przerywana w zasadzie tylko trzaskaniem ognia.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Zerknęła na niego kątem oka, przygryzając wargę.
- To podchwytliwe pytanie? - zapytała nieco skonfundowana. - Chodzi ci o to, skąd pochodzę, czy jak długą drogę przebyłam, aż do spotkania z tobą? Bo jeśli o to drugie się rozchodzi, to przybywam znad drugiego brzegu rzeki oddalonej stąd o dzień drogi. Na wschód.
Podciągnęła kolana pod brodę, wpatrując się ogień, a po chwili odsunęła się subtelnie od mężczyzny. Podskórnie wyczuwała, że nie ufa jej na tyle, na ile ona sądziła, że może jej zaufać i nie chciała stawiać go w niezręcznej sytuacji.
- Spięty jesteś, mi veli... - rzekła po chwili ciszy, przenosząc na niego wzrok. - Może dla rozluźnienia... atmosfery... ty opowiesz, jak się tu dostałeś? Możesz opowiedzieć coś jeszcze, jeśli chcesz. A może nie chcesz... Wybacz, nie umiem odgadywać ludzkich... nieludzkich... To znaczy... Nieważne. Nie musisz odpowiadać.
Zablokowany

Wróć do „Meot”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości