MeotMiasto spowite trucizną cz.III - Coś lub Ktoś

Królewskie miasto, nad którym piecze sprawuje król Terezjusz, a jego siedzibą jest ogromny w swych rozmiarach pałac budowany przez wieki, który rozrasta się nawet dzisiaj. Kiedyś był to po prostu szeroki, płaski budynek o dwóch piętrach i smutnych, szarych ścianach. Postanowiono jednak dobudować wieże z wąskimi oknami, a pałac otoczyć pnącą roślinnością. Tak więc dzisiaj Pałac Królewski Meot nie straszy już szarością. Dzięki posadzeniu przy murach winorośli, bluszczy i innych pnących rośli budynek wygląda zupełnie inaczej. Zwłaszcza, kiedy winobluszcze zmieniają kolor liści, czy kiedy kwitną oplatające okna powoje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Hermina
Szukający drogi
Posty: 44
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Miasto spowite trucizną cz.III - Coś lub Ktoś

Post autor: Hermina »

        Meot. W Meot ostatnio jest głośnio o dziewczynie imieniem Hermina, która wraz z elfką i podejrzanym mężczyzną weszła do nawiedzonego dworku, po zamordowanej rodzinie uzdrowicielki. Mało kto o niej nie mówi. Ponoć uratowała dwadzieścia trzy osoby w jej wieku, które zniknęły z ulic na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy. Wszyscy wiedzą gdzie mieszka i w jakich karczmach pracuje, chociaż ostatnio goście wolą słuchać jej opowieści o tym, co się wydarzyło w dworku. Wiadomo też, co dziewczyna dawała nie raz do zrozumienia, że chciałaby odrobinę prywatności. Zmęczyło ją ciągłe opowiadanie o tym, co się wydarzyło tydzień temu. Oprócz wdzięczności burmistrza i rodzin osób uratowanych miała na głowie adoratorów, poszukiwaczy przygód, wędrownych magów, a nawet spirytystów i nekromantów. Chociaż wszyscy zdawali się mówić dzień dobry do niej, to nie mogła odpędzić od siebie uczucia, że ktoś się na nią ciągle patrzy. Każdy powie, że Miriam jest duszą towarzystwa, chociaż ostatnimi czasy stała się mniej sympatyczna, o czym powie większość starszych bab, które nie mając własnego życia, plotkują o cudzym. Inni spekulanci mówią, że po wyjściu z dworu, dziewczynę coś opętało, i na pewno skrywa jakąś tajemnicę.

        Tego dnia, nim wzeszło słońce, Panna Turkot wyszła z domu, dwa razy sprawdzając czy zamknęła drzwi i okna w domu. Chciała uniknąć spotkania z ludźmi, dlatego obrała ścieżkę przez niepewne ulice i uliczki, a głowę zakryła pospolitą chustą. Często oglądała się za siebie oraz często skręcała w bok. Z pewnością chciała nie dać się wyśledzić.
Awatar użytkownika
Deganaan
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Deganaan »

Deganaan przybył do Meot w celu czysto zarobkowym. Jak zawsze.
Kiedy wszedł na teren miasta, od razu zaczął zwracać na siebie uwagę przechodniów. Kilka kroków i już skryty w cieniu przechadzał się bocznymi alejkami. Rozglądał się uważnie, opracowując w głowie wstępny plan miasta. Miał bardzo dobrą pamięć fotograficzną. Słyszał też wiele plotek o jakiejś dziewczynie, która ponoć uratowała wiele ludzi, uważanych za straconych. Pewnie myśli teraz, że jest wielką bohaterką.
Deganaan nie lubił ludzi chwalących się swoimi poczynaniami na prawo i lewo. Wynikało to pewnie z jego profesji. Wiedział, że jeśli chce zdobyć pracę, musi wyjść na którąś z głównych ulic. Wtedy znowu zwróci uwagę wszystkich. Paradoks. Ale najważniejszym było pozostać incognito. Czasami było mu za gorąco w tym ubiorze i miał ochotę to wszystko zrzucić. Szedł tak przed siebie, mijając śpiących pijaków i zdziczałe koty, kryjące się po kątach. Raz nawet trafił na jakąś bójkę, ale zignorował ją i po prostu ominął. Ciekawe miasto. Tylko czekać, aż ktoś się na niego rzuci z nożem.
Ciekawe, jak ta dziewczyna wygląda... może ją spotkam?
Myślenie o bohaterce było najciekawszym, czym mógł się w tej chwili zająć. Wyszedł z uliczki i znalazł się na otwartej przestrzeni. Rozejrzał się wkoło. Nie zobaczył żadnych ogłoszeń ani potrzebujących ludzi. Przeszedł kawałek jedną z głównych ulic. Chyba jednak musi chwilowo wrócić do swojej pierwszej profesji. Kradzieży. Naciągnął kaptur bardziej niż miał wcześniej, poprawił maskę i ruszył w kierunku pierwszej ofiary. Był to niewysoki mężczyzna w wieku około 30 lat. Przy pasie miał dużą sakiewkę. Zajęty był akurat rozmową z kimś. Deganaan przeszedł obok, odcinając sprawnie woreczek sztyletem. Pochłonięty rozmową człowiek nic nie zauważył, toteż złodziej poszukał kolejnego celu. Trafiło na wyglądającego na jakiegoś magnata, obwieszonego złotem jegomościa, który właśnie poniżał swojego sługę. Deganaan zaszedł go od tyłu i wyciągnął sztylet. Gruba, wielka sakiewka bardzo kusiła. Był prawie pewien, że ofiara poczuje brak tak ciężkiego balastu, ale zaryzykował. Przecież nie będzie go gonił. Nie z tym wielkim brzuchem. Machnął ostrzem i woreczek wylądował w jego ręce. Nagle rozległ się krzyk.
- Złodziej! Łapać złodzieja!
Jakiś mężczyzna z mieczem przy pasie, prawdopodobnie kolejny sługa magnata, ruszył w pościg, za uciekającym już Deganaanem. Złoto spowalniało go trochę, ale był znacznie szybszy od pościgu. Skoczył w jedną z bocznych alejek i biegł dalej. Nie widział nikogo za sobą, ale słyszał. Wtedy zza rogu wyszła jakaś zakapturzona postać. Deganaan w tym momencie patrzył za siebie, toteż łatwo domyślić się co się stało. Uderzył całym ciałem w ową postać. Złapał ją szybko i wciągnął za skrzynie, zakrywając jej usta. Wtedy spostrzegł, że spod kaptura patrzą na niego brązowe, dziewczęce oczy.
- Ćśśś... - przyłożył palec do "ust" na masce.
Awatar użytkownika
Hermina
Szukający drogi
Posty: 44
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hermina »

        Zrobiło się cicho. Jedynym dźwiękiem w tej chwili był niespokojny oddech dziewczyny, która z przerażeniem patrzyła na oczodoły w masce. Nie było też słychać złowieszczego krzyku sługusa magnata, ani też jego kroków. Chwila przedłużała się w nieskończoność. Kobieta mieszkająca na piętrze otworzyła okno i wychyliła się na chwilę, po czym znikła w głębi pokoju. Jakiś młodociany, świeżo pobity obdartus jęknął pośrodku uliczki i pokuśtykał dalej. Po chwili przytrzymywana dziewczyna zaczęła płakać.
        - Giń śmieciu!
        Błyskawicznie, sługus pchnął z całym impetem ostrze, wycelowane w plecy najemnika. Nie obchodziło go, że gdy zamaskowany człowiek umknie przed ciosem, przebije przypadkową dziewczynę. Liczyło się odzyskanie mieszka za wszelką cenę. Byle by już, zaraz, natychmiast.
Awatar użytkownika
Deganaan
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Deganaan »

Odwrócił się i zobaczył jak ktoś próbuje pchnąć go włócznią. Złapał dziewczynę i przeturlał się z nią w bok. Włócznia trafiła w ziemię i złamała się pod naporem atakującego. Deganaan wstał i błyskawicznie rzucił nożem w głowę przeciwnika, który padł bez życia. Po chwili jednak przybiegło kilku następnych z mieczami.
- Schowaj się - powiedział do dziewczyny głosem wypranym z emocji.
Zdjął płaszcz, ukazując nagi, czarny tors, pokryty tatuażami i bliznami. Był zbudowany znacznie lepiej niż jego przeciwnicy. Ale ich było więcej i mieli miecze. A Deganaan? Miał sztylet, noże do rzucania, pięści i złamaną włócznię. Ta ostatnia na nic mu się nie przyda. Stał tak, wpatrując się przed siebie. Wyjął dłuższe ostrze i stanął w pozycji gotowości. Za plecami mieczników stał magnat, ofiara kradzieży.
- Brać go! - warknął do swoich sługusów.
Pierwszy rzucił się na złodzieja z okrzykiem na ustach, który już po chwili przerodził się w jęk, a potem już w stłumione charczenie. Padł na ziemię z poderżniętym gardłem, a Deganaan stał z wyprostowaną ręką, trochę się tylko przesunąwszy. Po tej akcji, zaatakowali wszyscy. Złodziej wprawdzie uniknął ataku, ale jeden z agresorów zdołał dosięgnąć go ostrzem, powodując głębokie rozcięcie na plecach. Zabolało. Deganaan stracił równowagę i padł na ziemię, ale po chwili się podniósł. Nie takie rany mu zadawano. Wystarczy spojrzeć na wszystkie blizny jakie ma.
Wyciągnął kolejny nóż i cisnął nim w najbliższego przeciwnika. Trafił idealnie między oczy.
Rozcięcie piekło niemiłosiernie, ale Deganaan nie zwracał na to uwagi i ruszył biegiem na kolejnego przyszłego trupa. Skoczył wysoko i kopnął go w głowę. Gdy ten padł, dobił go sztyletem. Nie znał litości. Podniósł miecz i obrócił się do pozostałych. Teraz mieli w miarę równe szanse.
Dwóch rzuciło się na niego bez opamiętania, a trzeci stał i zwyczajnie obserwował starcie. Deganaan wprawdzie szkolił się w walce z kilkoma przeciwnikami naraz, ale to zawsze jest trudne. Kilka razy on zranił kogoś, ktoś także zranił jego. Udało mu się drasnąć jednego w nadgarstek i ten wypuścił broń. Po chwili sztylet tkwił w jego sercu. Padł. Pozostali nawet nie zwrócili na to uwagi. Wygląda na to, że często tracili ludzi.
Zostało dwóch. Oni byli zmęczeni jak diabli, Deganaan ranny w plecy i w rękę. Na chwilę zapanował względny spokój. Przeciwnicy mierzyli się wzrokiem. Jeden z mieczników magnata ostrożnie zbliżał się do złodzieja. Myślał, że jest gotowy odeprzeć nagły atak, ale był w błędzie. Nim podniósł swój miecz, Deganaan pchnął go w klatkę wbijając całe ostrze. Pozostał mu tylko sztylet.
Ostatni z przeciwników okazał się znacznie lepszy od pozostałych. Był szybki i silny. Nie tak jak Deganaan, ale był za to lepszym szermierzem. Stojąc w pozycji do walki zamachnął się ostrzem i trafił czarnoskórego w drugą rękę.
Zmęczenie i rany dawały się we znaki. Deganaan osłabł trochę, ale dalej trzymał się na nogach. Po chwili poczuł pulsujący ból w trafionej ręce. Ostrze miecznika było pokryte jakąś trucizną. Nie znał jej. Ból powoli promieniował na resztę ciała, jakby jad zdumiewająco szybko płynął przez jego żyły. Trucizna go osłabiała, ale wciąż był dostatecznie sprawny, by zaatakować wroga. Jak się okazało - skutecznie. To był raczej szczęśliwy traf niźli umiejętności. Deganaan zamachnął się sztyletem i trafił w klingę przeciwnika. Kopnął go w nogę i natarł całym ciałem powalając go i wbijając mu przy okazji ostrze w serce. Miał inny plan ataku, ale trucizna skutecznie go zmieniła. Podniósł się powoli i obrócił do dziewczyny
- Nic ci nieesstt... - ostatnie litery były raczej syczeniem i jękiem. Deganaan padł nieprzytomny na ziemię.
Ostatnio edytowane przez Aileen 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Dziękuję. Publicznie wstawiam pochwałę :)
Awatar użytkownika
Hermina
Szukający drogi
Posty: 44
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hermina »

***


        Ciemność, a potem jasność i drewniane poddasze. Otwarte okno, przez które wpadał chłodny wiatr, a wychodził przez uchylone drzwi.
        W wietrzonym pomieszczeniu mieszały się resztki mdłych jak i drażniących zapachów, które bezskutecznie tłumiło miętowe kadzidło. Na stoliku nocnym znajdowała się taca, na której stały: półmisek z przesiąkniętym czerwoną substancją materiałem, garść półokrągłych igieł chirurgicznych, kilka szpul nici, fiolki i buteleczki wykonane z czarnego szkła, podpisane w jakimś martwym języku oraz kilka rozwiniętych bandaży. W tej izbie nie znajdowała się żadna broń, czy jakikolwiek inny element ekwipunku Degganaana.
        Po chwili do pokoju wszedł niski człowieczek. Gnom z ulizaną czarną grzywą i przedziałkiem na boku, miał pod nosem szorstki gruby wąs, a kilkunastodniowe pejsy nadawały mu iście lordowski wygląd. Założył okrągłe szkiełka i nagle zaczął przypominać uczonego.
        - Jak się czujesz? – spytał sceptycznie.
Awatar użytkownika
Deganaan
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Deganaan »

Jego wzrok padał na deski sufitu. Leżał na czymś.
Zauważył, że gdzieś zniknął jego ekwipunek. Przynajmniej maski mu nie zdjęli, inaczej musiałby ich zabić. Popatrzył półprzytomnie na gnoma - uczonego. Wyglądał typowo, a jednak jakby inaczej niż wszystkie inne gnomy.
- Bywało lepiej... - odrzekł Deganaan. Ostatnie, co pamiętał, to rozcięta ręka i pulsujący ból, gdy trucizna rozlewała się po ciele. Potem już pustka przeplatana małymi urywkami świadomości. Ktoś go ciągnął. Rozebrał. Co dalej? Gdzie w ogóle jest teraz? I gdzie jest dziewczyna? Pomieszczenie, w którym się znajdowali wyglądało jak połączenie gabinetu lekarskiego z laboratorium. Deganaan popatrzył na swój tors. Parę rozcięć, jak i na rękach. Będą nowe blizny. Niedługo zmienię się w jedną, chodzącą bliznę. Ciężko mu się oddychało. Miał ochotę zerwać z twarzy maskę, ale powstrzymał się od tego.
- Gdzie ja jestem? - spytał gnoma.
Zablokowany

Wróć do „Meot”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości