Meot[Siedziba władcy] W czasie balu

Królewskie miasto, nad którym piecze sprawuje król Terezjusz, a jego siedzibą jest ogromny w swych rozmiarach pałac budowany przez wieki, który rozrasta się nawet dzisiaj. Kiedyś był to po prostu szeroki, płaski budynek o dwóch piętrach i smutnych, szarych ścianach. Postanowiono jednak dobudować wieże z wąskimi oknami, a pałac otoczyć pnącą roślinnością. Tak więc dzisiaj Pałac Królewski Meot nie straszy już szarością. Dzięki posadzeniu przy murach winorośli, bluszczy i innych pnących rośli budynek wygląda zupełnie inaczej. Zwłaszcza, kiedy winobluszcze zmieniają kolor liści, czy kiedy kwitną oplatające okna powoje.
Awatar użytkownika
Amira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elfka (Pustynna)
Profesje:
Kontakt:

[Siedziba władcy] W czasie balu

Post autor: Amira »

        Meot od zawsze jej się podobało. Może nie miało tak pięknej architektury jak leżące nieco bardziej na północy Efne, ale za to było niezwykle różnorodne. Choć była tu już kilka razy, wciąż bawiło ją to, że idąc ulicami nie dało się zgadnąć co jest za rogiem. Zdobione pałace mogły tu stać tuż obok prostych chatek z drewna i to był niepowtarzalny widok.
        Pałac Króla Terezjusza, w którym się obecnie znalazła, też nie był zwyczajny. Nie przypominał innych tego typu budowli. Był szary, szeroki i niski. Nie można go było przegapić tylko ze względu na rozmiary, ale z pewnością znalazłoby się w tym mieście kilka bardziej imponujących budynków. Ochrona jednak była tak samo czujna jak gdzie indziej. Strażnicy przy wejściu odebrali jej miecz i dokładnie sprawdzili, czy nie ma przy sobie innej broni. Wpuścili ją raczej niechętnie, mimo że miała przy sobie stosowne dokumenty pozwalające na wejście. Najwyraźniej akurat tego wieczora odbywał się jakiś bal, a ona plątała się niepotrzebnie pod nogami. W dodatku jej beżowy sweter i spodnie z pewnością nie przypominały stroju wieczorowego. Ona sama również czuła się w takich okolicznościach wyjątkowo głupio, ale jej pracodawca wyraźnie zaznaczał, że zależy mu na pośpiechu i ma dostarczyć medalion najszybciej jak się da.
        W hallu nie było dużego tłoku, kilkanaście osób przemykało tu i tam, nieco więcej kręciło się przy ogromnych drzwiach do sali balowej. Ruszyła w tamtym kierunku i zaczepiła pierwszego z brzegu mężczyznę ubranego w barwy domu królewskiego.
        - Przyszłam do Zastępcy Naczelnika Rady. Możesz go znaleźć i przekazać, że mam dla niego ważną przesyłkę? - powiedziała do niego, unosząc rękę z niewielkim zawiniątkiem, w którym był medalion. Służący zmierzył ją niezbyt przyjaznym spojrzeniem.
        - A kim pani jest? – zapytał wyraźnie protekcjonalnym tonem.
        - Amirantiel Al-Churi – przedstawiła się chłodno. – Nalegał na pośpiech.
Mężczyzna obrzucił ją jeszcze jednym spojrzeniem, wyraźnie dając do zrozumienia, że jej obecność tutaj jest mu wyjątkowo nie na rękę. Odszedł jednak, skinąwszy sztywno głową, co prawdopodobnie miało być uprzejmym ukłonem. Amira została na miejscu rozglądając się po bogatym wnętrzu i starając się nie zwracać uwagi na spojrzenia przechodzących obok ludzi. Od wewnątrz pałac prezentował się zdecydowanie lepiej.
Awatar użytkownika
Vlos
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vlos »

Kogo jak kogo, ale wampira na takim balu trudno się spodziewać. Jednak się tu dostał, a nawet dostał zaproszenie, a nie mógł odmówić darmowego wyżywienia i noclegu. A jak się to stało, że spotkał go taki zaszczyt? Po prostu uratował przed wilkołakiem jakąś tam księżniczkę. Nie to interesowało Vlosa, dziewczyna była nad wyraz chętna, co także mimo jej średniej urody postanowił wykorzystać.

Tak więc wampir przechadzał się bocznymi korytarzami, przyglądając się towarzystwu, do którego nie pasował.
Awatar użytkownika
Amira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elfka (Pustynna)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amira »

        Urzędnik został przyprowadzony dość szybko. Mężczyzna najwyraźniej zdążył wypić już kilka kieliszków jakiegoś, zapewne potwornie drogiego, alkoholu, bo powitał ją już z daleka szerokim uśmiechem i szedł lekkim zygzakiem utrzymywany na kursie przez służącego.
        - Moja droga – zwrócił się do niej zanim jeszcze na dobre podszedł. – Masz to? Tak jak się umawialiśmy?
Amira w odpowiedzi ponownie uniosła w dłoni niewielkie zawiniątko.
        - Doskonale, po prostu doskonale! – wykrzyknął mężczyzna, a elfka skrzywiła się i powstrzymała od uciszenia go gestem. – Oto ustalona zapłata – dodał, wyciągając z kieszeni miło pobrzękujący mieszek. Dokonali wymiany i dziewczyna otworzyła usta z zamiarem pożegnania się i jak najszybszego ulotnienia z tego miejsca. Zastępca Naczelnika chwycił ją jednak za rękę, przyciągnął bliżej i objął ramieniem w sposób, który jednoznacznie kojarzył się Amirze z mocno podchmielonymi mieszczanami wracającymi z karczmy. Elfka spojrzała na niego zaskoczona i stęknęła cicho, gdy oparł się na niej swoim ciężarem.
        - Pobaw się z nami. Dostarczyłaś mi to szybciej, niż się spodziewałem. Zasługujesz na małą premię – powiedział mężczyzna radośnie.
        - Ale ja nie… Muszę już… - mruknęła Amira, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu pomocy, ale służący umknął gdzieś dyskretnie, a obściskująca się w kącie para prawdopodobnie nie zauważyłaby orkiestry maszerującej za ich plecami. W tym czasie byli już tuż przed drzwiami do sali balowej. Wewnątrz było mnóstwo ludzi, którzy krążyli w koło pozornie bez celu. Pomiędzy nimi przemykali dyskretnie służący z przekąskami oraz kieliszkami wina i szampana. Zaraz po wejściu urzędnik zgarnął z tacy dwa kieliszki i jeden z nich wcisnął nieco skołowanej dziewczynie do ręki. Chwilę potem pociągnął ją w kierunku grupki bogato odzianych mężczyzn.
        - A to jest – oznajmił donośnie – najlepsza poszukiwaczka skarbów w naszym królestwie.
Amira zarumieniła się lekko i stwierdziła, żeby nie pić dużo tego wina, bo najwidoczniej jest całkiem mocne, skoro plecie się po nim takie głupoty. Towarzysze zastępcy wyglądali trochę bardziej trzeźwo i ledwie na nią zerknęli, po czym wciągnęli urzędnika w dyskusję na tematy polityczne, za co dziewczyna była im niezmiernie wdzięczna. Nie żeby ich to cokolwiek obchodziło. Wyplątała się spod ramienia mężczyzny, które zaczynało już jej ciążyć i zanurkowała w tłum, mając nadzieję uwolnić się od niego. Po chwili znalazła się pod jedną ze ścian sali, gdzie było trochę luźniej i oparła się o nieprzyjemnie chłodny mur, próbując dostrzec coś w tym mrowiu ludzi i zorientować, czy droga na zewnątrz jest czysta.
Awatar użytkownika
Vlos
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vlos »

Przechadzał się spoglądając z dala na towarzystwo, zazdrościł im trochę, ale nie życia, nie bogactwa, ale tego, że mają bliskich. Nie przyznawał się do tego, ale brakowało mu kogoś z kim mógłby porozmawiać tak po prostu i powiedzieć o sobie. Nagle do sali została wprowadzona przez gospodarza dziewczyna, na początku pomyślał, że to jakaś niesforna córka lub wychowanka, bo służący byli lepiej od niej ubrani. Jednak wszystko się wyjaśniło. Gdy usłyszał, że to poszukiwaczka skarbów, uśmiechnął się lekko i lepiej przyjrzał, dopiero teraz dojrzał spiczaste uszy i jej niezwykłą w tym pomieszczeniu urodę.
- Witam panią - przywitał się, gdy tylko podszedł do elfki.
Awatar użytkownika
Amira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elfka (Pustynna)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amira »

        Po dłuższej chwili wypatrzyła urzędnika wraz z towarzyszami, ale wciąż tkwili w tym samym miejscu i nie wyglądali jakby mieli zamiar się stamtąd ruszać. Westchnęła i stwierdziła, że poczeka po prostu chwilę. Jeszcze kilka kieliszków i nie powinna mieć problemów z przedostaniem się do drzwi. W tym momencie przypomniała sobie o wciąż trzymanej w dłoni lampce wina. Przyjrzała się jej nieufnie i upiła łyczek. Było rzeczywiście dobre, bez porównania z tym co podawano w niektórych karczmach.
        Wtedy usłyszała w pobliżu głęboki męski głos. Odwróciła się odruchowo i zobaczyła, że mężczyzna patrzy prosto na nią. Zdumiona tylko uniosła brwi zastanawiając się, czego ktoś przebywający na takim balu może od niej chcieć. Przychodziła jej do głowy tylko możliwość, w której ona była wyrzucana za drzwi. Ale wtedy chyba by jej nie witał. Może usłyszał, że jest poszukiwaczką skarbów i chciał ją zatrudnić. To by jej nawet odpowiadało, choć chciała odpocząć kilka dni po ostatnim zleceniu.
        - Witam – odparła po krótkiej chwili, doszedłszy do wniosku, że nawet jeśli ją wyrzuci, to odda jej tym przysługę. Upiła trochę większy łyk wina i czekała na rozwój wydarzeń.
Awatar użytkownika
Vlos
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vlos »

- Musiała pani naprawdę zaimponować gospodarzowi - powiedział z uśmiechem, po czym dodał:
- Co prawda dziś jest w świetnych humorze, więc proponuję od niego coś jeszcze wyciągnąć, choćby nocleg. - Mówiąc to przymknął trochę leniwie oczy, lecz to wszystko był zabieg prowadzący jedynie do rozwinięcia rozmowy. Vlosender chciał najpierw wybadać z kim ma do czynienia, zresztą sam dosyć specyficznie dzielił elfy.
- Gdzie moje wychowanie - zawołał dosyć sztucznie. - Vlosender, łowca potworów i wszystkiego, za co zapłacą - przedstawił się z ukłonem.
Awatar użytkownika
Amira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elfka (Pustynna)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amira »

        Sądząc po wypowiedzi mężczyzny, raczej nie miał zamiaru jej stąd wypraszać ani zatrudniać. Trochę się zawiodła, ale prawie natychmiast uśmiechnęła na wzmiankę o dobrym humorze jej byłego zleceniodawcy.
        - Myślę, że po takiej dawce alkoholu zaimponowanie mu nie było trudne – powiedziała pogodnie i zaraz dodała: - Umiem sama zapewnić sobie nocleg.
        Przyjrzała się mężczyźnie uważniej. Łowców potworów zwykle chyba nie zaprasza się na szlacheckie bale. No, ale w końcu jej też nie powinno tu być, więc nie powinna się czepiać. Vlos natomiast, w przeciwieństwie do niej, wyglądał odpowiednio. Ubranie miał z dobrych materiałów, mimo swojego zawodu nie wyróżniał się posturą, a drogo wyglądający miecz wisiał u boku. Dziewczynę uderzył fakt, że mężczyzna ma przy sobie broń, bo jej samej strażnicy zabrali wszystkie ostre przedmioty. Zauważyła też, że mężczyzna jest prawdopodobnie elfem, bo ciemne włosy nie całkiem zakrywały spiczaste uszy. Intrygował ją tylko kolor oczu mężczyzny. Były czerwone. Może po prostu był mrocznym elfem o wyjątkowo jasnej karnacji, a może stała przed nią istota, którą niektórzy nadal uparcie uznawali za mit. Ona sama pracowała kiedyś z jednym wampirem, więc doskonale wiedziała, że nie mają racji. Choć musiała przyznać, że gdyby rzeczywiście nim był, miałby wyjątkowo interesujący, jak na wampira, zawód.
        - Amira Al-Churi - przedstawiła się z uśmiechem. – Czego łowca potworów może szukać na balu?
Złapała się na tym, że trochę zbyt intensywnie wpatruje się w jego oczy i porzuciła te rozmyślania. Nie spróbuje jej chyba ugryźć przy tylu świadkach, a nie miała w zwyczaju zostawać (czy też chodzić) gdzieś z nieznajomymi na osobności.
Awatar użytkownika
Vlos
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vlos »

- Uratowałem córkę naszego gospodarza, a że nalegał, to z chęcią przyjąłem zaproszenie - powiedział z lekkim zażenowaniem, jednocześnie zaczesując włosy z tyłu głowy. - Zresztą, to kilka orłów do przodu, a jedzenie mają tu świetne - dodał biorąc jakiś smakołyk z tacy idącego służącego. Może zwykły pokarm go nie nasyci, ale Vlos nadal miał jako tako czucie smaku, a przy tym tęsknił do prawdziwego jedzenia. Gdy tylko zobaczył, że towarzyszka rozmowy patrzy mu w oczy, przypomniał sobie o ich wstrętnej barwie.
- Choroba dziedziczna, podobno miałem jako przodka upadłego anioła i stąd te oczy - odpowiedział na nieme pytanie.
Awatar użytkownika
Amira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elfka (Pustynna)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amira »

        - Uratowałeś? Przed potworem? – zapytała Amira z żywym zaciekawieniem. To by wiele tłumaczyło, nawet fakt posiadania przez niego broni. – Wino też mają niezłe – dodała uśmiechając się i uniosła kieliszek do ust.
        Na słowa o chorobie dziedzicznej zmieszała się. Nie sądziła, że zauważył jak mu się przypatrywała, a teraz poczuła się jeszcze gorzej, gdy wyjawił powód takiej, a nie innej barwy tęczówek i było jej wstyd za te podejrzenia. Chciała coś powiedzieć, jakoś się usprawiedliwić, może nawet spróbować podnieść go na duchu, ale nie znalazła odpowiednich słów, więc się nie odezwała.
        Spojrzała natomiast w kierunku drzwi, tam gdzie wcześniej stał Zastępca Naczelnika. Nie dostrzegła ani jego, ani jego towarzyszy, co z jednej strony było dobrą wiadomością, ale z drugiej niepokoiło ją to, że straciła ich z oczu. Omiotła salę wzrokiem, ale nie dostrzegła nigdzie żadnej, choć w najmniejszym stopniu znajomej twarzy.
        Przy wejściu do sali natomiast zrobiło się jakieś zamieszanie. Ktoś krzyczał coś niskim, donośnym głosem i słychać było metaliczne dźwięki, które coś jej nieco przypominały, ale nie mogła przypomnieć sobie co. Spróbowała coś dostrzec, ale tłum, który oddzielał ich od wejścia skutecznie uniemożliwiał zobaczenie lub usłyszenie czegokolwiek wyraźnie.
Awatar użytkownika
Vlos
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vlos »

- No, tak... jakoś tak byłem w pobliżu i polowałem na tą pokrakę - powiedział, trochę zażenowany zaciekawieniem dziewczyny.
Następnie odpowiedział:
- Nie pijam alkoholu. - Po czym dodał szeptem, sam do siebie, tajemnicze "mimo wszystko".
Całe zachowanie, ton głosu i poza była tak naprawdę dosyć sztuczna, naprawdę wampir był pewny siebie, ale chłodno wykalkulowana niepewność i tajemniczość bywa pociągająca.
Wszystko zostało jednak zniszczone przez zapach krwi, która dotarła do nosa nocnego łowcy chwilę po usłyszeniu odgłosów walki. Tego nie mógł zignorować, wyciągnął do połowy miecz i obrócił się w stronę walczących, lecz niestety niczego nie zauważył.
Awatar użytkownika
Amira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elfka (Pustynna)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amira »

        Amira słyszała, że Vlos odpowiada na jej pytanie i mówi coś na temat alkoholu, ale nie odwróciła się jego stronę. Zamieszanie przy drzwiach skutecznie odciągnęło jej uwagę, szczególności, że metaliczny odgłos nasilił się i przeszedł w szczęk oręża. Zauważyła jednak, że Vlos chwyta za swój miecz. Przymrużyła oczy wytężając wzrok, jak gdyby wierzyła, że potrafi przebić się wzrokiem przez zbitą ludzką masę, ale oczywiście to nic nie dało. Zmarszczyła z irytacją brwi, duszkiem opróżniła zawartość kieliszka i z na powrót pogodną miną ruszyła raźnym krokiem ku centrum zamieszania.
        Po drodze odstawiła kieliszek na tacę jednego ze służących. Z niemałym trudem przepychała się między niezadowolonymi gapiami. Zdawało się, że cała sala zgromadziła się wokół jakiegoś punktu w okolicy drzwi. Po dłuższej chwili mogła już, stając na palcach i wyciągając szyję, na własne oczy zobaczyć, że walka trwa i bije się co najmniej kilka osób. Z pomocą łokci utorowała sobie drogę i nieco stłamszona, ale zadowolona stanęła w pierwszym rzędzie.
        Na marmurowej posadzce w kałuży krwi leżał jakiś bogato odziany mężczyzna. Sztylet, wbity aż po rękojeść tkwił tuż pod żebrami. Z pewnością rana była śmiertelna, ale nie zabijała natychmiastowo. Twarz zmarłego wyrażała ból i zaskoczenie. Dalej, na brzuchu leżał inny mężczyzna, odziany w zbroję królewskiego gwardzisty, a siedząca pod ścianą blada kobieta przyciskała dłonie, spomiędzy których kapała krew, do uda. Ta rana też okaże się śmiertelna, jeśli ktoś jej szybko nie opatrzy. Wszyscy skupieni byli jednak na walczących. Amira szybko ich policzyła. Pięciu strażników atakowało trzech mężczyzn, osłaniających kolejnego. Gdy się odwrócił, natychmiast go poznała. Wyglądało, że jej były zleceniodawca wpakował się w niezłą aferę. Pewnie dlatego tak zależało mu na pośpiechu. Niestety, w takim położeniu nawet magiczny amulet nie mógł mu pomóc.
        Jego ochrona dzielnie odpierała ataki, ale strażnicy mieli przewagę liczebną. Zaraz po tym jak Amira przedostała się na jakże zaszczytne miejsce w pierwszym rzędzie, od strony hallu dobiegł ich równomierny metaliczny grzechot, a do sali wkroczyły posiłki w postaci kolejnych sześciu gwardzistów. Przy akompaniamencie głośnych „ochów” i „achów” ze strony męskiej części widowni oraz kilku piśnięć i omdleń w wykonaniu dam, ochroniarzom zastępcy Naczelnika udało się zabić jednego i dość ciężko ranić dwóch gwardzistów, zanim sami polegli. Sam urzędnik poddał się, a na jego twarzy można było wyraźnie zobaczyć przerażenie i rozpacz. Trudno się dziwić.
Awatar użytkownika
Vlos
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vlos »

Nie tylko jego zainteresowała walka, jaka na pewno rozegrała się za tłumem odgradzającym wampira od krwi. Na szczęście przed balem Vlos pożywił się, i to naprawdę dobrze. W nocy poprzedzającej imprezę zakradł się do więzienia i osuszył jednego z największych morderców obecnych czasów, a że był to mężczyzna wysportowany, to krew była dobrej jakości. Rozmyślania przerwała mu jednak towarzyszka, która bez słowa oddaliła się od niego i zaczęła przebijać się przez tłum. To samo zrobił wąpierz i korzystając z tego że dziewczyna rozbijała ciżbę szedł za nią. Nie mylił się, dobrze wyczuł krew, jednak gdy kolejna fala tego ponętnego metalicznego zapachu dotarła do Vlosa, ten zmarszczył nos. Nie mógł przecież rzucić się teraz na ludzi.
Awatar użytkownika
Vena
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vena »

Vena od jakiejś chwili siedziała samotnie w kącie sali, niecierpliwie czekając na "przesyłkę". W pewnym momencie z tłumu wyłoniła się drobna kobieta w beżowym swetrze. Miała bardzo ładne, choć dziecięce, rysy twarzy. Była drobna i raczej niska. Vena po chwili obserwacji doszła do wniosku, że sama nigdy nie zleciłaby tak poważnej misji takiej osobie. Ale... Może nie powinna oceniać książki po okładce? Dziewczyna postanowiła jeszcze chwilę poczekać nim wyda rozkaz, żeby.... EJ! A co on robi? Do elfki podszedł jakiś mężczyzna i zaczął ją zagadywać?! Chyba niezbyt skutecznie, sądząc po minach młodej damy. Vena jeszcze chwilę zastanawiała się, czy przypadkiem ten czarnowłosy nie pokrzyżuje jej planów. No cóż - raz się żyje. W pewnym momencie wiedźma dała sygnał do ataku. (Dzień wcześniej, drogą plotek, dowiedziała się z kim szanowny szlachcic ma na pieńku i tę okazję postanowiła wykorzystać. Zręcznie przemyciła chętnych ludzi do środka, przebrała ich za strażników zamku i oznajmiła im, iż mają pełne prawo zemścić się. Co też, jak widać, uczynili.) Atak miał być jednak jedynie pretekstem do odwrócenia uwagi blondwłosej. Albowiem Vena potrzebowała informacji i pomocy. A u kogo miałaby ich szukać, jak nie u osoby która je posiadała? Wiedźma zauważyła, że towarzysz elfki wyciągnął broń, a ona sama śmiało rusza ku zbiegowisku. "Dobrze. Bardzo dobrze" - pomyślała i ruszyła za dziewczyną. Gdy tak szła tuż za nią, szybko zorientowała się, że ta osoba jest niezwykle zwinna i szybka. Bez najmniejszych problemów dotarła do pierwszego rzędu zbiegowiska. Vena postanowiła nie czekać już dłużej. Złapała rękę elfki i odwróciła ją w swoją stronę.
- Pomożesz mi? - spytała widząc zaskoczenie na twarzy dziewczyny.
Awatar użytkownika
Amira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elfka (Pustynna)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amira »

        Amira przyglądała się jak dwóch strażników bierze urzędnika za ramiona i wyprowadza z sali, w której zapadła nieprzyjemna, nieco krępująca cisza, gdy ucichł szczęk oręża. Pozostali gwardziści pozostali na miejscu. Jeden z nich wydał ciche rozkazy i jego podkomendni zabrali się za prowizoryczne opatrywanie ran swoich kompanów. Mężczyzna miał zarośniętą szczękę i lekko podkrążone oczy, którymi teraz nieco nerwowo wodził dookoła. Amira przyjrzała się z politowaniem na coś, co w ich przekonaniu było zapewne opatrunkiem i już dawała krok w przód, żeby im pomóc. Po prostu nie mogła patrzeć na takie partactwo.
        W tym momencie czyjaś ręka zacisnęła się na jej ręce i zatrzymała w miejscu, odwracając. Przed nią stała ciemnowłosa kobieta. Amira spojrzała na nią z kompletnym niezrozumieniem. Była prawie pewna, że akurat jej nie potrąciła przepychając się do przodu. Zapamiętałaby te ciemne kręcone włosy. Gdzieś za nią stanął Vlos. Elfka przeniosła na niego pytające spojrzenie, tym bardziej, że marszczył noc, rąbiąc jakąś niezadowoloną minę. Wtedy kobieta zapytała o pomoc. Na twarzy Amiry pojawiło się pewne zrozumienie. Nie wiedziała wprawdzie, jakiej pomocy się od niej oczekuje, ale ludzie stosunkowo często prosili ją o różnego rodzaju przysługi. A ona rzadko odmawiała.
        -Pomóc? W czym?- zapytała rzeczowo. – Może zresztą nie rozmawiajmy tu w tym tłoku?- dodała pogodniej i uśmiechnęła.
Na korytarzu po raz kolejny dzisiaj rozbrzmiał dźwięk metalu, co sprawiło, że Amira obejrzała się przez ramię. Odgłosy kolejnej walki. Czy to możliwe, żeby ludzie zastępcy próbowali go odbić? To było jak próba samobójcza w pałacu tak dobrze strzeżonym jak ten. Ludzie zaczęli biec w tamtym kierunku, by zobaczyć, co się dzieje. Elfce przyszło na myśl, ze to dziwne, jak bardzo ludzi ciekawi przemoc, krew i śmierć. Narażali własne życie by zaspokoić swoje jakieś pierwotne potrzeby. Ona uznała, że jak na jeden dzień starczy jej oglądania trupów i rannych. Po za tym, gdyby jeszcze raz zobaczyła tak tragiczną pierwszą pomoc, to chyba sama użyłaby przemocy, żeby wbić tym nieudacznikom do głowy jak tamuje się krwawienie. Odwróciła się do swojej rozmówczyni i wzruszyła ramionami. Gdzieś za jej plecami rozległy się zdumione okrzyki w rodzaju „oszuści” i „spisek”.
        -No więc, w czym mogę pomóc? – ponowiła swoje pytanie, w razie gdyby, z powodu zamieszania kobieta straciła wątek.
Awatar użytkownika
Vena
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vena »

Vena popatrzyła na elfkę z lekkim zdumieniem. Nie spodziewała się, że ktoś tak szybko zechce dowiedzieć się, o co jej chodzi. A już zwłaszcza nie w takich okolicznościach. Wszędzie dookoła słychać było brzdęk oręża, wzajemne nawoływania, krzyki, piski i odgłosy agonii. Wokół roznosił się nieprzyjemny (przynajmniej dla niektórych) zapach krwi i potu. Kiedy kolejna walka rozpoczęła się na sali balowej wiedźma wiedziała, że w takich warunkach nie będzie mogła prowadzić spokojnej konwersacji, na jaką miała ochotę. Szybko rozglądnęła się wokół i dostrzegła, iż wyjście dla służby jest całkowicie niestrzeżone i to tamtędy najłatwiej będzie się wydostać.
-Czy możemy stąd wyjść? Same? Tamtędy będzie najłatwiej.- Vena wskazała palcem bezpieczne drzwi i bez zastanowienia ruszyła w obranym kierunku.
Awatar użytkownika
Vlos
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vlos »

Walka w tym momencie nie była dla niego, z resztą wolał znikać w tym momencie, aby nie być ppdejrzany i uniknąc papierkowej roboty, a wtedy mógł przez przypadek dostać się na słońce. Na samo wspomnienie egzekucji pewnego wampira przełkną ślinę, wysrawienie ciała na promienie na pewno wiązało się z ogromnym bólem.

Wampir chyłkiem wydostał się z sali i unikając ludzi ruszył do swojego pokoju. Dostał się do niego bez przykrych niespodzianek. Szybko zebrał swoje rzeczy i chwytając kuszę, oraz zapinając na plecach drugi miecz wyszedł po cichu z pokoju.
Tego co zobaczył na korytarzu na pewno się nie spodziewał.
- Pan pójdzie z nami - rzekł zakuty w blachę wojownik. Gdyby był sam to dla Vlosa nie byłby problem. Nawet trzech nie sprawiłoby go, ale dwunastu? i to ze wszystkich stron? To nawet dla wampira było za dużo.cach drugi miecz wyszedł po cichu z pokoju.
Tego co zobaczył na korytarzu na pewno się nie spodziewał.
- Pan pójdzie z nami - rzekł zakuty w blachę wojownik. Gdyby był sam to dla Vlosa nie byłby problem. Nawet trzech nie sprawiłoby go, ale dwunastu? i to ze wszystkich stron? To nawet dla wampira było za dużo.
Zablokowany

Wróć do „Meot”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości