Pałac Króla Arata[ Stajnia niedaleko zamku ] Nieproszeni goście

Pałac w którym swoją siedzibę ma Król Nandan -Ther'u - Arat, syn słynnego w całej Allaranii Nermara znanego ze swojej dyplomacji i działania na rzecz pokoju podczas ostatniej wojny prowadzonej na Równinie Maurat. Arat jest młodym acz niezwykle mądrym władcą, wraz ze swoją żoną Alanti zamieszkuje komnaty pałacu położonego w centralnej cześć miasta.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Adiena
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[ Stajnia niedaleko zamku ] Nieproszeni goście

Post autor: Adiena »

Adiena wracała wraz z innymi wojownikami z ćwiczeń. Prowadzili żywą rozmowę, co jakiś czas się śmiejąc. Po pewnym czasie Mężna odłączyła się od grupy i skierowała się w stronę stajni. Plac przed budynkiem był prawie pusty. Niedaleko kręcił się tylko stajenny i kilku innych mężczyzn. Kobieta weszła do stajni i już w progu przywitał ją swojski zapach koni. Samowolnie uśmiechnęła się i podeszła do boksu Taronisa. Wierzchowiec radośnie zarżał i wysunął łeb.

- Witaj, przystojniaku. - powiedziała Adiena głaszcząc konia. Po chwili wyciągnęła z torby soczyste jabłko i dała je Taronisowi. Chwyciła kopystkę, po czym weszła do boksu i zaczęła pielęgnację konia. Długi, karbowany ogon ogiera gilgotał bez przerwy nos dziewczyny, a koń na złość wyrywał nogę z uścisku Adieny.

- Przestań, rozrabiako! - zaśmiała się, po czym wstała i poklepała Taronisa po karku. Duże oczy konia wpatrywały się w dziewczynę, wyglądały jak dwie czarne perły. Mężna obdarowała ogiera całusem w chrapy.

Do stajni wszedł wysoki mężczyzna w wypolerowanej zbroi, za nim pięciu innych, niższych i słabszych. Kobieta nie zainteresowała się nimi i zaczęła rozczesywać grzywę wierzchowca.

- Jak się masz, Adieno? - powiedział facet w srebrnym pancerzu. - Pamiętasz mnie?
- A powinnam? - odrzekła złośliwie Mężna. Spojrzała na przeciwnika. Przez jego twarz przechodziła długa skaza, a prawe oko było zakryte zaćmą. Gdyby nie to, mógłby być nawet przystojny. Miał kasztanowe włosy sięgające do ramion i ostre rysy twarzy. Powoli Mężna przypomniała sobie kim jest ów mężczyzna. Był to Harmon, żołnierz, który również starał się o miejsce w armii Nandan - Ther. Nie dostał się, a jego miejsce zajęła Adiena.
- Czego ode mnie chcesz? - spytała kładąc dłoń na rękojeści Javina.
- Zemsty, moja droga, zemsty. Wiesz jakie honory zyskałbym zabijając tę legendarną Mężną? - odpowiedział Harmon złośliwie się uśmiechając.

Adiena mocno popchnęła mężczyznę, a ten padł na siano. Szybko wybiegła przed stajnię, za nią wypadli towarzysze Harmona. Dziewczyna zgrabnym pchnięciem pokonała pierwszego napastnika, a pozostała piątka, wraz z największym wrogiem, rzuciła się na nią. Dookoła nie było innych ludzi, a ciszę zakłócał metaliczny brzdęk mieczy. Kolejny przeciwnik został ugodzony Javinem, a Adiena wykończyła go mocnym ciosem w klatkę piersiową. Jej dobrą passę przerwał podstępny Harmon. Z całej siły kopnął ją w plecy, a ta padła na piach z jękiem.

- Nieczyste zagrania, jego konik. - stwierdziła w głowie i szybko obróciła się w stronę napastnika. Ten szykował już masywny półtorak, którym miał uśmiercić kobietę.

Nagle ze stajni wybiegł Taronis i z całym impetem wpadł na Harmona. Jeden z mężczyzn strzelił z kuszy w stronę konia, a strzała trafiła w jego udo. Przerażony ogier uciekł w stronę targu rżąc i podskakując. Adiena krzyknęła tylko i wyciągnęła rękę za znikającym Taronisem. Kątem oka zauważyła, że zbliża się do nich zakapturzony mężczyzna. Nie wiedziała, czy jest on po jej stronie, lecz wyglądało na to, że chce jej pomóc. Jeden z przeciwników pomagał Harmonowi otrząsnąć się po ataku konia, lecz pozostali dwaj znów rzucili się na dziewczynę.
Awatar użytkownika
Mononoke
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:

Post autor: Mononoke »

Wilczyca już od dwóch dni nie odmieniała się w postać kobiety. Wraz z Moralaine przeczesywały tereny Alaranii w dalszych poszukiwaniach eliksiru lub czarodzieja, który zdejmie klątwę z Moro. Srebrzysta sierść Mononoke błyszczała w promieniach zachodzącego słońca. Zmierzch i osłona nocy zbliżały się z każdą minutą. Wilczyce poczuły nieprzyjemne ssanie w żołądku. Zatrzymały się więc na drodze. Mona z nosem przy ziemi szukała jakiegoś prostszego sposobu na znalezienie jedzenia.
-Przekąsimy sobie konika? - zawyła towarzyszka dziewczyny, wyczuwając w powietrzu woń koni. Ta natomiast nie odpowiedziała.
Uszy wilków pokłoniły się ku prawej stronie drogi. Bez chwili namysłu biegiem ruszyły we wskazanym kierunku. Wybiegły na drogę na której toczyła się jakaś bitwa. Mężczyźni napastowali jakąś kobietę. Co prawda - Mononoke najchętniej pomogłaby im ubić niewiastę, twierdząc,że "musi być powód, czemu ją krzywdzą". Problem tkwił w Moro, która była trochę mniej "zepsuta" od Mony. Moro kiwnęła do towarzyszki porozumiewawczo. Rzuciły się na napastników, warcząc i szczerząc kły. Mona nie była pewna co robi - po prostu uległa wilczycy...
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

W zasadzie nie zamierzał zachodzić do miasta, a na pewno nie tak dużego. Świetnie sobie radził poza nim, ale tym razem coś go podkusiło... A raczej ktoś. Aias i Ravi jak zwykle uznali, że lepszym wyjściem jest poszukać w mieście kogoś, kto będzie potrzebował pomocy, a w zamian może udzieli informacji, niż włóczyć się po traktach czekając na cud. Ptaki jak zwykle miały rację Ledwo zbliżył się do Nandan-Ther, ujrzał widok, na który nawet on stracił cierpliwość. Banda rzezimieszków, a przynajmniej ludzi tak się zachowujących, próbowała zabić jakąś kobietę. Dodatkowo zranili jej konia, a elf wyczulony na krzywdę wobec zwierząt nie zamierza tego wybaczyć.
Nie wahając się ruszył w ich stronę, po drodze dobywając łuku. Kobieta chyba go dostrzegła, napastnicy na nich nieszczęście już nie... Jeden z biegnących w jej stronę zachwiał się i upadł na ziemię, ze strzała sterczącą z szyi. Drugi zawahał się, patrząc na Adrastosa. Elf był już za blisko, by ponownie strzelić, ujął więc łuk wygodniej, gotów do walki. Nim jednak zdążył zareagować, dopadły go dwie wilczyce. Wykorzystując tą chwilę przerwy kobieta dała rade się podnieść. Przywódca napastników zmierzył ich "drużynę" ponurym wzrokiem.
- Nie zawsze będziesz miała tyle szczęścia. - Po tych słowach jego niewielki oddział szybko wykonał taktyczny odwrót. A dziwaczna mieszanina elfa, ludzkiej kobiety i dwóch wilkołaczyc została w towarzystwie dwóch trupów, jakby zapominając o przestraszonym, ranny wierzchowcu. Ale czy na pewno?
Awatar użytkownika
Adiena
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adiena »

Dwa wilki, które skoczyły na mężczyzn zupełnie zaskoczyły Adienę. Na początku sama chciała przed nimi uciekać, lecz po chwili zrozumiała, że zwierzęta chcą jej pomóc. Nie wnikała w powód dla którego wilkory stanęły w jej obronie. Po pewnym momencie wstała, a Harmon zdążył już uciec.

- Wynoś się, do czorta! - krzyknęła w jego stronę i wściekła kopnęła kamienie. Ścierką przetarła Javina z krwi i rozejrzała się dookoła. Wilki stały w bezpiecznej odległości bacznie przyglądając się ludziom. Adiena trochę je ignorując zwróciła się do mężczyzny.

- Poradziłabym sobie sama. Ale mimo to dziękuję. Jak mam zwać swego wybawcę? - powiedziała ironicznie podkreślając ostatnie zdanie, po czym zaśmiała się. Nie miała pojęcia kim jest przybysz. Był dobrze zamaskowany i nie mogła nawet określić jego rasy.

Taronis. Nagle Mężna przypomniała sobie o swoim towarzyszu. Ranny koń pobiegł w stronę miasta, mógł zrobić krzywdę nie tylko sobie.

- Muszę odnaleźć mego wierzchowca. - oznajmiła, po czym zaczęła otrzepywać się z brudu.
Awatar użytkownika
Mononoke
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:

Post autor: Mononoke »

Wyczulone uszy wilczyc usłyszały to słowo. Ranny, uciekający koń, a one są głodne. Ruszyły do biegu w stronę miasta.
- Moro, bierzesz z lewej! - zaszczekała do niej Mona, po czym pobiegła z prawej strony. I w tym czasie... Mononoke odmieniła się w człowieka, stała na czterech łapach. Z jej głowy wystawała para biało-szarych, kosmatych uszów. " Cholera... " - zaklęła dziewczyna, po czym wstała i wpatrywała się w Adienę oraz w Adrastosa. Ręką podrapała się za jednym uchem.
" Muszę ją zatrzymać... Moralaine musi mieć czas złapać tego konia! " Było już ciemno. Około godziny 20. Na niebie rysował się półksiężyc, coraz bliżej do pełni. Mona robiła więc się bardziej zwierzęca.
-Kto chciał Cię zabić, i po co? Muszę wiedzieć,czemu upadłam tak nisko,żeby Cię uratować. - odparła dziewczyna, powiedziała to chłodno i ponuro. Zero taktu. Jak jakaś królowa śniegu. Stanęła przed Adieną, wbiła w nią wzrok swych czerwonych, płonących oczu.
Jakby coś miała przygotowaną rękę przy Kamieniu Askela,żeby w odpowiednim czasie zmienić się w wilka i zatrzymać dziewczynę.
Moro była już daleko, w dodatku zauważyła wystraszonego konia...
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Elf odwrócił głowę w stronę wilkołaczki.
- Na wyjaśnienia będzie czas później. Pozwolę sobie zadbać, żeby ten wierzchowiec wrócił tutaj cały i zdrowy. Nikt go nie będzie musiał brać z lewej... Moje sokoły w ciągu chwili go odszukają. - Uniósł rękę do góry, prawie natychmiast wylądowała na niej Ravi.
- Odszukajcie rannego konia, w jego udzie będzie strzała. Jest przerażony, w jego stronę biegnie też wilczyca. Informujcie mnie na bieżąco.
- Skoro tak chcesz...
- mężczyzna spojrzał, na wojowniczkę, sokolica odleciała.
- Jestem Adrastos. - Elf bez dalszej zwłoki ruszył w stronę, gdzie wcześniej uciekał ogier. Biegł truchtem, uważnie się rozglądając. Co około dwie minuty jeden z sokołów wracał i informował go, gdzie ma dalej biec. Dzięki temu nie tracił czasu na błądzenie po omacku. Tylko czy zdąży na czas?
Awatar użytkownika
Adiena
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adiena »

Wilkołak. O tym Adiena nie pomyślała. Wypowiedź wilczej kobiety tylko ją rozjuszyła i miała ochotę zarżnąć ją na miejscu.

- Uważaj na słowa, ślicznotko. Nie boję się piesków. - wyrzuciła ostro do dziewczyny, po czym chwyciła swój półtorak i machnęła nim jej przed oczami. Nie chciała jej na razie zranić, a ruch był tylko ostrzeżeniem. - Tylko dotkniesz Taronisa, a zrobię sobie z ciebie pelerynę.

Po chwili Adiena pobiegła za Adrastosem. Nie wiedziała czy może zaufać mężczyźnie, ale postanowiła za nim podążać. Serce biło jej szybciej na myśl o tym, że wilczyca mogła już dawno dobrać się do rannego konia. Miała nadzieję, że ogier uciekł na tyle daleko, by mięsożerna go nie znalazła.

Taronis biegł przez targ po drodze tratując kramy i ludzi. Bał się hałasów i chciał jak najszybciej opuścić miasto. Mimo mocnego bólu ciągle galopował. Wilczur mknął za koniem napędzany zapachem krwi. Wierzchowca powstrzymała dopiero ślepa uliczka. Nie było żadnego wyjścia, a tuż za Taronisem warczała głodna Moro. Wystraszony koń stanął dęba i kopytami zaatakował wilczycę chcąc się bronić, lecz chybił. Zarżał głośno, gdy wadera zatopiła kły w jego nodze.

- To Taronis! - krzyknęła Adiena słysząc rozpaczliwy wrzask konia. Szybko skierowała się w jego stronę w ręku dzierżąc Javina.
Awatar użytkownika
Mononoke
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:

Post autor: Mononoke »

Moro zatapiała kły w wystraszonym koniu, po pewnym czasie Taronis opadł z sił. Wilczyca mocno go zraniła, krew lała się strumieniami.
Mononoke zrozumiała,że teraz wyszła na tą złą. Nie mogła czekać, szybko wyczuła zapach uciekającej dwójki. Biegła ile sił w nogach pod postacią kobiety. Była szybsza od dwójki, wyszła im na drogę. Ech, pełnia czasem się przydaje.
- Nic nie rozumiecie. Ja i Moro nie chcemy nikogo skrzywdzić! - krzyczała, lekko zawodząc, jakby wyjąc.
Bała się tych ludzi, chociaż jednym pchnięciem mogłaby ich zabić.
W końcu wybiegli na miejsce, druga wilczyca tylko ugryzła konia, a teraz obok niego siedziała.
- Posłuchajcie... - westchnęła dziewczyna, zatrzymując ich. - Moro nie panuje nad głodem, ponieważ jest wilkiem całe swoje życie. Został na nią rzucony zły urok, a my tylko szukamy eliksiru,żeby ją odczarować. Nic nam nie róbcie, odejdziemy w spokoju. Po prostu doszło do tego,że źle szukałyśmy. To tyle. Musimy znaleźć kogoś kto nam pomoże. Moralaine nie zmienia postaci, a tak naprawdę jest normalną dziewczyną uwięzioną w wilczej skórze. - odparła, kucając przy wilczycy, drapała ją za uchem. Mona potrafiła mieć dobre serce, ale tylko w obronie swojej przyjaciółki. Było jej szkoda dziewczyny.
-Jestem Mononoke. Możecie mówić mi Bestia lub... Kędziorek. Tak, wiem, głupia ksywa. To nie moja wina,że mam loki na brzuchu. - wypowiadając te słowa, Moro zawyła radośnie. Tak jakby się śmiała, lecz tylko Mona szczerze rozumiała co mówi.
-Masz racje... - rzuciła Mona, śmiejąc się głośno.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Elf w milczeniu minął kobiety i przyklęknął obok wierzchowca. Przyjrzał się najpierw ranie zadanej przez Moro, potem obejrzał tą, gdzie Taronisa trafiła strzała.
- Nie jest z nim dobrze, a raniąc go, na pewno nie pomogłyście. Mogło wdać się zakażenie, już przy pierwszej ranie. Teraz muszę się zająć dwoma. - Kolejne zdanie wypowiedział, już w języku konia. - Nie bój się, uleczę cię, ale będę musiał wyjąć strzałę,a to może zaboleć.
Nie czekając, na ewentualny sprzeciw ze strony zwierzęcia, wyciągnął strzałę. Gdy tylko trysnęła krew, przyłożył dłoń do rany wysyłając w jej kierunku magię leczniczą. Na szczęście, rana nie była tak poważna, jak się spodziewał. Gdy zabrał dłoń, skóra oraz tkanki w środku były całe. Teraz przyszedł czas na drugą ranę - zadaną przez Moro. Najpierw używając magii powietrza wypchnął wszelkie zbędne zarazki z rany i dopiero w tedy powtórzył proces zasklepiania. Gdy skończył, wstał, odwracając się do właścicielki Taronisa.
- Stracił sporo krwi. Będzie musiał dzień lub dwa odpocząć, nim dojdzie w pełni do siebie. Nie powinnaś go obciążać do tego czasu. - Zdawał się ignorować obecność Mononoke i Moro, choć co chwilę zerkał na nie kątem oka, czy nie przyjdzie im do głowy zaatakować kogoś innego...
Awatar użytkownika
Adiena
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adiena »

Adiena zauważyła wilczycę, która wbiła się w konia. Przerażona krzyknęła i wyciągnęła miecz, chcąc zabić czworonożną. Zablokowała ją Mononoke, łapiąc za ramiona. Mężna była tak wściekła, że popchnęła wilkołaczkę na ścianę.

- Nie obchodzi mnie kim jesteś i kim ona jest! Zraniłyście go i zapłacicie za to! Albo się teraz wyniesiecie, albo was zaszlachtuję! Wynocha, słyszysz?! Wynocha! - wrzeszczała dziewczynie prosto w twarz. Po chwili odwróciła się w stronę Moro. Miała ochotę zabić wilka, lecz ominęła zwierzę i przyklęknęła przy Taronisie. Nie wyglądał już na wystraszonego, a kiedy zobaczył Adienę próbował wstać i cicho rżał.

- Spokojnie, mały. Już wszystko dobrze. - powiedziała troskliwie i pogłaskała go po głowie. - Dziękuję ci, Adrastosie. Jak mogę ci się odwdzięczyć? Najpierw uratowałeś mnie, a potem mego wierzchowca. - skierowała słowa do mężczyzny, po czym popatrzyła mu w oczy - jedyny szczegół jego twarzy, który mogła dostrzec. - Mogę zapłacić ile zechcesz.

Adiena ciągle starała się ignorować dziewczynę i wilczycę za sobą, lecz nie szło jej to zbyt dobrze. Wargi drgały niemiłosiernie, a oddech nie chciał się ustabilizować. Nie mogła im wybaczyć, a jeśli popełnią najmniejszy błąd, z pewnością rzuci im się na gardła.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Elf milczał, przyglądając się jak Taronis wstaje na chwiejnych nogach. Dopiero, gdy to się stało, odezwał się.
- To nie czas i miejsce na tagowanie się. Wróćmy do miejsca, gdzie twój wierzchowiec będzie mógł odpocząć. - Choć zapewne oboje zerkali podejrzliwie na dwie wilczyce, gdy je mijali. W ciszy dotarli do karczmy, w której wcześniej zatrzymała się Adiena. Ogier, trafił pod opiekę chłopca stajennego, który mając nadzieję na nagrodę w postaci ruenów, obiecał zadbać, by nikt nie przeszkadzał Taronisowi. Aias i Ravi, również się z tym zadeklarowali, co nawet lekko zdziwiło Adrastosa. Elf wraz z kobietą, skierowali się do głównego budynku. Siedząc, przy jednym ze stolików, patrzyli wciąż się nie odzywając.
- Jeśli chcesz mi się odpłacić, powiedz mi czy rozpoznajesz ten symbol. - Elf sięgnął za za plecy, wyciągając zza pasa fragment jakiegoś materiału. Do tej pory, nie dało się zauważyć, że coś takiego tam skrywa, gdyż utrudniał to długi płaszcz. Położył, na stole zniszczone ubranie, tak, by dało się dostrzec symbol - a w zasadzie jego cześć, gdyż reszta była wypalona. Dostrzec można było coś, co zapewne było rombem w kolorze krwi, oplecionym szarym łańcuchem. Środek symbolu został prawie doszczętnie spalony, poza kilkoma fragmentami. Nie było możliwe jednak domyślenie się, co miały przedstawiać.
Awatar użytkownika
Adiena
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adiena »

Po wejściu do karczmy Adiena od razu zamówiła rum. Rzadko pijała, ale musiała czymś ukoić nerwy. Złość wciąż nie uchodziła, a elf musiał wręcz na siłę odciągnąć kobietę od wilczycy. W knajpie Adiena myślała trochę o Harmonie. Nie był to dobry typ, miała się czego obawiać. Myślała nad tym gdzie jej wróg mógłby ją znaleźć. Na służbie nie jest sama, a ten z pewnością nie wie, gdzie Mężna mieszka. Dla bezpieczeństwa Adiena nie podaje swojego prawdziwego adresu. Teraz musi się bardziej pilnować, za każdym rogiem może się czaić niebezpieczeństwo.

Po chwili ciszę przerwał Adrastos. Pokazał Mężnej dziwne, przypalone ubranie. Nagle coś zaświtało...

- Skądś pamiętam ten znak. Chyba widziałam go w jakiejś księdze... Już pamiętam! Kiedyś byłam u króla Arata na uroczystym obiedzie, po tym jak zabiłam pewnego maga. Miał mi podziękować czy coś tam, bynajmniej nie pamiętam o co dokładnie chodziło, po prostu sztywny obiadek. Jak już się znudziłam to postanowiłam pooglądać zamek. Znalazłam jakąś biblioteczkę, stara była, skojarzyłam po cegłach. No właśnie, cegły! Na niektórych cegłach był podobny znaczek, mniej wyraźny, ale podobny. Mam pamieć do szczegółów... No, wracając do książek. Kilka z nich miało takie coś na grzbiecie. Z tego co pamiętam... Wszystkie były obite fioletowym materiałem. Tylko żebym sobie przypomniała co w nich było... Coś o jakimś wskrzeszaniu zmarłych, jakaś magia nerkomatyczna? Dokładnie nazwy nie zapamiętałam, mniejsza o to. Jeszcze coś o żywych trupach, więcej nie czytałam, nie interesowało mnie to. Tyle wiem... Aha, z góry przepraszam, jak trochę wypiję to dużo paplam, zazwyczaj bez sensu. - powiedziała, po czym zamilkła kończąc pierwszą butelkę rumu. Powoli zaczęła zapominać o rannym koniu i swoim największym wrogu. Teraz liczyło się tylko dojść do domu na własnych nogach i nie zasnąć w karczmie.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Oczy elfa, jak do tej pory pozostawały niewzruszone, gdy jednak z ust kobiety padły słowa, których się nie spodziewał... Zaczęły błyszczeć. W końcu trafił na jakiś ślad. Choć nadzieja na dostanie się do zamku i możliwość swobodnego rozejrzenia się była nikła, zawsze istniała. Złożył ponownie tunikę i schował ją za pasem.
- Więc będę musiał się tam jakoś dostać... Pamiętasz, gdzie dokładniej znalazłaś tą księgę? - Pierwsze zdanie wypowiedział jakby do siebie, kolejne zaś kierował już do Adieny. Zdawać by się mogło, że cała reszta jej wypowiedzi nie utkwiła mu w pamięci ani trochę. Zaś w umyśle już planował, jak włamać się do zamku i ukraść wolumin. Na pewno będzie to trzeba zrobić w nocy, by maska mogła działać. Pytanie tylko na ile sam zamek będzie oświetlony? Ilu jest strażników? Tak dużo pytań, a mało czasu...
Awatar użytkownika
Adiena
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adiena »

Intensywne myślenie przyprawiało Adienę o ból głowy. Tym bardziej, że trunki powoli zaczynały działać. Mimo tego Mężna starała się przypomnieć sobie gdzie dokładnie znajduje się biblioteka.

- Czekaj... To nie takie łatwe. Z tego co pamiętam to najpierw wyszłam z sali balowej. Potem poszłam krętymi schodami w górę i skręciłam w lewo. Nie, w prawo. Na pewno w prawo. Szłam długim korytarzem pełnym portretów. Na jego końcu był mały balkonik z widokiem na hol wejściowy. Potem... Potem się wróciłam chyba... I szłam znów prosto. No, i ten korytarz był cały pokryty płaskorzeźbami z drewna. Aha, tam zaciekawiły mnie duże, zdobione, hebanowe drzwi. To były drzwi do tej biblioteki. Niestety nie pamiętam gdzie dokładnie znajdowały się te książki. Mam nadzieję, że pomogłam. - powiedziała, po czym uśmiechnęła się lekko.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Elf skinął głową, gdy skończyła. W zasadzie niewiele mu pomogła, nawet nie wiedział, gdzie w tym przeklętym zamku jest sala balowa, a co dopiero kręcenie się po korytarzach w poszukiwaniu hebanowych drzwi. Że niby jakich?! Nie miał jednak teraz urażać osoby, której konia chwilę temu ratował...
- Ta wiedza na pewno mi się przyda. - Wstał. - Robi się późno, trzeba udać się na spoczynek. Jeśli będziemy mogli w czymś pomóc, daj znać. - Miał na myśli zarówno siebie jak i sokoły. Spojrzał jeszcze raz na kobietę. Nie wyglądała dobrze, niestety elf nie znał się na uzdrawianiu, by móc jej pomóc...
Awatar użytkownika
Adiena
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adiena »

- Nie ma sprawy. Jeszcze raz dziękuję za pomoc. - odrzekła, po czym uśmiechnęła się. Z postawy mężczyzny zrozumiała, że czas się pożegnać. Wstała od stołu i podała rękę Adrastosowi. Pożegnała mężczyznę szczerym uśmiechem i położyła na stole kilka złotych monet.

- Może się jeszcze kiedyś spotkamy? - powiedziała wesoło kierując się do drzwi wraz z nowym pobratymcem. Adiena szła dość chwiejnie, ale trzymała jeszcze równowagę. Kiedy wyszli na zewnątrz, promienie słoneczne oślepiły kobietę, a ta zakryła oczy i cicho jęknęła.

- Muszę jeszcze wrócić do domu... No, chyba że wpadnę do rowu! - zaśmiała się i poszła dalej, już sama. Nie czekała na Adrastosa bo wiedziała, że idą w przeciwną stronę. Mężna postanowiła, że rano odwiedzi swego konia, zajmie się nim, a potem odnajdzie Harmona. Musi pomścić cierpienie Taronisa. Musi.
Zablokowany

Wróć do „Pałac Króla Arata”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości