Warownia Nandan-Ther[Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru

Miedzy górskimi szczytami i wzgórzami Nanderu, kryje się królestwo króla Arata, ogromne warowne miasto, otoczone zewsząd skałami i murami. Jest tylko jedna droga do tego miejsca, a prowadzi ona przez Bramy Vidmosu. Mieszkańcy tego miejsca czują się niezwykle bezpieczni. Dzięki lokalizacji, Nandar - Ther ominęły wszystkie wojny, a miasto zachowało się w niezmiennej formie od tysięcy lat.
Awatar użytkownika
Vailen
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vailen »

Vailen z radością wziął do ręki kubek z nowym napitkiem i spojrzał na różowowłosą dziewczynę, która siedziała obok.
- Naprawdę powinnaś się dołączyć - rzekł, po czym wlał sobie biały trunek do ust. Momentalnie poczuł jak jest mocny. Już wiedział, że nie wyjdzie z tego trzeźwy. Już zdążył zapomnieć o zabójstwie, które popełnił wcale nie tak dawno. Miast tego zaczął rozmyślać o swej przyszłości. W obecnym stanie wydawała mu się świetlana i idealna.
Zaczynało się działanie alkoholu, mimo że nie wypił wiele. "Cholera, nie powinienem był tak szybko wychylać tego co mi nalał."
Halatir
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf Morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Halatir »

W zasadzie.. gdyby tak dłużej się zastanowić, to co jej szkodziło? Mogła jedynie wziąć małego łyka, umoczyć lekko usta. Wypiła do końca swój napój i podsunęła szklaneczkę do nieznajomego. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. W razie czego wszelką odpowiedzialność przeniesie na Vailena. A w razie czego.. czy miała faktycznie się przed czym wzbraniać? Kto wie co przyniesie następny dzień? Powinna pozwolić sobie na oderwanie się od codzienności.
Po tym jak krasnolud poczęstował ją swoim trunkiem, podniosła szklankę i przechyliła ją lekko. Na języku poczuła dość dziwny, nieco gorzki smak. Przez gardło przeszło jej palące, wręcz gorące uczucie, które jednak po chwili prawie natychmiastowo ustało. Skrzywiła się delikatnie i zmrużyła oczy. Było to dość.. specyficznie. W zasadzie sama nie wiedziała czy w dobrym czy złym sensie. Z ciekawości pociągnęła kolejnego łyka.
Awatar użytkownika
Torgrim
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Torgrim »

Pijany w sztok krasnolud pomyślał sobie. "Kuźwa, dobre jak zawsze! Nic nie przebije naszych napitków. Po czym przyszła mu wspaniała myśl. "A może byśmy tak zapolowali sobie na jednorożce? Tak, to brzmi jak świetny plan!"
-Te młotszy. A szo ty na to, żebyśmy se poszli na jednorogi se. Weszmiemy jedneko z nich i sze zabijemy i bedziemy mieli miensko. A syszałem że ich mięsko to bardzo dobre se normalnie jest. - zaproponował, po czym śmiejąc się z nie wiadomo czego odwrócił się do elfki i natychmiastowo zamilkł.
-Zaraz, zaraz coś mi tu nie paszi. Włosy jakiesz takie dzifne, jakieś tam rogi ma... O szesz kufa jednorożec! -Torgrim natychmiastowo spróbował rzucić się na różowowłosą. Jego nieudolna próba złapania jej skończyła się się jedynie upadkiem na drewnianą podłogę i głośnym, głuchym hukiem, który dało się usłyszeć w niemal całej karczmie.
-Młody, łap szesz tego kunia bo nam zara sperniczy!
Awatar użytkownika
Vailen
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vailen »

Chłopak już ledwo kontaktował, ale nagła propozycja, aby spróbować upolować jednorożca wydała mu się najlepszym pomysłem, jaki słyszał w życiu. Krasnolud uznał, że towarzysząca im w karczmie dziewczyna jest jednorożcem. "Tyyyy... Faktycznie. Róg ma... A nie, dwa ma. Czy cztery? A mniejsza z tym, różowe włosy i nieokreślona liczba rogów." Zerwał się więc z miejsca i spróbował chwycić Halatir, jednak jego ręce natrafiły na powietrze. Nie trafił. Rozjerzał się zdezorientowany i gdy ujrzał kilka identycznych różowowłosych wykrzyknął:
- Aaa niech mnie eee... diabli wezmą! Stado! - Po czym ruszył w ich kierunku. Próba ruszenia się z miejsca, jednak zakończyła się fiaskiem i upadł prosto na swą twarz.
Halatir
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf Morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Halatir »

Po kilku łykach poczuła, że robi jej się jeszcze weselej niż zazwyczaj. Czuła, że lekko kręci się jej w głowie, choć nie zaburzało to jej funkcjonowania. Wzrok choć wciąż dobry, gdy zmieniała poruszała gałkami ocznymi wydawał się nieco mniej wyraźny, twarzyczka natomiast nieco jakoby odrętwiała. To też było powodem jej radości, zawsze bawił ją taki stan, szczególnie jak sama się w nim znajdowała. Choć trzeba zaznaczyć, że trzeźwość jeszcze jej nie opuściła, była zaledwie może po trzech-czterech łykach tego wysoko procentowego trunku.
Po chwili jednak myśli stały się jeszcze trzeźwiejsze, gdy zrozumiała z plątaniny słów krasnoluda, że to ona ma być ich celem. Wybałuszyła oczy i z niedowierzaniem przyglądała się pijanej dwójce. Gdy Torgrim ruszył w jej kierunku pisnęła krótko i wskoczyła na ladę, następnie jedynie widziała jak mężczyzna leci na ziemię. Zaraz zanim w jej kierunku podążył Vailen.
"Naprawdę?! Ty też?!" Podskoczyła robiąc kolejny unik, chcąc delikatnie upaść na ziemię, choć w obecnej sytuacji nie do końca jej to wyszło. Wylądowała na ugiętych nogach, wspierając się o ziemię rękoma.
- Czyście na te puste łby poupadali?! - Fuknęła sfrustrowana, choć w środku widziała w tej całej sytuacji nutkę komizmu.
Awatar użytkownika
Lirio
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lirio »

Nandan-Theru było miejscem, gdzie Lirio niechętnie bywała. Nigdy nie lubiła tłoku i wąskich uliczek, straganów z setkami przeróżnych produktów, krzyczących sprzedawców, jak i głośnych klientów wykłócających się to o niższą cenę, to o jakość produktu. W większych miastach po prostu czuła się nieswojo, lecz tym razem zmuszona była zawitać do tej ciasnej, otoczonej górami mieściny, zbliżała się noc, a czarodziejka przejechała już i Jezioro i Zamek Czarodziejek, potrzebowała noclegu. Galopem popędziła przez równinę, trzymając nisko głowę przy szyi siwego ogiera, jej długie warkocze powiewały na wietrze niczym flaga na maszcie przy burzy, aż jej oczom ukazała się duża brama. Zwolniła wtedy i już kłusem podjechała pod same mury, następnie zsiadła z konia i przekroczyła bramę prowadząc go za lejce. W owym mieście była już przejazdem paręnaście razy w swoim życiu, jednakże nigdy jeszcze nie była w pełni zadowolona ze swojego pobytu tutaj, zawsze wyjeżdżając z takim jakimś niesmakiem. Czarodziejka preferowała od zawsze jedno, bardzo wygodnie położone według niej miejsce, pewną karczmę, do której dojść można było dzięki labiryntowi krętych uliczek. Czarną Lilię przyciągały tam wyśmienite, świeże potrawy oraz przyjemna atmosfera, lecz także przestronne, czyste pokoje i wygodne, miękkie łóżka. Jej oczom wkrótce ukazał się szyld z wdzięczną nazwą „Pod czarnym wierzchowcem”, oddała konia stajennemu i otworzyła drzwi do karczmy. Ze środka biło przyjemne ciepło, ale także panował tam nieopisany hałas, z którego dało wyłonić się krzyki o jakichś jednorożcach. Lirio pewnie i szybko podeszła do baru, zasiadając na miejscu obok siedzącej na blacie różowowłosej dziewczyny z jelenimi rogami.
- Tfe, krasnoludzkie trunki… - jęknęła jakby do siebie, a następnie rozkazała barmanowi, aby podał jej coś do picia, jak się wyraziła „To, co zawsze”. Następnie zauważyła, że praktycznie u jej stóp leżą: krasnolud i długowłosy człowiek, którzy spici najwyraźniej trunkami brodatego, nie mogli się nawet utrzymać w pionie, już o wstawaniu z podłogi nie wspominając. Popatrzyła nań z wyższością i niemałym obrzydzeniem.
Awatar użytkownika
Torgrim
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Torgrim »

Ledwo przytomny krasnolud spróbował podnieść się z podłogi, co wbrew pozorom nie było tak łatwe jak mogło się wydawać. Szczęśliwie dla niego nikt, poza rudowłosym chłopakiem, nikogo w pobliżu nie było i miał sporo miejsca do tego jakże skomplikowanego manewru. Gdy w końcu dał radę dokońać niemożliwego spojrzał na nowo przybyłą osobę, która prawdopodobnie była czarodziejką "O cholera, kolejny jednorożec, ale mam dziś farta." Podszedł do lady i oparł się o nią tuż obok kobiety. Wyglądało to, jakby nieudolnie próbował ją uwieść.
-No cześć. Może ty jednorożku posiedzisz mi tu spokojnie i dasz się upolować wujkowi. - powiedział do nieznajomej, po czym zwrócił się do właściciela karczmy. -Barman! Dawaj mnie no tu kolejne piwo, bo zaczynam trzeźwieć!
Awatar użytkownika
Vailen
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vailen »

Vailen dogorywał leżąc na ziemi. Niezbyt orientował się, co się działo wokół, ale po tym jak krasnolud wstał i powiedział coś o jakimś nowym jedniorożcu, Vailen powoli wstał na nogi. Zataczając się zaczął iść w kierunku nowo przybyłego jednorożca.
Wtem ktoś złapał go za ramię i powiedział:
- Te, młody. Co za dużo to niezdrowo. Zostaw te kobiety.
Vailen odwrócił się i ujrzał przed sobą rosłego mężczyznę. W mig zapomniał o jednorożcach i rzucił się na owego człowieka. Jak można było się spodziewać tamten bez problemu się odsunął i w efekcie chłopak wylądował na jakimś pijaku siędzącym przy stole. Oczywiście wywołało to wściekłość przyjaciół mężczyzny, na którym wylądował Vailen. Natychmiast rozpoczęła się bójka, która szybko zaczęła ogarniacz całą karczmę. O chłopaku szybko zapomniano, walka toczyła się bez żadnego powodu, zwyczajna bijatyka dla zabawy. Młodzieniec również w niej uczestniczył w miarę możliwości.
Halatir
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf Morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Halatir »

Ciszę, przerwało otwarcie drzwi. Znaczy cisza było pojęciem względnym, po prostu uszy Halatir na tyle przyzwyczaiły się do gwaru, w którym przebywała, że była w stanie wyłapywać nowe dźwięki pojawiające się w pomieszczeniu. Zwróciła spojrzenie szarych oczu ku wejściu, w którym zauważyła niezbyt wysoką kobietę, a może nawet dziewczynę, ubraną na czarno, o długich brązowych włosach splątanych w warkocz. Ubrana była w ciemną suknie, a na głowie miała kapelusz. Elfka obserwowała ją przez krótką chwilę jakby zapisując każdy najmniejszy element w swojej głowie. Po chwili dotarło do niej, że nieznajoma zmierza w ich kierunku. Gdy tamta usiadła przy ladzie, Hal powoli i spokojnie zeszła z blatu, jakoby wcześniejsze siedzenie na nim było całkiem naturalnym i w zasadzie od początku zamierzonym.
Na późniejsze zachowanie krasnoluda ponownie się zaśmiała zastanawiając się jak przykra dla niego będzie reakcja nieznajomej, która wyraźnie była zażenowana sytuacją sprzed kilku minut i zapewne jakkolwiek by się odezwała, gdyby wydobycia się słów z jej gardła nie przerwała właśnie rozpoczynająca się bójka, w której uczestniczył jej towarzysz.
Z jej gardła wydobył się dźwięk na wzór warczenia, a oczy zwęziły się do rozmiarów niewielkich szpareczek. Pewnymi krokami, choć co chwila starając się uniknąć staranowania szła w kierunku chłopaka, który nieudolnie ze względu na swoją trzeźwość - dokładnie jej brak - starał się pokazać swoje umiejętności walki wręcz, naprzemiennie kogoś trafiając, jak i bijąc się z powietrzem. Gdy cudem się do niego dostała, złapała go za kołnierz.
- Chodź rzesz tu! - Powiedziała podnosząc ton i patrząc na niego stanowczo, w międzyczasie musiała szybkim ruchem kucnąć, by przypadkiem nie dostać lecącym od jej boku szklanym kuflem.
Awatar użytkownika
Lirio
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lirio »

Lirio spojrzała na różowowłosą, czy nie znała zasad dobrego wychowania? Na stołach się nie siedzi, bo nie. Takie są zasady i trzeba ich przestrzegać nie ważne czy się jest człowiekiem czy elfem czy krasnoludem czy jakimkolwiek innym nieczłowiekiem. Brodaty natomiast jakimś cudem zdołał się podnieść do pozycji stojącej i zataczając się oparł się o ladę. Jego małe oczy popatrzyły zamglonym wzrokiem na twarz czarodziejki, po czym powiedział coś o jednorożcach i o wujku, czego ona nie dosłyszała, jednak krasnolud wyglądał jakby chciał ją uwieść, co jej się nie zbyt podobało. Chciała coś powiedzieć, lecz za jej plecami rozpoczęła się zaciekła, pijacka bójka wywołana przez nikogo innego jak tylko rudowłosego, nieszczęsnego chłopaczynę.
- Żadnego mi tu więcej piwa, gospodarzu. Ten pan już skończył. – powiedziała stanowczo i władczo, lecz zarazem groźnie przewiercając wzrokiem człowieka po drugiej stronie lady. Ten zaś usłuchał prośby brązowowłosej z obawy o swoje życie i zdrowie. Znał Czarną Lilię dobrze, aż za dobrze, by wiedzieć, że z nią się po prostu nie zaczyna, każda kłótnia z nią mogła prowadzić do nieprzyjemnych konsekwencji, czego gospodarz nie pożądał. W dodatku czarownica była jego stałą klientką, która nie skąpiła pieniędzy na luksusowy pobyt w jego karczmie. – A ty, krasnoludzie… -powiedziała odwracając się twarzą do osobistości strojącej po jej prawej stronie. – Lepiej idź już do domu. – mówiąc to łyknęła zawartość swojej szklanki, nie zwracając już większej uwagi na mężczyznę.
Awatar użytkownika
Torgrim
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Torgrim »

Po słowach czarodziejki zabraniających karczmarzowi podania mu napitku popatrzył na niego z dezaprobatą i smutno pokręcił głową. Już wiedział, że z tą dwójką zdecydowanie się nie polubi.
-To był błąd chłopcze, to był błąd. -powiedział do mężczyzny za ladą, po czym odwrócił się do kobiety- A ty masz szczęście, że bójkę mi tu wywołali i mam co robić. Inaczej bym się zaraz z tobą policzył. -Nie próbując nawet słuchać odpowiedzi czarodziejki odszedł od lady lekko się zataczając. "Cholera, już się trzeźwy robię. Chyba zbyt się uodporniłem na alkohol. Muszę kuźwa nauczyć się robić wódkę i opracować własny, jeszcze mocniejszy napój." Odwrócił się w stronę centrum walki, gdzie powinien znajdować się jego niedawny kompan do picia. Nie mógł go tam znaleźć, więc zaczął się za nim rozglądać. Zobaczył wtedy gdy jego towarzyszka, a może dziewczyna, próbowała go odciągnąć od akcji. "W mordę, jak można być tak głupim i chcieć chędożyć elfa." Podszedł do dwójki i natychmiast wyrwał chłopaka z rąk różowowłosej.
-Gdzie ty mi tu kuźwa młodego zabierasz! Nie ma opierdzielania się, trzeba obić parę mord! -krzyknął rzucając rudzielca w środek walk, zaraz samemu tam wskakując. Torgrim był dosłownym narzędziem zagłady i nikt nie był w stanie go powstrzymać.
Awatar użytkownika
Vailen
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vailen »

Vailen średnio wiedział co się wokół niego dzieje. Najpierw został przez kogoś odciągnięty wiru walki, potem ktoś ponownie go weń wrzucił. Uznał, że niema sensu nad tym myśleć i wrócił do walki. Uderzał raz za razem, często chybiając. Obrywał równie często co trafiał innych, głównie z powodu iż niemal wszyscy obecni byli w takim samym stanie jak on. W czasie gdy chłopak na powrót został wciągnięty przez bijatykę, Akstr schronił się n uboczu uważnie wszystko obserwując. Siedział na chyba ostatnim stole, który stał normalnie, nie był przewrócony lub zniszczony.
Wtem ktoś postanowił roztrzaskać na głowie chłopaka deskę, uprzednio wyrwaną ze stołu. Poskutkowało to powaleniem go na ziemię. Stracił przytomność.
Halatir
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf Morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Halatir »

Zagotowała się w sobie.
"Że słucham?!" Krzyknęła sama do siebie w myślach. Jak ten krasnolud śmiał w ogóle zachować się w ten sposób? I wiadomo, tu odzywała się jej ta niezadowolona natura z wszystkiego co nie jest takie, jakim chciałaby, żeby było. Aj, gdyby mogła cokolwiek zrobić. Teoretycznie - faktycznie by mogła, ale czy był sens ponownie dostawać się w sam środek bijatyki z tak wątłym, delikatnym ciałkiem? Niekoniecznie.
Rozejrzała się po karczmie by móc coś ze sobą zrobić. Najlepszym pomysłem wydało jej się wyjście stąd i zaczerpnięcie świeżego powietrza. Tak, to było już coś konkretniejszego. Przecież nie będzie siedziała tutaj i przyglądała się jak pijana hołota prezentuje między innymi swoje zdolności fizyczne. Wiele rzeczy ją interesowało, ale to nie wpisywało się w jej gusta. Nie lubiła przemocy. Wiedziała, że żyje w takim świecie i w takich czasach, że jest ona na porządku dziennym. Jednak sama wypierała to ze swojej głowy, wolała oczyszczać swoją świadomość z tak niepotrzebnych, brutalnych faktów.
Już kierowała się w stronę drzwi, ostrożnie łypiąc kątem oka dookoła siebie, gdy do jej uszu dotarł dźwięk pękającego drewna, a następnie coś dość ciężkiego upadło na ziemię, zapewne bezwładnie. Zatrzymała się gwałtownie i obejrzała za siebie. Na chwile w jej uszach jakoby wszystko ucichło, a może faktycznie cała bijatyka ustała. Między nogami znajdujących się tutaj osób zauważyła w przymglonym świetle rudą czuprynę. Gdyby miała teraz chwilę na dłuższe zastanawianie się mogłaby stwierdzić, że włosy te gdy padał na nie cień, przybierały barwę podobną do kasztanowej.
Zawróciła, wyrzuciła wszystkie niepotrzebne myśli z głowy, aby móc się całkowicie skupić. Narastały w niej jakieś dziwne emocje, a ona próbowała przedrzeć się do umysłów klientów gospodarza karczmy. Było ich stanowczo za dużo, przez poziom swoich umiejętności mogła dosięgnąć zaledwie kilku i to tych, których umysł nie był zamglony działaniem alkoholu. Za pomocą swojej magii starała się uspokoić tę garstkę osób, które może wprowadziłyby trochę zdrowego rozsądku do tego zamieszania. Niezauważona gdzieś między rozwalonymi stołami zmieniła swoją postać w lisią. Szybko i zręcznie dostała się do leżącego Vailena. "Egh, będziesz mi się odpłacał przez następny tydzień!" Złapała go kłami za kawałek koszuli tuż przy ramieniu i zaczęła go ciągnąć po podłodze aż do Akstra. Chłopak przy okazji kilka razy poobijał się o leżące krzesła czy samotne części stołów ale chyba w tym stanie nie robiło mu to różnicy. Usiadła w końcu tuż pod stołem, na którym siedział gad i odetchnęła ciężko. Z punktu widzenia tej formy chłopak był strasznie ciężki jak na młodziaka.
Awatar użytkownika
Lirio
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lirio »

Czarodziejka na słowa krasnoluda tylko prychnęła, nie miała zamiaru rozmawiać z kimś tak niewychowanym i nieopanowanym, pospolitym krasnoludzkim pijakiem, który przed chwilą gadał o jakichś kompletnych bzdurach - o jednorożcach czy coś w tym stylu. I to jeszcze do niej, do kobiety! Cóż to za brak kultury osobistej. Tymczasem w karczmie zaczęło się robić coraz głośniej, słyszała pijackie wrzaski i jęki ludzi, którzy zostali staranowani przez innych lub też uderzeni pięścią to w twarz to w inną część ciała. Mężczyźni uderzali na chybił-trafił, czasem trafiając w powietrze, czasem w ciało innego, a czasem po prostu wpadając na stoły i taborety i przewalając się o nie, rozbijając szkło, w którym niedawno jeszcze mieścił się złotawy płyn. Podłoga zrobiła się śliska i bijący się ślizgali się po niej jak na lodzie, tratując tych, co już zdążyli upaść. Sodoma i Gomora. Gospodarz łapał się za głowę wykrzykując jakieś niezrozumiałe słowa, raz po raz przeklinając. „Teraz już wiem dlaczego tak bardzo nie lubię przyjeżdżać do tego zapchlonego miasta.” – pomyślała, a myśli tej towarzyszył niemały gniew, albo raczej uczucie irytacji na cały świat, a najbardziej na bijących się za jej plecami mężczyzn. Lilia na jej szyi zaczęła powoli zmieniać barwę na purpurową, jednakże tym razem schowana była pod wysokim kołnierzem, tak więc nikt nie mógł jej dostrzec. Usłyszała dźwięk drewna łamanego na czyjejś głowie, a potem wyczuła, że ktoś w tym pomieszczeniu używa magii, była to zapewne różowo włosa elfka. Lirio nie wytrzymała, niesiona złością wstała gwałtownie z krzesła, nabrała w płuca powietrza .
- Co wy sobie myślicie?! Przez was nawet spokojnie nie można się napić. – krzyknęła. Banda pijaków popatrzyła na nią zamglonym wzrokiem. – Nie jesteście tu sami! – dodała, po czym zauważyła różowego, dziwnego lisa ciągnącego jakiegoś chłopaka za ubrania. Zaraz zauważyła, że rudowłosemu coś się stało, przez chwilę zastanawiała się co ma zrobić, zdecydowała mu pomóc. Zazwyczaj była niezbyt chętna do pomocy takiej hołocie, jednakże w tym chłopaku było coś, co wzbudziło jej litość. Ruszyła pewnym krokiem przez zdezorientowany tłum, wzbudzając powszechne zainteresowanie swoją osobą. Bądź co bądź była naprawdę piękną kobietą. Podeszła do zielonookiego, zmierzyła puls, położyła go na boku, a następnie zaczęła jeździć palcami po jego głowie, by sprawdzić czy nie ma na niej jakiegoś dołka czy pęknięcia. „Na szczęście nic mu się poważnego nie stało.” – pomyślała. Zaczęła go lekko klepać po policzku. – Halo, słyszysz mnie? Jak masz na imię? – powiedziała oschle.
Awatar użytkownika
Torgrim
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Torgrim »

Krasnolud walczył zaciekle, jak na reprezentanta tej rasy przystało i powalał niemal każdego, kto stanął na jego drodze. Reszty zwyczajnie nie trafiał, co nie było proste w panującym wokół zgiełku. W pobliżu swojego niedawnego towarzysza zobaczył dość barczystego mężczyznę, który postanowił zrobić użytek z deski pozostałej z rozwalonego stołu. Stwierdził wtedy, że posunął się zbyt daleko i trzeba go powstrzymać, na przykład obijając mu twarz. Powolnym i jeszcze trochę chwiejnym krokiem zaczął do niego podchodzić. Nie zdążył niestety tego zrobić przed pierwszym ciosem, którego nieszczęsnym celem okazał się rudowłosy. Niedługo po tym czarodziejka stwierdziła, że zatrzyma ich zabawę. Normalnie Torgrim nie puściłby jej tego płazem i zwołałby na nią wszystkich walczącym, lecz teraz było mu to nawet na rękę. Poruszał się jednak na tyle wolno, że nie doszedł do powalonego chłopaka przed kobietą, głownie przez ilość ludzi, pomiędzy którymi musiał się przepychać. Gdy już doszedł do kręgu, który otaczał miejsce zdarzenia przepchnął, niemal powalając, dwóch mężczyzn stojących mu na drodze. Ukląkł przy młodzieńcu i odsunął czarodziejkę klepiącą go po policzku.
-Nie tak to się robi, zostaw to zawodowcowi. -powiedziawszy to mocno walną go w twarz otwartą dłonią i krzyknął do niego. -Wstawaj kuźwa, nie ma takiego spania! Rusz te cholerne dupsko!
Awatar użytkownika
Vailen
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vailen »

Gwałtowne uderzenie w twarz raczej nie wyszło chłopakowi na dobre, ale sprawiło że obudził się. Widząc osoby znajdujące się wokół niego wysapał:
- Co do diabła... - Po czym złapał się za głowę w miejscu, gdzie wcześniej uderzyła deska. Rzecz jasna wciąż trzeźwy nie był i daleko mu do tego było. Zaczął więc wstawać, odpychając ręce tych, którzy ewentualnie chcieli go zatrzymać. Bójka się skończyła, więc zataczając się podszedł do lady, omal się nie wywracając postawił przewrócony stołek, usiadł na nim i oparł się o blat. Następnie uznając, że następna kolejka mu ani trochę nie zaszkodzi poprosił barmana o coś mocnego. Barman widząc w jakim jest stanie odmówił i kazał natychmiast opuścić lokal. Brzmiało to tak, jakby najpierw chciał nakazać zapłatę za szkody, ale z jakiegoś powodu zrezygnował.
Zablokowany

Wróć do „Warownia Nandan-Ther”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości