Warownia Nandan-Ther[Posiadłość Forgesay] Spotkanie dzieci nocy

Miedzy górskimi szczytami i wzgórzami Nanderu, kryje się królestwo króla Arata, ogromne warowne miasto, otoczone zewsząd skałami i murami. Jest tylko jedna droga do tego miejsca, a prowadzi ona przez Bramy Vidmosu. Mieszkańcy tego miejsca czują się niezwykle bezpieczni. Dzięki lokalizacji, Nandar - Ther ominęły wszystkie wojny, a miasto zachowało się w niezmiennej formie od tysięcy lat.
Zablokowany
Hellion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 93
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

[Posiadłość Forgesay] Spotkanie dzieci nocy

Post autor: Hellion »

        Nandan-Ther, miejsce, w którym Hellion Yz'Eriaal zatrzymywał się już od dłuższego czasu. Było w tym coś niezwykłego, ponieważ półelfi wampir prowadził raczej wędrowny tryb życia, co parę tygodni, miesięcy lub lat zmieniając lokalizację swego zamieszkiwana, w zależności od zagęszczenia ludności w owym miejscu oraz ich statusu społecznego. W zasadzie nie wiedział nawet, co było powodem jego już dwumiesięcznego pobytu na terenie warowni między dwoma szczytami. Czy był to klimat, czy surowość okolicznych budynków? Czy może klarowny podział na klasy społeczne, czy jakże naiwna wiara mieszkańców w to, że za murami są bezpieczni.

        "Może z zewnątrz tak, ale od wewnątrz..." - pomyślał Hellion i uśmiechnął się złośliwie w duchu. Jednakże szybko przybrał z powrotem maskę zainteresowanego rozmową pseudo-szlachcica Helliona Ny'urna, który to zmęczony życiem na swych włościach pozostawił je pod opiekę młodszemu bratu i wyruszył zwiedzać świat.

        "Ale nuda..." - kolejna myśl wpełzła do jego umysłu, kiedy spojrzał na paplającego bez ustanku arystokratę w żółtym surducie. Mężczyzna ten był właścicielem posiadłości, w której wampir się właśnie się znajdował, i na którego bankiecie zanudzał się właśnie na śmierć. O ile w jego przypadku można by tak powiedzieć. Delikatnie zamieszał zawartość sporego kieliszka. Czerwone wino, które znajdowało się wewnątrz, zachlupotało nerwowo, zgodnie z nerwowym ruchem jego ręki. Dawno nie jadł, a skutki głodu zaczynały powoli dokuczać jego złaknionemu krwi ciału.

        Przeniósł wzrok na innych gości i zaczął przyglądać się im dokładnie i wnikliwie. Badał i sprawdzał. Sprawdzał, kto mógłby stać się jego potencjalną ofiarą jeszcze tego samego wieczoru.
Vieti mele... vieti mele...
Dragostea vieti mele...
Świt wygoni mnie,
Na dnie oceanu czasu będę czekał,
Lecz gdy przyjdzie zmierzch,
Wrócę i każdą łzę zamienię w kryształ...
Dla nas czas wiecznie trwa... w nadziei
Dla nas król sługą wiatr... rozwinie skrzydła
Da nam moc, gdy zabije serce z wilka,
Nie zatrzyma nas...
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

        Kolejny, zwyczajny dzień, który Rishann spędziła w Warowni Nandan - Ther. Był to jeden z ostatnich dni, jakie przyszło jej spędzić akurat w tym miejscu, ponieważ dziewczyna miała na liście inne miasta, w których chciała urządzić sobie małe polowania. Szybko się nudziła, więc i to miasto nie było już niczym ciekawym.

        Ris przechadzała się późną porą po ulicach Warowni. Cisza, jaka panowała w Nandan-Ther była co najmniej dziwna, ale dziewczyna nic sobie z tego nie robiła, miała ochotę znaleźć kogoś, kto posłuży jej za pożegnalny posiłek.

        Do jej uszu dobiegły odgłosy, prawdopodobnie jakiegoś przyjęcia. Poszła w ich stronę i zobaczyła okazały budynek, a w środku.... - usta dziewczyny wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu - ...w środku sporo świeżej krwi. Obeszła posiadłość, skierowała się w stronę dość dużego balkonu, który nie był aż tak wysoko, więc dla wampira nie było szczególnym wyczynem dostanie się tam. Dziewczyna w mgnieniu oka znalazła się na balkonie, poprawiła swoją czarną sukienkę, przeczesała palcami długie włosy i powoli weszła do pomieszczenia, w którym odbywał się bankiet. Parę osób odwróciło spojrzenia i wlepiło je w dziewczynę. Uśmiechnęła się pewnie i rozejrzała po wnętrzu. Sala była całkiem duża, mocno oświetlona, udekorowana specjalnie na tę okazję. Ris nieświadomie zaczęła wodzić wzrokiem po gościach, szukając ofiary, obok niej przeszedł mężczyzna, niosąc tacę z kielichami czerwonego wina, dziewczyna zabrała jeden, uśmiechając się kusząco do mężczyzny, który od razu zalał się rumieńcem. Wampirzyca zaśmiała się i odeszła od niego, udając się w głąb sali. Znalazła się w miejscu, gdzie spokojnie mogła wszystkich obserwować. Opierając się o ścianę, popijała wino i przyglądała się każdemu, kto znajdował się w jej pobliżu. Nie była głodna aż tak bardzo, ale szkoda byłoby zmarnować tak cudowną okazję na odrobinę zabawy.
Hellion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 93
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hellion »

        Nagle Hellion spostrzegł kobietę w czerni, która właśnie weszła do sali z jednego z pokoi. Nie wiedział kim ona jest, ale towarzyszące jej piękno, namiętność, tajemniczość i cała burza uczuć, która wywołała zawirowania w jego głowie spowodowały, że nie mogąc się powstrzymać przeprosił Pana Forgesay i skłoniwszy się lekko i z gracją odwrócił się do niego bokiem. Zrobił delikatny krok do przodu i przyjął poważną minę. Nigdy wcześniej tak się nie czuł, nawet patrząc na Lorię, nawet kiedy przechodzili przez złoty okres ich znajomości.

        Nie wiedział co do końca czyni i na co się pisze, robiąc te kroki. Stąpnięcie za stąpnięciem. Uderzenie podeszwy o parkiet. Kolejne uderzenie. Czas spowolnił. Zdawało się to dłużyć w nieskończoność. Dodatkowo i ona wychwyciła jego spojrzenie. Wyróżniał się z tłumu barwnie ubranej, głównie ludzkiej arystokracji swoim wyglądem i sposobem zachowania. Niektórzy z gości byli już do tego stopnia pijani, że zaczynali prawić rubaszne komentarze płci przeciwnej, a w jednym kącie wybuchła nawet mała awantura odnośnie zysków ze sprzedaży jakichś produktów. I tak Helliona to nie interesowało, traktował ich wszystkich jak pionki, jak marne owady, które może rozgnieść jednym nadepnięciem. Jakby nie było mało, jego uwaga całkowicie skupiła się na złocistych oczach dziewczyny, a gdyby nie etykieta, na widok rozcięcia w jej pięknej i czarnej jak noc sukni jego język zatoczyłby mały owal wokół jego ust. Patrzył w te oczy i sam nie wiedział co ma myśleć. Było w nich coś tak przykuwającego uwagę, że stracił poczucie gdzie jest. Zdawało mu się, że znów jest w tamtej karczmie. Widział te same obdrapane stoły, widział te same kielichy, nawet jedna ręka opadła mu w dół, jakby obciążona ciężarem tobołka z rzeczami potrzebnymi w podróży. Jednakże zamiast wampirzycy, która darowała mu nowe życie, przy oddalonym stoliku siedziała kobieta w czerni. Znowu poczuł beznadziejność swego istnienia, znowu poczuł się jak robak. Jednak tym razem nie był to robak przygnieciony brzemieniem pochodzenia i odrzucenia. Nie. Tym razem był robakiem, którego przygniótł ogrom piękna owej tajemniczej istoty. Piękna zewnętrznego oraz wewnętrznego, o którym Hellion nie miał jeszcze pojęcia.

        Mimo skupienia serca na tym wszystkim, jego umysł nie przestał badać, nie przestał wpatrywać się w każdy element jej ciała z osobna, starając się znaleźć jakąś słabość. Jakiś punkt, który pozwoli mu nad nią zawładnąć. Robił to w pełni nieświadomie, ponieważ jego świadomość błądziła teraz gdzieś w jej cudnych oczach. W końcu umysł poddał się. Nie znalazł nic. Była...
- Doskonała... - wyszeptał Hellion zatrzymując się przed kobietą. Po chwili jednak skonsternowany zrozumiał, że zamiast pomyśleć wypowiedział te słowa. Udał jednak, że nie miało to miejsca i mając nadzieję, że czarna dama nie usłyszała tego, spojrzał jej znowu w oczy i delikatnie wziął jej dłoń i przykładając ją do swego czoła na znak szacunku, pokłonił się bardzo nisko. - Me imię to Hellion. Hellion Y... Ny'urn...
Vieti mele... vieti mele...
Dragostea vieti mele...
Świt wygoni mnie,
Na dnie oceanu czasu będę czekał,
Lecz gdy przyjdzie zmierzch,
Wrócę i każdą łzę zamienię w kryształ...
Dla nas czas wiecznie trwa... w nadziei
Dla nas król sługą wiatr... rozwinie skrzydła
Da nam moc, gdy zabije serce z wilka,
Nie zatrzyma nas...
Victoria
Rasa:
Profesje:

Post autor: Victoria »

        Jedyne co sprawiało jej radość, jedyne co pozwalało jej zapomnieć, zatracić się i odpłynąć, jedyne co robiła z tak ogromną przyjemnością. To, co za chwilę miało się wydarzyć, było jedyną rzeczą jaka pozwalała jej zapomnieć o przeszłości. Victoria ubrana od stóp do głów na biało, z rozpuszczonymi, jasnymi włosami wyszła na małą scenę, na której stali już inni muzycy. Wcześniej to oni uświetniali bankiet, dodając mu uroku i blokując możliwość zapadnięcia ciszy. Ostatnio coraz częściej bywała w towarzystwie, uznała bowiem, że dość ma zamykania się w czterech ścianach i myślenia. Gra na skrzypcach zawsze przynosiła jej radość. A w takim wydaniu była jeszcze przyjemniejsza. Recz jasna gdyby ojciec wiedział, zapewne uznałby, że takie występy znów hańbią jego imię i upokarzają Victorię jako księżniczkę. Ale cóż... ojciec nie wiedział i raczej nigdy nie miał się dowiedzieć. Teraz Victoria była zupełnie kimś innym, na pewno nie tą cukierkową lalką sprzed pięciu lat, jaką pamiętała jej rodzina. Z wyglądu nie zmieniła się wcale, nawet sposób jej ubierania zmienił się nieznacznie. Zupełnie nie przypominała wampira, wręcz przeciwnie, jej uroda pozostała taka sama - delikatna. Jedyne co się zmieniło to fakt, że zaczęła malować usta na krwistoczerwony kolor, który przyciągał uwagę, nie tylko mężczyzn.

        Kiedy zaczęła grać spokojną, smutną melodię, nikt nawet nie zauważył, że pojawiła się wśród reszty muzyków. Melodia płynąca ze skrzypiec powoli wprowadzała ją samą w nastrój spokoju i melancholii. Jednak nie to było celem tej muzyki, wkrótce miała się ona zmienić w zupełnie inną. Twarze niewielu odwróciły się w stronę wampirzycy, kiedy jej skrzypce zaczęły wydawać coraz głośniejsze i silniejsze dźwięki. Victoria grała coraz szybciej, a muzyka, która płynęła wcześniej z jej instrumentów niczym spokojny strumień zamieniła się teraz w rwący potok idealnie zgranych ze sobą dźwięków. Połączonych ze sobą niczym krople wody w rzece. Smyczek płynął po strunach gładko niczym łodzie po spokojnym oceanie, a zarazem tak szybko, że widzowie nie byli w stanie określić, czy gra kobieta, czy to instrument ma w sobie zaklętą moc i prowadzi dłoń wampirzycy. Ale to grała właśnie ona, całą swoją duszą i ciałem. Całym swoim jestestwem oddawała się muzyce, którą grała. Nie myślała o widzach, nie myślała o sobie, jej umysł wypełniała krystaliczna wizja rozchodzących się wokoło dźwięków. Istniały tylko one i instrument z którego płynęły. Jej zamknięte powieki i wyraz twarzy mówiły tylko jedno, że muzyka jest czymś, w czym całkowicie się zatraca.

        Ostatni, gwałtowny ruch smyczka zakończył długi muzyczny poemat płynący ze skrzypiec kobiety. Victoria dyszała ciężko, a po jej czole spłynęła kropla potu. Ale jej serce wypełniło się radością. To była jedyna chwila, w której nie pamiętała o przeszłości...
Awatar użytkownika
William
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: William »

...przeszłość jednak przypomniała sobie o niej. Oto pośród zgromadzonego tłumu rozległo się klaskanie dłoni. Gdy Victoria spojrzała w tamtą stronę, zobaczyła... Jego - wampira, który ofiarował jej nowy świat. Uśmiechał się do niej teraz delikatnie i tajemniczo, a gdy skupiła na nim uwagę, przebił się przez tłum, zbliżył się do niej, po czym ujął jej dłoń i pocałował ją w geście powitania.
- Witaj, Victorio - powiedział uwodzicielskim głosem.

        Choć ostatnich kilka dni spędził w siodle, to nie było tego po nim widać i prezentował się jak na arystokratę przystało. Uśmiech zadowolenia nie schodził z jego twarzy. Wreszcie mógł ponownie zobaczyć się z Victorią. Ostatni rok spędzony w Isili dłużył mu się znacznie bardziej niż zwykle, jednak urząd jaki piastował tego wymagał. Ludzie potrzebowali silnego władcy, a uzurpatora, który zaczął w czasie jego nieobecności przejmować władzę, należało ukarać. Po kilkunastu miesiącach jednak sprawa wróciła do normy, więc mógł udać się w ślad za jego wampirzycą. Dzięki amuletowi który roztropnie sporządzili nie było to trudne i trafił prosto do celu. Gdy dowiedział się, że Victoria będzie grała na tym balu, postanowił odwlec spotkanie o kilka godzin i ponownie usłyszeć jej muzykę. Na szczęście tytuł hrabiego pozwolił mu na dostanie się tutaj bez przeszkód. Zjawił się więc i czekał, starając się nie rzucać w oczy, aż poruszająca nawet wampirze serce muzyka pięknej artystki zabrzmi.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

        Rishann wodziła leniwie wzrokiem po ludziach, uśmiechała się do siebie, często przyciągała spojrzenia innych, do czego już przywykła i sprawiało jej to ogromną przyjemność, a szczególnie ułatwiało późniejsze polowania. Wtedy spośród tłumu wyłonił się ktoś, kto był zupełnie inny niż cała reszta arystokracji. Wampirzyca prawie zakrztusiła się winem, które miała w ustach.

        "A niech mnie..." - przeszło jej przez myśl. Mężczyzna, którego zauważyła, był wampirem, i to nie byle jakim. Dziewczyna nieświadomie wpatrywała się w niego z lekko rozchylonymi ustami. Zawsze to ona wybierała sobie ofiary, była zawsze tą, która wie czego chce i decyduje o wszystkim, a teraz… teraz czuła się jak taka ofiara. On prawie rozbierał ją wzrokiem, a jej to wcale nie przeszkadzało. Ale nie podobało jej się jedno, gdyby poprosił ją o cokolwiek, ona zrobiłaby to bez najmniejszego wahania. Czuła jego spojrzenie na niemal każdej części swojego ciała, choć jej spojrzenie nie było temu dłużne. Nieznajomy kusił ją... bardzo kusił. Nigdy nie czuła się w ten sposób, co nieco ją przerażało, ale nie dała tego po sobie poznać.

        Był coraz bliżej, a ona myślami czuła jego dotyk na swoim ciele, nadal nie potrafiła odwrócić wzroku od jego oczu, które pochłonęły ją bez reszty, i w których czaił się głód, ale czy tylko krwi? Ta myśl wywołała dziwne łaskotanie w jej ciele, na jej ustach pojawił się kuszący uśmiech, a spojrzenie stało się pewniejsze.

        Kiedy do niej podszedł, usłyszała jedno słowo, zaśmiała się w duchu, bo teraz była pewna, że to nie ona będzie ofiarą. Podała mu swoją dłoń i uśmiechnęła się niewinnie.
- Rishann Rayweth - powiedziała powoli, z uwodzicielską nutką w głosie. Nie spuszczała wzroku z Helliona, a kiedy ten znowu spojrzał w jej oczy, uśmiechnęła się i upiła łyk wina. - Małe łowy? - zapytała, przekrzywiając lekko głowę i mrużąc oczy, co sprawiło, że wyglądała bardzo niewinnie.

        Zanim Wampir odpowiedział na jej pytanie, Rish odwróciła głowę w stronę sceny, na której pojawiła się kolejna, tajemnicza osoba. A przynajmniej tak wydawało się dziewczynie. Postać na scenie wyglądała zupełnie jak... wampir. Rishann zaśmiała się z niedowierzaniem, kolejny wampir na tej sali. Wampirzyca na scenie trzymała w dłoniach skrzypce, była wyjątkowo piękna, co nie umknęło uwadze młodej Rayweth. Zerknęła na Helliona dość znaczącym spojrzeniem, zastanawiając się, czy ten wie z kim rozmawia i kto stoi na scenie. Potem jej uszu dobiegła muzyka.
Hellion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 93
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hellion »

        Gdy tylko usłyszał jej słowa, oniemiał. Jej piękno, powab, namiętność i kuszący, głodny wzrok całkowicie otumaniły jego zmysły. Jak mógł tego nie zauważyć? Jak mógł przeoczyć tak piekielnie ważny szczegół? Po chwili ciszy na scenę weszła kolejna wampirzyca. "Jeszcze chwila i okaże się, że i ten idiota Forgesay okaże się wampirem" - pomyślał. Miała skrzypce i po chwili z drewnianego pudła rezonansowego wydobyła jedne z najpiękniejszych tonów jakie Yz'Eriaal miał w swoim niekrótkim już życiu okazję usłyszeć. Czuł, że to jego wieczór, że nie może go zmarnować. Jednak pewność siebie, która pojawiła się z chwilą dotarcia do jego uszu cudnej melodii, zniknęła zaraz po tym, jak spojrzał w kuszące oczy Rishann. Poczuł, że jego serce zostało znowu rozbudzone. Tym razem przez falę sprzecznych uczuć. Chciał nad nią zapanować, zdobyć ją, ale wiedział, że jeśli poprosi go o cokolwiek, to on to zrobi. Wiedział, że za jedno muśnięcie jej delikatnej dłoni po jego policzku byłby w stanie zrobić wszystko. Chciał poczuć jej ciało pod swoimi rękoma, ale także chciał, aby to ona sprawdziła na co go stać. Jednocześnie chciał ją zdobyć i być jej zdobyczą. Nigdy wcześniej się tak nie czuł.

- Mógłbym spytać o to samo - odpowiedział jej tajemniczym tonem i spojrzał na nią pewnym wzrokiem. Wzrokiem, który ciągle nieświadomie badał jej spojrzenie, próbując ratować własną dumę ze znajdowania słabości innych. Mimo jej niewinnego spojrzenia udało mu się wychwycić jedną rzecz. Jej wzrok zmienił się, od kiedy Hellion przykuł jej uwagę. Wampir uśmiechnął się w duchu widząc, że jej wnętrzem po zauważeniu go zaczęły targać różne bliżej niezbadane emocje. "A może ona czuje to samo co ja?" - zastanowił się szybko.

- Cóż, można tak powiedzieć... - powiedział i upił łyk wina. - Bardzo długie łowy - dodał zniżonym głosem, a w jego oczach znowu pojawił się ten sam głód, który Rish widziała przed chwilą. - Rishann, piękne imię. Dawne, ale przepiękne. Powiedziałbym, że należące do Panny z bardzo wysokiego rodu...
Vieti mele... vieti mele...
Dragostea vieti mele...
Świt wygoni mnie,
Na dnie oceanu czasu będę czekał,
Lecz gdy przyjdzie zmierzch,
Wrócę i każdą łzę zamienię w kryształ...
Dla nas czas wiecznie trwa... w nadziei
Dla nas król sługą wiatr... rozwinie skrzydła
Da nam moc, gdy zabije serce z wilka,
Nie zatrzyma nas...
Victoria
Rasa:
Profesje:

Post autor: Victoria »

        To było wręcz niemożliwe. Tyle czasu czekała, a teraz kiedy zaczynała dochodzić do siebie, kiedy w końcu uznała, że powinna zacząć żyć na nowo, on wrócił. Taki sam jak kiedyś, nadal pełen majestatu, przystojny, opanowany, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Jakby nie było miesięcy rozłąki. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nie miała pojęcia czy to senne marzenie, czy koszmar. Czy chciał przywrócić jej radość, czy też zabrać jej ostatki. Opuściła skrzypce i przełożyła smyczek do drugiej ręki. Kiedy tylko to zauważył ujął jej dłoń i pocałował, jak zwykł to robić. "Nadal taki sam..." - pomyślała nadal zaskoczona jego widokiem. William nie puszczając jej dłoni sprowadził księżniczkę z podwyższenia na parkiet. Victoria nadal nie mogła uwierzyć, że wrócił, że zjawił się właśnie tu i teraz. Pytała siebie, dlaczego właśnie tu i teraz? Dlaczego nie miesiąc wcześniej, kiedy jeszcze go wyczekiwała...

- Witaj... - odpowiedziała w końcu. Jej głos był naturalny, pełen smutku, tęsknoty i żalu, że zostawił ją na tak długo, nie dając żadnego znaku życia. Nie odpowiadając na jej listy przepełnione uczuciem. Na początku starała się tłumaczyć sobie, że może listy nie zostają dostarczone, może nie ma czasu na nie odpisać, tak zajęty jest sprawami posiadłości. W pewnym momencie żałowała nawet, że nie pojechała razem z nim. W przypływie rozpaczy, chciała nawet wyruszyć do Isilii, ale w końcu zrozumiała, że to nie ma sensu, że rozłąka trwa zbyt długo i William po prostu nie chce jej widzieć. A jednak się myliła. Stał teraz przed nią taki sam jak kiedyś, jakby nic się nie zmieniło.

- A jednak wróciłeś - szepnęła - Sądziłam, że nie chcesz mnie więcej widzieć. Nie odpisywałeś na listy, nie dawałeś znaku życia - odpowiedziała zanim jeszcze zdążył zadać pytanie. - Brak wiadomości od ukochanego nie pokrzepia, nawet nas - dodała.
Awatar użytkownika
William
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: William »

        William uśmiechnął się smutno spoglądając prosto w jej burzowe oczy, kiedyś takie pełne energii, a teraz... nieco przyblakłe. Po chwili odezwał się aksamitnym głosem:
- Wybacz, iż musiałaś tak długo czekać. Powinienem zabrać cię do Isili. Bałem się, że wobec panującego tam zamieszania nie będę w stanie cię chronić, ale teraz widzę, że rozłąka sprawiła ci jeszcze więcej bólu. Jesteś jeszcze taka młoda - powiedział dotykając delikatnie jej policzka i nie miał tu bynajmniej na myśli wieku jej ciała. - Rok... rok dla ciebie to wciąż mnóstwo czasu.

        Hrabia przejął od księżniczki instrument, który zaraz kazał zanieść do jej mieszkania, po czym podał jej rękę i poprowadził w stronę jednego z zaciszniejszych miejsc sali. Spochmurniał nieco, gdy musiał wyjaśnić:
- Wybacz, iż nie odpisywałem. Jak się okazało, listy, które wysyłałaś do mnie przejmował niedoszły uzurpator, który chciał je wykorzystać przeciwko mnie, ale mu się nie udało. Dostałem je dopiero kilka tygodni później, gdy rozprawiłem się z nim, a wtedy już nie było sensu odpisywać, gdy mogłem ci to wyjaśnić osobiście. - William westchnął. - Mogłem o tym pomyśleć.

        Muray przyprowadził ją do stolika położonego w kącie sali i otoczonego parawanem porośniętym paprocią. Tu rozsiedli się na wygodnej sofie, obitej czerwonym aksamitem. William polecił słudze przynieść butelkę najlepszego wina z piwnic pod Isilią, które przywiózł specjalnie ze sobą na tę okazję.
- Powiedz jak ci upłynęły ostatnie miesiące, bo moje... nie należały do najprzyjemniejszych - zapytał hrabia, jednocześnie przyglądając się dyskretnie rzucającej się w oczy parze, która toczyła konwersację w innej części sali, na co pozwalały mu prześwity w parawanie.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

        Wampirzyca wsłuchała się w piękną melodię wygrywaną przez dziewczynę stojącą na scenie. Kiedy skończyła grać, Rish spojrzała znowu na Helliona, który odezwał się do niej swoim hipnotyzującym głosem.
- Cóż, to tak jak ja.. - powiedziała cicho, starając się nie wpatrywać w jego oczy, które przyciągały swoją głębią.
Kiedy wymówił jej imię, przez jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz, w jego ustach brzmiało ono zupełnie inaczej. Uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko, po czym dopiła resztę wina, które miała w kielichu. - Jeśli chodzi o moje pochodzenie, to trafiłeś, ale na tym zakończmy ten temat - powiedziała z lekkim i niewinnym uśmiechem. - Przecież to łowy, tak? - dodała nieco tajemniczo.

        Przez dłuższą chwilę znowu wpatrywała się w niego nieświadomie, skuszona jego wyglądem, zachowaniem i tajemniczością. Tak bardzo chciała odkryć wszystko co kryło jego wnętrze, ale to mogło być zbyt niebezpieczne dla niej i dla niego. Starała się nie zbliżać do niego, bała się, ze kiedy go dotknie te uczucia, które kłębią się w niej odkąd go zobaczyła, po prostu eksplodują.

        Kątem oka zobaczyła, jak dziewczyna która grała na skrzypcach schodzi ze sceny. Powędrowała za nią wzrokiem i zauważyła, że rozmawia z jakimś mężczyzną. Twarz miała smutną, a mimo to ten wyraz nie ujmował nic z jej naturalnej urody. Para udała się potem w bardziej odosobnione miejsce sali. Rishann chwilę patrzyła w tamto miejsce, a potem znowu spojrzała na Helliona.
- Przyniesiesz mi trochę wina? - zapytała patrząc mu w oczy.
Hellion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 93
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hellion »

Hellion również wpatrywał się w ową parkę. Postać mężczyzny wzbudziła w nim pewien niepokój. Znał skądś tę twarz, być może nawet i sprzed stu lat, ale na pewno był jej przeznaczony jakiś konkretny element w jego nienaturalnie długim życiu. Wrócił jednak do Rishann, której spojrzenie owładnęło nim na nowo. Na szczęście wampirzyca na chwilkę odwróciła od niego swoje cudne oczęta, co pozwoliło mu na szybkie przemyślenie tego co mu powiedziała. Kierowało nim teraz dziwne uczucie niźli rozum, uczucie, którego nigdy nie doznał. Nie wiedział jak to nazwać. Wiedział jednak, że przebywając przy niej wkracza na niebezpieczny grunt.

A ja uwielbiam niebezpieczeństwo... - pomyślał i z ochotą złapał za kieliszek pięknej Rish. Uśmiechnął się filuternie i lekko uniósł lewą brew w górę. Przy okazji spojrzał jej w oczy jeszcze raz. Nie wiedział dlaczego. Wiedział, że musiał to zrobić.
- Z największą chęcią, szanowna Pani - powiedział i skłoniwszy się lekko odwrócił się w stronę sali szukając jakiegoś kelnera. Zanim jeden ze sług Pana Forgesay zdążył do niego przydreptać, Hellion opróżnił już i swój kielich.
- Tylko tym razem ma być lepsze niż ta nędzna lura, którą Forgesay nas tu poi - powiedział patrząc na młodego chłopca władczym wzrokiem. W obecności takich robaków czuł się lepiej niż sam pan domu i miał wrażenie, że wszyscy służący prędzej posłuchaliby jego, niż swego tłustego pana.

Po chwili kelner przyniósł dwa kielichy wypełnione szkarłatnym płynem o jeszcze bardziej intensywnej barwie niż miał poprzedni. Yz' Eriaal powąchał delikatnie zawartość kieliszków. Woń wina była wyśmienita. A jako bywalec dworów, Hel wiedział, które wino jest najlepsze. To zdecydowanie było właściwe.
- Pani wybaczy, że tak długo. Ale nie mogłem pozwolić, żeby tak zacna osoba jak Pani, Pani Rishann, piła tak beznadziejny i tani trunek jak to co przed chwilą wypełniało te kieliszki - przemówił tonem znawcy i wręczył delikatnie jej kielich. Zawartość zachlupotała, a on spojrzał na czerwony płyn nerwowo. Musiał się powstrzymać. Nie mógł pozwolić, żeby głód zmarnował ten moment. Po prostu nie mógł. Spojrzał znowu na Rish, a jego umysł znowu zapomniał o tym gdzie jest. Liczył się tylko ten moment. Ona i on...
Vieti mele... vieti mele...
Dragostea vieti mele...
Świt wygoni mnie,
Na dnie oceanu czasu będę czekał,
Lecz gdy przyjdzie zmierzch,
Wrócę i każdą łzę zamienię w kryształ...
Dla nas czas wiecznie trwa... w nadziei
Dla nas król sługą wiatr... rozwinie skrzydła
Da nam moc, gdy zabije serce z wilka,
Nie zatrzyma nas...
Victoria
Rasa:
Profesje:

Post autor: Victoria »

        I co miała mu powiedzieć w takiej sytuacji... Na wszystko miał wyjaśnienie, dobre wyjaśnienie. Co gorsza, nie była w stanie mu nie wybaczyć. We wszystkim miał słuszność i...jednak wrócił... Tylko, że nadal było jej z tym ciężko. Dla niego rok to tak nie wiele, dla niej to cała wieczność. Nawet nie wiedziała, czy nadal go kocha. Ale przecież był, wrócił, nie zostawił jej, po prostu problemy we dworze nie pozwoliły mu wrócić wcześniej. Victoria próbowała tłumaczyć sobie w głowie, że przecież nie mógłby jej zostawić, że wcześniej nie powinna była tak myśleć. Ale mimo to miała mieszane uczucia. Może zbyt długo była sama. Westchnęła cicho, czuła się tak, jakby nie spała całą wieczność.

- Jak widzisz - odpowiedziała na jego pytanie - w końcu postanowiłam wyjść do ludzi. Wcześniej moje życie biegło, jakby to ująć... bardzo wolno, monotonnie i samotnie... Przykro mi, mój drogi, że tyle musiałeś przejść. Żałuję, że nie mogłam pojechać z tobą i wspierać cię w tych trudnych chwilach. Niestety, oboje wiemy, że sytuacja wymagała bym pozostała tutaj.

        Victoria starała się zachować dobry ton, mówiła spokojnie, nie chciała pokazywać mu jak bardzo cierpiała przez ten czas, ile to nocy przepłakała. Ona nadal nie czuła się długowiecznym wampirem, nie umiała jeszcze żyć tak jak on, dla niej czas nadal płynął tak samo wolno jak wcześniej.

- Jak się mają sprawy we dworze? Czy wszystko już dobrze? - zapytała.
Awatar użytkownika
William
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: William »

        William miał już machnąć ręką i powiedzieć, że nie ma o czym mówić. W końcu nie pierwszy raz zdarzało się, że pod jego nieobecność niektórzy zbytnio się panoszyli. Na szczęście hrabia w porę zdał sobie sprawę, że byłoby to niegrzeczne, a poza tym Victoria zasługiwała na odpowiedź. Po chwili więc podjął:

- Tak, droga Victorio. Rozprawiłem się z uzurpatorem, więcej nie będzie przeszkadzał, a ludzie przypomnieli sobie, kto jest ich panem. Przy okazji również rozwiązałem nieco mniejszych problemów, z którymi nie mógł sobie poradzić pozostawiony na dworze zarządca. Nie warto jednak tutaj o nich opowiadać i psuć sobie humor - niektórzy ludzie są naprawdę podli. Z przyjemniejszych rzeczy... miałem okazję błogosławić pewniej parze podczas ślubu. Prosili mnie o to. Cóż... ojciec pana młodego niezbyt przychylny był wybrance swojego serca, ale gdy usłyszał, że popieram związek, nie mógł nic zrobić. Ot, drobne przyjemności z posiadania władzy, ale co ja ci o tym mówię, przecież znasz to doskonale.

        William przerwał, bo sługa przyniósł akurat wino, uznał więc, że to dobra okazja by zakończyć temat. Przejął butelkę od kelnera wyjaśniając mu, iż sam naleje trunek - co też zrobił z niemałą wprawą. Podał kielich wypełniony lśniącym, ciemnomalinowym winem o aromatycznym cedrowym zapachu.

- Przywiozłem je specjalnie dla ciebie, moja droga, z winnic Isili. Mam nadzieję, że będzie ci smakować. - Hrabia uniósł kryształowy kielich do góry. - Wypijmy za ponowne spotkanie i oby nasze ścieżki się już nie rozchodziły. - William upił łyk wina, a jego lepki, słodki, aksamitny smak wypełnił jego usta. W przeciwieństwie do większości wampirów, nie lubował się w picu trunków, które jak najbardziej przypominały krew. Wino było winem, a krew krwią - jedno nie było drugim i być nie powinno. Muray miał nadzieję, że Victoria podziela jego zdanie.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

        Hellion oddalił się od Rihsann, a ta powiodła za nim wzrokiem, znowu patrząc na każdy fragment jego ciała. Odwróciła spojrzenie i westchnęła, karcąc się w myślach. Od dawna tak się nie czuła, ale już nic nie mogła na to poradzić. Spojrzała w stronę, gdzie poszła para, która wzbudziła w Rish ogromną ciekawość, zresztą chyba nie tylko w niej.

        Po jakimś czasie dostrzegła kątem oka wracającego Wampira, zwróciła wzrok w jego stronę i uśmiechnęła się miło do niego. Kiedy podawał jej kielich, delikatnie i niby przypadkiem musnęła jego palce. Posłała mu lekki uśmiech.
- Och... dziękuję, mam jakieś specjalne względy? - zapytała go i zerknęła na wino, lekko je zamieszała i upiła trochę. - Mmm, zdecydowanie lepsze, niż to, które tu podają - stwierdziła szczerze. Zauważyła jego wzrok, gdy patrzył na czerwone jak krew wino. Przypuszczała, że może być głodny, chociaż....

- Masz już upatrzoną jakąś ofiarę ? - zapytała zaczepnie. - Jest tu całkiem spory wybór...
Hellion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 93
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hellion »

        Muśnięcie palców pięknej wampirzycy wywołało w ciele Helliona falę przyjemnego ciepła. Poczuł się zniewolony, ale jednocześnie poczuł, że zniewolił ją. Uśmiechnął się zaczepnie, ale pytanie Rish wyrwało go z jej hipnotyzującego i jednocześnie namiętnego spojrzenia. Sam nie wiedział co odpowiedzieć, w duchu karcił się za mimowolne spojrzenie na zawartość jej kielicha. Wziął mały łyk wina i spojrzał na nią jeszcze raz.

- Względy, Pani? To na pewno. Prawdziwy mężczyzna umie rozpoznać kobietę godną najwyższego szacunku i wszelakich... Hm, luksusów - powiedział i upił kolejny łyk, uśmiechając się do niej zaczepnie. Myślami jednak głównie ciągle tkwił w momencie ich bardzo krótkiego kontaktu. I miał nadzieję, mimo, że jak się powiada umiera ostatnia i bardzo kocha swoje dzieci, że nie był to ostatni moment kiedy ich ciała były bliżej siebie. - A ofiar. Liczyłem, że pojawi się tu córka szanownego Pana Forgesay, naszego dobrego gospodarza, ale chyba będę musiał obejść się smakiem. Chociaż... może niekoniecznie... - dodał a jego ostatnie słowa były wypowiedziane szeptem, który tylko dodał im uroku. Spojrzał w oczy Rishann. - A szanowna Pani? Nie widziałem tu Pani wcześniej. Nigdy wcześniej...
Vieti mele... vieti mele...
Dragostea vieti mele...
Świt wygoni mnie,
Na dnie oceanu czasu będę czekał,
Lecz gdy przyjdzie zmierzch,
Wrócę i każdą łzę zamienię w kryształ...
Dla nas czas wiecznie trwa... w nadziei
Dla nas król sługą wiatr... rozwinie skrzydła
Da nam moc, gdy zabije serce z wilka,
Nie zatrzyma nas...
Victoria
Rasa:
Profesje:

Post autor: Victoria »

- Wiesz doskonale, jak wyglądała moja władza. A raczej jej brak. To Halard od zawsze miał sprawować władzę, nie ja. Ja miałam się jej podporządkować. Zresztą ojciec od początku uważał, że kobieta sama nie powinna decydować. Ma archaiczne poglądy na pewne sprawy. Co prawda Harald jest raczej nowoczesnym człowiekiem i próbował tłumaczyć ojcu, że kobiety również mają swoje zdanie, ale ojciec w tej kwestii nie zamierzał go słuchać. Cóż, mój drogi, ty cieszysz się z prawa pobłogosławienia małżeństwa, ja zaś mogę jedynie ubolewać nad moimi przodkami, którzy jeszcze nie tak dawno korzystali z prawa pierwszej nocy. Albo cieszyć się, że mój ojciec zaprzestał tego okrutnego procederu. Tak czy inaczej, sprawowanie władzy, kochany, nie leży u podstaw mojego wychowania. Jeżeli więc chcesz bym w przyszłości była twoją panią, musisz mnie wiele o niej nauczyć.

        Ton Victorii zmienił się znacząco. Chyba nie chciała już więcej myśleć o rozłące i o stanie w jakim była przez ten czas. Spotkanie arystokracji trwało, zapewne w niedługim czasie William stwierdzi, że częściej powinni bywać w takich miejscach, a posiadanie w tym czasie nastroju niczym u młodej porzuconej dziewczyny nie przystawało wampirzycy. Ba, znając hrabiego będzie chciał spotykać się nie tylko z arystokracją ludzką, ale jak na dyplomatę przystało będą musieli odwiedzać również inne kręgi szlachty. Cóż, Victoria nie była wampirem czystej krwi, William zresztą też nie, ale oboje pochodzili z arystokratycznych rodów. Co prawda ich związek był swego rodzaju mezaliansem, na szczęście w tych stronach Victoria nie musiała tak bardzo zważać na to, że tytuł hrabiego znajduje się w hierarchii niżej niż jej. Zresztą niewiele ją to obchodziło, nawet gdyby mięli kiedyś sformalizować ten związek, jej ojciec nie miałby już w tej kwestii nic do powiedzenia. A Victorii było obojętne czy zostanie hrabiną, czy księżną.
Zablokowany

Wróć do „Warownia Nandan-Ther”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości