Ostatni BastionProblematyczna sprawa sir Adalberta Ekswygnańca

Kraina Górskiej Twierdzy, jedynym zamku jaki pozostał po Wielkiej Wojnie. Tutaj spotkać Cię może wszystko, napotkasz na swojej drodze złodziei i hulaków, ale także nadobne panny i dostojnych rycerzy. Pamiętaj jednak że jedyną osoba której możesz ufać jesteś Ty sam.
Awatar użytkownika
Shiru
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shiru »

- Czyli demon jest twój - rzuciła lekko Yoselin, jeszcze parę stóp nad ziemią ponownie zmieniając formę. Gdy poleciały bezwładnie na ziemię dało się usłyszeć pełen przerażenia pisk Shiru. Jednak płomiennowłosa czarodziejka wylądowała z gracją nawet przez chwilę nie straciwszy równowagi, mimo uwieszonej u pasa czarnowłosej dziewczyny. Natychmiast po dotknięciu stopami gruntu odepchnęła od siebie kurierkę i rozpoczęła przedziwny taniec, mrucząc coś pod nosem i rozrzucając garście białego proszku, nie wiadomo skąd wyciągniętego.
Oszołomiona Shiru stała patrzyła, do momentu, gdy zabójczyni spojrzała na nią, nagle zirytowana.

- A ty co tak stoisz? Do roboty! Odwróć ich uwagę - skinęła na zbliżającego się Feylana i skulonego za nim czarnoksiężnika. - Potrzebuję co najmniej paru chwil.
Dziewczyna również spojrzała na przeciwników. Wyglądało na to, że byli wyznawcami zasady, że to atak jest najlepszą obroną. "To nie jest dobry pomysł... Powiedziałabym wręcz, że jest bardzo niedobry..." - powtarzała w myślach, na sztywnych nogach ruszając by ustawić się pomiędzy odprawiającą rytuał Yoselin, a napastnikami. Walcząc z sukienką, dobyła ukryty dotąd sztylet, będący jednak kpiną w porównaniu do miecza dzierżonego przez Feylana. Młody Pelst miał najwyraźniej podobny pogląd na sprawę - nawet nie zwalniając, zamachnął się i ciął mieczem na odlew w zamiarze rozrąbania wyraźnie niechętnej do walki dziewczyny na pół. Jakie było jego zaskoczenie, gdy wokół zasłaniającej się w pozycji obronnej Shiru rozbłysła błękitna sfera, od której oręż mężczyzny odbił się raniąc go w twarz. Nieprzyjemnie zaskoczony Feylan warknął niczym zwierzę, zatrzymując się by przyjrzeć się uważniej dotąd zlekceważonej przeciwniczce. Korzystając z chwili jego rozproszenia, Shiru rzuciła się, usiłując wbić mu sztylecik pod żebro. Niestety akt ten niezwykłej jak na nią odwagi i zdecydowania został natychmiast przerwany. Od strony nieingerującego dotąd czarownika coś wybuchło, a fala gorącego powietrza wywróciła zarówno Shiru jak i jej przeciwnika. Zanim dziewczyna zdążyła się pozbierać z ziemi, chwyciła ją para drobnych, lecz silnych dłoni, i otoczyła ją chmura różowych frędzli, w którą przeistoczyła się suknia Yoselin. Po chwili oszołomiona kurierka stała po środku wypalonego magicznego kręgu, którego znaki jarzyły się ciemną czerwienią przeplataną złotem.

- Stój tam i się nie ruszaj - usłyszała rozkaz czarodziejki, nadal wykonującej płynny ruche tańcząc na samej granicy kręgu. - Inaczej podrzesz mój czar.
Z kręgu zaczęły unosić się różowofioletowe opary, a Shiru uświadomiła sobie, że znowu wyczerpała magiczną ochronę z pierścienia Iliana. Wobec tego stwierdziła, że najlepiej będzie posłuchać zmiennokształtnej i pozostać w swojej obecnej lokalizacji. Czując się umiarkowanie bezpieczna, zaniepokojona poszukała wzrokiem walczących Iliana i demona.
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Tymczasem anioł oraz demon spoglądali na siebie, cicho łopocząc skrzydłami, aby utrzymać się w powietrzu.

- Muszę przyznać, że to jest dokładnie to czego oczekiwałem po Aniołach Światłości... Czystość, Dobro, pieczołowite wypełnianie zadań od Pana... - Mruknął głębokim basowym głosem demon, na jego czarnych ustach pojawił się szyderczy uśmiech - ... I nieporównywalnie słabsi od demonów... Słyszałem wiele o Was, że część z Was nie posiada nawet zdolności bojowych, co dopiero mówić o przeciwstawieniu się złu w czystej postaci... Jak przykro! - Zaśmiał się, jednak zaraz po tym zmienił wyraz twarzy. - A jednak, ty stoisz przede mną, przeklęty, otruty, ranny... - Zapadła krótka cisza, po czym demon kontynuował - Przypadek...? Może to tylko głupota z poczucia wyższości? - Dokładnie spoglądał na anioła, a w jego oczach zauważył to samo spojrzenie, które demon doznał podczas balu, szybko jednak zakończył swoją przemowę demon. - Nie mnie to oceniać... Jam jest Gurhang, demon odziany w czerwień i czerń, pochodzący z Czeluści. Ten kto żywy się ostanie niechaj pamięta ten pojedynek...

Niebianin odpowiedział krótko.
- Sługa Pana z niebios, Ilian.

Oboje ruszyli w swoją stronę, wymieniając potężne uderzenie. Zerwał się mocny wiatr, drzewa zaczęły się kołysać, ponownie Niebianin okazał się słabszy a potężne uderzenie demona odrzuciło go. Z trudem opanował swoje ciało, aby utrzymać się w powietrzu. Anioł zaatakował ponownie, był zdecydowanie szybszy, a jego pięść w oka mgnieniu spoczęła na klatce piersiowej Gurhanga, cios jednak nie wykazał żadnego rezultatu, demon zachował się tak, jakby w ogóle go nie poczuł. Dopiero po krótkiej chwili wolniejszy prawy sierpowy dosięgnął skroni Niebianina, z której natychmiast poleciała krew a samo uderzenie spowodowało, że Ilian stracił panowanie nad lotem i z dużą szybkością powędrował ku podłożu, po drodze trafiając na drzewo, które zostało niemal wyrwane z korzeniami. Brutalna siła demona była przytłaczająca dla mocno osłabionego Niebianina. Poturbowany Anioł Światłości zaczął wolno się zbierać po uderzeniu, z trudem wstając na nogi. W krótkim czasie dzięki użyciu magii, skroń przestała krwawić, pozwalając Ilianowi otworzyć oczy bez naplywajacej do nich krwi. Zacisnął pięści, po czym usłyszał głos z góry.

- Czekam na Ciebie! - wybrzmial demoniczny głos, wzywając go do walki.

- Runda 3, tak...? - Cicho odpowiedział, po czym przyjął bardziej bojową postawę i zaczął kumulować o wiele więcej energii w swoim ciele. Jakaś część z tej mocy uchodziła z jego ciała powodując wyczuwalne podmuchy czystej energii... Wybił się z ziemi z dodatkiem magii mocy wylatujac z pod koron drzew wprost w stronę nieprzygotowanego demona. Potężne uderzenie z prawej strony skierowane w twarz demona okazało się już bardziej skuteczne, a samo uderzenie spowodowało, że z ust demona poleciała czarna posoka, a zaraz później jego przeraźliwy niepodobny do niczego innego ryk.

Walka stawała się coraz bardziej intensywna, a przeciwnicy okładali się dużą ilością ciosów. Z czasem zaczęli także używać magii, powodując spory hałas oraz coraz większe zniszczenia w lesie. Przewagę posiadał jednak nadal demon, być może podczas starć co raz bardziej wyrównali swoją moc, jednak to Ilian był w gorszym położeniu, gdyż klątwa mocno ograniczała używana przez niego moc, a dotkliwe rany oraz trucizna sprawiały, że jego ciało było w dość kiepskim stanie. Nawet sam Niebianin nie wiedział, na ile pozwoli mu klątwa, czuł jednak coraz bardziej, że ogranicza go coraz bardziej z każdą sekundą...
Awatar użytkownika
Shiru
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shiru »

Niewiele zdołała Shiru uchwycić z walki Iliana, gdyż jej uwaga została natychmiast odwrócona przez nader podejrzane zachowanie run z magicznego kręgu. Tajemnicze znaki zaczęły się poruszać, a te najodważniejsze zaczęły wspinać się po skórze kurierki, przypominając oplatające jej nogi szkarłatne węże.
- Y-yoselin? - wyjąkała dziewczyna, kamieniejąc z przerażenia.
- Nie ruszaj się - odwarknęła czarodziejka, w której oczach rozpalił się blask piekielnego ognia, niemal dorównujący barwą jej włosom. Zakończyła skomplikowany taniec, i z satysfakcją wpatrywała się w stojących nieruchomo, jakby zamrożonych, czarnoksiężnika i Pelsta. Tymczasem wężowe runy poczęły coraz bardziej oplatać kurierkę. Teraz nawet gdyby chciała, nie zdołałaby się wyrwać z zaklęcia stworzonego przez zmiennokształtną. Nie czuła bólu, ale tak w zasadzie nie czuła nic. Własnych nóg, a po chwili również rąk. Nie potrafiła ruszyć nawet palcem. Stała więc bez ruchu, martwym wzrokiem patrząc jak w ręku Yoselin krystalizuje się lodowy sztylet, na którym również znajdowały się dziesiątki wyrzeźbionych rytualnych run. W zaprawionym nutką szaleństwa, pełnym satysfakcji uśmiechu zabójczyni ukazała ostre, trójkątne zęby, jakimi nie mógłby poszczycić się żaden z rodu ludzkiego.
Nie śpiesząc się, wyswobodziła ze zdrętwiałych rąk czarnoksiężnika pergamin, po czym spaliła go w pojedynczym, szybkim wybuchu płomienia z jej lewej dłoni. Wówczas pochyliła się nad nim troskliwie, niby matka nad dzieckiem i ująwszy brodę skulonego mężczyzny, zwróciła jego twarz do siebie. Oczy ubezwłasnowolnionego stworzenia biegały w przerażeniu szukając drogi ucieczki. Jednak Yoselin błyskawicznie zdołała zdobyć jego niepodzielną uwagę.
Cały czas z tą samą szarpiącą nerwy ofiary powolnością zbliżyła lodowy sztylet do jego twarzy. Zimno promieniujące z ostrza odmroziło poważnie skórę twarzy czarnoksiężnika jeszcze zanim broń jej dotknęła. Unieruchomiony mężczyzna nie był jednak w stanie wydać nawet pisku, wypełnionymi strachem oczyma mógł tylko wpatrywać się w czarodziejkę. Shiru i Feylan również, nie mieli zbyt wielkiego wyboru. Szybkimi ruchami Yoselin zaczęła wycinać runy na twarzy ofiary, a każde dotknięcie ostrza zostawiało po sobie martwą skórę.
Gdy skończyła, czarnoksiężnik osunął się bez zmysłów na ziemię. "Może to nawet dla niego lepiej" - pomyślała z bólem Shiru. Patrzenie na tak zmasakrowaną twarz, nawet należącą do wroga, istotnie wzbudzało współczucie.
Zabójczyni przeszła natomiast do młodego Pelsta, by powtórzyć całą procedurę. On jednak nie miał tyle szczęścia co towarzysz. Nie stracił przytomności aż do samego końca.
- Czemu... to... robisz? - załkała Shiru, płacząc i próbując wyrwać się z kręgu, który, nawiasem mówiąc, już niemal w całości przepełzł na jej skórę. Trzeba przyznać, że teraz dziewczyna nie wyglądała mniej przerażająco niż dowolna istota z piekielnej otchłani. Jej skóra żarzyła się niby węgle, tęczówki i białko oczu zostały zabarwione czernią głębszą niż bezgwiezdne niebo. Dawno już zniszczona fryzura zwisała w fantazyjnych splotach, jeszcze bardziej odrealniając sylwetkę kurierki.
Tak, można byłoby pomyśleć, że na polanie znajdują się dwa demony, nie jeden.
Yoselin w milczeniu ignorowała dziewczynę wykorzystaną jako podpora rytuału, pracowicie nanosząc magiczne znaki na ciało wrzeszczącego bezgłośnie młodzieńca.
W tym momencie wszystkie wężowe runy znalazły się na skórze Shiru. Dziewczyna momentalnie odzyskała władzę nad ciałem i popędziła potykając się w stronę ofiar Yoselin. Nie wiedziała jeszcze jak można im pomóc, ale COŚ TRZEBA ZROBIĆ.
Wyprzedziły ją jednak widmowe motyle uformowane z oparów unoszących się wcześniej nad kręgiem. Olbrzymie ich stado wyprzedziło ją w wyścigu do naznaczonych lodowymi runami ciał i obsiadło różowofioletową warstwą Pelsta i czarnoksiężnika, którzy poczęli się skręcać w męczarniach.
Gdy Shiru w końcu ich dopadła, spróbowała odegnać ręką insekty sprawiające ból i tak już cierpiącym mężczyznom, jednak musnąwszy tylko fioletowe skrzydełka odskoczyła zaraz z okrzykiem. Runy pokrywające jej lewą rękę rozjarzyły się nagle, dosłownie przypiekając skórę dziewczyny do żywego mięsa. Będzie blizna.
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Pojedynek trwał w najlepsze, z czasem nie można było w stanie ocenić faworyta tej batalii, chociaż z początku to właśnie demon miał zdecydowaną przewagę. Gurhang odepchnął nacierającego przeciwnika i wkrótce oboje otrzymali chwilę na zebranie sił. Piekielny splunął czarną jak smoła krwią i z grymasem twarzy spojrzał na Niebianina. Po chwili podniósł on obie ręce w kierunku Anioła Światłości i wypowiedział swoim demonicznym głosem jakieś zaklęcie. Dosłownie sekundę po tym, Ilian znalazł się w zupełnie innym miejscu, w którym panowała nieprzenikniona ciemność.

- Pycha... - zawołał z głębi głos, a następnie przestrzeń wokół Iliana zaczęła się zmieniać.

Niebianin wykrzyczał natychmiast w stronę eteru.

- Zaklęcie siedmiu grzechów głównych?! - Ilian opanował się błyskawiczne, to potężne zaklęcie z całą pewnością mogło go przezwyciężyć, ale dobrze wiedział, że to będzie ostatnia faza tej walki... Jeśli uda mu się wyjść z pod wpływu tego zaklęcia, wygrana jest jego. Jeśli nie, to Gurhang będzie zwycięzcą... Było już za późno, aby rzucić kontr-zaklęcie, które zdołałoby go wyrwać z tego miejsca... Teraz cała nadzieja w tym, że Niebianin wyjdzie cało z tych opresji...

Pokazane mu obrazy, nie sprawiły jednak na nim najmniejszego wrażenia i wkrótce z eteru zaczęły wybrzmiewać kolejne słowa z tym samym efektem.

- Chciwość!

- Nieczystość!

- Zawiść!

- Obżarstwo!

- Gniew! - wybrzmiało kolejne słowo.

Tym razem jednak działanie było zupełnie inne, obraz niemal od razu się zachwiał, nim jeszcze cokolwiek zdołał pokazać. Wśród czerni, zaświeciło się fioletowe mocne światło, które spoczęło na piersi Iliana i gdy tylko dotknęło jego ciała, on sam poczuł przeraźliwy ból, którego chyba jeszcze nigdy nie był w stanie doświadczyć. Jego pierś zaczęła świecić, a fioletowe znaki zaczęły się rozchodzić po ciele. Po kilku sekundach ból spotęgował, Ilian poczuł, że klątwa jeszcze bardziej zaczęła działać i jakby natychmiast zareagowała, wzmagając efekt zaklęcia demona. Ból fizyczny był jednak niczym w porównaniu do bólu psychicznego... To tak jakby jego osobowość zaczynała być rozdzierana na strzępy, jakby jego wnętrze potężnie się zatrzęsło i niewiele brakowało do tego aby jego świadomość rozpadła się w eter i nigdy nie powróciła. Wróciły do niego także wszystkie wspomnienia jednocześnie, miliony wspomnień gdy istoty umierały a w nim wzmagał się gniew, że nie był w stanie wypełnić swojego zadania, że nie był w stanie ochronić życia, wtedy też zaczęły się pokazywać znane mu sceny z Rododendronii, gdzie podczas wypraw na północ, w których często uczestniczył przez blisko 10 długich lat. Z dnia na dzień twarz każdej osoby, która zginęła na jego oczach podczas tych wypraw... I z każdą sekundą, ukazywały się twarze osób, które zginęły w dalszym okresie jego przebywania w Rododendronii. Gdy obrazy zaczęły pokazywać osoby na rok przed odejściem Iliana z Rododendronii, ten rzewnie zapłakał i padł na kolana... I nie przeraziło go to, że zaczęły ginąć osoby, z którymi znał się od kilku lat w Rododendronii. O nie, Anioł Światłości nie potęgował tak bardzo straty bliskich, w jego wnętrzu za mocno była ukorzeniona jedna z trzech największych cnot. Nadzieja. To ona dawała mu siłę i wiedział, że z każdym bliskim prawdopodobnie jeszcze się spotka. To co go najbardziej zabolało podczas tej retrospekcji, w okowach bólu fizycznego i psychicznego, który wprost rozdzierał go od środka... nie była wcale utrata bliskich. Tylko ilość osób, ludzi, elfów, krasnoludów, wszelkich istot, które miały w sobie choć iskrę, choć krztę dobroci, a jednak poległy na polu walki... Na oczach Iliana zginęło zdecydowanie za dużo ludzi, a ponowienie tego cierpienia i obraz każdego z tych ludzi i ich śmierć były dla Niebianina powodem do tak rzewnego płaczu.

To wszystko... Nie było jednak w stanie złamać potęgi woli Anioła Światłości. Teraz po tym wszystkim, jak ponownie to ujrzał, nie gromadził się już w nim Gniew, on raczej z każdą sekundą malał, aż wkrótce nastało kolejne słowo...

- Gnuśność!

Wtedy też ból całkowicie ustał, a świadomość wróciła do Iliana pozwalając mu ponownie myśleć. Lenistwo to bowiem taki grzech, który jest całkowitą przeciwnością charakteru Niebianina i jego całego dotychczasowego życia. Ten Anioł, nigdy nie nikomu nie odmówił pomocy, nigdy nie lenił się a każdą wolną chwilę spędzał na czynieniu dobra lub doskonaleniu siebie. Niebianin nigdy nie okazał bierności...

Wkrótce obraz lasu oraz pola walki zaczął wracać, zaklęcie zostało przełamane, chociaż nie można powiedzieć, że Anioł Światłości wydarł się z niego bez problemu. Demon był bezradny w tym momencie, nie był w stanie już dłużej walczyć, bronić ani nawet uciekać, poniósł całkowitą porażkę. Ilian podniósł rękę, a biały słup światła zstąpił z nieba rozpraszając wszelkie chmury na swej drodze, uderzając z impetem w ciało Gurhanga, które zaczęło płonąć niebieskim płomieniem. Wkrótce z Piekielnego nie zostało nawet śladu, zaklęcie egzorcystyczne na bezbronnym diable zadziałało perfekcyjnie.

Ilian westchnął spojrzał się w niebo jakby chcąc odmówić jakąś modlitwę, dziękując za wszystko a szczególnie za przejście próby siedmiu grzechów. Zupełnie niespodziewanie jednak, fioletowe światło wróciło i rozbłysło na jego obnażonej klatce piersiowej. Anioł złapał się dłonią w miejscu gdzie ból najbardziej doskwierał i niemal bezwładnie spadł w kierunku ziemi. Nie było to już żadne zaklęcie, ni atak na niego. To była po prostu klątwa, która właśnie zaczęła przechodzić w kolejny etap. Sam Niebianin był zaskoczony jak silna potrafi być ta klątwa oraz trucizna. Wkrótce jednak ból całkowicie odpuścił, jednak on sam poczuł, że coś się w nim zmieniło... Było to dla niego bardzo niepokojące, w jednym momencie jakby jego wewnętrzna ja przeżyło prawdziwy szok. Z niedowierzaniem on sam zaczął kręcić głową i chociaż nie wiedział jeszcze co się stało, na pewno nie było to nic dobrego...

Przetarł dłonią łzy spoczywające na polikach oraz pot na czole. W jednym momencie wszystko zrozumiał. Jego charakter pod wpływem klątwy zmienił się tak szybko, że nie był w stanie nawet tego zauważyć. Był teraz chodzącą tykającą bombą, która była prawie nie do opanowania, z charakterem, którego nie dało się przewidzieć. Gdy pokonał demona, dopiero zaczął myśleć o Yoselin i wtedy całkowicie odkrył, swoją zmianę. Właśnie przed chwilą pomyślał w jaki sposób pozbyć się zmiennokształtnej, jeśli nie odejdzie bezproblemowo. I byłoby to normalne gdyby sam nie odkrył, że nie miał żadnego zahamowania w myślach aby ją zabić. Wcześniej byłoby to całkowicie nie do pomyślenia przez anioła, którego zadaniem jest chronić życie... Ilian jednego był pewny, musi odejść i to jak najszybciej, przenieść się w miejsce gdzieś daleko, odosobnione, gdzie będzie mógł znieść truciznę, klątwę i w jakiś sposób zmienić swoje obecne psychiczne ja, które było już niemal w drzazgach...

Jedno jest pewne i zostało to niemal natychmiast odkryte przez Niebianina... Poradzenie sobie z tą zmianą sprawi, że stanie się silniejszy niż kiedykolwiek a jego charakter umocni się i utwardzi niczym stal... A od niego zależało tylko teraz, jaką stroną podąży. Zaczął natychmiast myśleć jak poradzić sobie z tym i kontr-działać przeciwko temu, przez chwilę dosłownie wyłączył się ze świata materialnego, chcąc znaleźć jakikolwiek sposób na poradzenie sobie z tym w dobry sposób... I w głowie narodził się jeden niewielki pomysł...

Ocknął się po chwili i westchnął długo. Jego cel był prosty... Jak najszybciej załatwić sprawę Shiru oraz Yoselin a następnie ruszyć do realizacji pomysłu, który gdzieś tam daleko majaczył mu w głowie. Kto wie, co by się działo gdyby nie jego Silna Wola, być może nawet zatracił by się w swojej świadomości i poszedłby zupełnie w drugą stronę... Ilian jednak błyskawicznie potrząsnął głową...


Po dłuższej chwili ruszył w kierunku Yoselin i Shiru... I tam też w środku lasu spotkała się ta trójka, stojąc naprzeciwko siebie...
Awatar użytkownika
Shiru
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shiru »

Ignorując ból poparzonej ręki, Shiru poczęła rozglądać się za jakim kijem, by odpędzić przerażające motylki od cierpiących mężczyzn. Gdy jednak omiotła ich ciała odłamaną gałęzią sosenki rosnącej na obrzeżu polany, a różowofioletowa chmura wzbiła się, by krążyć nad jej głową, z dwóch nieszczęśników pozostały tylko niedokładnie obgryzione szkielety. Choć Shiru widziała już kiedyś podobne efekty innego rytuału odprawionego przez Yoselin, nadal nie potrafiła powstrzymać odruchu wymiotnego. Smród wnętrzności wypływających z objedzonych ciał nie poprawiał sytuacji. Z oczu kurierki popłynęły łzy, gdy zasłaniając dłońmi usta cofała się krok po kroku, a jej ciałem wstrząsały dreszcze. Na szczęście udało jej się utrzymać w żołądku te kilka przekąsek którymi poczęstowała się na balu.

Osunąwszy się na kolana, pochyliła się, unikając widoku pogardliwie uśmiechniętej czarodziejki o płomiennych włosach i chmary motylków, które ponownie opadły na miejsce z którego Shiru je na chwilę przepłoszyła. Nie chciała również patrzeć na Iliana i demona, których widok przez chwilę uchwyciła. Gdyby miała się szczerze przyznać, przerażali ją wszyscy znajdujący się obecnie na polance, łącznie z aniołem. Sytuacja znacznie ją przerosła, umysł zaczął uciekać. "Ciekawe czy przyjmą mnie do pracy w bibliotece? Cicha praca, zero podróży, demonów, aniołów, niebezpiecznych sytuacji..." Motylki skończyły się paść, i powoli uniosły się, pozostawiając dwa czyściutkie szkielety bielące się wśród traw, jakby od zawsze tam leżały. "Gdybym powiedziała ojcu, na pewno by zrozumiał... A jeśli nie..." - tak szalona myśl jak postawienie się ojcu wskazywała, że dziewczyna naprawdę była już na krańcu wytrzymałości psychicznej. Fioletoworóżowe wytwory rytuału poczęły bezgłośnie wnikać w runy pokrywające skórę kurierki, w wyniku czego żarzące się znaki zaczęły znikać.

Nagły ból poparzonej ręki przywrócił Shiru do rzeczywistości. Tuląc promieniującą bólem kończynę do piersi, z trudem podniosła się do pozycji stojącej. Powróciła do normalnego wyglądu, choć rytuał pozostawił swoje ślady. Policzki dziewczyny zapadły się, jakby nagle zrzuciła parę funtów, a w oczach zagościł niespokojny blask, przez co w jej pogodne spojrzenie wkradły się niepokój i strach, których nie da się wygnać jedynie porządnym posiłkiem i snem.

Z niechęcią spojrzała na Yoselin, która właśnie 'przymierzała' dwa nowo zdobyte ciała - kręcący piruety Feylan płynnie przetopił się w czarnoksiężnika, który rzucił w niebo kulę ognia, a następnie stał się znowu płomiennorudą czarodziejką.
Przez chwilę obie kobiety mierzyły się wzrokiem, po czym równocześnie, jakby na znak, spojrzały na anioła, który stanął przed nimi, zakończywszy swą walkę.
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Ilian zacisnął pięść zauważając różnorakie transformacje zmiennokształtnej. Wpierw jednak podszedł do Shiru spoglądając na jej poparzoną rękę. Z pewnością tego typu rany były poza zasięgiem niebianina jeśli chodzi o zaklęcia. Na odpowiednią kurację nie miał jednak ani czasu, ani produktów do sporządzenia odpowiednich leków. Anioł postanowił jednak działać na tyle, na ile pozwoli mu cały czas rosnąca klątwa. Po wypowiedzeniu po cichu kilku słów, jego dłonie zaczęły się jarzyć bladym białym światłem a następnie kierując je obie na poparzenie rozpoczął magiczne leczenie. Po kilkunastu sekundach, wyglądało to już o niebo lepiej. Ból z pewnością został uśnieżony, chociaż nadal był odczuwalny, zaś sama rana nie wyglądała już na tak straszną, jak przed chwilą. Z pewnością, zostanie po tym blizna, ale teraz przynajmniej Shiru nie musiała martwić się opatrzeniem tej ręki...
Jego wzrok na chwilę spoczął na Yoselin jakby obarczając ją winą za powstałą ranę. Następnie wziął drugą dłoń Shiru w swoje dłonie i zdjął z niej pierścień należący do Adalberta. Po tym wszystkim zdołał powiedzieć jedynie jedno słowo.

- Przepraszam... - Powiedział po chwili, a następnie odwrócił się na piętach kierując się w stronę płomiennowłosej czarodziejki.

- Zgodnie z umową... Chciałaś pierścień. - Zawołał do Yoselin, a następnie zaczął podchodzić jeszcze bliżej z wystawioną dłonią z pierścieniem w jej kierunku.

Gdy stanęli w bliskiej odległości na przeciwko siebie, zmiennokształtna podniosła rękę do góry chcąc złapać pierścień.

- Wiesz czym się różnią Demony od większości innych istot? - zapytał retorycznie Niebianin

Z chwilą gdy Yoselin dotknęła pierścienia oraz ręki Iliana, diametralnie zastygła w miejscu jakby nie będąc w stanie się ruszyć, dosłownie ułamek sekundy po tym, Ilian zaczął zaciskać dłoń z pierścieniem a czarodziejka zaczęła się dusić, nie była w stanie jednak nawet okazać tego olbrzymiego bólu, gdyż otaczająca ją moc sprawiała, że ruch w jakąkolwiek stronę był niemożliwy. Gdy Ilian całkowicie zacisnął pięść z pierścieniem oraz palcem Yoselin, można było usłyszeć dziwny odgłos... Płuca czarodziejki zostały do cna zmiażdżone przez niszczycielską siłę zaklęcia z dziedziny Mocy, zaraz po tym ona sama nie była w stanie nawiązać nawet kontaktu wzrokowego po prostu majaczyła gdzieś błędnie wzrokiem.

- Demonów nie da się tak łatwo zabić. - odpowiedział na swoje pytanie, bezbronna Yoselin nie była w stanie zupełnie nic zrobić. - Nie widziałaś na świecie nic więcej prócz zysku, zabijałaś bez najmniejszych oznak istoty żywej... Za pomoc, nie zrobiłbym ci tego... Ale gdy ujrzałem, jak zmieniasz się w Niebiankę, a potem jak przybierasz ciała zabitych... Nie byłem w stanie okazać ci litości. Nie wiem w jaki sposób uśmiercałaś i nie interesuje mnie to czy bawiłaś się śmiercią... Jednak nawet po tym co zrobiłaś, nie jestem w stanie pozwolić abyś przeżywała długie cierpienia... Żegnaj - szybkim ruchem drugiej ręki spowodował, że Yoselin oddała ducha nie czując już żadnego bólu, zaraz po tym łagodnie usunęła się na ziemię bez żadnych zewnętrznych oznak.


Ilian stał tak przez chwilę nad trupem czarodziejki po czym klęknął obok niej i zasłonił jej oczy.

- Obyś odnalazła spokój i dobrą drogę. - Powiedział po chwili, a następnie unosząc głowę do góry powiedział coś szeptem, prawdopodobnie wymawiając jakąś modlitwę do Pana. Przez chwilę pomyślał sobie, ile osób zginęło przez Yoselin... Walczył już ze zmiennokształtnymi nie raz, a to co zrobiła Yoselin z ciałami widział już wcześniej i nie był w stanie się pomylić, że była ona masową morderczynią...

Kto wie, co by się stało, gdyby w tym momencie lub chwilę przed górę wzięła klątwa... Zaraz po tym wydarzeniu wstał na równe nogi i jedną z rąk przeniósł ciało Yoselin do jakiegoś zagłębienia w terenie, a następnie przykrył ją grubą warstwą ziemi. To samo uczynił również dla szkieletów czarnoksiężnika oraz Feylana. Zaraz po tym, jednym ruchem dłoni sprawił, że pierścień Adalberta zaczął lewitować, będąc przetrzymanym w pewnego rodzaju malutkim polu ochronnym, a następnie osiadł na wysuniętej zdrowej ręce Shiru. Nie odwracał się jednak wzrokiem w jej stronę, z pewnością wielu ludzi poddałoby się albo zwariowałoby, gdyby musieli przejść przez coś takiego jak ona.

- Prawdopodobnie wiem co sobie myślisz... Przed tobą nie stoi żaden anioł, ale ktoś kto próbuje się zwać aniołem... Muszę Cię przeprosić za to... Czuję, jak klątwa rozchodzi się po moim ciele, jak co raz bardziej mnie zmienia i ogranicza... Nie mówiłem ci tego aż do teraz, ale klątwa jest tak silna, że... Czuję, że czasami nie będę w stanie jej powstrzymywać... Chyba muszę odejść, aby jej jakoś zaradzić... To co się dzieje teraz ze mną, przeraża nawet mnie... Mimo tego chcę Cię poprosić o jedną rzecz... - W jego oczach wciąż był obraz Niebianki, która została zabita przez zmiennokształtną. - Nie patrz na innych niebian tak jak na mnie... Inni nie muszą robić tego, czego ja... Niektórzy nawet całkowicie nie znają się na walce czy magii... Po prostu są aby pomagać ludziom ze swojego życzliwego, dobrego serca... Aby krzewić wiarę... Nie mają na sobie żadnego grzechu, a ich myśli są zawsze czyste i zrozumiałe ku chwale Najwyższego... - Przerwał na chwilę, chyba nie wiedząc co dalej samemu powiedzieć...

- ... Ja ... jednak nie jestem taki. Zostałem wyszkolony aby przeciwstawić się szeroko pojętemu złu, aby w razie potrzeby zwalczać Piekielnych, Demonów, Nieumarłych czy wszelkiego innego rodzaju potwory czy istoty, które czynią zło... Niewielu z nas potrafi to robić i na pewno nie każdy posiada takie zdolności do tego... Jednak ktoś musi zwalczać takie zło... Sam już nie wiem, czy tak naprawdę chronię życie, czy tylko wmawiam sobie, że to robię... A może sam rozprowadzam zło...? Czasami, myślę o takich rzeczach, że nie jestem w stanie odpowiedzieć nawet na jedno swoje pytanie... Czasami tak bardzo oczekuję chociaż jedną odpowiedź od samego Najwyższego... - Po tym zamilkł całkowicie na dłuższy czas, aby w końcu przemówić. - Przepraszam. Muszę znaleźć odpowiedzi na jeszcze wiele pytań... - Jego skrzydła ponownie pojawiły się na nagich plecach, jakby zaraz miał wzlecieć w przestworza i odlecieć gdzieś daleko...
Awatar użytkownika
Shiru
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shiru »

Shiru tylko zacisnęła usta i cofnęła się o krok, oddalając się od anioła. Choć wiedziała, że Yoselin była dość podłą istotą, żerującą na nieszczęściu innych, kurierka znała ją również od innych stron. Zabójczyni miała ukochanego, którego Shiru poznała już jakiś czas temu. Miała córkę, którą nie za bardzo się przejmowała, jednak mała na pewno przeżyje śmierć matki, nawet tak oziębłej jak Yoselin. Dziewczyna widziała niekiedy również dobre odruchy u zmiennokształtnej. Rzuciła kiedyś srebrną monetę żebrakowi. Uratowała dziecko od upadku. Małe rzeczy. Z pewnością przysłonięte ogromem zła wyrządzanego podczas skrytobójstw, ale jednak istniejące.

Shiru cofnęła się o kolejny krok. Żadna śmierć nie wstrząsnęła nią tak jak ta. Po raz pierwszy został zabity ktoś, kogo znała. Gdy spojrzała na anioła, nie mogła już zobaczyć w nim nikogo innego poza mordercą. Na swój sposób nawet podobnym do zmiennokształtnej, którą przed chwilą zabił. Oboje zabijali z woli kogoś innego, oboje powoli się w tym zatracali. Przypomniała jej się sytuacja sprzed paru miesięcy, gdy anioł chciał zabić kilkuset ludzi, których przecież można było uratować. Od razu nałożyła się ona na obecną. "Tym razem nie zdołałam nikogo ocalić..." Zamrugała, odpędzając te myśli. "I co teraz? Mam go traktować jak Yoselin? Ostrożnie, unikać niebezpiecznych tematów, udawać, że wszystko jest w porządku?"

Jej usta wypełniła gorycz. Zerwała z palca lewej ręki pierścień otrzymany od Iliana jeszcze w Demarze. Od tamtej pory nie rozstawała się z nim, mając nadzieję że spotka jeszcze przystojnego anioła. Teraz już tego nie pragnęła, wręcz przeciwnie. Cisnęła pierścień zdrową ręką w stronę niebianina.
- Odejdź - szepnęła załamującym się głosem, po czym odwróciła się i przyciskając do siebie zranioną rękę, odeszła w las tak szybko jak mogła, nie oglądając się za siebie z nadzieją, że anioł nie zechce za nią gonić.

W jej uszach dźwięczały słowa: "Nie patrz na innych niebian tak jak na mnie..." Skrzywiła się gorzko, przedzierając się przez poszycie otaczające polanę. "Jak mam się nie bać sług pana, który pozwala ci na takie rzeczy?"
Było już ciemno, słońce zaszło już jakiś czas temu. Co prawda miasto nie było zbyt daleko, lecz Shiru bała się udać do karczmy. A co, jeśli spotka tam Iliana? A nawet jeśli nie, to anioł zaczarował drzwi pokoju. Nie miała tam czego szukać.
Na szczęście rozjarzył się księżycowy kamień, którego nie zgubiła nawet po tych wszystkich przejściach. W jego słabym blasku ranna dziewczyna ruszyła poszukać schronienia na noc.

Ciąg dalszy: Shiru
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Spoglądał dalej w stronę uciekającej dziewczyny. Cel zrealizowany.

- Tak będzie lepiej... - Powiedział do siebie. Po chwili jednak jego ręka lekko drgnęła, chcąc chociaż minimalnie jej pomóc... Dziewczyna właśnie uciekła w głębię lasu w środku nocy, kto wie co może jej się przydarzyć. Momentalnie jednak odwrócił się, pozostawiając ją samej sobie.

- To zły pomysł... - Powiedział do siebie.

Według Niebianina, dziewczyna była całkowicie odrealniona. Ciężko się temu jednak dziwić, była bardzo młoda i żyła raczej w spokoju, bez żadnych problemów. Z pewnością nie dałaby rady wytrzymać nawet dnia w pobliżu na przykład Rododendronii. Anioł westchnął, nie miał już możliwości aby ją ochronić. Tylko gdy odwróciła się w stronę lasu sprawiła, że musi liczyć sama na siebie... A może to i dobrze? Być może przez to Shiru dozna niegościnności tego świata? Być może wydorośleje?

Niebianin potrząsnął głową, zapominając o niej. Teraz najważniejsze było odpowiednie przygotowanie, zanim klątwa całkowicie odetnie mu moc magiczną. Spojrzał na swój pierścień, który podarował Shiru, a który teraz leżał obok mogiły. Aniołowi nie zostało już zbyt wiele, klątwa cały czas odbierała oraz ograniczała moc.

- Muszę, zrobić z niej dobry użytek... - Spojrzał następnie na swoją dłoń, starając się przenieść wszystkie pozostałości swojej mocy do dłoni a następnie podniósł drugą ręką pierścień, w której znajdowało się jeszcze trochę jego własnej mocy. Niebianin wpadł na bardzo ryzykowny pomysł, ale to jedyny w miarę dobry pomysł, do zużycia pozostałej energii, której już nie odzyska, dopóki nie uda mu się zdjąć klątwy... Szansa na sukces jest bardzo niewielka, ale to zawsze lepiej niż dać tej energii po prostu uciec...

- To może wystarczyć... - Odetchnął głęboko, a następnie usiadł w pobliżu mogiły przygotowując się do medytacji. Anioł zaczął odczuwać chłód siedząc na obrzeżach lasu tylko w długich spodniach, które kiedyś wyglądały tak ładnie, a teraz są niemal w strzępach. Trzymając pierścień w jednej dłoni położył na nią drugą i zaczął w ciszy wypowiadać zaklęcie. Kumulowana moc w pierścieniu, wkrótce zaczęła świecić bardzo mocno, a sam pierścień zaczął lewitować między dłońmi Iliana. Przez prawie dwie minuty światło coraz bardziej się intensyfikowało, a zbierana moc wokół Iliana zaczęła wirować. Wszystko to jednak prysło w jednej chwili, a drogocenny kamień w pierścieniu świecił teraz bladym jasnym światłem.

Kilkoma słowami wzbudził pierścień, a po kilku chwilach w jego dłoniach leżał malutki słowik w biało brunatnych kolorach, zaraz później ciało ptaka się transformowało w białą łunę światła, której Ilian nie był już w stanie poczuć dotykiem, by zaraz ponownie przekształcić się tym razem w malutkie dziewczęce ciało ze skrzydełkami. Czy można by nazwać to stworzenie wróżką? Na pewno nie... To raczej pewien rodzaj świetlistej istoty, a zdziwienie Niebianina jeszcze bardziej przybierało na sile. Anioł nigdy nie używał tego zaklęcia, jednak sam był bardzo zainteresowany tym co się teraz wydarzyło... W Planach Niebiańskich nazywają to zaklęcie "Wezwaniem". Anioły mają swoje sposoby, aby nakłaniać istoty do towarzyszenia im, jednak niezwykle rzadko kiedy zdarza się, aby istota sama odpowiedziała, a co dopiero taka jaką teraz trzymał w swoich dłoniach Niebianin.

- Mam niezwykłe szczęście... - Uśmiechnął się blado, niebianin nie miał już całkowicie żadnej mocy, przez co czuł się trochę otępiały z tego powodu. Przewidzenie skutku tego zaklęcia było niemal niemożliwe. Ilian nie był w stanie ani rzucić drugiego "Wezwania", ani nawet nakłaniać istoty jeśli takowa się znajdzie, a jednak... Zużycie pozostałej energii, było tak na prawdę losem w loterii... a okazał się strzałem w dziesiątkę... Taka "przywołana" istota może, ale nie musi pobierać mocy od istoty wzywającej. To znaczy, że nawet po długim czasie, gdy Ilian nie będzie miał żadnego pokładu energii, istota nie zniknie, lecz nadal będzie trwać...

Malutka dziewczynka ocknęła się, otwierając sennie oczy. Gdy tylko nawiązali kontakt wzrokowy, nie musieli już nawet porozumiewać się. Niebianin bardzo szybko zrozumiał, że tylko i wyłącznie z własnej woli istota przybyła do niego. Zdziwienie Niebianina było niemałe, to całkowicie niespotykane zachowanie, zupełnie nie rozumiał jak i dlaczego, ale... nie chciał nawet pytać. Zrozumiał bardzo szybko, że towarzyszka stanie się dla niego bardzo ważna. Anioł poczuł się bardzo błogo, jakby ciesząc się, że wreszcie będzie miał towarzysza, który będzie przy nim...

- Dziękuję... - z jego ust nie schodził uśmiech - Nazwę Cię... Elaris...

- El-Elaris... Lubię je... Ilian... - Odpowiedziała mała istotka swoim własnym głosem.

Ku zdziwieniu Anioła mała istotka, nie tylko posiadała wolną wolę, możliwość transformacji oraz zdolność mówienia ludzkim głosem, to jeszcze w całkowicie niewiadomy dla Niebianina sposób, znała już Jego imię...
Wkrótce pogoda zaczęła się jeszcze bardziej pogarszać, a mała dziewczynka zatrzęsła się z zimna, odczuwając zewnętrzny chłód. Zaraz po tym Elaris schowała się do pierścienia, a jego kryształ zaczął lśnić białym światłem.

- Chłodno tutaj! Musimy stąd iść. - Usłyszał głos Elaris mimo, że ona sama była już schowana w pierścieniu. Jeszcze przed chwilą wszystko wyglądało bardzo ponuro, a sam Ilian był w bardzo ciężkiej sytuacji... Tylko dzięki małej istotce, która nawet jeszcze nic nie zmieniła, wszystko się zmieniło...

- Masz rację. - Odpowiedział - Powrót do miasta to chyba najlepszy pomysł... Muszę odzyskać swoje rzeczy, a wtedy odejść niezwłocznie...

- Nie stój tak i po prostu leć! Potem będziesz myśleć! - Odezwała się głośno Elaris, poganiając Niebianina nie pozwalając mu myśleć o dalszych rzeczach... Jednak jemu samemu nie przeszkadzało to wcale...


W przeciągu zaledwie dwóch godzin, Ilian znalazł się w swoim pokoju w Ostatnim Bastionie. Tam bezzwłocznie przywdział swój normalny strój włącznie z ozdobną zbroją oraz wszystkie cztery miecze, jakie były w jego posiadaniu. Teraz, to będzie jego jedyna broń. Następnie po zamknięciu pokoju poszedł do gospodarza, który czuwał nawet w nocy, aby zakupić prowiant na podróż. Gdy tylko to zrobił, przekazał Gospodarzowi mieszek srebrnych orłów nakazując zostawić pokój nienaruszony przez najbliższe pięć dni na wypadek gdyby Shiru tutaj wróciła, a jeśli nie, spakować wszystkie pozostałe tam rzeczy i wysłać do Seranny. Przez chwilę zastanawiał się, gdzie dokładnie wysłać owe rzeczy... W końcu zdecydował, aby wysłać je do dobrego znajomego, który zresztą pracuje jako kurier w Serannie, dopisując mały list aby znajomy wiedział, kogo dokladnie szukać i w jakich rejonach. Poinstruował też gospodarza, że jeśli Shiru wróci po pięciu dniach do Ostatniego Bastionu, a rzeczy zostaną już wysłane, ażeby zaopiekować się dziewczyną, serwując jej pokój, ciepły posiłek i ubrania. Załatwiwszy to, nie zatrzymywało go już nic i bez wahań opuścił Ostatni Bastion z większością przykrych wspomnień ale jednak w dobrym nastroju i z nadzieją na dobrą zmianę...

Ciąg Dalszy : Ilian
Zablokowany

Wróć do „Ostatni Bastion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości