Ostatni BastionNiech zacznie się cyrk!

Kraina Górskiej Twierdzy, jedynym zamku jaki pozostał po Wielkiej Wojnie. Tutaj spotkać Cię może wszystko, napotkasz na swojej drodze złodziei i hulaków, ale także nadobne panny i dostojnych rycerzy. Pamiętaj jednak że jedyną osoba której możesz ufać jesteś Ty sam.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Nefertari
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje:
Kontakt:

Niech zacznie się cyrk!

Post autor: Nefertari »

- Szlak, w kolce jeża! ile to może trwać. Świnie nachlane! Oprychy. Poszarpańce! Brzydale! Trole!- Wypuścić mnie! Natychmiast!- Nefertari wrzeszczała wniebogłosy.
- Nefertari! Uspokój się to nic nie da. Teraz śpią. Nikt Cię i tak nie usłyszy, masz za cienkie struny głosowe.- odpowiedziała jej tylko zaspana Eriana. Ostatnio była dość osłabiona i blada. Coraz częściej dziewczyny znajdowały ją zamyśloną. A Nefertari spostrzegła ostatnio, że Eriana po nocach wpatruje się w księżyc.
- To ty pokrzycz księżycowa panno! Zobaczymy jaką masz siłę przebicia- Nefertari niewiele myślała, gdy była zła. Dlatego też nawet nie zauważyła, że wypaplała swoją tajemnicę, o tym, że podglądała Erianę?
- Że co? księżycowa panno? - Eriana nie miała czasu zapytać o więcej.

Drzwi ich małego powoziku otworzyły się. I można było spostrzec tylko wielkie cielsko dyrektora cyrku.
- No moje drogie Panie. Koniec jazdy. Czas zarobić pieniążki!! - Po tych słowach oparł ręce na biodrach i uśmiechnął się od ucha do ucha tak, że było widać w jego zębach szparę między jedynkami.
- Flago (jeden z bliźniaków, żonglerów) przynieś no tu miskę z wodą i jakieś ładne wdzianko. Nasza mała czarodziejka musi się przyszykować do występu.
Co kazał to zostało wykonane. Eileen ociągając się przygotowywała występ, a dziewczyny jak trusie siedziały i patrzyły. I myślały "co dalej? "
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

- Ignis... chodź, proszę - anielica odezwała się cicho do swojej towarzyszki.
- Co się dzieje? - zapytała. Ignis bardzo ociągała się w podróży. Im były bliżej miasta, tym bardziej była niespokojna. Rozglądała się, odwracała, węszyła. Coś wyraźnie jej się nie podobało, ale Aru nie wiedziała co.
- Igni, proszę - poganiała ją. W końcu lwica zmarszczyła nos, ale ruszyła już spokojnie za swoją panią.
Skrzydła Aru były w tej chwili mocno złożone, a dziewczyna tego dnia podróżowała pieszo. Pogoda była w miarę ładna, świeciło słońce i póki co nie zanosiło się na deszcz. Anielica powoli zaczynała zbliżać się do zachodniej bramy miasta. Tu strażnicy mieli trochę inne podejście do podróżnych. W tej części bowiem znajdował się największy w mieście targ. Przyjeżdżały tu wszelkiego rodzaju indywidua, żeby coś kupić. Nikogo więc nie dziwił widok anielicy z lewem, przechodzącej przez bramę.
To miasto nie było przyjemne. Aru nie lubiła go, ale od czasu do czasu odwiedzała. Po pierwsze by odwiedzić pewną osobę. Po drugie, bo tu zawsze znalazł się ktoś, komu mogła pomóc. W tym miejscu było bardzo wiele zła...
Awatar użytkownika
Eileen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eileen »

Nadciągał wieczór. Namiot cyrkowy był już rozstawiony, powoli zaczęli się zbierać ludzie.
Eileen dostała rozkaz by ubrać się w gorset w czarno-czerwone pasy, do tego miała dobrać sobie dodatki (wybór miała dość mały, mogła użyć tylko tego co dostała od swoich "kolegów"). Znalazły się tam rożne zbereźne rzeczy, dlatego też, Eileen wybrała te najmniej ordynarne. Znalazły się tam czarne skórzane spodenki, które były trochę (bardzo) za krótkie, do tego dobrała tylko czarne kabaretki i buty na lekkim podwyższeniu.
Kiedy była już gotowa, spojrzała w lustro i cicho w głowie stwierdziła Wyglądam jak tania uliczna lafirynda. Zbyt długo nie mogła nad tym jeszcze porozmyślać, bo przyszedł Szef i musiała już iść na scenę. Przed opuszczeniem pomieszczenia w oczy rzuciła jej się jeszcze tylko, stara, oprawiona skórą księga. Była ona jednak dość przygnieciona różnymi bibelotami, by móc odczytać tytuł, a co dopiero ją wziąć.
Cyrk miał się zacząć.
Na początku wszyscy wyszli na arenę by się pokazać i krótko zaprezentować. Eieen klepnięta w pośladek wyszła na nią z bardzo sztucznym uśmiechem. Jednak w środku była cała roztrzęsiona. Widziała ludzi którzy siedząc na trybunach oklaskiwali ja i innych artystów. Na ich twarzach widniał uśmiech i zadowolenie. A tak na prawdę nikt nie wiedział o krzywdzie jaka właśnie jej się teraz działa.
Czy naprawdę upadłam tak nisko by pracować za "klepnięcie w pośladek" ? Gdzie moja godność czarodziejki ? Gdzie moja pewność siebie? Czemu oni wszyscy się tak do mnie uśmiechają? Czy nie widzą mojej krzywdy ? Po chwili jednak przypomniały jej się Eriana i Nefertari. Nieporadna dziewczyna i mała wróżka. Bez niej sobie nie poradzą. To dla nich. Dla nich właśnie to robi.
Zeszła z areny i już po chwili wyszła znów uśmiechnięta by zaprezentować w pełni swój talent.
Na początku zaczęła łagodnie, od poi którym umiałoby władać większość ludzi. Później zaczęła żonglować ognistymi pierścieniami, które tak naprawdę były w całości wytworem magii. Ogień nie parzył jej. Ani ten prawdziwy, ani ten magiczny. Pierścienie powoli zamieniały się w jeden i ani się obejrzeć a Eileen już kręciła nim jak hula hop. W kolejnej sekundzie pierścień wystrzelił w górę i zamieniając się w tancerkę znalazł się na linie. Tancerka przeszła przez nią tańcząc i radośnie podskakując.
I nadszedł czas na ostatnią część pokazu, tą którą czarodziejka lubiła najbardziej. Podczas niej mogla się zbliżyć do publiczności. Eileen wyczarowała lwicę, która dumnie przechadzała się pomiędzy widzami, a ci bez poparzenia się mogli sprawdzić, czy jest prawdziwa.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Aru szła powoli, zmierzając w stronę karczmy o wdzięcznej nazwie "Nurt Diharu". Miała jeszcze kawałek drogi, a Ignis nadal nie ułatwiała jej podróży. Lwica znów zatrzymywała się, obracała, warczała i buczała, jakby coś ją niepokoiło. W końcu Aruviel przystanęła i rozejrzała się dookoła. Wszędzie było pełno ludzi, krzyczeli, targowali się, kłócili, zachwalali swoje towary. W końcu byli w takiej dzielnicy. Anielica nie widziała nic co mogłoby ją zaniepokoić. Na końcu jednej z uliczek odchodzących od targu widać było namiot cyrkowy i ludzi zmierzających w jego kierunku. Dopiero teraz kobieta zauważyła, że Igni patrzy w tamtą stronę.
- Co tam jest? - zapytała lwicy. Ignis zawarczała pokazując kły.
- Spokojnie, Ignis, spokojnie - anielica pogładziła ją uspokajająco.
- Chodź... - powiedziała i ruszyły w stronę namiotu cyrkowego, szybko znaleźli się przy wejściu. Igni chciała wejść do środka. Tu widok lwa nikogo nie dziwił. Zaniepokojona Aru zapłaciła za wejście i razem ze swoją towarzyszką weszły do środka. Loedy tylko znalazły się w namiocie Ignis jakby dostała szału. Odbiegła od anielicy, wbiegła na arenę i zaczęła ryczeć.
- Ignis! - krzyknęła za lwicą. Kotka wściekle ryczała, stojąc przed artystka, która właśnie robiła swój występ. Wyglądało, to tak jakby chciała ją zaatakować. Nagle jednak odskoczyła od niej i podbiegła do trybun. Wtedy to Aru dostrzegła, że między widzami przechadza się lwica, taka jak Ignis, jednak magicznie stworzona z ognia.
- Igni! Zostaw! - ale Ignis tylko ryczała głośno, na ognistego lwa, ale pozostawała w bezpiecznej odległości, jakby czuła, że lepiej się nie zbliżać.
Awatar użytkownika
Eileen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eileen »

Jak mogłam się tak zniżyć? Cyrk. Bardziej się tu czuję, jakby się ze mnie śmiali, a nie podziwiali magię... Ciekawe jak czuje się Eriana? Ostatnio dość kiepsko wygląda. A może jest na coś chora ?
- O w mordę... - więcej nie umiała wykrzesać z siebie na widok białej lwicy. Ale jej imitacja najwidoczniej irytowała pierwowzór.
Eileen szybko spojrzała po widowni, by odnaleźć właściciela. Zza tłumu krzyczała pewna kobieta "Igni! Igni", dopiero po chwili czarodziejka zorientowała się, ze Igni to lwica. A jeszcze po chwili ujrzała białe skrzydła jej właścicielki. No proszę, znalazł się ptaszek w tym padole łez. Póki co nie mogła o tym zbyt dużo myśleć, lwica ryczała coraz głośniej. Eileen niewiele myśląc zamieniła lwicę w kłębek nici, który bardziej zainteresował Ignis. Przez chwilę czarodziejka bawiła się z dużym kotkiem, po czym wróciła za kotarę, a za nią poturlał się ów kłębek. Tak oto zakończył się jej pierwszy występ.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Tylko, że Ignis najwyraźniej nie chciała wracać do właścicielki. Zamiast tego pognała za czarodziejką i wielkim kłębkiem. Wpadła prosto za kulisy sceny, pazurami naddzierając kotarę, która oddzielała arenę od artystów.
- Mrahuuuu! - wydobyło się z paszczy kotki, nie było wiadomo czy to ryczenie jest przyjazne, czy raczej wręcz przeciwnie. Ignis usiadła, podniosła łapę i zaczęła machać nią w powietrzu jakby chciała coś pokazać.
Aru nie mogła uwierzyć, że jej towarzyszka się tak zachowuje. Anielica wtargnęła na arenę i pognała za kotem. Widzieli ją wszyscy widzowie, ale nie miała wyjścia. Musiała znaleźć i zabrać Ignis. Odsunęła kotarę kulis i weszła za nią. Stanęła jak wryta widząc lwicę i jej poczynania, a także to co działo się za kulisami.
Awatar użytkownika
Eriana
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eriana »

Eriana z Nefertari chciała obejrzeć występ Eileen. Ukradkiem wymknęły się z wozu i znalazły się za kulisami. Jednak pełnia zbliżała się nieuchronnie, i miała nastąpić właśnie tej nocy. Eriana była zmęczona i... chora. Czuła, że powoli opuszczają ją siły. Nie pamiętała już czy na początku znajomości mówiła koleżankom, że musi mieć kontakt z wodą. Po prostu to wszystko działo się tak szybko.
Świat zaczął się rozpływać w jej oczach. Eriana zobaczyła jeszcze latające płomyki i wypowiedziała jedno słowo do wróżki.
-Woda.
Awatar użytkownika
Eileen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eileen »

Kiedy weszła zza kulisy zobaczyła... coś co ją przeraziło Eriana leżała na kozetce nieprzytomna, zalana potem miała drgawki. Cyrkowcy nie zawracali sobie nią głowy. Chodzili obok tak, jakby nic nie zauważyli. Eileen wiedziała, że tutaj nie uzyska pomocy dla przyjaciółki. Wiedziała, że muszą stąd uciec. Pobiegła po kilka ich rzeczy i po księgę którą widziała w rupieciarni. Zapamiętała ją dość dobrze, i pamiętała też gdzie była. Niewiele myśląc przewaliła cały ten syf, który na niej leżał i odczytała słowa na okładce "Wielka Księga Ognia". Na te słowa na jej twarzy zagościł uśmiech. Długo jednak on nie trwał, musiała przecież uciekać. Ale w drzwiach pojawił się jej "szef", miał już coś powiedzieć kiedy zobaczył w jej rękach ową Księgę. W jednej chwili zrobił się czerwony ze złości. Eileen znów niewiele myśląc... uderzyła go w głowę książką i ...pognała do wyjścia. I jej oczom ukazała się... lwica z występu, która ryczała ze złością na wszystkich cyrkowców. Trochę ją to zbiło z tropu, ale szybko się opamiętała. Ruszyła w stronę Eriany i Nefertari . I ... nagle znalazła się na ziemi. Ktoś rzucił jej linę pod nogi. Po chwili obok znaleźli się bracia żonglerzy. Jednak to nie był dobry pomysł. Eileen zdenerwowała się i nagle na jej ciele pojawiły się dawne tatuaże, a jej dłonie zapłonęły. Podniosła się i z wściekłością rzuciła kilkoma kulami ognia w napastników. Jedną z nich odbili, ale reszcie nie podołali. Ich ubrania się zapaliły, a sami cyrkowcy pobiegli gdzie pieprz rośnie.
Korzystając z drzemiącej w niej mocy roztopiła kraty Nefertari i wzięła Erianę. Biedaczka była już na granicy świadomości. Eileen zrobiła dziurę w ogromnej płachcie cyrku i już miała wychodzić kiedy drogę zastąpił jej siłacz.
Ostatnio edytowane przez Eileen 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Aru zupełnie nie wiedziała co się dzieje. Chwyciła lwicę na kark, ta wściekła odwróciła głowę w stronę anielicy. Warknęła na anielicę, ale tylko raz, sekundę później zrozumiała, że to był błąd.
- Ignis... - Aru nie mogła uwierzyć, że kotka na nią warczy. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło. Nim w namiocie cyrkowym wybuchł pożar, anielica zabrała lwicę zza kulis i zaczęła uciekać. Nie mogła tu zostać. Gdyby została, nawet by komuś pomóc, bała się, że zabiorą jej Igni. Lwica z pewnością została wzięta za niebezpieczną, cyrk musiał mieć jakąś ochronę, w postaci najemników. Aur nie chciała mieć z nimi do czynienia...
Awatar użytkownika
Weira
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Weira »

W panice i ogólnym chaosie ludzie wybiegali spod namiotu krzycząc z przerażenia. Ogień pochłaniał kolejne fragmenty plandeki namiotu cyrkowego pozostawiając po sobie smród palonej gumy. Obraz ten obudził w Weirze wspomnienia nocy, o której pragnęła zapomnieć. Stała nieruchomo, jakby sparaliżowana, z oczami błądzącymi w różnych kierunkach. Obecna ciałem, ale duchem, zupełnie gdzie indziej.
        Przeniosła się na chwilę myślami kilka lat wstecz- do dnia, w którym tragicznie zginęli jej rodzice.
***
        Swędzący, nieprzyjemny zapach drażnił jej nos i drogi oddechowe. Zakrztusiła się i szeroko otworzyła oczy. Gęste, ciężkie powietrze w jej komnacie nie przepuszczało srebrzystego blasku księżyca. Mimo piekących oczu, rozejrzała się po pomieszczeniu. Ze szpary między drzwiami dostrzegła migoczącą pomarańczową poświatę.
"Pewnie ktoś nie zgasił pochodni" - pomyślała sennie.
        Coś jednak nie dawało jej spokoju. Dlaczego tak śmierdzi? Wstała nie zawracając sobie głowy pantoflami czy szlafrokiem. Podeszła do drzwi i chwyciła klamkę. Z krzykiem cofnęła poparzoną dłoń. Jeżeli była jeszcze zaspana, teraz zupełnie sie obudziła. Szybko zapomniała o piekącej dłoni, w pośpiechu rozglądając się za czymś, czym mogłaby wyważyć drzwi. Po omacku podbiegła do stołu, przy którym stały ciężkie, masywne, dębowe krzesła. Z całych sił uniosła je na wysokość klatki piersiowej i ruszyła z nim na drzwi, wkładając w to całą swoją siłę. Drzwi ani drgnęły.
"Szlag! Kto wymyślił te cholerne drzwi!" - zaklęła.
        Cofnęła się i spróbowała jeszcze raz. Tym razem, ustąpiły z łoskotem. Gorąco uderzyło ją w twarz. Wszędzie szalał ogień. Pomarańczowo - czerwone języki lizały ściany i meble. Tańczyły w rytm trzaskającego drewna i pękającego szkła. Przez sekundę Weira zastanawiała się nad najbezpieczniejszą drogą ucieczki. Zorientowała się jednak, że takowej nie ma. Ogień był wszędzie. Jej komnata zdawała się być jedyną, którą jeszcze nie zajął pożar.
        Wróciła szybko do pokoju, zarzuciła na siebie prześcieradło i powoli, uważając na szalejące płomienie ruszyła w głąb korytarza do sypialni jej rodziców z nadzieją, że dotrze do nich szybciej niż wściekły żywioł.

***
        Otworzyła oczy. Wokół wciąż panował chaos, ale nie zwracała na niego uwagi. Echa przeszłości znów zajęły jej głowę, nie pozwalając się od nich uwolnić.
        Największym wysiłkiem woli spróbowała skupić się na teraźniejszości. Musiała się jakoś wydostać spod płachty płonącego cyrku. Nie mogła pozwolić, by koszmary zapanowały nad nią właśnie w tej chwili.
        Rozejrzała się w poszukiwaniu wyjścia, w chwili, gdy jej wzrok padł na jedyne niezatłoczone wejście, płachta namiotu rozchyliła się na moment i zaraz opadła. Weirze udało się wywnioskować, że musiało to być jakieś pomieszczenie gospodarcze, lub zaplecze, bo widziała zarysy jakiś postaci. Biegiem ruszyła w tamtym kierunku.
        Głosy dobiegające z zewnątrz zatrzymały ją przed wejściem. Krzyki uciekających i odgłos pożaru nie pozwalały elfce zrozumieć słów. Podeszła więc bliżej, rozsunęła lekko płachtę i przyglądała się ukradkiem.
        Patrzyła, jak drobna dziewczyna o kruczoczarnych długich włosach i niesamowitych ciemnych tatuażach próbuje wydostać się przez wypaloną w namiocie ogromną dziurę. Drogę tarasował jej postawny, barczysty mężczyzna. W rękach trzymała nadzwyczaj wielką... rybę? Weira otworzyła szerzej oczy. Zdecydowanie widziała długi, blado - czerwony rybi ogon z bordowymi pasmami na łuskach. Przetarła oczy by się upewnić, że to co widzi, jest prawdziwe, ale obraz się nie zmieniał. Chwilę potem dziewczyna zmieniła pozycję i Weira dostrzegła, że ogon na pewno należy do ryby, ale tors jest jak najbardziej kobiecy. Twarz syreny okalały długie, kręcone włosy, cerę miała nad wyraz bladą. Najbardziej jednak uderzył elfkę fakt, że syrena jest nieprzytomna. Obok tej dziwnej pary unosiło się w powietrzu coś małego. Po skrzydełkach, Weira zorientowała się, że jest to mała wróżka.
Co to, do cholery? - zaklęła w myślach próbując zrozumieć, co robi tu dziewczyna, wróżka i syrena.
I nagle ją oświeciło. Te istoty próbują uciec. Zapewne są niewolnicami wykorzystywanymi do pracy w tym cyrku i korzystając z okazji i zamieszania wywołanego pożarem. Do uszu elfki dotarły niezrozumiałe krzyki. I kolejna układanka zaczęła jej pasować. Mężczyzna tarasujący im drogę musiał być albo ich szefem, albo ochroniarzem. Dlatego nie chciał ich wypuścić. W sumie, to nie obchodził ją los tych istot. Miała własne problemy. Już zamierzała odejść szukając jakiejś innej drogi ucieczki, gdy nagle w jej głowie odezwał się dawno zapomniany głos. Weira tak dawno go nie słyszała, że zapomniała, iż kiedykolwiek miała sumienie.
Nie możesz pozwolić by zginęły
        Ciałem elfki wstrząsnął lekki dreszcz na ten dźwięk. Nie zamierzała jednak zmieniać zdania, bo nagle po wielu latach jej głos sumienia wypłynął na powierzchnie.
        Właśnie po to wyłączyła wszystkie dobre emocje, by w takich chwilach jak ta nie okazywać współczucia, nie dezorientować się, tylko robić swoje. Nie mogła pozwolić, by tak przyziemne emocje jak współczucie czy litość oddaliły ją od zemsty, na którą czekała od lat. Musiała ruszyć dalej, znaleźć oprawcę jej rodziny i zabić. Miała zamiar wypróbować na nim wszystkie tortury, jakie przyszłyby jej do głowy. Nie mogę przecież ratować wszystkich, których spotkam - usprawiedliwiała się w myślach.
Nikt nie zasługuje na śmierć w płomieniach. Kto, jak kto, ale Ty powinnaś to rozumieć najlepiej - odpowiedział głos przybierając na sile.
        Tutaj trafił w czuły punkt. Nikt nie zasługiwał na taką śmierć. Jeżeli nie zareaguje, te istoty zginął. Nie mogła na to pozwolić. Nawet jej żądza zemsty nie mogła przebić się ze swoją furią przez ten argument. Nie zastanawiając się dłużej rozsunęła cicho połę namiotu wychodząc z ukrycia. Obecni byli na tyle zajęci przekrzykiwaniem się wzajemnie, że nie zauważyli skradającej się do olbrzyma elfki. Bez namysłu wyjęła z pochwy jedno ze swoich jadeitowych ostrzy i jednym celnym pchnięciem w plecy powaliła na ziemię mięśniaka blokującego drogę uciekinierkom.
        Nieznajoma patrzyła na Weirę przerażonym wzrokiem. "Pewnie myślą, że je też mam zamiar zabić" - domyśliła się.
- Uciekajcie. - szepnęła Weira do zdezorientowanej nieznajomej. - Już! - wykrzyknęła widząc zmierzającego w ich stronę wściekłego mężczyznę, sięgającego do pochwy. Nie widząc żadnej reakcji z ich strony, elfka złapała dziewczynę za ramię i niemal wypchnęła ja na zewnątrz. To ją ocuciło. Pobiegły co sił do grani lasu przy którym rozbito cyrkowy namiot by w mroku nocy i pośród drzew ukryć się przed człowiekiem, który je gonił.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Tak, była aniołem, ale bała się, po prostu. Widywała już gorsze rzeczy, ale to miasto i ludzie w nim, byli inni niż gdziekolwiek indziej. Oczywiście mogła z nimi walczyć, próbować pokonać najemników, ratować ludzi, lecz w namiocie panował zupełny chaos. Wszyscy uciekali, ona też chciała obronić własne życie. Nie wiedziała do końca jak na to zareagują jej mentorzy, nie wiedziała jakie będą tego konsekwencje, gdzieś głęboko czuła jednak, że robi słusznie. Poza tym, za dwa tygodnie miała być w zupełnie innym miejscu. Musiała na czas dotrzeć na spotkanie...

Ciąg dalszy: Aruviel
Zablokowany

Wróć do „Ostatni Bastion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości