Ostatni Bastion[Centrum miasta] Prawdziwośc iluzji

Kraina Górskiej Twierdzy, jedynym zamku jaki pozostał po Wielkiej Wojnie. Tutaj spotkać Cię może wszystko, napotkasz na swojej drodze złodziei i hulaków, ale także nadobne panny i dostojnych rycerzy. Pamiętaj jednak że jedyną osoba której możesz ufać jesteś Ty sam.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

[Centrum miasta] Prawdziwośc iluzji

Post autor: Felippe »

Felippe zeskoczył z gracją z chmury prosto na dach wieży. Dla utrzymania równowagi złapał się iglicy wyrastającej na samym czubku. Dach był w kształcie ośmiokąta i mimo iż spadzisty, to był pochylony pod takim kątem, że mając wprawę nie powinno się mieć problemów z utrzymaniem się na nim. Felippe puścił iglicę umożliwiając młodemu kotołakowi wspomożenie się nią podczas schodzenia. Sam podszedł na sam skraj dachu, żeby rozeznać się w sytuacji. Przykucnął trzymając się brzegu najwidoczniej bardzo dawno układanych dachówek. Plac, na którym magowie pokazywali swoje tajemne dla zwykłych mieszczan sztuki znajdował się całkiem niedaleko. W poziomie. W pionie wieża miała nieco więcej niż pół sznura wysokości. Bez połamania sobie kilku kończyn nie dałoby się zeskoczyć. Mai się zadumał. A po chwili spostrzegł coś, co mogło pomóc. Bez ostrzeżenia wyrzucił swoje ciało do przodu, przełożył dłonie na brzegach dachówek, odwrócił się przy tym w powietrzu i nogami do przodu poleciał w stronę ściany wieży. Nie uderzył jednak w mur, lecz w zbutwiałe deski zakrywające wąskie i wysokie okno. Deski pękły z trzaskiem i Felippe bez kontroli zwalił się do pomieszczenia za okienkiem. Wstał powoli otrzepując się z kurzu i pyłu z desek. Okazało się, że wcześniej miał rację. Budynek, w którym się znajdował musiał by kościołem, bowiem przed nim widniał wielki spiżowy dzwon. Nie prezentował się on jednak zbyt dostojnie. Był dziwnie przechylony, a powróz na którym kiedyś wisiał, teraz wił się na deskach podłogi. Po bliższych oględzinach chłopak dostrzegł, że dzwon nie ma serca. Wyglądało na to, że od bardzo dawna nie wzywał wiernych na modły. Mai zawołał Naokiego po imieniu. Mimo wszystko tu, w środku, było bezpieczniej. Felippe okrążył dzwon i znalazł drzwi. Kiedyś musiały by trudne do sforsowania, ale teraz wisiały żałośnie na zawiasie. Młodzieniec domyślał się, że była to sprawka tych samych osób, które pozbawiły dzwon możliwości wydawania dźwięku. Za drzwiami można było dostrzec schody.
- Naoki! Idziesz czy nie? - krzyknął ale bez cienia złości czy niecierpliwości.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Słysząc jego słowa podniósł głowę. Faktycznie, nieźle go udrapał. To było właśnie najgorsze. Gdy emocje przejmowały nad nim kontrole nie miał szans się opanować i nie zdawał sobie sprawy z tego co robi. Gdy wracał mu ludzi rozum nie do końca pamiętał co się działo. Dlatego też wcześniej ran nie zauważył.
- Przepraszam. - Mruknął cicho chowając twarz w chmurce. I na tyle wyrzutów sumienia. Jako egoistyczny kotołak już po chwili myślał o sobie i o tym że nie chce stać, ani leżeć na krawędzi. Chciał pociągnąć Felippe wgłąb ich powietrznego rumaka ale na szczęście powstrzymał się. Jeszcze by go przewrócił. Puścił jego nogę po czym podniósł się, cofając jednocześnie o pół kroku. Dotknął jego ręki żeby zwrócić na siebie uwagę po czym zaczął lizać jego rany. To był instynkt połączony z rozumem - wiedział że mężczyzna uratował mu życie a on go zranił. A kotołaki były stworzeniami dumnymi i miał zamiar spłacić dług życia co do joty. I oczywiście nie przez lizanie go. To był tylko gest przyjaźni, okazywał w ten sposób że mu ufa i lubi go. A dług dopiero zacznie spłacać. Liżąc go kątem oka patrzył na skupisko ludzi i nie ludzi na ziemi. Oczka mu błysły. Efekty trzęsienia ziemi na pewno tu dotarły - widział spadające kamienie, gdy sam spadał. I dojrzał większe kawałki na dachach. Ale ludzie nie wyglądali na przestraszonych, wręcz przeciwnie. Więc trzęsienie ziemi było planowane. Oj nie podaruje. I jego nie obchodziło czy wiedzieli czy nie - obchodziło go to że się zemści. Tylko jeszcze nie wiedział jak. W jego stylu byłoby zakradnięcie się do magów nocą i podrapanie ich.
Gdy chmurka się zatrzymała zostawił ręce maia w spokoju i odsunął się w głąb chmury obserwując go. Hm. Skoro mieli łazić po mieście to wolał ukryć swoje futerko. Kotołaki były rzadko spotykane więc na pewno by się mocno wyróżniał. A osoby wyróżniające się zazwyczaj miały kłopoty. Zwłaszcza gdy były dziećmi. Niewolnictwo było bardzo aktywne a za kotołaka pewnie by sprzedawca sporo dostał więc był idealnym kąskiem dla łowców niewolników. Tak więc wpakował swój ogon pod koszulę którą włożył w spodnie. W ten sposób ogon przyległ do pleców a luźny płaszcz świetnie zakrywał wy głębienie. Na głowę po prostu rzucił kaptur i zmusił uszy aby leżały płasko przy głowie. Gdy był gotowy szybko skoczył za mężczyzną.
- Kuso! - Był taki pewny siebie i swego wspaniałego zmysłu równowagi że nie chwycił się iglicy. A zapomniał o czymś - nie mógł używać ogona. W takim razie jego równowaga została zachwiana. Poleciał do tyłu ale nie miał zamiaru spadać. W powietrzu okręcił całe ciało tak że był bokiem do wieżyczki. Chwycił jedną dłonią krawędzi. Tyle wystarczyło. Ciało samo poleciało i walnęło w ścianę, kociołałk trzymał się jednak mocno i nie w głowie mu było spadanie. Wdrapał się na dach, przyległ do niego i odnalazł miejsce w którym było wybite okno. Opuścił się na nie i szybko wskoczył do środka.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Kiedy Naoki wreszcie znalazł się w środku, Felippe już przechodził przez zniszczone drzwi. Schody za nimi ciągnęły się w dół tworząc zstępującą spiralę. Wyglądały, jakby były wykute w litej skale. Nie było w tym nic szczególnie dziwnego zważając na fakt, iż świątynia była przytulona do stromego stoku Góry Strażników. Droga w dół zapowiadała się dość monotonnie, toteż mai postanowił wykorzystać tę okazję do wprowadzenia Naokiego w swój plan.

Schodząc po krętych schodach, co jakiś czas mijali okienka podobne do tego, którym dostali się do środka. Nie zapewniały one zbyt wiele światła, więc szli w półmroku.
- Naoki - zaczął Felippe mentorskim tonem.
- Powinieneś wiedzieć, że zemsta do niczego nie prowadzi. To prawda. Jednak z doświadczenia wiem, że to świetna zabawa - powiedział błyskając w mroku zębami.
- Dlatego właśnie odpłacimy się naszym przyjaciołom magom. Nastraszymy ich, tak samo jak oni nastraszyli nas. Albo trochę bardziej... Widzisz, ja również znam trochę magicznych sztuczek. Umiem sprawić, żeby ludziom wydawało się, że widzą i słyszą rzeczy, które nie istnieją. Kiedy dojdziemy na plac, zrobię właśnie coś takiego. A ty... Hmm... Ty możesz wykorzystać zamieszanie dla własnych korzyści. Tylko nie przestrasz się zbytnio mojej magii iluzji. To będzie twoja przewaga. Ty będziesz wiedział, że to, co widzisz nie istnieje.

Chłopak mówił to wszystko całkiem swobodnie, ale na jego twarzy widniał wredny uśmieszek. On wprost uwielbiał straszyć ludzi. Obserwowanie ich reakcji było nierzadko ciekawsze niż historie żeglarzy czy krasnoludów. Cieszył się niezmiernie z tak licznie zgromadzonej publiki. Trzeba było tylko dojść do placu. Niestety, na ziemi Felippe tracił orientację w terenie. Kiedy doszli na sam dół wieży przeszli przez drewniane drzwi. Te były w nieco lepszym stanie niż te u góry, jednak nie było problemu z ich otwarciem. Będąc już na zewnątrz chłopak zwrócił się do towarzysza:
- Zdaje się, że od teraz ty będziesz prowadził. Z twoimi kocimi zmysłami nie powinno to by trudne, prawda? - Zdawało się, że uśmiech na jego twarzy powrócił do zwykłego, przyjaznego stanu. Mimo wszystko od maia biła jakaś dziwna aura, ciężka do określenia, ale mogąca wywołać dreszcz na plecach.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Zerknął tylko za znikającym w drzwiach Felippe. Nie było co za nim lecieć od razu, złapałby go nawet gdyby chciał mu uciec. Tak więc najpierw chłopiec rozejrzał się po pomieszczeniu. Chciał pociągnąć za linę żeby dzwon zaczął dzwonić. Było to typowe dla kotów - szarpać wszystko co się da, zwłaszcza gdy to wydaje dźwięki. Już wyciągał rękę ale jednak się powstrzymał. Dzwon nie wyglądał za dobrze, jakby miał się zaraz zwalić. A poza tym, niezależnie od tego czy by się zawalił czy dzwonił, zostali by natychmiast zauważeni przez całe miasto. A to nie byłoby dobre dla ich planu i przeczyło jego złodziejsko-skrytobójczego stylowi. Jednak najważniejsze było to, że jego czułe uszy nie czułyby się dobrze z takim hałasem. Pewnie by tu zdziczał a potem calutki dzień łaził z porządnym bólem głowy. Zostawił wiec dzwon w spokoju. A poza nim nie było tutaj nic prócz masy brudu i zapachu starości więc szybko udał się za mężczyzną.
W pokoju z dzwonem siedział nie dłużej niż półtorej minuty a Felippe nie biegł więc udało mu się go dogonić jeszcze na schodach. Panujący pół mrok mu nie przeszkadzał bo miał w oczach dużo pręcików czy czegoś takiego i skupiał światło lepiej oraz w większych ilościach. Czyli po prostu dobrze widział. Gapił się w dół żeby nie potknąć. Słysząc coś o tym że zemsta jest zła wydął z niezadowoleniem policzki ale nie odezwał się. I dobrze bo po chwili już się uśmiechał.
- Yhym. - Mruknął kiwając na głową na znak że rozumie. A iluzje nie były żadnym kłopotem bo i tak ich nie widział. I mimo ze ufał maiowi uznał że nie ma potrzeby mu tego mówić. Bynajmniej nie teraz. Własne korzyści...co on mógł zrobić? Na pewno by coś wymyślił w ramach swej zemsty ale wolał mieć materialne korzyści. Już widział ludzi uciekających w popłochu, czy też skamieniałych z oszołomienia którzy kompletnie na nic nie zwracali uwagi. Idealne cele to obrabowania. Skoro mógł to nie miał najmniejszego zamiaru powstrzymywać się od nabycia łupów zwłaszcza ze, jak stwierdził nagle, przez lawinę zgubił swój bukłak. Co prawda i tak zawsze szedł takimi drogami żeby być blisko źródeł wody ale wolał mieć ten mały zapasik zawsze przy sobie.
- Ffffff... - Pufnął. Koty miały świetny zmysł orientacji. I tu był wyjątkiem bo on nie miał takiego świetnego. Choć miał i to nie najgorszy. Poza tym teraz go nie potrzebował - wystarczyło że słyszał tłum i magów którzy na pewno nie starali się być cicho. Ruszył więc w tamtą stronę. Nie dane im było jednak zajść zbyt daleko. Bo w mieście jak to w mieście istniała straż której uwagę zwróciła dziwna chmurka spadająca na miasto. I nie przeoczyli dwóch postaci włamujących się do budynku, nie mieli także zamiaru zostawić ich w spokoju. Dlatego ledwo kotołak i mai przeszli kilka metrów a z obydwu stron wyleciały kilkuosobowe grupy zakutych puszek wrzeszczących "nie ruszać się!". A nie było tu żadnych bocznych uliczek. Mogli uciekać tylko na dachy, a ściany niezbyt nadawały się do wspinaczki, bądź szarżować na strażników. No, mogli jeszcze walczyć bądź się poddać.
Poddanie się nie wchodziło w grę. Naoki wiedział że nie wypuszczą ich tak łatwo. Gdyby jemu udało się zatrzymać puszki to mai mógłby uciec. I spłaciłby dług, wybrał więc szarżę. Śmignął z nadludzką prędkością, nisko pochylony nad ziemią w stronę jednej z grupek zaciskając dłoń na rękojeści katany.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

"Straże" były dość podejrzanym zjawiskiem w takim mieście jak Ostatni Bastion, dlatego Felippe podejrzewał, że to owszem, była jakaś zorganizowana grupa sądząc po takich samych zbrojach, ale raczej nie pilnowali oni porządku. A przynajmniej nie w takim znaczeniu, jak wyobrażała sobie to większość ludzi. Jakkolwiek by jednak nie było, mai nie miał czasu na takie dywagacje. Zbrojnych było dużo i bynajmniej nie wyglądali na takich, co mają dobre zamiary. Chłopak nie tracił jednak nadziei, że się jakoś dogadają. Już otworzył usta w celu zrobienia pożytku z wrodzonej charyzmy, jednak niespodziewanie kotołak uprzedził go w działaniu. Tyle tylko, że on zdawał się nie wierzyć w moc dyplomacji i rzucił się na drabów z mieczem, którego Felippe wcześniej jakoś nie dostrzegł. Co prawda teraz też nie było okazji by przyjrzeć mu się bliżej, jednak dało się zauważyć dość nietypowy kształt broni. Prawdę mówiąc, bardziej przypominał on szable, jakich używali niektórzy ludzie morza, jednak i tu dałoby się znaleźć parę różnic. Dostrzeżenie tego zajęło ciemnowłosemu jedynie ułamek sekundy, bo nie mógł dłużej się nad tym zastanawiać. Naoki rzucił się wprost w grupę groźnych i uzbrojonych po zęby mężczyzn. Było to niebezpieczne i niezwykle lekkomyślne. Dlatego Felippe się zdziwił. Wcześniej kot zdał mu się raczej strachliwym stworzeniem. Niemniej jednak okazało się, że był równie szybki. Strażnicy nawet nie zauważyli, kiedy jeden z nich upadł wijąc się z bólu. Z jego uda buchnęła krew. Drugi jakimś cudem uniknął cięcia, ale trzeci nie dał się zaskoczyć. Odbił klingę Naokiego mieczem i spróbował wyprowadzi kontratak. Nie zdążył. Osłupiał w połowie ruchu. Inni również poszli za jego przykładem, bo o to w uliczce bez wyjścia pojawiło się małe tornado. Wszyscy jak jeden rzucili się do ucieczki w przeciwnym kierunku porzucając swoje niedoszłe ofiary w postaci maia i chłopca-kota. Felippe wyszczerzył się do Naokiego, kiedy tamci byli już daleko a tornado znikło równie nagle, co się pojawiło. Magia powietrza bywała naprawdę przydatna.
- Lepiej się stąd zmywajmy. Założę, się że będą nas ścig...- nie dokończył zdania. Zamiast tego zrobił zdziwiona minę i obalił się na ziemię. Okazało się, że żołnierz, którego kotołak zranił jako pierwszego nie uciekł. Co gorsza postanowił się zemścić. Złapał maia za kostkę, a kiedy tamten już leżał, dosłownie rzucił w niego ciężką, metalową rękawicą. Felippe oberwał w dokładnie w to samo miejsce, w które uderzyła go spadająca w walącej się wieży cegła. Czoło znowu oznaczyła strużka krwi. A chłopak zemdlał. Zły moment sobie wybrał, bo żołdak zaczął czołgać się w jego stronę z nożem w zębach. Z jego nogi nadal gęsto lała się krew, ale widocznie nie przeszkadzało mu to w zamachu na życie leżącego bez przytomności maia.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Kociołak sam nie za bardzo ogarniał co robi. Wpadł prosto na strażników którzy porozrzucali się na bok i zaczął dziko machać mieczem na wszystkie strony nawet nie wiedział czy kogoś trafił czy nie. Gdy jego miecz stanął na mieczu jednej puszki odskoczył w tył żeby zablokować atak który jednak nie nadszedł. Widział strach w oczach ludzi i czuł wiatr na plecach nie odwrócił się jednak by zobaczyć co jest grane. Znał podstawy walki i podstawową zasadę - nie odwracaj się do wroga plecami. Patrzył jak biegające masy żelastwa uciekają dopóki nie zniknęli za rogiem. Dopiero wtedy się odwrócił. Zdążył jeszcze zobaczyć jak tornado znika. I jak coś czołga się w stronę maia. Jeszcze nim ten skończył mówić rzucił się sprintem w jego stronę. Jako specjalnie dużo do przebiegnięcia nie miał, około 10 metrów. Po przebyciu 6 metrów w nieco ponad sekundę wyskoczył w powietrze i uniósł miecz czubkiem ostrza w dół. Przeleciał nad Felem i spadł prosto na żołnierza już w powietrzu wykonując pchnięcie. Trafił gdzieś w klatkę piersiową. A siła rozpędu pociągnęła go dalej. Poczuł mocne szarpnięcie, jakby ktoś chciał mu wyrwać ręce świat dookoła się zachwiał. Mimo tego ostrze poleciało za nim rozcinając człowiekowi kawałek tułowia. Miecz wyrwał się z ciała i kociołak spadł na nogi puszki. Zwalił się na ziemię i przeturlał, nie do końca celowo. Chwilkę dochodził do siebie po czym zerwał się i spojrzał na mężczyznę. Leżał w sporej kałuży krwi i choć jeszcze żył nie był w stanie się ruszać. I kwestią minuty było utracenie resztek sił. Mimo to dla pewności Naoki wykopał nóż który wypadł mu z ust gdzieś dalej. Uklęknął przy swoim "towarzyszu" cholernie przestraszony. W skład zwierzęcego instynktu wchodził instynkt zabijania więc faktem że obok leżał trup niezbyt się przejął. Nie miał bladego pojęcia co robić a straż pewnie zaraz wróci. Być może z magami. Zaczął potrząsać mężczyzną i drzeć mu się do ucha z tekstami typu "obudź się!". A tymczasem faktem że grupka straży biega w tę i z powrotem zainteresowało się dwóch zbirów którzy szli nieśpiesznym krokiem ku trupowi, nieprzytomnemu i przytomnemu.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe czuł się, jakby miał watę w uszach. A potem już wyraźnie usłyszał jak Naoki wydzierał mu się prosto do ucha. Otworzył oczy i chciał dłonią sięgnąć jego ust, by je zakryć, ale nie zrobił tego. Ręka zastygła mu w połowie drogi, kiedy poczuł, że leży w lepkiej i ciepłej kałuży. Spodziewał się najgorszego. Dłonią, która zawisła w powietrzu dotknął swojej skroni. Poczuł tę samą lepkość, ale to nie mogła być ta sama krew. Mimo wszystko rana nie była głęboka, chociaż u człowieka prawdopodobnie zostawiłaby nieładną bliznę. Spoglądając nieco błędnym wzrokiem mai podniósł się na kolana. Najpierw zobaczył trupa, potem zdezorientowanego kotołaka, a na końcu dwóch zbirów. A potem zwymiotował. Albo przynajmniej zrobiłby to, gdyby nie fakt, iż nie jadł od kilkunastu dni. Na swoje szczęście nie musiał. Ale odruch wymiotny był wystarczająco nieprzyjemny.
- Hmm, co my tu mamy? - powiedział jeden z przybyszy. Jego broda był tak zaniedbana, że wyglądała, jakby rosła na całej twarzy. Poza tym ciężko było nawet powiedzieć, jakiego była koloru. Ubrania nie prezentowały się lepiej.
- Więcej współczucia, Cal. Nie widzisz, że biedactwo źle się poczuło - powiedział drugi z paskudnym uśmiechem. Ten z kolei nie miał brody, jedynie dwudniowy zarost. Jego twarz szpeciła jednak pionowa szrama biegnąca od lewej skroni aż po sam podbródek. Ten nazwany Calem zarechotał.
- Racja, Mevick. Jego uroczy przyjaciel również wygląda, jakby się trzeba nim było zaopiekować. Szczególnie tym dużym nożem. Jeszcze się dzieciak pokaleczy...
Ponownie rozbrzmiał jego parszywy śmiech. Mevick uśmiechnął się tylko jeszcze ohydniej niż wcześniej, ukazując ubytki w zębach. Nagle jak na komendę obaj wyciągnęli broń - brodaty sporą maczugę nabijaną gwoździami, ten z blizną nóż przypominający maczetę, i dokładnie w tym samym momencie ruszyli na dwójkę.

Felippe zaklął. W takim stanie nie mógł używać magii wiatru. Używając mocy do rzucania zaklęć musiał się skupić, w innym wypadku skutki mogły być nie do przewidzenia. Poza tym stracił już część energii na dwukrotny ratunek, a wciąż miał nadzieję na pokaz magii iluzji. W takim wypadku pozostawały bardziej konwencjonalne sposoby walki. Wciąż na kolanach spojrzał na Naokiego. Widział jego prędkość i wiedział, że kotołak nie da się tak szybko zabić. Poza tym miał wrażenie, że jak już zaczął walczyć, to nie wystarczy mu jeden trup. Chociaż możliwe było, ze mai po prostu źle odczytał wyraz jego oczu.
- Idź - powiedział.
- Zaraz do ciebie dołączę. Tylko nie daj się zabić - dodał.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Jako że trup był tuż przy nich kałuża krwi dotarła także do nich. Początkowo kotek nie zwrócił na to uwagi. Tak samo jak nie zwracał uwagi na to co gadała tamta dwójka. Obserwował ich tylko kątem oka, głównie jego uwaga była skupiona na Felippe i na cieszeniu się że odzyskał przytomność. Długo jednak się cieszyć nie mógł bo musiał odwrócić głowę w stronę przybyszów. Przesunął się w bok i chwycił rękojeść katany którą wypuścił szarpiąc swego towarzysza. I w tym momencie odkrył iż nogawki spodni aż do kolan oraz buty ma we krwi. No pięknie. Ciekawe jak cały zakrwawiony ma się niezważony poruszać po mieście. I od razu wpadł mu do głowy pomysł aby bardzo mocno podwinąć nogawki. Ale w ogóle ściągnąć spodnie. Cóż, wtedy też by zwracał na siebie uwagę ale przynajmniej straż by go nie zatrzymywała.
Na słowa Felippe kiwnął tylko głową po czym podniósł się i tak jak wcześniej wystrzelił do przodu. Prawą dłonią trzymał katanę, lewą pochwę wciąż przypiętą do pasa. Brodaty wysunął się na prowadzenie, ten z maczetą biegł za nim. Widywał już takie strategie więc wiedział o co chodzi. Według ich planu miał uniknąć maczugi a wtedy pan z maczetą wyskoczyłby i ciachnął go gdy był w powietrzu, bezbronny. Nagłym ruchem ręki cisnął pochwą prosto między nogi brodacza. Ten zwalił się na ziemię; Naoki wyskoczył, odbił się od jego pleców, chwycił miecz w obie ręce i wyprowadził szerokie cięcie na drugiego. Zablokował je nad głową, kotołak wpadł na niego i zwalił na ziemię. Ich bronie poleciały gdzieś w bok. Chłopiec wciąż miał przy sobie sztylet i nożyk ale w szale w ogóle o tym zapomniał. Leżący pod nim mężczyzną chwycił go za gardło i ścisnął podczas gdy kociołak zaciekle drapał go po twarzy i rękach. Zaczęli się miotać po ziemi a tymczasem brodacz podniósł się i nie zważając na swój złamany nos i stratę kolejnego zęba chwycił maczugę i ruszył na pomoc swemu koledze kompletnie ignorując maia.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Niestety dla brodatego ignorowanie maia było najgorszym, co mógł zrobić. Kiedy Naoki rzucił się na dwójkę, Felippe ogarnął się nieco i zebrał w sobie. Wstał na równe nogi patrząc z politowaniem na swoje brudne od kurzu i krwi ubranie. Nie przyglądał się jednak dłużej niż kilka ułamków sekundy. Nadal było mu trochę niedobrze, ale obiecał Naokiemu, że mu pomoże. A leżący zbir zwany Calem aż sam się prosił, by go dobić. Nie, chłopak nie miał bynajmniej zamiaru go zabijać. Za to pozbawienie go możliwości chodzenia do końca życia było kuszące. Felippe błyskawicznie wyjął z cholewy lewego buta sztylet. Równie błyskawicznie dotarł do szarżującego już mężczyzny w kilku skokach. Jak się okazało, czytanie książek na najróżniejsze tematy się przydało. Dzięki jako takiemu pojęciu o anatomii mai dokładnie wiedział, w którym miejscu ma ciąć. W odpowiednim momencie Felippe przykucnął i wykonał lewą ręką szeroki zamach. Sztylet miękko przeszedł przez skórzane buty draba przecinając ścięgna z tyłu nogi. Brodacz wrzasnął z bólu. Dziko wierzgnął i przewalił się na plecy, by po chwili gwałtownie usiąść i z rozczapierzonymi palcami wyciągniętymi w stronę gardła maia spróbować wstać. Spróbować, bo nie było szans na to, żeby mu się udało. Wkrótce zresztą sam się o tym przekonał padając ciężko na bok. Ciemnowłosemu zrobiło się go żal. Ale tylko trochę. Cal zacharczał niezrozumiale ciskając przekleństwami. Porwał maczugę, która wcześniej wypadła mu z rąk. Felippe nie był pewien, co tamten zamierza zrobić. Poza tym uznał, że to, co zbir wygadywał o jego matce, to jawne kłamstwa. Postanowił więc ukrócić jego chaotyczne wysiłki. Zbliżył się do opierającego się na łokciu mężczyzny z połamanym nosem od tej strony, z której było mniejsze prawdopodobieństwo oberwania maczugą. Tamten oczywiście zaślepiony wściekłością zamachnął się ciężką bronią. Felippe zwinie uskoczył, ale nie do tyłu, lecz do góry. Drab pociągnięty impetem broni nie zdążył się obronić, kiedy Felippe spadł na niego z góry wymierzając mu kopniaka w potylicę. Uderzenie nie było silne, ale wystarczająco precyzyjne, by brodacz upadł nie dając znaku życia. Żeby przypadkiem nie postanowił zrobić tego samego, co zabity wcześniej strażnik mai powtórzył cios. Dopiero wtedy spojrzał w stronę szamoczącej się dwójki. Nie był pewien, jak może pomóc kotołakowi. Ciężko było odróżnić która kończyna do kogo należy, nie mówiąc już o tym, że byli w ciągłym ruchu.
- Mevick! - krzyknął imitując głos i ton brodacza, którego właśnie pozbawił przytomności. Miał nadzieję, że przynajmniej na chwilę odwróci to uwagę mężczyzny ze szramą, a to dałoby niejaką przewagę Naokiemu.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Krzyk maia nic nie dał zapewne dlatego że zbir chyba go nawet nie usłyszał. Tak jak kotołak. Obydwoje byli kompletnie zajęci sobą, nie bawili się w rozglądanie dookoła. Poza tym Naoki syczał z wściekłości i bólu a mężczyzna klął soczyście i jęczał z bólu. Mimo iż kotek porozrywał mu ubranie, zadrapał całą twarz i rękę zbir nie ustępował. Chłopiec był mniejszy, szybszy i zwinniejszy za to Mevick przeważał nad nim siłą. Cały czas trzymał go za gardło, i choć trzymał nieco nie tak jak powinien to w końcu chłopcu zaczęło brakować tlenu. W między czasie oberwał jeszcze kilka razy z pięści więc miał podbite lewe oko a z ust i nosa ciekły mu stróżki krwi. Jego ataki traciły na szybkości i zaciekłości, w końcu Mevick przetoczył się i teraz to on siedział na Naokim. Dołączył drugą rękę to uścisku kompletnie odcinając mu przepływ tlenu. Aczkolwiek teraz Felippe nie powinien mieć problemu z odciągnięciem go.
Za to wszyscy mogli mieć problem ze strażnikami którzy powrócili. Tak jak wcześniej, przybyli z obydwu stron uliczki odgradzając możliwość ucieczki. I przyprowadzili dwóch ludzi w śmiesznych niebieskich szatach, zapewne magów. Nie wydawali uradowani widokiem martwego kolegi, aczkolwiek nim zdążyli się wściec i zareagować przeżyli szok. Do zaskoczenia doszło też to że nad zwłokami toczyła się mała walka. Tak więc stali z ponad pół minuty zapomniawszy o ruszaniu się nim ktoś wydał rozkaz ataku. Tyle czasu powinno wystarczyć maiowi do ogłuszenia Mevicka
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Kiedy tylko Felippe dostrzegł okazję bez wahania doskoczył do szarpiących się na ziemi. Do końca zdawał się być przez nich nie dostrzeżony, dlatego mężczyzna z blizną musiał by dość zaskoczony czując podeszwę buta na swojej twarzy. Felippe nie był pewien w co dokładnie trafił, ale chyba to wystarczyło, bo Mevick puścił szyję kotołaka łapiąc się obiema rękami za twarz. Ciemnowłosy również tym razem na nic nie czekał i wymierzył drugiego kopniaka w bok, tak, że mężczyzna stracił równowagę i przewrócił się. Felippe spojrzał na przybyłych. Rozejrzał się po polu walki i znów przeniósł wzrok na strażników.
- Dobrze, że przybyliście! Tych dwóch zbirów to szaleńcy! Najpierw wysłali na nas jakieś dziwne tornado, mówię wam, to pewnie jakieś czary! Potem zabili waszego biednego kompana, a teraz rzucili się na nas! Ledwo co się obroniliśmy! A my nie mamy nawet nic cennego! A mój przyjaciel to jeszcze dziecko! Błagam, zamknijcie tych wariatów w wieży, albo będziecie musieli się obawia o waszych własnych synów!
Felippe krzyczał z bardzo zaaferowaną miną wymachując przy tym obrazowo rękami. Strażnicy zdawali się by zdezorientowani, ale magowie wyglądali na przekonanych. Zapewne nie zdążono podać im dokładnych rysopisów tych, którzy narozrabiali.
- Kłamstwo! - nie wytrzymał jeden ze zbrojnych.
- To tych dwóch nas zaatakowało! - powiedział wskazując nieuprzejmie palcem maia i kotołaka. Felippe odpowiedział mu zdumionym spojrzeniem. Zaśmiał się histerycznie. A potem porwał Naokiego z ziemi i trzymając go pod pachy pokazał, głównie w stronę magów.
- Czy panowie również uważają, że takie dziecko mogłoby tak pokiereszować jednego ze strażników i dwóch zbójów? Niewiarygodne!
Felippe miał nadzieję, że w tym momencie kotołak zrobi użytek ze swojego uroku małego futrzaka. Wychylający się strażnik na pewno straciłby rezon, jeśli magowie by go wyśmiali. Z resztą nikt nie mógł wiedzieć, co było przyczyną tornada.
- My tu jesteśmy jedynie ofiarami! Musieliśmy się przecież bronic! - dodał mai, gdyby jednak ktoś miał wątpliwości co do prawdziwości jego słów. W końcu to zbiry leżały teraz na ziemi - jeden nieprzytomny, drugi jęczący z bólu. Ale oni też byli nieźle poranieni, a na pewno zakrwawieni, co dodawało realizmu kłamstwu Felippe. Oby tylko ten ze szramą nie odzyskał nagle mowy.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Kotołak nie za bardzo ogarniał co się dzieje. Przez brak tlenu i uderzenia świat mu wirował, wszystko się rozmywało a dźwięki były niewyraźne i przytłumione, tak samo zapachy. Szybko jednak dochodził do siebie, bo choć wyglądał na kruszynkę która pada pod jednym "plaskaczem" był całkiem wytrzymały. I regenerował się kilka razy szybciej niż większość zwykłych istot, a bynajmniej ludzi. Nie było widocznie widać, bo przecież opuchlizna na oku nie zniknie w ciągu sekundy, ale tak też było. Więc już po kilkunastu sekundach zaczął wracać do siebie i szybko analizować co się dzieje, choć spojrzenie nadal miał mętne. Nagle został porwany z ziemi i wystawiony na pokaz. Dobrze że był taki zdezorientowany i zmęczony walką bo pewnie zacząłby syczeć i drapać Felippe. Teraz jednak...przez szarpaninę ogon wyleciał mu spod ubrania a kaptur spadł nie dało się więc ukryć że jest kotołakiem. W takim wypadku zrobił jedną z rzeczy która mu świetnie wychodziła. Podkulił ogon między nogi, uszy położył płasko przy głowie i zmienił wyraz twarzy na przerażony. I wyszło mu to idealnie bo on nie udawał - na prawdę się bał. I jednocześnie wyglądał całkowicie niewinnie, bezbronnie. Bo jak mogło wyglądać 150cm przypominające do bólu dziewczynkę?
Magowie chyba dali się oczarować, poza tym tak duża część strażników byli zdziwieni widokiem człowieka-kota. Ogólnie byli w szoku. Martwe ciało, kilka istot, jeden twierdzi że jest napadnięty, strażnik gada co innego i weź to ogarniaj co robić. Gdyby on był na miejscu magów pewnie dostałby już bólu głowy.
Jednakże ci którzy zostali zaatakowani lepiej wiedzieli swoje.
- Kłamstwa! - Wrzasnął ten sam co wcześniej i razem z jednym towarzyszem dobyli mieczy i rzucili się w ich stronę. Reszta nie poszła ich śladem, ale też, przynajmniej w pierwszej chwili, nie zrobiła nic by ich powstrzymać. Tymczasem za plecami maia Mevick uniósł się, chwycił katanę Naokiego i po chwili wahania skoczył na niego chcąc za wszelką cenę się zemścić.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe nie mógł nie zauważyć dwóch szarżujących strażników. Trzymając w rękach wciąż jeszcze otępiałego kotołaka nie miał się jak bronic. Nie mógł też uciekać ani w bok, ani w górę. Jedyne, co mu pozostawało, to odwrócić się i biec w przeciwnym kierunku. I chyba jedynie fakt, iż obrócił się tak szybko uratował mu życie od śmierci z ręki Mavicka. Zbój był najwyraźniej nieprzyzwyczajony do walki tego rodzaju bronią, a mai posiadał zdolność unikana ciosów. Niemniej jednak dużą rolę odgrywało tu także szczęście. Felippe był jednak pewien, ze nie potrwa ono już długo, bo mężczyzna z blizną zamachnął się do drugiego uderzenia, a strażnicy z tyłu byli już bardzo blisko. Mai był w potrzasku bez wyjścia. Osłonił więc tylko Naokiego, by przynajmniej jego uratować. Zamknął oczy czekając na ciosy z obu stron. Ostatnim, co usłyszał był świst katany.

Po chwili Felippe otworzył oczy. Nie mógł uwierzyć, że nic się nie stało. A jednak. Miecze napastników odbiły się od półprzezroczystej bańki, którą zostali otoczeni. Ciężko było coś dostrzec przez te ściany, dźwięki również były przytłumione. Dało się jednak rozróżnić władczy głos jednego z magów wydającego prawdopodobnie jakieś rozkazy. Chłopak usłyszał również tupot ciężkich butów strażników. Zaszczękały zbroje, rozległo się kilka wrzasków. A potem wszelkie dźwięki przestały docierać do wnętrza bańki. Ta jednak zniknęła nagle, bez żadnego ostrzeżenia. Uliczka wydałam się opustoszała. Felippe odwrócił się powoli i dostrzegł dwóch magów w śmiesznych szatach. Czy to możliwe, by oni mieli aż taką władzę w tym mieście?
- Tych dwóch łotrów ścigaliśmy już od dawna - powiedział jeden z nich. Jego broda była długa i siwa, w jakiś dziwny sposób podzielona na trzy części.
- Pomogliście nam ich ując, dlatego nie zostaniecie aresztowani za śmierć jednego ze strażników - dodał drugi z twarzą pokrytą gęstą siatką zmarszczek. Felippe był zdumiony. Skąd oni mogli to wiedzieć? I jakim prawem to oni decydowali o ich aresztowaniu?
- Tutaj panują inne zasady, niż na zewnątrz - wyjaśnił pierwszy z magów widząc minę maia.
- Na razie jesteście bezpieczni, ale nie wiem, na jak długo. Przybysze nie są tu zbyt mile traktowani. Z resztą sami się o tym najlepiej przekonaliście. Radziłbym wam jak najszybciej opuścić Ostatni Bastion. I nie pokazywać się tu w najbliższej przyszłości.
Po tych słowach obaj magowie zniknęli. W uliczce zrobiło się cicho i gdyby nie kałuża krwi, w której nie leżał już trup, mai mógłby się zastanawia, czy rzeczywiście cokolwiek się tutaj zdarzyło. Dopiero po kilku sekundach zdał sobie sprawę, że nadal trzyma Naokiego. Postawił go na ziemi i spojrzał pytającym wzrokiem. To była dobra pora, żeby się pożegnać.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Widząc pędzących na niego strażników poczuł tylko paniczny strach. I jakoś nie znalazł już w sobie zapału do walki wiec tylko zacisnął oczka skulony wtulił się w trzymającego go mężczyznę. Czuł że zmienia położenie, słyszał krzyki, tupot stup i świsty powietrza ale nie zwracał na nie uwagi. Tylko czekał aż wszystko ucichnie. Nagle wszystkie dźwięki stały przytłumione. Uchylił powieki i przestraszył się jeszcze bardziej gdy odkrył że siedzi zamknięty w bańce. Nienawidził zamknięcia zwłaszcza w ciasnotach. Zaczął się lekko miotać i machać rękoma jakby chciał podrapać bańkę. I na szczęście zaraz ona zniknęła, ukazując pustą ulicę. Był tym tak pochłonięty że ledwo dotarły do niego słowa magów. Zauważył swoją broń na ziemi. Odetchnął głęboko dziękując w duchu Kotowi Szczęścia za tę łaskę i zabrał ją. Wtedy dopiero odwrócił się w stronę maia i zainteresował się nim. Widząc jego spojrzenie domyślił się iż już dłużej ze sobą nie pobędą. I że zemsta jest nieaktualna...czyli chyba zostało mu żebractwo. Tylko nie za bardzo wiedział jak powinien się pożegnać. Podbiegł do maia, poocierał się chwilkę po czym odsunął i uśmiechnął wesoło żeby nie myślał iż się obraził czy coś.
- Sayonara. - Pomachał mu rączką po czym zwyczajnie uciekł.
Zablokowany

Wróć do „Ostatni Bastion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości