Góra Strażników[Ruiny wieży] Królestwo na pewno Opuszczone?

Szczyt góry z wieżą strażniczą na jej szczycie wznosi się wysoko nad Ostatnim Bastionem, kiedyś był to punkt obserwacyjny, dzięki któremu strażnicy mogli dostzrec nadchodzące niebezpieczeństwo, dziś, znajdują się tutaj tylko ruiny ogromnej kamiennej wieży.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

[Ruiny wieży] Królestwo na pewno Opuszczone?

Post autor: Felippe »

Od ostatniej przygody z nieistniejącym wilkołakiem, Felippe z pewnością dosyć miał istot, tak zwanych, "rozumnych". Nie było mu żal, że zostawił w tamtej wsi, której nazwy nadal nie pamiętał, swojego towarzysza podróży. Prawdę mówiąc, nigdy nie było mu żal, kiedy kiedy kogoś opuszczał. Nie potrafił przywiązywać się do ludzi. I nie chciał. Nie chciał być taki, jak jego matka. Głupia! Pokochała jakiegoś drania, który bez skrupułów zostawił ją i jej syna! Felippe był wściekły, kiedy o tym myślał. Na tyle wściekły, że gniew przysłaniał mu coś szalenie oczywistego. Sam był takim samym draniem.

Jak zawsze w podobnych sytuacjach, mai stronił od siedzib ludzkich. Błąkał się sam po pustkowiach Opuszczonego Królestwa. Podziwiał piękno zapomnianej dawno przez ludzi, a więc nie skrępowanej rolnictwem przyrody. Była niesamowita w swej bujności kształtów, kolorów i dźwięków. Zachwycała harmonijną różnorodnością. I pozwalała na to, do czego chłopak był stworzony - prędkość ograniczoną jedynie przez opór powietrza, wysokość, od której kręciło się w głowie, ale przede wszystkim wolność ciała, umysłu... i sumienia.

Te kilka, a może kilkanaście dni odosobnienia pozwoliło wymazać urazę wobec innych istot, ale przede wszystkim wobec ludzi. Chłopakowi nie było jednak szczególnie spieszno do odwiedzenia jakiegoś miasta czy wsi. Postanowił jednak przyjrzeć się z bliska temu, co pozostało po dawnych mieszkańcach Opuszczonego Królestwa, a co zobaczył kilka dni temu szybując na chmurach. Nie trudno było mu znaleźć Górę Strażników ze szczątkami wieży na samym jej szczycie. Mimo tego, a może właśnie z tego powodu, iż wieża była tylko ruiną, przywodziła na myśl czasy dawnej świetności. I to, że niechybnie już dawno przeminęły.

Dla Felippe nie było problemem dostanie się na sam szczyt. Góra okazała się świetnym punktem widokowym. Przed oczami wędrowca roztaczał się niesamowity widok na okolicę. U podnóża meandrowała rzeka Dihar, po drugiej stronie czerwieniły się dachy Ostatniego Bastionu. Na południu, jak okiem sięgnąć rozciągały się pasma Gór Druidów i potężnych Gór Dasso. Kiedy Felippe opił się tym widokiem jak dobrym trunkiem, postanowił się zdrzemnąć. Co prawda wcale nie musiał tego robić, nie mniej jednak lubił śnić. A okolica z pewnością nastrajała do marzeń.
Ostatnio edytowane przez Felippe 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Góra Strażników miała w tym samym czasie dwóch gości. Pewnie było to dla niej rzadkie.
Kotołak wędrował przez góry i doliny robiąc coś przeciwnego iż inna osoba znajdująca się w jego pobliżu o której jeszcze nie wiedział. On szukał miasta. Albo jakiejś wioski. Gdzie byli ludzie tam było co kraść i żebrać. A jego zapasy żywności i możliwości ich uzupełnienia nie były zbyt zachwycające więc te dwie czynności były dla niego zalecane. Jeżeli chodzi o kradzież, to lepiej aby trafił na zwykłą osadę a jeżeli o żebractwo to lepiej do miasta gdzie byli bardziej bogaci ludzie. Miał dwie możliwości do wyboru w dwóch różnych miejscach.
Oczywiście gdyby kradł w mieście pewnie więcej by zarobił. Ale tam szansa że zostanie złapany była duża. A na takiej wsi...
I na wsiach ludzie byli biedni, nie w głowach im się dzielić z byle bezdomnym kotem. Podczas gdy w mieście mógłby zrobić komuś wjazd na chatę i słodkie kocie oczka którym żadna kobieta nie mogła się oprzeć.
Naturalnymi zaś możliwościami zdobycia zapasów były po prostu polowanie. Nie był myśliwym ale instynkt łowiecki miał wrodzony. A gryzoni w lasach nie brakowało. I zjadanie ich wcale mu nie przeszkadzało.
Gorzej zaś w górach.
Właził tu bez namysłu, i tak samo bez namysłu wspinał się na tę górę, tracąc czas i siły tylko po to aby pooglądać ruiny. Nie mógł się temu oprzeć. Po prostu uwielbiał takie miejsca, zapomniane przez ludzi i nie ludzi. Dzieła istot rozumnych stające się częścią natury były naprawdę piękne.
Ostatnie metry i koniec drogi. Był na miejscu, przed nim leżała spora górka gruzu. Wspiął się na nią zdyszany z bólem w boku i usiadł na szczycie obserwując teren dookoła i odpoczywając.
Gdy ból i zadyszka zniknęły ugasił palące płuca wodą z bukłaka. Nagle drgnął, uszy stanęły mu na baczność czubkami do siebie. Dopiero teraz wyczuł zapach jakiejś innej istoty. Na pewno nie zwierzęcia. Bezszelestnie zeskoczył na ziemię i zaczął się ostrożnie skradać w jej kierunku. Trzeba było zobaczyć co ten ktosiek tu robi.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe znalazł idealne miejsce do drzemki. Osłonięte grubym, na wpół zniszczonym murem od słońca i wiatru, wymoszczone dość w takim miejscu nietypową trawą. Po prostu domagało się odpoczynku właśnie tu, nie gdzie indziej. Mai był już gotowy do położenia się na miękkim i miłym posłaniu, kiedy usłyszał odgłosy wspinaczki. Nie mogło to by dzikie zwierzę, takiego najprawdopodobniej nie usłyszałby tak szybko. Jego hipotezę potwierdził dźwięk wody, której najbliższe źródło było u stóp góry. Z tego, co wychowany przecież wśród natury mai wiedział, kozice czy niedźwiedzie nie zwykłe były nosić ze sobą bukłaki z wodą. Tudzież innymi płynami, w końcu dźwięk był ten sam.

Nagle dźwięki ustały. Były dwie możliwości: albo to niezbyt dzikie zwierzę straciło czujność i oddało się relaksowi albo wręcz przeciwnie - poczuło zagrożenie i postanowiło mu się przyjrzeć. Mimo wyczulonego słuchu Felippe nie mógł wyłapać najmniejszego dźwięku. A już na pewno nie głębokiego oddechu przygotowującego do odpoczynku. W takim razie coś go obserwowało. Najlepszym wyjściem była rezygnacja z gwałtownych ruchów i jakichkolwiek ukrywanych gestów. Chłopak wiedział, że powinien zachowywać się swobodnie, tak też więc uczynił. Niespiesznie usiadł na miejscu, na którym miał wcześniej zamiar spać. Założył ręce za głowę i przybrał wyraz twarzy mówiący: "jestem zadowolony i wcale nie boję się czających się za murami stworów". Och, Felippe nie był głupi. Dobrze wiedział, że "stwór" może być nieprzyjazny, ba! że może nawet chcieć zrobić mu coś nieprzyjemnego. Nie mniej jednak mai znał różne sztuczki pomagające przy takich okazjach. A z jednym przeciwnikiem nie powinien mieć najmniejszego problemu. Wystarczyło tylko poczekać, aż obserwator przestanie się przyglądać a postanowi się ujawnić. W taki czy inny sposób...
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Kociołak nie szedł prosto na nieznajomego osobnika. O nie. I wcale mu się nie śpieszyło. Węchem i słuchem obserwował go a jednocześnie pilnował swoich pleców. Możliwe że było ich więcej...ale wątpił w to. Gdyby było to powinien już ich czuć. Wzrokiem zaś oganiał teren wyłapywał miejsca w których mógł się schować. Przemykał od gruzu do gruzu, od ściany do ściany, okrążając ktosia i nieco się zbliżając. W końcu natrafił na dobrze się trzymający kawałek ściany, położoną jakieś 8 metrów naprzeciwko murku pod którym tamten się ułożył. W ścianie było tylko kilka malutkich dziurek wątpił więc by ten mógł go dojrzeć. Zwłaszcza że chłopiec bezdźwięcznie rozpłaszczył się na ziemię i obserwował go przez jedną z dziur. Mężczyzna leżał względem niego bokiem. Kotek upewnił się poprzez rozglądnięcie i wyostrzenie wszystkich zmysłów na maksimum że są tu sami po czym skupił na nim. Wsłuchał się w jego oddech i bicie serca. O ile ono biło, i o ile on oddychał. No bo może nie potrzebował tego robić. Skupił się na jego zapachu i przypatrywał mu uważnie.
Co on tu robił? Czasem w takich ruinach mieszkali szaleńcy. Ale on nosił zapach kompletnie inny od tego miejsca, a ludzie długo przebywający w danym terenie przybierali jego zapach. Nie, on był tu niewiele dłużej od chłopca. Więc był podróżnikiem. Albo mieszkał nieco dalej i urządził sobie małą wycieczkę. Czy to kim był miało znaczenie? Oczywiście ze miało.
Takie samo znaczenie miała jego rasa. Wiele podróżował i wiele się zapachów nawdychał. A jego w ogóle nie kojarzył. Nieważne jak bardzo starał się porównać z czymś ten zapach nic nie przychodziło mu do głowy. Na pewno nigdy takiego ktosia nie spotkał.
To stawiało go w kłopotliwej sytuacji. Nie wiedział co robić. Nie mógł w żaden sposób określić czy tamten jest zły czy dobry. Najlepszym rozwiązaniem byłoby odejście stąd niezauważonym ale...
Ten ktosiek mógł mu wskazać drogę do miasta. Albo...miał torbę. I chyba szykował się do drzemki. Gdyby poczekać i go okraść...
Zerknął na swój Wykrywacz. Kulka była przezroczysta. Wiec nic mu nie groziło. Chyba. W takim razie czy powinien próbować kradzieży?
Nie. Na pewno nie. Nie znał tej rasy, za dużo ryzykował. Ale skoro Wykrywacz milczał to chyba nie musiał uciekać.
"Dobra. Spróbuję go zapytać o drogę do miasta."
Nadal bezszelestnie podniósł się z ziemi i wyszedł zza ściany. Sam nawet nie zauważył kiedy pokonał polowe dzielącej ich odległości i zatrzymał się. Trzeba zachowywać bezpieczny dystans.
- Emm...przepraszam? - Uszy trzymał skierowane nieco w tył, koniec ogona poruszał się nerwowo. Śledził ciemnobłękitnymi oczkami każdy jego ruch starając się być gotowym do walki w każdej chwili. A nie było to łatwe bo jego kolczyki i inne ozdóbki niemal go hipnotyzowały.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Dźwięk słów dobiegający się z lewej strony nieco zaskoczył maia, ale nie na tyle, by się wzdrygnął. Powoli odwrócił głowę w stronę przybysza uśmiechając się przy tym przyjaźnie. Ktokolwiek to był i jakiekolwiek miał intencje wyglądał nader interesująco ze swoimi nie pasującymi uszami i jeszcze mniej pasującym ogonem. Felippe słyszał kilkakrotnie o tej rasie, ale nigdy nie widział jej przedstawiciela. Z miejsca mógł odrzucić kilka cech przypisywanych kotołakom w opowieściach, a był pewien, że przy bliższym poznaniu mogło się okazać, że wcale nie zjadają one swoich młodych i nie toczą piany z pyska, jakby miały wściekliznę.

Nie zmieniając pozycji ani wyrazu twarzy Felippe zapytał łagodnie:
- W czym mogę ci pomóc?
Ciągle zastanawiał się co skłoniło tego chłopca do wyjścia z kryjówki. Ciekawość? Może rzeczywiście potrzebował pomocy? A może wcale nie..? Mimo wszystko wyglądał na zdenerwowanego, albo przynajmniej zachowującego czujność. Zdradzały go jego urocze, futerkowe dodatki. Nieodzownie kojarzyły się z kotem próbującym złapać w swoje pazurki jakieś małe stworzonko. Wróbla, dajmy na to. Felippe uśmiechnął się do swoich myśli.

Z pewną niechęcią chłopak wstał opuszczając swoje wygodne miejsce. Nie wypadało siedzieć, kiedy przychodzili goście. Otrzepał swoje niedawno prane w rzece i wysuszone na wietrze spodnie. Zauważył błysk w oku kociaka, kiedy naszyjniki zamigotały przy poruszaniu się. Nie omieszkał odnotować tej obserwacji w swojej pamięci. Nadal nie wiedział, o co mogło chodzić widocznie młodszemu od niego chłopakowi. Felippe był raczej przywiązany do swojej biżuterii.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Niepasującymi? Pod jakim względem? Według niego pasowały idealnie. Dodawały uroku. To właśnie dzięki nim jego "plosie" i inne tanie sztuczki były takie skuteczne.
Mężczyzna nie wykonał żadnych gwałtownych ruchów. I bardzo dobrze uczynił. Gdyby się zerwał i dobył miecza czy coś takiego to jedna z plotek na pewno by przestała być plotką, dlatego ze stałaby się prawdą. Może i piana by mu z ust nie poleciała ale potrafił syczeć i miał ostre jak noże kły oraz pazurki. I na pewno nie zawahałby się ich użyć na jego twarzy.
Nic się jednak nie stało więc chłopak miał inny ważny problem. Kotołaki nie dbały o jakieś tam zasady, zwłaszcza te dobrego wychowania. Robiły i mówiły co im się podobało. Ale inne rasy już nie. I inne rasy miały te swoje przydomki jak "proszę pana", "panie" i tym podobne. Czy powinien zastosować coś takiego wobec nieznajomego czy też nie? Uznał że jednak lepiej tak.
- Wie pan w którym kierunku znajduje się jakaś najbliższa osada czy miasto? - Mówił jakoś śmiesznie powoli bo dopiero mówiąc konstruował to zdanie. Warto by też napomknąć iz mutacji głosowej jeszcze nie przeszedł.
Gdy tamten wstał mimowolnie cofnął się o półstopy. A po chwili wahania dodał drugie pytanie.
- Z jakiej rasy się pan wywodzi?
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Słysząc jak kociak nazywa go "panem" Felippe demonstracyjnie wykrzywił twarz w dość śmiesznie wyglądającym grymasie niezadowolenia. Ani się ze szlachty nie wywodził, ani nie był żadną ważną osobistością. Mimo to pochwalił w myślach ostrożność chłopięcia. Zdarzali się ludzie niezwykle czuli na punkcie tytułów, herbów, genealogii i innych zgoła niepotrzebnych oznaczeń. I gotowi byli srogo karać za tą "okrutną zniewagę".

Mai nie spieszył się z odpowiedziami na zadane pytania. Tak, jak na pierwsze z nich odpowiedź była w miarę oczywistą, tak drugie sprawiało mu zawsze nieco kłopotu. Co innego było, gdy ktoś miał otwarte oczy na świat i wiedział, że oprócz ludzi, krasnoludów i elfów żyły także inne, bardziej tajemnicze i zupełnie inaczej egzystujące istoty, a co innego, kiedy ktoś opowieści o driadach i nimfach wkładał między bajki. Z nieodgadnioną miną Felippe odwrócił się tyłem do chłopaka i zrobił parę sprężystych kroków, przeskakując przy tym jakiś niski murek, który napatoczył się po drodze. Z początku mogło to wyglądać, jakby chciał uciec, ale zatrzymał się na brzegu, gdzie dalej zbocze góry spadało prawie pionowo w dół. Młodzieniec wychylił się niebezpiecznie, a potem jakby z zamachu całym ciałem odwrócił się w stronę rozmówcy. Nie był to jednak ciężki ruch, jak uderzenie młotem, przypominał on raczej taneczny piruet.
- Podejdź tu, a w dole zobaczysz najbliższe miasto - powiedział uśmiechając się beztrosko. Oczywiście, miasto zwane Ostatnim Bastionem wyrastało kamiennymi murami gdzieś tam, pod Górą Strażników, ale dla kogoś nieobeznanego z geografią okolicy słowa Felippe równie dobrze mogły być podstępem. Dlatego, żeby nie budzić zbyt wielu wątpliwości postanowił nie ukrywać swojego pochodzenia. Cóż, w końcu kotołaki też nie były często spotykanymi stworzeniami.
- A jeśli o mnie chodzi, jestem maiem. I zabraniam ci nazywa mnie panem. Mam na imię Felippe.
W sumie co mu mogło grozić..?
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Widząc jego grymas wcale nie było mu do uśmiechu, choć faktycznie głupio wyglądał. Cofnął się o kolejne półstopy tak że w sumie miał już krok w tył. Co prawda on używał "pan" w nieco innym kontekście niż mężczyzna zrozumiał ale tego nie wiedział i to go nie obchodziło. Obchodziło go ze ktosiek był zły i mogło się kociakowi oberwać. Czemu się złościł? Kotołak zastanawiał się. To na pewno przez jego wypowiedź. Może obraził go pytając o rasę? Albo był za mało grzeczny? Nawet jeśli tak to już chyba za późno.
Czekał cierpliwie przyglądając się mu z taką samą uwagą jak na samym początku. Nagle jednak spojrzał gdzieś w bok przypominając sobie że nie wszyscy lubili gdy ktoś się w nich wgapiał. Słyszał o sytuacjach kiedy za takie "przewinięcie" wycinano oczy. Ludzie to na prawdę głupie i okrutne stworzenia. No właśnie. Żeby odwrócić uwagę od tego że sami są potworami tworzyli i szerzyli na świat te wszystkie bzdety oczerniające rasy należące do mniejszości. Kiedyś się spotkał z twierdzeniem że kotołaki to demony.
Poderwał głowę kątem oka zauważając iż nieznajomy odchodzi bez słowa. To go kompletnie zdezorientowało. Co powinien zrobić? Iść za nim czy może uciekać? Zostać w miejscu? Zawołać go? Wykonał kilka gwałtownych machnięć ogonem który jak zawsze zdradzał co się dzieje w jego główce. Przeżył kilka sekund grozy. Po co tam szedł? Może faktycznie był szaleńcem i chciał skoczyć?
Na szczęście nie zamierzał. Odwrócił się i zaczął coś tam gadać a kociołak odetchnął z ulgą, jego ogon opadł bezwładnie a uszy oklapły. Tak się uspokoił że aż kompletnie wyluzował. Nie trwało to jednak długo bo zaraz ponownie się spiął na myśl o podejściu tam gdzie stał nieznajomy. Co prawda lubił wysokości ale nie gdy ktoś miał być obok niego. Nawet gdyby stał kilka metrów za nim bałby się.
- Nie trzeba... dziękuje. - Wyjąkał kurcząc się w sobie. Mężczyzna mógłby się wściec że posądza go lubość do spychania dzieci ze skał. Bo posądzał.
- Czem... - Powstrzymał się jednak od pytania "czemu pan zabrania?". Zabraniał to zabraniał, koniec kropka. Nie miał zamiaru się sprzeciwiać. Teraz kolejne sekundy grozy. Skoro tamten podał imię to czy on też powinien się przedstawić. Raczej tak.
- Naoki. - Nie mógł wyklepać żadnego zdania więc wypowiedział samo imię. A po chwili z jego ust wydobyło się już ułożone zdanie:
- Czym są maie? - Przekręcił głowę pytająco. Pierwszy słyszał takie słowo.
I przez ten calutki czas zerkał na jego ozdoby. Oj, chętnie by je ukradł. Ale teraz nie miał zamiaru tego robić. Zwyczajnie nie mógł się powstrzymać od wpatrywania w nie. Taka kocia skłonność.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe obserwując reakcje chłopaka popadał w coraz to większe zadziwienie. Czy to było możliwe, ze kotołak się go... bał? Maiowi podmuchu nie mieściło się to w głowie. Ludzie w różny sposób reagowali na jego zachowanie. Niektórzy od razu zaczynali go lubić, inni uśmiechali się z, według niego niczym nie uzasadnioną, wyższością, nierzadko zdarzało się, że denerwował kogoś na tyle, by zacząć martwić się o swoje zdrowie. Za to nigdy, przenigdy nie doświadczył tego dziwnego uczucia wzbudzania strachu. Co gorsza, w pewnym sensie było to przyjemne, ale był to sens dość okrutny i Felippe świadomie go odrzucał. Nie mniej jednak, gdy zdał sobie sprawę z emocji chłopaka nie mógł powstrzymać się od zdumionej miny.

Szybko jednak się otrząsnął. Odszedł od krawędzi, ale nie podchodził do rozmówcy za blisko. Bał się, że ogoniasty zniknie za jakimś murkiem. A nie mógł przecież pozwoli tak sobie uciec pierwszemu w życiu spotkanemu kotołakowi. Był bardzo ciekaw tego stworzenia. Jak się szybko okazało, z wzajemnością.
- Mój mały przyjacielu Naoki - zaczął jak zwykle poufale zanim zdążył ugryź się w język. Jasne, chciał wzbudzić jako taką sympatię w chłopaku, ale obawiał się, że będąc przesadnie miłym też można wzbudzać wątpliwości. Felippe był w kropce. Nie miał pojęcia jak podejść do futrzaka. Uśmiechnął się pociesznie, nie wiadomo czy do niego czy do samego siebie. Postanowił jednak kontynuować wywód mając nadzieję, ze ciekawość chłopaka zwycięży.
- Maie to naturianie, synowie ziemi. Teraz widzisz mnie jako normalnego człowieka, ale bez problemu mógłbym wyglądać jak dowolne inne stworzenie. Mógłbym teraz, jeśli bym chciał, przyjąć formę na przykład anioła. Nie trudne też byłoby wyglądanie jak którekolwiek ze zwierząt a nawet roślin. Forma bezcielesna również nie jest mi obca. Poza tym mogę się teleportować - zakończył z dumnym uśmiechem. Zwykle, kiedy opowiadał w karczmach o swojej rasie, to mocno podkolorowywał. Tym razem jednak wolał trzymać się faktów.
- A ty? Zechciałbyś mi powiedzieć coś o kotołakach? - zapytał z prośbą w głosie. Takie podejście wydawało mu się na miejscu. Z resztą lepszych pomysłów chwilowo nie miał.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Naoki również obserwował nieznajomego-znajomego. Upewniwszy się że ten nie zaatakuje go w przeciągu najbliższych sekund, nagle obrócił się do niego plecami i błyskawicznie wyciągnął z kieszeni Wykrywacz, zaciskając na nim dłoń tak żeby nie mógł go zobaczyć nawet przelotnie. Spojrzał na kulkę. Nadal była przezroczysta a miała dość czasu żeby przebadać intencje stojącego za nim osobnika. Skoro nie świeciła były tylko dwie możliwości - albo znów nawaliła albo był bezpieczny. Obydwa były tak samo prawdopodobne, bo Wykrywacz był tylko zwykłym zaczarowanym przedmiotem a nie artefaktem nic więc dziwnego że nie do końca ogarniał moc przewidywania przyszłości.
Schował go błyskawicznie do kieszeni jednocześnie odwracając się przodem do Falippe. Drgnął gdy ten zaczął szybkim krokiem zmieniać pozycję, wbił w niego ślepka już nie przejmując się niegrzecznością wgapiania. Jednocześnie zbeształ się w myślach za takie zachowanie. Za bardzo dawał się ponosić zwierzęcemu instynktowi. Może i był pół kotem, a natura kota była jego naturą ale był też pół człowiekiem, był inteligentny. A zachowywał się po prostu dziko. Jak dziki kot którego ktoś wabi jedzeniem - ciekawy i nieufny.
Słuchał go uważnie. Pierwsze słowa, pierwszy błąd. Chłopiec miał chwile w których dobrze rozumiał czyjeś emocje i chwile w których było przeciwnie. Teraz mieli do czynienia z sytuacją numer dwa. Nie miał pojęcia czemu się tak zacina, waha. Za to wiedział że jego uśmiech i te inne były lekko sztuczne. A bynajmniej tak mu się wydawało. A to zwiększało podejrzliwość.
W między czasie przestał się interesować błyskotkami. Koty szybko traciły zainteresowanie takimi sprawami, zwłaszcza gdy miały przed sobą calutką istotę której nie znały. Jedyne co mu jeszcze trochę mieszało w główce to to-to w uszach. Nigdy nie widział żeby ktoś nosił w tym miejscu pierścionki, bo za pierścionki to wziął.
- Naturianie... - Powtórzył cicho do samego siebie. Co to było...? A. te ktosie związane z przyrodą - duchy żywiołów, driady i takie tam. No w sumie...jak już to wiedział i wciągnął do nozdrzy jego zapach to nawet pasowało. I pachniał też trochę jak...powietrze. To dlatego jego zapach był taki rozmazany i słabszy niż powinien.
Naturianie byli bardzo związani z przyrodą. Mimo iż ich najczęściej interesowały żywioły i rośliny to zazwyczaj lubili zwierzątka. Byli związani z przyrodą, tak samo jak zmiennokształtni. Dlatego zazwyczaj miał przyjazne stosunki z tymi osobnikami. Choć nie zawsze. Jeszcze pamiętał jak uciekał kilkanaście kilometrów przed driadą bo ostrzył pazury na najstarszym drzewie jakiegoś tam lasu.
Mimo tych pojedynczych zdarzeń i tak uważał naturian za rasę bardzo bliską zmiennokształtnym. Więc duża część nieufności i strachu zniknęła. A resztę przyćmiło zdziwienie i niepewność.
- Ale...co? - Nie miał bladego pojęcia co ma mu powiedzieć. Najlepiej gdyby zadał kilka-kilkanaście pytań, wtedy by mógł tu urządzić wykład. Choć...kotołaki bywały różne. Nie mógł więc stwierdzić że wszystko powie dobrze ale na pewno mógł rozwiać takie mity jak pożeranie swoich młodych. Zresztą, gdyby pożerali dzieci to jakim cudem ich rasa by przetrwała? Przecież kociołakiem nie można się było stać przez ugryzienie.
- Nie jesteśmy pomiotami szatana. - Tyle rzucił na poczekaniu. Uf...tyle właził na tę górę a teraz stał. Nogi go już bolały. Podszedł do murku pod którym leżał Falippe i usiadł na nim okrakiem. Ogon podwinął na nogi i chwycił jego końcówkę w dłonie.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Maiowi zdało się, że po opowieści o jego gatunku chłopiec-kot nieco się rozluźnił. Nie wiedział tylko czy ten sukces ma przypisywać sobie, chłopakowi czy jakimś nieznanym mu czynnikom zewnętrznym. Trochę pożałował, że zapytał o kotołaki. Sam nie był pewien, co chciał wiedzieć. Był po prostu ciekawy świata i nowych rzeczy, których mógł się nauczyć. Był jeszcze młody, nawet w ludzkiej mierze, a co dopiero w mierze istot zbudowanych z energii. To było dziwne, ale nie wiedział zbyt dużo o tym, kim tak właściwie jest. Nawet nie wiedział, czy może umrzeć, a jeśli tak to w jaki sposób.

Już miał zadać jakieś pytanie dotyczące ludzi z kocimi uszami, kiedy Naoki wypowiedział swój tekst o pomiotach. Felippe spojrzał na chłopaka ze zdumieniem, by po chwili wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem. Śmiał się tak przez kilka chwil prawie tarzając się po trawie. W końcu uspokoił się nieco i z szerokim i jak najbardziej szczerym uśmiechem powiedział:
- Nigdy bym tak nie przypuszczał.
Felippe uważał zresztą, że nie ma istot całkowicie złych i to złych z natury, od urodzenia. Wierzył w to, że niezależnie od pochodzenia każdy mógł wybrać swoja ścieżkę. A ścieżki rzadko bywały tylko białe lub tylko czarne.
- Hmm... No to skoro wiem już najważniejsze, to pozwól, że zapytam również o inne rzeczy. Ciekawi mnie na przykład jak wiele wspólnego, w takiej formie, w jakiej jesteś teraz, macie z kotami.
To zdawało się być dobrym pytaniem na początek. Zresztą Mai miał nadzieję, że ogoniasty się rozwinie i zacznie mówi z własnej inicjatywy. Felippe bardziej niż opowiadać lubił bowiem słuchać opowieści innych.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Śmiech mocno go zaskoczył. A wszystko co go zaskakiwało wzbudzało w nim strach. Drgnął gwałtownie, niemal podskakując na murku, i położył uszy płasko przy głowie. Posiadanie tak wyostrzonych zmysłów czasami wcale nie było fajne. Teraz tylko się spłoszył bo śmiech był zwyczajnie głośny, ale gdyby ktoś krzyknął mu do ucha to przez kilka godzin łaziłby z bólem głowy.
- Hmm... - Przyłożył palec do ust i spojrzał w zamyśleniu w górę. - Niewiele mniej niż w postaci kota to chyba zależy od danej osoby... - Tyle mu na szybko powiedział myśląc dalej. Faktycznie, to ile kto miał z kota zależało od każdego kotołaka osobno. Niektóre niemal zupełnie dusiły swoje zwierzęce instynkty a inne kompletnie się im poddawały. Naoki był gdzieś po środku - zachowywał ludzki rozum ale miał dużo cech kocich. Choć czasem, nawet w ludzkiej formie, zachowywał się jakby był zwierzakiem w 100%.
- ...więc powiem tylko o sobie. - Nie chciał mówić w imieniu wszystkich kotołaków. Rzadko spotykał przedstawicieli swego gatunku nie mógł więc stwierdzić czy jest typowy czy nie. Może był kompletnie inny? Najlepiej było opowiadać tylko o sobie. Otworzył już usta żeby zaczął wygłaszać przemowę gdy poczuł przenikające przez całe ciało wibracje. Zastrzygł uszami i zaczął się rozglądać za tym co wywołało te przenikające przez ziemie fale energii. Nic jednak nie dostrzegł więc spojrzał w ziemię. Drgania się nasiliły, teraz było je czuć wyraźnie.
"Trzęsienie ziemi czy co?"
Usłyszał gdzieś w górze świst. Nawet nie patrząc skoczył w bok i przeturlał się po ziemi. Na miejsce w którym przed chwilą siedział spadła kupka cegieł. I nie była ona jedyna - cała ruina się waliła. I ruina ruiną ale trochę jeszcze stało a teraz waliło się totalnie.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Słuchając słów Naokiego mai kiwał tylko głową. Całkiem możliwe, że to właśnie z tego powodu wstrząsy zauważył nieco później niż chłopak. Dokładniej mówiąc, w momencie, kiedy jakiś fragment muru spadł prosto na jego skroń zaznaczając swoją obecność cienką strużką krwi. Felippe zerwał się na nogi trzymając się za głowę. Rozejrzał się w koło nie wiedząc, co się dzieje. Kotołak najwidoczniej zdążył uskoczyć, bo nie dało się zauważyć jego śladu pod stertą gruzu. Będąc już całkowicie czujnym ciemnowłosy z łatwością omijał niebezpieczne cegły lecące z góry. Zupełnie przypadkiem udało mu się dostrzec chłopca. Nie zastanawiając się długo, doskoczył do niego i wziął na ręce. Jego chwyt był pewny i nie pozwalał się za bardzo wiercić. Skoro ogoniasty na prawdę posiadał kocie cechy, to istniało duże zagrożenie, iż będzie chciał się wyrwać. Felippe nie mógł na to pozwolić, choćby zęby kociaka miały dokończyć dzieła zapoczątkowanego przez kamień, który spadł na twarz maia. Mając chłopaka w objęciach pobiegł przed siebie. Nie było możliwym, aby zejść tą stronę góry, którą wdrapał się Naoki. Nie pozwalały na to wciąż walące się ściany dawnej wieży. Nie było innego wyjścia, jak pobiec w stronę stromego urwiska, tego samego, do którego kotołak bał się podejść. Felippe tak właśnie zrobił. Nie wyhamował jednak przed krawędzią. Wziął nawet większy rozpęd. I skoczył. Wyobrażał sobie, jak bardzo dzieciak musiał być przestraszony. Dlatego nie zwlekając ani chwili przyzwał chmurę, na której obaj miękko wylądowali. Dopiero teraz mai puścił chłopaka, dziękując w duchu wszelkim istniejącym i nieistniejącym bóstwom za wrodzoną władzę nad wiatrem. Nie chodziło mu o jego własne dobro. Mógłby przecież zmieni formę na taką, w której byłby bezpieczny. Chodziło o bezpieczeństwo Naoikiego. Felippe poczuł się za niego odpowiedzialny, w końcu chłopiec-kot był jeszcze dzieckiem. Niemniej jednak dziwne było to uczucie - odpowiedzialność. Ale nie to było teraz ważne.
-Nic ci nie jest? - zapytał łagodnym, uspokajającym wręcz głosem. Sam był w niemałym szoku po tym, co się stało, ale prócz małej ranki na czole nie miał większych obrażeń. Mimo to musiał wyglądać dość strasznie - niewielkie rozcięcie krwawiło ponad miarę tego, czego można się było po nim spodziewać.

Felippe spojrzał jeszcze w górę na ciągle niebezpiecznie trzęsącą się ruinę. A potem w dół, na miasto znajdujące się dokładnie pod nimi. Nie był pewien, ale zdało mu się, że usłyszał stamtąd jakiś huk. Kolorowych światełek natomiast był już stuprocentowo pewien. Czyżby trzęsienie zostało wywołane przez pokaz magii jakichś domorosłych czarowników pragnących rozbawić publiczność?
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Po przeturlaniu się kotołak zerwał się na nogi i nisko pochylony nad ziemią, z rękoma zakrywającymi głowę dosłownie pomknął jak strzała w stronę z której tu przyszedł. Kamienie latały w okół niego, mniejsze kamyczki co chwila uderzały go w plecy. Chciał zbiec zboczem, ale okazało się to niemożliwe bo tamtędy przetaczała się prawdziwa lawina cegieł. Same cegły to w sumie nic ale po drodze zabierały ze sobą masę kamieni tak że gdyby tam skoczył bez wątpienia by zginął.
Stał więc ogłupiały nie mając pojęcia co robić. Jedyne co mu zostawało to skoczyć i chwycić się jakiejś półki skalnej tuż przy krawędzi. Albo stać i liczyć na cud. Postanowił wybrać to drugie. Felippe jednak był chyba innego zdania. Miauknął piskliwie gdy został porwany i rzecz jasna próbował się szarpać. Wściekle bil go ogonem po nodze, paznokcie zmieniły się w pazurki którym próbował go udrapać, ostre ząbki także starały się gdzieś wbić. I wiercił się jak tylko mógł. A nagle...gwałtowna zmiana kierunku ruch, z przed siebie na prosto w dół, oraz świst i powietrze szarpiące mu włosy skupiły jego uwagę na otoczeniu. Gdy stwierdził iż lecą od razu całą wściekłość zastąpił strach. Ogon zawinął się ciasno na ramieniu maia a sam chłopiec przyczepił się do niego tak mocno jakby chciał w niego wejść. W takich właśnie sytuacjach tracił kompletnie cechy ludzkie i zachowywał się jak zwykły zwierzak. Dobrze że miał pusty pęcherz bo pewnie by go w tej chwili wypróżnił. Gdy wylądowali na chmurze spojrzał niepewnie na podłoże. Kiedy mai chciał go puścić wbił się jeszcze mocniej i uwiesił na nim.
- Nie przelecę przez nią? - Dopiero po usłyszeniu zapewnienia dość niechętnie odkleił się i stanął na chmurze. A raczej skulił się, rękoma obejmując nogę Felippe. Trząsł się jakby wyszedł w środku zimy na dwór bez żadnego okrycia. A fakt że odkrył rozwiązanie jednej z zagadek dzieciństwa(czy chmury mogą unosić ludzi?) nie wzbudził w nim teraz zadowolenia. Tak jak to że mężczyzna chciał podejść do krawędzi. Kociołak nie miał zamiaru go puszczać więc jedną ręką wciąż trzymając go za nogawkę popełzał za nim. Na jego pytanie tylko pokręcił przecząco głową bo nie mógł wydusić z siebie słowa.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

- To dobrze - powiedział Felippe, dość jak na niego poważnie. Ale zaraz potem dodał z uśmiechem:
- Za to mi się nieźle od ciebie oberwało.
Na jego szyi i odsłoniętych przedramionach czerwieniły się liczne zadrapania i ślady zębów. Mógł oczywiście bez problemu uleczyć je energią, ale nie były one aż tak głębokie, a co innego zajmowało teraz myśli maia. Było to mianowicie źródło owych wstrząsów, huków i świateł. Z początku Felippe był gotów mocno poturbować magów wraz z tłumem gapiów, ale złość szybko minęła. Nie mogli przecież wiedzieć, że ktoś akurat chciał zażyć nieco odpoczynku wśród ruin zapomnianej dawno przez istoty żyjące wieży, kiedy oni zaczynali swój spektakl. Nie mniej jednak chłopak nie miał zamiaru zrezygnować z małej zemsty. Chciał się odwdzięczyć pięknym za nadobne i napędzić żadnemu rozrywki tłumowi nieco strachu.

Stojąc na krawędzi chmury z Naokim uczepionym jego buta udało mu się zlokalizować plac, na którym odbywały się występy magów. Felippe zmusił obłok do powolnego ruchu, zniżając jednocześnie jego lot. Domyślał się, ze w mieście leżącym u stóp góry ludzie widywali najróżniejsze stany pogodowe, ale raczej nie uszedł by niczyjej uwadze radośnie lądując na chmurze w środku miasta.
- Mam nadzieję, że nie obce jest ci łażenie po dachach, co, kociaku? - powiedział uśmiechając się łobuzersko. Skierował chmurę w stronę najwyższego budynku w zasięgu wzroku. Był to prawdopodobnie kościół, ale tego Felippe nie był pewien. Kiedy obłok zahaczył wreszcie o czubek wieży pokryty czerwoną dachówką, mai z radosnym uśmiechem powiedział:
- Wysiadka!

Ciąg dalszy
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Zablokowany

Wróć do „Góra Strażników”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości