- Nie, nie gromadzę energii...
Zastanawiała się przez chwilę, czy powinna rozmawiać na ten temat z Dumuzi.W końcu chodziło o źródło jej siły, ale i słabości. W końcu jednak doszła do wniosku, że smok i tak dotarłby do tych informacji na swój sposób. Lepiej więc jeżeli usłyszy to od niej.
- Ja jestem energią... - podniosła rękę, zmieniając jednocześnie strukturę przedramienia z żywego ciała na strumień mocy. Skórzana rękawiczka, tracąc w jednej chwili oparcie, przeleciała przez jaśniejący, energetyczny twór i opadła na drewniany blat -...a energia jest mną. Za każdym razem kiedy korzystam z zaklęć wykorzystuję do tego moją wewnętrzną siłę. Dlatego muszę uważać, żeby nie zużyć jej zbyt wiele na raz.
Strzepnęła dłonią, pokrywając ją na powrót ciałem. Sprawę zaklętej bransolety oraz dodatkowego źródła poboru energii postanowiła zachować dla siebie. Nie czuła się winna. Była przekonana, że smok również nie mówił jej o sobie wszystkiego.
- Ach, właśnie - nowa myśl wpadła jej do głowy - Widziałam jak wczoraj utykałeś. Mogę zająć się twoją nogą ale tylko wtedy gdy przyjmiesz swoja naturalną postać.
Nie było sensu leczenia ludzkiego ciała, skoro zranione było smocze. Po przemianie urazy pojawiłyby się na nowo.
Maagoth ⇒ [Karczma] Przygotowania do misji
Na moment przerwał wcinanie aby obejrzeć rękę i małe widowisko które mu zapewniła jedna z Ardheni. Na dłoń spoglądał jak wtedy, kiedy pierwszy raz ujrzał kobietę, wzrokiem maga badającego obiekt. Uśmiechnął się i w uśmiechu, tym jednak symbolu przyjaznym znalazła się nuta bestii szczerzącej żeby. Bo był smokiem.
- Wyspałem się i już mnie nic nie boli. Gdyby była to tylko kwestia fizycznych ran to zajęłoby mi jeszcze mniej czasu... Tak musiałem się przespać. To tylko ból, nie powiązany z fizycznymi ranami. Ale na przyszłość, mogę sprawić aby moje obydwie formy na siebie wpływały lub je oddzielać.
Nie miał zamiaru mówić kobiecie o swoich problemach przebywania w naturalnej postaci. Nie, aby to była tajemnica – wszak ból bywał obezwładniający, w nim płaciło się cenę. Lecz następował potem, Dumuzi zawsze mógł być smokiem. Ponadto taki stan to upokorzenie starego gada, wręcz potwarz. Smok właśnieczyścił talerz z resztek jedzenia. Kiedyś był mistrzem kontroli własnej formy – potrafił przybierać postać zwierząt, a także całkiem nowe formy hybryd. Lecz nie zdjął uroku nemorian w całości. Niestety.
- Do tego leczenie. Ładnie, ładnie... Jesteś naprawdę wybitnym stworzeniem.
- Wyspałem się i już mnie nic nie boli. Gdyby była to tylko kwestia fizycznych ran to zajęłoby mi jeszcze mniej czasu... Tak musiałem się przespać. To tylko ból, nie powiązany z fizycznymi ranami. Ale na przyszłość, mogę sprawić aby moje obydwie formy na siebie wpływały lub je oddzielać.
Nie miał zamiaru mówić kobiecie o swoich problemach przebywania w naturalnej postaci. Nie, aby to była tajemnica – wszak ból bywał obezwładniający, w nim płaciło się cenę. Lecz następował potem, Dumuzi zawsze mógł być smokiem. Ponadto taki stan to upokorzenie starego gada, wręcz potwarz. Smok właśnieczyścił talerz z resztek jedzenia. Kiedyś był mistrzem kontroli własnej formy – potrafił przybierać postać zwierząt, a także całkiem nowe formy hybryd. Lecz nie zdjął uroku nemorian w całości. Niestety.
- Do tego leczenie. Ładnie, ładnie... Jesteś naprawdę wybitnym stworzeniem.
- Gardenia
- Zsyłający Sny
- Posty: 348
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Maie
- Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
- Kontakt:
Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami.
- Skoro wszystko już ustalone... - podniosłą swoją skórzaną rękawiczkę i naciągnęła ją na dłoń. Zgięła kilka razy palce, żeby materiał dobrze przylegał - Jestem gotowa wyruszać kiedy ty będziesz.
Miała mieszane odczucia co do tej wyprawy. Nie ufała smokowi na tyle, żeby czuć się w jego towarzystwie swobodnie. Zakładała, że pradawnego interesują przede wszystkim jego własne cele. Dla ich osiągnięcia prawdopodobnie nie będzie się wahał postawić na szali życia innych osób, włącznie z jej. Mimo to był on również mistrzem magii. Wspólna podróż dawała możliwość obserwacji jak prawdziwy przedstawiciel smoków tka swoje zaklęcia. Jakby nie patrzeć taka okazja nie zdarza się co dzień.
Pozostała na swoim miejscu, bijąc się z myślami i czekając aż Dumuzi skończy jeść.
- Skoro wszystko już ustalone... - podniosłą swoją skórzaną rękawiczkę i naciągnęła ją na dłoń. Zgięła kilka razy palce, żeby materiał dobrze przylegał - Jestem gotowa wyruszać kiedy ty będziesz.
Miała mieszane odczucia co do tej wyprawy. Nie ufała smokowi na tyle, żeby czuć się w jego towarzystwie swobodnie. Zakładała, że pradawnego interesują przede wszystkim jego własne cele. Dla ich osiągnięcia prawdopodobnie nie będzie się wahał postawić na szali życia innych osób, włącznie z jej. Mimo to był on również mistrzem magii. Wspólna podróż dawała możliwość obserwacji jak prawdziwy przedstawiciel smoków tka swoje zaklęcia. Jakby nie patrzeć taka okazja nie zdarza się co dzień.
Pozostała na swoim miejscu, bijąc się z myślami i czekając aż Dumuzi skończy jeść.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie? (X)
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie? (X)
Dumuzi dojadł swój posiłek skwapliwie czyszcząc talerz z resztek. Strawa wyjątkowo mu smakowała. Przed wyjściem z karczmy zasunął mocniej kapelusz na głowie i sprawdził broń przy pasie. Plany na najbliższy czas miał dość sprecyzowany i niezbyt zawiłe. Dojść Szlakiem Ziół do chat druidów. Na miejscu zdobyć od nich odpowiednie specyfiki. Smokowi najbardziej zależało na bardzo silnym środku przeciwbólowym. Poza tym, pewnie środki odtruwające i wyniszczające w organizmie przejawy wrogiej magii. Smok miał nadzieję na sporządzenie sobie małej apteczki. Do czego kobieta była mu potrzebna? Liczył, że druidzi zareagują na nią lepiej niż na samego smoka. Chciał sięod niej uczyć. I jako wsparciu. Była niezwykłą istotą. Pradawnego nurtowała również kwestia, czemu płomienista zgodziła się na towarzyszenie mu. Dopuszczał, że ona być jakmś rodzajem wampira energetycznego. To byłoby dopiero zadziwiające.
-Dobrze, chodźmy.
Ciąg dalszy: Dumuzi, Gardenia
-Dobrze, chodźmy.
Ciąg dalszy: Dumuzi, Gardenia
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości