Strona 2 z 3

Re: [Smocza przełęcz] Tak musiało być

: Wto Lip 12, 2016 6:59 pm
autor: Raena
Raena spojrzała na misia, po tym jak Troy oznajmił, że może nie ma nic do powiedzenia. Przez chwilę rozważała te słowa, co było widoczne po zamyślonym wyrazie jej twarzy. W końcu jej wzrok powrócił do mężczyzny, a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Może. Chociaż, wcześniej to też były słowa bardziej pojedyncze. Możliwe, że jest jeszcze za młody, by porozumiewać się z nami jak tylko zechce? – Raz jeszcze zerknęła na misia, lecz potem jej wzrok skupił się na kuropatwie, sprawnie przygotowywanej przez Troya.
Gdy ich kolacja wylądowała nad ogniem, Raena przyglądała się wesoło trzaskającym płomieniom.
- Wierzę w twój talent kulinarny – powiedziała cicho, śmiejąc się pod nosem. Musiała przyznać, że dawno nie jadła mięsa, a tym bardziej kuropatwy, więc szykowała się ciekawa kolacja.
Wkrótce oboje pogrążyli się w ciszy. Z lasu dobiegały odgłosy zwierząt, wiatr cicho poruszał koronami drzew, jedynie Alven głośniej harcował biegając wokół Uszatej i łapiąc coś, a czasem mruczał, gdy przewracał się na grzbiet i łapał tylną łapę.
- Dawno nie miałam okazji spędzić tak spokojnego wieczoru – powiedziała cicho, przerywając milczenie, które zapanowało między nimi. Szczerze, wcale nie czuła się jakoś źle, ta cisza należała do tych raczej przyjemnych niż niezręcznych.
- Lubię czasem posiedzieć w ten sposób. To dobry moment na miły odpoczynek, jeśli oczywiście do umysłu nie wpadają dziwne przemyślenia – zaśmiała się cicho. Może, gdyby nie było Troya, zaczęłaby rozmyślać o tym co się stało, co teraz z nią będzie, jak sobie poradzi. Z drugiej strony, tyle czasu była zdana sama na siebie i jakoś jeszcze żyła.
- Byłeś kiedyś zakochany? – zapytała nagle, zupełnie nie panując nad tym co mówi. Pytanie zwyczajnie wyrwało się z jej ust, co zaskoczyło ją samą. Od razu spojrzała na płomienie, unikając wzroku lisołaka, licząc na to, że nie dosłyszał tego, o co zapytała.

Re: [Smocza przełęcz] Tak musiało być

: Wto Lip 12, 2016 7:22 pm
autor: Troy
- Hmmm... nie wiem - odparł naturalnie.
- Może kiedyś, ale nigdy nie tak, żeby zostać... to znaczy ja chciałem, ale dziewczyny raczej nie chcą być przy mnie. Kobiety znaczy się. Mówią, że jestem przygodą, a potem odchodzą, a ja za szybko się angażuję. Za dużo chcę... Nie wiem czy to zakochanie. Bo czy to źle, że jeśli kogoś lubię, to się o niego troszczę? Że chcę się kimś zaopiekować? Te kobiety, które znałem, mówiły mi, że to co czuję to nie miłość, więc czy to było zakochanie, czy nie? Nie wiem już sam. Ale przecież skoro czułem to w środku, to chyba kochałem, prawda? No więc chyba byłem zakochany, ale bez wzajemność. Miałem złamane serce, więc tak... byłe zakochany - odparł w końcu z pewnością. Przez cały czas kiedy mówił obracał ich kolację na ruszcie.
- A ty? Byłaś zakochana? - zapytał i spojrzał na nią z uśmiechem.

Re: [Smocza przełęcz] Tak musiało być

: Śro Lip 13, 2016 3:18 pm
autor: Raena
Mimo że Uszata uznała swoje pytanie za głupie i nie na miejscu, Troy bez wahania zaczął odpowiadać. Sam do końca nie był przekonany, motał się w swojej wypowiedzi, a Raena słuchała zaciekawiona, przyglądając się mu uważnie. Po słowach wyjaśnienia, łapania tego co najważniejsze, lisołak doszedł do wniosku, że był zakochany, tylko w tym uczuciu brakowało wzajemności. To takie przykre, ci którzy dają z siebie tak dużo, oddają całe swoje serce, nigdy nie otrzymują takiego uczucia, na jakie zasłużyli. Uszata westchnęła cicho, bo zrobiło jej się żal Troya, który całym sobą pokazywał jak to jest być kimś wesołym, pozytywnym… A tutaj takie nieszczęście w miłości.
Króliczyca nie spodziewała się, że lisołak odbije pałeczkę i zada jej takie samo pytanie. Przez dłuższą chwilę milczała, wgapiona w niego.
- Wiesz… - zaczęła powoli. Jeszcze przez moment wahała się co chce powiedzieć i czy w ogóle chce tego, ale z drugiej strony…
- Zanim mnie spotkałeś, miałam kogoś, kto obdarzył mnie tym pięknym uczuciem. Ja zrobiłam to samo, zakochałam się, pokochałam tę osobę. Przez długi czas było nam naprawdę dobrze. To była moja pierwsza miłość – zaśmiała się cicho, choć można był wychwycić w tym smutną nutę.
- Potem odszedł, zupełnie, pokłóciliśmy się, opuścił mnie i więcej go już nie zobaczę. – Jej oczy zaszkliły się lekko, Raena z trudem powstrzymywała łzy, nie chcąc po prostu rozpłakać się tutaj jak malutki króliczek.
- Złamał mi serce tak bardzo… Zawsze uważałam, że jestem sama, że nie ma kogoś, kto pokocha takiego odmieńca jak ja, wtedy zjawił się on i … A teraz jestem z Alvenem, zostaliśmy tylko my. – Uśmiechnęła się lekko, a z kącika jej oczu popłynęła łza, którą raz dwa wytarła wierzchem dłoni.
- Ale to już… Dam radę… Muszę. Po prostu muszę – powiedziała bez większego przekonania, a zaraz potem spojrzała na kuropatwę.
- To jak? Gotowa? – zapytała Troya, tak nagle i nieco bezsensownie zmieniając temat.

Re: [Smocza przełęcz] Tak musiało być

: Śro Lip 13, 2016 10:35 pm
autor: Troy
Troyowi zrobiło się strasznie przykro. Nie sądził, że swoim pytaniem wzbudzi niemiłe wspomnienia. Po prostu zapytał, nie zastanawiał się nad tym co odpowie jego towarzyszka. Zrobił to tak naturalnie, że do głowy by mu nie przyszło, że może zrobić jej tym przykrość. Spojrzał na nią wielkimi, zielonymi oczami.
- Tak mi przykro - powiedział szczerze i ze smutkiem, ale zaraz potem uśmiechnął się lekko.
- Teraz macie mnie - dodał i zupełnie nie słuchał już pytania dotyczącego ich kolacji. Bez wahania wstał, podszedł do swojej nowej towarzyszki, uklęknął, pochylił się i objął ją mocno i czule, jak gdyby znali się od lat i byli najlepszymi przyjaciółmi. Zrobił to tak spontanicznie, że znów nie zastanowił się, jak zareaguje Raena. Po prostu podszedł i przytulił ją mocno. Jego mama mówiła, że czasem wystarczy kogoś objąć, że nie trzeba wielu słów, wystarczy trochę czułości.
- Nie płacz, proszę - pogładził ją łagodnie po plecach.
- Teraz i ty i Alven macie mnie i ja się wami zajmę, nie musisz być już smutna. Zobaczysz, zabiorę was do moje wioski, moja mama na pewno cię polubi, będziesz mogła z nami zamieszkać, a potem zbudujemy ci chatkę. Ludzie z wioski nam pomogą, oni nie boją się nowych i chętnie opiekują się takimi jak my. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.

Re: [Smocza przełęcz] Tak musiało być

: Czw Lip 14, 2016 4:35 pm
autor: Raena
Lisołak nie pozostał obojętny na wyznanie Raeny. Jej słowa dotarły do jego serca, a to odbiło się smutkiem w jego oczach. Uszata pokręciła głową, uśmiechając się lekko, ale żadne słowa nie przeszły jej przez gardło. Nie chciała, żeby ta krótka historia sprawiła mu przykrość, niepotrzebnie o niej wspomniała, a teraz nie miała siły by powiedzieć cokolwiek.
Troy próbował pocieszyć Króliczycę, zapewnił, że teraz mają jego, że on ich nie opuści. Raena chciała coś powiedzieć, lecz w tym momencie mężczyzna podszedł do niej i bez zbędnych ceregieli przytulił ją do siebie. Króliczyca zesztywniała zupełnie zaskoczona takim podejściem, lecz kiedy poczuła ciepło Troya i jego szczere emocje, rozkleiła się zupełnie. Łzy zaczęły płynąc po jej policzkach, emocje hamowane przez ten cały czas przebiły się przez mur oddzielający jej serce od cierpienia. Raena przytuliła się mocno do Troya, szukając ukojenia w jego ramionach. Czuła się jak małe dziecko, które chowa się w ramionach rodzica przed czymś, co je przestraszyło.
Przez długą chwilę nic nie mówiła, poddając się tej fali emocji. Może właśnie tego potrzebowała? Oczyszczającego płaczu, który przyniesie jej ulgę, może nie na długo, ale chociaż na chwilę, a obecność lisołaka i jego troska sprawią, że nabierze energii by dzielnie stawić czoła kolejnym chwilom słabości.
- Dz.. dziękuję – powiedziała w końcu, pociągając nosem. Chwilę potem odsunęła się delikatnie i popatrzyła na Troya. Wierzchem prawej dłoni przetarła policzek, ścierając z niego łzy.
- Chcesz zabrać mnie do wioski? – zapytała nieco zaskoczona taką decyzją. Tak naprawdę nie miała celu, nie miała gdzie się podziać. Do niedawna droga, którą kroczyła, była jasno wytyczona, lecz teraz wszystko się zmieniło.
- Wybacz, że tak się rozkleiłam – odezwała się po chwili i raz jeszcze pociągnęła nosem.
- Jeszcze stanę na nogi, może nie teraz, ale kiedyś na pewno… To wszystko stało się tak nagle. Nie bardzo wiem co ze sobą zrobić – powiedziała, uśmiechając się smutno, choć nieco przepraszająco.
- Nie chciałam zasypywać cię moimi problemami, przepraszam – dodała jeszcze i spojrzała na misia, który siedział spokojnie, przyglądając się całej scenie.
- Czuję się zagubiona, ale w końcu znajdę swoją ścieżkę, którą powinnam iść. Taką mam nadzieję – powiedziała spokojnie i przetarła oczy, pozbywając się kapiących łez.
- Myślisz, że to dobry pomysł by zabrać mnie tam? Do wioski? Ja.. ja nie jestem taka jak ty…

Re: [Smocza przełęcz] Tak musiało być

: Sob Lip 16, 2016 9:49 pm
autor: Troy
- Nie musisz być taka jak ja - odparł.
- Nie rozumiem dlaczego miałabyś taka być, w mojej wiosce każdy jest inny, my nie boimy się odmieńców, nieważne czy masz sierść, czy umiesz zmieniać się w drzewo, a może w wilka, ważne jaka jesteś w środku. Przecież nie każdy wilkołak jest zły, nie każdy smok pali miasta, nie każdy elf to łucznik, który zabija z zimną krwią. Ważne jest to co nosimy w sercu i jacy jesteśmy dla innych, a nie to, czy potrafimy zmienić się w jelenia.
- Proszę. - Troy jak zwykle bez zbędnych ceregieli chwycił dziewczynę za rękę. - Nie myśl, że zrzucasz mi na barki problemy, że mnie zasmucasz, to tak nie działa. Jestem tu, bo chcę, możesz mi mówić o wszystkim. Wiem, że może wydaję się trochę nieokrzesany, ale przecież to nie znaczy, że nie umiem zwyczajnie wysłuchać czy pocieszyć. To, że mi przykro to po prostu empatia, tak już mam i ty zapewne też. Nie obwiniaj się, bo nie masz o co. - Wyciągnął do niej drugą rękę i pogładził ją po policzku jednocześnie ścierając z niego łzy. Nie był to iście romantyczny gest, raczej coś w rodzaju pocieszenia. Jego dłoń dotknęła jej mokrej skóry, lecz była to bardziej dłoń ojca niż kochanka.
- Wszystko będzie dobrze, tak? - Spojrzał na nią poczciwymi oczami i wsunął opadający kosmyk jej czarnych włosów za ucho, niczym brat opiekujący się młodszą siostrą.
- A teraz może zjemy kolację, co?

Re: [Smocza przełęcz] Tak musiało być

: Pon Lip 18, 2016 1:47 pm
autor: Raena
Raena patrzyła na Troya. Może faktycznie bycie odmieńcem nie miało znaczenia? Z drugiej strony lisołak wcale nie wiedział kim jest istota, z którą właśnie rozmawia. Zawsze była uczona tego, że nie każdy jest dobry, nie każdy ma dobre serce i zamiary, a ona nie jest kimś, kogo można spotkać każdego dnia w Alaranii. Takich jak ona nie ma, a przez to może stać się cennym łupem dla wielu złoczyńców. Chciała opowiedzieć o tym, ale coś jej nie pozwoliło.
Wkrótce Troy ujął jej rękę i powiedział coś, co sprawiło, że zrobiło jej się miło na sercu. Gdy starł łzy z jej policzka, na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Nieczęsto można spotkać istoty o tak szczerym sercu i miłym nastawieniu do innych – powiedziała spokojnie.
- Dziękuję, że mnie wysłuchałeś, dziękuję, że próbujesz mnie wspierać, to wiele dla mnie znaczy. – Przez chwilę patrzyła na niego i nabierała pewności, że może mu pokazać kim jest.
- Zanim zaczniemy jeść. – Spojrzała w stronę ogniska i westchnęła cicho, ale nie było to coś negatywnego.
- Chciałabym ci pokazać kim jestem. – Ponownie zerknęła na Troya, tym razem uśmiechnęła się nieco pewniej.
Po chwili kobieta wstała i odeszła kawałek od lisołaka.
- Zaczekaj tutaj chwilkę – powiedziała spokojnie i udała się w stronę drzew, za którymi zniknęła. Po niedługim czasie wyszła z lasu w swojej prawdziwej formie, połączeniu królika z człowiekiem.
- Oto kim jestem – powiedziała spokojnie, jej długie, królicze uszy poruszyły się, tak samo jak ogonek. Mocne, królicze nogi pokryte futrem wydawały się być niezwykle silne.
- Proszę, nie uciekaj – uprzedziła Troya, gdyby tylko poczuł strach na jej widok.
- Tak wyglądam… Jestem królikiem. – Spuściła nieco głowę, trochę zawstydzona, a może niepewna? Nie wiedziała jak Troy zareaguje na jej wygląd, miała tylko nadzieję, że nie ucieknie w popłochu.

Re: [Smocza przełęcz] Tak musiało być

: Sob Sie 06, 2016 6:30 pm
autor: Pani Losu
Troy ucieszył się widząc prawdziwa postać Raeny. Nigdy nie był bardziej szczęśliwy. Była cudowna. Tym bardziej chciał zabrać ją do swojej wioski. Chciał się z nią zaprzyjaźnić, chciał być blisko niej i Alvena. I tak w dobrych nastrojach następnego dnia wyruszyli w podróż do miejsca urodzenia lisołaka. Niestety pogoda nie sprzyjała. Już trzeciego dnia ich wędrówki zaczęło padać. Deszcz lał, lał i lał, a oni nie mogli stać w miejscu. Wokół był tylko las, żadnej jaskini, tylko drzewa i deszcz. Pewnej, szczególnie deszczowej nocy rozpętała się burza. Pioruny waliły w drzewa, a te kładły się niczym młode brzozy pod toporami rosłych drwali. Ogień mieszał się z wodą. Rozpętało się piekło. Musieli uciekać, lecz widoczność była praktycznie zerowa. Deszcz, dym, płomienie, grzmot i pioruny. Zgubił Raenę... zgubił ją, nie wiedział gdzie jej szukać. Pamiętał, że kazał uciekać jej na północ, lecz gdzie teraz była północ? Szukał jej wiele dni, lecz deszcz zmył wszystkie ślady. Mogła pójść w każdą stronę. W końcu zrezygnował i sam wrócił do swojej wioski. Nie mógł już nic zrobić...