Smocza Przełęcz[Smocza przełęcz] Tak musiało być

Przełęcz dzieląca Góry Dasso i Góry Druidów. Po obu jej stronach, znajdują się ogromne, tajemnicze, wykute w sakle posągi smoków, strzegące tej górskiej przełęczy.
Awatar użytkownika
Raena
Szukający Snów
Posty: 188
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Królikołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

[Smocza przełęcz] Tak musiało być

Post autor: Raena »

Krzyk Cornoctisa sprawił, że w sercu Raeny wybuchł zupełny chaos. Irytacja, złość, smutek, żal mieszały się ze sobą zupełnie przyćmiewając to co do niego czuła. Jak mógł traktować ją w ten sposób? Co on sobie myślał? Czy naprawdę był taki bez serca? Uszata zacisnęła dłonie w pięści, patrząc na Smoka, który coraz bardziej przekraczał granice, których przekraczać nie powinien. Złość jej ukochanego była tak wielka, że Króliczyca była w stanie dostrzec fizyczne efekty tego wybuchu. Wcale jej się to nie podobało, miała ochotę go uspokoić, z drugiej strony powiedział jej tyle nieprzyjemnych słów, że nie ruszyła się z miejsca, tylko patrzyła na niego ze wściekłością w oczach.
Najgorszym momentem, który przelał czarę goryczy była chwila, w której Smok nie pozwolił jej na żadne słowa, po prostu przemienił się w Smoka, świadomie czy też nie, i bez niczego odleciał. Z początku zaskoczona Króliczyca patrzyła za nim, bo przecież on sobie tak żartuje, prawda? I zaraz wróci… Lecz wszystko wskazywało na to, że zostawił ją zupełnie samą.
- Wracaj tu! Znowu mnie zostawiasz samą! – wrzasnęła za nim zupełnie wściekła.
- Nienawidzę cię! – krzyknęła wyprowadzona z równowagi, a złość sprawiła, że z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Jak mógł postąpić z nią w ten sposób? No jak? Nigdy więcej mu nie zaufa, nie chce go widzieć i da sobie radę bez niego!
Alven ryknął coś, choć ten gest nie był groźny, bardziej przypominało coś, co wyrażało smutek.

Króliczyca ruszyła przed siebie, była zupełnie rozbita, ale wściekłość dawała jej taką energię, że nawet nie czuła zmęczenia. Nie wiedziała gdzie idzie, gdzie dotrze, po prostu szła przed siebie, a mały miś dreptał za nią. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego ile czasu minęło, poczuła zmęczenie dopiero po długiej drodze pieszo. Nie bardzo wiedząc gdzie mogłaby się ukryć, postanowiła przybrać postać króliczka, żeby schować się gdzieś wraz z misiem i zwyczajnie odpocząć. Alven zobaczył małe stworzonko, które poruszało zabawnie wąsikami i uszami, a to zdecydowanie przykuło jego uwagę. Gdy tylko króliczek odwrócił się do niego tyłem, z cichym warknięciem rzucił się na niego i powalił na brzuch, po czym zaczął ciągać za uszy, które trzymał w pyszczku. Królik rozpaczliwie machał przednimi łapkami, nie miał jak uciec od niedźwiadka, który najwyraźniej uznał ten moment za idealny do zabawy. Mimo tego jak parszywie czuła się Raena, wiedziała, że Alven próbuje poprawić jej humor. Przez dłuższą chwilę dokuczał jej w ten sposób, lecz w końcu odpuścił i zszedł z niej, po czym tknął jej pyszczek swoim noskiem. Króliczyca wtuliła się w jego futro i w bezpiecznym ukryciu oboje poszli spać.
Raena zbudziła się jako pierwsza, powoli przeciągnęła się w króliczej postaci i przeszła się trochę by zobaczyć, czy okolica jest bezpieczna. Gdy wszystko było w porządku, zbudziła Alvena, miś od razu zabrał się za poszukiwanie jedzenie, Uszata towarzyszyła mu przy tym, a kiedy nadszedł czas, króliczyca przybrała ludzką postać i oboje ruszyli w dalszą drogę.
Słońce przesuwało się po niebie, a oboje nadal wędrowali przed siebie. Raena nadal była wściekła na smoka, który zostawił ja kolejny raz. Nie rozumiała jak mógł jej zrobić coś takiego - doskonale wiedział, że nie są bezpieczni, a opuścił ją… Przez całą drogę biła się z myślami, nie wiedziała jak teraz będzie wyglądać jej życie, co ma ze sobą zrobić... Cornoctis zwyczajnie ją zostawił…
Powoli zapadał zmrok, Uszata dalej szła przed siebie, aż dotarła do miejsca, które kojarzyła. Nawet nie zauważyła kiedy znalazła się w pobliżu przełęczy, którą dobrze znała - to tutaj znajdowała się jaskinia, w której kiedyś była ze smokiem. Uszata westchnęła cicho i spojrzała na misia kroczącego obok niej, on też wiedział gdzie jest…
W pewnym momencie kobieta dostrzegła światło gdzieś przed sobą. Była to łuna, która pochodziła od ognia. Powoli ruszyła w tamtym kierunku, lecz stała się ostrożniejsza. Z oddali dobiegały ją jakieś głosy, schowała się w pobliskich krzakach, zabrała ze sobą niedźwiadka i nakazała mu milczenie, lecz nie było to zbyt łatwe, bo aż rwał się do dalszej drogi. Uszata dostrzegła sylwetki osób, które zmierzały w stronę jej kryjówki, były to istoty, z którymi wcześniej rozmawiał Smok, to przed nimi uciekali… Ale co oni tutaj robili? Przecież mieli ich zgubić, jak dostali się właśnie tutaj? I to był właśnie pierwszy moment, w którym żałowała, że Cornoctisa nie było przy niej…
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

Czy to rzeczywiście była prawda? Doszedł do końca puszczy? Przecież nieraz już wędrował i to o wiele, wiele dłużej, a las nie kończył się. Teraz było inaczej, właśnie stanął na skraju lasu. Przed nim rozciągało się pasmo gór, po jego prawej również, a pomiędzy nimi wielka przepaść. Jakby ktoś zrobił pomiędzy górami przerwę. Pomyślał o krasnoludach. Spotkał raz jednego, opowiadał mu, że jego lud drąży w ziemi, że góry to ich królestwo, ale przecież oni nie mieszkali w Środkowej Alaranii. Poza tym, nikt nie dał by rady wyrąbać takiej dziury pomiędzy górami!

Troy stał i rozglądał się. Nie wiedział, czy powinien iść dalej. W sumie po co? Już długo był poza domem, trzeba mu było wracać. No i ta otwarta przestrzeń. Zdecydowanie nie była jego domeną. Spory kawał ziemi bez drzew, bez lasu, bez cienia, w którym można było się schować. Takie... niebezpiecznie.
- Hmmm... - westchnął głośno robiąc dziwne miny. I kiedy już miał zdecydować, że jednak to miejsce bez drzew nie podoba mu się i wraca, dostrzegł w oddali coś co się poruszało. Automatycznie przykucnął, tak by był jak najmniej widoczny. Zmrużył zielone ślepia i skupił się na mniejszej postaci.
"Hej!" pomyślał. "Niedźwiadek! Normalnie mały niedźwiedź! I dziewczyna! On idzie z nią? Może to jego mama..." Dla Troya nie było nic dziwnego w tym, że kobieta może być mamą niedźwiadka. W końcu jego mama była mamą lisa i też czasami chodzili razem, a on znajdował się w zwierzęcej postaci. Na razie postanowił przyjrzeć się nieznajomym z daleka, uznał, że jego ciekawość dopiero za chwile zdecyduje czy iść za nimi, czy też nie.
Awatar użytkownika
Raena
Szukający Snów
Posty: 188
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Królikołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Raena »

Raena siedziała w ukryciu, trzymając niedźwiadka, który wręcz rwał się do tego by pobiegać. Pomyśleć, że akurat teraz zachciało mu się harców!
- Cicho Alven, nie mogą nas usłyszeć – powiedziała do niego, gdy zawarczał niezadowolony.
W pewnym momencie grupka poszukiwaczy rozdzieliła się, dwie osoby zostały jakiś kawałek od Króliczycy, zwykły człowiek mógłby mieć problem z rozpoznaniem ich, ale Uszata nie mogła narzekać na kiepski wzrok. Doskonale zdawała sobie sprawę, że herszt tej bandy poszedł gdzieś z dwójką towarzyszy, a na czatach została jakaś kobieta i mężczyzna. Zapewne mieli pilnować tego miejsca, bo w końcu jego nazwa była bardzo sugestywna. Raena zmarszczyła brwi - nie podobało jej się to co widziała, a jeśli Cornoctis postanowi wrócić? Co wtedy zrobi? Z resztą… Zostawił ją, znowu obraził się i zwyczajnie odleciał, czy tak wygląda miłość? Czy właśnie to powinna czuć? Ból rozrywający serce, łzy cisnące się do oczu.
- No już, przestań – upomniała siebie i pokręciła mocno głowa, chcąc pozbyć się tych nieprzyjemnych uczuć i skupić na tym co miało miejsce tu i teraz.
- Alv… - Chciała odezwać się do misia i powiedzieć, że postanowiła zmienić drogę ucieczki i odejść jak najdalej tego miejsca, ale zobaczyła, że niedźwiadek za nic miał sobie niebezpieczeństwo i wesoło tuptał w kierunku niczego nieświadomej dwójki strażników.
- Alven! - zawołała, choć wcale nie głośno, żeby nikt jej nie usłyszał. Robiła co mogła, ale miś nie zwracał na nią uwagi. Co się z nim dzieje? Zawsze słuchał, nigdy nie robił jakichś głupich rzeczy, a teraz zachowuje się zupełnie bezmyślnie!
Raena postanowiła skradać się pośród zarośli, by mieć na oku Alvena.
- Patrz, jedzenie przyszło – powiedziała kobieta, śmiejąc się złośliwie do swojego kompana.
- Pieczone mięsko? Czemu nie – odpowiedział jej i wstał, wyciągając sztylet.
Uszata aż skuliła się widząc błysk ostrza, który odbił płomienie pochodni.
- Zostaw go! – krzyknęła i wybiegła z krzaków. Miała łuk, mogła go wykorzystać, ale nie chciała nikomu robić krzywdy.
- O proszę, jedzenie i nieco rozrywki – roześmiał się jeden z pilnujących tego miejsca.
- Alven chodź tutaj! – zignorowała słowa mężczyzny, zobaczyła, że jego towarzyszka sięga po swój łuk i strzałę.
- Dwie pieczenie na jednym ogniu – powiedziała pod nosem i podeszła bliżej niedźwiadka.
- Alven… - Raena sięgnęła po swój łuk.
Niedźwiadek zaryczał po swojemu i spojrzał na Uszatą, po chwili powoli zaczął zmierzać w jej kierunku.
- Zabawmy się – rzucił mężczyzna i splunął na ziemię, nie spuszczając oczu z Raeny.
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

Troy zaczął podążać za niedźwiadkiem i jego mamą. No... może nie dosłownie, po prostu przesuwał się równolegle do ruchów tej dwójki. Kiedy natrafił na skały zaczął cicho wspinać się po nich, by znaleźć się wyżej. Skały były bardzo wyboiste więc lisołak z łatwością wdrapał się jakieś dwa metry nad ziemię. Nie był szczególnie dobry we wspinaczce, ale jeśli miał gdzie postawić łapy dawał sobie radę. Z zaniepokojeniem przyglądał się teraz niedźwiadkowi, który szedł w stronę obozu jakiś ludzi. Troy czuł, że to nie wróży nic dobrego. Był na tyle blisko by słyszeć co mówią i na tyle daleko by pozostać niezauważonym.

"O nie! Chcą zabić niedźwiadka i jego mamę!", krzyknął w duchu. Przecież nie mógł na to pozwolić. Zobaczył, że dziewczyna idzie w stronę tamtych ludzi, najwyraźniej chcąc ratować życie małego niedźwiedzia. Widział jak strażniczka obozu wyciąga łuk i celuje w nią. Potem to samo zrobiła niedźwiedzia mama. Co miał robić? Przecież powinien pomóc jej i niedźwiadkowi, w końcu tamci chcieli go zjeść! A ją skrzywdzić. Może nie znał za dobrze świata zewnętrznego, ale doskonale rozumiał, co obcy chce zrobić niedźwiadkowej mamie.
Troy po cichutku sięgnął po swój łuk, a potem po strzałę. Był bardzo ostrożny, nie chciał zdradzać swojej pozycji. Pomyślał, że jest na tyle blisko, by trafić kobietę w stopę, tak by upadła. Przecież nie miał zamiaru nikogo zabijać. Co do mężczyzny musiał działać instynktownie.

Wziął głęboki oddech. Napiął cięciwę. Wycelował. Puścił! Strzała przeszyła powietrze, a zaraz potem do jego uszu dobiegł straszliwy krzyk strażniczki. Tak! Trafił prosto w stopę! Strzała przebiła ją i przygwoździła kobietę do ziemi. Z bólu puściła łuk i stała się bezbronna. Niewiele myśląc Troy sięgnął po kolejną strzałę i wymierzył ją w mężczyznę z nożem. Trafił w udo. Nieźle. Mężczyzna również zawył z bólu i upadł na na ziemię. Element zaskoczenia sprawił, że Troy miał ogromną przewagę.
- Uciekaj! - krzyknął do niedźwiadkowej mamy, wyłaniając się z kryjówki.
- Uciekaj!
Awatar użytkownika
Raena
Szukający Snów
Posty: 188
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Królikołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Raena »

Raena doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że wpakowała się w niesamowite bagno i to jeszcze przez Alvena, który zachowywał się jak nie on. Teraz stała naprzeciwko dwójki złoczyńców, trzymając swój łuk ze strzałą wspartą na cięciwie. Wystarczył jeden gwałtowny ruch ze strony tamtych, a jej strzała poszybowałaby w ich kierunku, lecz tym razem poparta magią.
W pewnym momencie stało się coś, czego się nie spodziewała. Kobieta, która celowała w nią ze swojego łuku, nagle upuściła go i zawyła z bólu.
- Cornoctis? – Uszata rzuciła odruchowo zupełnie zdezorientowana. Czyżby przybył jej z odsieczą? Zrozumiał swój błąd i chciał go naprawić? Alven zaryczał głośniej, choć wciąż było to raczej urocze niż straszne i nieco odbiegł od napastników. Króliczyca powiodła wzrokiem do mężczyzny, który zwijał się z bólu, a z jego uda wystawała strzała. To nie było podobne do smoka, to na pewno... To jednak nie był on… Nie wrócił… Króliczyca stała jak wmurowana, nie robiła nic, jednie opuściła łuk i schowała strzałę. Nie wiedziała co się dzieje, znowu czuła ból po tym jak została potraktowana przez kogoś, kto był dla niej tak bardzo ważny.
Z tych przykrych rozmyślań wyrwał ją głos jakiegoś mężczyzny, dobiegał do niej jakby z oddali, z innego świata. Nieco nieobecnym wzrokiem powiodła w kierunku, z którego słyszała głos, zobaczyła młodzieńca, który trzymał łuk w ręku. Pomógł jej, zupełnie bezinteresownie…
Raena podbiegła do misia i popchnęła go w stronę, z której przyszli, nie mając zamiaru pozwolić mu na kolejną samowolkę, nie w takim momencie. Gdy znalazła się w bezpiecznej odległości, schowała się za gęstymi krzakami, tuż pod rozłożystym drzewem i dysząc ciężko próbowała uświadomić sobie co się właśnie stało. Alven przysiadł przed nią i przyglądał się jej przekrzywiając nieco łeb.
- To nie był Cornoctis – powiedziała do niego, niemal słysząc pytanie, które odbijało się w jego spojrzeniu. Na jej słowa jakby nieco posmutniał.
- Nie wiem kto to był, ale pomógł nam, nie to co ten, którego pamiętasz – powiedziała nieco ostrzej i po chwili zmieniła pozycję, przyklęknęła przed Alvenem i westchnęła cicho.
- On nie wróci, nie chce nas, dobrze to widziałeś… Nie interesuje go to co teraz się dzieje. Zostaliśmy sami i musimy sobie poradzić… - Pogłaskała misia po głowie, a w jej oczach pojawiły się łzy, lecz nie pozwoliła im płynąć.
- Ciekawe kim był tamten mężczyzna… Wydaje mi się taki całkiem znajomy, choć nigdy wcześniej go nie widziałam… - odezwała się po chwili. Miś jakby słuchał i rozumiał wszystko co mówiła, kiedyś przemówił do niej, a od dłuższego czasu milczał. Teraz wstał i zawarczał jakby nieco weselej i kilka razy podniósł przednie łapki uderzając nimi lekko o ziemię, a potem czmychnął gdzieś w krzaki.
W łebku Alvena pojawiła się wizja, chciał uszczęśliwić swoją przyjaciółkę, więc pobiegł na poszukiwania mężczyzny z łukiem, bo taki ktoś na pewno sprawi, że Raena się uśmiechnie.
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

Niedźwiadek nie mógł znaleźć lisołaka, dlatego, że ten dopiero gramolił się po skałach by zejść. Wejść było prosto, gorzej znów znaleźć się na miękkiej równinie. W końcu się udało! Troy od razu schował się pomiędzy drzewami. Widział, w którą stronę uciekła niedźwiadkowa mama i ruszył za nią w pogoń. Choć lepiej nie zadawać mu pytania dlaczego?
Dosłownie chwilę przedzierał się przez zarośla. Sądził, że dziewczyna odbiegnie dalej, ale nie, ona siedziała pod drzewem i wyglądała dosyć marnie. Troy wyszedł zza krzaków za którymi się chował.
- Hej – powiedział cicho by nie wystraszyć dziewczyny.
- Musisz uciekać, oni zaraz opatrzą rany i zaczną cię ścigać, nie możesz tu tak sobie siedzieć. Gdzie masz niedźwiadka? Musimy uciekać – powtarzał.
- Chodź. – Wyciągnął do niej rękę.
- Znajdziemy niedźwiadka i wiejemy, znam dobre miejsce, żeby się ukryć. Chodź. – Jego dłoń wciąż trwała wyciągnięta w jej stronę. Jego wielki, puchaty ogon poruszał się niespokojnie. Machał nim siarczyście, to w prawo to w lewo, ewidentnie się niepokojąc. Duże uszy, wyrastające spod gęstej czarnej grzywy obracały się we wszystkie strony, nasłuchując czy ktoś nie nadchodzi. Był ubrany w długie lniane spodnie i prostą białą koszulę, nic więcej. Część włosów zapleciono w dwa warkocze, a część była rzucona na plecy w nieładzie. We włosach miał pełno malutkich warkoczyków, a na nie nawleczone koraliki i poprzyczepiane piórka. Widać było, że nie mieszka w mieście. Lekko pochylona postawa, lisie uszy i ogon – to wszystko świadczyło o tym, że naprawdę świetnie zna las. Przez plecy miał przewieszony łuk i kołczan ze strzałami, lecz co najdziwniejsze u jego pasa wysiały stare, podniszczone skrzypce.
- No dalej, musimy uciekać – powtórzy chyba po raz trzeci.
Awatar użytkownika
Raena
Szukający Snów
Posty: 188
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Królikołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Raena »

Miś szukał, niuchał, nie mógł znaleźć niczego ani nikogo, a przecież tak bardzo chciał pomóc Uszatej, która była smutna, choć czasem tego nie pokazywała. Może i był mały, ale rozumiał uczucia, przynajmniej te najprostsze. Niewiele myśląc szedł przed siebie, schowany w zaroślach i nadal rozglądał się za kimś szczególnym.
Tymczasem Króliczyca pozostała w ukryciu, nasłuchiwała tego czy ktoś idzie, czasem odzywała sie cicho wołając Alvena, ale ten jej nie słuchał. Powoli zaczynało się w niej gotować, była zła na Smoka, Alvena, na tamtych zbirów, na pogodę, porę dnia, niebo, ziemię i to rozłożyste drzewo, pod którym się ukryła. Jednocześnie czuła smutek, który wręcz rozdzierał ją na kawałki z każdą kolejną sekundą i na to też była zła.
- Alven! – powiedziała głośniej, słysząc szelest wśród zarośli, ale zamiast niego pojawił się mężczyzna, Uszata gwałtownie sięgnęła po strzałę i już po chwili była gotowa by przygotować się do obrony, ale w pewnym momencie zawahała się.
- Ja cię znam – powiedziała i nieco przekrzywiła głowę. Tak! Teraz potrafiła rozpoznać, to był ten, który wtrącił się w jej potyczkę. Uszata przyjrzała się mu uważnie, jego wzrok wędrował na prawo i lewo, tak samo jak ogon, którym ten osobnik był obdarzony.
- Nie jesteś człowiekiem – powiedziała, jakby właśnie odkryła coś niesamowitego. Przez to nie posłuchała tego co mówił i nadal stała w miejscu.
Przez dłuższą chwilę przyglądała się mu, ale zaraz potem jej brwi zmarszczyły się, a złość powróciła.
- Poradziłabym sobie – odezwała się i odpuściła wszelką obronę przy pomocy łuku.
- Oni wrócą, a jak to zrobią, to im pokaże! – warknęła niezadowolona, ale cóż, nie miała też innego wyjścia i podeszła do nieznajomego.
- Musze zabrać Alvena, nie wiem co się z nim dzieje. – Zupełnie zapomniała o grzeczności, ale widać było, że złość jaką przed chwilą pokazała po prostu minęła, ot tak.
- Oni nie polują na mnie, nie wiedzieli o moim istnieniu, polowali na… Na kogoś innego. – Na wspomnienie Cornoctisa spojrzała gdzieś w bok i nieco się zasmuciła, ale zaraz potem uśmiechnęła się nieco i zerknęła na grzywiastego, którego wygląd był zdecydowanie odmienny niż wszystkich innych, a to sprawiało, że czuła się przy nim jakoś tak… Lepiej, w końcu sama była inna.
- Znasz jakieś dobre miejsce na kryjówkę? Muszę stąd uciec, nie chce tutaj być. – Choć sprawa nie tyczyła się tamtej dwójki, a raczej wspomnień związanych z okolicą.
W pewnym momencie znowu usłyszała szelest zarośli, a do kryjówki wpadł Alven, który spojrzał na nieznajomego i nieco skulił się. Przecież to właśnie jego szukał i co? I nie potrafił. Burknął coś lekko otwierając pyszczek, ale potem podszedł do Raeny i spojrzał na nią wielkimi oczkami.
- Miałam cię szukać, zacznij mnie słuchać, co się z tobą dzieje... Musimy sobie radzić, nie możesz robić takich rzeczy – pouczyła go, choć było w tym coś z czułości, mimo padających słów.
- Uciekajmy. – Spojrzała na nieznajomego, w jej oczach była nadzieja, że pomoże im wyrwać się z tego miejsca, o którym chciałaby zapomnieć.
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

"Uuu jaka szkoda… a myślałem, że niedźwiadkowa mama będzie miła, przecież mamy są miłe… zazwyczaj…", pomyślał i posmutniał w duchu. Uratował ją, a ona jeszcze miała pretensje. To było takie smutne. Dlaczego ludzie tak źle się zachowywali… W dodatku celowała w niego i chciała zrobić krzywdę. Lisołak poczuł się oszukany. A przecież tylko chciał być dobry… Czemu wiecznie przydarzały mu się takie rzeczy, czemu nie mógł spotkać kogoś, kto będzie po prostu miły i dobry. Nie chciała z nim iść, nie chciała jego pomocy i jeszcze krzyczała na niego, że poradziłaby sobie sama. Troy westchnął i wzruszył ramionami. No bo co innego miał zrobić?
Nagle z krzaków wyłonił się mały niedźwiadek. Może przynajmniej on będzie miły – tak myślał Troy. W końcu zwierzęta zawsze były milsze niż ludzie. Lisołak opuścił dłoń, którą do tej pory miał wyciągniętą w stronę kobiety. Zrobił jakiś taki dziwny grymas na ustach i odwrócił się.
- Możesz iść ze mną, jeśli chcesz – powiedział smutno.
Awatar użytkownika
Raena
Szukający Snów
Posty: 188
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Królikołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Raena »

Uszata odniosła wrażenie, że mężczyzna nieco posmutniał, ale może jej się tylko wydawało. Raz jeszcze zerknęła na misia, by upewnić się, że na pewno będzie posłuszny, chociaż ten jeden raz, potem będzie musiała dowiedzieć się co takiego wpłynęło na jego zachowanie, choć podświadomie zdawała sobie sprawę. Westchnęła cicho i na chwilę przymknęła oczy.
- Jestem Raena – odezwała się do mężczyzny, ponownie zwracając swój wzrok w jego stronę.
- Potrzebuję twojej pomocy… - dodała po chwili i chciała coś powiedzieć, ale jej słowa zostały przerwane przez głośne przekleństwa, wszystko wskazywało na to, że dwójka stojąca na straży tego miejsca postanowiła wszcząć poszukiwania.
- Znasz jakąś dobrą kryjówkę? – zapytała nerwowo, nie chcąc ponownie wpaść na tamtych osobników.
Alven schował się za nogami Króliczycy czując, że gdzieś tam jest mężczyzna ze lśniącym sztyletem, którym zrobiłby mu krzywdę.
- Muszę uciec z tego miejsca, nie mogę zostać tutaj ani chwili dłużej, już i tak namnożyło się zbyt wiele problemów – westchnęła cicho i na chwile spuściła głowę.
- Odwdzięczę się za pomoc, masz moje słowo – dodała po chwili, chcąc przekonać nieznajomego by ten jej pomógł. Raena poprawiła łuk i kołczan po chwili odwróciła się do misia i przykucnęła przy nim.
- Musisz mnie słuchać, potem wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Wygrzebiemy się z tego, nie zostaniesz sam. – Pogłaskała niedźwiadka, bo przypuszczała, że właśnie tego się bał. Skoro Smok ot tak poszedł, to czemu ona miałaby z nim zostać? Ale Króliczyca nie była taka, nie miała zamiaru zostawić go na pastwę losu.
- Wybacz, mały boi się tego wszystkiego – odezwała się do mężczyzny, spoglądając po chwili na jego kitę, która nie przestawała się ruszać. Gdyby widział jej ogon… Ona miała taki mały, puchaty, zupełnie inny niż ten.
- Wszystko wyjaśnię gdy będziemy bezpieczni – odezwała się cichutko, jakby bała się, że ktoś ją usłyszy.
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

- Chodź już, niedźwiadkowa mamo – prosił. Kiedy dziewczyna zmusiła misia by szedł za nim, już bez pytania chwycił ją za dłoń i pociągnął za sobą.
- Musimy uciekać – nalegał. On też usłyszał zbliżające się niebezpieczeństwo. Co jak co, ale nie chciał pakować się w kłopoty. Chciał tylko pomóc kobiecie, nie spodziewał się, że ona będzie miała jakiekolwiek obiekcje w tej sprawie.
- Szybciej, szybciej – poganiał. Puścił rękę kobiety i zaczął biec w tylko sobie znanym kierunku. Od czasu do czasu sprawdzał, czy dziewczyna trzyma się dość blisko. Biegli i biegli. Lisołak znał drogę, ale musieli przedzierać się przez gałęzie i krzewy.
- Uważaj! – krzyknął do dziewczyny, kiedy przeprawiali się przez gęste krzaki jeżyn, o ostrych kolcach.
- Daj mi niedźwiadka – poprosił.
Małe niedźwiedzie miały bardzo ostre pazury i były bardzo ciężkie. Niestety poduszki na ich łapkach były dość delikatne. Troy wiedział, że jeśli go nie przeniesie nie pójdą dalej.
- Proszę, malutki daj się przenieść – przemówił spokojnie do misia. Pochylił się ku niemu i dał się obwąchać. Nie mieli zbyt wiele czasu, ale też łapanie znienacka takiego zwierzaka nie było bezpieczne. Czarnogrzywy wyciągnął ręce do Alvena. Miś obwąchał dokładnie jego dłonie.
- Nic ci nie zrobię. Chcę ci pomóc. Na pewno wiesz co do ciebie mówię. Oboje jesteśmy tacy sami. Ja lis, ty niedźwiedź. Mieszkańcy lasu. Muszę cię przenieść, rozumiesz? Poranisz sobie łapy jeśli tego nie zrobię – szeptał do małego misia i powoli zbliżał do niego ręce. Zwierzę pomrukiwało coś, aż w końcu dotknęło zimnym nosem dłoni Troya.
- No już, chodź do mnie – rzekł czule. Zbliżył się i chwycił niedźwiadka. Był ciężki, bardzo, ale lisołak wiedział, że bez względu na to, przeniesie go przez te zarośla i nie da go skrzywdzić. Raenie kazał ruszyć przodem, a on szedł za nią. Krok po kroku, powoli i ostrożnie, ale bez strachu. Równo. Noga za nogą. Chwilę to trwało, ale w końcu udało się. Przeszli na druga stronę. Troy odstawił niedźwiadka i pogłaskał go po głowie.
- Jeszcze kawałek – wyjaśnił i znów ruszył przodem. Biegli parę minut aż w końcu wyrosła przed nimi skalna ściana, cała pokryta pnącym bluszczem. Troy w pośpiechu zaczął dotykać zielonych liści winorośli.
- Tak, to tutaj – chwycił gałęzie bluszczu i odsunął je delikatnie, odsłaniając w ten sposób wejście do jaskini. W środku panował absolutny mrok.
- Wchodźcie, szybko – nakazał, a kiedy dziewczyna i niedźwiedź byli już w środku, sam wśliznął się do jaskini. Ogarnęła ich wszechobecna ciemność.
- Ciii… Wiem, że jest ciemno, ale jeśli rozpalimy ogień znajdą nas.
Awatar użytkownika
Raena
Szukający Snów
Posty: 188
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Królikołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Raena »

Raena nawet nie zareagowała, choć słowa, które padły z ust mężczyzny były naprawdę zaskakujące. Niedźwiadkowa mama? Przecież… Ona nie jest taka.
Króliczyca nie odpowiedziała, poczuła dłoń chłopaka i bez zbędnej zwłoki zaczęła biec za nim, Alven również posłuchał się i biegł tuż za dwójką towarzyszy. Gdy Raena poczuła, że chłopak wypuścił jej rękę ze swojego uścisku, nie zwolniła tempa, biegła za nim by jak najszybciej uciec z tego miejsca. Nawet nie liczyła czasu, nie zwracała uwagi na to jak długo już biegną, zupełnie jej to nie interesowało, po prostu chciała być jak najdalej od tego przeklętego miejsca i koniec!
Co jakiś czas zerkała czy miś jest razem z nimi, co jak co, nie chciała go zostawić, nie chciała by został sam i musiał radzić sobie bez jej pomocy, choć pewnie dałby sobie radę, to jednak… Przywiązała się do niego, nie chciała go zwyczajnie stracić.
- Postaram się – odpowiedziała wyrwana ze swoich myśli. Krzewy jeżyn były okropne, wbijały się w skórę jeśli ktoś wykazał się nieuwagą, drapały, były paskudne, choć owoce bywały naprawdę pyszne.
- Alvena? – zapytała zaskoczona, choć na początku przestraszyła się, że mężczyzna chce jej ukraść misia, ale w końcu kiwnęła głową, zgadzając się na to by pomógł mu w przeprawieniu się przez te krzaki.
- Chodź maleństwo, nic złego się nie stanie – powiedziała do Alvena, który na chwilę zaparł się na łapkach, nie chcąc iść dalej. Z jego pyszczka wydobyło się pomrukiwanie i ciche warczenie. Mężczyzna zaczął do niego mówić, powiedział, że jest lisem, Miś przekrzywił głowę przyglądając się mu, co zabawne, Raena wykonała dokładnie taki sam gest.
Alven zaczął obwąchiwać dłoń mężczyzny, nawet dotknął jej swoim zimnym noskiem, w końcu pozwolił na to by wziął go na ręce.
Raena była zaskoczona dobrocią jaką ich wybawca okazywał misiowi, był taki spokojny, czuły i naprawdę chciał pomóc. Nie spodziewała się, że po tym wszystkim co miało miejsce ostatnio, spotka kogoś kto jednak się nie odwróci w tak trudnym momencie.
Cała trójka ponownie zaczęła przedzierać się przez krzaki, powoli, spokojnie. Uszata szła jako pierwsza, wykonując polecenia mężczyzny, który znał ten teren nieco lepiej niż ona, w końcu to on wiedział gdzie zmierzają. Kobieta dostrzegła, że zbliżają się do końca tej nieprzyjemnej przeprawy, ostatnie kilka metrów pokonała nieco szybciej i wkrótce cała trójka była po drugiej stronie jeżynowych zarośli.
Alven podskoczył kilka razy, gdy mężczyzna odstawił go na ziemię. Widać było, że sam cieszył się z tego, że tę część ucieczki mają za sobą.
Raena podeszła do chłopaka, który zaczął gmerać przy bluszczu, który porastał skalną ścianę.
- Tutaj? – zapytała zaskoczona, bo żadnej kryjówki nie widziała, ale w tym momencie Lis odsunął bluszcz i ukazało się wejście do jaskini. Uszata uśmiechnęła się i bez wahania weszła do niej, zaraz za nią zrobił to Alven, który nie chciał zostać sam.
- Wątpię by chcieli przedzierać się przez jeżyny – szepnęła cicho. Wewnątrz jaskini panował mrok, choć jej wzrok pozwalał na to, by co nieco widzieć, nie była jak elfy czy jakieś nocne zwierzęta.
- Dziękuję, że nas tu zabrałeś i pomogłeś nam – odezwała się po chwili, w końcu gdyby nie on, kto wie co by było.
- Pierwszy raz widzę kogoś takiego jak ty. Powiedziałeś, że jesteś lisem, to dlatego masz taki ogon? – zapytała z ciekawością, choć nadal starała się być cichutko. Nawet Alven nie robił żadnego hałasu, choć chodził i niuchał po jaskini, szukając czegoś interesującego.
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

- No tak. To znaczy tak - drugie zdanie powiedziała już pewniej.
- Jestem lisem, lisołakiem konkretnie. Tak mówi moja mama. No i w sumie tak jest. Mam ogon, uszy, pazury, tylko koloru brak. Ale moja mama mówi, że jestem srebrnym lisem. To znaczy mam czarną sierść, ale jak lis jest czarny to mówią na niego srebrny. Tak jest w książce, którą dała mi moja mama. Tylko powinienem mieć białą końcówkę ogona. - Machnął kitą i położył ją sobie na kolanie.
- Ale nie mam, nie wiedzieć czemu. - Wzruszył ramionami i zaczął gładzić własny ogon.
- No i ta grzywa, taka dziwna, co nie? Ale taka sobie urosła. W sumie mogę się trochę przemienić i jej nie mieć, ale wolę jednak, żeby była. No i pazury też się przydają. A w ogóle to zmieniam się w lisa, tak całkiem.
- A ty? - Spojrzał na nią przekrzywiając zabawnie głowę. Nie miał pojęcia, czy go widzi, czy nie. To był po prostu naturalny odruch.
- Zmieniasz się w niedźwiedzia? Bo wiesz, jeśli tak, to może lepiej, żebyś nie robiła tego tutaj. Mało miejsca jest i w ogóle.
- Moja mama na przykład nie potrafi się zmieniać, ale to nic.
- A ten mały? To twój synek? Tak? Jesteś niedźwiadkową mamą?
Awatar użytkownika
Raena
Szukający Snów
Posty: 188
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Królikołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Raena »

Pomimo panującego mroku, Raena patrzyła na chłopaka, który od razu zaczął odpowiadać na jej pytania. Zrobił to w taki sposób, że Uszata nawet nie była w stanie przerwać mu monologu, ale co ciekawe, wcale jej to nie przeszkadzało. Cały czas przyglądała się mu, co jakiś czas marszczyła brwi, gdy coś było dla niej niejasne, wzrokiem spoglądała na ogon, o którym opowiadał, ale gdy skierował pytanie w jej stronę, dziewczyna zwyczajnie zrobiła wielkie oczy i z zaskoczeniem spojrzała na Alvena, a potem na mężczyznę.
- Zaraz, zaraz – zaśmiała się cicho i podniosła dłonie, jakby chciała by coś zwolniło.
- Zacznijmy od początku – westchnęła, choć nadal była zaskoczona faktem, że ktoś wziął ją za niedźwiedzia.
- Nie martw się, nie przemienię się w niedźwiedzia – zapewniła go, uśmiechając się lekko.
- Po prostu nie jestem niedźwiedziem. A Alven… Znalazłam go kiedyś na polani gdy przebywałam z … - Westchnęła cicho i pokręciła głową nie chcąc pamiętać niczego więcej.
- Myślałam, że jego mama jest w pobliżu, więc wygoniłam go do lasu, ale kiedy odchodziłam, on pobiegł za mną. Okazało się, że był tam zupełnie sam i nie chciał odejść ode mnie, a ja nie potrafiłam oprzeć się temu maleństwu i chciałam mu pomóc. Dlatego teraz jest ze mną – powiedziała, tym razem spoglądając na nowego towarzysza.
- Nie sądziłam, że może wyglądać jak mój synek, dlaczego o tym pomyślałeś? – zapytała z ciekawością, ale zaraz potem jej spojrzenie powędrowało do ogona.
- Nie rozumiem dlaczego jesteś srebrny, skoro masz czarne futro. Ciekawy z ciebie osobnik, nie miałam okazji poznać takiego zmiennokształtnego. Grzywa wcale nie jest taka dziwna, uwierz, są dziwniejsze rzeczy na tym świecie. – Tutaj miała na myśli swoje królicze uszy, ale o tym nie chciała mówić, jeszcze by uciekł ze strachu przed nią. Z drugiej strony spotkała kogoś takiego jak ona, z tą różnicą, że on na pewno miał innych towarzyszy swojej rasy, a ona? Była zupełnie sama...
- Wielu jest takich jak ty? To znaczy… Takich co przemieniają się w lisy? – zapytała z ciekawością.
- Znasz jeszcze inne zwierzęta, które się przemieniają jak.. Jak ty? – dodała po chwili, bo może on poznał kogoś takiego jak ona?
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

- Hmmm... - Lisołak zamyślił się na chwilę.
- Co zamieniają się w lisy to nie znam, ale wiem, że na pewno gdzieś są. U nas w wiosce jest dużo zwierzołaków. Tam ludzie nie są tacy jak w miastach i w innych miejscach. Nikomu nie przeszkadza, że ktoś przemienia się w zwierzę. W mojej wiosce mieszka Senia, ona jest driadą, ale umie przemieniać się w sarnę. Czasem odwiedza ją Innani, ona jest centaurzycą, ma pięęekną sierść. Zaraz obok mojego domu mieszka Fern i Roya, są ludźmi, ale ich synowie nie. Oni są kotołakami, mają ogony i uszy, jak ja, ale nie takie duże. To Terr i Oren, są tylko rok starsi ode mnie. Oren chyba niedługo się ożeni, tak myślę. Moja mama mówi, że oni zostali porzuceni w lesie, tak jak ja. No i mieszka z nami też Alek, on umie przemieniać się w lwa, ale nie jest zły, jest dobry. Ma żonę. Jest silny i często pomaga. A Rey jest trochę jak ptak, ma skrzydła, chociaż tak naprawdę jest fellarianinem, nie wiem za dużo o nim i o tych ludziach, tylko tyle ile nam opowiadał. A mówi niewiele.
- A kiedyś w lesie spotkałem wilka, który umiał przemieniać się w człowieka - mówił szybko i z podekscytowaniem, ale cicho, wiedział, że nie może być zbyt głośno. Nie na darmo przecież prowadził ich do kryjówki, skoro już tu byli to jego głośne peplanie mogłoby ich zdradzić. Dlatego starał się pilnować i nie podnosić głosu.
- Myślałem, że jesteś jego mamą. Chodzi za tobą i się nim opiekujesz, to znaczy tak sobie myślałem. A że on jest niedźwiadkiem, sądziłem, że ty też jesteś. Więc, nie umiesz się w nic przemieniać? - spytał znów przekrzywiając zabawnie głowę.
- Znasz jakieś czary? U mnie w wiosce Senia umie leczyć, Alek rozpala ogień dłońmi! Ale ja nie znam się na magii, ani trochę.
Awatar użytkownika
Raena
Szukający Snów
Posty: 188
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Królikołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Raena »

Uszata patrzyła na Lisołaka, jej oczy z każdą sekundą stawały się większe, a nadzieja błyszcząca w jej źrenicach stawała się coraz bardziej intensywna. Raena słuchała historii o kolejnych zmiennokształtnych, którzy żyli w pobliżu jej towarzysza. Cały czas czekała na to, aż powie, że ktoś może wyglądać tak samo jak ona. Jednak gdy skończył, Uszata nieco posmutniała i na chwilę spuściła głowę. Nie było kogoś takiego jak ona, była sama, nikt nawet nie słyszał o człowieku przemieniającym się w królika. Kobieta westchnęła cicho i zaraz potem spojrzała na mężczyznę, uśmiechając się przy tym.
- Masz tam wiele ciekawych istot – przyznała szczerze i westchnęła po raz kolejny.
- Ja… Ja nie wiem kim jestem, to znaczy... Wiem, ale nie chcę mówić kim, nie mogę ci tego pokazać. Jestem po prostu kobietą, ale za to znam rasę, o której wspomniałeś – zmieniła nagle temat, a jej oczy rozbłysły radością, bo w końcu wychowała się wśród Naturian, którzy stali się jej rodziną.
- Fellarianie wychowali mnie, to bardzo dobre istoty, są zupełnie niezwykłe. Choć nie jestem taka jak oni, wiem sporo na ich temat – dodała po chwili.
- Nie spotkałam wielu zmiennokształtnych, nigdy nie widziałam kogoś takiego jak ty, ale miałam okazję poznać przedstawicieli innych ras. I widzisz? Ludzie wydają się najbardziej okrutni – burknęła pod nosem i na chwilę spuściła głowę, ale zaraz potem ponownie ją podniosła.
- Miś jest takim moim małym skarbem, przyjacielem, nie potrafiłabym zostawić go wtedy samego. – Spojrzała na Alvena, który siedział teraz na tyłku i szturchał łapką jakiś mały kamyczek.
- Czary… Oczywiście, że znam! – W końcu do tego mogła przyznać się bez wahania.
- Chociaż czasem robię głupoty i czary nie wychodzą mi jak trzeba... Ale potrafię robić coś z naturą. Mogę korzystać z jej magii, nawet mój łuk jest czymś z nią związanym! – powiedziała z uśmiechem i zdjęła łuk z pleców.
- Widzisz, kiedy opieram strzałę na cięciwie, mogę wykorzystać magię, a wtedy strzała, która wbija się w coś lub... Lub kogoś… Wtedy z niej wychodzą pnącza, kwiaty… Przeróżne rośliny, które mogą pomóc mi w unieruchomieniu kogoś czy czymś podobnym. – Popatrzyła na Lisa, ciekawa jego reakcji.
- Kiedyś może pokażę ci jak to działa – dodała po chwili.
- A ty? Potrafisz walczyć, widziałam jak strzelasz z łuku. Jesteś całkiem dobry – pochwaliła go i pokiwała przy tym głową. Chwilę postem spojrzała w stronę wyjścia i nasłuchiwała przez pewien moment.
- Nikogo nie słyszę, myślisz, że poszli w inną stronę? – zapytała cichutko, jakby ktoś stał tuż przy wejściu i słuchał, czy kogoś nie ma w środku.
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

- Aleee, jejku, masz specjalne moce! Musisz mi pokazać! No wiesz... kiedyś - Lisołak był zachwycony tym co opowiedziała mu Raena. On nie znał się na magii i nigdy nie widział takich strzał, z których wyrastałyby rośliny. To musiało być wspaniałe!
- To jest przecież genialne! Mieszkałaś z fellarianami? O! Czyli że ty też masz skrzydła? - pytał zaciekawiony, bo umknęło mu, że dziewczyna powiedziała, że nie jest taka jak fellarianie.
- Pokażesz mi jak się przemieniasz? Jak masz skrzydła? Umiesz przemieniać się w ptaka? Rey nie potrafi, ale nie mówił nic, że tak jest u wszystkich. To musi być cudowne, móc latać! Chociaż ja też nie narzekam, jest fajnie tak jak jest. Dziwnie by było gdybym był lisem i umiał latać - zaśmiał się cichutko, żeby nie zdradzać ich kryjówki.
- Nie sądziłem, że kiedyś spotkam kogoś takiego jak ty. Ach, powiem ci, dobrze jest być kimś takim. Takim innym. Nie wiem, czy gdzieś na świecie są jeszcze takie czarne lisy jak ja, ale to nic. Jesteśmy wyjątkowi. Natura chciała dać nam coś specjalnego i tak właśnie się stało. Moja mama zawsze mówiła mi, że jestem jak rzadka roślina. Natura dała mi życie i tylko ona wie dlaczego, a ja mam tylko wierzyć, że miała w tym cel. I tak robię, wierzę, że jestem tym, kim jestem po coś. Jeszcze nie wiem po co, ale kiedyś przyjdzie taki dzień, że to odkryję. Ty też taka jesteś. Jesteś kimś wyjątkowym, możesz latać, wzbijać się w powietrze i obserwować świat z góry. Natura dała ci skrzydła, dała ci moc. Jesteś rzadkim kwiatem, który wyrósł z jakiegoś powodu i jestem pewien, że któregoś dnia odkryjesz z jakiego. - Uśmiechnął się pogodnie.
Zablokowany

Wróć do „Smocza Przełęcz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości