Smocza Przełęcz[Posąg Lodowego Smoka] Powrót do korzeni.

Przełęcz dzieląca Góry Dasso i Góry Druidów. Po obu jej stronach, znajdują się ogromne, tajemnicze, wykute w sakle posągi smoków, strzegące tej górskiej przełęczy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

[Posąg Lodowego Smoka] Powrót do korzeni.

Post autor: Galanoth »

Słońce grzało potulnie płyty skalne przełęczy. Promienie ciepła obejmowały wyżyny, góry, liczne rozpadliny, resztę świata przyćmiewając cieniem zachodzącej gwiazdy. Galanoth spokojnym krokiem przemierzał drogę wyrytą zaraniem dziejów, towarzyszyło mu niezidentyfikowane poczucie kontaktu z historią wykraczającą rozumienie śmiertelnika. Stopy stawiane na nierównym trakcie wiodły go przez pasma starych, głęboko zakorzenionych drzew przysłaniających grzbiety wysokich gór. W powietrzu czaił się spokój i wszechobecna cisza. Jakby nigdy nic się tutaj nie działo...
Pogoda dopraszała się o użytek. Pomarańczowy talerz tonął na horyzoncie, wpijał się w przestrzeń praktycznie nienaruszoną przez głupich, egoistycznych ludzi. Śladem ich działalności uczyniono kamienie, gigantyczne posągi o przerażających, acz dumnych posturach. Galanoth poprawił poły płaszcza. Przyglądając poszczególnym wcieleniom bestii, sprowadzając wzrok do postaci chłonnika wrażeń, nie potrafił oprzeć się pokusie, że wcześniej widział większość z wyrzeźbionych smoków. Karty ksiąg i archiwa z obfitością szczegółów opowiadały o losach Gór Druidów, o bitwach i porażkach, sekretach i magii, o Smokach, które dawniej królowały nad koronami lasów oraz wyżyn.
Elf mijał poszczególne obeliski pamięci. Niektóre z nich wzbudzały strach, inne śmiech, większość rozpadała się ogryzana zębem czasu. Prawieczne istoty obserwowały go martwym, skamieniałym wzrokiem, wyciągniętymi łapskami i pazurami w każdej chwili, gdyby były żywe, zdołałyby rozszarpać rycerza w ciągu tysięcznej sekundy. Szybciej niż mrugnięcie okiem.
Galanotha jednak nie interesowała sama przechadzka ani spacer wzdłuż Smoczej Przełęczy. Myślał wyłącznie o jednej jedynej rzeczy, którą miał nadzieję spotkać na drugim końcu przejścia. W końcu, po kilku minutach, dostrzegł sylwetkę Glaciusa strzegącą wyjścia.
Był to smok monumentalny i pełen szczegółów posągu. Łuski przypominające zbite warstwy lodu rozróżniały go od innych, podobnych sobie braci i sióstr. Zrogowaciałe opancerzenie tworzyło misterny wzór pokrywające pysk wraz z tułowiem. Krótka, lecz gruba szyja podtrzymywała globus rozwartych szeroko szczęk, zębów jak sople. Skrzydła natomiast, gotowe do lotu, przypominały lotki nietoperza, lecz zdecydowanie większe, wytrzymalsze. Glacius prezentował to, o czym Daleka Północ zapomniała lata temu, a jego spojrzenie, niespokojne i chłodne, równało się zamieci i zniszczeniu.
Illis
Zbłąkana Dusza
Posty: 3
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Illis »

Illis jak zwykle podróżowała instynktownie, prosto przed siebie. Oczywiście wiedziała, gdzie mniej więcej jest, w którą stronę się kieruje, ale gdy nie ma się wyznaczonego celu podróży, nie trzeba się śpieszyć ani korzystać z map. Co jak co, podróż dla podróży - tak jak sztuka dla sztuki - nie służąca niczemu, oprócz spełnieniu egoistycznych zachcianek była bardzo przyjemna. Kobieta lubiła wolność, jaką dysponowała. Podobało jej się to, że jest odpowiedzialna tylko za siebie, nikt niczego od niej nie oczekuje.
Leciała spokojnie, nisko nad ziemią. Co jakiś czas zatrzymywała się, by chłonąć otaczający ją krajobraz, odetchnąć, po czym ruszała dalej. Myślami błądziła w przeszłości, której roztrząsanie stało się jej małą obsesją. Otaczające ją surowe głazy i góry, tak niezmienne i wieczne, także potęgowały nastrój do pesymistycznych rozmyślań. Przypominały także dom, co chwilę jej się wydawało, że widzi znane z dzieciństwa załamania skalne, w których chowała się, gdy miała dość, a i za każdym zakrętem miała wrażenie, że ujrzy wioskę, która tak troskliwie się nią zaopiekowała. Oczywiście wiedziała, że dzieli ją ogromna odległość od znajomych miejsc. Po prostu budziła się w niej nostalgia.
Wkrótce jednak odegnała od siebie duchy przeszłości, gdyż ujrzała coś, co ją fascynowało. Rzeźby, ogromne posągi smoków były tak realistyczne, że w pierwszym odruchu Illis wydawało się, że są prawdziwe i zaraz się na nią rzucą. Gdy zabrakło jakiejkolwiek reakcji ze strony skał, Fellarianka uśmiechnęła się pod nosem. No tak, przecież to Smocza Przełęcz, czyż nie? Czy są słowa, które mogłyby lepiej nazwać to, co widziała? Uważnie przyglądając się każdej z figur podlatywała do ich oczu, nozdrzy, podziwiając detale kolosów. Było to dość czasochłonne zajęcia, gdyż nie chciała niczego pominąć, planowała wszystko dokładnie zapamiętać. Jeden jednak szczególnie przykuł jej uwagę. Jeden z największych, wyglądający jakby był kuty z lodu. Zimny, piękny i zabójczy. Jako, że powoli zbliżał się zmierzch, a ona - jakżeby inaczej - odczuwała już pewne zmęczenie, po chwili zastanowienia umościła się na grzbiecie posągu, zauważając, że na pierwszy rzut oka wcale nie była widoczna, a przerażająca i majestatyczna postać smoka odstraszała. Bezpieczne miejsce, w którym mogła odpocząć i spędzić noc. Czemu nie?
Zablokowany

Wróć do „Smocza Przełęcz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość