Smocza Przełęcz[gdzie strumyk płynie z wolna] Strachy, trasa i kieł-basa

Przełęcz dzieląca Góry Dasso i Góry Druidów. Po obu jej stronach, znajdują się ogromne, tajemnicze, wykute w sakle posągi smoków, strzegące tej górskiej przełęczy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

[gdzie strumyk płynie z wolna] Strachy, trasa i kieł-basa

Post autor: Regola »

Smoczy kieł dyndał na szyi czarodziejki w miarę tupotu końskich kopyt. Jej serce natomiast przechodziło na wyższe obroty z każdą sekundą dzielącą ich od przełęczy. Ta fobia nigdy jej dotąd nie przeszkadzała. Po prostu trzymała się z daleka od łuskowanych gadzin i już. Nawet jaszczurki zwykła wykopywać w krzaki podczas gdy maluchy Lil zachwycały się nimi jak słodkimi zwierzakami. Zerknęła na elfa jadącego obok. "Oczywiście. Wcielenie opanowania, jak on to robi?". Przypomniała sobie co mówił zanim wyruszyli. Zostawił rodzinę, zrezygnował z tytułu i wiążących się z nim honorów, został, jak to ujął, wyklęty by sprzeciwstawić się przeznaczeniu. Kapłan kradnący konia z żołnierskiej stajni i zrzucający jednocześnie winę na kapitana. Zaśmiała się cicho. Czarny kruk siedzący jej na ramieniu kłapnął dziobem tuż przy jej nosie.
- Masz przerażające te ślepia - powiedziała do Anat. - Są za ludzkie, za rozumne jak na ptaka. Gdybym zobaczyła takiego gdzieś na dachu, pomyślałabym, że to jaki Boruta. Nawet bym się zbytnio nie pomyliła, prawda?
Regola musiała przyznać, że Anat ją zaskoczyła. Do tej pory żyła w przekonianiu, że wszystkie wampiry zamieniają się w nietoperze by dyndać w pół-śnie pod dachem niewinnej stodoły, a tu taka niespodzianka. W końcu jechali do tego klasztoru by dowiedzieć się też czegoś o sobie. Grunt, że konie uspokoiły się na tyle by bezpiecznie jechać. Mimo wszystko nadal rozglądały się niepewnie, wyczuwając złowrogą aurę, ale kruka nie brały pod uwagę jako zło wcielone. Już miała zapytać o to wampirzycę, ale głos uwiązł jej w garde na widok pierwszego skalnego posągu. Wyglądał jak prawdziwy, nawet ryczał jak prawdziwy.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Oba konie szły teraz stępa. Anat, jako kruk, siedziała teraz na ramieniu Regoli. Ksara, z racji tego, że wampirzyca musiała ją zrzucić, by móc przemienić się w ptaka, zadowoliła się jedną z sakw przytroczonych do boku konia czarodziejki. Obok jechał Maeglin na zdobytym koniu. Był całkiem niezłym jeźdźcem. Nie miał najmniejszego problemu, żeby wsiąść na wierzchowca, chociaż potrzebował pomocy obu kobiet, żeby zwrócić się przodem do kierunku jazdy, znaczy się Regola trzymała konia, Anat pomagała mu się obrócić. Teraz nie miał najmniejszych problemów z jazdą.
Regola co jakiś czas rzucała niezbyt miłe komentarze, więc nie mogąc nic odpowiedzieć, po prostu wampirzyca klapała dziobem blisko nosa magini, blisko, bo mimo wszystko, jak sądziła, ta nie robiła tego, by jej dopiec, po prostu mówiła, co jej ślina na język przyniesie.
Rozległ się dźwięk przypominający grzmot, Anat uniosła łeb w górę, ale nie, pogoda była przepiękna i poza pojedynczymi obłoczkami niebo było czyste. Spojrzała więc podejrzliwie na na czarodziejkę, która jeszcze nie była łaskawa powiedzieć czy nie włada przypadkiem jeszcze jakąś magią poza ognia. Regola, jak się okazało, na owy dźwięk zapowietrzyła się i zesztywniała, na co jej koń dość inteligentnie zareagował, czyli zatrzymał się. Wierzchowiec Maeglina zrobił to samo. Wampirzyca skorzystała z okazji i sfrunęła z ramienia czarodziejki. Stojąc już na ziemi przybrała ludzką postać.
- Boże, jak ja nie cierpię tego uczucia. - Mruknęła.
Teraz skupiła się na poszukiwaniu źródła dźwięku. Wydobywał się on z gardła wielkiego stwora, który, biorąc pod uwagę nazwę przełęczy, zapewne był smokiem.
Gad szedł powoli w ich kierunku, ale niestety, biorąc pod uwagę fakt, że jego jeden krok miał długość około sznura, pokonywał dzielące ich wcześniej pół stai dość szybko i teraz był zaledwie kilka, jego, kroków od nich.
- Emm, ma ktoś jakiś pomysł, co robimy? - Rzuciła do towarzyszy.
Ale niestety żadne z nich nie miało nawet okazji odpowiedzieć, gdyż smok zatrzymał się niedaleko nich. Był tak blisko, że jego oddech wyraźnie znacznie podnosił temperaturę otoczenia do tego powietrze intensywnie pachniało siarką. Zmarszczyła nos starając się nie oddychać zbyt głęboko.
- Cóż za interesująca zbieranina. Mag, elf i wampir. - Przemówił smok, a jego głos dudnił między ścianami przełęczy. - Trzy różne światy, trzy różne umysły, trzy... Napiłbym się herbaty, nie macie przypadkiem jakiejś? Tak dawno nie piłem herbaty... A wracając do tego, że tu jesteście... To przy tak ciekawej mieszance może uda wam się rozwiązać zagadkę i przeżyjecie.
Regola wyglądała jakby miała zemdleć.
- A co to za zagadka? - Ktoś zadał pytanie, chwilę potem Anat zdała sobie sprawę, że te słowa wydobyły się z jej własnych ust.
- No tak... Nie możecie podać odpowiedzi, nie znając zagadki. Więc zagadka brzmi: Cyrulik w Leonii goli wszystkich tych i tylko tych, którzy nie golą się sami. Czy cyrulik goli się sam?
Ostatnio edytowane przez Anat 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Opuścili miasto wystarczająco szybko. Nikt nie zorientował się, że ktoś podprowadził konia ze stajni straży, a przynajmniej nikt nie zdążył ich zatrzymać. Było mu trochę szkoda stajennego, wolał nie myśleć co zrobi mu przełożony, gdy dowie się, że wydał wierzchowca pierwszej osobie, która weszła do stajni nie okazując żadnych dokumentów. Cóż, życie już takie jest, każdy musi troszczyć się o własną skórę.
Tempo było jednostajne, elf był rozluźniony, jechał z półprzymkniętymi oczami, całkowicie pokładając ufność w swojego wierzchowca. Wyglądał jakby był zasłuchany w przyjemnej melodii, mimo że jedynymi odgłosami był stukot kopyt i głos czarodziejki. Co prawda pierwszy kontakt ze zwierzęciem nie przebiegł bez problemów. Szybko jednak pojął, że nie ma w tym wielkiej filozofii.
Pogładził konia po grzbiecie, zdążył mu już nadać imię – Calaelen. Nie znał mowy zwierząt, ale miał wrażenie, że zwierze zaakceptowało ten przydomek, niezależnie od tego, jak się wcześniej nazywało.
Z przyjemnego stanu zamyślenia wyrwał go nagły odgłos nieznanego pochodzenia. Koń zatrzymał się bez jego komendy. Elf otworzył oczy by zobaczyć jak wampirzyca w postaci kruka podrywa się do lotu i po chwili przyjmuje swój właściwy wygląd.
-Fascynujące. – przemknęło mu przez myśl.
Nie zdążył nawet zastanowić się, co mogło być źródłem dźwięku, gdy w polu ich widzenia pojawiła się istota, której nie Maeglin nie spodziewał się ujrzeć nawet po stu latach spędzonych poza lasem.
Smok... Najprawdziwszy, dokładnie taki, jakie oglądał na rycinach starych ksiąg. Nikt nie zareagował, nie czas i miejsce by dochodzić z jakich powodów. Elf po prostu patrzył, podziwiał, chłonął obraz, chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów, choćby miała to być ostatnia rzecz, jaką zrobi w życiu.
Gdy istota przemówiła ciało elfa przeszedł dreszcz. Niemal mógł dotknąć mocy, jaką roztaczała sama obecność legendarnej istoty. Było to bardziej intensywne wrażenie niż to, które wywoływał fakt, że smok mówi.
-Zagadka, przednio. - powiedział Maeglin mimochodem, pochylając się w siodle.
Jego ekscytacja rosła z każdą chwilą, w przeciwieństwie do uczucia, jakie zapewne ogarniało teraz Regolę.
Elf zaczął zastanawiać się nad słowami smoka. Zagadka nie należała do łatwych, nie zadawała pytania dotyczącego konkretnego, istniejącego obiektu czy zjawiska, wymuszała raczej postawienia się w konkretnej sytuacji. Elf zaczął głośno myśleć.
-Załóżmy, tylko wstępnie, że podzielimy mieszkańców Lorii na tych, którzy golą się sami i tych, którzy nie golą się samodzielnie... Cyrulik zatem powinien należeć do jednej z tych grup. Jednak zakładając, że każdy człowiek w mieście jest golony, czy to sam, czy też przez cyrulika... należało by stwierdzić, że osoba o której mówimy należy do jednej i do drugiej grupy jednocześnie...
Maeglin zamilkł na chwilę. Jego wzrok spotkał się ze spojrzeniem smoka. Zagadka była całkiem trudna, zwłaszcza, że pozornie pozbawiona sensu. Cyrulik, o którym była mowa mógł w takim samym stopniu golić się sam, co korzystać z usług innego fachowca.
-Jakąkolwiek odpowiedź wybierzemy, powie że jest zła i nas zeżre... – pomyślał elf -Chyba że...
-Wygląda na to, że twój cyrulik goli się tylko wtedy, gdy siebie nie goli.
Odpowiedź zdawała się bezsensowna, jednak było to dla niego jedyne rozwiązanie zagadki, na którą pozornie nie da się odpowiedzieć prawidłowo...
Spojrzał na swoje towarzyszki, zastanawiając się, czy jego pierwsza przygoda będzie również jego ostatnią.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

- Wygląda na to, że twój cyrulik goli się tylko wtedy, gdy siebie nie goli - powiedział Maeglin po chwili głośnego myślenia.
"Że co?!". Ta odpowiedź była tak kompletnie pozbawiona sensu, że wyrwała na chwilę czarodziejkę z zamroczenia. Zerknęła niespokojnie na elfa i nie zważając na przerażającą kreaturę, która zaraz miała ich pożreć położyła się na swoim koniu w geście zrezygnowania.
- No dalej, zjedz nas! Przecież ta głupia zagadka i tak nie ma dobrej odpowiedzi bo zadajesz ją tylko po to żeby mieć kolację. Kogo obchodzą nasze uczucia?! A może my mamy plany? Może ja chcę mieć dzieci? Nie wszyscy ludzie to pozbawieni uczuć egoiści. Ja nawet nie jestem człowiekiem, na pewno jestem obrzydliwa w smaku. Co prawda, tłuszczyk tu i tam się znajdzie, ale to przecież tak niezdrowo!
Podniosła głowę i spojrzała gadzinie w oczy. Tak pięknego koloru jeszcze nie widziała, nie umiała nawet go nazwać. Były tak świadome, tak pełnie człowieczeństa, a zarazem magii i potęgi. Jak taki potwór mógł mieć takie oczy? To nierealne. Regola była pewna, że śni albo że za moment zemdleje. Całe jej ciało drżało wewnątrz przez tę dziką, pierwotną moc, ale nie była w stanie poruszyć nawet palcem. Gad przyglądał się jej w lekkim rozbawieniu, ale takim wrednym.
- Ładna biżuteria - zagadnął nagle wskazując na kieł. - Też mam taką.
Otworzył paszczę odsłaniając cały rząd podobnych zębów. Poczuli zapach siarki i krwi z ostatniej zdobyczy. Zamknął ją zaraz i zbliżył się bardzo blisko nich. Jedno jego ślepie miało wielkość końskiej głowy. Przybrało wrogi wyraz, a paszcza ledwie się poruszała wyszeptując raczej niż wypowiadając słowa.
- Łatwo było dostać taki? Na jarmarku, za grosze. A może jesteś jedną z tych co same zdobywają? Czyżby jedna z tych strzał, które masz na plecach wbiła się w źrenicę mojemu pobratyńcowi? Sprawia wam to przyjemność. Polowanie, zdobywanie, zbieranie nagród. Pieprzeni herosi, co?!
Tym razem strach gdzieś odleciał. Wiedźma wyprostowała się w siodle i z godnością spojrzała na bestię. Jeśli ma umierać to jak pieprzony heros, a nie baba na koniu.
- Smok mi zabił rodzinę - powiedziała lodowatym tonem. - To! Dostałam zamiast ich ciał. Mam nadzieję, że pochodzi z trupa. Że ktoś znalazł tego potwora i wsadził mu tę łuskowatą paszczę w jego własną dupę. Żałuję, że to nie byłam ja. Więc śmiało, zeżryj mnie! Wy tylko to potraficie!
"Szkoda, że nie poprosiłam księcia prawie-księdza o ostatnie namaszczenie".
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Zagadka wydawała się bez sensu, Maeglin też chyba tak uznał, bo po chwili prób rozwiązania, podał odpowiedź, która miała równie mało sensu, co pytanie. Regola wyrwała się z odrętwienia i dała całkiem niezły pokaz czarnej rozpaczy, przez co smok się na nią zirytował. Anat uznała, że czarodziejka jest, albo niezmiernie bezmyślna, albo wbrew swoim wcześniejszym słowom, naprawdę śpieszno jej było do grobu, gdyż postanowiła jeszcze bardziej wkurzyć smoka.
"Idiotka! Jeżeli chce się zabić to proszę bardzo! Ale czy wzięła pod uwagę, że przy okazji ten gad nas też ubije? Nie, nie sądzę! Ja nie mam zamiaru umierać, Aleksiej na mnie czeka! Do tego pójdę o zakład, że bełkot Maeglina prawidłową odpowiedzią nie jest. A może gdybyśmy podali prawidłową odpowiedź, wtedy by nas puścił? Było nie było wygląda na trochę roztargnionego... Może zapomni, butne zachowanie czarownicy? Gdybyśmy tylko znali prawidłową odpowiedź! Cyrulik w Leonii goli wszystkich tych i tylko tych, którzy nie golą się sami... Wszystkich tych i tylko tych, którzy nie golą się sami... którzy nie golą się sami... Cyrulik w Leonii... Cyrulik w Leonii goli wszystkich tych i tylko tych, którzy nie golą się sami! - Doznała olśnienia.
Tymczasem smok zmrużył ślepia, z których każde było większe od konia, z jeźdźcem.
- Ty! Po pierwsze, nie jadam ludzi, czarodziei, elfów, czy kto się tam jeszcze nawinie. Smakujecie paskudnie! Ja żywię się tylko i wyłącznie piaskowcami i herbatą! - wysyczał. - Po drugie, obrażasz mój intelekt. Ile ty masz lat? Pięćdziesiąt? Sto? Dwieście? Pięćset? Pamiętam czasy, kiedy czarodzieje byli szanowną, mądrą i potężną nacją, a nie jakimiś pyskatymi dziewczynkami. Ale to było jeszcze przed Wielką Wojną. Po trzecie i ostanie...
Wampirzyca postanowiła spróbować uratować siebie i towarzyszy, bo, jak dla niej, smok się szykował, żeby ich spopielić.
- przepraszam! Panie smoku? Tutaj! Rudzielec bez konia! - Udało jej się zwrócić na siebie uwagę gada. - Więc ja chyba znam odpowiedź na pytanie?
- Czyli mam nie brać pod uwagę tego, co powiedział elf? W takim razie słucham.
- Cyrulik goli się sam, tylko że nie w Leonii. Znaczy się ogólnie to, to zdanie jest bez sensu: jeżeli się goli sam, to wtedy nie może się golić sam, bo jest cyrulikiem, a cyrulik goli TYLKO tych, którzy się sami nie golą. Jeżeli zaś nie goli się sam to wtedy musi iść do cyrulika, którym sam jest, bo cyrulik goli WSZYSTKICH tych, którzy nie golą się sami, w efekcie goli się sam. I tak w kółko. Ale, powiedziałeś, że "cyrulik w Leonii goli..." Nie na przykład "cyrulik Leoński goli...". Niby różnica mała, ale, jest. Więc można uznać, że zasada golenia wszystkich tych i tylko tych, którzy nie golą się sami obowiązuje tylko w Leonii, ergo, jeśli mieszka poza murami Leonii może bez wyrzutów sumienia golić się sam. Czy o to chodziło, panie smoku?
"Jak będzie źle to w tył zwrot i wiej gdzie pieprz rośnie!" - pomyślała napinając mięśnie.
Smok milczał przez chwilę, która wydawała się wiecznością. W końcu się roześmiał, a jego pachnący siarką oddech stworzył silny podmuch, który rozwiał włosy całej trójki.
- Skomplikowane pytania często maja proste odpowiedzi. Zmykajcie zanim się rozmyślę i was spalę. - Zwrócił się do Regoli szczerząc kły. Po chwili odezwał się z lekka innym tonem. - Ale na pewno nie macie herbaty? Kto normalny podróżuje bez herbaty?!
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Odpowiedź Maeglina, tak jak podejrzewał, była mocno bezsensowna. Ktoś mógłby pomyśleć, że w zaistniałej sytuacji takie zachowanie było nie na miejscu, elf jednak podchodził do tego nieco inaczej. Dla niego było to doświadczenie nowe, niespotykane, każdy jego wynik powitałby z radością, nawet śmierć.
Tymczasem okoliczności zdawały się stawać coraz gorsze. Regola wdała się w dość ostrą wymianę zdań z jaszczurem i elf miał wrażenie, że niezależnie od rasy i różnicy w gabarytach zaraz rzucą się sobie do gardeł. Nawet nie próbował typować zwycięzcy ewentualnej potyczki.
Maeglin pochylił się w siodle słuchając tego co mówi tak smok, jak i czarodziejka. Nie zamierzał zabierać głosu, zwłaszcza że gad sam, w uniesieniu, zdawał się zapomnieć o własnej zagadce.
Niespodziewane wtrącenie Anat jakby wszystkich sprowadziło na ziemię. Wyglądało na to, że wampirzyca zdołała rozwiązać zagadkę. Przynajmniej jej odpowiedź miała więcej sensu niż wypociny Maeglina.
-Że też sam na to nie wpadłem – pomyślał – Trzeba na przyszłość zwracać uwagę na wszystkie szczegóły.
Niezależnie od poprawności odpowiedzi Anat smok postanowił ich puścić. Dopiero teraz elf poczuł, że w głębi pojawiło się uczucie ulgi. Zdziwiło go to nieco, najwyraźniej adrenalina zrobiła swoje.
-No nic, w takim wypadku chyba będziemy się zbierać. – powiedział spokojnie – Droga daleka i takie tam.
Rzucił wymowne spojrzenie czarodziejce, mając nadzieję, że jej wzburzenie minęło, po czym szturchnął lekko konia zmuszając go do ruchu. Zwierze było nieco oporne, towarzystwo smoka raczej nie działało na niego uspokajająco. Ukłonił się lekko w stronę gada ruszając dalej, jak gdyby nic się nie stało.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Przejechała obok smoka jak w odrętwieniu, ledwie panując nad koniem, który szedł po prostu za wierchowcem elfa. Anat nie zawracała sobie głowy kolejną transformacją i po prostu szła obok. Z niespotykaną szybkością, trzeba dodać, a jej włosy nawet się nie potargały. Zupełnie jakby płynęła w powietrzu. Regola obejrzała się do tyłu. Smok chwilę odprowadzał ich wzrokiem, a potem poderwał swe wielkie cielsko w przeciwnym kierunku.
- Przepraszam - powiedziała cicho. - Mogliśmy wszyscy zginąć. Ja tylko... przestraszyłam się. Nie chcę umrzeć w taki sposób. Wolałabym jakoś, no wiecie, na gorącej wyspie, otoczona morzem, owocami i nagimi mężczyznami. Co, wy nie?
Anat miała wyraz niedowierzania na twarzy. Wiedźma zapomniała, że ona ma narzeczonego.
Po zmroku, postanowili przenocować przy rzece Dihar, której do tej pory cały czas się trzymali. Ognisko trzaskało wesoło oświetlając ich maleńki obóz i ciemną wodę. Księżyc zasłaniały wysokie po obu stronach góry dając wrażenie ostrych zębów wgryzających się z apetytem w usiane gwiazdami niebo. Reg konstruowała właśnie prowizoryczny ruszt. Mogła sobie pozwolić na trochę magii gdyż przez ten cały stres czuła się aż nadto pobudzona. Nabiła na bardzo ostry patyk kilka kiełbasek i zawiesiła go nad ogniem. Kilka minut i będą mieli kolację.
- Anat może się skusisz? - zapytała z przekąsem. - Ludzkie jedzenie potrafi być pyszne i nie mówię tu tylko o dworach królewskich. Mój brat zawsze powtarzał, że nie liczy się posiłek, a towarzystwo w jakim go jesz.
Wampirzyca raczej sceptycznie podeszła do jej przekonań. Zrezygnowana czarodziejka postanowiła więc popływać w rzece. Podszedłszy nad brzeg, zrzuciła z siebie ubrania i wskoczyła do wody. Była zimna jak lód, ale orzeźwienie jakiego doznała jej skóra było tego warte. Spróbowała ją delikatnie podgrzać, ale przez nurt nic z tego nie wyszło. "Podpalę się później". Kiedy wróciła, jedzenie było gotowe. Zerknęła do swojego bagażu po bochenek chleba i parsknęła śmiechem.
- Wiecie co jest najlepsze? Ja jednak miałam tę herbatę - powiedziała wyjmując woreczek z suszonym ziołem.
Roześmiała się serdecznie. Złe emocje odpłynęły z prądem Diharu.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Na noc zatrzymali się przy rzece. Ksara, jak co noc, gdzieś znikła. Regola, gdy piekła kiełbaski, drażniła się z wampirzycą.
-Sobie daruję. - Anat odpowiedziała na propozycję posiłku.
Gdy czarodziejka skończyła posiłek, poszła wykąpać się do rzeki, na co Anat wywróciła oczami, na totalny brak dobrego wychowania czarodziejki.
"Przecież jest z nami mężczyzna! I jeszcze tamten komentarz o umieraniu otoczoną nagimi mężczyznami! Coś mi się wydaje, że Regola jest albo była wszetecznicą."
Ostentacyjnie się odwróciła plecami w stronę rzeki, mając nadzieję, że Maeglin postąpi podobnie.
Gdy już Regola skończyła, oboje poszli spać, po uprzednim, uroczystym zapewnieniu wampirzycy, że ta nie będzie ich w nocy gryźć.
Anat spojrzała na ognisko.
"Będzie się jeszcze spokojnie paliło przez kilka godzin, to powinno odstraszyć wilki albo coś"
Opuściła ich i weszła pomiędzy dwie góry szukając jakiegoś lasu. A i owszem, góra, którą obeszła z od strony przełęczy była stroma i nieporośnięta niczym, poza pojedynczymi krzewinkami, ale za to przeciwny stok był o wiele łagodniejszy i porastał go las. Weszła weń, starając się nie myśleć o tym, że wchodzi na górę. Po jakiejś godzinie, czy dwóch, udało jej się upolować dwa jelenie, a dokładniej samca i łanię. Jednak, mimo wszystko, śpieszyło jej się wrócić do śpiących towarzyszy, doskonale wiedziała, jaki los ma zwyczaj spotykać podróżnych, którzy śpią bez kogoś na czatach, choć czasem i nawet pomimo takiej osoby, więc umorusała się krwią, pijąc nazbyt gwałtownie.
Truchło samca zostawiła gdzieś w lesie, zaś łanię wzięła ze sobą z powrotem do obozowiska. Po drodze zerwała gałązkę mięty, kilka dużych liści i nazbierała do nich jagód oraz trochę jałowca. Sama nie była pewna, jakim cudem starczyło jej rąk, żeby wziąć to wszystko, ale udało się jej donieść, co niosła bez większych strat.
Ognisko się jeszcze paliło, więc dorzuciła do ognia. Zarówno elf, jak i wiedźma wciąż spali w jednym kawałku. Czarownica najwyraźniej mówiła przez sen, bo gdy Anat ją minęła, usłyszała, jak tamta wymamrotała słowo: " Hudewin". Łanię zaniosła nad rzekę, po czym obmyła ręce, zakasała rękawy, wyjęła sztylet Aleksieja i zajęła się oprawianiem zwierzęcia.
"Normalnie to bym zdjęła sukienkę, umyła się i spłukała krew z ubrania ale nie mam ubrania na zmianę, a nie będę przecież paradować w samej bieliźnie. No cóż."
Jakieś dwie godziny przed świtem, wzięła to mięso, które się udało jej wyłuskać z tułowia i spojrzała na nie krytycznie.
" Ojć, dwieście lat zrobiło swoje, zresztą i tak przecież rzadko przygotowywało się coś większego od zająca."
Wzięła kociołek, w którym Regola wieczora gotowała wodę, zaczerpnęła trochę owego płynu z rzeki i zaczęła przyrządzać potrawkę. O brzasku do gotującej się potrawy dodała listki mięty i jałowiec.
Dopiero, gdy słońce całkowicie wychyliło się znad horyzontu, postanowiła obudzić towarzyszy.
- Wstawać, szkoda dnia! - krzyknęła.
Elf jęknął, ale raczej się obudził, bo otworzył powoli oczy. Zaś Regola tylko wymamrotała coś i przewróciła się na drugi bok. Anat już miała podejść do niej i nią potrząsnąć, ale Ksara pojawiła się zza krzaków. Złapała więc kotkę i spojrzała jej w oczy, uśmiechając się.
- Ksara, mam dla ciebie zadanie. Obudzisz Regolę.
Kotka patrzyła na wampirzyce, jakby zrozumiała każde słowo. Anat ją puściła, a ta skoczyła centralnie na środek twarzy czarodziejki.
- Mam nadzieję, że lubicie koszerne mięso? - zapytała z uśmiechem, gdy już oboje podnieśli się do pozycji bliżej pionowej.
Gdy oboje zdali sobie z tego, co się dzieje, ich twarze przybrały wyraz bezgranicznego zdumienia. Roześmiała się.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Smoczysko poczłapało w swoją stronę, a oni wciąż byli w jednym kawałku, więc wcale nie było najgorzej. Jakoś nikt nie kwapił się żeby specjalnie oglądać się za gadziną i wyglądało na to, że istota chyba faktycznie dała im spokój. Z Regoli chyba też zeszło napięcie.
-W sumie taka śmierć nie była by najgorsza. - odpowiedział czarodziejce – Poza obecnością nagich mężczyzn, ma się rozumieć.
Zaśmiał się nieco nerwowo i kontynuował jazdę.
Zatrzymali się dopiero nad rzeką i tam też rozbili prowizoryczny obóz. Prowiant był zabezpieczony, ognisko rozpalone. Maeglin położył się na trawie i patrzył w niebo, dawno już tak bardzo nie czuł że żyje. Z lekkim uśmiechem wysłuchał wymiany zdań między wampirzycą a czarodziejką. Po jakimś czasie przymknął oczy, które otworzył dopiero na dźwięk plusku wody.
Gdy zobaczył jak Anat ostentacyjnie odwraca się od rzeki zrozumiał, że to zapewne Regola postanowiła wziąć kąpiel. Nie odwrócił się, jednak nie miał też zamiaru spoglądać w stronę czarodziejki. Może i wyklęto go z rodu, ale pewne zasady wpojone mu za młodu wciąż go obowiązywały... Nie wszystkie rzecz jasna, ale i tak powstrzymał się od spojrzenia w kierunku rzeki.
Gdy w końcu zabrali się za jedzenie Regola stwierdziła, że jednak ma herbatę.
-Nie tak głośno. - powiedział elf – Jeszcze usłyszy i się tu przywlecze.
Niedługo później zapadł w sen. Śnił o domu, o rodzinnych stronach, o tym jak wyglądało by jego życie, gdyby karnie postępował według poleceń starszych i sprzedał swoją wolność za dostatnie i wygodne, acz nieszczęśliwe życie. Wszystko było niesamowicie realne, dokładnie takie, jakie pamiętał, twarze głosy, pomieszczenia, nawet twarz żony, której nigdy nie poznał. Sen był też niesamowicie długi, jakby ktoś chciał go w nim uwięzić...
Elf wydał z siebie ciche jęknięcie gdy został wyrwany przez Anat z tego koszmaru.
-O Bogowie. - jęknął – Nigdy więcej...
Kątem oka dostrzegł coś jeszcze, zawieszonego w locie kota, który szybował wprost na twarz czarodziejki.
-Zły pomysł... - zdążył tylko powiedzieć.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Miała tej nocy okropny sen. Była małą dziewczynką i brnęła samotnie przez wysokie krzewy. Pnącza oplatały jej nogi, liście zakrywały twarz, w powietrzu jednak unosił się piękny zapach ogrzewanych słońcem kwiatów. Spojrzała w niebo, na którym kłębiły się pierzaste chmury. Im dalej szła, tym żywopłot robił się rzadszy, a jednocześnie jeszcze wyższy. Pojawiły się konary drzew, aż w końcu zdała sobię sprawę, że jest w labiryncie z kamiennymi alejkami. Usłyszała śmiech kiedy obok niej pojawił się Hudewin. Był dokładnie taki, jakiego go zapamiętała. Dumny i pewny siebie, z opiekuńczym uśmiechem na twarzy i zadziorną iskierką w niebieskich oczach, identycznych jak jej oczy. Biegła za nim, gubiła go i znowu odnajdywała po stukocie kroków na posadzce. Wyprowadził ją z labiryntu na polanę skrytą w cienu ogromnego drzewa. Na jej środku stała matka. Rówież się uśmiechała, ale w przerażający, psychopatyczny sposób. Brat podszedł do niej i z chwilą gdy jego palce dotknęły jej ramienia poczęła przeobrażać się w olbrzymią, pokrytą łuskami kreaturę. Smok uderzył ogonem w ziemię aż zatrzęsła się cała, Hudewin upadł, a bestia podniosła go i wsadziła sobie w całości do paszczy mlaskając z apetytem. Następnie wyciągnęła ostre pazury w stronę Regoli. Czarodziejka poczuła ostre ukłucia na twarzy. I wtedy zdała sobie sprawę, że już nie śpi. Jej krzyk rozniósł się echem po okolicy. Zerwała się na równe nogi, zrzucając z siebię diaboliczne stworzenie.
- Co to ma być?! - krzyknęła do Anat wskazując na jej kotkę wycierającą płonący zadek o trawę.
Wiedźma wzięła głęboki oddech i ugasiła futrzaka strumieniem wody. Chyba pogorszyło to sprawę bo zwierzak popędził ile sił w łapach jak najdalej o niej.
- Przecież mogłam jej zrobić krzywdę. Albo ona mi, ale widzę, że tym to się nie przejęłaś.
- Mam nadzieję, że lubicie koszerne mięso? - zapytała z uśmiechem zamiast odpowiadać.
Okazało się, że panna wampirzyca jest najzwyczajniejszą kurą domową.
- Chwila... czy ty właśnie... z tego mięsa... no, wiesz. Wyssałaś z niego krew?
Czarodziejka była zdumiona. Owszem, spodziewała się tego, ale nie mogła nic poradzić na żołądek podchodzący jej do gardła. Zaparzyła znalezionej wczorajszego wieczora herbaty i starała się nie patrzeć na potrawkę.
- Dzięki, ale nie jestem głodna.
Piekła ją twarz. Wzięła więc sztylet wampirzycy by zobaczyć swoje odbicie. Zadrapania były większe i mniejsze, z głębszego na policzku pociekła krew. "Wyglądam okropnie", pomyślała przykładając dłoń do czoła. Potrzebowała chwili skupienia i ślady znikały kolejno z jej twarzy aż nie został ani jeden. Anat patrzyła na nią dziwnie.
- Magia ziemii umożliwia leczenie - wyjaśniła Reg po krótce.
Niewiele zajęło im ponowne ruszenie w drogę. Wiedźma zaproponowała trzymanie się cały czas rzeki Dihar prowadzącej aż do Rododendroni i sławnych Łez Rapsodii. Marzyła żeby je zobaczyć.

Ciąg dalszy: Anat, Maeglin, Regola
Zablokowany

Wróć do „Smocza Przełęcz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości