Strona 1 z 2

Re: [Posąg Keeltan'a] Smocze opowieści

: Sob Gru 24, 2011 6:08 pm
autor: Salem
- Zaskakują mnie twoja pytania, płocha istoto. - odparł spokojnie smok, przybliżając się powolnymi, ciężkimi krokami łap w jej stronę. - Nigdy nie odpowiadałem na takie ciekawostki, nawet nie myślałem, by komukolwiek dać się gładzić czy dotykać... Ale chyba jestem za stary na ucieczki, skoro ci się tak pozwalam...
Smok westchnął, co brzmiało jak prychnięcie. Potężny tuman kurzu leżącego na ziemi nagle wzbił się do góry. Zanieczyszczone powietrze trafiło na pazury Salem'a i dolną odzież Kesay. Stworzenie przypatrywało się podejrzliwie kobiecie, nadal miał pewne wątpliwości czy aby cała ta sytuacja nie jest przypadkiem pewnego rodzaju pułapką. Nie wyczuwał jednak niczyjej obecności w pobliżu. Węch nigdy go nie zawodził, a nawet jeśli faktycznie zaraz wyskoczy tutaj grupa łowców, szybko się z nimi rozprawi. Wpierw oczywiście zaczynając od samej przynęty-kobiety.
- Nie. Przemiany na ogół nie bolą. Mówię "na ogół", bo na początku, gdy każdy z nas, smoków, zaznajamia się z przemianami, wtedy jest ciężko znieść nagłą zmianę ciężaru ciała, ilości kończyn, a o samej żuchwie czy torsie nie wspominając. Nie ma się mocarnych skrzydeł ani łusek, są tylko byle nóżki i delikatna, podobna do puchu skóra, która na nic się przydaje... Nie chcę, byś się uraziła tym co mówię, Kesay, ale wy, ludzie, jesteście stworzeni z marnego materiału.
Opuścił nieco łeb w dół, aby spojrzeć rozmówczyni głęboko w oczy. Smocze ślepia mogły straszyć, jak i pocieszać. Ich głębia zaskakiwała swą dwuznacznością. Jakby tego było mało Salem zaczął się w końcu przemieniać. Bez słowa komentarza ani uwagi rozpoczął krótką, szybką transformację w Elfa. Sylwetka smoka lśniła w ciepłym świetle, promienie ochraniały jego ciało do momentu, w którym postać nie zmniejszyła się, praktycznie dorównując swym rozmiarom samej Kesay. Przed nią teraz stał mężczyzna o zielonych włosach, pięknym fizycznym ciele okrytym mięśniami i uwydatnionym torsie. Niecodzienne, bo zielone włosy sięgały do pasa Salem'a. On natomiast, przystrojony w nagość swego dzikiego charakteru, wcale nie ukrywał, że mu nie wstyd tak się pokazywać i prężyć co nieco w dorodności gestów i zachowań.
- Proszę. Taki oto jestem. Spiczaste uszy, ludzka powłoka... Człowiek, Elf..

Re: [Posąg Keeltan'a] Smocze opowieści

: Nie Gru 25, 2011 10:41 am
autor: Kesay
Kesay jakby odrobinę speszyła się, gdy Smok tak na nią patrzył. Sama po długiej chwili intensywnego wpatrywania sobie nawzajem w oczy, zaglądania przez nie do duszy i przewiercania jej na wskroś, opuściła wzrok. Dlatego nie od razu zauważyła, co się dzieje z Salemem.
Gdy po krótkiej chwili popatrzyła na Smoka, nie stała przed nią bestia kilkanaście razy większa, ale prężący się Elf z długimi, zielonymi włosami. Dla dziewczyny wyglądał jak... anioł w człowieczej, a właściwie elfiej skórze. Był nieziemsko przystojny. Ale to, że nie ubrany był w nic, co mogłoby go zakrywać, strasznie ją onieśmieliło. Przystrojona w jakże piękne rumieńce na policzkach, cicho wydukała:
- Ach... to tak przebiega. Niezwykłe... to się dzieje za pomocą magii, czy może tak po prostu jest w smoczej naturze?
Kesay z delikatnym rozbawieniem pomyślała, że chyba teraz Salem nie poprosi ją, aby go dotknęła. Tego mogłaby nie przeżyć bez chociaż lekkiej utraty przytomności...

Re: [Posąg Keeltan'a] Smocze opowieści

: Wto Gru 27, 2011 12:39 pm
autor: Salem
- Czasem przebiega inaczej, to wyłącznie uwarunkowania genetyczne. Niektóre smoki drastycznie zmieniają swoje rozmiary, czują jak zmniejszają się kości i stawy, jak kręgosłup wraz z resztą szkieletu zamienia się w ludzki... Wtedy przypomina to zrzucanie skóry przez węża. A jeszcze sama intensywność reakcji zamiany łusek w waszą mięciutką powłokę...
Salem powłóczył się dookoła skały, którą pchnął nie tak dawno temu. Obalona na boku, podłużna i w kształcie grubej łzy, prędko znalazła zainteresowanie w dotyku mężczyzny. Dziwny był to widok, naprawdę. Nagi, zielonowłosy Elf tykający najzwyklejszą na świecie skałę. Widać, że sam z innego kosmosu pochodził.
- Ale jestem silny... - powiedział w ciężkiej zadumie, przybliżając nieco twarz w stronę gigantycznego minerału - Nie sądziłem, że w tej formie, ludzkiej, popychanie czegokolwiek, nawet tego kamyczka, jest aż tak uciążliwie... niemożliwe. Jak wy sobie radzicie w życiu?
Przyłożył ręce do kamiennej powłoki, gładził ją, to nieco przyciskał dłonie. Próbował przesunąć skałę. Po paru głębszych westchnieniach i sapnięciach zdecydował, że raczej nic z tym nie zrobi. Usiadł zatem w cieniu rzucającym przez słońce, a bo i nie wstydził się tego, jak przy Kesay wyglądać może.

Re: [Posąg Keeltan'a] Smocze opowieści

: Nie Sty 01, 2012 9:51 pm
autor: Kesay
Kesay patrzyła, jak Salem bada głaz przed chwilą przez siebie przerzucony. Musiał być bardzo zdziwiony, bo teraz wyglądał przy tym kamyczku, jak mrówka. Półelfka stała w pewnej odległości, przyglądając się jego ciału. Jak kuca, pochyla się, wstaje. Nic nie mogła na to poradzić, w końcu była kobietą. Zadrżała, gdy wyrwał ją z zamyślenia pytaniem o to, jak sobie w życiu radzimy. Ale kto? Co? Popatrzyła na niego nieprzytomnym wzrokiem i odpowiedziała trochę niepewnie:
- Hm... jakoś musimy. W końcu natura nie obdarzyła nas takim... ciałem, jak was, Smoki.
Salem usiadł w końcu pod głazem, w cieniu. Kesay poczuła się dziwnie, stojąc nad nagim mężczyzną i przyglądając się mu. W dodatku on wcale się nie wstydził. Nagle zatęskniła za Venem hasającym teraz gdzieś w lesie, który mógłby ją wybawić niezbyt kulturalnym warknięciem. Co miała zrobić? Nie pozostało jej nic innego, jak usiąść koło niego. Może nie za blisko, ale tak, aby czuć ciepło bijące od jego... ciała. Spod półprzymkniętych powiek, dalej go obserwowała. Była ciekawa, co teraz powie.