Smocza PrzełęczNa przełęczy; w stronę Komnaty Wejścia.

Przełęcz dzieląca Góry Dasso i Góry Druidów. Po obu jej stronach, znajdują się ogromne, tajemnicze, wykute w sakle posągi smoków, strzegące tej górskiej przełęczy.
Saygha
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Na przełęczy; w stronę Komnaty Wejścia.

Post autor: Saygha »

Saygha wędrowała już jakiś czas, ale dopiero teraz weszła w bardziej górzysty obszar. Dotychczas od wyjścia z Ekradon przemierzała równinny teren, podobny do jej stron rodzinnych. Poprawiła ramię od swego plecaka i prawie bezwiednie już przeczesała włosy. Na chwilę się zatrzymała i spojrzała w niebo; jeszcze trochę brakowało do osiągnięcia przez słońce zenitu. Zamierzała jeszcze długo iść dalej, póki teren wznosił się dość łagodnie, choć była pewna, że to tylko kwestia czasu. Z tego, co zdążyła się dowiedzieć szlak, który wybrała przez Góry Druidów nie należał do trudnych, ale nie można go było lekceważyć. Z westchnieniem ruszyła dalej. Z każdym kolejnym krokiem jej pomysł i cel wyprawy wydawał się coraz bardziej idiotyczny. Mimo to brnęła dalej, bo była pewna, że w tunelach coś znajdzie, zresztą utopiła w tę sprawę tyle sił, pieniędzy, czasu i bogowie raczą wiedzieć, co jeszcze, że najzwyczajniej takim samym szaleństwem byłoby wycofać się teraz, co iść dalej. "A jak uczy doświadczenie w obliczu równowartościowych wyborów, należy brnąć w bardziej pomyloną stronę, bo głupcy mają szczęście."
Ostatnio edytowane przez Saygha 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
To nałóg, który trudno jest rzucić. Jeden oddech nie wystarcza. Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny.
Awatar użytkownika
Yarin
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yarin »

        Yarin po nie do końca udanym, ostatnim zadaniu, postanowił nie wracać do Piekielnych Czeluści w celu poinformowania przełożonego o zeszłych wydarzeniach. Co by nie mówić, była to porażka. Zmieniając się w swoją prawdziwą postać, przefrunął wiele kilometrów, spoglądając z góry na piękne, i wydawało się bezpieczne, tereny.
        Kompletnie nie znając topografii terenu, uznał, że południowy zachód będzie odpowiednim kierunkiem. Ponad dwa dni podróży i ogrom kołatających się myśli pozwoliły łowcy na dość szybkie przebrnięcie przez przestworza Alaranii.
        Nie wiedząc, że dotarł do Gór Druidów, postanowił odpocząć i poczuć zimny grunt pod swoimi stopami. Zauważył w oddali mały punkt po swojej lewej stronie. Gdy podszedł w tamtym kierunku, zauważył, że jest to wejście do tunelu. Uznał, że będzie to dość dobry, chwilowy azyl.
        Yarin przebudził się słysząc szelest kroków, który dobiegał od wejścia do tunelu. Wolał być przygotowany, więc bardzo cicho zakradł się w tamtą stronę, obserwując wchodzącą do tunelu postać. Kiedy znalazł się za jej plecami, zorientował się, że to dość młoda, ładna kobieta.
        "Sama, nieuzbrojona, w takim miejscu? Łakomy kąsek” – pomyślał łowca, po czym odchrząknął i przemówił aksamitnym, męskim i ciepłym głosem:
        - Witaj, samotna nieznajoma. Zgubiłaś drogę? Wyglądasz… - tu spojrzał na nią od stóp do głów – niegroźnie. A to miejsce nie wydaje się być bezpieczne.
Saygha
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saygha »

        Po prawie całym dniu wędrówki w końcu osiągnęła wejście do groty, oznaczało to, że przed zmrokiem będzie mogła się rozejrzeć po podziemiach. Co prawda nie sądziła, żeby udało jej się dzisiaj odnaleźć miejsce z inskrypcją, na której jej zależało, ale według tej całej masy ksiąg, które przejrzała, nie powinno to się znajdować bardzo głęboko.
        Saygha zboczyła z drogi i skierowała się w stronę skalnej ściany obok ciemnego wlotu jaskini. Zrzuciła plecak z ramion, przykucnęła i zaczęła w nim grzebać, aż wreszcie odnalazła pochodnię. Chwyciła plecak i z zapalonym łuczywem weszła w mrok pieczary. Wchodząc tutaj liczyła, że samotny wędrowiec nie zwróci uwagi żadnego z mieszkańców tuneli, a przede wszystkim, że nie będzie musiała wejść tak głęboko, aby się na kogokolwiek z nich natknąć.
        Szła w pobliżu ściany, równocześnie przyświecając sobie pochodnią w poszukiwaniu wyrytych napisów. Nie zdążyła, jednak ujść daleko, gdy wydało jej się, że kątem oka zauważyła jakiś ruch. Po chwili usłyszała męski głos. Obróciła się zręcznie w stronę obcego. Zmierzyła go niechętnym wzrokiem, od razu rzucił jej się w oczy fakt, że jest uzbrojony, ale najbardziej ją zaniepokoiła jego aura. Bez wątpienia miała do czynienia z Piekielnym. Magiczka liczyła się z tym, że jest pewnie silniejszy i szybszy od niej. ''Jedynie co może mnie ratować, to zwiększenie dystansu.'' Słysząc ostatnie zdanie miała ochotę kpiąco się roześmiać – ''nie jest bezpieczne? Bo ty tu jesteś?''
- Niezwykła troska panie, o nieznanego człowieka – odpowiedziała uprzejmym i nieco matowym tonem. – Pozwól się odwdzięczyć podobną monetą. Nie będę ci panie dalej przeszkadzać i wrócę do mych przyjaciół na zewnątrz – dodała, mając małą, cichą nadzieję, że nabierze się na niewinny podstęp. Równocześnie zrobiła kilka kroków zwiększając odległość od Łowcy.
To nałóg, który trudno jest rzucić. Jeden oddech nie wystarcza. Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny.
Awatar użytkownika
Yarin
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yarin »

        Łowca uśmiechał się szczerze do nieznajomej. Jej twarz w ruchomym płomieniu pochodni nie wydawała się zagubioną czy przestraszoną. Choć postać dość filigranowa, to piekielny nie wyczuł w niej ani grama strachu. Cóż, tego typu umiejętność leży w gestii bardziej doświadczonych Braci Otchłani.
        Kiedy kobieta odsunęła się kilka kroków, informując o swojej ekipie.
        - Och, to doskonale! – zachwycił się Yarin, zakładając część włosów za ucho. – Znalazłem to miejsce, które wydało mi się dobrym w kwestii wypoczynku, jednak jestem już na tyle zmęczony, by iść dalej. Chętnie przyłączę się do twojej ekipy – mówiąc to, podszedł bliżej kobiety, wciąż uśmiechając się.
        Zerknął przez jej ramię w kierunku wyjścia, jednak nie dostrzegł tam żadnego ruchu.
        - Jesteście poszukiwaczami starożytnych artefaktów? I czemu puścili cię tutaj samą. Przecież mo…
        Łowca nie dokończył. W tej właśnie chwili wyczuł, jak coś zbliża się do nich w zawrotnym tempie. Chwycił dziewczynę za ramię i pociągnął w lewą stronę, chcąc uchronić ją przed czymś, co właśnie musnęło jej czarne włosy. Oboje upadli na zimną posadzkę tunelu.
        Odwracając głowę, Yarin jedynie dostrzegł kilka niedużych zarysów, które mknęły z powrotem w ich stronę.
Saygha
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saygha »

Powoli zaczęła w niej kiełkować chęć walnięcia go czymś przyjemnie ciężkim i starcia mu z twarzy tego irytującego ją uśmieszku, jakby nie mógł zostawić jej w spokoju. Być może i nadarzy się ku temu okazja, gdy wyjdą z groty i okaże się, że nikogo tam nie ma. Saygha z ukosa znowu mu się przyjrzała, gdy tylko wyjdą z tunelu, będzie musiała coś zrobić, gdyby rzuciła w niego pochodnią, mogłaby zyskać na zaskoczeniu.
        Nagle Łowca przerwał w połowie zdania, chciała się odezwać, ale właściwie po chwili leżała już na ziemi. Kiedy Piekielny pociągnął ją w bok, z ręki wypadła jej żagiew i potoczyła się gdzieś dalej.
Najwyraźniej właśnie uniknęła raczej bolesnego spotkania z… czymś. Instynktownie zaczęła wypowiadać pospiesznym szeptem inkantację, gdy tylko skończyła, zaczęła szukać wzrokiem tego, co ich zaatakowało.
- Narzuciłam strefę cienia, jeśli to coś nie jest odporne, nie trafi w nas – szybko wyszeptała i dorzuciła: - zbyt celnie. - Spokojnie sięgnęła pod płaszcz chcąc wyciągnąć swoja małą kuszę.
To nałóg, który trudno jest rzucić. Jeden oddech nie wystarcza. Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny.
Awatar użytkownika
Yarin
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yarin »

        Łowca spojrzał na dziewczynę i rozszerzył usta w zdziwieniu. Była czarodziejką, lub kimś kto potrafi władać magią. Tego kompletnie się nie spodziewał i jeszcze kilka sekund trwał w osłupieniu.
        Kiedy usłyszał, jak niezidentyfikowane stworzenia wracają, przeszywając wilgotne powietrze tunelu, otrząsnął się. Nie wiedział jak mógłby się przed nimi obronić, gdyż nie chciał przemieniać się w swoją prawdziwą postać, gdyż to zapewne odstraszyło by dziewczynę. W tej samej chwili usłyszał o zaklęciu obronnym. Odetchnął.
        Po chwili oboje usłyszeli krótkie szelesty, które bardzo szybko mknęły w ich stronę. Mając dobry wzrok, Yarin zauważył w ciemnościach tunelu, jak co najmniej siedem cienkich i krótkich strzałek zbliżało się do nich. Na szczęście zaklęcie było na tyle udane, lub broń obcych stworzeń bardzo słaba, że wszystkie nie dotarły do celu, wchłonięte przez barierę czarodziejki.
        Kilka stworzeń przeleciało nad ich głowami, a Łowca wstał i szarpnął za ramię dziewczyny. Biegnąc do wyjścia, Łowca rzucił do dziewczyny:
        - Mam nadzieję, że twoja ekipa jest lepiej uzbrojona niż my. Czarodziejko.

        Kiedy znaleźli się na zewnątrz, a słońce jedynie muskało ich twarze, piekielny nikogo nie zobaczył. Stanął i nadal trzymając dziewczynę za rękę, powiedział krótko i stanowczo:
        - Okłamałaś mnie. Dlaczego?
        Jego oczy, kompletnie nieświadomie, zaczęły żarzyć się czerwienią.
Saygha
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saygha »

        Zdążyła wyciągnąć swoją kuszę, niestety nie miała co marzyć, że uda się jej założyć bełt i naciągnąć cięciwę, gdyż ledwo co znów była ciągnięta przez mężczyznę. Mimowolnie, pod wpływem jego słów na chwilę pojawił się na jej ustach ironiczny uśmiech. ''A tak, moi wyimaginowani przyjaciele, tak w ogóle od razu cała armia."
        Kiedy wypadli z jaskini, Saygha przestała utrzymywać zaklęcie, nie chciała bez sensu tracić energii, zresztą wątpiła, by coś z podziemi miało ochotę znaleźć się na świetle dziennym. Co nie zmieniało jej sytuacji, dalej miała problem, a widząc oczy Łowcy szybko doszła do wniosku, że możliwe coraz gorszy. Obojętnym, nieco zrezygnowanym wzrokiem spojrzała na swoje ramię, by po chwili przenieść spojrzenie na niego. "Może mi nie urwie ręki"
- Tak na początek taka luźna prośba: możesz mnie puścić? Oczywiście, jeżeli tak się przyzwyczaiłeś do mojego przedramienia, to nie nalegam, ale byłoby miło z twojej strony - Wbrew wypowiedzianemu zdaniu jej twarz pozostawała całkowicie poważna i spokojna. - A co do twojego pytania, mógłbyś spróbować się wczuć we mnie. Nie każę ci odszukać twego kobiecego ja, skąd, ale po prostu zrozum. Weszłam sama do podziemi, owszem liczyłam się, że mogę natknąć się na coś, bodaj nietoperze, zmutowane zwierzęta, nawet troglodytów, ale no niekoniecznie na Piekielnego, to dość zaskakujące. Skoro sobie wzajemnie pomogliśmy, może każde pójdzie w swoją stronę? - Delikatnie się uśmiechnęła. Jakkolwiek w drugiej wolnej ręce ściskała kuszę w taki sposób, by Łowca tego nie zauważył.
To nałóg, który trudno jest rzucić. Jeden oddech nie wystarcza. Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny.
Awatar użytkownika
Yarin
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yarin »

        Piekielny nie czuł złości, ani gniewu. Raczej… rozczarowanie. Na prośbę czarodziejki puścił jej ramię i nadal spoglądając w jej oczy, swoimi, już bardziej przypominającymi ludzkie, odezwał się:
        - Chyba rozumiem. Spotkałaś obcego, który na dodatek, jak zdołałaś wyczuć, jest Piekielnym.
        Rozglądając się po okolicy zorientował się, że dość szerokim promieniu znajdowali się sami, nie licząc drobnej, nizinnej zwierzyny.
        Jako Łowca Dusz powinien zachować się jak Łowca Dusz. Ale ostatnie zadanie i jakieś krępujące jego działania wewnętrzne głosy, które z dnia na dzień były coraz to głośniejsze, powstrzymywały go przed tym. Młoda, niezbyt doświadczona czarodziejka, to idealna i teoretycznie łatwa zdobycz. Ale Yarin postanowił nie być czysto Piekielnym pomiotem.
        - Przepraszać cię nie będę. Oboje zadziałaliśmy tak, że uszliśmy przed tym czymś bez szwanku, zwinnie się uzupełniając – powiedział po chwili, wygładzając sobie prawy rękaw. – Skoro chcesz iść w swoją stronę, nie będę cię zatrzymywał. Jednak chcę byś wiedziała, że nie zrobię ci krzywdy, bo gdyby tak było, już dawno poznałabyś Czeluści Piekieł. Zwyczajnie nie odczuwam takiej potrzeby.
        Zaprzestał na chwilę, po czym zbadał ruchem dłoni, czy ma przy sobie dwa, krótkie miecze.
        - Mam na imię Yarin, czarodziejko. Obyś znalazła to, czego szukasz, chociaż samej, nie ze swoją ekipą – tutaj zdał się na szczery i lekki uśmiech, jakby ironizował w granicach dobrego smaku – może być ci ciężko.
        Skłonił głowę lekko, po czym wyprostował się.
Saygha
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saygha »

        Saygha trochę zdołała zobaczyć podczas swych podróży, choć pewnie znacznie więcej słyszała czy przeczytała - również o innych istotach, które zamieszkiwały lub nawiedzały Alaranię. Na pewno była bardziej świadoma ich obecności ze względu na swoje wyczulenie na magię. Dlatego zrozumiała, że ma przed sobą Łowcę Dusz, a o ile była w stanie to ocenić, jego zachowanie chyba nie było typowe, a przynajmniej jak na ich normy. Prawdopodobnie niebezpieczeństwo minęło, a w każdym bądź razie większe niebezpieczeństwo, więc jak zwykle w takich sytuacjach do głosu dochodziła jej ciekawość. Trudno jej było sobie odmówić możliwości poznania czegoś nowego.
        Zostawiła już w spokoju tę nieszczęsną kuszę i roztargnionym ruchem przeczesała włosy, które z powrotem opadły na miejsce.
        - Chyba jednak dam sobie spokój, powrót tam - w tym momencie skinęła głową w kierunku wejścia do tuneli - może się okazać niezwykle finezyjnym sposobem na samookaleczenie, jak nie samobójstwem - powiedziała z nikłym uśmiechem i wyciągnęła do niego dłoń w czysto ludzkim geście. - Nazywam się Saygha. A jeżeli mówiąc "czarodziejka" miałeś na myśli rasę Pradawnych, to łączy mnie z nimi jedynie wysoki wzrost. Jestem zwykłym człowiekiem, magiem. - Wzruszyła ramionami. Po chwili dodała: - Yarin, nie wydaje mi się, żebyś się orientował, gdzie jesteśmy. To są Góry Druidów, a w sumie ich skraj.
To nałóg, który trudno jest rzucić. Jeden oddech nie wystarcza. Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny.
Awatar użytkownika
Yarin
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yarin »

        Yarin szczerze nie spodziewał się tego, że dziewczyna zostanie. Już widział scenę, w której odwraca się i odchodzi, pozostawiając zagubionego nieco Łowcę samemu sobie. I to jeszcze na terenie, którego kompletnie nie znał.
Jednak po raz pierwszy od wielu miesięcy czuł się uradowany. Nastąpiło to w momencie zmiany podejścia czarodziejki do jego osoby. Pomimo tego, że wiedziała, iż jest Piekielnym, jego szczerość musiała ją przekonać do tego, by dać mu szansę. Na cokolwiek.
        - Miło mi cię poznać, Saygho. Słyszałem wiele o Pradawnych, jednak nigdy nie spotkałem nikogo z tej właśnie rasy – przyznał szczerze. – Czyli jesteś magiem, a nie czarodziejką. Pewnie musi być w tej kwestii niemała różnica, skoro o tym napomknęłaś – uśmiechnął się do niej.
        Słońce powoli zaczęło zachodzić i chować się za horyzontem, toteż zrobiło się nieco chłodniej, a odgłosy natury wokoło, stawały się coraz bardziej wyraziste.
        - Nie znam krain powierzchni Alaranii. Mamy się czego obwiać na skraju druidzkich gór?
        Kiedy zareagował na jej wypowiedź o topografii, oboje zdali się usłyszeć ruch z ich lewej strony. Tam właśnie zaczynał się z początku rzadki las, składający się z niewysokich, mocno liściastych drzew.
        Jednak kompletnie z drugiej strony, na niewielkim wzgórzu usłyszeli mocny głos:
        - Wysoka, czarnowłosa i bijąca chłodem. Nikt inny, jak Saygha.
        Gdy mag i Łowca spojrzeli w tamtą stronę, zobaczyli trójkę ludzi. Ten, który przemawiał wyglądał na typowego najemnika, mającego u boku miecz, do prawej ręki przymocowaną drewnianą tarczę. Wokół jego pasa, pionowo poukładane były nieduże sztylety. Ten po jego prawicy, ponad dwumetrowy, łysy mężczyzna, odziany w skóry, w jednej, ogromnej i bladej ręce dzierżył gigantyczną maczugę, zakończoną ostrymi kolcami, które wbijały się w podłoże. Ostatni z nich, najstarszy, zakapturzony, podpierał się na drewnianej lasce, i ze spuszczoną głową, stał nieco z boku.
Saygha
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saygha »

        Skinęła głową na potwierdzenie jego słów, ale nie zamierzała jednak teraz rozwodzić się na temat alarańskich ras. W tej chwili wolała, jak najszybciej oddalić się od podziemi, bo lada chwila zapadnie zmrok i pomimo wszystko coś może z nich wychynąć.
        - Raczej nie, najgroźniejsze są tunele, a poza tym to nie ma czego - przerwała, gdy tylko rozległ się głos, a gdy obróciła w tamtą stronę głowę. Yarinowi mogło się wydawać, że kobieta zmięła w ustach jakieś przekleństwo, musieli odwrócić ich uwagę. Cicho, tak żeby tylko Piekielny zdołał ją usłyszeć, powiedziała:
- Choć teraz to być może, a i owszem.
        Jakby dla dodatkowego efektu zerwał się, co prawda niezbyt silny, wiatr, który na szczęście nie był spowodowany żadną magiczną ingerencją. W powietrzu zaczęły unosić się drobiny pyłu. Znów, lecz obecnie już nieco nerwowym ruchem, przeczesała włosy. Przywołała na twarz uprzejmie obojętny uśmiech i spokojnym tonem odezwała się głośniej:
- Chyba coś w tym jest. Mają panowie do mnie jakąś sprawę? - Pytanie być może było absurdalne w tych okolicznościach, jednak najemnik nie przejął się tym najwyraźniej i odpowiedział:
- A nuż i tak. Jeno gardła zdzierać nie będę - uśmiechnął się paskudnie.
        Saygha rozejrzała się ukradkiem po otoczeniu, nie miała ani trochę dobrych przeczuć.
To nałóg, który trudno jest rzucić. Jeden oddech nie wystarcza. Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny.
Awatar użytkownika
Yarin
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yarin »

        Najemnik ze szczerym i nie do końca uzębionym uśmiechem ruszył powoli w stronę człowieka i Piekielnego. Jego olbrzymi kompan dorównywał mu kroku, podczas gdy zakapturzony mężczyzna, o ile był to mężczyzna, stał cały czas w swoim miejscu.
        Yarin bardzo powoli postawił kilka kroków tak, by lekko osłonić Sayghę, jednak by tam również mogła się bronić, tudzież atakować. Kiedy dwaj mężczyźni znaleźli się blisko Łowcy, spojrzeli na niego z góry do dołu, po czym ten olbrzymi z maczugą powiedział tępym i niskim głosem:
        - Chuderlak i piękniś. Pewnie taki męski, eee…kurtyzan.
        - Zamknij się Kaedalisie – warknął najemnik.
        - Siarka i smoła. Wyczuwam to w tym młodzieńcu – niespodziewanie odezwał się zakapturzony osobnik. Mówił cicho, jednak po tonacji głosu, nie dało się wychwycić, czy to kobieta, czy też mężczyzna.
        - Oho. Powinno być ciekawie – mówiąc to, najemnik spojrzał groźnie na Yarina. – A ty dziewucho, nie udawaj, że nie wiesz skąd cię znamy.
        W międzyczasie powolnie w stronę całej czwórki schodziła zakapturzona postać, która podpierała się o swoją drewnianą i podniszczoną laskę. Stanęła bliżej wejścia do groty i przypatrywała się jej obrzeżom, jakby je badała.
        - Wiemy po co tu jesteś, Saygho. My jesteśmy tu po dokładnie to samo. Pewien trytończyk zapłaci niemało za ten artefakt. I wiedział dokładnie, kto jeszcze, oprócz mojej drużyny, będzie tego szukać. Wysoka, niebrzydka dziewoja o niemałych zdolnościach magicznych. Więc radzę – tu poklepał swój miecz przy pasie – być ty i twój chłoptaś, opuścili te tereny.
        Łowca cały czas obserwował dwójkę uzbrojonych, która przed nim stała, jednak nie reagował. Czekając na rozwój wydarzeń, skupił się na dziwnej postaci u wejścia do tuneli. Wiedział doskonale, że zanim ci wyjmą swój oręż, on już dawno będzie miał swój w obu rękach.
Saygha
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saygha »

        Cofnęła się trochę. Mogłaby odejść, ale głęboko wątpiła czy daliby im spokój, mimo to się odezwała:
- Jaskinia wraz całym dobrodziejstwem jest wasza, i tak mieliśmy stąd odejść, więc proszę bardzo - zrobiła zapraszający gest ręką w stronę podziemi. Kaedalis spojrzał zdezorientowany na najemnika, który najwyraźniej pełnił tu funkcję przywódcy, jednak ten znów błysnął nie do końca olśniewającym uśmiechem, do tego w sposób dość obleśny.
        - Nie musisz się tak spieszyć, niezgorsza jesteś.
Magiczka na chwilę wzniosła oczy do nieba.
        - Rozumiem, że rezygnacja z tej wątpliwej jakości przyjemności jest jednoznaczna z konfrontacją. Trudno - zmierzyła ich zmęczonym z lekka drwiącym wzrokiem.
        - Zobaczymy co powiesz, jak go zetniemy - tu ruchem głowy wskazał na Yarina. Obaj zrobili krok w ich stronę. Saygha cicho powiedziała:
- Jak miło, że zakładają, że przeżyję, taka troska. - Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale w tej chwili poczuła, że ktoś próbuje przejąć nad nią kontrolę. Nie był to silny atak, dość łatwo go odparła. Najwyraźniej zakapturzony mag ją tylko sprawdzał. Nie spuszczając wzroku z trzeciego, nieruchomego agresora, po raz kolejny szeptem zwróciła się do Łowcy:
- Spróbuję się zająć tamtym, zresztą on czy ona nie będzie mi dłużny. Zobaczymy - dodała z poważnym wyrazem twarzy. Bynajmniej nie lekceważyła sytuacji.
To nałóg, który trudno jest rzucić. Jeden oddech nie wystarcza. Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny.
Awatar użytkownika
Yarin
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yarin »

        Jednak musiało dojść do konfrontacji.
        Yarin wziął głęboki oddech i kiedy najemnik wyjął swój miecz i zbliżył go na niebezpiecznie bliską odległość od gładkiej i wydłużonej szyi kobiety i wyjąwszy swoje dwa krótkie miecze, odepchnął oręż przeciwnika.
        - Daję wam jedna szansę. Opuście ten teren, zanim pozbawię was życia i przeniosę wasze dusze do Piekieł – wysapał Łowca.
        Obaj wojownicy poczuli nagły i silny swąd siarki, który buchnął od młodzieńca. Kiedy całkowicie instynktownie olbrzym zasłonił twarz ręką przed smrodem, dosięgły go dwa ostrza, które przecinając w poziomie szyję, pozbawiły go głowy.
        Szef grupy najemników zareagował błyskawicznie i wyprowadził kilka kombinacji ciosów mieczem i tarczą. Piekielny przeszedł do ofensywy, mało co nie wywracając się, kiedy potknął się o martwe ciało olbrzymiego przeciwnika.

        Zakapturzona postać odwróciła się do Sayghy, która nagle poczuła, że nieruchomieje. W głowie natomiast usłyszała szept, który wydawał się być spotęgowany setkami różnych intonacji tych samych słów:
        - Znasz swoje przeznaczenie? Chaos za tobą, niczym uniżony sługa, będzie kroczył.
Saygha
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saygha »

        Rzeczywistość rozpłynęła się jej przed oczami, zresztą czy była prawdziwa. Wszystko ograniczało się do umysłu. Mur - stworzyć mur, prosto i skutecznie, tego ją uczono, wypchnąć obcego poza obręb. Odrzuciła atakującą ją świadomość, niedaleko co prawda, ale niestety nieadekwatnie dużym wysiłkiem. "Powinno wystarczyć." Skierowała niewielki fragment mocy w talizman na jej nadgarstku. To była nikła przewaga, jednak napór zelżał. Zdołała zdezorientować przeciwnika. Jednocześnie dopiero teraz poczuła niesamowity ucisk. "Czy ludzkie ciało jest coś takiego w stanie przetrzymać?"
To nie było ważne. Skoncentrowała się na inkantacji, z trudem śpiewnie wypowiadała kolejne słowa, jednocześnie wykonując skomplikowane gesty. Jej ruchy wydawały się nieznośnie powolne, ale najważniejsze było to by nie popełnić błędu. Splatała razem wszystkie trzy znane jej domeny. Jeszcze nigdy nie użyła tego zaklęcia, przynajmniej na taką skalę. Jej wymysł otoczył ją - ożywiony na wpół iluzoryczny cień pochłaniał zachłannie energię, zarówno tę pochodzącą od niej, jaki z zaklęć jej przeciwnika. Pchnęła to w stronę maga. Kilka rzeczy wyczuła naraz: uderzenie szczątków, jakie pozostały z pożeranych, przez mrok, czarów skierowanych w nią, strach zakapturzonej postaci oraz zwiększającą się jej słabość. Zaklęcie teraz nie czerpało z jej mocy, ale już z sił fizycznych. Spanikowała. Momentalnie odcięła się od niego, ale ciemność nie rozwiała się, zakłębiła się tylko mocniej wokół, jeszcze przed chwilą, atakującego ją człowieka.
        "Zginę, przez własne zaklęcie.'' Przez jej głowę przebiegła groteskowa myśl: "Jak wielu innych magów. Żadna nowość."
Praktycznie zaraz skończyło się wszystko, bez żadnych dodatkowych atrakcji, ot po prostu znikło.
        Saygha zamrugała. Żyła, wszystko ją bolało lub ewentualnie danej części ciała nie czuła. Zdrętwiałą ręką otarła krew, która jej powoli przestawała płynąć z nosa. Sztywno podeszła do leżącego ciała w ciemnym płaszczu.
        "Dziwne uczucie, to chyba szok, może nie żyję, zresztą to też ciekawe. Czy ja powinnam być taka lekka? Nic nie słyszę." Jednak dźwięki powoli zaczęły się do niej przebijać wraz z przeraźliwym, nieprzyjemnym - to mało powiedziane, pulsowaniem w skroniach i czole. A do tego talizman parzył jej skórę. "No mimo wszystko jestem wśród żywych."
        - Jasny szlak.

        Najemnik chcąc wykorzystać chwilową przewagę zamachnął się mieczem, tak by najlepiej skończyć walkę jednym ciosem. Równocześnie otoczyła ich wąska, czarna smuga, a Piekielny mimowolnie wrócił do swojej prawdziwej formy.
To nałóg, który trudno jest rzucić. Jeden oddech nie wystarcza. Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny.
Awatar użytkownika
Yarin
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yarin »

        Walka z najemnikiem nie była zbyt wymagająca, jednak przeciwnik atakował z rozwagą i finezyjnie. W pewnym momencie, kiedy Piekielny spojrzał w stronę swojej towarzyszki, ten moment nieuwagi wykorzystał jego wróg i zamachnął się z prawej strony. Minimalnie chybił i nieomalże rozciął brzuch młodzieńca.
        Jednak po chwili szef najemników stanął jak wryty, przyglądając się wpierw ze zdziwieniem, a następnie z przerażeniem na Yarin. Tenże, kompletnie nie świadom, ukazał mu swoje prawdziwe oblicze. Ta niekontrolowana zmiana mogła być spowodowana chwilową przewagą najemnika, jak również martwieniem się o maga.
        Widząc, że przeciwnik opuścił broń, Łowca Dusz rzucił się na niego. Powalając go na ziemię, spojrzał mu prosto w oczy, patrząc swoimi, czarnymi jak smoła:
        - Twój zakapturzony przyjaciel cię ostrzegał. Teraz nie unikniesz swojego przeznaczenia.
        Yarin chwycił go dwoma rekoma za głowę i wyszeptał kilka słów dość cicho. Najemnik wzdrygnął się, jego ciało uniosło się na moment, po czym opadło bezwiednie na wysuszoną glebę.
        Jego dusza powędrowała do Piekieł.
        Po chwili zrozumiał, ze popełnił błąd. Mógł przecież uzyskać informacje dotyczące artefaktu, którego szukali.
        Yarin wstał i odwrócił się w stronę Sayghy. Jednak ta, będąc przekonana, że zakapturzona postać została pokonana, stała plecami do niej. Piekielny dojrzał, jak podnosi się ona z ziemi, lecz nie, jak przeciętny człowiek, a inaczej.
        Lewitując.
        Odrzuciła kaptur i ukazała swoją twarz. Była to około pięćdziesięcioletnia kobieta, której czas wyszarpał swoje znamię na jej twarzy. Włosy miała jasne, krótkie i bardzo rzadkie. Na lewym policzku widniał jakiś znak-tatuaż.
        - Nie lekceważ swojego przeznaczenia, magu! - ryknęła niczym stu rosłych mężów w stronę Sayghy.
        Rozstawiając swoje ręce, uniosła dziewczynę do góry, patrząc jej prosto w oczy. Jakby nie chciała jej ranić, tylko znaleźć odpowiedź.
Zablokowany

Wróć do „Smocza Przełęcz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości