Smocza PrzełęczNa przełęczy; w stronę Komnaty Wejścia.

Przełęcz dzieląca Góry Dasso i Góry Druidów. Po obu jej stronach, znajdują się ogromne, tajemnicze, wykute w sakle posągi smoków, strzegące tej górskiej przełęczy.
Saygha
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saygha »

        Sądziła, że jest po wszystkim, cóż myliła się. Była zmęczona i tak po prawdzie wiele rzeczy było jej już obojętnych – w tym również fakt, że mogła zginąć. Zresztą dziś prawdopodobnie z trzy razy zdążyła się pogodzić ze swą rychłą śmiercią.
        Pozwoliła się podnieść, opór tylko by ją dodatkowo męczył, tak to druga będzie tracić siły, których wbrew pozorom nie miała wiele więcej od Sayghi. Być może chciała nastraszyć ją ostateczną manifestacją mocy, być może była szalona. O to również czarnowłosa nie dbała.
        Wykrzywiła usta w nieprzyjemnym uśmiechu:
- Przeznaczenie, mówisz. I jakie ono jest, śmierć? Niech będzie. Dla nas ludzi to nic oryginalnego. Pochłonięcie przez chaos, pustkę? Niewielka różnica. Chcesz tego, co wiem. Sprawię ci zawód, to jest nic, nic, czego oczekujesz. Pomimo wszystko nie dam tego. A już powiedziałam, jak zginę to trudno, ale pociągnę cię za sobą.
        Mniej więcej odkąd zaczęła mówić, prawą ręką sięgnęła po kuszę, zaś lewą do pasa. Miała, praktycznie w nim, schowaną małą fiolkę. Była to ostateczność. Po pierwsze zawartość była niezwykle ciężko dostępna, a więc i drogocenna. Po drugie Saygha, można byłoby powiedzieć nawet ona, miała spore opory żeby użyć tego przeciwko bezmyślnej bestii, zwierzęciu, a co dopiero żywej i w pełni świadomej istocie. Mieszanka soku i żółci wiwerny, wody królewskiej – mocny, wręcz wgryzający się w materię bądź ciało kwas.
        Najpierw rzuciła w kobietę broń – oczywiście tamta odrzuciła ją za pomocą magii, ale nie spodziewała się kolejnego pocisku, poza tym ile mogła jeszcze mieć siły na rzucanie zaklęć. Trafiła, szkło pękło na lewej stronie tułowia, ciecz się rozlała. Po chwili zaczęły pojawiać się opary w miejscu zetknięcia się substancji z materiałem i ciałem.
''Nic nie da wycieranie dłońmi, a nawet gorzej, kwas przeniesie się na ręce'' - chłodno pomyślała.
        Saygha przestała być unoszona w powietrzu, spadła plecami na ziemię. Zderzenie z podłożem wypchnęło powietrze z płuc. Nie mogła złapać tchu, ale po chwili oddech wrócił. Znów wstała. Miała dużą ochotę uciec stąd, ukryć się w zaroślach. Nieważne, teraz musiała jednak zachować czujność. Całkowicie bez emocji przyglądała się poczynaniom kobiety. Ta szarpała się, jej twarz była wykrzywiona w grymasie łączącym ból z prawie nieludzką koncentracją.
''Nie krzyczy, jeszcze."
        Nieznacznie obróciła głowę, tak żeby móc spojrzeć na Yarina, ale nie tracić z oczu przeciwniczki.
To nałóg, który trudno jest rzucić. Jeden oddech nie wystarcza. Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny.
Awatar użytkownika
Yarin
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yarin »

        Łowca Dusz przypatrywał się walce. Oczywiście mógł zareagować, by wspomóc maga, jednak chciał ocenić możliwości i potencjał kobiety.
        Na pierwszy rzut oka starsza kobieta zdawał się być bardziej potężną i doświadczoną władczynią energii magicznej. Aczkolwiek to Saygha okazała się być sprytniejszą. Odwracając uwagę kobiety, wyciągając kuszę, na której widok Piekielnego przeszły niemiłe dreszcze, wykonała ruch ręką, by już po chwili zwierzęta ze skraju lasu usłyszały krzyk bólu. Przeraźliwy, doniosły – nieludzki.
        Towarzyszka Yarina upadła na plecy, kiedy czar zanikł w związku z przerwaniem go w dość bezwzględny, acz skuteczny sposób. Chociaż można było jedynie się domyśleć, jak bardzo ucierpiała kobieta, Łowca ze zdziwieniem zauważył, jak powoli starała się podnieść i najprawdopodobniej rzucić czar. W tym samym momencie poczuł wzrok Sayghy, która oddychała głęboko lecz nierówno, by po chwili zniknąć jej z oczu.
        Yarin, będąc cały czas w swojej prawdziwej postaci, błyskawicznie przefrunął odległość, która dzieliła go od czarodziejki i znalazł się z jej plecami. Wyciągnął oba miecze i przyłożył je do szyi przeciwniczki. W powietrzu uniósł się ciężkawy smród smoły.
        - Mało brakowało, czarodziejko. Jak cię zwą i dlaczego wmawiasz tej młodej kobiecie, że znasz jej przeznaczenie – zapytał cicho. – Odpowiedz szczerze. Wyczuję, kiedy skłamiesz. A wtedy…
        Nie dokończył, tylko mocniej przycisnął błyszczące ostrza do skóry przeciwniczki.
Saygha
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saygha »

        Saygha nie ruszyła się z miejsca, skrzyżowała ramiona - tak było prościej jej opanować drżenie rąk. Stała po prostu bez ruchu. Starała się przyjąć obojętny wyraz twarzy. Ogarnąć sytuację, nie myśleć teraz ani o tym co ją boli, ani o tym jak jest zmęczona, ani tym bardziej w co się przez przeklęty przypadek wpakowała, bo to że się w coś mało przyjemnego wplątała, nie podlegało dyskusji. Na chłodno chciała rozważyć wypadki oraz, na co miała nadzieję, jakieś wyjaśnienia kobiety, zanim ta zejdzie z tego wspaniałego świata - to, też zresztą, nie ulegało wątpliwości.
        Siwowłosa kobieta, eufemistycznie mówiąc, była w nie najlepszym stanie, a Yarin jakoś jej nie pomagał. Kaszlnęła, a Saygha z lekkim zdziwieniem zauważyła, że jeszcze bez krwi. Łamiącym się, choć nie takim słabym, jak można byłoby się spodziewać, głosem odezwała się:
        - Znam je, zam je doskonale i nie tylko ja. Jeżeli ona sięgnie, wydobędzie to - ostanie słowo zaakcentowała mocno - jej los będzie nieunikniony. - W następnych słowach zwróciła się wprost do magiczki: - Jesteś głupia dziewczyno, nie tak jak ten Mayvean, ale lekceważysz - nie dokończyła, gdyż znowu się rozkaszlała, w tym momencie odezwała się Saygha: - To on was wynajął? Jaki to kolejny, żałosny wymysł mu się uroił? Czyżby uwierzył w legendy? - Uśmiechnęła się ironicznie.
        - Legendy? Ta naiwność i ignorancja prawdy cię zgubi. Bez względu na to, Aionis Pyragia powstrzyma i ciebie, i jego. Zapamiętaj sobie to - kiedyś się odwrócisz, a za tobą będzie Chaos, a potem Pożoga i będziesz błagać, żeby twój chwilowy sprzymierzeniec - to mówiąc wykrzywiła twarz w grymasie obrzydzenia, co ciekawe była to pierwsza oznaka jakichkolwiek większych emocji kobiety od samego początku spotkania - zabrał twą duszę. Wycofaj się, póki możesz.
        - Bo ty już nie możesz, prawda? Za chwilę nie będziesz mogła tak się kontrolować, ale bynajmniej nie każę ci prosić mojego tymczasowego sojusznika o pomoc - dokończyła złośliwie. "Fanatyczka z misją ratowania świata przed wszystkim. Co wie, a co bardziej niepokojące kto poza nią wie i ile wie o mnie." Chłodno w myślach podsumowała usłyszane przed chwilą słowa. "Szlak by trafił całe to praworządne towarzystwo ocalenia Alaranii. Wpadłam w nieprzyjemnie grząskie bagno."
Tymczasem twarz drugiej kobiety momentalnie stała się mokra. Ta zaczęła dziwnie charczeć i coraz mocniej się szarpać.
To nałóg, który trudno jest rzucić. Jeden oddech nie wystarcza. Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

To co się stało było tak gwałtowne, że kobieta prawie przewróciła się od magicznego podmuchu. Nagle tuż przed nią utworzył się magiczny portal. Chciała uciec, ale nie miała żadnych szans z przeogromną mocą energii magicznej. Skąd się tam wzięła? Jakim cudem utworzyła portal? Prawdopodobnie linia energii magicznej zetknęła się z bąblem czasowym i w niewidzialnej eksplozji utworzyła portal teleportujący. Kobieta chciała uciekać, ale siła magii była tak ogromna, że właściwie w mgnieniu oka wciągnęła ją w siebie by wyrzucić gdzieś daleko...
Zablokowany

Wróć do „Smocza Przełęcz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości