Smocza PrzełęczWilcze Pastwisko

Przełęcz dzieląca Góry Dasso i Góry Druidów. Po obu jej stronach, znajdują się ogromne, tajemnicze, wykute w sakle posągi smoków, strzegące tej górskiej przełęczy.
Ari
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ari »

Przez okno przes³a³a mu my¶l.
Kiedy by³am ma³± dziewczynk± pope³ni³am zbrodniê przeciw konwenansom mego ludu i cierpia³am przez to tydzieñ. Bezwstydnie zamordowano mojego brata, a mnie hañbiono i torturowano, dzieñ w dzieñ. Uciek³am. Przez wiele lat sama, jako dziecko, ¿y³am w lesie, do którego nikt, nawet najsilniejszy z nas, nie odwa¿y³ siê nigdy wst±piæ. Cudem prze¿y³am i wydosta³am siê stamt±d, a b³±kaj±c siê, trafi³am do zapuszczonej wioski, jeszcze mniejszej ni¿ ta tutaj. I zazna³am nêdzy, uwierz mi, zazna³am. Uciek³am do miasta i ¿y³am w rynsztoku, daj±c siê wykorzystywaæ ka¿demu pijakowi za byle kawa³ek chleba i kroplê wody. By³am bita, gwa³cona, pomiatana... Bliska ¶mierci. Do dzi¶ dziêkujê bogom, ¿e znalaz³ mnie mój ksi±¿ê i mimo mej powierzchowno¶ci przygarn±³ pod swój dach. Na jego dworze wyros³am na kobietê, jak± jestem teraz. Nigdy wiêcej nie wa¿ siê mówiæ, ¿e nie znam ¿ycia.
Wsta³a, w³osy pokrywa³y jej twarz.
Pójdê siê dowiedzieæ, czy znajdzie siê co¶ dla koni - przes³a³a Reinhardowi i wolnym krokiem ruszy³a ku ladzie, za któr± sta³ zadziwiony karczmarz.
- W porz±dku, panienko? - odwa¿y³ siê odezwaæ, widz±c j±, ale zignorowa³a pytanie.
Potrzebujê miejsca, w którym konie bêd± mog³y odpocz±æ i w którym bêd± bezpieczne. Cena nie gra roli.[/quote]
[b][color=gray]It's not gonna hurt. Really.
Oops, I lied.[/color][/b]
Ardil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ardil »

Nie s³ucha³ tego, co lata³o mu po g³owie. Szybkim krokiem dopad³ konia, odwi±za³ go i bez zbêdnych ceregieli wsiad³ i popêdzi³ do galopu. G³os Ari jeszcze kilka chwil ko³ata³y mu siê po g³owie, by³ coraz s³abiej s³yszalny. Kiedy usta³, Ardil poczu³ ulgê. Mia³ ju¿ tego serdecznie do¶æ. Nie w smak mu byli tacy towarzysze. Nie w smak mu by³a elfka, która wszystko wie najlepiej.

[...]

- Jest no jedna stodo³a ino tom kawa³ek, ze¶cie przeje¿d¿oli przeca! - odpowiedzia³ karczmarz.
Ostatnio edytowane przez Ardil 14 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
235 RN
Reinhard
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Reinhard »

Gdy to wszystko siê zaczê³o, wola³ siê nie wtr±caæ. Popatrzy³ najpierw za w¶ciek³ym, wychodz±cym z karczmy Ardilem, pó¼niej Ari, która posz³a siê pytaæ o miejsce dla koni, jakby nic siê nie chcia³o. Po chwili us³ysza³ g³o¶ne r¿enie konia i odg³osy podkutych kopyt. Zrêcznym ruchem zebra³ ko¶ci ze sto³u, chowaj±c je do kieszeni, chwyci³ plecak i wybieg³ z karczmy za najemnikiem. Ten jednak by³ ju¿ daleko. Reinhard popatrzy³ za nim bez s³owa. Spojrza³ za siebie, na budynek karczmy, po czym westchn±³. Nic go przy elfce nie trzyma³o. Bez zbêdnych po¿egnañ ruszy³ przed siebie traktem, w kierunku Smoczej Prze³êczy. Dogoniæ Ardila, który mia³ konia, raczej nie zdo³a, ale i tak nie to by³o jego g³ównym celem.
To obowi±zek go wzywa³. Misja, do wykonania której zosta³ wyszkolony. Jedyna rzecz u¶wiêcaj±ca jego bezsensowny ¿ywot.

Kruk Gerhart zlecia³ po chwili z góry, zrêcznie l±duj±c na jego ramieniu. Przybli¿y³ siê i jakby pog³aska³ po skrzyd³em po twarzy na pocieszenie. Reinhard parskn±³ ¶miechem i zrewan¿owa³ siê, delikatnie g³adz±c po grzbiecie. Wkrótce kruk wzbi³ siê w powietrze i zataczaj±c szerokie krêgi j±³ pod±¿aæ za Reinhardem.
Ari
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ari »

Dziêki - odpar³a, a widz±c, ¿e Reinhard tak¿e wyszed³, wróci³a do karego.
Có¿, zostali¶my tylko ty i ja, Kamirru - przes³a³a mu, g³aszcz±c go po pysku. - I to biedne jajo, którego zawarto¶æ niebawem pozna, czym jest proza i cierpienie ¿ycia. Chod¼my do stajni, prze¶pimy siê.
Odwi±zawszy konia, ruszy³a w stronê, któr± wskaza³ jej karczmarz. Ale zobaczywszy Reinharda, ruszaj±cego wolno w dalsz± drogê, zmieni³a zdanie.
Odpoczniesz pó¼niej, Kamirru. Do¶æ, ¿e¶ najedzony i napojony. - to rzek³szy, wskoczy³a na grzbiet karego i lekkim k³usem zbli¿y³a siê do mê¿czyzny.
Nie wolisz jechaæ konno? - przes³a³a mu, jad±c obok.
[b][color=gray]It's not gonna hurt. Really.
Oops, I lied.[/color][/b]
Reinhard
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Reinhard »

Zatrzyma³ siê i spojrza³ na Ari, d³ug± chwilê milcz±c.
- Mo¿e. - powiedzia³, wzruszaj±c ramionami, nic wiêcej jednak nie zrobi³. - Ale widzisz... Nie powiedzia³em wam ca³ej prawdy o sobie. I szczerze, dalej nie zamierzam. - doda³ za to po chwili.
Spojrza³ na góry, które rozci±ga³y siê po wschodniej stronie, jakby szukaj±c natchnienia.
- Do¶æ powiedzieæ... - zacz±³ powoli - ... ¿e mam misjê. I muszê pod±¿yæ za swoim przeznaczeniem. I do cholery, jak bardzo pompatycznie i ¿a³o¶nie, by to nie brzmia³o, to tak w³a¶nie jest. - parskn±³ dziwnie. Przeniós³ wzrok z powrotem na Ari.
- Je¶li siê pospieszysz, jeszcze mo¿esz go dogoniæ. Ja dalej idê sam.
Ari
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ari »

Zg³upia³e¶?! - odpar³a. - On ma konia, pieniêdzy nie chce, wiêc mnie w ogóle nie potrzebuje. Jest brzydki i denerwuj±cy, wiêc i ja go nie potrzebujê. Ty nie masz konia, masz fajnego kruka i budzisz moj± sympatiê. A w dodatku twoja misja niewiele mnie obchodzi, wiêc nie musisz siê martwiæ, ¿e ciê bêdê wypytywaæ. Potrzebujê towarzysza, który w razie czego pomo¿e mi siê broniæ, ale te¿ takiego, który nie bêdzie du¿o gada³. Ty jeste¶ idealny, wiêc wsiadaj i nawet nie dyskutuj.
[b][color=gray]It's not gonna hurt. Really.
Oops, I lied.[/color][/b]
Reinhard
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Reinhard »

- Mnie moja misja obchodzi. Bardzo. - odpar³ ch³odno - Towarzyszy nie potrzebujê - zw³aszcza takich, który sami mog± staæ siê celem. - kontynuowa³, zgodnie z prawd±. Osoby, nie mog±ce siê ¶wiadomie pos³ugiwaæ magi±, korzystaj±c jedynie z impulsów, mia³y czêsto ukryty w sobie potencja³ magiczny, który móg³ zostaæ wykorzystany w niecnych celach, przez osoby trzecie.
- Nie jestem te¿ p³atnym ochroniarzem. - mrukn±³ - Wiesz kim jestem? £owc± magów. Czyli kim¶, od którego osoba z uzdolnieniami magicznymi, powinna trzymaæ siê z dala. A ty takow± jeste¶. Resztê dopowiedz sobie sama.
Ari
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ari »

Ja nie mam uzdolnieñ magicznych... - mruknê³a. - Nigdy nie by³am w tym dobra. Je¿eli u¿ywam magii, to ca³kowicie nie¶wiadomie, tak wiêc nie mogê byæ magiem. A skoro nie jestem magiem, jak mogê byæ twoim celem?
Przerwa³a na chwilê, zastanawiaj±c siê nad dalsz± wypowiedzi±.
Poza tym... skoro uwa¿asz, ¿e jednak naprawdê jestem twoim celem, dlaczego mnie dotychczas nie zabi³e¶, skoro mia³e¶ tyle okazji? - spojrza³a na niego uwa¿nie.
[b][color=gray]It's not gonna hurt. Really.
Oops, I lied.[/color][/b]
Reinhard
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Reinhard »

- Byæ mo¿e nie masz. Nie widzia³em, ani nie próbowa³em sam badaæ twoich mo¿liwo¶ci. Ale mo¿esz takowe uzdolnienia posiadaæ. - stwierdzi³, patrz±c siê jej prosto w oczy, jakby mia³ zamiar z nich wspomniane informacje wyczytaæ. - Niewyja¶nionym sposobem jednak, niektóre z potê¿nych ¼róde³ energii, posiadaj± dziwn± barierê, która nastêpuje przerwaniu w wyniku gwa³townych emocji. Lub zewnêtrznego impulsu. - wyja¶ni³ pokrótce, dziel±c siê dostêpn± swoj± wiedz± bez przeszkód. Niech wie.
Milcza³ przez chwilê, znowu patrz±c siê w stronê gór.
- Powiedzia³em, ¿e MOG£ABY¦ takowym zostaæ. Widzisz, dopóki nie mam odgórnego rozkazu, to zabiæ mogê wy³±cznie w ostateczno¶ci. Je¶li mia³bym rozkaz, zrobi³bym to. Szybko, bezbole¶nie. - powiedzia³, nie odwracaj±c siê w jej stronê.
Ari
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ari »

Ale na razie nie jestem - mruknê³a. - Nie rozumiem wiêc, co ci przeszkadza moje towarzystwo.
Kamirru zar¿a³, zniecierpliwiony. Chcia³ ju¿ ruszyæ w drogê albo i¶æ siê po³o¿yæ. A ta dziwna rzecz, znajduj±ca siê w workach przy jego boku, wcale go nie uspokaja³a.
Ja osobi¶cie nie mam teraz co robiæ. Nie mam ¿adnego celu, który muszê zrealizowaæ. Samej bêdzie mi siê tylko nudzi³o. - zamy¶li³a siê. - No, chyba ¿e wrócê do pracy. Ale niespieszno mi.
[b][color=gray]It's not gonna hurt. Really.
Oops, I lied.[/color][/b]
Reinhard
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Reinhard »

- Od lat pracujê sam. Podró¿ujê sam, na swoje utrzymanie ³o¿ê z w³asnej sakiewki, pieniêdzmi, którymi zarabiam nieraz tym oto mieczem. - znacz±cym gestem po³o¿y³ d³oñ na rêkoje¶ci przypasanego do swego boku miecza. - I tak jest mi dobrze. Po prostu. - wzruszy³ ramionami, wci±¿ nie patrz±c na Ari.
- Nie wiem, dlaczego siê tak z wami skumplowa³em. Sam nie wiem. Ale teraz... - parskn±³ nerwowym ¶miechem, dopiero teraz odwracaj±c g³owê w stronê elfki. - Obowi±zek mnie wzywa. Moje przeznaczenie. Mój los. Fatum...

Zaiste, nie by³ to wesolutki Reinhard, z którym Ardil i Ari mieli do czynienia, jeszcze przed chwil±.
Ari
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ari »

A wiêc w porz±dku - warknê³a niezbyt sympatycznym g³osem. - Id¼ za swym losem i daj siê zgnie¶æ swemu fatum. Skoro nie chcesz mnie ju¿ widzieæ, to tylko twój wybór.
Z wolna ruszy³a Kamirru do przodu, ale nagle stanê³a, obróci³a siê i wys³a³a do niego najczulszy u¶miech, na jaki mog³a siê zdobyæ.
Je¶li jednak zmieni³by¶ zdanie... - przes³a³a. - Twój kruk bêdzie wiedzia³, gdzie mnie znale¼æ.
Zaczê³a z wolna zje¿d¿aæ w dó³ zbocza, zostawiaj±c za sob± Reinharda.
[b][color=gray]It's not gonna hurt. Really.
Oops, I lied.[/color][/b]
Reinhard
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Reinhard »

Wzruszy³ tylko ramionami, patrz±c przez chwilê za odje¿d¿aj±c± elfk±. No i dobrze. I tak zmarnowa³ do¶æ czasu. Ju¿ kierowa³ siê do odej¶cia, gdy nagle zorientowa³ siê, ¿e ostatniej nocy prawie w ogóle nie spa³. A mo¿e i w ogóle? Cholera.
Dopiero jak sobie o tym przypomnia³, poczu³ skutki d³ugiej podró¿y bez porz±dnego odpoczynku. Nawet ziewn±³. Oraz, co ca³kiem zrozumia³e, poczu³ g³ód. Dopiero teraz, gdy pomy¶la³.
- Paranoja. - sykn±³ sam do siebie, po czym odwróci³ siê z powrotem w stronê Wilczego Pastwiska. Nie uszed³ od niego daleko, wiêc ju¿ po chwili usiad³ sobie przy swoim miejscu w karczmie, maj±c zamiar dobiæ piwo, które musia³ na chwilê opu¶ciæ. Piwa jednak nie by³o. No tak, zostawiæ co¶ na chwilê bez opieki, to ju¿ jaka¶ szelma po³o¿y na to swoje brudne ³apska. Po prostu - ¿ycie.
Rozejrza³ siê zdenerwowany, gotów porz±dnie daæ w mordê ¶mia³kom, którzy o¶mielili siê to uczyniæ. Jednak niemal¿e parskn±³ ¶miechem, gdy zobaczy³ kto to taki.
Dwa memlaj±ce dziadki, jedyni go¶cie w karczmie, memlali sobie teraz przy dwóch kufelkach z³ocistego trunku. Mimo do¶æ pod³ego humoru, Reinhardowi a¿ ¿al siê zrobi³o staruszków i postanowi³ przymkn±æ oko na t± kradzie¿ - a niech maj± co¶ wiêcej ze starczego ¿ycia ni¿ tylko demencjê i sklerozê.
Skierowa³ siê wiêc w stronê lady.
- Jeszcze jedno piwo. I michê strawy. - burkn±³ ponuro. Karczmarz wycieraj±cy kufel, rzuci³ szmatê. Zajrza³ do kuchni.
- Ka¶ka! Rób jajecznicê! I skocz po Ba¶kê, bo zaraz ch³opy z wyr±biska przyjd±. - zakomenderowa³ kucharce, zapewne swojej córce.
- Ju¿ tatku! - us³ysza³ Reinhard, po czym z kuchni wypad³a m³oda dziewczyna, nadzwyczaj kobieca i hmm... p³odna. A¿ dziw, ¿e karczmarz, brzydki jak noc, zdo³a³ sp³odziæ tak± piêkno¶æ, w ogóle zreszt± do niego nie podobn±. No mo¿e trochê, ale w czym¶ co dla mê¿czyzny nie jest zbyt chwalebne. Karczmarz by³ taki gruby, ¿e Reinhard nie zdziwi³by siê, gdyby piersi mia³ wiêksze od Ari, czy swej w³asnej rodzonej córki. O ile to by³a jego PRAWDZIWA córka.
Gdyby Reinhard nie zna³ ¶wiata, by³aby to zagadka nieodgadniona niemal¿e. Ale zna³. I domy¶la³ siê, ¿e ¿ona karczmarza po prostu siê pu¶ci³a z lepszym i ³adniejszym, a mê¿a mia³a dla maj±tku. Có¿. Po prostu ¿ycie.
Reinhard wróci³ do stolika, czekaj±c a¿ zrealizuje siê jego zamówienie.
Wkrótce siê zrealizowa³o. Jajecznicê przynios³a mu druga dziewczyna, widocznie Ba¶ka, nie mniej atrakcyjna od siostry. Przy tym u¶miecha³a siê rozbrajaj±co.
- Proszê. - powiedzia³a ciep³ym g³osem, k³ad±c przed Reinhardem kufel piwa i drewnian± michê jajecznicy. Podziêkowa³ skinieniem g³owy, ona u¶miechnê³a jeszcze szerzej. Ponêtnym krokiem, który nie umkn±³ jego uwadze, posz³a obs³ugiwaæ rozkrzyczan± dru¿ynê miejscowych drwali. Popatrzy³ siê chwilê za ni±, czym zwróci³ na siebie uwagê karczmarza, który chrz±kn±³ dziwnie.
- Mhmhmmhm... - mrukn±³, patrz±c nieprzychylnie na Reinharda.
Ten momentalnie odwróci³ wzrok i zaj±³ siê jedzeniem. Wola³ nie robiæ sobie problemów, zw³aszcza i¿ chyba tylko cudem jeszcze nie zwróci³ na siebie uwagi drwali, którzy co prawda nie mieli przy sobie siekier, ale ich nad wyraz rozro¶niête bary budzi³y pewien respekt. Nawet dwa memlaj±ce dziadki, choæ przecie¿ miejscowe i zapewne szanowane, skuli³y siê i memla³y jakby ciszej. I mniej p³ynnie, choæ to by³o zrozumia³e, patrz±c na dwa ju¿ puste kufle.
Reinhard tymczasem dojad³ jajecznicê, dopi³ piwo i przeci±gn±³ siê. Czas siê przespaæ. Wsta³ od sto³u i podszed³ do karczmarza.
- Pokoje pan ma? - zapyta³ krótko
- Mam.
- To proszê.
Karczmarz otworzy³ ma³± szufladkê i wyci±gn±³ kluczyk.
- P³atne z góry. I do tego cztery piwa oraz jajecznica. W sumie bêdzie z³ocisz.
- Oczywi¶cie.
Po uiszczeniu zap³aty, Reinhard dosta³ upragniony klucz.
- Ba¶ka pana zaprowadzi. - oznajmi³ karczmarz, po czym zawo³a³ córkê.
- Tak, tatku?
- Zaprowad¼ pana.
- Dobrze, tatku.
Po chwili Reinhard by³ ju¿ w wygodnym pokoiku na piêtrze. Sam nie wiedzia³, jak to siê sta³o, ale krótka rozmowa z córk± karczmarza skoñczy³a siê tym, i¿ umówili siê na wieczór, kiedy tylko ta skoñczy pracê. Có¿, nim jednak to nadejdzie...
Reinhard rzuci³ plecak na pod³ogê, a sam zamaszy¶cie wskoczy³ na ³ó¿ko, a¿ zatrzeszcza³o. Momentalnie zmorzy³ go sen.

Obudzi³ siê, gdy ju¿ by³o ciemno, a w³a¶ciwie obudzi³a go Ba¶ka. No có¿. Sprawy potoczy³y siê szybko, ale robili to chyba odrobinê zbyt g³o¶no, bo us³yszeli po chwili g³osy karczmarza.
- Ba¶ka! Ba¶kaaa! Co siê dzieje?
- O cholera... - sykn±³ Reinhard, zrywaj±c siê na równe nogi. Ba¶ka wygl±da³a na jeszcze bardziej przera¿on±. Dopad³a drzwi i zaryglowa³a je od ¶rodka. W sam± porê, bo karczmarz akurat ich dopad³. Gdy zorientowa³ siê, ¿e s± zamkniête, zacz±³ w nie z ca³ej si³y t³uc piê¶ci±.
- Zdrada! Ch³opy! Do mnie! - wrzasn±³.
Reinhard, jak opêtaniec zwija³ siê, skaka³, w po¶piechu wk³adaj±c na siebie spodnie. Córka karczmarza ¶pieszy³a siê tylko trochê mniej. No có¿, jej nie grozi³o nic z³ego poza reprymend±. A biedny Reinhard a¿ za dobrze wiedzia³, co maj± w zwyczaju robiæ wie¶niacy ze ¶mia³kami ³asz±cymi siê na ich ¿ony, córki i siostry.
Wcisn±³ siê w koñcu w spodnie, i zapi±³ pas, nawet nie próbuj±c siê trudziæ z butami, czy koszul±. W³adowa³ wszystko na chama do plecaka, który ju¿ i tak pêka³ w szwach. G³o¶no przeklinaj±c wydar³ z niego koc i rzuci³ na pod³ogê. Rozejrza³ siê za desk± ratunku.
- Okno, okno! - podpowiedzia³a mu Ba¶ka, napieraj±ca na drzwi, w które z drugiej strony t³ukli karczmarz i wioskowe ch³opy. Bogom dziêki, i¿ karczmarz by³ bogaty i wstawi³ mocne, dêbowe drzwi. Kto by pomy¶la³, i¿ to obróci siê przeciw niemu. Po prostu ¿ycie.
Reinhard dopad³ okna, otworzy³ je i wyrzuci³ przez nie plecak. Sam wlaz³ na parapet i zeskoczy³.
Ba¶ka otworzy³a drzwi i z otwartymi ramionami powita³a ukochanego tatê. Ten odepchn±³ j± i dopad³ okna. Spojrza³ na dó³, na podnosz±cego siê po niefortunnym skoku Reinharda.
- Ahhh!!! - rykn±³ na ca³± wie¶ - Patyczak! £ap gnoja! - krzykn±³ w¶ciek³y, patrz±c przez chwilê na podnosz±cego siê na równe nogi Reinharda. Po chwili spojrza³ na córkê, a gniew na jego obliczu zast±pi³a troska.
- Oj córeczko ma kochana! Nic ci nie zrobi³?
- Nic tatku!

Tymczasem, ledwo Reinhard siê podniós³, gdy nagle zza rogu karczmy wypad³ na niego postawny drwal. Miano "Patyczaka" wybitnie do niego nie pasowa³o. Zamachn±³ siê na ³owcê siekier±. Reinhard sam nie wiedzia³, jak cudownie i pociesznie musia³ wygl±daæ jego unik. Ch³op potê¿nie uderzy³ w ¶cianê karczmy. Siekier± na chwilê utknê³a w drewnie. Reinhard wykorzysta³ ten moment, bior±c swój plecak i puszczaj±c siê pêdem przed siebie, byle jak najdalej od w¶ciek³ego drwala. D³ugo bieg³, ci±gle s³ysz±c za sob± w¶ciek³e krzyki. W koñcu jednak odpu¶cili, gdy wpêdzili Reinharda g³êboko w las, widocznie boj±c siê wilków i wychodz±c z za³o¿enia, ¿e one za³atwi± ca³± sprawê. Reinhard szczerze mówi±c te¿ siê ba³ i te¿ mia³ takie obawy. Zziajany i ca³y czerwony z wysi³ku, opar³ siê o drzewo. Zrzuci³ plecak i usiad³ na ziemi, dysz±c ciê¿ko.

Swoj±, niedokoñczon± zreszt±, przygodê op³aci³ utrat± swojej skórzanej zbroi i kuszy, które zosta³y w karczemnym pokoju. Po prostu ¿ycie. Ale có¿, wa¿ne ¿e ocali³ g³owê, przyrodzenie i miecz. Choæ i tak by³o mu nieweso³o.
- Piêknie... - sykn±³, po czym zakl±³ szpetnie. - Po prostu piêknie. - doda³ jeszcze po chwili.
Odetchn±³ kilka minut, po czym wyci±gn±³ z plecaka resztê garderoby. W³o¿y³ koszulê, wzu³ buty, narzuci³ na siebie p³aszcz. Na bogów, sk±d mu siê tyle miejsca w plecaku wziê³o?

Wsta³ i ruszy³ w stronê z której nadbieg³. Nie wyszed³ jednak ca³kiem na trakt, gdy¿ ba³ siê, ¿e w¶ciekli wie¶niacy, mog± tam na niego na wszelki wypadek czekaæ. Zachowuj±c stosowny dystans od go¶ciñca, ruszy³ wzd³u¿ niego ku Smoczej Prze³êczy. Z tego wszystkiego, zapomnia³ o swoim kruku, Gerharcie. Ten jednak nie zapomnia³. Gdy, Reinhard, wci±¿ roztrzêsiony przedziera³ siê przez krzaki, kruk zlecia³ nagle z góry i usiad³ mu na ramieniu. £owca niemal¿e krzykn±³, szybko jednak zorientowa³ siê, ¿e to tylko jego kruk, a nie nied¼wiedzia ³apa. Westchn±³ z ulg±.
- Eh, Gerharcie, Gerharcie. Co mi odbi³o? Chyba to nie tych dziadków, ale mnie jaka¶ demencja dopad³a. - stwierdzi³, g³adz±c kruka rêk± po piórkach.
Gerhart, który zd±¿y³ oblecieæ ca³± okolicê, przekaza³ mu, ¿e niedaleko, bo trzy mile dalej, jeszcze przed prze³êcz±, le¿y kolejna wie¶ o wdziêcznej nazwie "Dobra Woda".
- Eh, co bym bez ciebie zrobi³... - westchn±³ Reinhard, u¶miechaj±c siê lekko. Kruk po chwili wzbi³ siê ponownie w powietrze i wzlecia³ wysoko ponad drzewa. £owca przyspieszy³, chc±c jak najszybciej do¶æ do cywilizacji.
Zablokowany

Wróć do „Smocza Przełęcz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości