Zatopione Miasto[Zatopione Miasto] Na szlaku 3

Miasto zatopione pod pisakami pustyni. Niegdyś tętniące życiem, dziś opustoszone i zaniedbane. Nad murami tego miejsca zapanowała cisza i tylko nocami gdzieś miedzy domami można usłyszeć cichy szept wiatru.
Awatar użytkownika
Morko
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: duch opiekuńczy
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Morko »

Morko pobiegła na gruzowisko śladem Szangrin. Ujrzała tam, wystające spod gruzu, ramię Mon-Adhura. Odruchowo ujęła go za nadgarstek, sprawdzając, czy jest tętno. Żył. Za pomocą magii dowiedziała się, że stracił przytomność, ale nie była pewna, jak poważnie jest ranny. A w właściwie to nie była dobrych myśli...
- Trzeba go natychmiast wyciągnąć zanim się udusi - krzyknęła do pozostałych. Zagryzła zęby i sama zaczęła odrzucać kawałki gruzu.
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Chłopak posłuchał polecenia Mon-Adhura i pobiegł w z powrotem. Nie zdążył jednak do końca wyjść ze świątyni i jej gruzy przywaliły mu obydwie nogi. Syknął z bólu, lecz po chwili Shreder uniósł kamienie i Daren mógł odetchnąć z ulgą. Nogi jednak nie były zbytnio zdatne do użytkowania, w szczególności, iż były chyba połamane.
- Idźmy z tego przeklętego miejsca... - rzekł półgłosem. - Zanim wszyscy poginiemy przez klątwę, która ciąży nad tym miastem... - dodał po chwili. W sumie to nie miał racji? Radował go jedynie fakt, że nic nie stało się jego instrumentowi. Och, co by on począł, gdyby jego lutnia roztrzaskała się na milion malutkich drzazg?
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Elianan zaczęła przeszukiwać torbę w poszukiwaniu ziół, które mogłyby być pomocne w zaistniałej sytuacji. Widziała, że Morko zajęła się Mon-adhurem, ona miała więc czas na znalezienie właściwych ziół. Nie znalazła jednak nic poza ziołami uśmierzającymi ból.
Sądząc, że coś przeoczyła, wysypała zawartość torebki na piasek i zaczęła gorączkowo przetrząsać zawartość. Nie rozumiała - zioła powinny być na swoim miejscu. Nie korzystała z nich przecież, nawet nie musiała uzupełniać zapasów w ostatniej wiosce.
A jednak ziół nie było.
Chwyciła te, które działały uśmierzająco i podbiegła do pół mężczyzny-pół konia.
- Co z nim? - zapytała Morko.
Awatar użytkownika
Morko
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: duch opiekuńczy
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Morko »

Mon-Adhur wciąż nie odzyskiwał przytomności. Za pomocą dłoni i magii, Morko, delikatnie badała jego ciało w poszukiwaniu obrażeń. Nie chciała nic robić na siłę. Widziała zbyt wielu umierających. Większość walczyła ze śmiercią do samego końca. Ale zdarzali się i tacy, którzy czekali. Centaur najwyraźniej chciał umrzeć... Tak przynajmniej jej się wydawało.

Usłyszała pytanie Elianan. Nie wiedziała co jej odpowiedzieć, dziewczyna już i tak była zdenerwowana, pokręciła więc tylko głową. Po chwili zwróciła się do niej:
- Te zioła na razie bardziej przydadzą się Darenowi - rzekła zachrypniętym głosem, odsyłając dziewczynę do elfa. - I niech nie próbuje wstawać póki go nie obejrzę.

Skupiła się na leżącym przed nią centaurem. Zignorowała na razie trzy złamane żebra. Jego lewe oko przepadło. Nie mogła nic tu poradzić. Magicznie zatamowała krwawienie z rany na twarzy i zabrała się za jej oczyszczanie. Cięcie było brzydkie i głębokie, ale nie uszkodziło kości. Po godzinie rana była zszyta, a opatrunek założony. Zdezynfekowała i opatrzyła kolejne mniejsze, i większe rozcięcia na ciele centaura. W tym czasie stan Mon-adhur'a nie wiele się zmienił. Jego ciało nadal było skrajnie wyczerpane. Zaklęcie, które rzucił było potężne i to ono najwyraźniej tak osłabiło maga.

Morko podniosła się. I podeszła teraz do Darena. Jedna noga elfa rzeczywiście nie zginała się w kolanie. Ale nie było to złamanie. Prawdopodobnie upadek bądź też spadający kamień wybił mu rzepkę. Z pomocą Elianan od razu nastawiła zwichnięcie. Ale noga i tak musiała zostać unieruchomiona.
- Za chwilę kolano spuchnie. Wciągu kilku najbliższych dni będę się starała wspomagać gojenie magią, ale w tym czasie nie wolno ci tej nogi nadwyrężać. Jazda konna nie wskazana. Jeśli już to tylko po damsku z obiema nogami razem, ale i wtedy ktoś będzie ci musiał pomóc wsiąść na konia i zsiąść.

Po założeniu Darenowi prowizorycznych łupek, usiadła w pobliżu centaura, gdzie pozostałości muru dawały nieco cienia. Usnęła natychmiast.
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Korzystając z ciemności, jakie wkrótce zapadły, Elianan rozebrała się i złożyła starannie swoje rzeczy. Zamiana w wilka nadal była dla niej czymś nowym i nie wiedziała, czy bez pomocy Mon-adhura uda się jej przejść pomyślnie przemianę.
Jednak musiała zaryzykować - łuk, mimo, że celnie strzelała, nie przyniósłby wiele pożytku, za to w postaci wilka mogłaby patrolować teren i ostrzec towarzyszy na czas.
Odeszła kilka kroków.
Oddychała powoli starając się obudzić swą wilczą naturę.

Przemykała po Zatopionym Mieście niezauważona przez nikogo. Po niedługim czasie przywykła do zapachów tam panujących, teraz więc bez trudu wychwytywała jakiekolwiek zmiany, zwłaszcza, gdy zbliżała się do towarzyszy.
Mimo obecności feniksa i bezpieczeństwa, jakie im zapewniał, cieszyła się, że noc minęła spokojnie.

Już w ludzkiej postaci rozejrzała się po okolicy. Powinni się stąd wynieść i to jak najszybciej. Nie wiedziała, czego szukał czarodziej, ale jej zdaniem nie było to warte życia ich wszystkich.
Jednak bez wiedzy, jaką posiadał pół mężczyzna-pół człowiek na temat pustyni będzie im znacznie trudniej wydostać się z tego miejsca niż sądziła, kiedy jeszcze Mon-adhur był przytomny.
Z cichym westchnieniem zajęła się przygotowywaniem ziół dla Darena i, jak miała nadzieję, także dla czarodzieja.
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Chłopak syknął, gdy Morko nastawiała mu kolano. Wysłuchał jej diagnozy, po czym usiadł spokojnie z wyprostowaną nogą. Nie mógł jeździć konno ani nadwyrężać nogi... "Cholera... I w co ja się wpakowałem?!" - pomyślał, po czym prędko zadał pytanie, a właściwie pytania:
- Co teraz zrobimy? Będziemy czekali w tym mieście aż te potwory nas pozarzynają?! To jakiś obłęd... - po skończonym krótkim acz treściwym monologu, chłopak położył się i przymknął oczy. Wziął głęboki wdech, po czym napił się wody ze swojego bukłaku. Wstał i dokładnie przyjrzał się każdemu z osobna. Gdy zobaczył Mon-Adhura, odszukał myślami Szangrin i zadał jej pytanie: "Myślisz, że z tego wyjdzie?" - Daren lubił Mon-Adhura. Nie sądził, że centaur mógł tak łatwo poddać się urokowi śmierci. Po chwili usłyszał głośne zawodzenie.
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Elianan chwyciła łuk i podniosła się szybko. Zawodzenie dochodziło z południa i tam też skierowała wzrok.
- Myślę, że powinniśmy się pośpieszyć. Nie wiem, czego Mon-adhur szukał i wątpię by to znalazł, ale nie sądzę by chciał, abyśmy wszyscy te poszukiwania przypłacili życiem - ton jej głosu i stanowczość w nim zawarta zaskoczyły ją samą. - Najpierw jednak musimy się zastanowić, jak go - wskazała głową centaura - stąd zabrać.
Po chwili opuściła łuk. Może to wiatr wył w ruinach? Nie wiedziała, wolałaby jednak nie musieć się przekonać.

Musieli zbudować nosze. Nie wiedziała z czego, ale tylko tak mogli stąd zabrać pół mężczyznę-pół konia. Zaczęła się rozglądać po okolicy, spokojnie analizując możliwości. Nie było ich wiele, ale jakaś będzie musiała się znaleźć - nie zostawią tutaj przecież czarodzieja na pewną śmierć...
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

O nie... To nie był wiatr... To byłoby zbyt łatwe. Daren uświadomił sobie to, co ich spotkało, gdy zza rogu jednego z walącego się budynków wyszły trzy blade jak ściany kobiety w śnieżnobiałych sukniach i kruczoczarnych włosach. Między ich zawodzeniami dało się usłyszeć nawoływanie Mon-Adhura.
- Zakryjcie mu uszy! - wykrzyknął elf. W sumie sam nie wiedział, po co to robił, gdyż mimo niesprawnej nogi rzucił się do centaura i osobiście zatkał jego uszy. - To białe damy... Ale to nie może być jeszcze koniec! - chłopak uciskał silnie uszy Mon-Adhura tak, by nie odebrały zawodzeń duchów. Czoło Darena oblał pot i na chwilę przestał myśleć o swoim kolanie.
- Cholera... Wynośmy się stąd, jeśli nie chcemy zostać pożywką dla tutejszych ghuli. Shreder podnosił jakimś sposobem gruzy świątyni, może podniesie i Mon-Adhura? - w jego głosie słychać było nieskrywaną nadzieję. Sam panicznie bał się tego miejsca, ale zostawienie wszystkich tutaj przebywających nie wchodziło w grę. "Czy on umrze? Czy ja zginę? Och, losie, czemu jesteś dla nas taki niełaskawy?!" - myślał i w pocie czoła próbował znaleźć jakikolwiek sposób, by wynieść stąd starego centaura.
Awatar użytkownika
Morko
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: duch opiekuńczy
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Morko »

Poderwała się na nogi nie bardzo wiedząc co ją zbudziło. Pomyślała, że to może Szangrin, ale jej wzrok zaraz napotkał Elianan z łukiem i w pełnej gotowości. I w jednej chwili włosy na karku się jej zjeżyły. Na moment znieruchomiała wystraszona. Ale nic się nie działo. Jeszcze.

Pomysł Darena wydał się doskonały.
- Feniksie? Dasz radę przetransportować centaura przynajmniej poza obręb miasta? - zwróciła się wyczekująco w stronę ptaka. - Jeśli nie to w tym gruzowisku znajdą się pewnie ze dwie odpowiednie belki - odpowiedziała Elianan. - Wtedy można by między nimi rozpiąć koce bądź płaszcze. Problem w tym, że Mon-adhur sporo waży... Nie wiem czy jeden koń go pociągnie.

Ledwie skończyła a jej oczom ukazały się blade widma zawodzących kobiet.
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Nie sądziła, aby coś groziło komukolwiek poza pół mężczyzną-pół koniem - Daren wyraźnie krzyknął, aby zakryć uszy Mon-adhurowi. Może więc chodzi o to - myślała, przypatrując się kobietom - że czarodziej jest bliski śmierci? Odgoniła te myśli od siebie.
Nie wierzyła także, aby jej łuk mógł coś w tej sprawie zdziałać. Na wszelki wypadek wystrzeliła jedną strzałę, która mimo, iż trafiła jedną ze zjaw w szyję nie wyrządziła jej żadnej szkody, przenikając przez niematerialne ciało i wbijając się w piasek nieco dalej.
Kobiety nieprzerwanie przyzywały czarodzieja do siebie, zbliżając się do niego coraz bliżej i nic sobie nie robiąc z ich obecności.

Łuk Mon-adhura! Przecież wspominał o tym, że przynosił koniec tak żywym jak i nieśmiertelnym. Z drugiej strony, ona nigdy nie była wrażliwa na magię, a co tu dopiero mówić o kontrolowaniu jej? Poza tym - myślała gorączkowo - łuk to coś... bliskiego. Osobistego. Gdyby wzięła łuk czarodzieja to tak, jakby sięgnęła do jego najskrytszych pragnień i wyciągnęła je na światło dzienne. Jeśli jednak tego nie zrobi...
Powziąwszy decyzję ruszyła pędem do łuku czarodzieja i chwyciła go.
To dla jego dobra, robię to dla jego dobra. Zadziałaj, proszę, proszę, proszę - myślała napinając cięciwę i z niedowierzaniem obserwując ognistą strzałę formującą się pod jej palcami. Dziękuję.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Powrót do świadomości bolał cholernie. Ciemność wypełniała myśli a kiedy otworzył oko, ból wdarł się w jego ciało z siłą wodospadu zalewając wszystkie jego cząsteczki ciała. Poruszył nogami i jęknął z bólu za co się natychmiast skarcił w duchu. Myśli powróciły do ostatniego momentu który pamiętał. Pierwsze to zastanawiał się czy Daren zdążył uciec na górę i co z resztą? Myślami ogarnął swoje członki aby ocenić stan swojego ciała. Nie bardzo podniosło go to na duchu. Zamknął oko i jęknął ponownie. Był wściekły na siebie za swoją słabość, już teraz poszukał myślami miejsca na swoim ciele gdzie je naznaczy kolejną blizną aby pamiętać o tym. Poruszył spieczonymi wargami i zastanawiał się gdzie też może być jego ogromny bukłak, ale odpuścił sobie wysiłek myślowy. Powrócił do swoich towarzyszy, w jego umyśle pojawiały się ich twarze, nad każdym się zadumał czy aby żyją i czy aby są zdrowi? Nagle krew udeżyła mu do skroni "Emitel" wyszeptał.

Szangrin która cały czas wspólnie z Esmodeuszem leżeli w pobliżu Mon-adhura gwałtownie podniosła się na łapy i potruchtała do jego ciała. Obwąchała mu twarz i zaskomlała. Popatrzyła w stronę trzech duchów i pojąwszy od razu sytuację zmieniła się w widmowego wilka jednocześnie skacząc w ich stronę. Walki nie było. Szangrin powoli zbliżała się w ich stronę warcząc złowieszczo a duchy z respektem cofały się przed nią, aby w końcu ustąpić i odejść. Esmodeusz obszczekał oddalające się zjawy a potem razem powrócili do centaura. Szangrin usiadła nad jego ciałem i unosząc łeb zawyła przeciągle a wszystkie żyjące istoty w okolicy poczuły jak ich krew zatrzymała się na moment w żyłach.

Gdzieś w ciemnościach do jego obolałej głowy dotarło wycie. "Szangrin." pomyślał Mon-adhur. "Nie jest aż tak źle."
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Starała się nie złapać feniksa zbyt mocno. Rozejrzała się jeszcze, czy wszyscy się uchwycili jego piór.
- Myślę, że druidzi mogliby bardzo pomóc Mon-adhurowi, chociaż on chyba wolałby podążyć w zupełnie innym kierunku... Emitiel mówiła, że udadzą się do Elisii? - skierowała pytanie do Darena.

Przyciągnęła jeszcze konia do ognistego ptaka - nie mogła zostawić go tu na pewną śmierć.
Awatar użytkownika
Morko
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: duch opiekuńczy
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Morko »

Morko choć nieufnie, ale jednak ujęła pióra feniksa. Dziadek przestrzegał ją przed magią teleportacji. Niezwykle sugestywnie opisał jej zwłaszcza te przypadki kiedy teleportacja została przeprowadzona niezbyt poprawnie. Czyli: "Trwałe rozczłonowanie ciała, zmiażdżenie na nieokreśloną (czytaj: dowolną) masę, palce na czole, oko w pięcie" - zaczęła wyliczać w myślach, a to ostanie chyba się jej nawet wymsknęło na głos. Większość tych przypadków-wypadków miało, jak się łatwo domyśleć, skutek śmiertelny. Chociaż... nie była pewna co do mężczyzny z okiem w pięcie... Zdaniem dziadka znacznie zabawniej było, gdy podróżowała grupa... Rozejrzała się po towarzyszach. Z psim ogonem jeszcze by się pogodziła, ale z kurzą nóżką! Zerknęła na feniksa.

Teraz miała taką minę jakby ktoś jej kazał zjeść zimne flaczki.
- To do Elisii - powiedziała niepewnie.


CIĄG DALSZY
Zablokowany

Wróć do „Zatopione Miasto”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości