Zatopione MiastoW poszukiwaniu śladów.

Miasto zatopione pod pisakami pustyni. Niegdyś tętniące życiem, dziś opustoszone i zaniedbane. Nad murami tego miejsca zapanowała cisza i tylko nocami gdzieś miedzy domami można usłyszeć cichy szept wiatru.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

W poszukiwaniu śladów.

Post autor: Ayathell »

Z mroku nocy rozciągającej się nad pustynią wyłoniła się ubrana na ciemno kobieta dosiadająca śnieżnobiałego konia. Powoli, noga za nogą, bez pośpiechu oboje wjechali w ruiny. Jeździec rozglądał się po okolicy, zdaje się czegoś szukając. Wreszcie zatrzymali się koło złamanej kolumny.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

- Co za tupet.
Po półgodzinnym locie Gardenia zdecydowała się wylądować. Teren, na którym się teraz znajdowała, nie różnił się niczym szczególnym od tych, które mijała w trakcie drogi. Piach, piach i jeszcze raz piach. Coś się jednak zmieniło. W niej.
Niewdzięczność i arogancja rannego niebianina podziałała na nią jak zimny prysznic. Po poprzednim wahaniu i kłującym poczuciu winy związanym z pomocą liczowi w podboju Maurii nie został ślad.
- Niektóre istoty najwyraźniej potrzebują mieć bat nad sobą. - Szybkim gestem dłoni magini zawiązała zaklęcie - Dobrze. Najwyższa pora zabrać się na poważnie za poszukiwania talizmanu.
W świetle niewielkiego płomyka, zawieszonego nad jej lewym ramieniem, Maie przejrzała uważnie mapę. Zgodnie z jej wskazówkami niedaleko stąd powinny znajdować się ruiny miasta. I rzeczywiście, na linii horyzontu udało jej się dostrzec zarys murów obronnych.
- Dobre miejsce do rozpoczęcia.
Wędrując w stronę Zatopionego Miasta mogła zauważyć coraz silniejsze i szybsze zawirowania powietrza na tym obszarze. Ognista bariera, którą się otoczyła, skutecznie powstrzymywała coraz gwałtowniejsze podmuchy pustynnego pyłu. Z czasem piaskowa zawierucha tak bardzo przybrała na sile, ze trudno jej było dostrzec, którą stronę idzie. Kiedy przekroczyła bramę miasta, pustynna burza rozszalała się na dobre. Czekając aż żywioł ucichnie, Maie płomienia skierowała się do jednej z opuszczonych chat.

* * *
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Piasek w powietrzu poganiany silnym wiatrem. "Wspaniale. Tylko tego mi brakowało." Szybko wybrała najbliższy z budynków, którego stan pozwoli jej na przetrwanie piaskowej burzy. Weszła do środka wciągając swojego wierzchowca. Przyjemny chłód uderzył z podłogi pomieszczenia. "Woda" - ucieszyła się. "Gdzieś tu znajduje się woda." Z siodła zdjęła zwinięty koc, który zawiesiła w wejściu do budynku. Nie była to bariera nie do pokonania dla pędzącego piasku, ale chociaż trochę dawała komfortu. Po wykonaniu tego zadania pochylona zaczęła studiować podłogę pomieszczenia. Jakież było jej zaskoczenie, kiedy w rogu pokoju odkryła ukryte zejście w dół. "Wilgoć pochodzi z podziemi tego budynku." Przykucnęła i zaczęła badać podłogę opuszkami palców. Kolejne zaskoczenie. Odkryła lekkie tchnienie magii. "Czyżby moje poszukiwania miały się tu skończyć?" Uśmiechnęła się do siebie. Cofnęła się o trzy kroki, prostym zaklęciem uniosła blokującą wejście płytę i odłożyła delikatnie na bok. "Nigdy nie wiadomo, czy nie będzie trzeba zamknąć tego włazu." Ostrożnie zajrzała do środka. Zupełna ciemność. Jej oczy zmieniły barwę na czerwoną i w dole zarysowały się kontury pomieszczenia. Wtem gdzieś z zewnątrz usłyszała przesypujący się piasek. To były kroki. Odsunęła się w cień ładując kuszę.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Od czasu opuszczenia fortecy magini podróżowała w towarzystwie nietypowego stworzenia. Latający ożywieniec, niegdyś kruk, podążał za nią krok w krok. Dzięki przepełniającej go magii śmierci Gardenia mogla się na bieżąco komunikować z liczem. Silne podmuchy wiatru sprawiły, że przez ostatnie metry musiała stworzenie nieść w ręce. Inaczej ptak niechybnie zostałby porwany przez burzę i wyniesiony het, het, daleko. Maie spojrzała uważnie w puste, bezrozumne oczy ożywieńca. Musiała przyznać, że z bliska mały sługa Megdara wyglądał jeszcze bardziej makabrycznie. Dla złagodzenia narastającej w niej chęci do natychmiastowego spalenia ptaka na popiół postanowiła od tej chwili nazywać go Stefan.
- Jestem w Zatopionym Mieście - przemówiła do kruka, wiedząc, że licz słyszy każde jej słowo. - Kiedy tylko burza minie, rozpocznę tu poszukiwania.
Trzymany przez nią Stefan zdawał się zupełnie nieświadomy tego co się wokół niego działo. Zupełnie jakby rozmawiała z kawałkiem drewna. Z drugiej strony, w kawałku drewna było pewnie więcej życia niż w... Tym.
Gardenia weszła do chaty. Gdy znalazła się w środku, hałas przetaczającej się za jej plecami zawieruchy ucichł jak ucięty nożem.
- Aaach, tak lepiej - pomyślała z ulgą i przymierzyła się do rozwarcia palców i wypuszczenia kruka na wolność. Kiedy jednak jej czuły słuch wyłapał w pomieszczeniu nieokreślony dźwięk, zamarła w bezruchu. Niestety, jej wzrok długo się przyzwyczajał do panującego tu półmroku. Wewnętrznym nakazem rozpaliła płomyk nad jej lewym ramieniem na nowo.
- Czy ktoś tu jest? - zapytała badając wzrokiem każdy kąt.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

W półmroku zaświeciły dwa czerwone punkty. Stal łoża opuszczanej w dół kuszy błysnęła złowrogo.
- Ayathell. Zwiadowca mrocznych elfów, Kapłanka Lolth i służka mroku.
Powoli wyszła z cienia. Już zdążyła się przyjrzeć przybyszce. W rękach dzierżyła martwego kruka, a nad jej ramieniem płonął magiczny płomień. Kruk był martwy, lecz wydał z siebie dźwięk podobny ni to kraknięciu, ni pęknięciu ryby. Ayathell poczuła trupi odór i dostrzegła aurę magii śmierci wokół ptaka. Ten kto splatał zaklęcia podtrzymujące jestestwo w truchle kruka musiał być zmyślnym i potężnym zaklinaczem lub arcy-magiem. Sama kobieta na szczęście nie okazała się być elfem lub człowiekiem. Podeszła krok do kobiety i poznała kim jest przybyła.
- Maie płomienia - powiedziała suchym szeptem przypominającym szelest pergaminu. Opuściła broń, jej oczy nadal płonęły czerwienią. - Witaj. Śledzisz mnie, czy to zupełny przypadek? - Delikatnie uniosła kąciki ust, co trudno było uznać za uśmiech.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rachel »

Nagle pomiędzy obiema kobietami, w krótkim błysku, pojawiła się jasnowłosa czarodziejka. Rachel rozejrzała się dookoła i zaklęła pod nosem. Czy ona zawsze miała talent do wpadania w niezręczne sytuacje, ilekroć użyje teleportacji? Raz wpadła do jeziora, raz wylądowała w dość intymnej sytuacji w czyimś pokoju, a raz trafiła na statek jakiejś przewrażliwionej księżniczki, tuż pod jej nosem! Można by pomyśleć, że jej "talent" w końcu się wyczerpie.

Dopiero teraz rozejrzała się dookoła. Gdzie w ogóle się znalazła? Pustynia? Zatopione Miasto...
- Niech to demon! Wiedziałam, że teleportacja z tamtego dworu to nie najlepszy pomysł... - Umilkła pod spojrzeniem obu kobiet, które niechcący rozdzieliła. - Przepraszam, jeśli przerwałam coś ważnego, ok? Nie mam najmniejszej ochoty na kolejne kłopoty... - Uśmiechnęła się z zażenowaniem.
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

W półmroku zaświeciły dwa czerwone punkty.
- Uh-huh… - sapnęła.
Zaraz za nimi z ciemności wynurzyła się reszta postaci. Początkowo spodziewała się zobaczyć któregoś z tutejszych padlinożerców, przemierzających kamienne pomieszczenia w poszukiwaniu resztek ciał pechowych wędrowców. Jakie było jej zdziwienie, gdy zamiast przysadzistej bestii jej oczom ukazała się... Ciemnoskóra kobieta z kuszą gotową do strzału.
- Czarna elfka? Tutaj?
Początkowe zdziwienie ustąpiło przed ukłuciem palącego gniewu. Nie minęło pół roku, od kiedy była na pogrzebie swojej przyjaciółki - magiczki, podstępnie zamordowanej przez asasynów ciemnych elfów. Mimo upływu czasu chęć rewanżu wciąż płonęła w niej żywym ogniem. Powstrzymała się jednak przed zaatakowaniem nieznajomej. Jak mawiał jej znajomy wampir, nie można winić wszystkich za przewinienia nielicznych. Tak. To nie był dobry czas ani właściwa osoba dla jej zemsty. Być może kiedyś, z pomocą magii licza, odnajdzie ich trop. Ale teraz...
Zauważyła, że ostrze bełta przestaje celować w jej klatkę piersiową. Maie wypuściła wstrzymywany oddech, po czym rozproszyła naprędce szykowane zaklęcia. Wciąż nie wiedziała kim jest elfka ani co tu robi, jednak opuszczenie broni wzięła za gest dobrej woli. A magini nie należała do osób, które atakują bez powodu.
- Ani jedno, ani drugie – odpowiedziała ostrożnie przyglądając się zachowaniu kobiety. Powoli wyprostowała się i odrzuciła na bok miętolonego w dłoni kruka. Ten momentalnie wzbił się w powietrze i zajął pozycję gdzieś za jej plecami. – Poszukuję czegoś, co może znajdować się w tym mieście. Zamierzam spędzić tu trochę czasu.
Sądząc po ubiorze i uzbrojeniu, kobieta była wojowniczką. Najprawdopodobniej przybyła w to miejsce pierwsza, przed Gardenią. Co teraz zrobi? Czy bezlitosna, dumna natura czarnych elfów weźmie górę nad rozsądkiem? Czy Maie będzie zmuszona walczyć z nieznajomą, by móc swobodnie zbadać te ruiny?
Zanim cokolwiek mogło się wydarzyć, jej wyczulone zmysły wychwyciły gwałtowne nagromadzenie nieznanej magicznej energii. Przez chwilę myślała, że to elfka korzysta z ofensywnych zaklęć. Jednak atak nie nastąpił. Zamiast tego w powietrzu otwarł się wyjątkowo nieudolnie sklecony portal. Gardenia aż stęknęła ze zdziwienia, kiedy chwilę potem wypadło na nią zakapturzone blond dziewczę.
Pomyłka w pracy? Zdarza się. Lepiej jednak nie robić takich rzeczy w obecności siepacza czarnych elfów. Krwiożerczy i bezkompromisowy temperament tych istot mógłby przetłumaczyć takie magiczne wybryki jako jawną obrazę i podpowiedzieć rozwiązanie sytuacji w jedyny słuszny sposób.
- Śmierć.
Pozostało mieć nadzieję, że kobieta z kuszą nie była typową przedstawicielką swojego gatunku i zachowa zimną krew.
- Trochę na to za późno – wymamrotała zimnym, stanowczym tonem w stronę młodej magiczki, przyciągając ją jednocześnie do siebie. – Nawet nie próbuj używać zaklęć, bo zamrożę ci powietrze w krtani.
Jej chaotyczne zdolności mogły tylko pogorszyć i tak już napiętą sytuację.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Ayathell odskoczyła od pojawiającej się kobiety. Nie miało teraz znaczenia, czy czar był prawdziwym dziełem, czy profanacją. Znaczenie miało tylko to, że niepotrzebnie zaufała.
- Jal khaless zhah waela!
Wycelowała natychmiast kuszę w twarz jasnowłosej, celując pomiędzy oczy.
- Darthilr!- wysyczała przez zaciśnięte zęby i szybko cofnęła się w mrok, z którego było widać tylko grot bełta piekielnie i dobrze wycelowanego w twarz czarodziejki.
- Nie próbujcie obie nawet. Niech wam usta nie złożą się do zaklęcia. Strzał z kuszy jest szybszy od ludzkiej mowy!
"Jednak zasadzka. A kapłanki powtarzały, nie ufaj nawet sama sobie."
Przykucnęła w półmroku przesuwając dźwignię zwalniania bełtów na strzały automatyczne. Dobrze pamiętała, że w kuszy ma pięć bełtów, powinno wystarczyć, aby zrobić z tych dwóch napastników krwawe strzępy. Zmieniła natychmiast wzrok na zwykły i jej czerwone oczy zgasły. Przyczajona, skupiona i ukryta w mroku. Palec lekko dociskał spust kuszy, serce zwolniło i wokół Ayathell zapadła totalna cisza.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Pojawienie się czarodziejki wyraźnie rozsierdziło ciemnoskórą wojowniczkę. Wyglądało na to, że im dłużej tu pozostawała, tym większe było prawdopodobieństwo, że niedługo dojdzie do przelewu krwi. Przede wszystkim trzeba było wyprowadzić stąd jasnowłosą jak najszybciej i zbadać na ile poważne jej problemy z opanowaniem mocy. Teraz każda, najmniejsza energetyczna iskra mogła skutkować zwolnieniem wycelowanego w nie bełta, a tego by nie chciała.
Gardenia złapała czarodziejkę wpół i pociągnęła w stronę wyjścia z chaty. Po drodze otoczyła ją szczelnie energetyczną barierą, która miała za zadanie wytłumić kolejne niekontrolowane manifestacje jej mocy.
- Nie szukam kłopotów – rzuciła przed wyjściem do elfki, która dosłownie rozpłynęła się gdzieś w panującej w pomieszczeniu ciemności. Tylko dzięki wyczulonemu słuchowi Maie mogła wychwycić jej ciągłą obecność. Nie zwlekając dłużej opuściła budynek, zanurzając się razem z taszczoną przez siebie czarodziejką w piaskowej zamieci.
Otoczone płomienna osłoną ruszyły w dół głównej ulicy. Kiedy magini była pewna, że oddaliły się wystarczająco daleko, zaprowadziła zakapturzoną do znajdującej się najbliżej chaty. Będąc już w środku rozproszyła zarówno swoją ognistą osłonę, jak i energetyczną barierę wokół czarodziejki, po czym przysiadła ciężko na ziemi. Oparła się plecami o ścianę i spojrzała pytająco na kobietę.
- Jak się tu w ogóle dostałaś? Przypuszczam, że nie było to zaplanowane?
Sytuacja wyraźnie się skomplikowała. Obecność innego maga w Zatopionym Mieście utrudniała jej pracę. Maie wiedziała, że obiekt jej poszukiwań był pożądany praktycznie przez każdego mieszkańca Alaranii, który choć trochę obeznany był z mocą artefaktów. Gdyby jakiś mag dowiedział się o możliwej obecności w tych rejonach części Talizmanu, z pewnością zrobiłby wszystko, żeby go zdobyć. A na to Maie nie mogła pozwolić.
- Zresztą nieważne. - Pokręciła głową. - Nie możesz tu zostać. To... zbyt niebezpiecznie.
A może sprawa sama się rozwiąże? Burza niedługo się skończy, a wtedy jasnowłosa będzie mogła odejść w swoją stronę. Czarna elfka najprawdopodobniej też miała tu swoje sprawy do załatwienia. Raczej nie będzie chciała tracić czasu na polowanie na Maie, o ile ta nie da jej ku temu powodów.
Nagle coś jej zaświtało.
- Stefan! - magini zaklęła szpetnie. - Przeklęty ptak. – Zacisnęła zęby, kopiąc jednocześnie znajdujący się obok jej stopy kamień. – Przez to wszystko zapomniałam go zabrać.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Piasek próbujący zetrzeć chatę na pył wreszcie pożarł dźwięki oddalających się kobiet. Odetchnęła z ulgą, nie miała chęci na walkę. Po upewnieniu się że nie ma nikogo w pobliżu, ponownie podeszła do odkrytego wcześniej wejścia. Kucnęła nad otwartą paszczą ciemności i po raz wtóry dzisiejszego wieczora zmieniła swoje widzenie. Płonące czerwienią oczy zaczęły wyłuskiwać z mroku pod nią kontury. "Głęboko" pomyślała i już chciała wstać aby wziąć linę z łęku siodła, kiedy poczuła silny wzrok na sobie. Gwałtownie się odwróciła i jej ciało przeszył dreszcz. Kruk! Ten cholerny martwy kruk wpatrywał się w nią tak, jakby miał pożreć elfkę oczami. Powoli uniosła kuszę aby pozbyć się kłopotu jednym ruchem palca położonego na spuście, lecz coś ją powstrzymało. Pamiętała, że gdy pierwszy raz dostrzegła to ptaszysko, rozpoznała w nim zaklęcia godne uwagi. "Kim jesteś? Ty który posyłasz istoty stworzone taką magią?" Powoli podeszła do ptaka, wpatrując się w niego bez przerwy bardzo uważnie, gotowa na wszelkie niespodzianki. Lecz jakież było jej zaskoczenie, kiedy pochyliła się aby pochwycić go, jej ciało przeszył ponowny dreszcz. Tknięta przeczuciem podstawiła rękę, a ptak na nią wskoczył. Powoli uniosła go na wysokość swoich oczu.
- Kim jesteś? Kto stoi za twoim martwym umysłem? - Popatrzyła w zaszłe bielmem oczy kruka. Podziwiała doskonałość zaklęcia wiążącego i napawała się jego wykonaniem. Cóż mogło bardziej ucieszyć serce Drowa, niż przelana krew lub właśnie artyzm w wykonaniu zaklęć. Doskonałość i harmonia splotów magicznych utrzymujących czary długo trwające? Stała tak zapominając o całym świecie, pozwoliła sobie na chwilę napawania się wspaniałym dziełem nieznanego mistrza. A był to mistrz prawdziwy, nie taki jak większość ludzkich czy elfich bufonów. Był doskonałością wydobytą z ludzkich cierpień, z tragedii wielu istnień i bólu zadawanego bezmyślnie w imię wyższych ideałów. Kiedy tak obcowała z potęgą otaczającą martwy kawałek mięsa i kości otoczone resztkami piór, poczuła jego obecność. Zrozumiała że te ślepe oczy służą nie tylko krukowi ale też i jego twórcy. Miała uczucie bycia nagą pod wzrokiem mężczyzny pałającego pożądaniem. Czuła się bezbronna w oczach tego ptaka.
"Nie oglądaj się za siebie, bo oto śmierć stoi przed tobą." Przypomniała sobie stare przysłowie Ciemnych Elfów.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rachel »

- Nie było zaplanowane - przyznała.
Nawet kiedy już opanowała swoją magię, z teleportacją wciąż miała same problemy. I akurat musiała wylądować obok ciemnej elfki i... i kogo, tak właściwie? Aura w pierwszej chwili wskazywała na demona, ale demony raczej nie lubują się w magii ognia... ani nie osiągają takiego poziomu. Więc co? Duch ognia? Pewnie coś w ten deseń. Rachel nigdy nie słyszała o Maie, a nawet gdyby słyszała, niewykluczone, że zapomniałaby do tego czasu.

W tym momencie kobieta wstała i kopnęła w kamień. Rachel obserwowała to z pewnym zdziwieniem. Wpadła na aż tak drażliwy moment? Chociaż takie nagłe pojawienie może każdy moment uczynić drażliwym...
- Emh - odezwała się nieśmiało. - Jak źle wylądowałam?
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

- Bardzo.
Gardenia westchnęła. Dlaczego kobieta korzystała z teleportu, skoro nie do końca umiała nad nim zapanować? Przecież równie dobrze mogła wylądować we wnętrzu wulkanu albo nad przepaścią. Maie zdawała sobie sprawę, że możliwość korzystania z mocy dawała poczucie władzy, ale były pewne granice. Nieumiejętne korzystanie z czarów było równie niebezpieczne jak bieganie po ciemku w nieznanym pomieszczeniu z obnażonym sztyletem w dłoni. Beztroskie zachowanie nieznajomej nie mieściło się jej w głowie.
- Posłuchaj. - Wolno przeczesała dłonią włosy. Często to robiła, kiedy chciała się skoncentrować. - Nie wiem w którym kierunku chciałaś się udać tym portalem, ale wylądowałaś w środku Pustyni Nanher. Niedługo mogą się tu rozegrać dość niebezpieczne wydarzenia, więc... - Chrząknęła i popatrzyła jej uważnie w oczy. - ...skoro nie radzisz sobie najlepiej z mocą, myślę, że lepiej będzie jeśli spróbujesz się stąd wydostać. To pomieszczenie jest w miarę bezpieczne, możesz tu bez obaw popracować nad zawiązaniem kolejnego zaklęcia teleportacji. Nikt nie będzie ci przeszkadzał.
Na zewnątrz lepiej nie wychodź. Burza nadal szaleje, a poza tym lepiej żebyś nie wpadła ponownie na tamtą wojowniczkę. Mogłaby źle zinterpretować twoje... - Machnęła kilka razy ręką, starając się znaleźć właściwe słowo. - No wiesz... skoki energii.
Poprawiła ubranie i skierowała się do wyjścia z chaty.
- Muszę już iść. Mam do wykonania ważne zadanie. Powodzenia.
Kiwnęła czarodziejce głową na pożegnanie, otoczyła swoją postać ognistą barierą i zanurzyła w piaskowej zawierusze. Po drodze zastanawiała się jak rozegrać sytuację, żeby odzyskać kruka i jednocześnie nie sprowokować elfki do ataku. Miała nadzieję, że wojowniczka nie sponiewierała ożywieńca za bardzo i sługa Megdara będzie mógł podążać za magiczką o własnych siłach.
Gardenia zatrzymała się przed wejściem do chaty i ostrożnie zajrzała do środka. Krok za krokiem ruszyła w głąb pomieszczenia. Wkrótce, w migoczącym świetle małego płomienia, odnalazła zarówno Stefana, jak i czarną elfkę. Ptak, jakby nigdy nic, siedział sobie na przedramieniu kobiety i wlepiał swoje drętwe, gnijące ślepka w jej twarz.
- Stefan, ty podrywaczu.- Oglądając całą scenkę Maie zaśmiała się cicho do swoich myśli. - Już zdążyłeś znaleźć sobie nową przyjaciółkę?
Powoli wkroczyła na środek pokoju, starając się jednocześnie zlokalizować wzrokiem miejsce pobytu kuszy.
- Wybacz, że znów zakłócam twój spokój, wojowniczko - wskazała palcem na opierzonego ożywieńca - ale ten ptak będzie mi potrzebny.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rachel »

- Prędzej mnie szlag trafi, niż się teleportuję - mruknęła Rachel.
Poprzednio teleportowała się z powodu groźby miecza, jeśli można tak nazwać ostrze na końcu ogona metalowego jaszczura ożywionego przez łowczynię magów. Z dwojga złego teleportacja nie wydawała się takim złym wyjściem. Czarodziejka rozejrzała się dookoła. I tak nie ruszy się stąd dopóki nie ustanie burza, a i tak swoje szanse na przetrwanie na pustyni widziała kiepsko. Nanher...

Westchnęła i wstała. Pewnie w końcu i tak się teleportuje. Pewnie. Na razie jednak wolała odwlec tę chwilę. Uznała, że nic się nie stanie, jeśli chwilkę jeszcze zaczeka.
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Powoli odwróciła głowę w stronę wejścia. Ręka uzbrojona w śmiercionośna samopowtarzalną kuszę uniosła się nieznacznie, tak aby móc jej użyć w każdej chwili.
- Wróciłaś sama czy z tym ludzkim niewolnikiem?
Powoli podeszła do kobiety wyciągając ramię z siedzącym na nim krukiem. Palec wciąż delikatnie pieścił dźwignię spustu kuszy. Kruk przelazł z ramienia elfki na rękę magini. Elfka powolnym krokiem cofnęła się o kilka kroków, nie spuszczając z kobiety wzroku.
- Nie rozumiem czemu wysługujesz się czymś tak marnym, co nawet nie potrafi kontrolować własnych mocy. Śmierć jest dla niej najlepszym rozwiązaniem, bo zarządcy kopalni naszego miasta nawet by nie chcieli jej kupić.
Mimowolnie spojrzała na otwarte zejście do podziemi, lecz szybko odwróciła wzrok.
- Powiedz swojej przyjaciółce żeby nie wchodziła mi w drogę, a ja wtedy jej nie zabiję. Ktoś kto tak używa mocy nie powinien żyć, bo samym życiem znieważa sztukę.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rachel »

Nie słyszała słów czarnej elfki, i dobrze. Do głowy wpadła jej nowa myśl, odnośnie teleportacji. Przecież teraz zna dziedzinę porządku! Wciąż nie przyzwyczaiła się do końca do swoich nowych zdolności. A gdyby tak połączyć zaklęcie teleportacji z tą magią? Może to ustabilizowałoby nieco czar... Uznała, że nie zaszkodzi spróbować, bo w końcu nie chciała siedzieć tutaj nie wiadomo ile ani przedzierać się przez pustynię.

Zamknęła oczy i skupiła się dokładnie na obrazie niewielkiego miasteczka w pobliżu Kryształowego Jeziora. Pamiętała je całkiem dobrze, więc powinno się udać. Następnie wzięła głęboki wdech i sięgnęła do swojego daru teleportacji, jednocześnie ruchem ręki kształtując magię porządku. Wyczuła, że zaklęcia połączyły się, więc uwolniła je. Rozbłysło krótko i czarodziejka zniknęła.

Ciąg dalszy: Rachel
Ostatnio edytowane przez Rachel 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Para ostrych i zimnych niczym dwa sople lodu oczu przez całą rozmowę przewiercała ją na wylot. Gardenia mimowolnie zmrużyła powieki i zacisnęła zęby. Egzotyczne, drapieżne piękno ciemnej elfki działało hipnotyzująco. Nic dziwnego, że ich assasyni tak łatwo potrafili zbliżyć się do swoich ofiar.
- Rzeczywiście. W tych czasach łatwiej złapać tyfus niż przydatnego niewolnika.
Maie wiedziała, że niezależnie co teraz powie na temat ludzkiej czarodziejki, pozytywnego lub negatywnego, nie zmieni to nastawienia wojowniczki. Drowy nienawiść do ludzi i elfów powierzchniowych wysysały z mlekiem matki, a późnej utrwalały ją poprzez surowe wychowanie i silną indoktrynację kapłanek. Zapewne istniały od tego wyjątki, ale w tej sytuacji lepiej było na nie nie liczyć. Dla swojego bezpieczeństwa jasnowłosa kobieta powinna zostać w izbie, do której ją zaprowadziła, i popracować nad sposobem wydostania się stąd. Kto wie, może do tego czasu udało jej się zawiązać skuteczne zaklęcie powrotne?
Magini szybko strząsnęła z ręki gnijącego ptaka. Kruk zatrzepotał kilka razy skrzydłami, odzyskując równowagę, po czym zawisnął w powietrzu nad jej prawym ramieniem. Czuła na policzku podmuchy powietrza powstające przy powtarzającym się ruchu skrzydeł ożywieńca.
Ku jej zdziwieniu wojowniczka zachowywała się spokojnie i powściągliwie. Nie chcąc nadużywać uprzejmości Gardenia złożyła ręce w powszechnym geście pozdrowienie.
- Pomyślnych łowów.
Po czym skierowała się do wyjścia. Dopiero gdy znalazła się na zewnątrz, odetchnęła głębiej i przetarła twarz dłonią. Zauważyła również, że wiatr widocznie osłabł a pogoda ustabilizowała się. Nie potrzebowała nawet wspomagać się ognistą barierą, by osłonić się od podmuchów piasku. Teraz, kiedy na powrót miała przy sobie kruka, w pierwszej kolejności postanowiła sprawdzić co się dzieje z pozostawioną czarodziejką. Tak jak się spodziewała, na miejscu zastała pustą chatę. Kobiecie najwyraźniej udało się otworzyć kolejny portal podróżny lub w jakiś inny sposób opuścić teren Miasta.
Pozostało wiec tylko zaplanowanie kiedy i od czego rozpocznie poszukiwania. Zwłaszcza, że niedługo miał zapaść wieczór. Magini oparła się plecami o kamienną ścianę i sięgnęła do sakwy po manierkę z nalewką.

*        *        *

Wkrótce nastała noc. Przez dziury w dachu chaty do środka zaczął wpadać srebrzysty blask księżyca.
Gardenia wytężyła słuch chcąc wyłapać najmniejsze ślady ruchu bądź odgłosy kroków innych istot w tej okolicy. Dookoła panowała zupełna cisza. Wsłuchując się w ten zastój maie nabrała przekonania, iż Pustynia Nanher jest najbardziej wyludnionym miejscem na świecie. Starcie pięciu starożytnych czarodziejów pozostawiło ogromne połacie stepów tak pozbawionych życia, że nawet zwłoki nie chciały się tutaj rozkładać. Nie było bowiem żadnych owadów czy czerwi, które by je jadły.
I w tej niegościnnej krainie miała odnaleźć jeden z najsilniejszych istniejących artefaktów, czy raczej jego fragment. Magini wyjrzała przez pozbawione okiennic okno i rozejrzała się po opustoszałej ulicy. Łagodny wiatr wędrujący znad wydm dmuchnął jej w twarz, niosąc ze sobą zapach suchego pyłu. Powiodła jeszcze raz wzrokiem po okolicy. Oprócz miarowo przesypującego się z kąta w kąt piasku nie było tu nic. Spróbowała ponownie, tym razem kierując się zmysłem magicznym. Tak jak się spodziewała na terenie Zatopionego Miasta nie istniało żadne źródło magii tak silne, by pasowało do emanacji Talizmanu Kolorów. Jeśli czarodziej postanowił ukryć artefakt w okolicach miasta, być może zniósł go do podziemi. W tym celu musiałaby dokładnie przebadać cały obszar pod powierzchnią ziemi. Możliwe też, iż był to fałszywy trop i czarodziej wybrał do tego celu zupełnie przypadkowy fragment pustyni.
- Możliwe też, że mapa była fałszywa. Albo, ze licz źle ją odczytał. Albo…
Kobieta zaśmiała się i odeszła od okna. Tak czy inaczej musiała od czegoś zacząć a to miejsce wydawało się ku temu równie dobre jak inne.
Gardenia przybrała swoją bezcielesną postać. Pozwoliła, by pozbawione oparcia ubranie oraz ekwipunek przeleciały przez jaśniejący, energetyczny twór i opadły bezwładnie na kamienną podłogę. Jedynie zaklęte przedmioty, które miała ze sobą, zmieniły strukturę ze stałego na zagęszczony strumień mocy, którym w rzeczywistości były.
Chwilę później posłanka licza zstąpiła do podziemi.

*        *        *
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Zablokowany

Wróć do „Zatopione Miasto”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości