Stary Dwór[Wieża Mistrza Telperiona] Schwytani w piąty wymiar

Strzeż się by nie trafić do Starego Dworu, iż miejsce to zamieszkałe jest przez duchy, potwory i wszelakie demony. Można by rzec, że znajduje się tam brama do piekieł.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Tym razem nie było zaskoczenia. Gardenia bez większych trudności zastosowała unik, odchylając się przed ciosem. Następnie wykonała krok w tył, szykując się na ciąg dalszy. Nie było jednak takiej potrzeby. Dzięki wyczulonemu słuchowi odebrała zza pleców odgłos otwieranych drzwi.
- Kolejna zagadka rozwiązana – Maie uśmiechnęła się pod nosem i opuściła luźno ręce.
- Może innym razem – odparła na słowa jasnowłosej, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia z pokoju. Nie było sensu dalej ciągnąć tej rozmowy. Przynajmniej do czasu, gdy dowie się co czeka na nich w następnej komnacie.
- Miłość, smutek, gniew… Co następne? - pomasowała prawe przedramię, które znowu zaczynało boleć - Kiedy stąd wyjdę zafunduje sobie podwójny likier.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Tia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tia »

Tia nie zamierzała długo czekać. Zaniechała dalszego droczenia się z Gardenią, gdy tylko zobaczyła otwarte drzwi. Podeszła do Dwayta, chwyciła go za rękę i pociągnęła do wyjścia. Gdy pokój się zatrząsł, a drzwi znów ruszyły przyspieszyła do biegu i prawie zderzyła się w nich z gryfem Arli. Po drugiej stronie panowała ciemność, ale dało się zauważyć schody wiodące na górę. Z tyłu dobiegł ją odgłos zamykających się drzwi i ciemność stała się zupełna. Nie wiedziała ilu uwięzionych zdążyło się przedostać. Ważne było dla niej tylko to, że wciąż ściskała ciepłą dłoń mężczyzny. Zaczęli się wspinać po schodach, aż stanęli na równej podłodze. W tym pokoju nie było drzwi, ale i tak nie dało się tego zobaczyć, ponieważ panowała tu niczym nieprzenikniona ciemność. Była to ciemność pozbawiona wszelkich odcieni szarości. Całkowity, nienaturalny mrok w którym nawet najbystrzejsze oko nie mogło dostrzec nawet zarysów przedmiotów. Odruchowo przysunęła się bliżej do towarzysza, a jej palce wsunęły się pomiędzy palce jego dłoni. Przytuliła mu się do ramienia.
- Jestem już tym zmęczona... - wyszeptała bardzo cicho - Zabijmy kogoś... proszę.
Awatar użytkownika
Yasi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yasi »

Widziała jak Naevan wpada na Sztorma. Na szczęście gryf poradził sobie i rozłożył skrzydła by uzyskać równowagę. Z rozpędu wpadł na nią wpychając do kolejnego pokoju. Weszła po schodach i otoczył ją mrok. Z radością opuściła to jaskrawe pomieszczenie. Wysiliła swój słuch, by rozeznać się nieco w nowej sytuacji, ale jedyne co mogła usłyszeć to cisza. Nagle dosłyszała szept, który w tym miejscu wydał jej się krzykiem. "No proszę. Naevan ma ochotę kogoś zabić". Zaczęła się zastanawiać czy to nie ona może zostać ofiarą. Potem przypomniała sobie o spięciu z Gardenią. Zaczęła analizować zachowanie osób, z którymi była w pułapce. "Gardenia raczej nikogo nie zabije, a jeżeli tak prawdopodobnie przegra. Gdyby próbowała zaatakować ją lub Sztorma musiałaby walczyć przeciwko skrytobójcy i gryfowi, jeżeli zaatakowałaby Naevan mężczyzna zapewne stanąłby po stronie zaatakowanej. Problem polega na tym, że to Naevan wyjawiła chęć zabicia kogoś, a nieznajomy towarzysz znów byłby po jej stronie. Jeżeli to ja stałabym się celem ataku, pomoc Gardeni mogłaby się okazać konieczna, ale czy dziewczyna chciałaby mi jej udzielić? Z kolei jeśli to właśnie Gardenia zostanie zaatakowana nie mam zamiaru jej pomagać." Pokręciła głową, wiedziała, że nie ma sensu zbyt wiele rozmyślać o przyszłości "Co będzie, to będzie"- powtórzyła w myślach to co zwykle w mówiła w takich sytuacjach.
-Ma ktoś krzesiwo?- zapytała- jeżeli tak to ja mam papier, który w ostateczności można podpalić.
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Próg kolejnej komnaty przekroczyła w biegu. Kiedy zagłębiła się nieprzeniknionej ciemności poczuła się nieco nieswojo. Na szczęście dzięki wyczulonemu słuchowi potrafiła określić gdzie znajdują się pozostali członkowie grupy. Usłyszała również co jasnowłosa socjopatka planuje dla wydostania się z labiryntu. Gardenia pokręciła głową i kierując się dźwiękami kroków wspinała się na kolejne stopnie.
Kiedy kroki zamilkły wyglądało na to, że wędrówka w górę dobiegła końca. Tutaj mrok wydawał się jeszcze gęstszy. Zamrugała powiekami ale na niewiele to się zdało. Maie wyciągnął ręce, starając się sięgnąć ścian. Kiedy napotkała gładką powierzchnię oparła się o nią. O co chodziło temu szaleńcowi, kiedy zaplanował umieścić ich w kompletnej ciemności? Jakie uczucia otworzą im przejście dalej?
Nic nie widziała, wiec jeśli coś spróbuje ich zaatakować nie będzie mogła skutecznie się obronić. To samo dotyczyło zresztą pozostałych członków grupy. Co czuła kiedy o tym myślała?
Lęk. Niepewność.
Strach przed nieznanym.
Czy o to tu chodziło? Któreś z nich musiało się podrzędnie wystraszyć?
- Ach, wciórności. – westchnęła bezdźwięcznie - Miejmy to już za sobą.
Gardenia zdjęła kurtkę oraz pas z przyczepionymi do niego kieszeniami i odłożyła je na ziemię. Następnie opadła na czworaka i najciszej jak potrafiła transformowała w tygrysa. Stąpając miękko po podłodze i kierując się swoim wyczulonym słuchem zaszła Yasi od tyłu. Nie czakając aż jej zwierzak zareaguje nabrała pełne płuca powietrza i wydała z siebie najgłośniejszy ryk na jaki było ją stać.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Yasi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yasi »

Kiedy usłyszała ryk przestraszyła się. Lata ćwiczeń nauczyły ją jednak, że w momencie, gdy czuje strach nie zamiera, a zaczyna działać. Dlatego też kiedy rozbrzmiał hałas za jej plecami, automatycznie wyjęła jeden z noży do rzucania cisnęła nim w stronę, z której pochodził dźwięk. Doskonale wiedziała, że raczej nie spudłuje, jej słuch potrafił zastąpić wzrok, zwłaszcza, że tak uwielbiała przebywać w ciemnych miejscach, gdzie oczy na nic się nie przydawały. Zaraz po rzucie jednym z noży cięła mieczem. W tym momencie nie myślała, działała instynktownie. Rozłożyła skrzydła szykując się do walki, ten ruch nie raz ją uratował. Zastanowiła się gdzie jest Sztorm, ale natychmiast usłyszała znajomy oddech. Nie słyszała natomiast jednego oddechu, jej przeciwnik- jest, Sztorm- jest, Naevan/Gardenia- jest, mężczyzna- jest. Nagle zrozumiała.
-Jeżeli masz jakichś bogów to lepiej módl się do nich, żebyś mnie już więcej nie spotkała- niemalże wysyczała. "Gdzie jest mój nóż?"- zapytała samą siebie i rozpoczęła poszukiwania.
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Szczęk żelaza oznajmił Maie, że Yasi już przystąpiła do działania. Nie mając czasu na unik tygrys przylgnął do ziemi, transformując w królika. Ostrze miecza przeleciało mu nad głową, ścinając ze słuchów kępki sierści. Wyglądało na to, ze kobieta nie obawia się o własne życie i gotowa jest stawić czoła nieznanemu. To oznaczało, ze śmiertelne zagrożenie nie wywoła w niej wymaganego do rozwiązania zagadki poziomu strachu. Dłuższe atakowanie jej było bezcelowe.
Pozostało tylko jedno wyjście.
- Przekonajmy się na ile zależy jej na tym sierściuchu. - Gardenia wytężyłą słuch ,żeby zlokalizować miejsce gdzie przebywał towarzysz Yasi. Następnie królik rozpędził się po podłodze komnaty i wyskoczył w stronę gryfa, celując w łeb. Kiedy dotknął łapami jego dziobu szybko transformowała w słonia, precyzyjnie zakrywając zwierzaka sześcioma tysiącami kilogramów żywej wagi. Oczywiście wysunęła lekko łapy do przodu, co by zamortyzować lądowanie i stworzenia zbytnio nie sponiewierać.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Tia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tia »

Słysząc ryki i odgłosy szarpaniny nabrała ochoty, by odłączyć się od grupy i zająć się poszukiwaniami rozwiązania na własną rękę. Puściła dłoń mężczyzny, który jej sugestię dotyczącą zabijania najwyraźniej znacząco zignorował. Już raz ja usiłował powstrzymać, więc czemu teraz miałby zmienić zdanie. Stąpając cicho odeszła na bok, w ciemność. Wyciągała dłonie przed siebie, by niespodziewanie nie spotkać się ze ścianą. Gdy dotknęła chłodnej powierzchni, zaczęła się wzdłuż niej przesuwać. Zdawało się, że czasu ma dosyć, więc postanowiła zacząć od zbadania rozmiarów ich nowego więzienia. W myślach liczyła mijane narożniki. "Jeden, dwa, trzy... cztery? pięć?!" Albo zwariowała i kompletnie straciła orientację, albo pokój był zbudowany na planie wielokąta. Przestała liczyć i szła dalej, sunąc dłońmi po ścianie. Kiedy natrafiła na kąt rozwarty, domyśliła się, że wróciła do zejścia na schody. Ale może to było inne zejście? Nie była pewna. Najpewniej było trzymać się ściany, dlatego powoli zeszła po stopniach na dół nie odrywając dłoni od lekko chropowatej powierzchni. Poczuła pod stopami, że podłoga się wyrównała. W tej samej chwili jej dłoń wparła w wolna przestrzeń. Straciła równowagę i poleciała na drzwi, których już tam nie było...

***

Wylądowała na podłodze karczmy w Meot, w osłupieniu wpatrując się w swoje dłonie, leżące na drewnianym parkiecie. Dookoła panował zwyczajny karczemny gwar i tylko kilku obecnych przyglądało jej się w dziwny sposób.
Ostatnio edytowane przez Tia 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Kiedy wylądowała czterema nogami ziemia zadrżała. Kilka sekund później powróciła kłująca w uszy cisza. Sądząc po szuraniu skrzydeł gryf żył i miewał się dobrze. Poza tym do Gardenii nie docierał inny dźwięk. A to oznaczało, ze żadne drzwi nie zostały otwarte. Co mogła jeszcze zrobić? Czy naprawdę dojdzie do tego, że czyjaś krew zostanie rozlana? A propos.
- Gdzie podział się jasnowłosa fanka sztyletów?
Oczyma wyobraźni Maie widziała jak skrada się w ciemności z ostrzem gotowym do ataku. Gardenia wróciła do swojej standardowej, kobiecej postaci. Zabrała z podłogi kurtkę i pas z ekwipunkiem. Wytężyła słuch starając się zlokalizować pozostałych członków grupy.
Dwayta, gryfa i jego właścicielkę odnalazła bez trudu. Drugiej kobiety nigdzie nie było.
Niewyraźny odgłos czyichś stóp zwrócił jej uwagę. Krok był miarowy i ostrożny, zupełnie jakby ktoś schodził po schodach.
- Schody!
Niewiele się zastanawiając pobiegła w tamtym kierunku. Kiedy ziemia uciekła jej spod nóg spróbowała się ratować rozłożeniem skrzydeł. Wyszło średnio. Na podłogę karczmy spadła z głośnym hukiem.

[z/t] c.d.n.
Ostatnio edytowane przez Gardenia 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Yasi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yasi »

W końcu znalazła sztylet. W tym samym momencie usłyszała hałas, jakby jakiś ogromny ciężar spadł na ziemię. Do jej uszu dobiegł także łopot skrzydeł Sztorma. "Tym razem Gardenia przegięła"- pomyślała i ruszyła za nią prowadząc za sobą Sztorma. Gdy dotarła do schodów zawahała się przez chwilę i zeszła ostrożnie bojąc się, że to kolejna pułapka. Nagle zabrakło jej stabilnego oparcia i leciała w dół. Rozłożyła skrzydła, jednak z jakiejś przyczyny nic to nie dało. Kiedy wylądowała zobaczyła, że jest w jakimś pomieszczeniu. "Znowu karczma"- pomyślała i właśnie wtedy spadł na nią gryf. Stłuczenia, których nabawiła się na początku ścieżki, stały się jeszcze bardziej dotkliwe. Przeklęła pod nosem i gdy gryf w końcu podniósł się skorzystała z jego pomocy, by uczynić to samo.

Ciąg dalszy: [z/t]
Ostatnio edytowane przez Yasi 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Awatar użytkownika
Dwayt
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dwayt »

Tia chwyciła za jego rękę, nie zdążył nawet zareagować. Tia ciągnęła go przez dłuższą chwilę, nowy pokój z każdą chwilą stawał się coraz ciemniejszy, Dwayt liczył na nową zagadkę, ale niestety się przeliczył, nastała całkowita ciemność, nic nie widział, ale czuł dłoń Tii, sam już nie wiedział czy sprawia mu to radość czy smutek. Wyrwał więc dłoń, a kiedy ona się przybliżyła i przytuliła do jego ramienia odtrącił ją, ale zdążyła zaproponować zabójstwo jednego z ich towarzyszy w cierpieniu.
- Rób co chcesz, to twoja sprawa. Nie mieszaj mnie w to. - Jego głos był zimny i bardzo cichy, chciał mieć pewność, że tylko ona będzie go słyszeć.
Nagle obrócił głowę gdy po całym pokoju rozbrzmiał tygrysi ryk, czyżby to miało ich czekać w tutaj ? Walka z tygrysem i to na dodatek w całkowitej ciemności ? Tia zaczęła uciekać, tego się nie spodziewał, w pierwszej chwili myślał, że się przestraszyła, ale uznał to za niemożliwe chociaż... Nie znał jej, aż tak długo by móc mieć 100% pewności. Słysząc dalej dziwne odgłosy starał się od nich oddalić, błądził przez jakiś czas po pokoju, aż wreszcie odgłosy ucichły, czuł, że to zły znak. Przyśpieszył kroku i nagle potknął się, to stopień schodów stwierdził Dwayt i postanowił zejść nimi w dół. Nagle grunt pod jego nogami zapadł się, a w jego głowie zaczęło dziwnie huczeć, nie mógł zebrać myśli i nagle poczuł jakby zasypiał. Kiedy podniósł powieki okazało się, że jest znów w karczmie. Odetchnął z ulgą i podniósł się z ziemi, otrzepał ubranie i powiódł spojrzeniem po całej karczmie, jego wzrok miał wskazywać na to, że nic się nie wydarzyło i żeby ludzie wrócili do swoich spraw, ponieważ wszyscy się teraz uważnie mu przyglądali.
Zablokowany

Wróć do „Stary Dwór”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości