Stary DwórSpotkanie z piekła rodem

Strzeż się by nie trafić do Starego Dworu, iż miejsce to zamieszkałe jest przez duchy, potwory i wszelakie demony. Można by rzec, że znajduje się tam brama do piekieł.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

        Camelia grzecznie kiwnęła głową, kiedy usłyszała odpowiedź na swoje pytanie. Podsumowała, że mimo wszystko naruszyła czyjś teren. Skoro diabeł siedział w Dworcu tyle czasu, mógł go sobie przypisać jako siedzibę; w końcu kto złemu zabroni? A demonica tak po prostu sobie tutaj weszła, jakby mogła. Dziewczyna przygryzła wargę, zastanawiając się, co dałaby jej ochrona w Dworcu. Gdyby tylko nie było tutaj diabła, mogłaby się ukryć, mogłaby przez chwilę być bezpieczna, mogłaby… Tylko się ukryć. A skoro Tean nie zamierzał jej wygonić, to ułatwiało sprawę. Jeżeli tu zostanie, ukryje się przed wścibskimi oczami ciekawskich ludzi.
        - Diabły mają własną wolę? – zapytała. – Słyszałam, że słudzy niebios są zależni od swojego pana. Czy wy też tak macie? A może jesteście z góry zaplanowani na zło? Czy jednak możecie być… tymi dobrymi? – Slania jak na wznak zapiszczała, mówiąc, że nie podoba jej się ton swojej pani. Camelia zniżyła głos do delikatnego, ale mocnego dźwięku, który przywodzi na myśl dyktatorkę.
Była naturianka uśmiechała się również w sposób bardzo tajemniczy, przez co nie sposób odgadnąć, co ma aktualnie na myśli.
        - Ów jegomość to nikt ważny. Przyszły trup – odpowiedziała cicho. – Szczegółów nie zdradzam. – Prychnęła cicho, śmiejąc się po tym szaleńczo, jakby za chwilę miała stracić oddech.

        - Jakie konkretnie postacie? – zaczęła, śmiejąc się z upadku diabła. – Ptaki? Nie ma sprawy, złociutki. Slania! – krzyknęła, kiedy wiewiórka narobiła straszliwego hałasu. Znalazła ten powalony garnek i dalej grała orkiestrę ścienną dla małej widowni. Na szczęście Slania straciła orientację w terenie i momentalnie zniknęła z widoku obojga bohaterów.

        Naturianka ze znudzeniem na twarzy przybierała wszelakie formy; od jastrzębia do nietoperza, czekając cierpliwie, aż diabeł skończy robić notatki. Camelia powoli zaczęła się męczyć. Tyle przemian w tak krótkim czasie wpływało na jej organizm jak alkohol na ludzi. Niespodziewanie demonica wróciła do swojej prawdziwej postaci i upadła na kolana, łapiąc oddech.
        - Tortury, mówisz? – zapytała, dysząc. – To nie będzie konieczne. Już wszystko wiem. On będzie cierpieć bardzo, bardzo długo. – Powoli podeszła do diabła z tym morderczym błyskiem w oku i uśmiechem wiedźmy. – A potem umrze… Tak z kilka razy… Nie pozwolę mu szybko odejść z tego świata – rzekła, po czym roześmiała się szaleńczo i odrzuciła włosy do tyłu. Wówczas Slania zwabiała do Dworu kolejnych ciekawskich.
        - Ktoś tu w ogóle przychodzi? – zapytała Camelia. Bała się, że zaraz naprawdę ktoś usłyszy hałas i ich odkryje, a wtedy już po ptakach.
Awatar użytkownika
Tean
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje: Inna , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Tean »

Teaniusza poważnie zaskoczyło pytanie dziewczyny, nieraz wyśmiewał się z aniołów, że są bezwolnie oddaniu swemu Panu i czynią dobro, a jeśli nie to zmieniają się w upadłych lub są unicestwiani. Natomiast jak z diabłami? W sumie nawet nigdy nie słyszał o żadnym takim, który był dobry i pomagał i stał się czymś w rodzaju tych zbuntowanych aniołów. Może, nawet jeśli tak się działo to nikt nie mówił publicznie jaka kara za to, co czekała, może jakaś naprawdę okropna, o której najgorszym piekielnym się nie śniło?

- Wiesz… W sumie nigdy na tym się nie skupiałem. Zawsze lubiłem czynić zło, cierpienie na twarzy innych to miód na moje serce.

Robienie maszyn do tortur to jedno z mych ulubionych zajęć. Definitywnie jestem zły… ale nie czuję się jakoś przymuszony do tego, nie muszę w określonym czasie wykonywać określonych rzeczy… - Patrzył głównie w posadzkę, ale po chwili spojrzał prosto w błękitne oczęta Camelii. – Pewnie chciałabyś, bym to udowodnił, co? Być dobrym, będąc diabłem… Cóż, to mogłoby być nawet zabawne. – Inny piekielny zapierałby się pewnie nogami i rogami, ale Tean był po prostu wiecznie znudzony i uwielbiał eksperymentować w każdej możliwej dziedzinie, więc to było dla niego swego rodzaju wyzwaniem.
Diabeł uśmiechał się pewny siebie, że dałby radę zrobić coś kompletnie sprzecznego z jego naturą. No i dodatkowo podobała mu się ta aura tajemniczości, którą roztoczyła Camie poprzez swą mimikę twarzy i to, że nie chciała powiedzieć, o kogo dokładnie chodzi. Ponadto jej szaleńczy śmiech był cudowny. O czym czerwonoskóry nie mógł nie wspomnieć w formie komplementu.
Później natomiast zaczął wymieniać wszelkie latające istoty. Jednakże głównie zwierzęta zwyczajne niemające zbyt wiele wspólnego z magią i niesamowitością. Skrzywił się, gdy przez hałas, który narobiła wiewiórka, to co zapisywał, wyszło koślawo.

- Ten wstrętny gryzoń ma szczęście, że nie jest obecnie w zasięgu mego wzroku… zamordowałbym. – Rzucił okiem w stronę źródła rabanu.

W końcu piekielny miał kompletne notatki i gdy tylko spostrzegł, jak przemieniona upadła na kolana, podszedł do niej i tym razem on pomógł jej wstać. Obchodził się z nią niezwykle delikatnie.

- Cóż, w takim razie brzmi to wspaniale. – Uśmiechnął się diabelsko. – Biorąc pod uwagę, że znajdujemy się w Mrocznych Dolinach, że o tym dworze krążą straszne legendy oraz że jak nawet ktoś tu się przypałęta, to prawdopodobnie, bo się zgubił. Z własnej woli praktycznie nikt nie zbliża się do tego miejsca.

Zamyślił się i po chwili dodał.

- Zaciekawiłaś mnie tą swoją misją z morderstwem. Myślę, że mógłbym odłożyć dokończenie projektu na później, a teraz gdzie tylko wskażesz, księżniczko, to możemy wyruszyć – powiedział spokojnym głosem, mówił szczerze, wprawdzie jego upragniony wynalazek już praktycznie mógł powstać, ale tym się zajmował od lat, a nie na co dzień się spotyka pannę z zamiarem wykonania wyroku śmierci.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

        Camelia wsłuchiwała się w słowa piekielnego i kiwała głową, pokazując, że wszystko rozumie. W jej małej główce zaświeciła się lampka, co nie zawsze wróżyło dobrze. To oznaczało uruchomienie rozkmin, jakie demonica nieraz miała, a ile rzeczy dzięki temu przekręciła…
        - A nie pomyślałeś, że twój mózg może być tak zaprogramowany przez osobę “z góry”? - zapytała, wymownie spoglądając na diabła. - No wiesz, ty nic nie wiesz, ale tak bardzo pragniesz robić to, co robisz… Przez to żyjesz, nawet nie wiedząc, że nie masz wolnej woli - rzekła, chichocząc słodko, jakby przed chwilą wcale nie poddawała istnienia wolnej woli Teana oraz innych diabłów w wątpliwość. Ona była wolna, miała wybór, chociaż bała się właśnie jednego; zniewolenia. Może i jej emocje były kontrolowane przez magiczne wstęgi, ale to nie przeszkadzało jej specjalnie. Potrafiła dzięki swemu artefaktowi wiele, zawdzięczała mu życie. “To nim zabiję Briana”, pomyślała. Pragnęła wolności, odkąd została zamknięta w lochach i torturowana. To był najgorszy okres w jej życiu.

        Magia Camelii jest niesamowita, co kobieta uwielbiała przedstawiać. Mimo że wszystko, w co się przemienia, ma czarny kolor. To trochę bolało demonicę, kiedy odebrano jej możliwość ukazywania swej magii w prawdziwej i pełnej krasie. Zawsze zachwycała. Zawsze.
Slania zdawała się nie przejmować niczym; doprawdy, to się nazywa bezstresowe stworzenie. Bo kto inny może narobić tyle hałasu bez obawy, że coś się czai w cieniu i zaraz się zbudzi, by zaatakować? Camelia dalej nie była pewna co do Starego Dworu. Chyba nie bez powodu go opuszczono. Uśmiechnęła się sarkastycznie, słysząc odpowiedź diabła.
        - Czyli jesteśmy bezpieczni? - zapytała, siadając na podłodze. Rozmowa w końcu mogła się przedłużyć, a maie była zmęczona przemianami i podróżą. - Jakie legendy? Znasz jakieś? - W jej oczach pojawił się mały, ledwo widoczny błysk, pragnienie wiedzy. Chciała wiedzieć wszystko, dosłownie wszystko. Doświadczyć wszystkiego, co do tej pory było obce biednej demonicy. Chociaż doświadczenia życiowe powinny ją już czegoś nauczyć. Nigdy nie chciej za wiele.
        - Czyli według ciebie możemy już ruszać na łowy? - Uśmiechnęła się złośliwie. - Jestem zmęczona. Chcę odpocząć. I chcę śniadanie do łóżeczka. - Mrugnęła zadziornie do Teana. - Także możemy wyruszyć za kilka dni, co ty na to? I dokończyć twój projekt. - Wstała z ziemi, otrzepując strój z kurzu, narzekając pod nosem na brud w dworze. Wówczas Slania wróciła i dumnie zasiadła na ramieniu swej właścicielki. Camelia ziewnęła, po czym ruszyła w prawy korytarz, w zamiarze znalezienia jakiegoś wygodnego miejsca, gdzie mogłaby odpocząć.
Awatar użytkownika
Tean
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje: Inna , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Tean »

- Nie, raczej się nad tym nie zastanawiałam, po prostu robiłem to, na co miałem ochotę i nikt mnie nie kontrolował – powiedział bez wyrazu, aczkolwiek powiedział to, jakby nudziło go, iż ciągle musiał sobie szukać zajęcia. – Oj kochanie, ja nie robię jednej rzeczy, która byłaby mym nadrzędnym celem, na przykład czasem przez długi czas nie czynię zła, bo siedzę zajęty wynalazkami albo na odwrót, więc uważam, że mam wolną wolę… Chociaż co jeśli nikt z nas jej nie ma? Jeśli jesteśmy tylko jakimś nieistotnym elementami czegoś ważnego i wszyscy robimy to, co zostało założone już znacznie wcześniej przez kogoś, kto nawet ma władzę większą niż Prasmok? Bo skoro on wyśnił nas… To, kto wyśnił go?– zastanowił się Tean, pierwszy raz patrzył w ten sposób na rzeczywistość, być może kompletnie nierealną.

Przez chwilę zrobiło się poważnie, ale chichot maie rozwiał tę surową aurę, która ich otaczała. Diabeł nie bardzo zwracał uwagę na czarny odcień wszystkich form, jakie przybierała dziewczyna, uznał, iż po prostu lubi taki kolor, on zresztą też. Uśmiechał się do przemienionej, gdy wiewióra narobiła hałasu, zrzedła mu mina.

- Zabiję to, niech mi wpadnie w ręce, co za głupi szczur — pomyślał i próbował wyszukać wzrokiem zwariowanego gryzonia.
- Przy mnie zawsze. – Puścił jej oczko i złość na Slanię odeszła w niepamięć, zastąpiła ją za to szczera radość. – Niektóre mówią o duchach, inne demonach, jeszcze inne o wrotach do piekieł, które się tu niby mają znajdować. Ja natomiast słyszałem, że to miejsce zechciała zbudować para wyjątkowo okrutnych ludzi, którzy podpisali cyrograf, mieli swój wyśniony dom, ale musieli dopuszczać się najstraszliwszych rzeczy, jakie człowiek tylko może zrobić… Ich dzieci również ucierpiały. Przez to, to miejsce zaczęło emanować złem i przyciągać istoty z Otchłani czy Piekła – mówiąc to praktycznie ani na chwilę nie przestał się uśmiechać, szczerząc zęby. Nie wiedział, czy to prawda, ale taka wersja historii Starego Dworu akurat do niego dotarła.

Gdy Cam zaczęła marudzić, piekielny westchnął w myślach, ale po chwili przyszedł mu do głowy cudny pomysł, jak zdobyć przychylność maie, a właściwie nawet kilka.

- Oh wybacz, zdawało mi się, żeś w pełni sił. – Starał się powiedzieć łagodnie, miał w końcu udowodnić, że ma wolną wolę i jest grzeczny… a przynajmniej, wtedy gdy jest pod jej obserwacją. – Jak zechcesz, mi tam obojętnie, projekt może poczekać, zresztą może przerwa od niego naniosłaby mi do głowy nowe pomysły jak go zrealizować… - zastanowił się, po czym podszedł szybko do odchodzącej powoli przemienionej. – Pozwól, że cię zaprowadzę, madame. – Początkowo chciał ją wziąć na ręce tak romantycznie i szarmancko, ale wstęgi… Dlatego tez poprzestał na zaprowadzeniu do najładniejszej komnaty i w miarę najmniej zakurzonej, jednocześnie też otwierał drzwi przed Camelią jak prawdziwy gentleman.

W środku było duże łóżko, które wręcz prosiło się, by na nim poskakać. Stare meble, duża szafa, komoda z lustrem oraz etażerka w kącie znajdującym się między łożem, a dużym oknem z pięknym widokiem na ogród w dole. Był zaniedbany, ale jego ponura aura dodawała mu specyficznego uroku.

- Cóż więcej mogę powiedzieć… Dobranoc. – Dał jej całusa w policzek i pośpiesznie wyszedł, by nie narazić się na obcięcie nosa czy innej części ciała.

Już planował, jakie jej zrobić śniadanko, jednak by to zrobić, musiał wyjść na zewnątrz i na coś zapolować. Tak bardzo nie mógł się doczekać reakcji dziewczyny, gdy się dowie, co dostanie na talerzu.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

        - Jesteś tego w stu procentach pewien? - Camelia nie dawała za wygraną. - I cóż… Według starych podań, poza Prasmokiem anioły mają Pana, do którego niektórzy się modlą. Nie znam się na niebianologii, ale coś z historii umiem. Może to on nas kontroluje? A my nawet o tym nie wiemy? - Zmarszczyła brwi, rozkminiając swoje słowa. Jeśli były one prawdą, anioły mają bardzo wrednego Pana; skoro pozwalał Camelii na takie rzeczy… Skoro mogła ona cierpieć, skoro stała się taka, jaka jest, to wręcz niemożliwe, by ten władca był niezwykle kochany. A może to wszystko wina Prasmoka? Kij jeden wie, co ten świat wyrabia. Prawdopodobieństwo, że ludzi i istoty nadprzyrodzone kontrolują małe skrzaty z obwisłymi, elfickimi uszami jest tak samo duże jak istnienie Prasmoka. Równe stu lub zeru.

        - Och, jakiś skromny. Ciekawe, czy równie szczery - rzekła Camelia, chichocząc pod nosem. Skrzyżowała ona ręce na piersiach i przechadzała się w tę i wewte. Zainteresowała się opowieściami diabła. Bez reszty zatopiła się w historii tego miejsca. - I co się dokładniej stało z tymi dziećmi? - zapytała, gdy Tean przerwał. Tak bardzo ją to zaciekawiło, że nie spuściła oczu z piekielnego przez pewien czas, czekając na ciąg dalszy. Demonica uwielbiała takie historie. Straszne, proste. Zwłaszcza że w tym świecie wszystko jest możliwe. Kto wie, czy gdzieś właśnie o niej nie rozpowiadają takich opowieści? O czarnej demonicy, która zamordowała wielu ludzi. Która śpiewała, zabijając.
        Camelia zdziwiła się jednak, gdy ton diabła gwałtownie się zmienił.
        - Więc już jak ty zechcesz, Tean… - odpowiedziała. - Powiedz, a się dostosuję.
Następnie piekielny zaprowadził maie do jednej z większych komnat we dworze. Kobieta uśmiechnęła się, lecz zmarszczyła brwi. Co on znowu kombinuje? Takie zbytecznie miłe zachowanie jest podejrzane, zwłaszcza u przedstawiciela piekielnej rasy. I u mężczyzny.

        - Dziękuję - oznajmiła cicho, wówczas Slania już zdążyła wparować do pomieszczenia i zająć swoje miejsce na łóżku. Camelia jednak nie potrafiła się tak bawić. Wszędzie było jej za wygodnie. - Dobranoc. - Zaśmiała się, gdy diabeł w pośpiechu uciekł przed jej wstęgami. Następnie jednak maie postanowiła uprzyjemnić sobie drzemkę. Zawiązała prześcieradło na łóżku, przez co nakrycie teraz służyło jako baldachim. Następnie z jednej strony zarzuciła kocyk i zadowolona ze swojego dzieła ułożyła się wygodnie w swej fortecy. Gdy diabeł tutaj wejdzie, ciekawe, czy spodoba mu się taka odmiana…
        Wstęgi oplotły ramiona i nogi kobiety, służąc jej za kołdrę. Niespodziewanie artefakt zrobił się cieplutki jak najmilszy w świecie kocyk. Camelię zmorzył sen. Chociaż wcale spać nie musiała, maie nie potrzebują także jedzenia... Ale odpocząć każdy musi. Slania powierciła się chwilkę, prosząc swoją panią o kołysankę. Odkąd wiewiórka podążała za Cam, nie dawała jej spokoju. Demonica westchnęła i zanuciła kilka zwrotek. Jej piękny głos wpasował się w długą melodię ukochanej pieśni maie.

Biały koliberek w palec cię dziabnie,
Uleczy ci rękę, przestaniesz cierpieć.
Złoty koliberek nóżkę ucałuje ci,
Wstaniesz, lordzie wielki,
Znów będziesz chodzić.


Dwa ostatnie wersy jednak były mroczne. Więc i Camelia zaśpiewała niżej.

Czarny koliberek śmierć zwiastuje ci,
Nie ma już ratunku,
ciesz się pókiś żyw.
Awatar użytkownika
Tean
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje: Inna , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Tean »

- Ależ oczywiście, piękna – odparł uparcie. – Że niby Pan? Ponoć jest dobry, skoro każe swoim ptaszkom nas tępić, to raczej by nie kazał nam czynić zła. – Przez myśl mu jednak przeszły, iż gdyby był on zły, to przecie mógłby tak zarządzić dla własnej przyjemności w obserwowaniu, jak piekielni i niebianie się tłuką. To już prędzej ten Prasmok, ale biorąc pod uwagę, że wszystko sobie wyśnił, to czy to wszystko dzieje się losów? Nie ma żadnego przeznaczenia, wszystko może się zdarzyć, a wielka jaszczurka tego nie kontroluje, tylko śni o tym sobie. Ale skoro sny są zlepkiem wydarzeń sprzed pójścia spać, to czy wszyscy mieszkańcy tego świata są jedynie cieniem tych prawdziwych siebie?

Po chwili uśmiechnął się szerzej do demonicy i dodał bez cienia zawahania.

- Och, czasem diabeł musi być szczery, jak inaczej ludzie zawieraliby z nami cyrografy?

Przyglądał się jej kobiecym atrybutom, gdy ta chodziła. W ogóle tego nie ukrywał, tylko bezczelnie obserwował z tym swoim diablim uśmieszkiem. Coraz bardziej mu się podobała ta dziewczyna. Przez to został wybity z wcześniejszej opowieści i popatrzył na demonicę pustym wzrokiem, ale na szczęście szybko sobie przypomniał i z uśmiechem zaczął kontynuować.

- No wiesz, mieli ich jak najokrutniej skatować i wysłać te niewinne duszyczki do Piekła. Najstarszego dzieciaka obdarto ze skóry i odrąbywano kończynę po kończynie. Najmłodszego podduszano, podtapiano i kaleczyło jego ciało różnymi ostrymi narzędziami. Dziewczynkę będącą pośrodku, jeśli chodzi o wiek, nabito na pal, nie umarła od razu, tylko cierpiała katusze, dusząc się i wykrwawiając podczas bólu nie do odpisania. – Nie mógł przestać się uśmiechać na myśl o takich klasycznych torturach.

Gdy tylko temat potoczył się już na co innego, Tean usilnie udając grzecznego, nie mógł nie zauważyć zdziwienia na twarzy niebieskookiej. Udało mu się ją zaskoczyć, wszystko zgodnie z planem, tylko czy wytrzyma? W każdym razie odprowadził ją do pokoju i kimże by był, gdyby jeszcze chwilę nie poobserwował tej piękności przez dziurkę od klucza. Westchnął, widząc jak przemieniona wydziwia, ale za to przyjemnie się słuchało piosenki, którą nuciła.
Diabeł odszedł do swej pracowni dopiero, gdy skończyła śpiewać. Próbował się skupić na pracy, ale za żadne skarby nie potrafił, czarny koliberek latał mu po głowie, co chwilę przyjmując postać Camelii. Zmęczony nic nierobieniem wyruszył do łóżka, by również odpocząć. Tam niestety nie znalazł tego, czego pragnął. Chciałby zasnąć u jej boku. Przewracał się z boku na bok, aż w końcu wstał. Już wiedział, że nie zaśnie. Serce mu łomotało jak wtedy, gdy torturował po raz pierwszy. Przeklinał to zauroczenie i jednocześnie zastanawiał się, czy może być z tego… coś więcej. Nigdy nie widział diabła mające stałą ukochaną, jak coś były pokusy na chwilę, ale tak na dłużej…
Za dużo pytań, opcji, możliwości. Piekielny wyszedł ze Starego Dworu na dobrą chwilę, jednakże wyszedł i wrócił na tyle cicho, że nie obudził swego niezwykłego gościa. Niósł uroczy koszyk z ciasteczkami, który przy uchwycie miał czerwone kokardki. Nic dziwnego, że chował swą twarz pod kapturem, jak tylko mógł. Jakby go kto znajomy zobaczył, to byłby jeszcze bardziej czerwony niż jest.
Stanął przed drzwiami do pokoju, gdzie spała Camie. Wziął głęboki wdech i chwycił za klamkę.

- Witaj, piękna! Słońce już wysoko na niebie więc i pora wstawać, a ja przynoszę ci zgodnie z obietnicą, śniadanie do łóżka! – Uśmiechał się nieco krzywo, ciężko ta grzecznie kogoś obudzić, zamiast zwyczajnie zrzucić go z łóżka.

Podszedł do dziewczyny, wręczył koszyczek i wyszczerzył się jeszcze bardziej, co był już w pewnym sensie nieco przerażające. Psując nieco jej fortece, pocałował ją w czółko i odsunął się na bezpieczną odległość.

- Co panienka chce dziś chędożyć…? Em robić, robić! – powiedział nieco zmieszany, czyżby zaczął miewać prymitywne odruchy i myśli?
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

        - Nie mów do mnie “piękna” - rzekła szybko, udając obrażoną. Takie wysłodzone komplementy nie działają na naszą maie. Takie komplementy grają jej wyłącznie na nerwach. - I Pan jest też zły. Skoro tępi nas, nie akceptuje wszystkich swoich bytów. My nie mamy przecież Pana, czyż nie? Jego wroga? - Naturianka uśmiechnęła się szelmowsko, dumna ze swoich przemyśleń. Cała rozmowa i wywód diabła działały na jej korzyść.
Prychnęła, słysząc kolejną odpowiedź Teana.
        - Powiedz mi, na jakiej zasadzie działają te wasze dokumenty? Czy cyrograf nie posiada drobnych druczków owiniętych w małe, perfidne obietnice, których wnętrzem jest kłamstwo? - Ponownie na jej twarzy pojawił się kpiarski uśmieszek, który sugerował…
No właśnie. Co?
        Dawniej Camelia nie miała do czynienia z piekłem, chyba że w modlitwach, błaganiach o śmierć. Ignorowała natomiast każde spojrzenie diabła. Dobrze wiedziała, jakie ma atrybuty, dupy nie urywały; chociaż, jak biedny piekielny nadto się zbliży do kobiecych cech Camelii, wstęgi zadbają o urwanie tyłka…
        - Biedne dzieciaki. Ja bym od razu zabiła, nie bawiła z nimi… - wymamrotała. Co prawda miała kilka pomysłów, jak psychicznie by można zniszczyć tych ludzi. Bo dla maie ból fizyczny był niczym w porównaniu do bólu, jaki towarzyszy stracie, miłości, żalu, smutku, patrzeniu, jak twój bliski umiera…

***

        Camelia może i spała jak zabita, lecz Slania nie potrafiła tak. Wiewiórkę budził każdy szelest kartek w pokoju obok. Zwierzątko wstało, po czym przez okno wydostało się na dwór. Spostrzegła diabła, który coś niósł. Slania nie mogła tego wszystkiego oczywiście tak przepuścić. Może i hałasowała dużo, ale wiedziała doskonale, kiedy ma być cicho. Podbiegła więc do Teana, doganiając go. Niezauważalnie wskoczyła do koszyka i zakryła się serwetką, którą były przykryte ciastka.

        Camelia spała. Po raz pierwszy od bardzo dawna zasnęła spokojnie. Nie śniła o torturach, o swej okrutnej przeszłości czy też utraconej miłości. Po prostu spała, błądząc po czerni swoich myśli i szukając w nich światła.
Lecz ten jakże piękny, błogi sen przerwał iście złośliwy diabełek. Maie przyrzekła, że pewnego dnia straci on swoje rogi. Kobieta pisnęła, podskakując, co zburzyło jej fortecę i zrzuciło koce oraz poduszki na nią samą. Ach, jakże teraz było jej wygodnie, z dala od świata zewnętrznego. Jednakże Tean musiał po raz kolejny zaznaczyć swoją obecność. Do końca zburzył jej fort i ucałował w czoło, podając koszyk.
        - Słońce? Ale ja wstaję razem z księżycem… - marudziła, przecierając zaspane oczka. Odsunęła serwetką, którą było przykryte jej śniadanie, a w koszyku zastała… Slanię, która zajadała właśnie ostatnie ciasteczko. Wiewiórka popatrzyła niewinnie na swoją właścicielkę, a potem uciekła przed morderczym wzrokiem diabła. A Camie westchnęła.
        - Gdzie moje śniadanie? - Wydęła usteczka w jawnym grymasie. Biedny Tean, teraz musiał kombinować, co dalej. Ma w pokoju niewyspaną i głodną kobietę, a to prowadzi tylko do rzucania poduszkami i krzyku. - Co chcę robić? Chcę… - zamyśliła się. - Chcę pójść do jakiejś wioski. Chcę jedzenie. - Zaśmiała się, co brzmiało jak rechot wiedźmy.
Awatar użytkownika
Tean
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje: Inna , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Tean »

- Wolisz więc, bym kłamał i mówił „brzydka”? – powiedział prowokująco diabeł – No dobrze, już dobrze Camciu – uśmiechnął się jednocześnie słodko i niesamowicie szatańsko.

Na dalszą część wywodu piekielny zamilkł, skierował wzrok ku górze w geście głębokiego zamyślenia. Po czym doszedł do wniosku, że można by tak gdybać i gdybać do końca światów, a i tak nic by to nie zmieniło. Po drodze być może jeszcze Prasmok by się zbudził i co im po tej gadaninie? Wzruszył więc ramionami.
Tean słysząc to słodkie prychnięcie na wieść o cyrografach, uśmiechnął się od ucha do ucha, to było tak przeraźliwie urocze!

- Kochanieńka, w cyrografie więcej prawdy niż w anielskich ustach. Gdyby były kłamstwa, to kto by je z nami zawierał? Weźmy to na logikę. A sztuką nie jest skłamać, sztuką jest zawrzeć w owym piśmie prawdę tak by śmiertelnik nie zorientował się, że coś z nią jest nie tak. Ale nie wszystkie tak działają, czasem idziemy na korzyść klienta, dla ciebie to bym to zrobił bardzo chętnie – puścił jej oczko – Tak czy siak dusza potem należy do Piekła.

Diabła bardzo kusiło ciało maie, choć dla niektórych może nie byłoby aż tak atrakcyjne to dla Teana było cudowne. Miał ochotę rzucić się z nią na łóżko i pomacać tu i ówdzie. Jednak wstęgi jakby odczytywały jego myśli i niczym oczami, których nie miały, rzucały mu złowrogie spojrzenia.
Tymczasem o poranku, gdy diabeł przyszedł z ciasteczkami, nie spodziewał się, że ma w nich wstrętnego gryzoniowatego intruza, który zepsuje mu jego sprytny plan. Nie przejmował się wcale, iż wyrwał dziewczynę z miłego snu. Instynktownie robił tak, aby jemu było najlepiej. Po dokonaniu czynu w postaci całuska w policzek myślał, że zapewni mu to dobry humor na cały dzień. Mylił się i to bardzo.

- No trudno, kiedyś pośpisz sobie w dzień, mogłaś uprzedzić, żeś niczym nietoperek. Urocze.
Z wielkim uśmiechem patrzył jak Camie odsłania serwetkę, jednak gdy ujrzał tam tego szkodnika, na jego twarzy w jednej chwili pojawił się gniew. Wskazał na Slanie palcem z taką furią, jakby zara miał wybuchnąć, czerwony ze złości bardziej niż zwykle. Nie był nawet początkowo odpowiedzieć przemienionej.

- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARGHHHHHH! – wykrzyczał, a gryzonia uniosła magiczna moc Teana i lewitujący gryzoń teraz chciał czy nie był przed rozwścieczonym piekielnym – TERAZ POŻAŁUJESZ! ZNISZCZĘ CIĘ! – w dłoni Teaniusza pojawił się ostry szpikulec, który niebezpiecznie zbliżał się do serduszka uwięzionego w powietrzu gryzonia. Miał na twarzy uśmiech szaleńca nawet spojrzenie na demoniczną naturiankę nie pomagało – Zgwałcę tę wiewiórkę a później cię zamorduje! Chwila… - piekielny, gdy zdał sobie sprawę, jak bardzo pomieszał zwolnił wszelkie zaklęcia, Slania spadła na ziemię, szpikulec obok, a on… Cóż, wyszedł na chwilę do innego pokoju, by wykrzyczeć z siebie resztki złości. Wibracje jego donośnego głosu jakby niosły się po murach.

Wrócił po chwili zażenowany swoją kolejną gafą i nieudanym prezentem. Spojrzał na dziewczynę bez wyrazu i gniewnie na wiewiórę, zabiłby, ale przecie miał być dobry… No ale nawet dobry może się wnerwić, przynajmniej miał już wytłumaczenie.

- Oczywiście, pozwól tylko, że zarzucę pelerynę niewidkę na me piekielne cechy – magia iluzji to niesamowita rzecz. Czerwona skóra stała się blada, ale nie przesadnie. Rogi oraz ogon zniknęły, jakby ich wcale nie było. Natomiast całkowicie czarne oczy bez białka czy tęczówek przybrały właśnie tą najnormalniejsza postać typową dla ludzkich, w tym wypadku zielonych ślepi – Dobrze Camie, możemy ruszać, a Slani daruje życie, jako iż miałem udowodnić, że mogę być dobry – uśmiechnął się krzywo, licząc, że przekona Camelie, że to wcale nie przekreślało możliwości wyboru dobrej drogi przez diabła.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

        - Kłamstwa podobno stoją w waszej naturze, diable. - Camelia zamrugała słodko, uśmiechając się niewinnie i opierając główkę na ramieniu, co sprawiało wrażenie wątpliwej inteligencji z jej strony. Slania pisnęła, jakby chciała potwierdzić słowa swej właścicielki, po czym uciekła nie do końca wiadomo gdzie; na zewnątrz. Maie przez chwilę poczuła dreszcz zmartwienia. Tam, poza murami zamku, było mrocznie. Dwór to jedyne bezpieczne miejsce, w którym wiewiórka powinna potulnie siedzieć. Stworzenie powinno stać u boku demonicy.
        Negatywne uczucie minęło szybko, gdyż kobieta skupiła się na słowach Teana. Niegrzecznie jest bujać w obłokach, kiedy się rozmawia. Camelia musiała prędko obmyślić plan, dzięki któremu na jakiś czas pozbędzie się diabła. Naprawdę potrzebowała odpoczynku.
        - Twierdzisz, że anioły kłamią, diable? - zapytała demonica, szczerząc ząbki w chytrym i przenikliwym uśmiechu. Może i temat wiary został zakończony, ale teraz na spokojnie mogła rozpocząć kolejną dysputę, tym razem na temat przedstawicieli niebios. - Wierzę, że zawieracie kłamstwo w prawdzie. To prosta sztuczka, polegająca na “owijaniu w bawełnę”. - Gestykulowała. - Na przykład piszecie o spełnieniu czyjegoś marzenia zostania smokiem. I bum, nagle smok go zjada; analogicznie jest wtedy jego częścią. Smutne, ale prawdziwe. To niedopowiedzenia dają wam władzę, Tean - rzekła stanowczo. Pamiętała, jak to Brian zawarł pakt z diabłem. Jeden z rytuałów wymagał ogromnej mocy, którą mogła mu zaoferować tylko istota nadnaturalna. Magiczna istota. Niestety coś poszło nie tak i tę siłę otrzymały artefakty, którymi później torturowano coraz to nowsze ofiary.

        Długo wytrzymałaś. Powinienen być z ciebie dumny, koliberku”

        Nikt nie ma prawa nazywać jej teraz koliberkiem. Mimo że Camelia je kocha, nienawidzi równie mocno.

***

        - Slania! - krzyknęła Camelia, lecz nie był to przejaw rozczarowania czy chęć zrugania zwierzątka. Wiewiórka po prostu wyglądała przeuroczo, kiedy tak zajadała się ciasteczkami. Aż właścicielka klasnęła w dłonie z rozbawieniem.
Tean natomiast nie wydawał się zachwycony całym tym wydarzeniem. Kiedy tylko zadziałał jakąś tajemniczą mocą na towarzysza Camelii, maie wstała na równe nogi, a jej artefakt nabrał gotowości.
        - Puść. Ją. Natychmiast. - Wstęgi zafalowały niebezpiecznie, a ich właścicielka wydawała się gotowa do popełnienia najgorszego i najbardziej brutalnego w dziejach historii morderstwa. Wtem Tean wyszedł.

        Camelia siedziała, nadal obrażona, na łóżku. Wstęgi latały niebezpiecznie i niemal syczały niczym węże gotowe do skoku. Tean wszedł do pokoju, zapewne nieświadomy tego, że nim otworzy drzwi, zostanie zaatakowany. Demonica nie rzucała słów na wiatr. Piekielny przegiął. Camelia nie będzie się cackać.
        Jedna ze wstęg śmignęła obok twarzy diabła, zostawiając za sobą ślad na jego policzku. Kosmyk włosów mężczyzny padł na ziemię. Artefakt wbił się z impetem w ścianę, a Camie siedziała na łóżku. Zadowolona, szczęśliwa. Wstęga cofnęła się, kiedy tylko wyczuła brak uczucia nienawiści u swej pani. Dziewczyna wstała i podeszła do okna. Cudowny blask słońca oświetlił jej bladą skórę, która zdawała się w tamtej chwili lśnić. Slania wskoczyła na ramię swej właścicielki, jakby teraz chciała pokazać język diabłu.
        Przed obliczem obydwu stał człowiek. A w nim skryty diabeł. Camelia musiała przyznać, że przez chwilę pomyślała, jak cudowne oczy ma w tej postaci, jednak... Nie. Naturalna była zdecydowanie lepsza. Nieprzenikniona czerń w oczach diabła miała w sobie coś, dzięki czemu maie nie chciała go aż tak bardzo ranić. Teraz rozcięcie na policzku wydawało się jeszcze bardziej widoczne.
        - Sądzisz, że to przez wygląd ludzie są źli? - zapytała niewinnie. Jakby wcale nie próbowała go zranić chwilę wcześniej. - Wiesz, że nie powinieneś mnie wkurzać. - Tym razem jej słowa zabrzmiały poważnie, gdy minęła mężczyznę w drzwiach. - Idziemy? - Zachichotała niewinnie. Kobieta zmienną jest, a demonica aż nadto.
Awatar użytkownika
Tean
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje: Inna , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Tean »

- Nah, kłamstwo to prostackie narzędzie, zwykłe pójście na łatwiznę, idealne narzędzie dla leniwych piekielnych – powiedział, przewracając oczami i rzucił złowrogie spojrzenie Slanii, gdy ta pisnęła.

Widać poskutkowało, bo przeklęty gryzoń postanowił się chwilowo ulotnić ku uciesze diabła. Nie interesowało go, że zmartwiło to nieco maie, czego nie dało się ukryć, ale co go to obchodzi, zawsze może ją jakoś pocieszyć, gdyby wiewiórka miała jaki niespodziewany „wypadek”.

- Anioły raczej nie, chyba że upadłe, lub bliskie upadku to szybciej – powiedział dość pewnie, nie próbując rozwijać bardziej dyskusji na temat prawdomówności niebian, tych wstrętnych, pięknych niebian i anielic… pięknych anielic – podobnie jak wcześniej Camie również odrobinke odleciał w swe niepoprawne myśli, ale szybko zorientował się jak bardzo miałby przechlapane, gdyby ktokolwiek mógł teraz mu wejrzeć do umysłu.

Rozbawił go przykład dziewczyny, naprawdę ciekawy i może kiedyś by się przydał dla jakiegoś namolnego klienta.

- Dokładnie, a raczej prawie, to by było nieco zbyt odbiegające od prawdy, wiesz nie można zbyt luźno, owijać w bawełnę – zachichotał – No przecież wiem, nie musisz uczyć diabła jak być diabłem – powiedział, będąc w coraz lepszym humorze.

Niestety gryzoń musiał to zepsuć, musiał zjeść te ciastka, musiał. To był iście szatański wybuch gniewu i furii, ale piekielnemu podobała się demonica i nie chciał przekreślić swych szans całkowicie, puścił tego futerkowego bandziora, ale żeby się uspokoić musiał wyjść, by nie mieć tego stworzonka przed oczami.
W końcu, gdy emocje opadły otworzył drzwi i wtargnął do tymczasowego pokoju przemienionej. Oberwał w policzek, zapiekło, skrzywił się nieco i starł ręką pierwszą falę wypływającej krwi, tylko odrobinkę ciemniejszej niż odcień jego skóry. Natomiast ciachnięcie kilku kosmyków włosów w ogóle go nie ruszyło.
Spojrzał na wstęgę, która uderzając w ścianę, zostawiła na niej spore pęknięcie.

- Imponujące – stwierdził sucho, a gdy spostrzegł ten mały, wredny język skierowany w jego stronę już chciał coś zrobić, ale podjął inną taktykę, udał, że tego nie widzi, czasem trzeba pooszczędzać nerwy, zwłaszcza że miał co, a właściwie kogo, podziwiać. Była taka piękna, a tak niedostępna, piekielny westchnął w myślach, nie będzie z nią łatwo, ale nikt nie powiedział że nie jest możliwe, by mógł ją zdobyć.

Gdy przybrał ludzką formę dzięki swej magii, otarł jeszcze raz ranę, denerwowała go nieco spływająca krew, ale na szczęście zaczynała właśnie krzepnąć.

- Przez wygląd? Myślę, że to zależne od danej jednostki i w jakim sensie źli, mogą być źli na siebie, że wyglądają, jak wyglądają albo na innych, że wyglądają od nich lepiej, albo na to, że inni wyglądają inaczej. Mogą, ale nie muszą, a w tym już rola piekielnych by wydobyć z ludzi wszystko to co najgorsze – uśmiechnął się dumnie – Kochanie, twoje wstęgi nie będą mi dyktować, co powinienem, a co nie, nawet gdybym skończył przez to marnie – powiedział również z powagą – Idziemy, idziemy.

Potrzebowali dłuższej chwili, by wyjść z samego zamczyska i jego terenów, ale obyło się to przynajmniej bez problemów. Do Starego Dworu prowadziła ścieżka, można było nią dojść do okolicznych wiosek. Pierwsza była niedaleko szykował się przyjemny spacerek.
Nie trwał on zbyt długo i wkrótce weszli do wioski, pełnej krzątających się ludzi, wyglądali, jakby szykowali się do jakiegoś święta. Domy przyozdobione kolorowymi wstążkami, kobiety sprzątały ganki, myły okna, dzieci zaś pomagały dekorować. Ogólnie w tym miejscu widać było życie, którego nieraz brakowało w Mrocznych Dolinach.
Ludzie zaczęli się przyglądać intruzom, ale nie negatywnie, po chwili zostali otoczeni, i dziewczyny i faceci patrzyli na wstęgi maie, a większość młodych dziewczyn prawie zgwałciła Teana, pozachwycały się jego mięśniami i zaczęły przeczesywać długie, czarne włosy.
Teaniusz lubił piękne kobiety, ale teraz czuł się wręcz niekomfortowo, to zazwyczaj on podrywał, a nie był podrywany.
Ratunkiem okazała się muzyka, skoczna, wiejska muzyka, która wygoniła wszystkich do tańca i pozwoliła diabłu oraz demonicy na chwilę spokoju, dosłownie chwilę, bo już co niektórzy się czaili, by i ich porwać do skocznych tańców.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

        Camelia zaśmiała się, słysząc odpowiedź diabła. Gdyby tylko mogła, zakończyłaby tę rozmowę i uciekła, pozostawiając po sobie ślad w postaci nikłego wspomnienia piekielnego. Jednakże ciekawość trzymała kobietę w miejscu, nie pozwalając jej odejść, póki nie pozna ona odpowiedzi na nurtujące ją pytania.
        - Sądzisz więc, diable, że jesteś tak cudownym wyjątkiem, że nie musisz kłamać? - Uśmiechnęła się, ukazując swoje śnieżnobiałe ząbki, po czym oparła się o ścianę. Spoglądała na Teana z niecierpliwością, wyczekując odpowiedzi.
        - Aczkolwiek to właśnie robicie. Omijacie prawdę, nie kłamiąc przy tym - rzekła bez przekonania, jakby była pewna, że ma rację i nie musi jej udowadniać. - A czasem zdaje mi się, że diabły potrzebują nauczyciela. Istnieją takie dobre gatunki?

        - Szybko się leczysz, diable - powiedziała Camelia. Wstęgi demonicy ponownie wróciły na miejsce, oplatając ramiona swej właścicielki. - Ale to prawda! - Zeskoczyła zgrabnie z łóżka i stanęła przed Teanem. - Te brzydkie babcie w bajkach zawsze zjadają swoje wnuczęta, a piękne matki są gotowe same umrzeć w obronie dzieci. - Zmierzyła diabła wzrokiem. - A maie mogą się zmieniać we wszystko. To neutralność?
Camie zaśmiała się i w odpowiedzi poruszyła wstęgą tak, iż ta strzeliła niczym bicz w powietrzu. Z tym artefaktem nawet demonica nie mogła zadzierać.

        Znaleźli się w dziwnej wiosce. Nasz mały koliberek próbował nie stracić z oczu Teana, gdy ten był rozrywany przez płeć piękną. Camelia natomiast nie zwróciła uwagi na swoich adoratorów, gdyż jej wstęgi delikatnie wtapiały się w część stroju demonicy. Nie było co podziwiać.
        - Tean? - Camelia odwróciła się, słysząc nieznany, głęboki głos kobiety. Bardzo młoda dama pomachała do Teana, po czym odgarnęła swoje złote loki i podeszła do bohaterów. - Jak ja cię dawno nie widziałam!
Rozmowa toczyła się, a Camie kompletnie wyłączyła się ze świata wewnętrznego. Coś, co zwróciło jej uwagę… A raczej dwa cosie, które mocno miażdżył gorset blondynki, wyglądały, jakby miały zamiar uciec z tego więzienia zwanego ubraniem. Czyżby kobieta należała do prostackiego gatunku pokus, czy po prostu chciała za taką uchodzić?
        - ...mam nadzieję, że przyjdziesz! Możesz zabrać ze sobą towarzyszkę. Bal odbędzie się w Valladonie przed północą!
Czas na tańce, koliberku.

Ciąg dalszy; Cam i Tean
Zablokowany

Wróć do „Stary Dwór”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość