ElfidraniaPonowne Spotkanie

Miasto zamieszkiwane głównie przez elfy, jednak spotkać tu możesz też inne istoty takie jak wygnane Driady, a także małe chochliki poszukujące przygód. Elfy mieszkające w Elfidrani są niezwykle przyjaznymi istotami, dlatego schronienie w możne znaleźć tu każdy, a zwłaszcza Naturianie i istoty im pokrewne, ze względu na miłość elfów do wszystkiego co wolne.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Ponowne Spotkanie

Post autor: Meiro »

Wiedział, że Saira będzie w tym mieście, jednak nie miał pojęcia gdzie mógłby zacząć szukać. O ile żadnej jej podobizny nie miał, nie martwił się. Na prawdę trudno przeoczyć piękną dziewczynę z kocimi uszami i ogonem. Miał tylko nadzieję, że jeśli Jenyia nie zaczeka na niego, zdążył jej przekazać wystarczająco informacji, aby lepiej kamuflowała się wśród ludzi. Powinna dać sobie radę, ale niepokój pozostawał. Jednak postanowił się skupić na poszukiwaniach. Kotołaczka, musiała być w tym mieście. Nie wiedział skąd ta pewność, ale wiedział, że tak jest.

"Na początek lepiej wejść do karczmy, zapytać o nią, napić się piwa i obmyślić jakiś plan i zacząć działać" - teraz kiedy wiedział co robić, o nic już się nie martwił. Jedynie pierwsza karczma na jaką się natknął nie nastawiała go optymistycznie. Nie wyróżniała się z tłumu innych równie obskurnych, jednak czuł do niej dziwną niechęć. Ruszył dalej. I wiedział, że podjął dobrą decyzję. Kilka domów i o to ukazała mu się przytulna karczma. Drewniany budynek lata świetności miał za sobą, ale drewno nie wyglądało na zniszczone, okna brudne nie były, ze środka nie dolatywały sprośne piosenki, ani ordynarny język, ponadto nie czuł żadnego zapachu, co było dobrym znakiem.

Wnętrze, też nie było złe. Nie zachwycało, ale było na tyle czysto, na ile może być w środku dnia. Pokazał kelnerce gestem, że chce piwo i gdzie ma zamiar usiąść, a sam podszedł do karczmarza, czyszczącego bar.
- Witam, widziałeś może dziewczynę z kocimi uszami i ogonem ? - spytał mężczyznę, ale ten pokręcił przecząco głową. Zatopiony we własnych myślach wybrał pusty stolik i za nim usiadł. Nawet nie zareagował, gdy kelnerka przyniosła jego piwo. Sięgnął po nie i pociągnął spory łyk. "Ona musi tu być" - ciągle był tego pewien. Nie mógł się doczekać, kiedy w końcu wszystko jej wygranie co zdążyło się w nim skumulować, kiedy ją gonił.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Miała dość, dość wszystkiego. Dość tego miejsca, myśli, całego świata, wspomnień. Niech to szlag. Niech to szlag! Po co mi to było! Po co! Do diabła z nim! Do diabła! Nie, nie będę o nim myśleć, nie będę! Nie chce! przeklinała w myślach, ale nie potrafiła przestać, nie umiała. I jeszcze ta mała lisiczka, myślałam, że jest zupełnie inna, że... może w końcu, faktycznie będę miała rodzinę. Aaa…, że ona i Meiro, że oni nią będą, tymczasem znów zostałam sama. Sama! Wrrrr! Dlaczego tyle myślę? Przecież, go nie kocham! Um... nie kochałam, to był tylko krótki romans, nic więcej myślała gniewnie. Tak, naprawdę jednak oszukiwała samą siebie. Wpadła po uszy, była zła i zazdrosna, o lisicę, że zabrała jej Meira. Złość, znów przeszła w smutek i tęsknotę. Patrzyła po przechodniach i w każdym z nich próbowała doszukać się podobieństw do... Wszystko jej go przypominało. Spuściła głowę. Szła powoli w nieznanym sobie kierunku. Nie chciała już oglądać twarzy przechodniów, wszyscy byli szczęśliwsi od niej, każdy śmiał się i rozmawiał z kimś. Przynajmniej tak jej się wydawało, a tak naprawdę była po prostu zbyt smutna i zapatrzona we własne problemy by zauważać innych.

Straciła poczucie czasu. Szła i szła, przecinała ulice, wchodziła w boczne alejki, aż w końcu znalazła się przy murach miasta. Uniosła głowę, próbując wzrokiem objąć kamienny mur. I znów, jak na złość przypomniał jej się Meiro i to jak przeskakiwali przez mury Menaos. Poczuła jak wzbiera w niej złość.

- Dość! Mam dosyć! Koniec tych głupich myśli! - powiedziała sama do siebie i obróciwszy się na pięcie, szybkim krokiem ruszyła w stronę centrum miasta. Znów, smutek przerodził się we wściekłość. Miała wahania nastrojów, nie potrafiła zaakceptować faktu, że Meira już nie ma. W końcu sama tego chciała. Próbowała tłumaczyć samej sobie, że nie mogła z nim być, że to wina tej okropnej lisicy. Ale parzcież, to ona nie chciała słuchać wyjaśnień, to ona odeszła. Ta myśl denerwowała ją jeszcze bardziej. Muszę coś zjeść.. próbowała odpędzić od siebie inne myśli.

Dziewczyna weszła do pierwszej, lepszej karczmy, jaką zobaczyła. W środku panował względny spokój. Kliku mężczyzn siedziało przy stoliku po prawej, zaraz przy wejściu, dalej można było dostrzec jeszcze parę osób, przy stołach w głębi. Dziewczyna pewnym krokiem wkroczyła do środka i chciała udać się prosto do kontuaru, za którym siedział karczmarz. To jednak jej się nie udało…

- Hej ślicznotko! – zawołał ktoś po jej prawej stronie i zanim zdążyła się zorientować, czyjaś brudna łapa klepnęła ją w pośladki, a druga chwyciła za nadgarstek i siłą posadziła sobie na kolanach. Dziewczyna krzyknęła i zaczęła szarpać się z wielkim, brudnym mężczyzną.

-Puszczaj! Ty stary knurze! Puszczaj – krzyczała i wierzgała nogami. Jej krótkie, ale ostre pazurki wbiłby się boleśnie w kark napastnika. Ten jękną z bólu i chwycił dziewczynę za drugi nadgarstek, zanim jednak zdążył to zrobić kocica szybkim ruchem dłoni podrapała mu policzek.

- Ty mała dziwko! – wrzasnął mężczyzna i uderzył ją z całej siły w twarz. Cios był tak silny, że przeciął Sairze skórę na łuku brwiowym. Stróżka krwi słynęła po jej skroni. Mimo uderzenia dziewczyna jednak nie przestawała walczyć. Szarpała się, kopała, próbowała go drapać, napastnik jednak było do niej silniejszy. Kiedy próbowała go ugryźć, mężczyzna wpadł w szał i uderzył ją jeszcze raz, tym razem mocniej. Saira dostała krwotoku z nosa, poczuła ból w głowie i zamroczyło ją na chwile, krzyczeć jednak nie przestała.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Kończył już swoje piwo, chciał jak najszybciej ruszyć w miasto w poszukiwaniu Sairy. Zwlekanie powoli doprowadzało go do szaleństwa, ale nie lubił zostawiać niedokończonego piwa, a z tego tutaj mimo jego przytępionego smaku, czuł gorycz. "Ciekawe gdzie ona może być ?" - zastanawiał się. Stawiał iż spotkał ją w jakiejś gospodzie lub karczmie, musiała gdzieś przenocować. Miał już wstawać, kiedy jego uwagę przykuł ruch drzwi. Po chwili do karczmy weszła... Właśnie ona.

Nie wiedział czy ma ją zawołać, czy poczekać, aż sama go zauważy. Jej wyraz twarzy podobał mu się, smutek świadczył o tym, że ich rozstanie choć trochę ją obeszło. Stało się to czego w ogóle się nie spodziewał. Sądził, że w tym lokalu nie ma takich gburów, jednak najwidoczniej się mylił. Jakiś pijaczyna klepnął kotołaczkę w pośladek i posadził ją sobie na kolanach, mimo widocznie pokazywanej niechęci kobiety. W wyniku szarpaniny, Saira została nazwana dziwką oraz została uderzona dwa razy w twarz. W tym samym momencie w którym ręka mężczyzny po raz drugi uderzyła ją, Przeklęty stał za nim. Chwycił rękę jaką trzymała Sairę w pasie po czym silnie zacisnął dłoń. Dał się słyszeć głośny trzask, w wyniku którego dziewczę spadło lekko otumanione na podłogę, a mężczyzna zaczął wyć z bólu, przeklinając na czym świat stoi. Jednak chłopakowi to nie wystarczyło, chciał więcej.

- To było za klapsa w pośladek - powiedział z dzikim uśmiechem Przeklęty. Po czym rękę wykręcił mu do tyłu, łamiąc ją po raz drugi, nad łokciem.
- To jest za dziwkę. A teraz będzie za całą resztę - dodał słodkim głosem, jednocześnie łapiąc pijaka za brudne i tłuste włosy, następnie uderzając nią w blat stołu. Pochylił się nad nim.
- Ona jest moja, miałeś pecha - wyszeptał mu na uchu i wyprostował się, a mężczyzna uderzony niewidzialnym pchnięciem, poleciał prosto na drzwi karczmy, rozwalając je i lądując na brudnej ulicy.
- Już nie żyjesz gówniarzu ! - wykrzyknął jeden mężczyzna, najwidoczniej kumpel od kufla, tego już poturbowanego. Cierpliwość Meira jednak się skończyła. Nieznajomego otoczyła lekko czarna mgiełka, która znikając zabrała blask z jego oczu. W następstwie, ciało padło na podłogę, już bez zamieszkującej duszy. Przeklęty popatrzył na następnego stojącego mężczyznę. Najwidoczniej pijak wystraszył się złotych lśniących źrenic Przeklętego, gdyż w okół jego stopy, zaczęła powiększać się kałuża. Pokręcił z dezaprobatą głową.
- Taki duży, a pęcherz jak u dziecka. Nie pij tyle, staruszku - powiedział z krzywym uśmiechem, po czym jego spojrzenie powędrowało na karczmarza.
- Daj mi dwa czyste ręczniki, zmoczone zimną wodą - wydał polecenie. Otyły mężczyzna wręcz rzucił się na zaplecze, by po chwili wręczyć chłopakowi, to o co prosił. Już bez słowa, wręczył kilka monet, mających pokryć szkody lokalu. Podniósł Sairę na ręcę i wyszedł przez gołą framugę.
- Radzę kupić mocniejsze drzwi - powiedział i tyle ich widzieli, ponieważ używając swoich zdolności szybko z tamtego miejsca uciekł.

Po kilku minutach biegu, stwierdził, że tyle wystarczy, po czym skręcił w boczną uliczkę, z której odbił na tyły domu. Dziewczynę posadził na skrzyni. Uklęknął i jednym ręcznikiem zaczął obmywac jej twarz z krwii.
- Nieźle oberwałaś, ale tamten skończył o wiele gorzej - powiedział. Gdy skończył czynność, przyłozył jej drugi ręcznik do czoła.
- Trzymaj go - wydał powiedzenie. Wyprostował się i spojrzał na dziewczynę. Jeden dzień a ona już wygladała niezbyt radośnie i kwitnąco.
- A teraz tłumacz się, póki mam ochotę tego słuchać - powiedział czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Dziewczynie szumiało w uszach i w głowie. Szarpała się i wyła. Nagle niespodziewanie jak przez mgłę zobaczyła Meira. Znów miała mroczki przed oczami. Coś szarpnęło i kocica wylądował z hukiem na podłodze, boleśnie uderzając głową o kant stołu. Świat dookoła zwolnił. Dźwięki przycichły, postacie za mgłą rozmazywały się. Mężczyźni, Meiro… karczma, wszystko zlewało się w jedna całość. Odgłosy walki, trzaski i krzyki. Nieznośny ból w głowie nie dawał spokoju, chwyciła obolałą ręką za tył głowy. Pod zimnymi palcami poczuła coś ciepłego, lepkiego, płynnego. Oderwała rękę od głowy, chciała to zobaczyć. Krew… Pociemniało jej w oczach.

Świat był, co raz wolniejszy i wolniejszy. Czuła jak robi się jej niedobrze, jak żołądek wywraca się jej do góry dnem. Nagle ktoś kładzie na jej pobitej twarzy coś zimnego, sama to przytrzymuje, ból jakby staje się mniejszy. Czuje jak ktoś ją podnosi. Wszystko dookoła się zmienia. Nie ma odgłosów walki, jest szum wiatru, rozmowy. Ktoś ją niesie. Oczy pieką, jakby polane octem. Łzy same spływają po policzkach. Twarz i głowa bolą niemiłosiernie. Znów zbiera się na wymioty, jakby w żołądku szalało stado dzikich koni. Ktoś sadza ją gdzieś, na czymś twardym. Świat dookoła wiruje, marze się, zmywa w jedna całość. Znów przykłada rękę do obolałej głowy… Krew… czuje, że zaraz nie wytrzyma… Ktoś coś do niej mówi, każe trzymać coś przy czole, ale ona nie może, nie może….

Saira siedząc na małej skrzyni nie miała pojęcia, co się tak naprawdę stało. Ból głowy, ciemność przed oczami, ból żołądka, skurcz. Nagle nie wytrzymała, odwróciła się i zwymiotowała. Raz, drugi, trzeci. Ręcznik z jej głowy już dawno spadł na brudną ziemię. Krew na łuku brwiowym nie zdążyła jeszcze zakrzepnąć. Rana z tyłu głowy krwawiła niemiłosiernie. Włosy kocic stały się już morkę od krwi, czerwona ciecz powoli spływała po jej plecach. Znów zrobiło jej się niedobrze, chciała zwymiotować, ale nie mogła. Zawroty głowy nasiliły się, a w oczach pociemniało całkowicie. Dziewczyna zemdlała.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Dziewczyna jednak nie odpowiadała, a jej stan potwierdzał, że na razie nawet o tym nie myśli. Miała zamglony wzrok, skupiała go w jednym punkcie, tak jakby niczego nie widziała. "Co jej jest ?" - pomyślał, a w tym samym momencie Saira odwróciła się i zwymiotowała. Przeklęty przytrzymał ją i czekał cierpliwie jak skończy, po czym wytarł jej usta czystym końcem jedynego pozostałego ręcznika. Gdy chciał pogłaskać ja po głowie, jego dłoń stała się cała mokra. Była czerwona od krwi. A gdy zobaczył jej plecy, sam się przeraził. Połowę pleców miała czerwoną i mokrą od tego płynu.
- Ku*wa mać - zaklął po nosem. "Nie możemy tu tak siedzieć" - stwierdził coś oczywistego. Wziął dziewczynę na ręce, po czym biegiem wrócił na główną ulicę i starał się sobie przypomnieć czy biegnąc tutaj nie zauważył jakiegoś uzdrowiciela po drodze. Nic takiego nie mógł sobie przypomnieć, więc ruszył dalej. Spojrzał z niepokojem na dziewczynę. "Cholera jasna, ona zemdlała" - pomyślał i zmusił swoje obolałe nogi do szybszego biegu. "Wyszedłem z wprawy. Jeden dzień szaleńczego biegu, a mi już brakuje sił !" - stwierdził zirytowany i sfrustrowany.

Nie daleko znalazł dom jednego z uzdrowicieli. Godzina nie była późna, lecz on miał już zamknięte. Za pomocą magii sprawdził czy ktoś jest w budynku, tym razem szczęście go nie opuściło. Budynek był pusty. Przeczesał wzrokiem najbliższą okolicę, ale nie zobaczył nawet ducha, w oknach tez nikogo nie widział. Chwila pracy nad zamkiem i drzwi stały otworem i zapraszały do zwiedzania. Pierwszy pokój do jakiego wpadł idealnie nadawał się do przeprowadzenia kilku czynności. Położył dziewczynę na brzuchu, a łóżko miało tylko oparcie na głowę, tak aby ktoś położony w tej pozycji mógł swobodnie oddychać. Odgarniając mokre włosy, oglądnął ranę. Nie wyglądała zachęcająco, szycie było nieuniknione. Sprawdził szafki i w końcu udało mu się natrafić na igłę, nić chirurgiczną oraz maszynkę. Delikatnie ogolił okolice rany z włosów. "Nawet sama wypada" - pomyślał lekko zadowolony czytając zalecenia na opakowaniu, w którym była nić. Po chwili przystąpił do zszywania rany z tyłu głowy kotołaczki. Nie było zbyt łatwo, co prawda zszywał wiele razy rany, ale jeszcze nigdy na głowie. Mimo to poradził sobie. Na widoku leżał spirytus. Małą ilość wylał na gazę, po czym zdezynfekował ranę i szwy. Następnie poszukał tabletek na szybsze krzepnięcie krwi, gdyż rana dalej krwawiła. Gdy podał już dziewczynie jedną, znów ją położył. Czekając aż rana zakrzepnie, wyszedł z pokoju znalazł dość dużą miskę, umył ją, po czym nalał do niej ciepłej wody. Po dalszych poszukiwaniach udało mu się znaleźć ręczniki, wziął trzy. A na piętrze nawet udało mu się wynaleźć ubrania. Spodnie był obszerne, a koszula zbyt długa, ale najważniejsze, że były czyste i wygodne. "No to teraz, zapraszam panią, do prywatnego salonu piękności" - pomyślał i delikatnie podtrzymując jej ciała, zaczął obmywać jej włosy. Nie było to proste. Głowa co chwila latała na boki, ciało odpowiednio nie trzymane osuwało się, jednak w końcu udało mu się skończyć. Jednym ręcznikiem, uważając aby nie szarpać, wytarł jej włosy do sucha. Położył ją, po czym poszedł wymienić wodę. Gdy była już czysta, przystąpił do dalszej pracy. "Została ta bardziej przyjemna dla oczu, ale cięższa dla mnie część" - pomyślał powoli zdejmując ubranie i bieliznę z dziewczyny. wyczyścił jej plecy z krwi, a także twarz, przy okazji zużywając ostatnie dwa ręczniki. Następnie ubrał ją w znalezione ciuchy.
- No, gdyby nie łysy placek i lekko opuchnięta twarz, mogłabyś znowu startować w wyborach na najpiękniejszą wiedźmę w tym mieście - powiedział z czułym uśmiechem niosąc ją do pokoju, który wcześniej zobaczył. Przytrzymując ją, delikatnie dał jej się napić chłodnawej wody. "Odwodnienie odpada" - pomyślał, aby mogła odpocząć położył ją na boku i przykrył narzutą.

Zebrał jej ciuchy, miskę z wodą, wymienił wodę w misce. "Ma nadzieję, że przynajmniej mi podziękuje" - przemknęło mu prze głowę, gdy mył jej bieliznę, odwracając głowę na bok, tak jakby miało mu to w czymś pomóc. Na szczęście niedługo patrzył już zadowolony, patrząc jak kocica odpoczywa, a jej ubrania suszą się na linie z tyłu pokoju.

- Zostało tylko... - powiedział do siebie rozglądając się za piórem, kartką papieru i czerwoną świecą, wszystko znajdowało się w pokoju.
"Z powodu znalezienia w budynku nielegalnych w naszym mieście środków odurzających, zostanie on zamknięty, aż władza ustali karę dla jego właściciela. Rada Miasta" - głosił list. Następnie złożył kartkę, stopił świeczkę i wylał kilka kropel na łączenia listu. Po chwili główkowania przypomniał sobie jak wyglądał znak Elfidrani i za pomocą magii, tak właśnie uformował wosk. Wiedział, że to nie była idealna podróbka, ale da im więcej czasu. List zostawił drzwiach wejściowych, po czym zabezpieczył każde okno i drzwi w budynku. "Jesteśmy tutaj bezpieczni przez dwa dni. Pojutrze rano wróci właściciel z obstawą" - pomyślał zadowolony z siebie. Przystawił sobie krzesło do łózka Sairy, jeszcze raz oglądnął jej ranę i twarz, po czym Wygodnie usiadł na krześle.

- Jesteśmy kwita. Ty uratowałaś mnie, ja Ciebie - powiedział śpiącym głosem, a oczy same mu się zamykały. Po całej nocy i połowie dnia szaleńczego biegu, a także po całym tym zamieszaniu, w końcu mógł chwilę się zdrzemnąć. Tylko sen zastał go z uśmiechem na ustach.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Tak na prawdę odkąd straciła przytomność nie miała pojęcia co się z nią dzieję. Czuła jakieś wstrząsy, słyszała hałasy, czuła zimno, ale wszystko zlewało się ze sobą. Jak przez mgłę jawiła jej się postać Meira, małej lisicy, Triana, a nawet Wujka, nie wiedziała, co jest rzeczywiste, a co nie. Sen zlewał się z jawą. Nie miała pojęcia ile to wszystko trwało, ale kiedy zaczęła się wybudzać poczuła przeszywający ból w całym ciele. Piekły ją oczy, do tego stopnia, że ledwo była w stanie je otworzyć. Jej powieki drgały, zmrużyła je, nie była w stanie normalnie widzieć, świat był zamglony, a światło wpadające do pomieszczenia raziło ją tak, że ból w głowie stał się jeszcze silniejszy. Chciała się podnieść, ale przy pierwszej próbie zrezygnowała. Dostała silnych skurczów w żołądku i zrobiło jej się niedobrze. Wróciła do pozycji leżącej. Skurcze nieco ustały. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Gdzie ja jestem? Co się stało? pytała samą siebie. Dopiero po dłuższej chwili, zauważyła, że nie jest sama. Meiro... ? Ale przecież to było nie możliwe. Nie mogła sobie nic przypomnieć, jak znalazła się tutaj, co działo się wcześniej. Ostatnim jej wspomnieniem były drzwi do jakiejś kraczmy, dalej wszystko się urywało.

- Meiro? ... - wykrztusiła z siebie.
-G...gdzie ja jestem?
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Ze snu wyrwał go głos mówiący jego imię. Sen nie odszedł tak jak zwykle szybko, ale przez chwilę jego umysł był przyćmiony oraz zamroczony, a wzrok rozmazany. Szkoda, że taki stan zdarzał mu się niezwykle rzadko, pojawiały się zwykle po tym jak zapadał w sen wyczerpany wysiłkiem. Dopiero po chwili i kilkakrotnym mrugnięciu oczami, wspomnienia wróciły. Odejście Sairy, jego pogoń, wydarzenie w barze, a następnie jego opieka nad dziewczyną. Całe szczęście tym razem sen był długi i regenerujący, zapomniał nawet kiedy ostatni raz był tak zmęczony. Jego ostatnie walki z demonami lub piekielnymi, były dość dawno, a i one nie były specjalnie trudne. Uniknięcie kilku prostych ataków, czy zneutralizowanie paru prymitywnych zaklęć, nie było niczym specjalnie trudnym. Kto by się spodziewał, że pogoń za jedna kobietą może być bardziej wyczerpująca. No cóż, na pewno nie on. "Na pewno jest dość kłopotliwą osobą" - pomyślał.

Zignorował jej pytanie.
- Najpierw dobre wychowanie wymaga, aby się przywitać. Jednak najpierw muszę coś zrobić, więc chwilkę poczekaj - powiedział zdecydowanym tonem. Po czym obszedł kotołaczkę, wziął wcześniej znalezioną maść pomagającą goić się ranom, a także specjalnie zapakowane, czyste bandaże oderwał kawałek bandaża. Złożył go, następnie nakładając na niego potrzebną ilość maści. Chwile przyglądał się ranie. "Nie jest źle" - pomyślał. Może i rana dalej była czerwona, jednak przestała krwawić, i jego zdaniem wyglądała lepiej, niż przed jego zaśnięciem. Delikatnie posmarował szwy i najbliższe okolice rany. Jednak taki łysy placek wyglądał dość zabawnie, więc próbował się nie roześmiać. Sam się ganił za to, że bawiła go to, jednak widział gorsze rzeczy, więc zdążył zrobić się gruboskórny, w takich sprawach. Gdy skończył wrócił na woje miejsce i westchnął.

- Ja także cieszę się, że Cię widzę - powiedział lekko krzywiąc usta w dość miłym uśmiechu.
- Zacznijmy od tego, że widocznie nie tylko ja jestem wielkim zwolennikiem Twoich względów, a jeden z takich ludzi chciał się im bliżej poznać, bez Twojej zgody. Zdążyłaś oberwać od niego dwa razy w twarz a także uderzyć się w tył głowy. Zapewniam Cię, że on skończył o wiele gorzej, ale to raczej Ci się nie spodoba, skoro masz dość pacyfistyczne podejście - powiedział i na chwilę przerwać, zasłonił dłonią usta ziewając. "Z całą pewnością bieg mnie wymęczył" - pomyślał.
- Następnie zabrałem Cię tutaj, gdy tylko zauważyłem, że nie najlepiej z Tobą. Ranę z tyłu zaszyłem. Jednak będziesz musiała przez jakiś czas nosić chustę lub kapelusz, gdyż musiałem ogolić Ci głowę w najbliższych okolicach rany, a oprócz samej rany wygląda to dość humorystycznie. Do tego wyprałem Twoje ciuchy, które powinny być już suche, ale na razie niech wiszą. Wolę abyś ciągle leżała, choć po oczach nie widać abyś nabawiła się wstrząsu mózgu - powiedział po czym, znów ziewnął unosząc głowę ku górze i przez chwile wpatrując się w sufit.
- To by było na tyle. Do jutra możemy tutaj zostać. jednak wolę wyrwać się z tego domu z samego ranka. Więc po tej nocy, spadamy stąd, wcześniej zabierając kilka raczy, wynajmę pokój w jakiejś czystej karczmie. Jak poczujesz się lepiej czekam na garść wyjaśnień. Tymczasem możesz nabierać sił, pod moją opieką. Uprzedzam prać już bielizny nie mam zamiaru, to samo tyczy się kąpieli - powiedział kończąc swój monolog.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

- Dziękuje za wszystko. Pewnie gdyby nie Ty, wszystko skończyło by się o wiele gorzej. Naprawdę dziękuje. Ale... właściwie co Ty robisz? Z resztą nie ważne. Przepraszam za kłopoty i za to, że uciekłam. Po prostu czułam się bardziej samotna, niż kiedy Ciebie nie było. Stałeś... stoisz... ? po stronie Jenyi, a dla mnie to bolesne. Jak można być z kimś kto Cię nie rozumie... Ja po prostu chciałam... żebyś zrozumiał mój stosunek do tego wszystkiego. Można się zemścić na kimś, kto zrobił nam krzywdę, kto zabił nam rodzinę... ale nie wyobrażam sobie życia z kimś kto morduje bo nie podano mu posiłku. Zresztą... Przepraszam... Założyłam, że podjąłeś decyzję, może błędnie... Skoro tu jesteś - powiedziała, choć po słowach Meira wcale nie miała na to ochoty, chłopak, mimo całej sytuacji, był bardzo... nie miły. Postanowiła to zignorować. Bolała ją głowa, twarz i żołądek, ale nie zamierzała tutaj zostawać. Mówienie ją męczyło, ale coś trzeba było powiedzieć, zrobić... Chwyciła się za tył głowy. Faktycznie rana była dość duża, rzecz jasna ogolony jej fragment również, jednak jej włosy były na tyle długie, by zaczesać je i ukryć wstydliwe miejsce. Dziewczyna usiadła na łóżku, choć to wzmagało ból żołądka. Zdjęła wstążkę z przodu głowy, i delikatnie związała włosy tak, by zasłonić ranę wraz z opatrunkiem.

- Jak widzisz wszystko da się ukryć - rzekła jakby nigdy nic, jakby nie wydarzyło się nic znaczącego. Spróbowała się podnieść, zawirowało jej w głowie, ale dała radę wstać. Chwyciła ręką ściany i zmrużyła nieco oczy.

- Chyba nie powinniśmy zostawać tu nawet do rana. Mam złe przeczucie...

Chwiejnym krokiem podeszła do rozwieszonych rzeczy i zaczęła się ubierać. Chwile to trwało, ale udało się. Dziewczyna wygładziła sukienkę i po raz kolejny poprawiła włosy. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Zdecydowanie chciała je opuścić. Coś tu było nie tak. Westchnęła cicho, na myśl o kolejnej karczmie. Chciałabym mieć dom... pomyślała. Odwróciła się do Meira i mimo wszystkich problemów i bólu w ciele uśmiechnęła się lekko.

- Naprawdę powinniśmy stąd iść...
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

- Może i nie chciałaś, abym zrozumiał, jednak nie dałaś mi na to najmniejszej szansy. Ostatecznej decyzji nie podjąłem. To prawda rozumiem punkt Jenyi, ale kto powiedział, że będę stał za nią murem ? Jakbyś zapomniała, nie jestem potworem i nie morduję na prawo i lewo, nawet jeśli ktoś nie przyniesie mi jedzenie, za które zapłaciłem. Odejście było Twoją dość tchórzliwą decyzją, dlatego odnalazłem Cię, aby wyjaśnić kilka rzeczy. Jeśli nie dojdziemy do porozumienia odejdę, jeśli dojdziemy to razem uzgodnimy co dalej - powiedział i z niepokojem obserwował poczynania kotołaczki. Był w każdej chwili gotowy, aby podtrzymać ją w razie, gdyby straciła siły i miała upaść na ziemię. Następne uderzenie w głowę, mogło się skończyć wstrząsem.

- Jeśli nie chcesz zostawać tutaj, nie widzę problemu. Po drodze widziałem przytulną, ale porządną karczmę. Zapewne znajdziemy tam wszystko czego potrzebujemy - powiedział. Schował do niewielkiego worka maść i zapas bandażów. Następnie wziął dziewczynę na ręce. Jak przypuszczał chciała protestować.

- Przykro mi, ale nie jesteś ciężka. A drugie, jesteś zbyt słaba, więc i tak musiałabyś iść z moją pomocą. Ponadto pogoń za Tobą trochę mnie wyczerpała, więc daj mi w nagrodę choć tą przyjemność noszenia Cię - powiedział z uśmiechem. "Kierunek karczma" - pomyślał od razu zdejmując z domu zaklęcia jakie postawił na nim dnia wczorajszego. A następnie za pomocą magii otworzył drzwi. Postawienie Sairy na nogach, oznaczało koniec noszenia, dziewczyna raczej nie dałaby się ponownie wziąć na ręce.

Po chwili stali już przed karczmą. Budynek był zadbany, więc mogli liczyć na ciepły posiłek i wygodne łóżka, przynajmniej dziewczyna mogła, chłopakowi było to obojętne.

- Klucz do pokoju z dwoma łózkami poproszę, za chwilę przyjdę uregulować rachunek - powiedział do siwego na skroniach mężczyzny pucującego stolik. On nie mógł więc Siara musiała przyjąć klucz, a następnie otworzyć drzwi. Rozczarował się w jednej sprawie. Poduszki nie były zbyt wygodne, więc musiał oddać dziewczynie swoją. Nie czułby się komfortowo wiedząc, że ranna leży na takiej niewygodnej poduszce, a dwie, przynajmniej na tyle go zadowalały, że mógł jej pozwolić się położyć.

- Idę zapłacić za pokój i za poduszkę dla siebie, na pewno jesteś głodna, masz ochotę na coś konkretnego ? - spytał z troską, choć obiecywał sobie, że ukryje ją.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

- Nie, nie jestem głodna. Dziękuje. Meiro, ja na prawdę przepraszam. To nie tak, że uciekłam, stchórzyłam. Byłam po prostu zła, wściekła. Do tej pory nie angażowałam się w związki z... właściwie z nikim. Byłam sama, wiesz, że jestem impulsywna, drażliwa i wrażliwa. Sądziłam, że wolisz lisicę, a nie mnie, z nią lepiej się rozumiesz, oboje macie podobne podejścia, a ja? Co ja właściwie wiem, nic. Nie umiem zabijać - westchnęła.

- Tak, potrafię się złościć, denerwować, kopać, gryźć, drapać, mścić się, ale nie wiem czy potrafiłabym zabić kogokolwiek. Nie wiem jak to jest musieć zabijać by żyć. Kiedy mówiłam, o tym, że można zabić bo nie podano posiłku... nie myślałam o Tobie, a raczej o Jenyi, gdybyś widział ją wtedy w karczmie, ona była zdolna zabić tego karczmarza, gdyby jej nie posłuchał. Zrozum, nie potrafię sobie wyobrazić Ciebie w takiej sytuacji, a Ty jej broiłeś. Ja chciałam dobrze, chciałam nauczyć ją, że nie może zabijać każdego kto na nią krzywo spojrzy, tymczasem, Ty, Ty... nie wiem... wydaje mi się, że byłeś po jej stronie. Poczułam się tak, jakbyś przyzwalał na to by ona była taka, ona nie żywi się duszami, nie musi zabijać, każdego niemiłego człowieka...

- Z resztą nie wiem... Przepraszam. Idź już, idź, nie zatrzymuje dłużej - rzekła.

Rozwiązała włosy, a one rozlały się po jasnej poduszce, przegarnęła je na jedną stronę i położyła się na boku. Czuła się dziwnie, wszystko działo się bardzo szybko. Było jej przykro, nie wiedziała jak powinna postępować, jak rozmawiać z Meiro. Wszystko co stało się jeszcze w Menaos należało wyjaśnić. Ona na prawdę nie chciała nic złego. Może była zbyt naiwna, może nie rozumiała tego jak można zabijać, ale chyba do Meira czułą coś więcej i nie powinna była odchodzić w gniewie. Lepiej było się im pokłócić, unieść, a potem porozmawiać na spokojnie. Tymczasem ona w złości, po prostu uciekła, zostawiła wszystko. Uśmiechnęła się w myślach kiedy Meiro wychodził, była mu wdzięczna, za oddanie poduszki. Spojrzała po pokoju i nagle w jej sercu pojawiła się dziwna tęsknota. Poczuła się obco i nieswojo. Westchnęła cicho w nadziei, że Merio niedługo wróci.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

- Jak mówiłem wcześniej to, że ją rozumiem, nie znaczy, że zawsze będę po jej stronie. Za chwilę wracam - powiedział otwierając drzwi i wychodząc. Sprawdził stan swojej sakiewki i z niepokojem stwierdził, że jej objętość ostatnio strasznie się zmniejszyła. "Wygląda na to, że będę musiał odwiedzić pobliską kwaterę Przeklętych i podjąć część moich oszczędności" - pomyślał zniechęcony wizją spotkania z wieloma jego pobratymcami pod jednym dachem.

- To ja płacę za ten pokój i poproszę o dodatkową poduszkę - powiedział i cierpliwie czekał, aż karczmarz wypełni jego prośbę. Rozstawanie się z kolejnymi monetami było dla niego dość bolesne w tej sytuacji. Sakwa obecnie była niebezpiecznie lekka, co nie wróżyło nic dobrego. "Jak Siara zaśnie, odwiedzę miejscowy dom Przeklętych" - wątpił, aby spotkanie tak wielu morderców było dla niej miłym przeżyciem. Na szczęście mężczyzna szybko to zrobił, więc po kilku minutach Przeklęty mógł wracać do kotołaczki. Po cichu wślizgnął się do pokoju. Po czym rzucił poduszkę na wolne łóżko. Podszedł do Sairy, położył jej dłoń na czole, a drugą na swoim. Twarz złagodniała mu.

- Wygląda na to, że szybko dochodzisz do siebie. Podejrzewałem, że będziesz miała lekką gorączkę, ale po podwyższonej temperaturze nie ma nawet najmniejszego śladu - powiedział uśmiechając się.
- To znaczy, że moja opieka była dobra, nie sądzisz ? - dodał, a jego uśmiech poszerzył się. Przysiadł na brzegu łózka dziewczyny.
- A teraz może zdradzisz mi, czy choć trochę za mną tęskniłaś ? Jeśli chcesz się odwdzięczyć za fachową opiekę, to powiedz, że tęskniłaś, nie bój się, możesz skłamać - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Łatwość z jaką odeszłaś pozwala mi przypuszczać, że bardzo Ci na mnie nie zależało - dodał już dużo mnie radosnym tonem, a jego uśmiech zniknął.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Jej oczy stały się matowe i smutne. Nie chciała by Meiro myślał, że jej na nim nie zależy. Przecież było wręcz odwrotnie. Nie wiedziała, czy go kocha, ale na pewno zależało jej na nim, na nich, chciała by im się ułożyło. Jego słowa znów przypomniały o jej własne impulsywności i o lisicy.

- Przecież wiesz, że mi na Tobie zależy, na prawdę nie chciałam wtedy uciec... to znaczy... Ja... mówiłam już, jestem impulsywna, często nie zastanawiam się tylko po prostu coś robię. Bałam się, byłam zazdrosna i zła. Przepraszam - mówiła smutno.

- Tak, to oczywiste, że tęskniłam - dodała spoglądając na niego ciemnymi jak pochmurna noc oczami.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Jej słowa łagodziły jego złość i irytację, jednak jej oczy były swoistym przeciwieństwem wypowiadanych słów. Nie wiedział tylko czemu zaufać. Stwierdził, że słowami dużo łatwiej wyrazić fałsz, więc postanowił na razie zaufać jej oczom. A dokładniej temu co w nich zobaczył. Były bardziej ciemne i pochmurne niż zazwyczaj, co mu się nie podobało. "Zobaczmy jak to się wszystko ułoży" - pomyślał, przybierając na usta miły uśmiech, a żeby oczy i jego nie zdradziły, one też stały się ciepłe i życzliwe.

- To i tak mało, ale rozumiem, że nic więcej nie osiągnął przez czas jaki ze sobą spędziliśmy. Jednak jestem szczęśliwy, że usłyszałem od Ciebie takie słowa - powiedział, przez moment jego pogodny wyraz twarzy był szczery, jednak szybko go to opuściło, więc musiał podtrzymywać maskę. Wcale nie chciał tego robić. Jednak najpierw chciał się przekonać czy teraz dziewczyna z nim zostanie, czy znowu ucieknie. Miał nadzieję na szczęśliwe zakończenie jego eskapady w pogoni za kotołaczką. Mimo cały dobrych chęci, była impulsywna i nie wiedział jak się zachowa, a tym bardziej o czym myśli. "Jak ja mało jeszcze o niej wiem" - pomyślał ze smutkiem, zastanawiał się czy to się zmieni.

- Ponadto mogę tylko powiedzieć, że Twoja zazdrość była bezpodstawna. Jeśli jestem z Tobą, liczysz się tylko Ty. Nie mam zamiaru szukać kogoś innego - powiedział delikatnie głaszcząc ją po policzku, a jego mina znów na chwilę stała się szczera. Ten nawet chwilowy dotyk jej skóry, działał na niego niezwykle kojąco. Zastanawiał się jakim cudem tak się dzieje, skoro takie działanie nie pasuje do niej. "Chyba jest tylko jedne wytłumaczenie" - pomyślał z mieszanymi uczuciami.

- Sporo dla mnie zrobiłaś, nawet o tym nie wiedząc. Jestem Ci za to wdzięczny i nie tylko, nie chcę naszego rozstania, ale jeśli Ty chcesz zrozumiem - powiedział na koniec.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

- Nie - rzekła Saira - nie che naszego rozstania. Wręcz przeciwnie, przecież tak niedawno się poznaliśmy. Wiem, wiem, nie potrzebnie byłam zazdrosna, ale znasz mnie już na tyle by wiedzieć, że... działam impulsywnie. Najpierw robię potem myślę i to się kończy różnie. Nie chciałam uciekać, byłam zła, myślałam, że lepiej będzie mi bez Ciebie, a przecież to nie jest prawda. gdyby nie Ty nie wiadomo co by ze mną było. Niby potrafię się bronić... tylko co z tego, kiedy prawie każdy jest ode mnie silniejszy i w rzeczywistości jestem tylko bezbronnym stworzeniem, nawet nad własną magią nie potrafię zapanować.

- Przepraszam, ja na prawdę nie chce odchodzić i... nie chcę też żebyś Ty odszedł.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Sam nie wiedział co zrobić. Nie, jednak inaczej. Dokładnie wiedział co zrobić, nie wiedział dokładnie co sądzić o kotołaczce. Tak bardzo go w tym momencie rozczulała, jednak jej niemądre zachowanie martwiło go. Cała złość spłynęła z niego, zastąpiła ją... Nie był pewien, czy to dalej było zauroczenie, czy już miłość. Choć po jego reakcji, możemy domyślać się, że raczej to drugie.

Jego ciałem wstrząsnęły dreszcze, roześmiał się cicho, a dłoń zasłaniała jego twarz. Gdy ją zdjął w jego oczach lśniły łzy, a sam uśmiechał się leciutko. Pochylił się i pocałował Sairę w czoło.
- A kto powiedział, że musisz być silna ? Wystarczy, że ja potrafię nas obronić. Martwiłbym się gdybyś chciała ze mną zostać tylko dlatego, że jestem silny. Nie jest tak, więc jestem spokojny - powiedział, po czym przyciągnął sobie krzesło do jej łóżka. Wziął jej dłoń w swoje.
- Ja też nie chce odejść. Jednak jak nazwać naszą znajomość, to mnie nurtuje. Czy to już... - tu zaczął się lekko jąkać i zacinać, a jego wzrok błądził w boki.
- No wiesz, czy to już miłość ? - spytał się w końcu.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

- Nie wiem - odpowiedziała szczerze - nie wiem, ale chciałabym żeby tak było - dodała uśmiechając się i ściskając mocniej jego dłoń.

- Może po prostu uznajmy, że jesteśmy parą. Wiedz jednak, że w takim wypadku ja będę jeszcze bardziej zazdrosna - zaśmiała się - I będziesz musiał poskromić tą moją impulsywność, bo jak widzisz nie wiele dobrego z niej wynika. W sumie jak dotąd same kłopoty... - posmutniała i przełknęła ślinę...

- No właśnie... jak do tej pory chyba była dla Ciebie tylko kłopotem...
Zablokowany

Wróć do „Elfidrania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości