Elfidrania[Karczma "Stary Bóbr"] Nowy dzień

Miasto zamieszkiwane głównie przez elfy, jednak spotkać tu możesz też inne istoty takie jak wygnane Driady, a także małe chochliki poszukujące przygód. Elfy mieszkające w Elfidrani są niezwykle przyjaznymi istotami, dlatego schronienie w możne znaleźć tu każdy, a zwłaszcza Naturianie i istoty im pokrewne, ze względu na miłość elfów do wszystkiego co wolne.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Balthazare
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

[Karczma "Stary Bóbr"] Nowy dzień

Post autor: Balthazare »

Balthazar zobaczył wielki budynek stojący w centrum miasta. Z karczmy dobiegły go odgłosy zabawy, głośnych rozmów i przyjemnej dla ucha muzyki. Wiedział, że Tutejsi bardowie to skarb tego małego miasteczka. Niepozornie wyglądająca zewnątrz karczma była kamienną budowlą z dużymi oknami i przepięknymi witrażami przedstawiającymi dzieje karczmy. Na samym środku znajdował się ogromny żyrandol, a po drugiej stronie wielka lada karczmarza przy której siedzieli już jacyś mężczyźni obserwujący wszystkie istoty w karczmie. W karczmie znajdowało się sześć okrągłych stołów, przy każdym stało kilka krzeseł. Przy jednej ze ścian znajdowała się scena na której ludzie tańczyli, a bardowie grali przepiękną muzykę. Każdy mógł spróbować swoich sił na scenie i zagrać jakąś swoją kompozycje. Tutejsi ludzie zdawali się być życzliwi i otwarci na nowe znajomości. Balthazar usiadł przy jednym z wolnych stolików i od razu podeszła do niego jakaś młoda dziewczyna.

- Coś podać? - Powiedziała kelnerka ciepłym głosem.

- Niech będzie jakiś ciepły posiłek i może hmm...- Tu zamyślił się na chwilkę, do końca sam nie wiedział czego chce.

- A niech będzie jakieś dobre wino - Dokończył swoją wypowiedź i uśmiechnął się do kelnerki. Wsłuchiwał się w każdą nutę, którą zagrał bard. " Chciałbym tak umieć pięknie grać..." - Pomyślał czarodziej patrząc się ciągle w scenę.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

I znów tu jestem...- pomyślała. Tęskniła za tym miejscem, jednak to tu zaczęła się jej znajomość z Meirem i miasto było pełne wspomnień, tych złych i dobrych. Chciała odwiedzić Railę, może u niej znalazłaby się jakaś praca dla kocicy. Póki co jednak bała się tam iść, miała zbyt wiele wspomnień, zwłaszcza tych o Trianie i jego śmierci. Była smutna i przygnębiona. Weszła do pierwszej karczmy jaką dostrzegła. W pierwszej chwili pomyślała, że zrobiła błąd, że karczma będzie dla niej zbyt droga, zreflektowała się jednak szybko - przecież miała jeszcze pieniądze i to nawet sporo, wcześniej płaciła za nią Meiro, a to co dostała od Raili było nietknięte.

Piękna kotołacza przeszła przez salę i usiadła przy jednym ze stołów, jak najdalej od baru, miała dość pijanych gburów, już ona takich znała i doskonale wiedziała co powinno takimi robić. Jej czarna sukienka choć noszona odkąd uciekła z Menaos, nadal wyglądała czysto i schludnie. Jej czarne włosy przewiązane były natomiast fioletową wstążką.
Awatar użytkownika
Balthazare
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Balthazare »

Po chwili kelnerka przyszła z dużym talerzem i butelką wina, postawiła na stoliku i się uśmiechnęła.

- Smacznego i jak by pan czegoś potrzebował proszę zawołać. - Powiedziała dziewczyna i po chwili się oddaliła.

- Dziękuję - Odpowiedział jedynie chłopak i zabrał się za jedzenie posiłku. Od czasu do czasu spoglądał na dziewczynę w czarnej sukience. Wyglądała na smutną i hmm przygnębioną. Rozejrzał się jeszcze raz po karczmie i zauważył jak dwaj mężczyźni siedzący przy ladzie spoglądają na dziewczynę. Zjadł szybko swój posiłek i podszedł do lady aby zapłacić za jedzenie i wino. Stojąc przy ladzie poprosił o jeszcze jedną lampkę wina, po czym znów wrócił do swojego stolika. Położył lampkę na stoliku i wyciągnął wielką księgę, którą otworzył poprzez wypowiedzenie hasła. Zaczął czegoś szukać. To znaczy kartki od księgi same się przewracały, jakby znały zamiar Balthazara. Po chwili księga zatrzymała się na pewnej stronie, a Balthazar uśmiechnął się kącikiem ust. Zaczął czytać to co zawierała księga i spoglądał na drzwi, kobietę owego mężczyznę i bardów.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Z zamyślenia wyrwała ją kelnerka, z chęcią przyjęcia zamówienia. Saira spojrzała na nią niewidzącym wzrokiem i dopiero po chwili dotarło do niej czego chce dziewczyna. Potrząsnęła głowa, a jej czarne włosy spłynęły na ramiona, niczym morskie fale.

- Smażoną rybę i mleko - rzekła cicho i z góry zapłaciła za posiłek. Spojrzała po karczmie, nikt tutaj nie wyglądał przyjaźnie. Każdy był jakiś obcy, szary, niebezpieczny. Kiedy drzwi do karczmy otworzyły się Saira o mało nie podskoczyła, spojrzała ku nim, podświadomie chciała zobaczyć w nich Meira. Tęskniła i tak bardzo chciałaby aby jej szukał, by zostawił te małą lisiczkę i wrócił do niej. By ją odnalazł...- tak bardzo tego pragnęła. Niestety do karczmy weszła tylko pulchna kobieta, z koszem pieczywa, najwyraźniej dostarczała je karczmarzowi. Kocica posmutniała, oparła łokcie o stół i schowała twarz w dłoniach. Przecież sama tego chciała, sama postanowiła go zostawić... chyba zaczynała żałować... Ale czy zaakceptowałaby życie z nim i z Jenyą?... Wątpiła.
Awatar użytkownika
Balthazare
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Balthazare »

Chłopak usłyszał dosyć nietypowe zamówienie dziewczyny przez co się uśmiechnął. Czarnowłosa wyglądała jeszcze gorzej niż przed chwilą." Może jest ranna?- Pomyślał Balthazar i wstał szurając lekko krzesłem, zabrał ze stołu swoje klamoty wkładając je do plecaka i złapał wino i dwie lampki. Spokojnym, trochę niepewnym krokiem podszedł do dziewczyny.
-Przepraszam panią to miejsce jest wolne? Czy może czeka na kogoś panienka? - Powiedział Balthazar uśmiechając się do dziewczyny serdecznie.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Znów wyrwano ją z zamyślenia. Sądziła, że to kelnerka z jej zamówieniem, jednak gdy podniosła głowę, ujrzała nieznajomego mężczyznę o srebrnych włosach. Zmrużyła swoje kocie ślepia i przyjrzała mu się dokładnie. Czego on chce... - pomyślała. Nie miała specjalnej ochoty na zawieranie nowych znajomości. Chciała być sama, a raczej z Meiro, a to niestety było nie możliwe. Obcy mężczyzna chcący przysiąść się do jej stolika oznaczał tylko jedno - kłopoty. Przynajmniej z takiego założenia wychodziła Saira.

- Nie, na nikogo nie czekam - odpowiedziała oschle, a przecież, tak na prawdę bardzo chciała czekać. Westchnęła cicho i ponownie spojrzała na nieznajomego. Czego mógł chcieć? Wyprostowała się na krześle i odrzuciła włosy do tyłu. Nie, nie chciała z nim rozmawiać. Nie zamierzała czekać na zamówione jedzenie, przestała być głodna, zła i smutna wyszła z karczmy, nie spojrzawszy nawet na nieznajomego.
Awatar użytkownika
Marie
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marie »

Marie zgrabnie wylądowała w zaułku nieopodal schludnie wyglądającej karczmy.
-Cholera nie tu chciałam trafić.... Nie patrz tak na mnie ty mała kocico, wiem, że znowu coś pokręciłam. No ale cóż ta teleportacja mnie trochę zmęczyła, więc ztrzymamy się w tej karczmie.- Marie kiwnęła w stronę drzwi i ruszyła w ich kierunku. Gdy się odwróciła zobaczyła, że tygrysica za nią nie idzie.- No chodź marudo, kupię ci jakieś smakowite mięsko.- elfka wiedziała, że "mięsko" napewno podziała na jej towarzyszkę i oczywiście nie myliła się.

Karczma okazała się bardzo schludna, a wewnątrz panował przyjemny gwar. Marie miała nadziję wtopić się w otoczenie, jednak gdy stanęła przy barze by złożyć zamówienie usłyszała coś pięknego: muzykę...
Spojrzałą w stronę sceny wsłuchując się w każdą wygrywaną i śpiewaną nutę. Każdy ton był dla niej niczym słodycz miodu dla pszczół. Bezwiednie postąpiłą kilka kroków w kierunku sceny i zaczęła nucić po cichu, jednak zreflektowała się szybko i odróciła od sceny.
Muzyka tak ją pochłonęła, że nie zauważyła kiedy jej towarzyszka zniknęła. Rozejrzała się dookoła w jej poszukiwaniu, zdejmując jednocześnie swój płaszcz. Od razu tego pożałowała, ponieważ kilku lekko podchmielonych mężczyzn uśmiechnęlo się do niej śmiało.

-"Możecie sobie pomarzyć! Geez, dlaczego faceci są tacy głupi czasami? Gdzie wcięło Shaylane?"- Marie lekko podirytowana w końcu odnalazła swą towarzyszkę i... najchętniej by ją udusiła.
Shaylane siedzieła obok mężczyzny przy barze i delikatnie trcącała pyskiem jego rękę. Elfka zdecydowanym krokiem podeszła do swej tygrysicy i spytała z wyrzutem:

-Co ty najlepszego wyprawiasz?! Przeciesz powiedziałam, że kupię ci coś dobrego, więc przestań zaczepiać obcych. Doprawdy jesteś czasem niemożliwa.- elfka westchnęła zrezygnowana i usiadła na sąsiednim krześle.

-Jest głodna. Ty przeżyć muzyke.- tygrysica nie widziała nic złego w swoim zachowaniu i jej głos w głowie Marie był wyraźnie zdziwiony.

-Po pierwsze mówi się "jestem głodna" i nie "przeżyć muzyke" tylko ją przeżywać ale to także dość dziwne określenie.- Marie zupełnie zapomniała o srebrnowłosym mężczyźnie i dopiero gdy chciała złożyć zamówienie przypomniała sobie o nim.- Najmocniej przepraszam za moją towarzyszkę. Mam nadzieję, że nie sprawiła większych kłopotów? Nie zwiędziła jedzenia czy coś? Jeśli tak za wszystko zapłacę. Shaylane gdy jest głodna zachowuje się trochę irracjonalnie.- elfka spojrzała z wyrzutem na podopieczną- Naprawdę jeszcze raz przepraszam.- spoglądała na srebrnowłosego i dopiero teraz zdała sobie, że jest on czarodziejem. I to nie byle jakim- w jego żyłach płynął spory pierwiastek krwi elfów. Jej oczy rozbłysły delikatnym blaskiem, a jej swobodna poza i uprzejmy uśmiech roztaczały wokół siebie aurę spokoju i opanowania. Wyczekująco przyglądła sie czarodziejowi, mając nadzieję, że nie będzie miał za złe zachowania Shaylane.
Awatar użytkownika
Marie
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marie »

Marie widząc, że czarodziej nie zamierza odpowiedzieć odeszłą w końcu do osobnego stolika by zjeść swoją strawę.
-Doprawdy, gdy już musisz zaczepiaj kogoś normalnego, moja miła. Jak widzisz tylko niepotrzebnie przed tamtym siliłam się na uprzejmy ton.- elfka spojrzała w błyszczące oczy swej towarzyszki.
-Niemowa?- zabrzniało mentalne pytanie w głowie kobiety.
-Nie wiem moja piękna. Ale nie sądze, by tamten czarodziej był niemową. Możliwe, że jest nieśmiały lub po prostu nie ma ochoty na jakąkolweik rozmowę.- Marie nie przejmowała się ciekawskimi spojrzeniami innych gości i spokojnie mówiła na głos do wej towarzyszki.- A poza tym- ciągnęła kończąc posiłek-...to nie moja sprawa i jakoś zbytnio mnie to nie interesujee, więc zostaw już go w spokoju-elfka miałą zamiar iść odpocząc do pokoju, gdy wtem do jej stolika podeszłą kelnerka. Młode dziewcze nie miało więcej jak 16 wiosen, a na jej rumianej twarzy wciąż widniał niestrudzony uśmiech.

-Przepraszam bardzo, ale to pani nazywa się Makio, prawda?- spytałą nieśmiało dziewczyna nie spuszczjąc oczu z tygrysicy leżącej u stóp Marie.

-"Makio? Nie mówciw mi tylko, że to kolejna wiadomość!"- elfka potakująco skinęła głową, a nie doczekując się reakcji powiedziała: Tak to ja. Stało się coś? Myślałam, że moja towarzyszka nie będzie problemem.- Marie zaczęła delikatnie głaskać łeb Shaylane, na cp ta odpowiedziałą głośnym mruczeniem.

-Nie ja nie w tej sprawie. Pani zwierzątko nie będzie problemem.- kelnerka postąpiłą krok w tył, ale szybko się zreflektowała.- Chodzi o to, że ktoś zostawił dla pani wiadomość. Proszę oto ona.- dziewczyna podałą elfce zalakowaną kopertę poczym oddaliła się pospiesznie czujnie obserwując Shaylane, jakby w obawie, że ta zacznie ją gonić.


-Myśl Marie! Myśl!- nakazała sobie kobieta.- Kto mógł to zostawić? Przeciesz niekt nie mógł wiedzieć, że trafiłam tutaj. nie znam nikogo,a moi przyjaciele...- Marie prychnęła drwiąco.- Ktoś taki jak ja nie ma przyjaciół, więc przynajmniej ten problem z głowy.
Shaylane ciągle cicho powarkiwała, nie wiedząc co jest przyczyną wzburzenia jej towarzyszki.
-
Czy coś jej się stało?- głos zwirzęcia był zaniepokojony i z minuty na minutę, tygrysica coraz bardziej stroszyła futro.

-Och, przepraszam moja piękna._Marie dopiero teraz zdała sobie sprawę co dzieje się z Saylane. Opadła obok niej na podłogę i wtuliła się w jej miękką sierść.-Po prostu zdenerwowała mnie ta wiadomość. Ale ty nie musisz się niczym martwić. Jak narazie.- elfka westchnęła ciężko i usiadła przy małym drewnianym stoliczku z ciemnego drewna.
Marie zamoczyła końcówkę pióra w kałamarzu i zawiłym pismem pokrywała stronę swego dziennika:

"11 października

Jestem w Alaranii, w karczmie pod nazwą "Stary Bóbr". Spotkałam przediwnego czarodzieja, jednak zamilkł jak zaklęty i nie odezwał się słowem.
Dziś znów otrzymałam wiadomośc, jednak nie mam pojęcia od kogo. To z pewnością ta sama osoba, która wysłała mnie do "Karczy Pośród Mgieł", jednak tym razem niegdzie mam nie jechać. Mam pozostać w karczmie i poczekać na owego kogoś. Nic nie rozumiem. Kim jest ta osoba? Czego ode mnie chce? Jest wrogiem, czy sprzymierzeńcem? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania, choćbym nie wiem jak usilnie myślała nad odpowiedzią. To nie jest jednak najgorsze.Pytanie numer jeden to: skąd ta osoba wiedziała, że jestem w tej karczmie? Nie planowałam się w niej zatrzymać, wybrałam ją przez przypadek, a do przybycia do Alaranii użyłam teleportacji. Zwykły człowiek nie byłby w stanie mnie odnaleźć, więc ta osoba napewno nie jest człowiekiem. Skoro tak do głowy przychodzi mi tylko jedna myśl. Tajemnicz osoba używa magii i to nie jest jakiś tam nowicjusz. Przybył za mną do Alaranii po śladach resztek maii teleportacji. A więc jest bardzo czuły na magię. holera, nikt mi nie przychodzi do głowy! Wszyscy, których zanłam i spotkałam są za mną. Oni są przeszłością, którą zostawiłam za sobą.Nie wiem co mam dalej robić. Nie wiem czy będę musiała niedługo walczyć, czy witać się z kimś i to mnie najbardziej niepokoi.
Niewiedza.
Niepewność."

Marie rozprostowałą ręcę i udałą się do łazienki by wziąć kąpiel. Woda niestety już wystygła, więc podgrzała ją za pomocą magii. Po kąpieli ukryłą bezpiecznie dziennik nie mając ochoty już dzisiaj do niego zaglądać, poczym ułożyła się wygodnie w łóżku, w którym połowę miejsca zajęła już Shaylane.
-Dobranoc moja śliczna.- szepnęła cicho do ucha zwierzęcia na co to drgnęło delikatnie. Już po chwili elfka odpłynęła do krainy snów...
Zablokowany

Wróć do „Elfidrania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości