Elfidrania[Wesoła polanka] W poszukiwaniu przyjaciół

Miasto zamieszkiwane głównie przez elfy, jednak spotkać tu możesz też inne istoty takie jak wygnane Driady, a także małe chochliki poszukujące przygód. Elfy mieszkające w Elfidrani są niezwykle przyjaznymi istotami, dlatego schronienie w możne znaleźć tu każdy, a zwłaszcza Naturianie i istoty im pokrewne, ze względu na miłość elfów do wszystkiego co wolne.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Enitia schyliła głowę celem obronienia się przed ewentualnym atakiem pana z łukiem. Dawno nie widziała kogoś z podobną bronią, już nawet nie pamiętała nazwy owej broni dystansowej, więc z ukrycia przyjrzała się jej. Otwarła szeroko usta, gdy zrozumiała, że mężczyzna coś do niej mówi i wsłuchując się w te słowa, uniosła głowę znad drwa i zamrugała kilka razy.
- Pan… pan… nie zrobi mi krzywdy? – spytała, by się upewnić. – Jest pan człowiekiem? Gdzie pana czapka? Myślałam, że ludzie chodzą tylko w takich niebiesko- białych nakryciach głowy, gdy wypływają na morze. Proszę pokazać pańską czapkę, a wyjdę z ukrycia i pokłonię się panu.
Nereida przyjrzała się człowiekowi na koniu. Nie wyglądał na marynarza, a sądziła, że ludzie, w szczególności mężczyźni zajmują się głównie żeglugą. Zamyśliła się. Nie, to nie mógł być ktoś, kto para się tym zajęciem. Zatem… kto to mógł być? Nimfa podrapała się po głowie, myśląc intensywnie.
- Daj mi chociaż jeden powód, dla którego miałbym krzywdzić kogoś o twej urodzie – usłyszała i zarumieniła się po uszy. Zachichotała i uśmiechnęła się do wojownika. Lubiła, gdy komplementowało się jej urodę, człowiek również był dosyć przystojny, lubiła takich przedstawicieli tejże rasy. Zapewne był bardzo wysoki (nie mogła tego dokładnie stwierdzić, gdyż młodzian siedział na swym wiernym wierzchowcu), a ona przepadała za takimi ludźmi. Mieli w sobie coś takiego, że istota taka jak ona, natychmiast się w nich zakochiwała. Pomyślała o Tilgorze. ”Dziewczyno, spokojnie… Tylko się nie zakochuj!”, upomniała siebie w myślach, ale uczucie to przyszło tak gwałtownie i było na tyle silne, że nie była w stanie go odpędzić. Zdecydowała się wyjść, połechtana komplementami Kelio zza konara i stanęła ze skrzyżowanymi nogami jak mała dziewczynka.
- Miło mi cię poznać, Kelio – rzekła skupiona na jego interesującej aparycji i również wyjawiła swoje imię. Gdy zszedł z konia, okazało się, że jest o wiele wyższy, niż sądziła. Na jego twarzy malował się uprzejmy uśmiech. Gdy wyciągnął rękę, ich dłonie spotkały się w pewnym, acz delikatnym uścicku. Nereida potrząsnęła dłonią mężczyzny trochę nieelegancko i zachichotała podekscytowana.
- Ma pan ochotę przeżyć przygodę wraz ze mną? – spytała dość nieoczekiwanie, zapominając o istnieniu Turgorha. Wpatrywała się w człowieka swoimi granatowymi oczętami, mrugając kokieteryjnie raz po raz długimi rzęsami.
- Ale ma pan ładnego konia… Mogę podejść i pogłaskać? – Uśmiechnęła się uroczo, posyłając mężczyźnie zalotne spojrzenie pełne sympatii. Zadziwiające jest, że tak szybko rozmył się strach w naturiance, który jeszcze przed chwilą dawał o sobie znać w sposób wręcz komiczny. Kelio wychwycił, że urocza naturianka ciągle zwraca się do niego per „pan”, jednak gdy zwrócił jej na to uwagę, ta nie przejęła się tym za bardzo, ciągle mu „panując”.
Podchodząc do konia, dostrzegła drobną dziewuszkę również zbliżającą się do wierzchowca, jednak kompletnie go nie dostrzegając.
- Uwa…! – Chciała krzyknąć, ale w tym momencie istotka uderzyła swoją rudą główką o bok zwierzęcia i runęła jak długa. Enitia szybko podbiegła do niej, przez ramię dostrzegając, że towarzyszy jej Turgorh. Oboje byli bardzo zaniepokojeni upadkiem niewiasty i w tym samym momencie spytali, czy nic się jej nie stało.
- Panie Kelio, panie Kelio! Niech jej pan pomoże, bo to biedne stworzenie jest na śmierć przerażone! - Na twarzy nereidy rysowało się zmartwienie i chęć pomocy syrenie. Dopiero po dłuższej chwili doszło do niej, że koń jest równie przerażony jak leżąca na ziemi kobieta, więc wolała na razie nie podchodzić do wierzchowca, by go bardziej nie rozjuszyć.
Dopiero po chwili dostrzegła proszący wyraz twarzy Kelio i w mig pojęła, że nie wie, co zrobić. Uznała, że nie powinni tak stać i się wpatrywać w przybyszkę. Enitia kucnęła, po czym dotknęła delikatnie ramienia rudowłosej, by następnie chwycić ją już nieco mocniej (ale tak, żeby jej nie skrzywdzić) i pomóc wstać. Uśmiechnęła się do niej i spytała:
- Co tu robisz, piękna istoto?
Nie miała pojęcia, że rozmawia z przedstawicielką rasy podobnej do niej, póki co nie domyślała się nawet, że rozmawia z syreną.
- Ja mam na imię Enitia, a to jest Kelio i Turgorh. - Przedstawiła siebie oraz dwójkę towarzyszy. - Spotkaliśmy się tutaj zupełnie przypadkowo, a tu taka heca! Dobrze się czujesz, panienko?
Następnie zwróciła się do do Kelio obrażona, słodko marszcząc czoło:
- Twój wierzchowiec jest wyjątkowo nieprzyjazny, już nie chcę go głaskać. - Mimo że mogło to brzmieć zabawnie, nereida była całkowicie poważna, wręcz zła, wymówiwszy swoje pretensje. Skrzyżowała ramiona na piersiach, głośno prychając pełna oburzenia.
.
Awatar użytkownika
Kathleen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kathleen »

Rżenie zwierzęcia było przerażające. Dlatego też, kiedy tylko ucichło, rudowłose dziewczę względnie się uspokoiło, mimo iż serduszko nadal biło jak szalone, niemalże wyskakując z jej piersi.
Nim upadła na ziemię, zauważyła, że za gniadą bestią stoją jeszcze trzy istoty. Wyglądały tak jak ona, gdy opuszczała ocean, ale to nie mogły być syreny, w końcu "żaden szanujący się nasz pobratymiec nigdy nie wychodzi na powierzchnię". A może buntowali się tak jak ona? Nie, to było niemożliwe. W każdym razie, leżała tak skulona w kłębek, licząc, iż nikt jej nie zauważy. Po chwili jednak usłyszała czyjeś kroki, co było równoznaczne z tym, że plan rudowłosej przepadł jak rybacki kuter podczas sztormu.
- Hej, nic ci nie jest? - Do jej uszu dotarł czyjś głos.
Niepewnie zabrała ręce z głowy i uchyliła lekko powieki. wtedy też jej oczom ukazały się trzy postaci, które widziała przed feralnym upadkiem - dwóch mężczyzn i jedną kobietę... "A może oni są od tamtej wiedźmy?", pomyślała, analizując każdy szczegół ich wyglądu. Mimo iż chłopak, który odezwał się do niej jako pierwszy, próbował za, pomocą opadającego na oczy cienia, zakryć kolor swych tęczówek, to Kathleen i tak widziała tę rubinową czerwień, a co dziwniejsze, nie przestraszyła się. Nie, nie mogli się zadawać z ową wiedźmą. Ona była stara i odrażająca, a ta blondwłosa kobieta, której usta się nie zamykały, grzeszyła urodą i wdziękiem.
Jednakże, nie ufała im. Na powierzchnię wychodziła tylko i wyłącznie nocą, więc nie widywała nikogo. To był drugi przypadek, kiedy dziewczyna widziała kogoś z poza grona wodnych istot. Dlatego też dyskretnie zerknęła na swój srebrny wisiorek i po chwili wszystkie obawy prysły niczym mydlana bańka, bowiem nie pojawił się na nim czarny delfin.
- Ja jestem Kath - powiedziała swoim cienkim, a zarazem głębokim głosikiem, ponownie spoglądając na zebrane tu istoty. - Po prostu Kath - dodała po chwili. Nienawidziła swojego pełnego imienia. Tak zwracał się do niej tylko ojciec, kiedy był zły, czyli zawsze. - A uciekam przed pościgiem, którego mój ojciec nie wysłał.
Gdy wypowiadała ostatnie zdanie, miała bardzo poważną minę, chociaż na jej ustach gościł promienny uśmiech. Cała trójka mogłaby więc pomyśleć, że z syreną jest coś nie tak i należy ją zamknąć w pomieszczeniu bez okien i klamek.
Z pomocą Enitii podniosła się z ziemi, a następnie podeszła do wierzchowca Kelio.
- To ja go wystraszyłam, tak naprawdę jest kochaną istotą. Zostaniemy przyjaciółmi, prawda, mój czworonożny książę?- wymruczała słodko, głaszcząc pysk zwierzęcia.
Po chwili jednak patrzyła już gdzie indziej. Uwagę rudowłosej syreny przykuło piękno miejsca, w którym się znalazła czystym przypadkiem. Wodna polana wyglądała zupełnie inaczej. Nie było tam tak jasno, a rośliny wydawały się gładkie i śliskie. Przyzwyczaiła się do tamtego krajobrazu, ale tutaj podobało jej się o wiele bardziej. Gdyby tylko mogła, zostałaby tutaj na zawsze.
Uśmiech Kath mimowolnie się poszerzył i już wymijała swoich nowych znajomych, aby po chwili wybiec na sam środek polany, zaczynając tańczyć. Każdy ruch dziewczęcia był przepełniony gracją, a z jej ust wydobywał się słodki śmiech przypominający odgłos dzwoneczków poruszających się na wietrze.
Awatar użytkownika
Kelio
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kelio »

Mężczyzna dosyć prędko zdał sobie sprawę z tego, że jego słowa skutecznie załagodziły sytuację, a ponadto wywoływały na twarzy Eniti coraz to różniejsze uśmiechy, które będąc swego rodzaju niewinnymi, zdołałyby ogłupić niejednego przedstawiciela jego płci. Zresztą, by tego dokonać, nie musiałaby się nawet silić - Kelio był o tym święcie przekonany. Zdawał się być zauroczony osobą blondynki, nie tylko ze względu na jej urodę, ale także na sposób bycia i poruszania się. Prawdopodobnie gdyby nie fakt, iż oprócz nich znajdują się tutaj inne osoby, w głowie już obmyślałby plan, jakimi to sposobami zdołałby zbliżyć się do kobiety i utrwalić ją w przekonaniu, że jest całkowicie niegroźnym strzelcem, w dodatku mogącym umilić każdą wspólną chwilę. Na całe jednak szczęście, nie musiał zaprzątać sobie tym myśli. Przynajmniej nie na razie.
Rudowłosa, która wpadła na Iwo, skutecznie przyciągnęła swoją uwagę, a także odświeżyła umysł zielonookiego. O ile do tej pory był całkowicie pochłonięty i zafascynowany delikatną nereidą, o tyle teraz musiał uspokoić swojego wiernego przyjaciela, który nie był przyzwyczajony do tego typu sytuacji. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się zderzyć z czymś twardym równie ludzkiej osobie, toteż nie winił go za scenkę, jaką odegrał. Cieszył się natomiast, że nie zdecydował się na cwał w nieznanym mu kierunku, a pozwolił do siebie podejść i wytłumaczyć, że nic się nie stało. Korzystając z okazji, iż Kathleen przeszła w opiekę towarzyszy, mężczyzna mógł spokojnie podejść do czworonożnego kompana i gładzić jego sierść, kiwając jedynie głową, kiedy wymieniono jego imię. Obdarzył zagubioną istotkę skromnym uśmiechem, uwidaczniającym jednak białe zęby. Nie zdążył natomiast zaprzeczyć, kiedy z ust Eniti wypłynęły jej pretensje, bowiem z odsieczą nadeszła nowo poznana, jak to się przedstawiła - Kath. Nie pozostało nic innego, jak jedynie ponownym skinięciem głowy potwierdzić jej słowa, a ponadto dodać kilka swoich.
- Ciężko się z tym nie zgodzić. Iwo po prostu nigdy jeszcze takiego czegoś nie przeżył. Na co dzień jest nad wyraz przyjazny. Po części to chyba przez niego też się taki stałem. - Kelio posłał kolejny uśmiech w kierunku blondynki, niemniej czarujący i szczery co wcześniej. - Możesz być pewna, że jeśli już zdecydujesz się na jego pogłaskanie, okaże się równie uroczy, na jakiego wygląda.
Koń, pod wpływem pomruków i dotyku syreny, zaparskał cichutko, wesoło samemu podsuwając swój pysk pod miękkie palce. Kątem oka łucznik przyglądał się chwilowej ulubienicy swojego zwierzęcia, a kiedy ta niespodziewanie odbiegła i zaczęła tańczyć, przypomniał sobie o poprzednim pytaniu nereidy, które do tej pory jakby jedynie zawisło w jego uszach i dopiero po tej krótkiej chwili gotowe było do odczytania. "Ma pan ochotę przeżyć przygodę wraz ze mną?" Choć brzmiało niewinnie, strzelec wygiął usta i po raz ostatni klepiąc ogiera po boku, stanął nieopodal rozmówczyni.
- Wydaje mi się, że nasza przygoda już się zaczęła. - Rzucił nieco zamyślony, jakby w przestrzeń. Miał jednak nadzieję, że odpowiednia osoba wychwyci jego słowa i odpowiednio je zrozumie. On sam zaś zaniósł się przyduszanym, aczkolwiek zaraźliwym śmiechem.
Do tej pory podróżował po świecie praktycznie sam, a znajomości, które zaczynał, zazwyczaj kończyły się po kilku dniach z najróżniejszych powodów. Najczęstszym z nich był, niestety, on sam. Nierzadko to on opuszczał resztę swoich "kompanów", gdyż zdecydował się na obranie innej ścieżki, niż oni. Działał jako wolny strzelec. Jako osoba, którą można było porwać na jednorazowy wypad, a tuż po nim - nigdy już nie zobaczyć. Być może dostał właśnie okazję od losu, z której powinien skorzystać? Może to był czas, by w końcu poznać tych, z którymi powinien trzymać się dłużej, niż jedynie przez kilka nocy? Nie znał odpowiedzi na to pytanie, jednakże zamyślony wzrok zdradzał, że usilnie się nad tym zastanawia. Choć temat, nad którym rozmyślał był obcy dla innych, z pewnością mogli dostrzec, iż mężczyzna chwilowo odpłynął, jakby wyłączając się ze świata, jaki go otaczał.
Nie wiedział sam, ile trwał w takim stanie, jednakże zdołał odpowiedzieć sobie na dręczące go pytania. Choćby i głowił się nad tym miesiąc, dwa, a nawet rok, nigdy nie byłby w stanie podjąć decyzji o "ustatkowaniu się" ot tak. To, czy osobliwości, jakie dzisiaj poznał nadawały się na towarzyszy w jego podróżach, nie mogło zostać rozstrzygnięte od razu. Musiał je najpierw poznać, spędzić z nimi odpowiednią ilość czasu, a dopiero wtedy odpowiedzieć przed samym sobą, czy jest gotów na to, by kroczyć przez te ziemię z kimś innym u boku, niż sam Iwo.
Choć napotkane istoty wydawały się być przyjazne, o poglądach podobnych do niego samego, nie mógł dać się zwieść pozorom. Był optymistą, jednakże naiwności nie można mu zarzucić. W pełni przekona się do nich dopiero wtedy, kiedy zauważy, iż są wobec niego szczery. Póki co, on sam taki będzie. Tak sobie zaplanował, zresztą, taki miał charakter. Szczery, przyjazny, pokusić się można nawet o jego dobrotliwość. "Czas pokaże..." - Skwitował krótko w myślach, wracając wzrokiem do granatowych oczu niewiele niższej od siebie kobiety.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Rudowłosa wydała jej się urocza. Dostrzegła to niemal od razu. Miała śliczną buzię i ładną smukłą figurę nastolatki. Nie wiedziała, ile ma lat, jednak w myślach dawała jej maksymalnie osiemnaście. Zastanawiała się, kim może być ta istota? Przypuszczała, iż jest ludzką kobietą, ale nie dałaby sobie za to ręki uciąć.
- Cześć, Kath - przywitała się z nowo poznaną dziewczyną. - Miło mi cię poznać. Jak to się stało, że wpadłaś na konia? Zgadzam się, jest czarującym stworzeniem. - Spojrzała na bajecznego wierzchowca. Natychmiast zakochała się w jego długiej grzywie i niecodziennym umaszczeniu. Zwróciła uwagę na białą plamkę na jego czole, które wyglądało cudownie. Sprawiało też, że koń odznaczał się wśród innych przedstawicieli tego gatunku. Podeszła do zwierzęca, zbliżając się bardzo powoli, by w efekcie pogłaskać jego pysk.
- Jaki on kochany! - zawołała zachwycona. - Jak się wabi? - zwróciła się do Kelio.
Mężczyzna nadal robił na niej nieodparte wrażenie przystojnego człowieka, lecz starała się powściągnąć swoje emocje. Turgorh tymczasem gdzieś się oddalił, wyglądając na kogoś, kto niezbyt jest zaciekawiony rozmową z tym towarzystwem.
Awatar użytkownika
Kathleen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kathleen »

Dziewczyna w pewnym momencie przestała tańczyć i spojrzała na tamtą dwójkę. Został tylko brodaty mężczyzna z łukiem i kobieta. Nie wiedziała, dlaczego Turgorh się oddalił. Może jest nieśmiały?, pomyślała.
Ruda grzywka zakrywała po części jej niebieskie oczy, jednakże widziała wszystko znakomicie. Mimo iż Kelio stał bliżej jej drobnej osoby, to syrena swą uwagę skupiła na blondynce... Stała przy tajemniczym 'czymś', co prawie stratowało rudowłosą. Na dodatek, zachwycała się nim, a jeszcze kilka sekund temu nie chciała go nawet głaskać. "Kobiety zmienne są", tak zawsze mawiał jej ojciec. Kathleen musiała mieć jakieś spóźnione reakcje, bowiem dopiero teraz dotarły do niej słowa Enitii.
- To jest koń? - zapytała cicho, marszcząc lekko swój nosek, po czym zbliżyła się do zwierzęcia i spojrzała w jego ciemne niczym węgiel oczy. Przecież on był za duży na konia! Oczywiście, nie wspominając o innych szczegółach. Prawą dłonią zaczęła go delikatnie głaskać między oczami na co zareagował przyjaznym prychnięciem. Przynajmniej wiedziała, co ten "niby koń" lubił.
- A gdzie są jego płetwy? I po co mu te kończyny? Prędzej mógłby zostać żółwiem morskim niż Pławikonikiem! - zawołała oburzona, że nowo poznani towarzysze próbują ją oszukać. O nie, aż taka głupia nie była.
- A co do Twojego pytania... jak mówiłam, uciekałam przed pościgiem, którego ojciec wcale nie wysłał. Zahaczyłam ramieniem o ostry koniec gałęzi i zbyt zajęta raną nie zauważyłam tej istoty i... i bum!
Uśmiechnęła się radośnie, jakby cała złość jej nagle minęła, a po chwili z jej ust na nowo wydobył się słodki śmiech, ten sam, co podczas tańca.
Awatar użytkownika
Kelio
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kelio »

Mężczyzna odprowadził wzrokiem Turgorh'a, zastanawiając się, czemu nagle zmienił swoje zachowanie i zdecydował się oddalić, nie mówiąc przy tym ani słowa, a przynajmniej żadne z nich nie dotarło do jego ucha. Może poczuł się obrażony przez nietypowe powitanie? Nie mógł być tego pewien, lecz przyjął to za opcję najbardziej prawdziwą. Nie chciał zresztą dłużej rozmyślać nad tą sprawą. Wokół niego znajdowały się dwie urocze istoty, które swoim wyglądem przykuwały uwagę niejednego przedstawiciela jego płci. Choć zafascynowany był Enitią, bowiem to ją ujrzał jako pierwszą, jego uwadze nie umknęła równie piękna Kathleen. Oprzytomniał, kiedy z ust nereidy wypłynęło pytanie dotyczące imienia konia. Kelio szybko przeczesał swoje myśli. Zdawało mu się, że już je wymawiał i to całkiem niedawno. Mimo to, kiedy jego przyjaciel ochoczo podsuwał pysk pod delikatną dłoń kobiety, odezwał się z odpowiedzią.
- Iwo. Najwierniejszy i najwspanialszy koń, o jakim można tylko pomarzyć. Na całe szczęście trafił się akurat mi.
Kiedy rudowłosa powróciła do towarzystwa, została przez łucznika obdarowana ciepłym uśmiechem, jakby zachęcającym do tego, by przekonać się o "prawdziwości" rumaka. Podobnie jak i na poprzedni dotyk, zareagował podsuwaniem się pod palce i radosnym prychnięciem, oczekując na więcej pieszczot tego typu.
- Płetwy? - jedna z brwi strzela uniosła się ku górze, w reakcji zdziwienia. - Po co byłyby mu płetwy? Lubi czasem zamoczyć się we wodzie, ale z całą pewnością woli spędzać czas na suchym lądzie. - zaśmiał się cicho, nie zdając sobie jeszcze sprawy, z jakich powodów z ust Kath padło takie dziwne pytanie. - Wydaje się, że was polubił.
Nie widział jeszcze ogiera, którego można byłoby porównać do zasłyszanego opisu. Nie tym jednak się teraz zainteresował. Uciekała przed pościgiem ojca, który tak naprawdę... nie istniał? Czyżby spożyła zbyt dużą ilość alkoholu? Wtedy wyjaśniłoby się nawet jej pytanie, a także uroczy, lecz i dziwny jednocześnie taniec. Żadna z istot, które znał nie reagowała w taki sposób na zwykłą polankę.
- W takim razie, skąd i dlaczego uciekasz, Kath? - głos miał przyjazny, zapytał z ciekawości, a nie z uszczypliwości, jakby niektórym mogło się wydawać. Lubił wiedzieć jak najwięcej o osobach, z którymi się spotykał, toteż podobnych zagwozdek można się było po nim spodziewać w najbliższej przyszłości.
Oczekując na wyjaśnienia niebieskookiej, począł zastanawiać się nad sensem stania tutaj i rozmowy. Owszem, było miło, aczkolwiek znacznie lepiej wyglądałoby to, gdyby gdzieś usiedli, bądź też ruszyli na zwykły spacer. Kelio nie był typem człowieka, który lubi bierność. Zdecydowanie wolał się przemieszczać, a przy tym prowadzić swego rodzaju obserwacje i dowiadywać się coraz to nowszych rzeczy o nowo poznanych towarzyszkach. Z propozycją nie czekał długo. Rozejrzał się dookoła, proponując jednocześnie wyruszenie w jakimkolwiek kierunku.
- Nie uważacie, drogie panie, że znacznie lepiej rozmawiałoby się, gdybyśmy udali się na krótką przechadzkę? Nie jestem zwolennikiem stania w miejscu. - zmrużył delikatnie oczy i spojrzał to na jedną, to na drugą, mając szczerą nadzieję, że przystaną na propozycję.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Enitia mało kiedy mogła zobaczyć konia. Słyszała o tych pięknych stworzeniach mnóstwo różnych historii, jednak tam, gdzie najczęściej przebywa (a więc w porcie) niewiele osób było w posiadaniu tego wierzchowca. Już niemal zapomniała, jak wygląda to zwierzę, ostatni razem spotkała je mając jakieś dwieście lat, a więc dawno temu. Mimo to od razu rozpoznała, z czym ma do czynienia. Istota patrzyła na nią swoimi cudownymi ślepiami z oddaniem, co spowodowało, że nereidzie mocniej zabiło serce. Pogłaskała konia, w mig zapominając, że jeszcze parę minut temu stwierdziła, iż nie chce go pogłaskać. Ot, taka była jej zmienna natura.
- Cześć, Iwo - przywitała się, wciąż głaszcząc przyjaciela człowieka. Nie pamiętała, czy mężczyzna już wymawiał to imię, a nawet jeśli, to pewnie jej to umknęło, gdyż skupiona była na pozostałych towarzyszach. Głównie na Kath, ale również na właścicielu konia, który sprawiał na niej dobre wrażenie. Ciekawiło ją, czy ona również mu się podoba, co ciężko było wyłuskać. A może to Enitia niedostrzegała tego? To też możliwe. W każdym razie, postanowiła nieco zdystansować się względem człowieka. Wiedziała, że gdzieś tam jest jej Tilgor, ale skoro od tak dawna się nie widzieli, nereida nie mogła być pewna, że tryton chce wciąż z nią być. Przemknęło naturiance przez myśl, że mógł już o niej zapomnieć albo spotkać kogoś lepszego. W takim razie, ona nie będzie gorsza, wszak niewinny flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził. Uśmiechnęła się zalotnie do Kelio, lecz zauważyła, że obecnie większą uwagę poświęca rudej. Wzruszyła ramionami, nie zrażając się. Jeśli mężczyzna odrzuci jej względy, poszuka po prostu kogoś innego, kto doceni jej piękno. W tym momencie odezwała się jej próżność - uznała, że trochę zignoruje człowieka, by ten ponownie się nią zainteresował. Ot, kobiece (całkiem ludzkie, o dziwo) sztuczki krążyły po jej główce, ilekroć patrzyła na śmiertelnika.
Nereida zapomniała o istnieniu wilkołaka, który najwidoczniej uznał, że ich towarzystwo mu nie odpowiada. "Jego strata", pomyślała bez cienia żalu. Niezbyt zżyła się z chłopcem, nie mieli też ze sobą wspólnych tematów, aczkolwiek gdyby się teraz zjawił, nie przeszkadzałoby jej to. Może i nie był w typie Enitii, ale przecież mogli zostać przyjaciółmi. Przyznała sama przed sobą, że to trochę dziwne, iż dopiero co się poznali, a Turgorh już zniknął, ale nie chciała być natarczywa. Uznała, że wykaże się jednak kulturą i zwróci uwagę na nieobecność wilkołaka.
- A gdzie podział się Turgorh? - spytała na głos, nie oczekując jednak konkretnej odpowiedzi. Spojrzała przelotem na Kath i Kelio, nie omijając Iwo, następnie rozejrzała się po lesie. Turgorha nigdzie nie było widać. Wzruszyła ponownie ramionami, nawet robiąc smutną minkę. Wyszło jej coś pomiędzy grymasem a żałością.
Kiedy Kath zaczęła zastanawiać się, czym może być stworzenie stojące naprzeciw niej, Enitia pomyślała, że nie może być człowiekiem. W końcu, ludzie znają konie, nawet jeśli są dosyć biedni i nie stać ich na ten nabytek, to i tak wiedzą, jak wygląda. Nereida podrapała się po głowie: "Któż to może być?", zastanawiała się. Kelio również nie był do końca pewien, o czym mówi rudowłosa dziewczyna, gdyż zdziwił się po usłyszeniu domniemywań Kath odnośnie płetw.
- Dobry pomysł - odparła młodzieńcowi na pytanie, czy mają ochotę na spacer. - Ja mam ochotę, a ty? - Zwróciła się do syreny. - I gdzie pójdziemy?
Awatar użytkownika
Kathleen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kathleen »

Oni naprawdę myśleli, że rudowłosa nigdy nie widziała pławikonika! Przecież była syreną… To tak, jakby czarownica nigdy nie widziała księgi z zaklęciami. To nie było z ich strony w porządku. Już trzymała w ręku suchą gałązkę, którą chciała narysować na piasku jako taki szkic konika morskiego, jednak zauważyła, że chyba nikt za bardzo nie był tym zainteresowany. Kelio patrzył na Enitię, Enitię na Kelio. Wyglądało na to, że ta dwójka ma coś ku sobie. Uśmieszki, nieświadome trzepotanie rzęsami… Ach ci zakochani. Kiedyś słyszała czyjąś kłótnie, gdzie padało sformułowanie „końskie zaloty”. Czyżby określenie „końskie” pochodziło właśnie od nazwy gatunku Iwo? Nie widziała powiązania, no ale trudno. Tak więc mogłaby teraz im powiedzieć, żeby te swoje końskie zaloty zostawili na później. Skoro chcieli spędzić czas również z nią, to niech się powstrzymają chociaż dwanaście godzin! Właśnie… czas! Szybko zerknęła na niebo, próbując określić położenie słońca. Minęło dopiero sześćdziesiąt minut, ale musiała uważać.
- Hm? – zwróciła się do mężczyzny, który przed chwilą ją o coś pytał. Słyszała dokładnie treść pytania, ale ten jakby przerywnik był w pewnym sensie odruchem. – Ano… stamtąd – wskazała dróżkę, prowadzącą nad ocean, który był od nich oddalony o dość spory kawałek. – Tata nie lubi, kiedy wychodzę z domu. Zachowuje się jak tyran.
Ponownie zmarszczyła swój drobny nosek, spoglądając na swoich towarzyszy. Zauważyła, że blondynka dość uważnie się jej przygląda. Nie rozumiała dlaczego. Czyżby w grę wchodził jej kolor włosów? Wśród swoich pobratymców spotykała się z różnymi reakcjami, nie wiedziała, jak zareagują przedstawicie innych ras. Dlaczego wykluczyła fakt, iż Enitia nie była syreną, a Kelio trytonem? Skoro uważali, że wierzchowiec mężczyzny był koniem, no to w takim razie nigdy nie widzieli pławikonika, co za tym szło? Ano to, że z wodą mieli tyle samo wspólnego, co ona z wampirami.
- Nawet nie zauważyłam, kiedy poszedł – odpowiedziała kobiecie na pytanie dotyczące Turgorha. Znała tylko jego imię, ale wydawał się być naprawdę sympatyczny. Skoro jednak zasłaniał swoje oczy, to musiał się ich wstydzić. Może więc dlatego uciekł? Może po prostu czuł się odmieńcem? Szkoda, bo bardzo chciała go poznać.
- Spacer… możemy iść. – Wzruszyła lekko swoimi drobnymi ramionami i odrzuciła gdzieś na bok gałązkę, którą do tej pory trzymała w dłoni. – Skoro ojciec nie wysłał pościgu, to chodźmy tam. – Uśmiechnęła się pociesznie, mrużąc przy tym oczy. Nie chciała jeszcze zdradzić swej rasy, nie ufała im, dlatego wolała zachować pewien dystans. No a skoro zamierzali spędzić ze sobą trochę więcej czasu, to musieli się na wszelki wypadek zbliżyć do oceanu. W końcu jedenaście godzin mogły im zlecieć bardzo szybko.
Awatar użytkownika
Kelio
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kelio »

Kelio rozejrzał się dookoła raz jeszcze, kiedy napomknięto o imieniu Turgorh'a. Nie zdołał dostrzec miejsca, w którym się schował, ani nie znał kierunku, w którym się udał. Nie do końca nawet zdawał sobie sprawę kiedy tak naprawdę zdecydował się na opuszczenie ich towarzystwa. Skoro jednak tak zrobił, miał ku temu jakiś powód, temu zaprzeczyć się nie dało. Dopóki ten zaś nie zdecyduje się wrócić, najprawdopodobniej nigdy się o nim nie dowiedzą. Mężczyzna rzucił krótkie spojrzenie w miejsce, które wskazała Kathleen. Nie wiedział dokąd dokładnie prowadzi dróżka, jednakże dało się domyślić, że kieruje się w stronę oceanu. Jeśli zaszliby tam na odpowiednią porę, ujrzeliby naprawdę piękne widoki. Czy jest bowiem coś równie pięknego jak zachodzące słońce, odbijające się w tafli wody? Cóż, chociaż łucznik był zwykłym jedynie człowiekiem, doceniał piękno świata, który go otaczał. Cieszył się z każdej możliwej chwili, jaką mógł na nim spędzić i na samą myśl, iż najbliższe godziny może spędzić w towarzystwie dwójki pięknych kobiet, na jego twarzy wymalował się promienisty uśmiech, a każdy, kto zdołał go dostrzec, wręcz się nim zarażał.
- W takim razie, zadecydowane. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że ta droga prowadzi w stronę wody? - uniósł jedną brew ku górze, faktycznie uzyskując minę myśliciela.
Nie była to rzecz, nad którą musiałby rozmyślać godzinami, a ewentualne potwierdzenia ze strony blondynki, czy rudowłosej jedynie potwierdziły ten proces, toteż szybko wyruszyli w odpowiednim kierunku. Mężczyzna klepnął delikatnie Iwo po boku, dając mu znak, iż ma trzymać się tuż obok nich, lub zaraz za nami. Wydawało się, że zrozumiał ideę doskonale, gdyż parsknął przyjaźnie i cicho. Już po chwili cała ich trójka, wraz ze stukającym nieopodal koniem, kierowali się przed siebie. Atmosfera, jaka im towarzyszyła wydawała się być urocza i miła, miejscami nawet przesadnie.
Prawdziwą rozterkę przeżywał jednak sam strzelec, walcząc z własnymi chęciami, a odpowiednim zachowaniem. Faktem było, iż większość swej uwagi skupiał na Enitii i tego ukryć się nie dało. Nierzadko spoglądał w jej kierunku, kiedy kroczyli praktycznie że ramię w ramię, czy też musnął przypadkiem - mniejszym lub większym - o jej dłoń swymi palcami. Mimo to, zdawał sobie sprawę z tego, że w najbliższych kilku metrach znajduje się i druga kobieta, która czując się niezauważalną mogłaby ulotnić się równie szybko, co i osobnik o czerwonych oczyskach, a tego by nie chciał. Komplementując więc jedną, wypadałoby, aby poczynił to samo w kierunku następnej. Jakże więc miał dać do zrozumienia, iż zależy mu na bliższym kontakcie z nereidą, a nie z syreną? A może było to już zauważalne, a on sam nie potrafił zdać sobie z tego sprawy i jak głupi próbował jedynie udawać? Nie miał za złe obecności Kath, a wręcz przeciwnie. Cieszył się, iż poznał kolejną, ciekawą, jak się okazywało, osobę, jednak w głębi duszy wyczekiwał chyba momentu, w którym wraz z wyższą kobietą zostaną sam na sam.
Odgonił te myśli jak najszybciej. Był zauroczony, lecz nie mógł działać pochopnie. Jaką miał pewność, iż istota ta nie ma już swojego wybranka serca, bądź też jedynie bawi się nieznajomym praktycznie przybyszem? Na całe szczęście, dróżka, którą podążali była wystarczająco szeroka, by zmieścili się na niej w trójkę, toteż żadne z nich nie powinno czuć się urażone, czy zepchnięte przez fakt, iż kroczyć musi z tyłu, tuż obok rumaka.
- Skoro już zdecydowaliśmy się na swoje towarzystwo, chyba warto coś o sobie opowiedzieć, prawda? - spojrzał po kolei to na jedną, to na drugą kobietę, obie obdarowując serdecznie wykrzywionymi ustami. - Dręczy mnie fakt, że tak niewiele wiem o waszych osobach, mimo iż znamy się tak krótko. Z wielką chęcią posłucham choćby kawałka waszej historii. Co w ogóle skłoniło was, żeby udać się właśnie w takie miejsce? - tuż po zadaniu pytań jego twarz przybrała wyraz słuchacza. Zmrużył delikatnie oczy i z uwagą wsłuchiwał się w każde usłyszane słowo.
Iwo natomiast co jakiś czas zbliżał się pyskiem do losowej osoby i łagodnie pochylał się nad ramieniem, oczekując krótkiej pieszczoty. Nie szczędził w tej kwestii nikogo.
Awatar użytkownika
Kathleen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kathleen »

Już chciała potwierdzić przypuszczenia strzelca, kiedy to wyprzedziła ją Enitia, piękna blondwłosa nereida, kokietująca samym spojrzeniem. Syrena westchnęła jedynie cichutko i spuściła głowę, idąc za swoimi nowymi znajomymi. Po chwili zrównała z nimi kroku, jednak nie musiała długo czekać aż zostanie wyprzedzona, a jej wiernym towarzyszem stanie się gniada bestia o imieniu Iwo. Był on naprawdę przyjazną istotą, choć na taką nie wyglądał. Cały czas trącał dłoń rudowłosej swoim pyskiem, domagając się tym samym pieszczot. I miała mu odmówić? Nie potrafiła... Dlatego też gładziła go drobnymi palcami po pyszczku, między oczami, bo tam lubił najbardziej.
W tym samym czasie, mężczyzna muskał swą dłonią rękę kobiety obok. Z jednej strony robiło jej się ciepło na sercu, widząc, że najwyraźniej ja dwójka ma się ku sobie. Jednak z drugiej, miała ochotę zacząć płakać. Dlaczego? Ano dlatego, bo czuła się jak piąte koło u wozu. Nie była tu wcale potrzebna, a oni z pewnością chcieliby się jej pozbyć. Świadczył o tym fakt, że nawet nie zauważyli, iż Kathleen znajduje się dobre dwadzieścia metrów za nimi, widzieli tylko siebie.
- Iwo... Może ja sobie pójdę? Twój pan wygląda na szczęśliwego i jego ukochana również. Nic tu po mnie - wyszeptała smutno do "konia". Odwróciła się po chwili tyłem do pozostałych i już miała rzucić się w szaleńczy bieg, kiedy zwierzę nagle przykucnęło, wpatrując się w dziewczynę swoimi ciemnymi ślepiami. Ona nie miała bladego pojęcia, co się dzieje, dlatego postanowiła to zignorować. Niestety, a może raczej stety, rzekomy koń jej na to nie pozwolił. Trącił ją dość mocno głową tak, że wylądowała na jego grzbiecie. Ledwo zdążyła poprawić swą pozycję na nieco wygodniejszą, a Iwo już wstał i spokojnie dreptał w stronę oceanu.
Kathleen nie siedziała na nim jak na damę przystało, bo nawet nie wiedziała, co to znaczy. Nigdy nie widziała konia lądowego, a co dopiero siedzącą na nią kobietę. Nie trudno się więc domyślić, że miała nogi zarzucone po obu bokach zwierzęcia. Na początku trochę się przestraszyła, bowiem było tam dość wysoko, ale szybko przyzwyczaiła się do nowego środka transportu. Śmiała się wesoło, świadoma tego, że tylko gniada istota ją słyszy. Nie przejmowała się tym jednak, była szczęśliwa, iż zyskała jednego, ale prawdziwego przyjaciela.
Szli już spory okres czasu, przez który nie zamieniła z tamtymi nawet jednego słowa. Ciekawe czy w ogóle zauważyli, że brakuje im jednej osoby...gdyby tak było, może zaczęliby jej szukać, albo wręcz przeciwnie, cieszyli się, że zostali sami. I to chyba bolało najbardziej... ta myśl, że nie była nikomu potrzebna.
Nagle do uszu każdej istoty w zasięgu kilkuset metrów, dotarł odgłos strzałów. Drobne serduszko syrenki prawie stanęło, ale jeszcze bardziej przestraszył się tylko Iwo, który z rozpaczliwym rżeniem uciekł z tamtego miejsca, taranując parę gołąbeczków, a na jego grzbiecie cały czas siedziała Kath. Trzymała się mocno, ale nie wiedziała, ile jeszcze wytrzyma. Prosiła zwierzaka, aby się uspokoił, lecz ten jedynie przyspieszał, powodując, że krzyk dziewczyny stawał się coraz głośniejszy.

Ciąg dalszy
Zablokowany

Wróć do „Elfidrania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości