Elfidrania[Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?

Miasto zamieszkiwane głównie przez elfy, jednak spotkać tu możesz też inne istoty takie jak wygnane Driady, a także małe chochliki poszukujące przygód. Elfy mieszkające w Elfidrani są niezwykle przyjaznymi istotami, dlatego schronienie w możne znaleźć tu każdy, a zwłaszcza Naturianie i istoty im pokrewne, ze względu na miłość elfów do wszystkiego co wolne.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Wybiegasz w przyszłość, jakbyś chciał ją z nami związać na zawsze. Tylko, że żadne z nas może tej przyszłości nie dożyć...pomyślała gorzko Villemo. Nie zastanawiała się dlaczego Gerald tak mówi. Doskonale wiedziała dlaczego. Bała się jednak o tym rozmyślać, bała się przyznać sama przed sobą, a tym bardzie o to pytać. Bała się oczywistej odpowiedzi. To nie był dobry czas dla rozwijających się pąków, zima mogła najeść za szybko i zniszczyć kwiaty nim te w ogóle zdążą rozkwitnąć. Czarnowłosa zdążyła się już o tym przekonać. Jednak im dłużej tak leżeli, tym bardziej chciała zamknąć rozkwitający pąk pod kloszem, by nic nie mogło go zniszczyć.
Nie odpowiedziała na słowa kowala. Jej zielone kocie oczy przybrały mętny, smutny wyraz. Twarz spoważniała. A jeśli się przyjrzeć można było dostrzec, że jej usta są zaciśnięte, a całe oblicze jest po prostu smutne. W zielonych, matowych teraz oczach czarnowłosej nie kręciły się łzy, jednak wielkie czarne źrenice na szmaragdowych tęczówkach wyrażały tylko strach i ból, o to co będzie. Były takie chwile, że Vi zupełnie przestawała wierzyć w lepszą przyszłość. Nie miała pojęcia jak zdobyć dla siebie i Rai to czego obie pragnęły. Cały ten świat o którym mówiła, o którym mówił Gerald, był jedną wielką tajemnicą i niewiadomą. Jakby cała przyszłość stała za ogromną ściana mgły, której przebicie graniczyło z cudem. A przecież mgła jest taka lekka, taka krucha, można wyciągnąć dłoń i rozwiać ją w mgnieniu oka. Tylko, że tak szybko jak rozwiać, tak szybko mgła może nadejść znowu...
- Gerald... - długą chwilę uporczywego milczenia przerwał szept czarnowłosej - chcę Cię o coś prosić.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Cisza jaka zapadła była dziwna. Gerald marzył, bo właśnie dzięki temu wiedział co musi zrobić, co jest jego celem na końcu. A droga i czas jaki musiał do tego celu dążyć była już zupełnie inną bajką. Smutek jaki teraz bił od oczy Villemo był przykry, jakby jej wiara zniknęła już bardzo dawno. Zastanawiał się co powinien jej powiedzieć, jakie słowa by ją ostatecznie pocieszyły. I wtedy zgasła świeca, cały świat nagle zniknął. Twarz Villemo również zniknęła, nie wiedział już jaki ma wyraz. Otulił ją delikatnie ramieniem, jakby chciał ją chronić przed złym światem.
- Kiedyś tak właśnie będzie - powiedział cicho, przymykając oczy.
- Tak? Co mogę dla ciebie zrobić? - zapytał łagodnie. Czuł że może powinien marzyć i mieć nadzieję za nich dwoje skoro ona jej nie odnalazła w sobie.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Zgaśnięcie świecy zdawało się w tej chwili dla Villemo wybawieniem. To co chciała powiedzieć wcale nie było by łatwiejsze przy rozświetlającym mrok płomieniu, wręcz przeciwnie. Znów nastała chwila milczenia, tym razem znacznie krótsza niż poprzednia, jakby czarnowłosa zbierała myśli i układała je w słowa. Kiedy kowal ją objął nie odrzuciła jego ramienia, nie dała jednak znaku by było to dla niej miłe.
- Potrzebuje Cię - szepnęła. Mrok w izbie sprawił, że nie wiedziała dokładnie gdzie jest twarz jasnowłosego mężczyzny, ale czuła jego ciepły oddech bardzo blisko siebie, jakby miał usta tuż przy jej policzku.
- Kiedyś bałam się tylko o Raię i o siebie - ciągnęła.
- Teraz jesteś jeszcze Ty. Teraz boje się o nas wszystkich. Chciałabym, żeby ten strach na chwilę zniknął. Żeby odszedł chociaż na krótki moment. Chce się poczuć bezpieczna. Potrzebuje Cię. Potrzebuje żeby ktoś zabrał ten strach, choćby na chwilę. Potrzebuje zniknąć. Potrzebuje, żeby świat na chwilę zapomniał o moim istnieniu. Chcę żeby nie było ani przeszłości, ani przyszłości. Żeby nie było jutra, choćby przez jedno mrugnięcie. Pomóż mi...
- Jeśli się zgodzisz, ja oddam Ci całą siebie, a Ty w zamian dasz mi chwilę, w których nie będzie strachu. Tylko ja i ty. Jakby jutro miało nigdy nie nadejść. Decyzja należy do Ciebie.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Mężczyzna poruszył się delikatnie, słowa kobiety wciąż unosiły się w powietrzu. Słyszał ich dźwięk i zastanawiał się nad ich znaczeniem. Chwilę milczał, jej słowa można było zinterpretować w różny sposób. W końcu delikatnie odsunął palcami włosy Villemo do tyłu. W ciemności nie bardzo widział jej twarz, ale przecież nadal czuł jej bliskość.
- Z chęcią ci pomogę - powiedział powoli ale i łagodnie.
- Wezmę cały ten strach, zadbam o Ciebie, zadbam byś o wszystkim co złe zapomniała. Ale obawiam się, że musisz mnie naprowadzić, cóż mam uczynić? Co dokładnie masz na myśli?
- Chodzi o to, że cokolwiek zrobię nie chciałbym cię skrzywdzić - powiedział z nadzieją że zrozumie, że podpowie mu co ma robić. Jego dłoń przysunęła się ja jej policzek, głaszcząc czule skórę.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

- A sądzisz, że mógłbyś? - szepnęła.
- Sądzisz, że mógłbyś mnie skrzywdzić, w jakikolwiek sposób? - powtórzyła pytanie, choć i tak zamierzała zaraz sobie na nie odpowiedzieć.
- Gdybyś chciał, już dawno byś to zrobił. Albo po prostu byś odszedł, zanim jeszcze zdążyliśmy się poznać. Ale zostałeś, z jakiś powodów. Zostałeś ze mną, z Raią. Zaopiekowałeś się nami i mną, i moją córką. Zająłeś się Raią jakbyś znał ją od zawsze. Mogłabym podejrzewać, że robisz to dla kogoś, że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo, po to żeby nas wydać. Tylko, że jeśli by tak było, już dawno byś to zrobił i zniknął.
- Nie możesz mnie skrzywdzić, w żaden sposób. Jestem tego pewna. Nie byłoby mnie tutaj gdybym nie była. Nigdy bym Ci nie zaufała, gdybym zobaczyła, albo poczuła, że możesz skrzywdzić którąś z nas. I nie mówię tu o krzywdach fizycznych, ale o wszystkich. Myślisz, że się nie boję, że jednak odejdziesz? Raia Cię kocha, niedługo staniesz się dla niej ojcem. Pokochała Cię od pierwszego dnia. Ja Ci ufam i jesteś pierwszą osobą od wielu lat, której mogę to powiedzieć. Ostatnio powiedziałam to mężowi. I tak, kochałam, rycerza - znów celowo nie powiedział jego imienia - ale do dziś nie wiem czy mu ufałam. Nie wiem nawet czy on mnie kochał, a już na pewno nie kochał Rai. Z Tobą jest inaczej.
- Wiem co mówiłam, że nie widzę Cię w naszej przyszłości, że ja i Raia zostaniemy same, a każde z nas pójdzie w swoją stronę. Ale nie mówiłam tego dlatego, że chcę by tak było. Ja i ona zawsze będziemy ciężarem, zawsze będziemy inne, zawsze przez nas może Ci się stać coś złego. A nie chcę tego. Nie chcę by stała Ci się krzywda, przeze mnie, tak jak w Twojej wiosce. Tak naprawdę, w sercu, które wbrew pozorom mam, chce żebyś z nami został. Na zawsze. Tylko, że to czego chcę nie uchroni Cię przed tym kim jestem, nie uchroni Cię przed krzywdami, jakie mogą Ci się stać.
- Dlatego chcę by w tej chwili było inaczej, ale żeby nadchodzące jutro nie mogło Cię skrzywdzić, przeze mnie.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Gerald słuchał, delikatnie gładząc jej policzek. Na jego ustach wciąż tańczył delikatny uśmiech, wiedział jednak, że jego rozmówczyni nie jest w stanie go zobaczyć. Jej skóra była niezwykle gładka i ciepła, jakby dotykał delikatnego, jedwabnego szala, który powiewa na wietrze w ciepłych promieniach słońca. Jego dłonie zaś były szorstkie i zniszczone od lat pracy w kuźni.
- Istotnie nigdy was nie skrzywdzę, nie umiałbym - powiedział powoli.
- Nie tylko ty masz serce, ja też je posiadam i w nim Ty wraz z Raią jesteście moją rodziną. Najbliższymi mi ludźmi na tej ziemi. Nie mam już nikogo po za wami, nie mam celu, ani domu. Bo wszystko co posiadam jest związane z wami. Pójdę za Tobą na koniec świata, w najstraszniejsze ciemności i Otchłań. Nie ugnę się przed niczym, by odszukać dla nas miejsca na dom. Gdybym tylko musiał, oddam życie za wasze bezpieczeństwo.
- A nawet gdyby los rzucił mnie gdzieś daleko, to uwierz mi - chwycił jej dłoń w swoją. Uniósł do ust, by móc pocałować jej wnętrze.
- Znajdę was gdziekolwiek byście nie były, odszukam. Wiem co niesie za sobą bycie z wami, podróż i jedną wielką niewiadomą. Chcę jednak byś wiedziała, że nie chcę niczego innego od losu, niż Ciebie i Rai.
Przysunął się jeszcze bliżej, chwytając jej twarz w dłonie. Po czym złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Nie był pewien czy właśnie tego oczekuję Villemo, ale uznał że czas podjąć jakieś działania.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Gerald brzmiał abstrakcyjnie mówiąc to wszystko, był przecież tylko człowiekiem, nie miał tego co miała Villemo. Nie miał magii, nie potrafiłby obronić ich przed magami zakonu, czy strażnikami Otchłani. Jednak nie o to chodziło i nie to się liczyło. Liczyło się tylko to, że chciał i choć był tylko człowiekiem, był pewien, że mógłby je obronić. A Vi wiedziała, że by to zrobił, nawet jeśli miałby zginąć. I to chyba było najważniejsze. Gerald miał odwagę jakiej nie powstydziłaby się największy, najlepszy rycerz. Miał jej więcej niż ktokolwiek kogo demonica znała. To było tak zaskakujące, że prosty kowal z małej wioski miał więcej honoru i odwagi niż większość rycerzy w złotych zbrojach, na wielkich rumakach. Przy najpotężniejszym czarodzieju Vi nie mogłaby czuć się bezpiecznie. Kowal był dla niej większym oparciem niż potrafiła to przyznać.
Vi wsunęła jedną rękę pod bok jego szyi Geralda, a drugą mocno objęła go za plecy przysuwając się najbliżej jak było można. Oddała jego pocałunek. Tak, oczywiście, że tego oczekiwała. Przylgnęła do mężczyzny całym ciałem, przytulając się mocno. I mimo tego pocałunku, to objęcie nie miało nic wspólnego z pożądaniem. Czarnowłosa potrzebowała prostych, nieskomplikowanych ludzkich uczuć i objęcia kogoś, przy kim mogłaby naprawdę czuć się bezpiecznie. Nie miała już siły sama martwić się o wszystko, nie miała siły sama się bać. Musiała podzielić się z kimś bólem. Przylgnęła do kowala tak mocno, jakby nie zamierzała go już nigdy puszczać. Gdyby potrafiła pewnie modliłaby se teraz do Bogów, żeby już nigdy ich nie zostawił. On, prosty, zwykły człowiek. Jego ciało było ciepłe, ramiona bezpieczne. Jakby nie była demonem z Otchłani, jakby nie uciekała przed gronem magów, jakby była prawdziwą, prostą, żoną kowala ze wsi.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Skoro oddała mu pocałunek, zaczął być pewien, że właśnie tego oczekuję. Z Villemo nie miał nigdy stu procentowej pewności, co do słuszności swoich działań. Była niezależnym, silnym duchem. I choć czasami dawała mu się złapać jak dziś, zwykle miał wrażenie że pozostaje po za jego zasięgiem. Wiedział, że życie z nią i Raią nie jest proste, ale nie bał się go ani trochę. Przyciągnął ją bliżej siebie, oplótł ramionami jakby chciał odseparować ją od świata. Tutaj zawsze mogła odnaleźć spokój, czułość i bezpieczeństwo. Tuż obok siebie, spleceni w uścisku, darząc się pocałunkami byli tylko w swoim świecie. To co działo się na zewnątrz, na tą chwilę znikało. Znikała podróż, niebezpieczeństwo, magowie którzy ich gonili, kłopoty, rycerze. Był tylko on prosty, nie umiejący czytać kowal i ona szlachetna demonica. Ich pocałunki trwały, a w raz z czasem spływał na niego błogi spokój i zapomnienie. Miał nadzieję, że i ona to czuje. Jego dłoń wplątała się w czarne, delikatne włosy Villemo, głaszcząc je czule. Druga dłoń oparta były nisko na plecach kobiety by mógł ją mocno przyciągnąć. Gerald nigdy nie sądził, że jego życie tak właśnie się ułoży. Zawsze zakładał, że weźmie za żonę którąś z wioskowych dziewczyn i będą spokojnie żyli w jego domostwie. Wszystko jednak stanęło na głowie, kiedy pojawiła się Villemo. Musiał jednak przed sobą przyznać, że nie żałował tego ani przez chwilę.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Nagle, mimo jego objęć i bezpieczeństwa jakie dawały Vi poczuła uścisk niepewności w sercu. A co jeśli będzie tak jak z rycerzem? Co jeśli to wszystko znów źle się skończy? Przecież kowal był tylko śmiertelnikiem, za kilkanaście lat umrze, a ona i Raia będą żyły dalej, same. Po co miała w to wszystko brnąć? Jeszcze przed chwila była przekonana, że ta noc niczego nie może zmienić, że to tylko krótkie chwile, a jutro znów będzie takie jak zwykle. Ale teraz... teraz była pewna, że nadchodzący dzień nie będzie taki jak poprzedni. Wszystko się zmieni. Kowal nie będzie chciał już towarzyszyć jej i Rai na starych zasadach. A przecież one były dobre, pomagali sobie, zaprzyjaźnili się, ale każde mogło odejść w swoją stronę w dowolnej chwili. Mieliby się ze sobą związać? Musiałaby przestać być niezależna. Musiałaby nauczyć się dzielić z kimś swój świat, a bardzo się tego bała. Dawno temu zadecydowała, że tak chce żyć, a po odejściu od rycerzy tylko utwierdziła się w tym przekonaniu. I teraz miała to wszystko zmienić? Gdyby tylko wiedziała, czy na pewno tego chce... ale nie wiedziała, nie wiedziała jak chce żeby zakończyło się to co zaczęli...
- Nie - szepnęła, odsuwając nagle swoje usta od jego - to bez sensu - wymamrotała niewyraźnie. Nie wyciągnęła ręki spod jego karku, nie odepchnęła się, nadal trwała w takie pozycji jak wcześniej, ale jej usta znalazły się w kilkucentymetrowej odległości od jego, by mogła mówić. Zamknęła oczy, które do tej pory, mimo ciemności panującej w izbie, miała otwarte.
- Nie chcę niczego zmieniać... niech zostanie tak jak jest - wydusiła z siebie zrezygnowana.
- Gerald, to nie ma sensu... - powtórzyła się, a jej głos brzmiał tak, jakby zupełnie się załamała.
- Jutro nadejdzie, prędzej czy później. I co wtedy? Będziemy udawać, że nic się nie stało? Czy wręcz odwrotnie, wszystko się zmieni? Nie mogę sobie tego wyobrazić... nie chcę tego robić. Po co... - brzmiała tak jakby zaraz miała się rozpłakać. Poczuła, że spływają na nią wszystkie słabości, jakie tuszowała każdego dnia. Jakby ogarnęła ją niemoc, której nie potrafiła przezwyciężyć. Tak bardzo bała się tego co będzie, że przestała wiedzieć czego chce. Ona, twarda niczym skała demonica, która zawsze wiedziała co zrobić i dokąd się udać by przetrwać. Tym razem po prostu nie wiedziała.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Jej słowa uderzyły mocno w Geralda. Kowal myślał prosto, nie było sensu komplikować tego do czego to prowadziło. Między nimi był dziwny układ. Villemo czasami go odpychała, czasami wyraźnie oczekiwała bliskości. Od początku balansował po równoważni, ważąc na słowa i czyny. Teraz zaś zrobiło się dziwnie. Przed chwilą jeszcze darzyli się pocałunkami, teraz kobieta nagle sama siebie pytała po co to jej. Patrzył na nią i próbował zrozumieć skomplikowaną sytuację, w jakiej się znaleźli.
- Bo jesteśmy sobie bliscy - powiedział niepewnie. Nie żeby się wahał, wiedział czego chce, co myśli, co czuje. Ale teraz powoli wątpił czy ona ona też tak sądzi.
- Bo obydwoje marzymy o spokojnym miejscu na ziemi, domu, opiece nad Raią. Bo patrzymy w tę samą stronę... powodów jest wiele. I tak masz rację, zmieni się, bo w części już to się zmieniło.
Objął ją ramieniem, gładząc dłonią po włosach.
- Zmieniło się kiedy postanowiłem zostać, kiedy zaopiekowałem się małą, kiedy mi zaufałaś. Zrób to jeszcze raz, pozwól się sobą zaopiekować i zająć. Pozwól mi przejąć choć na chwilę twoje brzemię.
- Po za tym, może mnie nazwiesz głupkiem, ale bo jest na tym świecie chociaż trochę dobra, czułości wobec innych. I warto o to walczyć, do końca.
Jego obydwie dłonie delikatnie oparły się o jej policzki. Nie widział jej, ale czuł ciepło jej skóry.
- Czasami warto zapomnieć o logice, o powodach, ale poczuć w sercu czego chcemy i poddać się temu. Uszanuję twoją dowolną decyzję, ale wiec że ja widzę w tym sens i bezpieczną przyszłość dla ciebie, mnie i Rai.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Była skołowana. Ostatnim razem, gdy poddała się emocją nic dobrego z tego nie wynikło. Dlatego teraz zupełnie nie wiedziała co powinna robić. Powielała stary schemat, który koniec końców był dla niej bardzo zły. Dla niej i dla Rai. Przez chwile leżała i milczała, czując na policzkach szorstką skórę dłoni kowala. I co teraz? Pytała siebie w myślach. Po długim milczeniu chwyciła Geralda za ręce i odsunęła je od swojej twarzy. Milcząc zaczęła wiercić się na łóżku.

Kowal nie miał pojęcia co robi czarnowłosa. Ona zaś po omacku próbowała odnaleźć na małym stoliczku, stojącym obok łóżka, świece. Poprzednia się wypaliła, ale Vi pamiętała, że niedaleko leżała druga. Chwilę trwało nim ja odnalazła. W tym czasie nie powiedziała ani słowa. W końcu jednak mrok rozświetlił mały płomyczek nowej świecy.
Czarnowłosa odwróciła się twarzą w stronę mężczyzny. Leżał na boku i patrzył na nią zdziwionym wzrokiem, jakby pytał ją co teraz robi, co zamierza. Tymczasem Villemo wsunęła się z powrotem pod puchową pierzynę, usiadła jednak, opierając się plecami o wezgłowie drewnianego łoża , podciągając kolana.

- Pewnie masz rację - odezwała się w końcu. Mówiła cicho, tak by nie obudzić Rai, a jej głos był wyraźnie smutny.
- Zaczęło się od tego, że przyjechaliśmy do miasta... - zanosiło się na długa opowieść, która chyba miała wyjaśnić Geraldowi zachowanie demonicy - zatrzymaliśmy się w bardzo dobrej gospodzie, z rodzaju tych, w których zatrzymują się najbogatsi goście. Mieliśmy pokoje obok siebie, połączone jednym balkonem. Mieliśmy pobyć w mieście kilka dni, on miał załatwić swoje sprawy, ja swoje, a potem każde z nas miało pójść w inną stronę.

- Zaprosił mnie na wieczerzę. Zupełnie nie rozumiem teraz samej siebie, ale... wystroiłam się tamtego wieczoru, jak na spotkanie z księciem - skrzywiła się i pokręciła głową jakby karcąc samą siebie - było bardzo miło, ale na koniec pożegnał się i odszedł. Poczułam się załamana. Sądziłam, że jednak ze mną zostanie, że coś nas mimo wszystko połączyło - westchnęła.
- Wróciłam do swojej izby, ale nie mogłam spać. I wtedy jedna ze służących przyniosła mi list. Napisał, że nie chce mnie zostawiać, że gdyby mógł zostałby... Pomyślałam, że nie czas szukać wymówek, że najlepiej jest posłuchać głosu serca. Pobiegłam do jego pokoju i kiedy otworzył po prostu go pocałowałam... - zamilkła na moment.
- Reszty możesz się domyślić - dopowiedziała gorzko.
- Na koniec powiedziałam mu, że go kocham, a on nie odpowiedział. Mimo to sądziłam, że zrobiłam dobrze. Ale sam widziałeś w wiosce, w jakiej sytuacji się znalazłam. Boję się, że znów popełnię błąd, że dam się ponieść emocjom, a to skończy się krzywdą dla nas wszystkich.

- Nie kochasz mnie... A ja nie wiem czy kiedykolwiek takie słowa przejdą mi przez gardło. Nie chcę znów dać się zwieść temu co podpowiada mi serce. Z jednej strony ufam Ci na tyle by zostawiać Ci Raię pod opieką, by z Tobą podróżować, by pozwalać sobie na ulgę. Z drugiej boję się, że kiedy jutro się obudzimy wszystko będzie jeszcze bardziej skomplikowane niż jest teraz.
- Nawet nie wiem czy umiem żyć z kimś - odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała mu głęboko w oczy - nie wiem, po prostu.
- Nie wiem czy się nadaję, nie wiem czy umiem kochać. Nie wiem czy potrafię się przełamać. Chcę jasnych sytuacji, ale na razie nie potrafię nawet samej sobie powiedzieć prosto i jasno, że jest tak a nie inaczej i czegoś chcę, lub nie.
- Przepraszam Gerald za to co powiem, ale... Nie wiem jak żyje się w małych wioskach. Może dla Ciebie dziewka w łożu to chleb powszedni, ale nie dla mnie. Wybacz... - nie chciała go uradzić, ale musiał zrozumieć do czego zmierza.

- Mam prawie trzysta lat i przez całe swoje długie życie byłam tylko z mężem, a po jego śmierci z rycerzem. Z nikim więcej. Dlatego boję się popełnić błąd. Zwłaszcza, że już kiedyś go popełniłam. Mężczyźni w moim życiu nie byli wszechobecni, choć jestem demonicą i ludzie uważają mnie na uwodzicielkę, mylą z Pokusą. I nie chodzi tu o to, że boję się o swoją opinię, że widzę w tym coś złego. Nie. Boję się tylko tego co będzie potem.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Gerald słuchał jej słów i już sam nie wiedział co powiedzieć. Część jego rozumiała czego boi się demonica, z drugiej czuł dziwny smutek.
Przyglądał się jej chwilę, kiedy zapaliła już świeczkę w końcu sam usiadł na łóżku. Napięcie całej tej sytuacji opadło, zrobiła się teraz raczej gęsta i smutna atmosfera.
- Jutro bez względu na co podejmiemy dziś, też wiele rzeczy się zmieni. Bo każda, nawet drobna decyzja zmienia nieco relację, zmienia nas i nasze życia. Ja nie mówię, że przestanę ci ufać, czy zmienię zdanie co do wędrówki z Wami. Nie, nie zmienię. Postanowiłem to i już. Chcę ci tylko uświadomić, że nie zawsze musimy się bać zmian w naszym życiu, czasami są one po prostu konieczne.

- Mówisz że nie wiesz czy umiesz kochać, a myślisz że ja wiem? Nie wiem do końca do dziś co dokładnie to znaczy. Czy można to mierzyć w ilości pocałunków, obiadów jakie kobieta robi mężczyźnie, kłótni o byle co? Wiem tyle, że to trudne i nieuchwytne uczycie. Samo się pojawia i samo ciągnie ludzi do siebie. U nas w wiosce była córka młynarza, którą jej ojciec wydał za handlarza płótnami. Byłą piękną kobietą, dobrą i uczynną, ale zakochaną w kimś innym. Więc w swoim małżeństwie upatrywała się tylko krzywd i nieszczęść. Ale przyszedł czas ślubu, potem pierwsza zima i kolejne... i wiesz co okazało się że jest szczęśliwa. Bo handlarz dbał o nią, opiekował się, zbudował dla niej osobną izbę by mogła haftować co bardzo kochała. I po prostu pewnego dnia, kiedy się tego nie spodziewała, zakochała się w nim. Zatem moim zdaniem miłości nie można przyśpieszyć, ani nikogo do tego zmusić, ale... jest ona możliwa nawet tam gdzie jej nie potrafimy dostrzec.

- Wydawało mi się, że się zakochałem tylko raz - Gerald posmutniał - ale ona była zapatrzona w zupełnie inna stronę. I choć bardzo się starałem, nie potrafiła dostrzec mnie. Zwodziła mnie, wzięła to co chciała, bawiła się tym moimi uczuciami, a potem... potem zniknęła. Ja wiem, nie jestem wielkim księciem, królem, ani rycerzem. Jestem zwykłym kowalem, który całe swoje życie brudzi się w węglu, kuje metal i spędza czas w zadymionej kuźni. Ale czy to właśnie nasz zawód określa jacy jesteśmy? Myślę, że raczej to jacy jesteśmy w sercu, czy potrafimy dostrzec krzywdę drugiej osoby, czy mamy dość odwagi by jej pomóc. Nieszczęśliwie, dla niej to nie miało znaczenia. Wyszła za syna kupca, wyjechała z wioski i szczerze mówiąc mam nadzieję, że żyję się jej dobrze. Bardzo długo walczyłem z tym co do niej czułem, ale w pewnym momencie to zniknęło i poczułem się znów wolny. - uniósł delikatnie wzrok na nią. Miał poważną, smutną i zatroskaną twarz.

- A co do kobiet w łożu - zmarszczył brwi - źle mnie oceniasz, nie zaprzeczam miałem powodzenie w mojej wiosce, miałem kilka kobiet. Między innymi tą o, której przed chwilą powiedziałem. Ale to nie tak, że brałem je kiedy zechciałem i zupełnie nie nic dla mnie nie znaczyło. Nie jestem byle jakim łajdakiem, który kobiety szanuje tylko jak kolejny tani kufel piwa. I teraz też tak nie jest, nie myśl że to dla mnie nic nie znaczy, że ty Vill nic nie znaczysz.
Gerald spojrzał znów w oczy Villemo, miała rację, nie kochał ją, ale była dla niego z jakiegoś powodu bardzo ważna.
- Razem z Raia jesteście najbliższymi mi osobami na tym świecie, moją jedyną rodziną. Nie oczekuję, że też to odwzajemnisz. Może po prostu potrzebujesz czas żeby poczuć się bezpiecznie? Żebyś już się nie bała o to co będzie potem? Bo tego chciałbym uniknąć, jakoś ten strach uciszyć.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

- Nigdy nie myślałam o Tobie w ten sposób i przepraszam, jeśli Cie uraziłam - powiedziała skruszona.
- Właściwie sama nie wiem jak to ze mną jest. Wszystko się we mnie miesza. Jakby było mnie kilka, jakby każda Villemo chciała czegoś innego. Jakby jedna chciała być wiecznie wolnym duchem, druga zostać z Tobą, trzecia uciec i po prostu zniknąć, a czwarta jeszcze coś innego.
- Wolałabym, żeby ktoś zadecydował za mnie - nagle zamilkła na chwilę, bo dotarło do niej co powiedziała.
- Ty to zrób - rzekła zupełnie niespodziewanie, ale pewnie - zadecyduj za mnie. Skoro ja nie potrafię, ty podejmij decyzje co dalej.
- I nie, nie pytaj czy jestem tego pewna. Jestem - odpowiedziała od razu.
- Zrób to, zdecyduj za mnie - powtórzyła.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

- Jesteś pew... - chciał zapytać, kiedy nagle padły słowa kobiety. Spojrzał na nią dosyć zaskoczony całym obrotem sprawy. Miał dwie możliwości i teraz stało się jasne, że sam musi zdecydować która wybrać. Chwilę się zastanawiał nad tym co zrobić. Potem powoli przysunął się bliżej kobiety. Pocałował ją delikatnie w usta, namiętnie i czule. Pozwolił sobie i jej nacieszyć się pocałunkiem. Objął ją ramieniem, przyciągając do siebie. Gerald nigdy wcześniej nie wyobrażał sobie, że przyjdzie właśnie taki dzień jak dziś. Usta czarnowłosej były ciepłe i miękkie, zaś pocałunek wyjątkowy. Oderwał w końcu usta od jej warg, nie odsuwając się jednak od jej twarzy. Słyszał jak własne serce uderza mocno, a krew buzuje w żyłach.
- Chciałbym ci coś dać - powiedział z czułym uśmiechem. Cofnął się tylko na tyle, by chwycić wiszący na szyi rzemień z wykutą w metalu niewielką podkową. Przełożył go przez głowę i podał demonicy.
- Noś go ze sobą, żebyś nigdy nie zwątpiła w moje słowa. Razem z Raią jesteście moją rodziną i to się nie zmieni. Zrobię kiedyś taką samą podkowę dla małej - obiecał.
Po tych słowach, znów się przysunął by złożyć kolejny pocałunek na ustach kobiety. Prawą dłoń przesunął po nodze czarnowłosej, podsuwając do góry jej ubranie. Jednocześnie jego lewa ręka przytrzymywała Vi za plecy. Przesunął się niżej na łożu, ściągając także Villemo. Mógł podjąć inną decyzję, ale tego nie zrobił. Chciał dać jej coś wyjątkowego, czułego, by faktycznie choć na chwilę zapomniała o całym świecie.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Vi w końcu uznała, że dalsze rozprawianie nie ma sensu. Musiała przestać się zastanawiać i rozmyślać, w tej chwili to tylko pogłębiało by jej wątpliwości. Może kowal miał rację, może czas było posłuchać głosu serca. Przecież sama tego chciała, sama mu to zaproponowała. Przecież chciała zapomnieć. Chociaż na chwilę...

Pozwoliła mu się pocałować. Był bardzo subtelny, choć Villemo potraktowała go przed chwilą nie tak jak powinna. Musiała przyznać, że kowal miał niezwykłą cierpliwość i był dla niej bardzo wyrozumiały. Jaki inny mężczyzna miałby tyle cierpliwości, dla raz zimnej, raz przyjacielskiej, a raz zupełnie niezdecydowanej Villemo.

Pocałunek był czuły i przyjemny. Vi postanowiła uwolnić się z kajdan własnego strachu i nie myśleć w tej chwili nad tym co będzie jutro. Z wdzięcznością przyjęła obejmujące ją ramie Geralda. Poczuła się nawet na tyle bezpiecznie, by przymknąć oczy. Kiedy jednak odsunął się od niej otwarła je i spojrzała na to co robi.

Uśmiechnęła się widząc podarunek. To nie był wielki klejnot, wart setki ruenów, ale dla Vi znaczył znacznie więcej niż ogromny majątek, dla kowala z pewnością także. Z radością przyjęła prezent. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć. Założyła sobie rzemień na szyję, a kiedy podniosła wzrok na mężczyznę, chcąc podziękować, on zamknął jej usta kolejnym pocałunkiem. Uśmiechnęła się do siebie w myślach. Tak było lepiej. Dość już było słów.

Kiedy dotknął jej nogi i przesunął dłonią ku górze, podnosząc jednocześnie jej nocną koszulę, poczuła przyjemny dreszcz na plecach. Spodobało jej się, że nie bawi się z nią w kotka i myszkę. Objęła go jedną ręką za kark, a drugą oparła o jego klatkę piersiową. W zasadzie szybko doszła do wniosku, że przyjemnie jest czuć przy sobie kogoś bliskiego, komu się ufa. I chodziło tu o bliskość fizyczną, o ciepło jego ciała, o jego bezpieczne ramiona i czułe pocałunki.

Gdy ściągnął ją w dół, znalazła się pod nim. Leżała teraz na plecach, patrząc w oczy jasnowłosemu mężczyźnie. Miał ładny, piwny odcień tęczówek. Wcześniej tego nie zauważyła, ale teraz jego oczy lśniły złotym blaskiem. Położyła mu obie dłonie na policzkach, gładząc kciukami jego skórę. Był młody, jego twarzy nie zdobiły jeszcze zmarszczki. Jego krótki, kilkudniowy zarost delikatnie drapał jej dłonie. Miał łagodny wyraz twarzy, nie było w nim nic z mężczyzn których znała do tej pory. Przesunęła dłonie ku górze zaczesując jego jasne włosy na tył głowy, a potem splotła je na jego karku, przyciągając go tym samym lekko w swoją stronę, by ją pocałował.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Oczy Villemo bardzo podobały się kowalowi, miały piękną barwę, ale to ich niebezpieczny blask przypadł mu najbardziej do gustu. Błysk w jej oczach zmieniał się wraz z emocjami, raz przybierał charakter groźnej pantery przyczajonej do ataku, innym zaś razem delikatnej niewiasty. Kowal świetnie wiedział, że takie kobiety spotyka się bardzo rzadko. I za każdym razem są prawdziwym skarbem. Pozwolił jej dotknąć swojej twarzy, policzków, a potem przysunąć dłonie na swój kark. Kiedy delikatnie ściągnęła go w dół, oddał jej kolejny pocałunek. Tym razem dłuższy niż poprzednie, bardziej ognisty, choć wciąż czuły. Jedna jego dłoń nadal spoczywała na jej plecach, choć wyżej. Drugą podciągnął jej suknię jeszcze wyżej niż przed chwilą. Na moment przerwał pocałunki by ściągnąć przez głowę jej koszulę.

Pocałunkami zszedł nieco niżej, na jej szyję i biust. W blasku świec jej skóra nabierała wyjątkowego, złotego koloru. Namiętnie pieścił ustami jej ciało, dłońmi drażnił jej skórę na plecach, potem na pośladkach i nogach. I choć nie zamierzał spędzać zbyt długiego czasu na pocałunkach i pieszczotach, był niezwykle staranny w tym co robił. Chciał poznać dotykiem i smakiem dokładnie jej ciało. W miejscach gdzie widział, że reaguje żywiej zatrzymywał dłoń lub usta by przedłużyć jej chwilę przyjemności.

W końcu kiedy obydwoje byli już gotowi, zrzucił również z siebie nocną szatę. Jego dłoń zsunęła się po boku czarnowłosej, potem po biodrze, udzie aż do kolana. Zarzucił sobie jej nogę na biodro. Pocałował ją mocno w usta by uciszyć jej jęki. Przycisnął ja do siebie mocno, choć z wyczuciem, by nie zrobić jej krzywdy.
Zablokowany

Wróć do „Elfidrania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości