Elfidrania[Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?

Miasto zamieszkiwane głównie przez elfy, jednak spotkać tu możesz też inne istoty takie jak wygnane Driady, a także małe chochliki poszukujące przygód. Elfy mieszkające w Elfidrani są niezwykle przyjaznymi istotami, dlatego schronienie w możne znaleźć tu każdy, a zwłaszcza Naturianie i istoty im pokrewne, ze względu na miłość elfów do wszystkiego co wolne.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Vi nie czuła się biedactwem. Nigdy nim nie była i nie wiedziała nawet jak to jest, kiedy ktoś zajmuje się Toba. Czarnowłosa zawsze radziła sobie sama. Czy ją bolało? Tak, ale nie widziała powodu by narzekać. Nie pierwszy, nie ostatni raz. Bywało znacznie gorzej. Pamiętała jeszcze jak zatruta strzała rozcięła jej nogę, jak wiła się w konwulsjach jeszcze w obozie rycerstwa. Jak trzeba było rozciąć jej skórę, bez żadnych ziół znieczulających. To był ból. W porównaniu do tamtej sytuacji, teraz nie bolało jej wcale.

- Nic mi nie jest Gerald - odezwała się w końcu.
- Naprawdę nic mi nie jest - próbowała go przekonać.
- Prawie mnie nie boli - i była to po części prawda, zielony olej z ziół i mięty bardzo dobrze znieczulał takie obicia. Z resztą to były tylko siniaki.
- Bardziej martwi mnie to, co to wszystko zwiastuje - przyznała. Nie chciała dać się przenieść na łoże. Nie była umierająca, lecz nim zdążyła zaprotestować Gerlad już miał ręce pod jej pośladkami i niósł ją do łóżka. Trudno jej było przyznać samej przed sobą, że to nawet miłe, kiedy ktoś się tobą opiekuje, z własnej, niczym nie przymuszonej woli.

- To nie powinno tak wyglądać - Vi wstała powoli i zawinęła się w prześcieradło, w końcu cały czas miała nagie plecy i pośladki.
- Jestem demonem. Takie siniaki powinni zniknąć w kilka godzin, a nie rozlewać się po całym ciele. Ten ból głowy... to też nie jest normalne. Coś się dzieje i zaczynam poważnie się tego bać...

Przeszła przez pokój zawinięta w białe, płócienne prześcieradło i kucnęła przy swoich rzeczach. Pierwsze co zrobiła to zajrzała pod ubrania by sprawdzić czy jej miecz ciągle tam jest. Był. Musiała się upewnić, miała złe przeczucia. Potem chwyciła zwykłą, szarą, znacznie jej za długą tunikę i wciągnęła na siebie, zrzucając na podłogę prześcieradło. Podniosła je jednak. Złożyła na pół i przerzuciła przez drewniany parawan. Chciała pójść do łóżka, ale w pół drogi zatrzymał ją kowal. Stanął na przeciw niej i chwycił ją za ramiona spoglądając jej w oczy.
- Nic mi nie będzie - rzekła nim zdążył powiedzieć cokolwiek.
- Obiecuje. Nic mi nie będzie - powtórzyła, miała głowę zadartą do góry by patrzeć kowalowi na twarz.
- Wykąp się proszę i już o tym nie myśl - poprosiła.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

- Ale Vi.. - chciał coś powiedzieć ale przerwał w pół zdania. Stał na przeciw niej wpatrując się w jej oczy, nieco schylony wszak była niższa od niego. Nie wiedział już co chciał powiedzieć, jego słowa w głowie rozmyły się pod jej spojrzeniem. W końcu dotknął delikatnie jej policzka dłonią, łagodnie gładząc kciukiem skórę.

- Niech będzie, ale połóż się już. Też już nie myśl o całym dzisiejszym dniu, o tym dziwnym jegomościu.... nie myśl o niczym. Wypocznij - schylił się jeszcze bardziej by złożyć na czubku jej głowy pocałunek.

Potem puścił ją, pozwalając iść już wolno. Sam, przeszedł zza drewniany parawan. Rozebrał się z długiej koszuli oraz spodni i bielizny. Wszedł do ciepłej wody, opierając się o brzeg bali i zamykając oczy. Mimo zmęczenia, w jego głowie było wiele myśli. Zastanawiał się co będzie kiedyś, za jakiś czas. Był pewien że niedługo uwolnią się od prześladowców, będą wolni. Ale właśnie tego bał się najbardziej. Dopóki uciekali potrzebowała go, pomagali sobie, we dwoje opiekowali się małą Raią. Co jednak stanie się, kiedy będą już wolni? To pytanie bolało go najbardziej. Gerald lękał się, że kiedyś zakocha się w demonicy, zbyt mocno by odejść i właśnie to go zniszczy. Przecież nie mógł być partią dla kogoś takiego. Był nikim, zwykłym kowalem. Być może w swojej wiosce był ważny i cieniony. Ale tutaj, w świecie był ziarenkiem piasku na drodze. Tak bardzo bał się tego uczucia i jednocześnie czuł że każdy kolejny dzień wiąże ich ze sobą coraz mocniej.

W końcu obmył się i ubrał w długą koszulę robiącą za jego ubiór nocny. Przeszedł cicho przez pokój do łóżka. Położył się po swojej stronie łoża podkładając ręce pod głowę. Wpatrywał się tak w sufit, zastanawiając się co będzie jutro. Nie mógł jakoś zasnąć, więc po prostu myślał.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Villemo nie miała pojęcia co chciał jej rzec kowal. Nie zapytała jednak. Poczuła się wystarczająco zdziwiona gdy pogładził ją po policzku. Co chciał przez to powiedzieć? Demonica była zaskoczona nie tylko tym co zrobił, ale tym co poczuła. Jakby... ukłucie gdzieś w środku. Czyżby nie była taka zimna jej się wydawało? I czym było to uczucie wewnątrz niej?
Gdy Gerald odszedł szybko otrząsnęła się z zamyślenia. Przed snem zajrzała jeszcze do Rai. Mała spała w najlepsze, z rączkami wyciągniętymi w górę. Miała lekko rozchylone usteczka, przez co wyglądała nad wyraz słodko. Villemo zrobiło się ciepło na sercu, jak za każdym razem gdy widziała śpiącą córkę. Naprawdę nie potrafiła wyrazić jak bardzo ją kocha. Może nie umiała bawić się z nią tak wesoło jak Gerald, ale oddałby z nią swoje życie po stokroć. Pogładziła dziewczynkę po czarnych loczkach.
- Śpij słoneczko, śpij - szepnęła, po czym odsunęła się od niej i usiadła na łóżku wzdychając cicho. Kątem oka spojrzała na Geralda siedzącego w kąpieli. Nie przestawił drewnianego parawanu. Czarnowłosa nie miała pojęcia dlaczego, ale nie chciała o tym myśleć. Żeby nie wpatrywać się w niego po prostu wsunęła się pod grubą, puchata pierzynę, kładąc się na wznak i wpatrując w sufit.
Wiedziała, że nie zaśnie. Zupełnie nie chciało się jej spać. Leżała rozmyślając o tym co było i będzie. Bała się, że ból głowy i siniaki są tylko początkiem czegoś dużo bardziej złego. Nie wiedziała jeszcze czego, ale przeczucia zwykle jej nie myliły.

Czarnowłosa długo leżała wpatrując się w drewniane deski sufitu. W pomieszczeniu roznosił się przyjemny zapach ziołowego olejku, który kowal wysmarował w jej plecy. Była to mieszanina mięty i kilku innych ziół, które działały na obicia. Oprócz tego zapalone świecie roztaczały po izbie zapach palonego wosku. Pościel pod którą była schowana Vi, również pachniała. Demonicy ten zapach przywodził na myśl ciepły, letni dzień. Świeże powietrze, kwitnące na łąkach trawy, zapach lasu. Na krótką chwilę demonica zapomniała o problemach...

Kolejny raz tego dnia, z letargu wybudził ją kowal. Zobaczyła jak gramoli się do łoża i wsuwa pod pierzynę. Przez chwilę kobieta nic nie mówiła, nie chciała mu przeszkadzać, a on myślał chyba, że śpi. Minęła dłuższa chwila, nim Villemo odważyła się odezwać.
- Gerald... śpisz? - zapytała szeptem, by nie obudzić go, w razie gdyby jednak spał.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Gerald przymknął oczy, ale mimo zmęczenia jego powiek, nie mógł zasnąć. Patrzył więc bezwolnie w sufit, nie wiedząc na czym skupić myśli. Znów pojawiła się taka niepewność, co zrobi jak nagle zniknie Villemo wraz z Raią. Zupełnie nie wiedział, co wtedy będzie. Wpatrywał się więc w sufit, nie wiedząc już jakie zwierzaki liczyć by w końcu zasnąć. Po chwili wsłuchiwał się w lekki oddech Ra,, Wtedy właśnie usłyszał głos Villemo. Musiała jednak nie spać, co dość mocno go zaskoczyło.
- Co? - zapytał obracając się na bok twarzą do kobiety - nie, nie śpię.
- Ty też nie możesz spać? - zaptał zaskoczony. Dłonią delikatnie dotknął kosmyki włosów i odsunął za ucho. Teraz patrzyli i na siebie nawzajem.
- Coś cię gryzie? - zapytał, chociaż znał odpowiedz - myślałaś kiedyś nad własnym domem?
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Vi też przewróciła się na bok i teraz faktycznie oboje leżeli zwróceni twarzami do siebie. Na małym stoliku obok łóżka ciągle paliła się nieduża świeca, choć z chwili na chwilę jej płomyczek był co raz mniejszy i było oczywistym, że zaraz się dopali. Na razie jednak jej blask sprawiał, że czarnowłosa i kowal doskonale widzieli swoje twarze.
- Zawsze coś mnie gryzie - rzekła cicho - jakoś nie mogę pozbyć się myśli, że coś się stanie. Boję się - przyznała. Na szczęście Gerald szybko zmienił temat. Vi pomyślała, że tak będzie lepiej.
- Miałam kiedyś dom - odparła - jak Ty.
- Wiesz... kiedyś byłam arystokratką. Żyłam zupełnie inaczej niż teraz. Miałam do dyspozycji wielkie grono służby. Nie musiałam nic robić. Nie umiałam sobie poradzić z najmniejszym problemem. Dopiero później nauczyłam się, że takie życie wcale nie daje mi szczęścia. Ale naprawdę tak było. Służąca myła mnie, ubierała, czesała. Całe moje życie było zaplanowane od początku do końca. Każda godzina dnia miała swoje przeznaczenie. W jednej uczyłam się etykiety, w innej jazdy konnej, w kolejnej śpiewu. Były specjalne dni przeznaczone do nauki sztuk magicznych. Wszystko było idealnie zaplanowane.
- Nie mogłam nawet wybrać sobie ubrania, wszystko robili za mnie służący. I wiesz... kiedyś myślałam, że tak właśnie musi być.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

- To w sumie smutne - stwierdził Gerald - jak nie możesz o niczym decydować.
Jak dla niego brzmiało to strasznie. Takie życie kojarzyło mu się raczej z uwięzionym zwierzęciem w niewoli. Oczywiście uznał że nie powie jej tego, ale to właśnie myślał.
- Ale tak zupełnie o niczym nie decydowałaś? - zapytał jakby mając nadzieję że się myli.
- Nie wyobrażam sobie tak żyć. W sensie wiesz, pewne rzeczy wiadomo że są takie same, odbywają się cyklicznie..
- Ale jak sobie wyobrażałaś zawsze swój dom? Taki który można Tobie i Rei zbudować? Jak on wygląda...
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

- To w sumie smutne - stwierdził Gerald - jak nie możesz o niczym decydować. Wtedy nie jesteś wolnym człowiekiem.
Jak dla niego brzmiało to strasznie. Takie życie kojarzyło mu się raczej z uwięzionym zwierzęciem w niewoli. Oczywiście uznał że nie powie jej tego, ale to właśnie myślał.
- Ale tak zupełnie o niczym nie decydowałaś? - zapytał jakby mając nadzieję że się myli.
- Nie wyobrażam sobie tak żyć. W sensie wiesz, pewne rzeczy wiadomo że są takie same, odbywają się cyklicznie.. ale żeby o niczym nie decydować...
- Właściwie jak sobie wyobrażałaś zawsze swój dom? Taki który można Tobie i Rai zbudować? Jak on wygląda...
Gerald chciał dowiedzieć się jak ma wyglądać taka budowla. Przeszło mu przez myśl, że może umiałby zbudować dom od podstaw. Taki dom dla małej i demonicy.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

- Z Vesperem mieliśmy posiadłość. Zamek. Wielki, kamienny zamek. Ogromne komnaty, dywany, wielkie okna, przysłaniane ciężkimi kotarami. Srebrne świeczniki, porcelanową zastawę. Vesper był księciem, więc miał wszystko czego tylko chciał. A ja byłam przyzwyczajona do takiego życia. Miałam znacznie więcej swobody, znacznie więcej już potrafiłam. Choć większości rzeczy nauczyłam się na własną rękę. Już zanim go poznałam chciałam uciec z Otchłani. Ale pojawił się. Po ślubie zamieszkałam w jego dworze. Tam było jeszcze więcej służby, niż we dworze mojej matki. Stajenni, kucharze, nauczyciele, niańki, pokojówki, sprzątaczki. Nie musiałam robić zupełnie nic. Właściwie nie musiałam nawet myśleć. I taki był mój dom.
- Potem jak wiesz wszystko się zmieniło. Tutaj za dom miałam raz lepszą karczmę, raz gorszą, raz las, a czasem po prostu pustą równinę. Jakoś się przyzwyczaiłam. Nie było mi straszne spanie pod gołym niebem, czy w szałasie, który sama zrobiłam. Nauczyłam się przetrwania w różnych warunkach. Czasem spałam w jaskiniach, czasem na drzewach. Wszędzie gdzie się dało. Bardzo długo zupełnie nie myślałam o tym jak chciałabym by wyglądał mój dom. Kiedy odzyskałam Raię sądziłam, że zamieszkam w grotach rycerstwa, ale od początku czułam się tam jak więzień. Chciałam... - westchnęła.
- Chciałam żyć tutaj, nie gdzieś pod ziemią, bo czułam się tam jak w Otchłani. Ale nie o to pytałeś... - uśmiechnęła się przepraszająco.
- Chciałabym mieć dom gdzieś, gdzie było by bezpiecznie. Żeby miał mocne, kamienne fundamenty, takie, co by przez długie lata utrzymały go na ziemi. Mógłby mieć drewniane ściany, ale musiałyby być grube, żeby w środku zawsze było ciepło i przytulnie. Szklane, duże okna i rzeźbione w drewnie drzwi. Na dole byłaby duża izba z wielkim kominkiem. A na górze pokój dla Rai i dla mnie, z rzeźbionymi krokwiami. Chciałabym, żeby miał izbę gdzie mogłabym hodować i suszyć zioła. Albo ogród. Nie umiem hodować warzyw, ani kwiatów, ale może mogłabym się nauczyć. Chciałabym udawać, że nie jestem demonem. Tylko kimś zwyczajnym, kto po prostu życie wśród zwykłych ludzi.
Vi wiedziała, że jej pobratymcy mieli zupełnie inne zadnie odnośnie życia. Chcieli trwonić majątki, bawić się, urządzać bale, podróżować. Ale nie Vi. Vi chciała tylko ukryć się gdzieś i żyć jak człowiek, chociaż nim nie była. Chciała żeby Otchłań zapomniała o jej istnieniu. Chciała być kimś innym niż była.
- To takie proste - stwierdziła.
- A Ty? - odbiła jego pytanie.
- Chciałbyś mieć taki dom jak miałeś w swojej wiosce? - zapytała. Nim jednak to zrobiła odwróciła się na chwilę by spojrzeć na Raię. Czarnowłosa od czasu do czasu sprawdzała co dzieje się z córką. Była to siła przyzwyczajenia. Nie umiała leżeć spokojnie odwrócona do niej plecami. Kiedy znów zwróciła twarz w stronę kowala, kładąc ją na poduszce, odniosła wrażenie, że mężczyzna przysunął się w jej stronę, bo nagle ich twarze znalazły się bardzo blisko siebie.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Gerald słuchał jej słów i w jego głowie powoli szkicował się najpierw obraz zamku, potem obraz karczm, lasów, jaskiń. W końcu zobaczył przestronny ładny dom, podbity kamiennymi fundamentami, z szeregiem dużych okien i delikatnych rzeźbień. Dom otaczał rzadki ogród, z łatwie poukładanymi rzędami warzyw, drobnych kwiatów czy ziół. Niskie garbate jabłonie uginające się pod ciężarem owoców, winogrona wspinające się po jeden ze ścian domu. Węgiel biegający wesoło po podwórzu, łaciaty kot siedzący na płocie. Kowal już widział skromne, ale klimatycznie zrobione wnętrze domu, z wydzielonymi pomieszczeniami, otwartą kuchnią co by można było usiąść i porozmawiać. Za domem obowiązkowo stała mała kuźnia, konieczna w końcu kowalowi w swej pracy. Każde zwierzę, roślina, ozdoba wszystko miało tam swoje miejsce. Na na środku podwórka, biegająca wesoła Raia znacznie starsza, bawiąca się w otoczeniu gromadki innych dzieci.
- Tak... byłbym wstanie kiedyś zbudować taki dom - powiedział cicho w ciemność. Uśmiechnął się nawet pod nosem, widząc już cały plan.
- To będzie przepiękne miejsce, z takim małym ogródkiem z tyłu i rzędem kwiatów żebyś mogła sobie codzienne rano zbierać. I wielkimi słonecznikami.... - spojrzał żywo w stronę Villemo. Prawdopodobnie dlatego przesunął się niechcący bliżej kobiety. Teraz byli tak blisko siebie, prawie dotykali się nosami. Twarz kowala jak zawsze uśmiechała się radośnie. Nie miał dla niej złości czy pogardy, nie umiał mieć. Kiedy patrzył na Villemo było tam ciepło, radość i skromność. Bo taki właśnie od zawsze był Gerald.
- Ja? Tak, żeby to był taki wiejski dom, w jakim się wychowałem. Z miłymi sąsiadami dookoła. Ale wiesz myślę że Raii spodobałby się taki dom. Z ogrodem, lasem niedaleko, zagajnikiem żeby mogła się tam bawić, drobnymi zwierzętami. Na pewno byłaby szczęśliwa i ty też.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Wybiegasz w przyszłość, jakbyś chciał ją z nami związać na zawsze. Tylko, że żadne z nas może tej przyszłości nie dożyć...pomyślała gorzko Villemo. Nie zastanawiała się dlaczego Gerald tak mówi. Doskonale wiedziała dlaczego. Bała się jednak o tym rozmyślać, bała się przyznać sama przed sobą, a tym bardzie o to pytać. Bała się oczywistej odpowiedzi. To nie był dobry czas dla rozwijających się pąków, zima mogła najeść za szybko i zniszczyć kwiaty nim te w ogóle zdążą rozkwitnąć. Czarnowłosa zdążyła się już o tym przekonać. Jednak im dłużej tak leżeli, tym bardziej chciała zamknąć rozkwitający pąk pod kloszem, by nic nie mogło go zniszczyć.
Nie odpowiedziała na słowa kowala. Jej zielone kocie oczy przybrały mętny, smutny wyraz. Twarz spoważniała. A jeśli się przyjrzeć można było dostrzec, że jej usta są zaciśnięte, a całe oblicze jest po prostu smutne. W zielonych, matowych teraz oczach czarnowłosej nie kręciły się łzy, jednak wielkie czarne źrenice na szmaragdowych tęczówkach wyrażały tylko strach i ból, o to co będzie. Były takie chwile, że Vi zupełnie przestawała wierzyć w lepszą przyszłość. Nie miała pojęcia jak zdobyć dla siebie i Rai to czego obie pragnęły. Cały ten świat o którym mówiła, o którym mówił Gerald, był jedną wielką tajemnicą i niewiadomą. Jakby cała przyszłość stała za ogromną ściana mgły, której przebicie graniczyło z cudem. A przecież mgła jest taka lekka, taka krucha, można wyciągnąć dłoń i rozwiać ją w mgnieniu oka. Tylko, że tak szybko jak rozwiać, tak szybko mgła może nadejść znowu...
- Gerald... - długą chwilę uporczywego milczenia przerwał szept czarnowłosej - chcę Cię o coś prosić.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Cisza jaka zapadła była dziwna. Gerald marzył, bo właśnie dzięki temu wiedział co musi zrobić, co jest jego celem na końcu. A droga i czas jaki musiał do tego celu dążyć była już zupełnie inną bajką. Smutek jaki teraz bił od oczy Villemo był przykry, jakby jej wiara zniknęła już bardzo dawno. Zastanawiał się co powinien jej powiedzieć, jakie słowa by ją ostatecznie pocieszyły. I wtedy zgasła świeca, cały świat nagle zniknął. Twarz Villemo również zniknęła, nie wiedział już jaki ma wyraz. Otulił ją delikatnie ramieniem, jakby chciał ją chronić przed złym światem.
- Kiedyś tak właśnie będzie - powiedział cicho, przymykając oczy.
- Tak? Co mogę dla ciebie zrobić? - zapytał łagodnie. Czuł że może powinien marzyć i mieć nadzieję za nich dwoje skoro ona jej nie odnalazła w sobie.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Zgaśnięcie świecy zdawało się w tej chwili dla Villemo wybawieniem. To co chciała powiedzieć wcale nie było by łatwiejsze przy rozświetlającym mrok płomieniu, wręcz przeciwnie. Znów nastała chwila milczenia, tym razem znacznie krótsza niż poprzednia, jakby czarnowłosa zbierała myśli i układała je w słowa. Kiedy kowal ją objął nie odrzuciła jego ramienia, nie dała jednak znaku by było to dla niej miłe.
- Potrzebuje Cię - szepnęła. Mrok w izbie sprawił, że nie wiedziała dokładnie gdzie jest twarz jasnowłosego mężczyzny, ale czuła jego ciepły oddech bardzo blisko siebie, jakby miał usta tuż przy jej policzku.
- Kiedyś bałam się tylko o Raię i o siebie - ciągnęła.
- Teraz jesteś jeszcze Ty. Teraz boje się o nas wszystkich. Chciałabym, żeby ten strach na chwilę zniknął. Żeby odszedł chociaż na krótki moment. Chce się poczuć bezpieczna. Potrzebuje Cię. Potrzebuje żeby ktoś zabrał ten strach, choćby na chwilę. Potrzebuje zniknąć. Potrzebuje, żeby świat na chwilę zapomniał o moim istnieniu. Chcę żeby nie było ani przeszłości, ani przyszłości. Żeby nie było jutra, choćby przez jedno mrugnięcie. Pomóż mi...
- Jeśli się zgodzisz, ja oddam Ci całą siebie, a Ty w zamian dasz mi chwilę, w których nie będzie strachu. Tylko ja i ty. Jakby jutro miało nigdy nie nadejść. Decyzja należy do Ciebie.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Mężczyzna poruszył się delikatnie, słowa kobiety wciąż unosiły się w powietrzu. Słyszał ich dźwięk i zastanawiał się nad ich znaczeniem. Chwilę milczał, jej słowa można było zinterpretować w różny sposób. W końcu delikatnie odsunął palcami włosy Villemo do tyłu. W ciemności nie bardzo widział jej twarz, ale przecież nadal czuł jej bliskość.
- Z chęcią ci pomogę - powiedział powoli ale i łagodnie.
- Wezmę cały ten strach, zadbam o Ciebie, zadbam byś o wszystkim co złe zapomniała. Ale obawiam się, że musisz mnie naprowadzić, cóż mam uczynić? Co dokładnie masz na myśli?
- Chodzi o to, że cokolwiek zrobię nie chciałbym cię skrzywdzić - powiedział z nadzieją że zrozumie, że podpowie mu co ma robić. Jego dłoń przysunęła się ja jej policzek, głaszcząc czule skórę.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

- A sądzisz, że mógłbyś? - szepnęła.
- Sądzisz, że mógłbyś mnie skrzywdzić, w jakikolwiek sposób? - powtórzyła pytanie, choć i tak zamierzała zaraz sobie na nie odpowiedzieć.
- Gdybyś chciał, już dawno byś to zrobił. Albo po prostu byś odszedł, zanim jeszcze zdążyliśmy się poznać. Ale zostałeś, z jakiś powodów. Zostałeś ze mną, z Raią. Zaopiekowałeś się nami i mną, i moją córką. Zająłeś się Raią jakbyś znał ją od zawsze. Mogłabym podejrzewać, że robisz to dla kogoś, że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo, po to żeby nas wydać. Tylko, że jeśli by tak było, już dawno byś to zrobił i zniknął.
- Nie możesz mnie skrzywdzić, w żaden sposób. Jestem tego pewna. Nie byłoby mnie tutaj gdybym nie była. Nigdy bym Ci nie zaufała, gdybym zobaczyła, albo poczuła, że możesz skrzywdzić którąś z nas. I nie mówię tu o krzywdach fizycznych, ale o wszystkich. Myślisz, że się nie boję, że jednak odejdziesz? Raia Cię kocha, niedługo staniesz się dla niej ojcem. Pokochała Cię od pierwszego dnia. Ja Ci ufam i jesteś pierwszą osobą od wielu lat, której mogę to powiedzieć. Ostatnio powiedziałam to mężowi. I tak, kochałam, rycerza - znów celowo nie powiedział jego imienia - ale do dziś nie wiem czy mu ufałam. Nie wiem nawet czy on mnie kochał, a już na pewno nie kochał Rai. Z Tobą jest inaczej.
- Wiem co mówiłam, że nie widzę Cię w naszej przyszłości, że ja i Raia zostaniemy same, a każde z nas pójdzie w swoją stronę. Ale nie mówiłam tego dlatego, że chcę by tak było. Ja i ona zawsze będziemy ciężarem, zawsze będziemy inne, zawsze przez nas może Ci się stać coś złego. A nie chcę tego. Nie chcę by stała Ci się krzywda, przeze mnie, tak jak w Twojej wiosce. Tak naprawdę, w sercu, które wbrew pozorom mam, chce żebyś z nami został. Na zawsze. Tylko, że to czego chcę nie uchroni Cię przed tym kim jestem, nie uchroni Cię przed krzywdami, jakie mogą Ci się stać.
- Dlatego chcę by w tej chwili było inaczej, ale żeby nadchodzące jutro nie mogło Cię skrzywdzić, przeze mnie.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Gerald słuchał, delikatnie gładząc jej policzek. Na jego ustach wciąż tańczył delikatny uśmiech, wiedział jednak, że jego rozmówczyni nie jest w stanie go zobaczyć. Jej skóra była niezwykle gładka i ciepła, jakby dotykał delikatnego, jedwabnego szala, który powiewa na wietrze w ciepłych promieniach słońca. Jego dłonie zaś były szorstkie i zniszczone od lat pracy w kuźni.
- Istotnie nigdy was nie skrzywdzę, nie umiałbym - powiedział powoli.
- Nie tylko ty masz serce, ja też je posiadam i w nim Ty wraz z Raią jesteście moją rodziną. Najbliższymi mi ludźmi na tej ziemi. Nie mam już nikogo po za wami, nie mam celu, ani domu. Bo wszystko co posiadam jest związane z wami. Pójdę za Tobą na koniec świata, w najstraszniejsze ciemności i Otchłań. Nie ugnę się przed niczym, by odszukać dla nas miejsca na dom. Gdybym tylko musiał, oddam życie za wasze bezpieczeństwo.
- A nawet gdyby los rzucił mnie gdzieś daleko, to uwierz mi - chwycił jej dłoń w swoją. Uniósł do ust, by móc pocałować jej wnętrze.
- Znajdę was gdziekolwiek byście nie były, odszukam. Wiem co niesie za sobą bycie z wami, podróż i jedną wielką niewiadomą. Chcę jednak byś wiedziała, że nie chcę niczego innego od losu, niż Ciebie i Rai.
Przysunął się jeszcze bliżej, chwytając jej twarz w dłonie. Po czym złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Nie był pewien czy właśnie tego oczekuję Villemo, ale uznał że czas podjąć jakieś działania.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Gerald brzmiał abstrakcyjnie mówiąc to wszystko, był przecież tylko człowiekiem, nie miał tego co miała Villemo. Nie miał magii, nie potrafiłby obronić ich przed magami zakonu, czy strażnikami Otchłani. Jednak nie o to chodziło i nie to się liczyło. Liczyło się tylko to, że chciał i choć był tylko człowiekiem, był pewien, że mógłby je obronić. A Vi wiedziała, że by to zrobił, nawet jeśli miałby zginąć. I to chyba było najważniejsze. Gerald miał odwagę jakiej nie powstydziłaby się największy, najlepszy rycerz. Miał jej więcej niż ktokolwiek kogo demonica znała. To było tak zaskakujące, że prosty kowal z małej wioski miał więcej honoru i odwagi niż większość rycerzy w złotych zbrojach, na wielkich rumakach. Przy najpotężniejszym czarodzieju Vi nie mogłaby czuć się bezpiecznie. Kowal był dla niej większym oparciem niż potrafiła to przyznać.
Vi wsunęła jedną rękę pod bok jego szyi Geralda, a drugą mocno objęła go za plecy przysuwając się najbliżej jak było można. Oddała jego pocałunek. Tak, oczywiście, że tego oczekiwała. Przylgnęła do mężczyzny całym ciałem, przytulając się mocno. I mimo tego pocałunku, to objęcie nie miało nic wspólnego z pożądaniem. Czarnowłosa potrzebowała prostych, nieskomplikowanych ludzkich uczuć i objęcia kogoś, przy kim mogłaby naprawdę czuć się bezpiecznie. Nie miała już siły sama martwić się o wszystko, nie miała siły sama się bać. Musiała podzielić się z kimś bólem. Przylgnęła do kowala tak mocno, jakby nie zamierzała go już nigdy puszczać. Gdyby potrafiła pewnie modliłaby se teraz do Bogów, żeby już nigdy ich nie zostawił. On, prosty, zwykły człowiek. Jego ciało było ciepłe, ramiona bezpieczne. Jakby nie była demonem z Otchłani, jakby nie uciekała przed gronem magów, jakby była prawdziwą, prostą, żoną kowala ze wsi.
Zablokowany

Wróć do „Elfidrania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości