Elfidrania[Spalnia u Wiedźmy Zoraidy] "Przeczekać noc"

Miasto zamieszkiwane głównie przez elfy, jednak spotkać tu możesz też inne istoty takie jak wygnane Driady, a także małe chochliki poszukujące przygód. Elfy mieszkające w Elfidrani są niezwykle przyjaznymi istotami, dlatego schronienie w możne znaleźć tu każdy, a zwłaszcza Naturianie i istoty im pokrewne, ze względu na miłość elfów do wszystkiego co wolne.
Zablokowany
Yana
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Spalnia u Wiedźmy Zoraidy] "Przeczekać noc"

Post autor: Yana »

Skrytobójca przemilczał większość jej słów, choć gdyby patrzyła mu w twarz, mogłaby dostrzec nieznaczny uśmiech spowodowany jej ostatnimi słowami. Mogła poczuć się tutaj jak u siebie o ile nie pochwali się nazbyt skąd pochodzi. Wiadomo, że mieszkańcy tego miasta, mimo, iż są Elfami nie przepadają za towarzystwem Elfów z innych miast. Niektórzy nie mieli z tym problemów, lecz byli i tacy dla których każdy powód do zaczepki był dobry.
Deatha i Yana nie musieli zbyt długo włóczyć się po mieście, aby dotrzeć do miejsca o nazwie "Spalnia u Wiedźmy Zoraidy". Była to gospoda prowadzona przez tytułową wiedźmę o imieniu Zoraida, serwująca mocne napitki za rozsądną cenę oraz całkiem przyzwoitą strawę.
Po otworzeniu drewnianych drzwi nad którymi huśtał się na wietrze, poskrzypując, szyld udekorowany fantazyjnym napisem, rzucało się w oczy ogromne palenisko na samym środku gospody. Ściany w niektórych miejscach porośnięte były bluszczem i mchem, wewnątrz panował półmrok, jedynymi źródłami światła był mały lampion przy schodach i owe palenisko, które dostarczało dość dużo światła w niewielkiej sali. Wewnątrz nie było wielu gości, paru pijaczków, ze dwóch najemników... Właściwie atmosfera była spokojna i ospała.
Yana wszedł pierwszy, zapominając o kulturze osobistej i dobrym wychowaniu. Był prostym człowiekiem, niegdyś jedynie wieśniakiem, później wychowywanym przez bandytę, nie arystokratę, nie można więc było wymagać od niego godnego zachowania i ustępowania miejsca w drzwiach pannom. Z lekko zgarbioną posturą, próbując się w ten sposób ukryć przed ciekawskimi spojrzeniami, które skierowały się w ich stronę, usiadł przy jednej z pustych ław pod ścianą. Elfowie szybko zapomnieli o zakapturzonym człowieku, którego niektórzy znali z widzenia, bo bywał w tych stronach, zwłaszcza w tej gospodzie, gdy do pomieszczenia weszła zgrabnym krokiem kobieta ich rasy, rozległy się ciche, irytujące szepty. Była jedyną kobietą wśród dziesięciu, może dwunastu mężów w dodatku była piękna, więc cóż się dziwić, iż zyskała tak duże zainteresowanie wśród płci przeciwnej. - Deatha... Idziesz? - Zapytał, odwracając głowę w Jej stronę. Rzucił Elficy spokojne, melancholijne spojrzenie przez ramię.
Deatha
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-lodowy, pół-mroczny elf.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Deatha »

Nie miała sposobności do częstego bywania w przemierzanym obecnie zakątku świata. Właściwie nigdy nie gościła w jednym miejscu zbyt długo, niesiona przez powiew wiatru i zew usilnie przyciągający jej postać do wizji kolejnej podróży. Czuła się godnie, choć dziko, muskana poświatą srebrzystego światła, o kroku miękkim na wykładanej chłodnymi kamieniami ulicy pogrążonego w późnym mroku miasta. Intuicyjnie utrzymywała tempo, ciągnąc śladem rysowanym obok męskiej postury, najzwyczajniej zawierzając znajomości owego terenu na mapie jego historii. Urozmaicony plan dróg krzyżował je i rozgałęział zamiennie, od czasu do czasu barwiąc spacer piskiem niewinnej myszy skrytej w zakamarku, gdzieś pomiędzy rosłym, ogrodzonym drzewem a tajemnie ułożonymi pudłami wszelakiej wielkości.
Zgrzyt metalu przyciągnął karmazynowe spojrzenie ku górze, w pułapce kołyszącego się wprzód i w tył szyldu budynku pieszczącego ciszę przyjemnie dozowanym światłem przebijającym się pomiędzy drzewcami wejścia. Z chwilowego przystanku wywnioskowała, że cel podróży został osiągnięty spokojnym, towarzyskim milczeniem. Można by rzec, że nawet nie zwróciła uwagi na poddany stereotypom gest, gdyż sama nigdy nie zasmakowała dworskiej etykiety. Pomijając jednak ten fakt, nie zwlekała zbyt długo, aby ponownie ruszyć za przygarbionym krokiem Yany. Tak czuła się pewniej, zupełnie, jakby ciało mężczyzny stanowiło barierę, kryjówkę jej obecności. Do czasu aż stanęła na progu, zapominając, że płachta materiału tworząca kaptur nie okrywa jej oblicza. Obok całkiem przyjemnej atmosfery pogrążonej w półmroku gospody zdało się słyszeć dochodzące zewsząd szepty oznajmujące przybycie nieznajomej. Wzrastały i opadały natężeniem, rażąc dyskomfortem spiczaste uszy.
- Tak, jestem tuż za Tobą... - Odrzekła nieśpiesznie, chwytając zmysłem przystrojony chrypką, znajomy głos spomiędzy tych o niezgłębionych intencjach, i obeszła ławę, by zająć miejsce, które usytuowaniem odcięłoby jej obraz od centrum pachnącego mętnym piwem pomieszczenia, a oblicze zwróciło na wyłączność do towarzysza. - Znają Cię już, czuję to... spojrzenie na własnych plecach. Pobratymców co nie miara, a skorzy do plotek jak ptaki o poranku.
Yana
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yana »

- Pilnuj się i trzymaj język na wodzy, Deatha. - Odezwał się Skrytobójca ściszonym tonem głosu, tak, by nikt poza ich dwójką nie usłyszał jego słów. Dla pewności pochylił się nieco w przód, choć nie patrzył jej w oczy. Zamiast tego, utkwił spojrzenie w punkcie, który znajdował się gdzieś w rogu ławy. Jego oczy były przymknięte. - ...Ci tutaj nie znoszą Elfów pochodzących z innych miast. To uciekinierzy i wygnańcy. Mogliby zrobić ci krzywdę, więc uważaj na siebie. Zachowuj się tak, jakbyś była jedną z nich. - Podpowiedział, zupełnie jakby się o nią zmartwił, co w przypadku Yany było niemal niemożliwe. - Można rzec, iż praktycznie pochodzę z tego miasta. Znam tutaj wiele twarzy, choć z większością nie zamieniłem ani słowa. - W świetle tańczącego płomienia świecy na blacie, jego blizna wyglądała jak żywe istnienie, jakby się poruszała. Rysy twarzy stały się jeszcze ostrzejsze niż dotychczas, a zapadnięte policzki nadawały mu melancholijnego wyrazu. Dopiero po chwili, ludzki mężczyzna spojrzał Elficy w oczy, łapiąc w objęcia swoich ich karmazynowy urok. - Chciałabyś się czegoś napić? W mrokach nocy ciężko jest przetrwać z suchym gardłem aż do rana...
Deatha
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-lodowy, pół-mroczny elf.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Deatha »

W nienachalnym magnetyzmie wsparła się lekko przedramionami na powierzchni wyznaczającej między nimi granicę ławy, aby pochylić swój tułów nieznacznie ku przodowi, niemal jak lustrzane odbicie gestu, który wykonał mężczyzna. Wsłuchując się z rozsądną uwagą w każde wypowiadane przez przyciszony, gardłowy barwą głos słowo, skierowała spojrzenie intuicyjnie w przeciwną stronę do bursztynowych tęczówek, przez moment stwarzając pozór towarzyskiego tańca w biegu konwersacji. Radę przyjęła z niemą wdzięcznością, kodując ją bardzo dokładnie indywidualną dla każdego zmysłu myślą.
- Od teraz jestem więc jednym z nich... - rzekła charakterystycznie niskim szeptem, zmieniając tym samym obiekt linii wzroku na otulone ciepłym światłem lica swego towarzysza. Dopiero w tej chwili mogła nieco dokładniej, choć wciąż dyskretnie, przyjrzeć się rysom rzeźbionym w męskiej twarzy. Zdawały się mniej zacięte niż przy pierwszej sposobności do ich ujrzenia, skupione i spokojne jednocześnie. Światłocień rzucany przez drgający płomień uwydatniał nie tylko zagłębienia przy kościach policzkowych, ale także wieczne znamię, które, wbrew pozorom, wcale nie oszpecało całości obrazu. - Przydałoby się coś mocnego. - dodała w odpowiedzi na uchwycone spiczastymi uszami pytanie, niezlęknione nagłym blaskiem bursztynu spojrzenie przystrajając nieznacznym uniesieniem obu kącików malinowych warg ku górze.
Yana
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yana »

Ciekawskie spojrzenia raz po raz prześlizgiwały się po rzucającej się w oczy postaci Deathy, której kolor skóry, oczu był bardzo nietypowy i budził wątpliwości mieszkańców Elfidranii będących gośćmi "Spalni u Wiedźmy Zoraidy".
Mężczyzna siedzący po drugiej stronie ławy, podniósł się leniwie i ociężale, bez słowa kierując swoje kroki w stronę lady za którą stała niskiego wzrostu, koścista kobieta o skórze przyprażonej promieniami ciepłego słońca.
Dał jej kilka ruenów, za które kupił dwa kufle piwa. Czekając na zamówienie, kątem oka spostrzegł, jak jeden z Elfich buntowników, zbliżył się chwiejnym krokiem do jego towarzyszki i zajął jego miejsce przy stole, zagadując ją z pewnością w bardzo sprośny sposób. Nieczęsto w tych stronach spotykało się tak piękne kobiety jak Deatha. To wiadome, że niemal każdy w tym pomieszczeniu miał ochotę ją posiąść.
Yana zabrał ze sobą kufle i z łoskotem postawił je na stole, rzucając Elfowi chłodne spojrzenie. Trochę piwa wylało się na już wilgotne deski. - Czego chcesz? - Zapytał, ale nie z tym spokojem, który przed chwilą towarzyszył jego osobie. Tym razem ton zmienił się w lekko poirytowany.
Deatha
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-lodowy, pół-mroczny elf.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Deatha »

Jej spojrzenie, jakby z dozą mimowolnej upartości, wplątało się w obraz postury towarzysza, odprowadzając go w milczeniu aż do samej lady. Jedyny element, który sprawiał, że mogła poczuć się niewidzialna wymknął się spomiędzy palców jak noc rozpraszana każdego poranka przez promienie wschodzącego Słońca. Nie odczuwała jednak ani spięcia, ani poruszenia, mimo że każdy zmysł rozpościerał swe skrzydła w całej okazałości, usilnie dając znać, że nieprzyjemności czaić się mogą nawet pod ławą, przy której postanowili spocząć.
Niedługo czekała na gorąc oddechu tańczący tuż przy spiczastym uchu, gdy nietrzeźwy oprych, korzystając z uprzejmości jej towarzysza, wiedziony chwiejnym krokiem, przy potknięciu przysiadł na zajętym już wcześniej miejscu. Zacmokał ohydnie, nie bacząc na rozsiewający w najbliższym otoczeniu odór zwietrzałego mętnością piwa, tym samym ściągając elfie brwi w pełnej powagi minie, już nieprzystrojonej charakterystycznym spokojem.
- Na górze mam... wolny pokój i ten... może taka is-istotka jak ty z... zechce umilić... zabawić się? - z trudem wypowiedziane słowa idealnie skomponowały się z powstrzymywaną czkawką irytującego jegomościa w momencie głośnego stuknięcia grubego szkła o deski ławy. Ciecz rozlała się lekko na drewnianym blacie, wsiąkając w niego szybko ciemną plamą pełną irytacji. Powrócił Yana, a kobieta, schyliwszy lekko głowę, uwydatniła zaszłym na oczodoły cieniem czerwień tęczówek, chwytając pytanie przystrojone znaną chrypką i nie zwlekając z odpowiedzią:
- Panu zachciało się zabawy, Wędrowcze.
Yana
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yana »

Yana obdarował natrętnego dla Deathy, Elfa, takim spojrzeniem, jakie mogłoby zmieść go z powierzchni ziemi, gdyby miało tylko taką sposobność. Podsunął jej kufel z piwem, wyrywając się ze stanu głębokiego zamyślenia, które miało rozstrzygnąć, czy powinien zostawić przybysza w spokoju, czy go wyrzucić. Normalnie by się tym nie przejął. Gdyby nie fakt, że Deatha była mu tak bliska w swym wyglądzie, jakby spoglądał na odbicie kogoś znajomego jego sercu, prawdopodobnie siedziałby teraz w kącie Spalni, popijając piwo aż do rana, a następnie powłóczył się po Elfidranii w poszukiwaniu zleceń, głuchy na krzyki i wołania kobiety, którą dziesięcioro mężów gwałciłoby w pokoju na górze. Okrutną była ta prawda, jednak taki Yana miał charakter. Był zniszczony przez swój egoizm i szalony przez chęć zemsty.
- Deatha... - Odezwał się po krótkiej chwili milczenia, chwytając za rękojeść katany. Tak na wszelki wypadek. - ...Czy ty również pragniesz tej zabawy? Czy mam się go pozbyć?
- Hola, hola, narwańcu...! - Odezwał się na te słowa pijaczyna przy stole, mętnym, upitym tonem głosu. - Dziew...ka sama zdecyduje z kim chce spędzać czas... Mam pałac ko...kochana... Nie pożałujesz... Nie pożałujesz... - Namawiał z paskudnym uśmiechem na twarzy, jak gdyby już rozbierał ją wzrokiem.
Deatha
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-lodowy, pół-mroczny elf.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Deatha »

Jeszcze przed paroma minutami przystrojony chrypką głos mężczyzny radził jej w dobrej wierze, aby zbytniej uwagi na siebie nie zwracać, lecz spojrzenia ciągnęły ku niej same, wiedzione zabójczą ciekawością, a ten splot wydarzeń wcale nie stawiał jej postaci w komfortowym świetle, wręcz przeciwnie - spychał pod ścianę, prowokując do podążania za instynktem łowcy. Pod sklepieniem czaszki zwieńczonej kruczoczarną zasłoną grzeszących długością włosów rozszalała się burza. Niemała burza nad oceanem myśli i planowania poczynań. Sztorm, który uwydatnił się falami jedynie w owianym cieniem rzucanym przez tlący się płomień świecy spojrzeniu. Spojrzeniu, które nie zmieniało celu obserwacji do czasu zadania kolejnego pytania przez nocnego wędrowca.
Nie znał jej przecież. Nie mógł poznać złożonej topografii jej osobowości w godzinę czy dwie, czy nawet w każdą minutę nocy. Nie znał jej, jak i ona jego nie znała, a jednak jakaś nadzmysłowa siła sprawiała, że nie potrafili rozdzielić swych ścieżek. A teraz, w obliczu kolejnego zagrożenia znów skierował silną dłoń na spoczywającą w ciszy tuż przy boku rękojeść miecza, którego srebrzysty blask zapamiętała sprzed bram miasta. By znów narazić swoje jestestwo. By znów wyciągnąć silne ramię na wzór tarczy. Znów.
Uniosła postawę godnie, lecz powoli, stając twardo na podłożu gospody wyłożonym zakurzonymi deskami. Wzrok pozornie iskrzących w półmroku karminowych tęczówek spoczął teraz na obliczu przeciętym wspomnieniem walki. Zmiękł jednak przez krótki moment, powracając tym samym do naturalnej postaci, nieco melancholijnej i pachnącej żalem. Będąc tak blisko, zamarła jak rzeźba, chwytając wyostrzonym zmysłem każdą plamkę bursztynu znaczącą zaokrąglone tarczki barwy oczy mężczyzny, w niemej skrusze i delikatnych jak podmuch nocnego wiatru przeprosinach.
Minęła go sprawnie, lecz wciąż spokojnie, raz po raz stawiając kroki w obchodzie wybranej przez nich ławy, nie wzbijając nawet drobinki kurzu. Pech chciał, że awanturnik zdecydował się na miejsce pod ścianą, skazując się tym samym na niewygodną niemożność ucieczki czy wycofania się z pułapki. Nie zamierzała nawet drasnąć rozochoconego paskudnym uśmiechem oprycha, a jedynie udowodnić mu, że nad adres, który wybrał naciągnęły ciemne niczym grobowa płyta chmury. Świst zręcznie wyciągniętego z jednej z pochew ostrza przeciął mętne powietrze wiszące w pomieszczeniu na pół, srebrzystym cieniem skraju lądując na niedogolonej szyi oplecionej teraz na poziomie krtani uściskiem kobiecej dłoni. Grymas zniknął z jego twarzy, nadając jej tym samym jeszcze ohydniejszy wygląd, a grdyka poczęła poruszać się niespokojnie szybko pod wpływem przyśpieszonego ze strachu oddechu. Strachu, bowiem jeden ruch dzielił kobietę od przecięcia pulsującej krwią tętnicy.
- Uciekaj więc do swego pałacu czym prędzej. - wyszeptała elfia kobieta surowym altem, uprzednio zbliżając zarysowane maliną wargi do ucha prowodyra, by zaraz puścić go z ukrytym niesmakiem. Nie zdążyła się obrócić do swego towarzysza, a przeszkody w ich spoczynku już nie było przy stole.
- Teraz powinnam zacząć się obawiać.
Yana
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yana »

Yana powiódł wzrokiem za Elfią kobietą, która postanowiła dać pijakowi nauczkę. Jego palce ześliznęły się z katany, a sam mężczyzna usiadł na swoim miejscu, przy ławie, leniwym spojrzeniem bursztynowych oczu, wodząc od postaci Deathy do mężczyzny, który mało brakowało nie umarł ze strachu, czując nóż przy gardle. W jego oczach, Elfka była teraz silną kobietą, która potrafiła zadbać sama o swoje dobre imię. W zachowaniu tym bardziej przypominała mu teraz jego zmarłą matkę. Nie była tchórzliwą kobietą, kulącą się za plecami mężczyzny, sama chciała "dobyć miecza" i załatwić swoje sprawy. Imponowało mu to. Nie zwykł wyręczać innych w ich problemach, dla Deathy chciał uczynić jedyny wyjątek, jak widać niepotrzebnie, bo sama świetnie dawała sobie radę. - Być może reszta będzie miała dość rozumu, aby się do ciebie nie zbliżać, Deatho. - Odparł Yana, wychylając łyk piwa z jednego z kuflów. Było mętne, ale dość mocne, nie taka słabizna jaką serwowano w karczmach na północy.
Deatha
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-lodowy, pół-mroczny elf.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Deatha »

Dla przypieczętowania spokoju ducha skierowała szkarłatne spojrzenie na wyłożoną nadpróchniałym drewnem salę gospody, utwierdzając się tym samym w fakcie, że zarysowane cieniem postacie pogubiły po kątach ukrwione instynkty, zajmując się własnymi sprawami.
Płomień świecy tańczył, otulony szalem tlenu, odbijając blask nawet od wznoszących się i opadających drobinek kurzu. Plama rozlanego nieznacznie napitku zdążyła już solidnie wsiąknąć w strukturę ławy, lekko podsychając na krawędziach i tworząc tym samym rozproszony, nieregularny kształt. Figlarny półmrok nadawał jej różnoraki wyraz. Od nic nieznaczących fantazji, po rysy ludzkiego profilu.
Matowy zgrzyt zanucił cichą melodię, chowając na powrót srebrzysty język w solidnej kryjówce tuż przy boku, kiedy kobieta przerzuciła jedną z nóg przez długą deskę pełniącą rolę siedziska i szczęknął, trochę kliknął, gdy przenosiła również drugą. Tym razem nie spoczęła naprzeciwko, lecz tuż przy towarzyszu, większej uwagi do tego faktu nie przywiązując, gdyż zajęte miejsce kusiło przed momentem bliskością położenia.
- Los odrobinę gra nam na nosach, trochę się droczy i zapewne lubuje w otrzymywanym w zamian widoku. Ach, do dna, Yano, niechaj zmysły odpoczną tej nocy. W końcu ta nie będzie trwać wiecznie. - rzekłszy miękkim już altem, objęła kufel smukłymi palcami, z wolna przysuwając go ku sobie po lekko chropowatej powierzchni. Poczuła w głębi coś na kształt przypuszczenia, że mężczyzna może żywić urazę za kolejno nadchodzące kłopoty i być może dlatego właśnie nie spojrzała na niego aż do tej pory. Teraz, kiedy mogła zamoczyć wargi w mocnym napitku, chłodząc gardło mętnym, lecz wyjątkowo przyjemnym w tej mętności smakiem, przysłoniętym do połowy powiekami karmazynem otuliła owiane niewymuszoną tajemnicą oblicze nocnego wędrowca.
Yana
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yana »

Yana wyłącznie skinieniem głowy odpowiedział na słowa Elficy, jakby było mu szkoda własnego głosu, który ginął w czasoprzestrzeni bez możliwości powrotu. Pochwycił silną ręką kufel z piwem i pierw uważnie obserwował jego bursztynową zawartość, by za chwilę upić kilka solidnych łyków, odstawiając go na blat. Piwo było wyjątkowo smaczne, jak to w Elfidranii. Nie rozcieńczano go z wodą, jak czyniono to dla przykładu w Maurii.
Mężczyzna nie żywił do nikogo urazy, za wyłaniające się spod ziemi kłopoty, nie były one niczyją winą. - Co zamierzasz zrobić jutro z rana? Wrócisz do swojego miasta? - Zapytał dla podtrzymania rozmowy i zmiany tematu. Skrytobójca niemal cały czas wyglądał jakby był nieobecny umysłem. Jakby jego myśli dryfowały gdzieś poza ramami życia i śmierci, podczas gdy ciało znajdowało się przy Elfiej kobiecie. Jego wzrok raz błądził po bladych dłoniach Deathy, to po karczmie, prześlizgując się od ławy do ławy, jakby szukając jakiegoś stałego punktu zaczepienia.
Deatha
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-lodowy, pół-mroczny elf.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Deatha »

Elfia kobieta nieśpiesznie przełknęła upity przed momentem łyk bursztynowej barwą cieczy. Bursztynowej jak tarczki oczu, błądzące charakterystycznym dlań blaskiem odbitym od płomienia po najbliższym i nieco dalszym otoczeniu. Język ognia, choć drobny w swej postaci, ufał obecności mężczyzny, w podarunku racząc spojrzenia wątłym tańcem zwieńczonym ledwie dostrzegalną strużką szarawego dymu. Ufał mu, a ona odczuwała ten fakt wyraźnie jak kłębiące się pod sklepieniem ludzkiej czaszki myśli rozrzucone poukładanym chaosem. Zmysły szalały.
Cisza.
Wcale niezręczna, jakby wyrozumiała, miękka... miękka jak aksamit nocnego nieba, zdolna do zatopienia i unosząca ich ciała na powierzchni własnej tafli.
Lekki szmer rozmów docierający z ciemnych kątów wyłożonej stęchłym, przykurzonym drewnem izby, roznoszącej akustyką skrawki wyrazów, niedokończone zdania i litery wyrwane z kontekstu.
- Stałe miejsce to dla mojego serca rzecz obca... Niosą mnie oczy i uszy, wskazują drogę, ścieżki, niezbadane dotąd szlaki. Nad strumieniem, poprzez gęstwiny, wśród górzystych wniesień. W cieniu z dużą ilością światła. - odrzekła w odpowiedzi, nabierając z lekkim świstem nową porcję powietrza, które wypełniło jej płuca. Gdzieś w głębi była przekonana, że nie musi mówić na rzucony temat więcej, ponieważ właśnie ten splot wyznania z pewnością zostanie zrozumiany przez towarzysza zajmującego miejsce tuż obok. Intuicyjnie uniosła kąciki malowanych dziwacznym odcieniem czerwieni warg w uśmiechu; delikatnym grymasie, niemal niepasującym do nucących srebrzyście przy biodrach ostrzy.
Yana
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yana »

Yana słuchał słów swej Elfiej towarzyszki z niezwykłą uwagą dopóty, dopóki nie dostrzegł znajomego cienia, przemykającego między wilgotnymi, drewnianymi stolikami. Podniósł się raptownie, marszcząc brwi. Albo miał zwidy, albo był to jego "stary druh" Marley: Elf, który ostatnim razem oszukał go na pięćdziesiąt ruenów i zniknął. Teraz miał okazję wyrównać rachunki. - Wybacz mi pani, muszę cię na chwilę zostawić. - Z tymi słowami, przeszedł przez ławę, kierując się śladami uciekającej, zakapturzonej sylwetki. Nie wiedział, że z Deathą widzi się po raz ostatni tej nocy.
Wybiegając przed karczmę, rozejrzał się dookoła. Nikogo nie dojrzał, jakby ten łajdak rozpłynął się w powietrzu. Wtedy ktoś położył mu rękę na ramieniu. W mgnieniu oka, skrytobójca wysunął ostrze z pochwy noszonej przy pasie i przymierzył je do szyi "napastnika".
- Niezły refleks... Jesteś najemnikiem. - zaczął nieznajomy, posyłając mu krzywy uśmiech. Bogate szaty i pierścienie oznaczały, że był on majętnym Elfem. - Mam dla ciebie niezłą robotę...
Yana spojrzał na niego, lekko ściągając swoje brwi. - Skąd wiesz, że jestem nią zainteresowany...? - Twarz częściowo przysłaniał cień kaptura.
Arystokrata obdarował go dźwięcznym śmiechem, po którym kontynuował: - Zapłacę ci sowicie złotem i cenną informacją... O twoim ojcu, rzecz jasna. Czy to wystarczająco kusząca propozycja...? - Zdawało się, że oczy człowieka niebezpiecznie zalśniły czerwonym blaskiem, mieszanym z odcieniem bursztynu. Ostrze katany mocniej przylgnęło do jego szyi. Kilka milimetrów dzieliło go od posmakowania krwi nieznajomego, który głośno przełknął ślinę. - Co o nim wiesz? O moim ojcu? Mów! Inaczej...
- Nie zabijesz mnie, bo oczywiście zależy ci na tej informacji. Przyjdź jutro o północy do podziemi Danae. Najpierw praca, później zapłata.
- Nie mam pewności, że mówisz prawdę.
- Nikt jej nie ma. Ale ostatecznie nie masz nic do stracenia. Pamiętaj, o północy w podziemiach... Będę tam na ciebie czekał ze szczegółami dotyczącymi tej misji... Bywaj. - Odparł, odsuwając jego ostrze od swojej szyi i spokojnym krokiem odszedł w swoją stronę. Yana zacisnął mocniej palce na rękojeści miecza i wsunął go z powrotem do futerału.
Nie wrócił do karczmy, zaślepiony faktem, że ktoś posiada cenne dla niego informacje, zapomniał o złotym piwie w kuflu, popijanym przed płomyczkami ciepłego ognia, w towarzystwie pięknej, ciemnowłosej Elfki... Poszedł przed siebie, w stronę miasta Danae.

Ciąg dalszy: Yana
Zablokowany

Wróć do „Elfidrania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości