ElfidraniaKarczma "Pod Błękitnym Smokiem"

Miasto zamieszkiwane głównie przez elfy, jednak spotkać tu możesz też inne istoty takie jak wygnane Driady, a także małe chochliki poszukujące przygód. Elfy mieszkające w Elfidrani są niezwykle przyjaznymi istotami, dlatego schronienie w możne znaleźć tu każdy, a zwłaszcza Naturianie i istoty im pokrewne, ze względu na miłość elfów do wszystkiego co wolne.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Eirlys odetchnęła z ulgą, gdy gołąb usiadł jej na ramieniu. Zastawiało ją jednak, jak mu się udało wydostać z zamkniętego pokoju, lecz nie to było teraz najważniejsze. Poczekała chwilę na krasnoluda, i też się nawet ucieszyła na jego widok. Na propozycję spaceru zareagowała niechętnie, lecz i tak nie mieli innego wyjścia.
- No dobrze, i tak przecież na razie się nie wrócimy do tej całej wrzawy - odparła i wyszła z zaułka na ulicę. Rozejrzała się wokół i nic nie wyglądało na podejrzane, lecz jej wzrok przyciągnęła słodziutka, różowo-włosa elfka, która w tym momencie weszła do karczmy, w której to panowała cała ta bijatyka. W pewnym momencie zadziałał u smokołaczki instynkt samozachowawczy, i wparowała ponownie do głównej sali karczmy. Zauważyła, że elfka jest przyciśnięta do ściany i zaczyna się do niej dobierać jakiś pijak. Eirlys wiedziała co robić - z łopatek wyrosły jej czarne, błoniaste skrzydła, a ręce do łokci zamieniły się w smocze łapy. Podleciała do rosłego mężczyzny i przydusiła go, przyciskając go do ściany koło elfki.
- Lepiej uważaj, co robisz, zanim ci łeb urwę - wycisnęła przez zęby do pijaczyny. - Choć, wydostanę cię stąd - powiedziała do elfki, chwytając ją w pasie i przelatując ponownie nad tłumem i lądując tuż przy drzwiach wyjściowych. Nie starała się nawet ukryć skrzydeł ani łap, tylko wypchnęła elfkę na zewnątrz i zatrzasnęła drzwi.
- Nie myślałam, że spotkam kiedykolwiek tak roztrzepaną istotę jak ty - powiedziała do elki, kręcąc głową na znak niezadowolenia. - Nie wiesz, że pchając się w taki burdel, możesz sobie tylko kłopotów narobić?
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Primaeval
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pradawny
Profesje:

Post autor: Primaeval »

Gołąb gruchnął z niezadowolenia, gdy krasnolud wyłonił się z karczmy i znowu się przyczepił. Nie lubił ignoranckich ras, których głowy były za małe, aby zrozumieć, że przemoc to nie jest sposób na życie. A do tego te maniery.* Tym bardziej nie zadowoliła go propozycja wspólnego spaceru, co w ostatecznym rozrachunku za pewne prowadziło do dłuższej podróży. Wynikała z tego tylko jedna zaleta. Eirlys nie będzie używała smoczej postaci do podróżowania, więc nie będzie musiał kombinować jak za nią nadążyć. Miał przynajmniej taką nadzieję. Jeszcze bardziej zniesmaczony był w momencie, gdy Eirlys postanowiła wrócić do karczmy. Gdy już była w środku i zaczęła transformację, gołąb rozłożył skrzydła i niespiesznie odleciawszy, zajął sobie miejsce na oparciu krzesła, aby stąd obserwować zachowanie towarzyszki. Swoją drogą bardzo pochopne i nieprzemyślane. Ukazanie się w takiej niezwykłej postaci zwykłym pijaczkom z karczmy mogło wywołać niezwykłe poruszenie. Rozruby w karczmie czasami skutkowały listami gończymi, a w tej postaci wszyscy wskażą na nią. Tym bardziej nieodpowiednie było to, że Eirlys postanowiła ratować elfkę, która dla niej nic nie znaczyła. Jakże bezsensowne potrafiło być zachowanie młodzieży. A jakie konsekwencje mogło za sobą nieść. Jak długo zajmie im zrozumienie, że nie tędy droga. Elfka została by zaciągnięta na górę i nauczona przez pijaków, że o tej porze do takich karczm się nie wchodzi. Zresztą pomijając fakt, że była to elfka, a więc prawdopodobnie poradziłaby sobie z nimi sama.
W międzyczasie gdy on sobie tak siedział i myślał, Eirlys skończyła robotę i kierowała się do drzwi wyjściowych. Rozłożył skrzydła i wyleciał przed nią na zewnątrz. Oklapł na jej ramieniu w momencie, gdy dawała reprymendę uratowanej. Nie słuchał jej treści, tylko oceniał aktualną sytuację: denerwujący krasnolud, nieostrożna elfka i nadopiekuńczy smokołak. Wspaniały zestaw do dalszej podróży. Gołąb gruchnął z niezadowolenia...


//* Loki nie odbierz tego osobiście, próbuję grać swoją postać ;)
Awatar użytkownika
Sayuka
Zbłąkana Dusza
Posty: 3
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sayuka »

Słuchając całej przemowy dziewczyny, nie odezwała się słowem, tylko kiwała głową. Zdziwiło ją, że ktoś może tak po prostu przyjść i uratować inną, nieznaną jemu osobę. Cóż, poradziłaby sobie sama, bez pomocy tej dziewczyny, no ale niech ona myśli, że zrobił coś dobrego. Inną sprawą był tamten pijaczek, to znaczy napastnik. Sayuka już miała wyciągać katanę z pochwy, by mu odciąć te łapy, gdy zjawiła się ona, odbierając jej możliwość jakiejkolwiek obrony. No i nadal nie wiedziałam kim jest jej rzekoma wybawicielka. Następną sprawą był brak noclegu, przecież tam spać nie będzie. Elfka westchnęła przestając już kompletnie słuchać i spojrzała się w niebo, jakby szukając odpowiedzi na dręczące ją pytania. Jednak ono tylko milczy, świecąc i migocząc na raz. W każdym razie z niego niczego się nie dowie, już lepiej szukać tej odpowiedzi samemu. Albo zapytać, co na pewno byłoby łatwiejszym sposobem, ale nie. Znając życie zapomni o tym i tak będzie trzeba radzić sobie samemu. Sayuka znów przerzuciła wzrok na dziewczynę, potakując cicho, choć zapewne ona nie zadała żadnego pytania. Wtedy dopuściła do siebie jej słowa, mówiła coś o tym, że "nigdy nie spotkała tak roztrzepanej osoby". No dobra, nie była może jakaś specjalnie skupiona na tym co robi, ale bez przesady! Przecież do niedawna włóczyła się poza miastem, a tym bardziej w lesie karczm nie było. Ale ta dziewczyna znów coś mówi. Tym razem Sayuka postanowiła się odezwać.
- Nie, nie wiedziałam - odparła chłodno, patrząc się w jej oczy. Następnie pogładziła rękojeść katany i westchnęła. Narzekała na spokój i rzekomą nudę, to teraz ma za swoje.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Smokołaczka wróciła do swej ludzkiej postaci, po czym zwróciła się ponownie do elfki.
- Przepraszam, że trochę ostro cię potraktowałam. Po prostu na siebie uważaj następnym razem - stwierdziła, i wyciągnęła do niej rękę. - Ja jestem Eirlys... Eirlys Courtenay. A ciebie jak zwą, panienko?
Po chwili zaczęła szukać wzrokiem krasnoluda. Przez moment emocje ją tak poniosły, że nie pomyślała, iż jak ją zobaczy w postaci hybrydy, może się przerazić, choć nie martwiła się tym zbytnio. Przez chwilę miała też wrzuty sumienia za to, że tak łatwo przy ludziach się zmieniła, ale też się o to nie martwiła - i tak nie miała zamiaru tu więcej czasu pozostać.
- Może wyruszysz z nami w swą dalszą podróż? - Eirlys zapytała jeszcze elfki, choć przypuszczała, iż i dziewczyna, i krasnolud, będą chcieli gdzieś przenocować lub zwyczajnie odpocząć. Ale i to nie było problemem - w końcu przez lata podróży nauczyła się przetrwania i potrafiła zadbać nie tylko o siebie, ale też o towarzyszy podróży.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Primaeval
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pradawny
Profesje:

Post autor: Primaeval »

Może i był Pradawnym. Może i był najstarszym z zebranych. Może i miał największe doświadczenie, najwięcej czasu za sobą, przed sobą, ale nawet jego zaczęło już denerwować dłuższy brak zdecydowania, czy chociażby odpowiedzi ze strony elfki czy krasnoluda. Co gorsza jego towarzyszka, Eirlys, nie wydawała się podzielać jego zdania. Anielska cierpliwość. Zmuszony był na kolejny kontakt, a tego przecież chciał jak najmniej. Obniżył wszystkie blokady umysłu tak, aby mógł wysłać telepatyczny sygnał smokołaczce. Z racji silnej woli mogła ten sygnał blokować, dlatego najlepiej było to zrobić w rasowym języku.
- Nie trać na nich czasu. -Wysłał myśl w języku smoków do Eirlys, po czym natychmiast obudował zapory wokół własnego umysłu.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Eirlys pozwoliła sobie tym razem na zbyt dużo cierpliwości, jak na własną, dość wybuchową osobowość. Nie miała też ani czasu, ani cierpliwości, by pozwolić sobie na tak długie oczekiwanie, aż jej towarzysze z łaski swojej zdecydują się na jakiś ruch lub może powiedzą, czy są gotowi na dalszą drogę. Nie odczuła nawet tego, że znów ktoś do niej przemówił smoczym językiem u umyśle - jedyne co, to usłyszała ledwie echo tych słów, choć sama też już dawno na to wpadła, by ruszyć dalej sama. No, może nie sama - z gołębiem w towarzystwie.
- W takim razie, skoro nie jesteście chętni, by dalej ze mną ruszyć w podróż, żegnam was - odparła. - Może się kiedyś jeszcze spotkamy... Może. - podkreśliła ostatnie słowo, mając nadzieję na to, iż do krasnoluda i elfki w końcu dotrze, jak jest zniecierpliwiona ich niezdecydowaniem. Szybkim krokiem skierowała się poza miasto, a za bramą skręciła trochę, by móc spokojnie i bez narażania się na niepotrzebne problemy znów przemienić się w smoka.
- No, gołąbku. Skoroś taki uparty i jednak chcesz ze mną dalej wyruszyć, tym razem chyba sama cię podrzucę - powiedziała do niego, i przemieniła się w smoka. Gdy uniosła się w powietrzu, delikatnie lewą łapą chwyciła gołębia tak, by go przez przypadek nie pokiereszować, ale i tak by mógł swobodnie się ruszać w "klatce" z jej pazurów. Po chwili, gdy już trzymała gołębia, poleciała w dal, by znów gdzieś w oddali znaleźć swój azyl.

Ciąg dalszy: Eirlys, Primaeval.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Zablokowany

Wróć do „Elfidrania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości