Elfidrania[Miasto] Dworski bal

Miasto zamieszkiwane głównie przez elfy, jednak spotkać tu możesz też inne istoty takie jak wygnane Driady, a także małe chochliki poszukujące przygód. Elfy mieszkające w Elfidrani są niezwykle przyjaznymi istotami, dlatego schronienie w możne znaleźć tu każdy, a zwłaszcza Naturianie i istoty im pokrewne, ze względu na miłość elfów do wszystkiego co wolne.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        - O patrz, aż się zląkłem - prychnął demon z pogardą, przewracając swoimi ślepiami. Anioł nawet nie widział ile satysfakcji dał piekielnemu stworzeniu swoją odpowiedzią. - Posłuchaj smarku, zdradzę ci coś bo cię lubię, żyję dłużej niż ty i ten wampirzy szczeniak razem wzięci, nie mówiąc już o tym, że jestem starszy od jego wampirzego ojca i powiem wam, że zostanę tu jeszcze długo po was. - Wyszczerzył swoje czerwone od krwi zęby w pewnym siebie uśmiechu i się dumnie wyprostował. - Jak to mówią - złego diabli nie biorą. - Roześmiał się paskudnie, a po tym skupił swoje spojrzenie na wampirzej parze. Nie miał zielonego pojęcia o co w tym wszystkim chodzi i kogo poszukuje ten dziwaczny skrzydlacz, ale wietrzył kłopoty.

        - Tak, wiem... Przepraszam. - Westchnął, ponieważ niebianin miał rację. Nieumarły przede wszystkim chciał spełnić warunki umowy, choć nie do końca. Chciał być miły dla nowego towarzysza, pragnąc aby i ten odwdzięczył się przyjaźnią, ale najwidoczniej to były marzenia ściętej głowy. Naprawdę nie rozumiał tych niebiańskich stworzeń i jeśli wszyscy przedstawiciele tego gatunku byli tacy oziębli i wyniośli, to nie zamierzał więcej się do nich zbliżać. Ten mężczyzna go przerażał, nie swoją obojętnością i brakiem emocji, a najbardziej swoim podejściem do życia. Krwiopijca nie wierzył, że było to spowodowane pracą jaką wykonywał niebianin, ale prawdę mówiąc dopiero co poznał - choć to za dużo powiedziane - tego jegomościa, więc nie mógł go w żaden sposób usprawiedliwiać, ani potępiać za jego charakter, nie wiedząc jakie były przyczyny tego, że stał się taki, a nie inny.

        Oni bez słowa opuścili to miejsce, po tym jak anioł się do nich odezwał. Nie mieli czego już tu szukać, w końcu pozbyli się elfa i zapobiegli większej jatce, niż to co już zaszło. Tamika odchodząc ze swoim partnerem spojrzała przepraszająco w stronę skrzypka, ale nic więcej. Było jej przykro, że tak to wszystko wyszło, jednakże nie chciała się wtrącać w sprawy między mężczyznami, jej ukochanym, który przyłożył w twarz jej dawnemu kochankowi, z którym wciąż utrzymywała przyjazne stosunki. Aldaren odprowadził ich wzrokiem kiedy zniknęli zmieniając się we mgłę.

        - Żebyś się nie przeliczył w swoich przewidywaniach, Aniołku. - Burknął przeciągający się leniwie Zabor, by po chwili ruszyć przed siebie obok konia, z dumnie podniesioną głową i ogonem. Nie podobało mu się towarzystwo ponurego niebianina, od którego humor udzielał się także wampirowi, ale nie zamierzał się wtrącać. "To sprawa tych dwóch szczeniaków".
        - Świat byłby bezpieczniejszy bez nieumarłych - skrzypek uśmiechnął się lekko ze smutkiem ruszając w stronę bram miasta. Nie wiedział jak miałby rozmawiać z tym mężczyzną, ale przemilczenie tego byłoby jawnym nietaktem i brakiem szacunku wobec żniwiarza, nawet jeśli on sam mógłby tego tak nie odbierać. - Większość ludzi uważa nieumarłych za potwory nie mające prawa istnieć, nie mają też zbyt wielu sojuszników, wszyscy się ich boją, a jednak jakoś mogą w spokoju prowadzić swoją egzystencję w swoim niewielkim świecie jakimi są Mroczne Doliny... - Wyglądało jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale jedynie westchnął.

        Długą chwilę milczał, aby w końcu zwrócić spojrzenie lazurowych oczu w odzianego na czarno mężczyznę i się przyjaźnie, niepewnie uśmiechną.
        - Wiem, że na to może być już trochę za późno, biorąc pod uwagę to, że przecież znasz już moje imię, sir, przez podpisanie przeze mnie umowy, ale... Nazywam się Aldaren van der Leeuw, ostatni z tego rodu, a mój towarzysz to Zabor. - Po tym krótkim przedstawieniu się znów skupił się na drodze, nie wiedząc w sumie, po co się odzywał w tej kwestii, przecież anioł i tak nie wyglądał jakby miało to dla niego jakieś znaczenie, nie wiedział dlaczego tak się stara wyszarpać z obcego jakieś ludzkie cechy.
Gregevius
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gregevius »

Gregevius nie był w stanie czegokolwiek zrobić w kierunku zmiany swojego ponurego charakteru. Być możne to fakt pracy jako wieczny żniwiarz i strażnik ludzkich duszyczek działał nań aż tak przygnębiająco. Pamiętał oczywiście okres na początku swojego istnienia, gdy jego boska funkcja napełniała go czymś na kształt poczucia dumy, czuł chęć do wykonywania swoich obowiązków. Co więcej, przejmował się losem duszyczek, które podlegały jego mocy, interesował się ich historią, zachowaniami, cechami charakteru. Z czasem jednak to wszystko zanikło. Zobojętniał na wszystko co go do tej pory poruszało, stracił zainteresowanie czymkolwiek, co tak naprawdę dotyczyło domeny żniwiarza. Robił to, bo musiał. Znał się na tym, bo musiał. Po to został stworzony, wybrany. Być może to właśnie ten chłód tak przerażał śmiertelników. Drętwieli i czuli dreszcze na samą myśl, że wraz ze śmiercią ujrzą istotę, która cały ich dorobek życiowy, wszystkie osiągnięcia, wygrane bitwy, procesy, zdobyte skarby... Uzna za nic. Kolejna dusza. Kolejna podróż. Nic. Żadnych emocji. Jedynie chłód.
Anioł śmierci westchnął cicho, jakby niewyraźnie. Przypominało to trochę złowieszczy świst wiatru. Żniwiarz spojrzał obojętnie na demona, wykrzywiając wargi, w o dziwo, smutnym uśmiechu. - Jeżeli diabli złego nie wezmą, zrobią to aniołowie. W tym wątpliwości nie mam, plugawy demonie. - Ten nieprzenikniony chłód niemalże promieniował z głosu ponurego niebianina.
Po chwili jednak żniwiarz zwrócił się do wampirzego skrzypka, jakby doskwierało mu uciążliwe milczenie panujące dookoła.
- Nieumarli są istotami, które wymknęły się śmierci, są w naturalnym biegu poza jej zasięgiem i kontrolą. Nie jest to częścią boskiego planu, kontynuowali oni swój żywot w beztroskiej formie, nawet w Mrocznej Dolinie. - Niebianin wzniósł oczy, ku ciemniejącemu niebu. - Wyruszymy właśnie do Doliny. Tam prowadzi zgniły trop Nekromanty... - Gdy usłyszał, jak skrzypek przedstawia siebie i demona, z powrotem przeniósł na nich spojrzenie. - Jestem Gregevius Czarnoskrzydły. Nie traćmy więcej czasu. Przed śmiercią nie można uciec.

Ciąg dalszy: Gregevius i Aldaren
Zablokowany

Wróć do „Elfidrania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość