Efne[Główna ulica Efne] Kolejne miejsce

Miasto założone na cześć córki króla Bedusa, która w wieku dziesięciu lat oddała swój wzrok za lud. Uratowała go od zniszczenia. Efne otaczają liczne lasy, góry oraz wzgórza graniczące z Pustynią Nanher.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Fleur
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

[Główna ulica Efne] Kolejne miejsce

Post autor: Fleur »

Fleur spacerowała po zatłoczonej ulicy, patrząc na stoiska z co ciekawszymi przedmiotami. Niosła w dłoni watę cukrową i skubała ją ostrożnie, co chwilę oblizując słodkie od cukru usta. Obok niej szedł Nirveill, który wyjątkowo nie czuwał z oddali, lecz zdecydował się jej towarzyszyć, pomimo tłumów. Nie wiedzieć czemu, uważał to miejsce za niebezpieczne i żadne tłumaczenia pokusy nie wybiły mu tego głowy. Poszedł z nią stając się mimowolnie jej osobistym ochroniarzem.
Trzeba było jedno mu przyznać - wyjątkowo do tej roli pasował. Wysoki, barczysty i dobrze umięśniony, z bojowo nastroszonymi skrzydłami i ponurym wyrazem na swojej mrocznej, dziwnie przystojnej twarzy skutecznie odstraszał większość kłopotów, które przyciągała aura. Na szczęście, ta była słaba dzisiejszego dnia i nie przyciągała zbytnio uwagi. No, nie niezbyt jak na standardy Fleur. Czuła spojrzenia ludzi na sobie, zazdrosne i pełne zawiści kobiet i pożądliwe mężczyn, ale udawała, że ich nie czuje, idąc z pewnością siebie i mierząc co nachalniejsze osoby spojrzeniem nieuświadomionej niewinności. Większości to wystarczało, by ich speszyć, reszta została jeszcze obdarzona ciężkim spojrzeniem anioła. Ona sama zerkneła na upadłego i uśmiechneła się. Gdyby nie to, że byli jak rodzeństwo, z pewnością spróbowałaby go uwieść. Miał klasyczne rysy twarzy i poważne, ciemne spojrzenie. No, i ciało, którego mogła pozadrościć większość męskiej populacji Alarani. Wliczając wszystkie rady. Ale jego smutek widziała tylko ona, tak samo jak skrupulatnie chowaną wrażliwość. Tylko Fleur wiedziała, że w głębi ducha wciąż jest aniołem, a ta twarda, wroga i zła osoba, którą się wydaje być, jest tylko otoczką, tarczą. Westchneła, na co on zareagował kładąc jej dłoń na ramieniu. Spojrzała na niego i uśmiechneła się niemal wbrew sobie. Znali się tak długo, że nie musiała czytać mu w myślach, żeby wiedzieć o czym myśli. Znali wszystkie swoje sekrety i tajemne myśli. Ruszyła przed siebie, podchodząc do stoiska z obrazami i szperając w nich w poszukiwaniu czegoś, co by ją zainteresowało. Anioł obserwował ją z pobłażliwym uśmiechem, założywszy ręce na piersi.
Awatar użytkownika
Thingol
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Mieszanka Elfa leśnego i górskie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thingol »

Mężczyzna szedł wolnym krokiem rozglądając się to tu to tam nie mając konkretnego celu w jakim się tu znalazł. Był tu jedynie przejazdem, wykonał właśnie pewne małe zlecenie dzięki czemu miał pieniądze, aby jeszcze trochę zabawić w tym mieście i skorzystać z gościnności kilku karczm. Jednak o tej porze nie działo się tam nic ciekawego dlatego właśnie wyszedł aby nieco się rozejrzeć, ulica była znana z różnorodności swoich produktów, a różnorodność to właśnie to co Thingola najbardziej interesowało. Zatrzymał się przy kilku stoiskach z ziołami, owocami, wyrobami cukierniczymi, ubraniami. Zwykle jednak nie dlatego, aby wybrać coś z szerokiej oferty proponowanej przez sprzedawców, a dla samych sprzedawców, którzy byli młodymi, ładnymi kobietami z różnych ras. Przy stosiku z ubraniami sklepikarka tak zakręciła mu w głowie nieustającym słowotokiem i dość wyzywającym ubiorem, że prawie kupił skórzane rękawiczki z bardzo miękkiej skóry obszyte dookoła srebrną nicią. Na ziemię ściągnęła go jednak cena, która znacznie przerastała jego płynność finansową. Obrócił się więc szybko na piecie i odszedł, aby przypadkiem nie próbowała mu wcisnąć już niczego innego. Idąc dalej natknął się na niewielką drewnianą budkę, w której siedział krępy krasnolud z długą, czarną brodą. Sprzedawał fajki, przybory do ich czyszczenia oraz tytonie, jak głosił napis "z całego świata". Zaciekawiony elf podszedł przyglądając się krytycznie towarom, jakie prezentował przed nim sklepikarz co chwila obnażając swoje szerokie, lekko pożółkłe zęby w wymuszonym uśmiechu mającym zachęcić do kupienia tytoniu, bo ten właśnie najbardziej interesował elfa. Uwagę przykuła jeszcze pięknie zdobiona fajka z białej jak śnieg kości jakiegoś zwierzęcia, jednak był przywiązany do swojej i nie potrzebował nowej. Po dość długich oględzinach i krótkich targach zakupił uncję tytoniu o aromacie wiśniowo-czekoladowym. Właśnie tą różnorodność uwielbiał w dużych miastach, nigdzie indziej bowiem nie dostałbym tak wymyślnego aromatu tytoniu, na wioskach i w małych miejscowościach jeżeli w ogóle dostał tytoń, który dało się palić bez nieznośnego smaku w ustach, który sprawiał, że chciało się wypluć język, to i tak było dobrze. Idąc wąchał niewielkie zawiniątko rozkoszując się wspaniałym zapachem wiśni i czekolady, tak się tym zaaferował, że nawet nie zauważył jak zszedł nieco z drogi i kierował się prosto na kobietę oglądającą obrazy przy straganie malarza. Wpadł w nią bezceremonialnie, torebka z tytoniem prawie wyleciała mu z dłoni, szybko spojrzał na osobę na, którą wpadł. Okazała się ona niezwykle urodziwa co tym bardziej wprawiło elfa w zakłopotanie, oczywiście nie takie prawdziwe, ale wynikające z kultury osobistej.
- Pani wybaczy. - zaczął szybko chowając zawiniątko do kieszeni i przyglądając się nieznajomej, chciał upewnić się czy oby na pewno nic jej się nie stało, oraz dokładniej przyjrzeć się jej figurze i twarzy. - Najmocniej przepraszam za moje roztargnienie, nie miałem zamiaru na Panią wpadać, zwyczajnie zamyśliłem się i nie zauważyłem, że ktoś tu stoi. Brzmi to dla Pani zapewne dość nietypowo, gdyż raczej niewielu mężczyzn Pani nie zauważa. - powiedział lekko się uśmiechając - Mam nadzieję, że nic się nie stało? zapytał znów uważniej się jej przyglądając.
Ostatnio edytowane przez Arayo 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Przypominam o Regulaminie Pisania Postów.
Awatar użytkownika
Fleur
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Fleur »

Fleur radośnie przerzucała płótna, poświęcając się temu bez reszty. Co rusz pytała sprzedawcę, wyglądającego na miłego, starszego pana z poplamionymi farbą dłońmi i ubraniem, o jakieś szczegóły dotyczące jego dzieł. Szczerze uśmiała się przy portrecie" pokusy", której wygląd zdawał się być uosobieniem intymnych marzeń malarza. Niewybrednych marzeń, dodajmy dla ścisłości. Znalazła jednak jedno dzieło warte zainteresowania. No, może nie samo dzieło, ale osoby na nim przedstawoine. Na niewielkim płótnie z ogromną pieczołowitością i dokładnością namalowana została wzruszająca scena rodzinna. Pokusa patrzyła na nią bez słowa przez chwilę, po czym anioł podszedł zobaczyć, co ją tak zajęło. Rzucił okiem na obraz i na dosłownie kilka sekund zamarł w bezruchu, po czym bez zbędnych komentarzy wyjął jej płótno z rąk, pokazał sprzedawcy i zapytał o cenę. A później targował się, chcąc ją opuścić jak najniżej. Ona się nie odzywała, wyciągneła tylko ręce po obraz i przyglądała mu się. Sprawiała wrażenie zamyślonej, spojrzenie miała marzycielskie. Zwiodło to zapewne każdego, poza aniołem. Tak samo jak ona jedna widziała jego wrażliwość, tak samo tylko on zauważał jej smutek i bezbłędnie wyczuwał, kiedy ją opanowywał. To był właśnie jeden z tych momentów.
Nagle ktoś na nią wpadł. Nirveill podniósł głowę i złapał za miecz. Zdołał jednak wyciągnąć ostrze tylko do połowy, gdy jasne dłonie Fleur powstrzymały go i wsuneły broń z powrotem tam, gdzie było ich miejsce. Zmierzyli się identycznymi, gniewnymi spojrzeniami, po czym pokusa odwróciła się do nieuważnego przechodnia, obdarzając go uśmiechem. Strasznie dużo mówił. Nad jej ramieniem upadły zmierzył go oceniająco wzrokiem i przybrał swój firmowy, charakterystyczny i bardzo ponury wraz twarzy. Nie zdejmował dłoni z miecza.
- Powoli, człowieku - roześmiała się, i choć nie była w dobrym nastroju, wypadło to naturalnie. Cóż, lata, a raczej stulecia praktyki - Spokojnie, nic mi nie jest. Nawet mnie nie poturbowałeś. I nie martw, nie brzmi to dla mnie nietypowo, choć rzeczywiście, to zwykle ja na kogoś wpadam, nie na odwrót. Ciągle błądzę gdzieś myślami i zapominam o otaczającym mnie świecie. Miło spotkać kogoś, kto choć trochę podziela moje roztargnienie - uśmiechneła się przyjaźnie na koniec wypowiedzi, w której tak nawiasem mówiąc niewiele było prawdy. Pokusa wcale nie miała skłonności do zamyślania się. Była osobą twardo stojącą na ziemi i nie była zapominalska. No, i na nikogo nie wpada tak bezceremonialnie jak ten przechodzień, a już na pewno nie przypadkiem. Owszem, mogła to zrobić specjalnie, ale to byłoby prymitywne i barbarzyńskie sposoby. Pokusa znała dość subtelniejszych sposobów na zwrócenie na siebie uwagi otoczenia, by nie używać tej. Ale skoro okazja sama podchodzi pod nos i jeszcze przeprasza za to, to może warto się zastanowić, czy się nada? Spojrzała na niego jasnymi oczami i zmierzyła marzycielskim, łagodym wzrokim.
Awatar użytkownika
Thingol
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Mieszanka Elfa leśnego i górskie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thingol »

Elf na początku nie zauważył mężczyzny stojącej tuż obok nieznajomej, był to osobnik o dość nietypowej aparycji. Jednak to była kolejna zaleta, choć może czasem wada, dużego miasta, które skupia ludzi i nieludzi z najróżniejszych miejsc, oraz z najróżniejszymi historiami życia. Poza jego osobliwym wyglądem uwagę Thingol przyciągnęła bardziej szybkość z jaką skrzydlaty chciał wyciągnąć miecz, zdecydowanie należał do tej grupy, która w sytuacji względnego zagrożenia najpierw wbija głowę ostrze, a później myśli czy na pewno trzeba było. Na szczęście nad wszystkim czuwała kobieta, na którą wpadł. Spojrzenie i ręka na rękojeści miecza, nie pozwalały czuć się jednak komfortowo w obecnej sytuacji, nie to że elf się bał, gdyż jeśli chodziło o bitkę to nawet ten postawny mężczyzna nie był w stanie wzbudzić paraliżującego strachu, bądź chęci do natychmiastowej ucieczki w sercu Thingola. Wynikało to z wielkiej odwagi, bądź głupoty, to jakby określono starcie zależało od wyniku pojedynku, jednak będąc realistą oraz nie mając absolutnie żadnych złych intencji Thingol zwrócił swój wzrok na nieznajomą, której uroda, nie da się ukryć, była o niebo bardziej zachęcająca.
- Błądzić jest rzeczą ludzką - zaczął sentencjonalnie - a nawet mi, choć nie jestem człowiekiem, zdarza się roztargnienie. Proszę jednak nie myśleć, że jestem niebieskim ptakiem co róż wpadającym na jakąś kobietę, można powiedzieć, że pod tym względem jest Pani wyjątkiem - uśmiechnął się lekko obnażając swoje białe zęby - Cieszę się, że nic się Pani nie stało. Nazywam się Thingol i choć jestem w mieście jedynie przejazdem, to jeśli jest coś czym mógłbym w jakikolwiek sposób zadośćuczynić te drobne niedogodności, to służę uprzejmie. - powiedział lekko się kłaniając, zrobił to jednak nieco głębiej niż nakazywał obyczaj i dobre wychowanie. Bądź co bądź nie co dzień przez swoje roztargnienie i nieuwagę wpada na kobietę o podobnej urodzie, właściwie to chyba jeszcze nigdy mu się podobna sytuacja nie przytrafiła, więc dlaczego nie odwrócić tego na swoją korzyść? Właściwie towarzystwo ludzi, których tu zwykle spotykał nudziło go już nieco, także mała odmiana zawsze była mile widziana.
Awatar użytkownika
Fleur
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Fleur »

Na pierwsze słowa elfa, bo nim był bez wątpienia, pokusa uśmiechneła się szeroko, kiwając głową. Tak, błądzić jest rzeczywiście rzeczą bardzo ludzką. Dlatego ona prawie nigdy nie błądziła. Cóż, co by o niej nie mówić - człowiekiem nie jest i nigdy nie będzie. Czasem nawet chciałaby zostać zwykłą kobietą, posiadającą dom, męża, gromadkę dzieci, może nawet kochanka na boku, ale to nie było dla niej. Historia z Jothanem wystarczająco dobitnie to udowodniła. No, i dochodzi do tego jej nieszczęsna klątwa, która sprawia, że nawet pocałunek odbiera mężczyznom energię. Jeśliby kogoś pokochała, to nie mogłaby nawet się do niego zbliżyć, a kto chciałby żyć z pokusą, która zawsze będzie dla niego równie nieosiągalna, co gwiazdy na niebie? Bo z chwilą, gdy kogoś pozna i zaprzyjaźni się, narzuca równocześnie zakaz odbierania energii, a co za tym idzie, żadnych gestów wykraczających poza przyjacielskie. Jedna z jej żelaznych zasad, które regulowały jej życie. Nie łamała ich dla nikogo, dlatego gdyby ktoś dążył mimo wszystko do zbliżenia się do niej, usunęłaby się z jego życia, bezwzględnie i skutecznie, raz na zawsze. Co z tego, że później zawsze odczuwała to jak jego śmierć, skoro ocaliła jego duszę? Na jego propozycję Nirveill poruszył się niespokojnie i po raz pierwszy się odezwał.
- Bardzo nam miło za propozycję... - odezwał się swoim głębokim, niskim i wibrującym lekko głosem, który doskonale uzupełniał jego wygląd, bo mówił z pewnym mrokiem i groźbą w tonie, mimo tego, że słowa były uprzejme i grzeczne - ale obawiam się że...
- Z chęcią zrzuciły ci się na głowę - dokończyła szybko pokusa, rzucając mu radosny uśmiech. Jej ton głosu był przeciwieństwem głosu upadłego. Słoneczny i jasny, emanował ciepłem jak cała jej postać. Dłoń anioła opadła delikatnie na jej ramię i leciutko się zacisnęła. Nieme pytanie. "Co ty wyrabiasz?". Nakryła jego dłoń swoją własną, porównaniu do jego małą, drobną i jasną, po czym łagodnie go pogłaskała. Niema obietnica. "Zaufaj mi. Wiem co robię". Chwila wahania i Nirveill czule, choć krótko uścisną jej dłoń, po czym znikła z jej ramienia. I to było jak zapewnienie "ufam ci". Zdawało się, że pokusa dosłownie w ciągu chwili pojaśniała. Uśmiechneła się olśniewająco do Thingola i na jego ukłon odpowiedziała grzecznym, choć może nieco staroświeckim dygnięciem. Na modłę elfów. Z jego wypowiedzieć i z dumnego spojrzenia zdążyła już wywnioskować, że należał do tych elfów, które są dumne ze swego pochodzenia i nie darzą szacunkiem ludzi. Może tym gestem zyska jego przychylność.
- Nazywam się Fleur, a to mój brat, Nirveill - przedstawiła się uprzejmie. Przedstawiła anioła jako swojego brata nie tylko żeby wyjaśnić to nieco zbyt opiekuńcze zachowanie upadłego, ale również żeby nie myślał, że podróżuje z narzeczonym czy mężem. Nirveill nieco się zdziwił, wiedziała to bez oglądania się, ale nie okazał tego. Z rezerwą kiwną głową, a jego mina wskazywała na to, że mu się to nie podoba.
- Bylibyśmy bardzo wdzięczni, gdybyś wskazał nam jakąś porządną karczmę i potowarzyszył dzisiejszego dnia - oświadczyła pokusa, nawet na chwilę nie tracąc rezonu i pewności siebie. Nie wydawała się też być ani trochę zawstydzona czy zbita z tropu swoją bezpardonową propozycją. W przeciwieństwa do anioła, którego mina wskazywała, że on wcale wdzięczny nie jest. Wręcz przeciwnie, że byłby wdzięczny, gdyby go tu już nie było i nigdy więcej nie spotkał. Wyglądało to przerażająco, choć starał się maskować.
Awatar użytkownika
Thingol
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Mieszanka Elfa leśnego i górskie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thingol »

Thingol przyjrzał się uważniej temu dość nietypowemu rodzeństwu, nie zadawał jednak żadnych pytań, gdyż na dobrą sprawę nie chciał wchodzić w szczegóły ich pokrewieństwa. Kiedy Nirveill zaczął mówić, elf domyślał się co ma na myśli, nawet chciał się już kurtuazyjnie uśmiechnąć, skinąć głową na pożegnanie i ruszyć dalej w poszukiwaniu zajęcia na dzisiejszy wieczór, a jutro może by już stąd odjechał... Zdziwił się więc, nie pokazując tego jednak nawet drgnięciem powieki, kiedy usłyszał delikatny głos nowo poznanej kobiety, który wyrwał go z krótkiego zamyślenia. Uśmiechnął się delikatnie samymi kącikami ust i wychwycił ciepłe spojrzenie Fleur, taki obrót sprawy był mu bardzo na rękę, gdyż nie będzie zdany na stałą kompanię kobiet i mężczyzn, z którymi od kilku dni bawił się w różnych lokalach. Myśl o towarzystwie młodej i pięknej kobiety sprawiło, że pojawił się w jego zielonym oku delikatny błysk.
- To będzie dla mnie przyjemność spędzić popołudnie i wieczór w tak zacnym towarzystwie, jak wasze. - zaczął uśmiechając się szerzej - Jest jedno bardzo miłe miejsce, do którego akurat dzisiaj ma przyjechać wielkiej sławy trubadur, mój znajomy nawiasem mówiąc. Piwo jest zimne, wino wspaniałe, a gorzałka... No i trzeba przyznać, że kucharz to prawdziwy artysta, niechybnie musi być elfem. - powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej pokazując równą linię swoich zębów. Kucharzem właściwie był człowiek i Thingol dobrze o tym wiedział, jednak lubił wierzyć w wyższość swojej rasy nad innymi, chyba w jakiś nieco chory sposób podnosiło mu to ego, które wcale takie małe nie było. Gestem ręki wskazał kierunek wzdłuż ulicy i wyciągnął w stronę kobiety ugięte ramię, aby ta mogła go pod nie złapać.
- Będziemy musieli pójść dość spory kawałek drogi, w dodatku teraz jest mnóstwo ludzi na ulicach, jednak ręczę, że nie zawiedziecie się na miejscu do, którego zmierzamy. - rzekł i ruszył prowadząc towarzyszy przedzierając się przez rzesze ludzi, którzy skupiali się przy straganach z co ciekawszymi przedmiotami, bądź przy żonglerach, iluzjonistach, malarzach rysujących portrety w kilka minut. Nie brakowało tu też innych dziwów, ciężko by było to wszystko zliczyć no, ale w końcu duże miasto...
Ciąg dalszy
Zablokowany

Wróć do „Efne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości