Efne[Karczma "Wschodząca Nadzieja"] Wieczór inny niż zwykle.

Miasto założone na cześć córki króla Bedusa, która w wieku dziesięciu lat oddała swój wzrok za lud. Uratowała go od zniszczenia. Efne otaczają liczne lasy, góry oraz wzgórza graniczące z Pustynią Nanher.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

[Karczma "Wschodząca Nadzieja"] Wieczór inny niż zwykle.

Post autor: Ana »

"Wschodząca Nadzieja" to położona w centrum miasta karczma, zawsze ciesząca się sporym zainteresowaniem, w szczególności wśród różnej maści awanturników, uciekinierów, zbuntowanej młodzieży i poszukiwaczy przygód. Cóż, Czarodziejka Anapsechete nie należała już od dawna do żadnej z tych grup, dodatkowo drażnił ją panujący w lokalu zgiełk i hałas, a jakość oferowanych usług była znacznie niższa od tego, do czego kobieta przywykła, mieszkając samotnie wśród luksusów swojego dworu i cichej nieumarłej służby. A jednak zjawiła się tutaj tego wieczora.

*


Po dziwnych wydarzeniach na skraju pustyni Czarodziejka z trudem dowlokła się do domu. Wędrówka na szczyt wzgórza bardzo ją zmęczyła, choć na szczęście było już po południu i upał doskwierał trochę mniej. Pradawna zamierzała położyć się do łóżka i po prostu zasnąć, ale... nie była w stanie. Cisza pustych komnat dworu po raz pierwszy w życiu zaczęła ją... przerażać. Milczenie snujących się po korytarzach i wykonujących posłusznie jej polecenia szkieletów było dziś niepokojące, jakby o wiele bardziej martwe, niż zwykle. A może to ona sama się zmieniła po dzisiejszym spotkaniu u stóp wzgórza? W każdym razie Czarodziejka czuła się fatalnie i ostatecznie postanowiła zrobić coś, czego nie robiła prawie nigdy. Pójść do miasta. Posiedzieć w karczmie. Może nawet z kimś porozmawiać? Zapomnieć.

*


Zapominanie szło jej właśnie całkiem nieźle - siedziała we "Wschodzącej Nadziei" przy czwartym kieliszku białego wina i kontemplowała zabawne na swój sposób kształty plam tłuszczu na obrusie stoliczka, przy którym samotnie usiadła. Ludzie trzymali się raczej z dala od niej - miejscowi wiedzieli, kim jest, czuli wobec niej szacunek i może nawet odrobinę lęku, a przyjezdni instynktownie wyczuwali bijący od niej chłód i jakoś nie ciągnęło nikogo, żeby się przysiąść do tej smukłej kobiety o dziwnych turkusowych lokach, odzianej w czarną suknię, bladej, smutnej jak cień.
Awatar użytkownika
Aure
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aure »

Na czystym niebie, już od jakiegoś czasu, wisiał samotnie księżyc. O tej porze młodziutka Aure powinna siedzieć w ciepłym pokoju i szykować się powoli do spania. Powinna...
Młoda pół-elfka, ledwo żywa, dotarła do miasta Efne. Podróż wyssała z niej wszelką energię, optymizm i chęć życia. W najśmielszych snach nie przypuszczała, że życie na własną rękę, z dala od ciepła i wygód pałacowych komnat, może być takie ciężkie. Nadal nie mogła wyjść z szoku po utracie konia, który wzgardził jej towarzystwem i wczorajszego dnia porzucił ją na rzecz przyłączenia się do swych dzikich braci, galopujących wolno po Równinie Maurat. Aure pewnie zgubiłaby się w otaczających Efne lasach i zostałaby pożarta pierwszej nocy przez jakieś zwierzę, gdyby nie jej szczęście. Tak, tak pewnie by się stało, gdyby, całkiem przypadkiem, tropiąc swego konia nie natrafiła na drogę prowadzącą do miasta.
Młoda dziewczyna przestąpiła niepewnie przez bramy Efne. Wieczór już zapadł, więc uliczki świeciły pustkami. Czasem z jakiegoś ciemnego kąta rozlegał się niepokojący dźwięk, czasem głośny rechot, innym razem ciche westchnienie. Aure nie chciała szukać źródeł owych dźwięków, więc starając się unikać mrocznych zaułków, rozglądała się za miejscem, gdzie mogłaby, nie obawiając się o własne życie, spędzić noc. Powieki robiły się ciężkie, a każdy krok był wyzwaniem, jednak dziewczyna szła nieprzerwanie przed siebie, dumnie unosząc głowę. Miała nadzieję, że sprawia wrażenie osoby odważnej i pewnej siebie, a przede wszystkim, że wygląda jak mężczyzna.
Wtem, jej uwagę przykuł budynek, z którego okien wylewało się na ulicę światło. Aure podeszła bliżej, a do jej uszu zaczęła dolatywać muzyka. Ktoś wewnątrz śpiewał. Zaraz też usłyszała śmiechy i głośne rozmowy. Wewnątrz widocznie panowała dobra zabawa. Nad drzwiami wisiał szyld.
- "Wschodząca nadzieja" - przeczytała cicho pół-elfka. - Karczma... To musi być jakaś karczma.
Serce Aure zabiło mocniej. Stanęła przed drzwiami, poprawiła koszulę, wzięła głęboki wdech i otworzyła drzwi. Natychmiast zalało ją światło i ogarnął hałas, wszechobecny hałas. Wnętrze karczmy tętniło życiem. Wydawało się, że trwa tu ciągła zabawa, napędzana litrami taniego piwa, którego zapach uderzył w nozdrza dziewczyny. Aure namierzyła wzrokiem pusty stolik, zdawałoby się, że cudem ocalały z tej powodzi bawiących się, i szybko skoczyła do niego. Ciężko opadła na krzesło. Dopiero teraz poczuła, że głód ściska ją w żołądku. Rozejrzała się strapiona. Nigdy nie była w karczmie, więc nie wiedziała jak się zachować. Bała się zwrócić na siebie uwagę, im mniej ciekawskich spojrzeń, tym lepiej. Mimo to, jej żołądek domagał się jedzenia, a żeby dać temu wyraz, zalewał ją kakofonią dźwięków.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

Oszołomiona natłokiem bodźców Aure dopiero po paru chwilach zorientowała się, że stolik, przy którym usiadła, nie był tak do końca pusty... Po prostu osoba, która go zajmowała, zachowywała się zupełnie inaczej niż to całe rozwrzeszczane towarzystwo, przez to w pierwszym momencie nie rzuciła się jej w oczy. Siedziała sobie samotnie, cicho i prawie bez ruchu. Była ubrana na czarno i właściwie sprawiałaby strasznie ponure wrażenie, gdyby nie dziwny kolor jej włosów.

- Hej, hej, chłopcze - wymruczała cicho, lecz wyraźnie kobieta, święcie przekonana, że ma do czynienia z jakimś zuchwałym młodzieńcem. Uśmiechnęła się, lecz uśmiech ten wypadł raczej sztucznie i trochę kwaśno, jakby wymalowany został na jej twarzy wyłącznie przez te cztery kieliszki wypitego wina. - Ty jeden nie boisz się przysiadać do pani Anapsechete, strasznej czarownicy z piekła rodem? - zapytała z przekąsem. - Siedź, siedź, nie uciekaj! - dodała prędko, usiłując nadać swojemu głosowi przyjazny ton, bo odniosła wrażenie, że różowowłosy chłopaczek się przestraszył. A tego nie chciała. Chciała z kimś pogadać. - Jak masz na imię? - zapytała słodko i zmrużywszy swoje ametystowe oczy przypatrzyła mu się uważnie. Właściwie to młodzieniec był śliczny i trudno było oderwać od niego wzrok.
Awatar użytkownika
Aure
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aure »

Aure zmarszczyła brwi i wlepiła spojrzenie w przeciwległą ścianę. Ktoś, kto porzuciłby na chwilę zabawę i poświęcił chwilkę, by przyjrzeć się młodej różowowłosej osóbce, pewnie pomyślałby, że ważne sprawy mącą myśli tego urodziwego chłopca. Z takim właśnie zapałem i skupieniem Aure wpatrywała się w tą ścianę.
- Co się robi w takich sytuacjach? Mam krzyknąć? Zawołać? - dziewczyna myślała gorączkowo. - Może spytać kogoś?
Pół-elfka rozejrzała się w poszukiwaniu potencjalnego informatora. Podskoczyła, gdy zobaczyła, że stolik, o którym myślała, że jest pusty, wcale taki nie był. Siedziała przy nim wysoka kobieta, o turkusowych włosach. Aure przełknęła ślinę. Nieznajoma sprawiała wrażenie osoby tajemniczej i z całą pewnością niepokojącej. Pół-elfka zdezorientowana, chciała udawać, że wcale nie zauważyła kobiety, lecz ta odezwała się:
- Hej, hej, chłopcze.
Aure zamrugała, a później spojrzała z niedowierzaniem. Ta dziwna nieznajoma wzięła pół-elfkę za chłopca! Aure miała ochotę sobie samej przybić piątkę. Ale w tym czasie kobieta siedząca przy, tym samym co ona, stoliku uśmiechnęła się. Serce dziewczyny na moment stanęło...
- Ty jeden nie boisz się przysiadać do pani Anapsechete, strasznej czarownicy z piekła rodem?
... a później puściło się dzikim galopem. Aure gotowa była uciec jak najdalej, nawet do znienawidzonego pałacu, ale wtedy nieznajoma, jakby zauważając strach, jaki wzbudziło jej pytanie, dodała
- Siedź, siedź, nie uciekaj! Jak masz na imię?
Aure rozchyliła usta i otworzyła jeszcze szerzej oczy. Z tą miną na pewno nie sprawiała wrażenia osoby inteligentnej, więc besztając się w myślach i obniżając odpowiednio głos odpowiedziała z lekkim uśmiechem:
- Na imię mi Arien, pani. Proszę wybaczyć, że przysiadłem się bez zapytania, lecz... - zająknęła się i spuściła oczy. - Lecz nie zauważyłem cię, pani, od razu.
Aure podniosła wzrok, by zobaczyć jak jej słowa zostały przyjęte. Była zdenerwowana, lecz i podekscytowana, bo była to pierwsza odsłona "Ariena". Była to też pierwsza rozmowa z kimś spoza pałacu.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

W odpowiedzi na to "nie zauważyłem" Pradawna roześmiała się krótkim, raczej gorzkim śmiechem.
- Arien, ha-ha. Wybaczam. - Chwila ciszy. - No i czym się zajmujesz, Arien? Jesteś pewnie poszukiwaczem przygód i złota, jak oni wszyscy tutaj, co? Jak ci się w życiu powodzi?
Zauważywszy, że wino w jej kieliszku właśnie się skończyło, kobieta skinęła władczym, acz grzecznym gestem na karczmarza, przechodzącego akurat nieopodal z pustą tacą w dłoniach.
- Wina jeszcze - poleciła, machając kieliszkiem jak dzwoneczkiem i uznając to za całkiem śmieszne.
Karczmarz, człowiek w średnim wieku, o krótkich rudawych włosach i lisim wyrazie twarzy, skłonił się Anie, a potem, przy okazji, zwrócił się do siedzącej obok i rozglądającej się wygłodniałym wzrokiem Aure.
- A panu coś podać? Piwa?

Światło księżyca wpadało przez odsłonięte okno i igrało na pięknym pierścieniu z zielonym kamieniem, zdobiącym smukły palec Czarodziejki, i na brzegu kieliszka z cieniutkiego szkła. Och, to też było intrygujące i zabawne zjawisko, godne dłuższej, uważnej, milczącej kontemplacji.
Awatar użytkownika
Aure
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aure »

Nieznajoma roześmiała się, lecz był to gorzki śmiech. Aure zachowała kamienny wyraz twarzy, chociaż w środku była niespokojna. Zerknęła szybko na drzwi karczmy.
- Arien, ha-ha. Wybaczam. - Pół-elfka rozluźniła mięśnie, widocznie dobrze zagrała chłopaka i nie wzbudziła żadnych podejrzeń. Kobieta tymczasem kontynuowała - No i czym się zajmujesz, Arien? Jesteś pewnie poszukiwaczem przygód i złota, jak oni wszyscy tutaj, co? Jak ci się w życiu powodzi?
Aure nie była przygotowana na takie pytania. Nie wzięła pod uwagę, że podczas swej podróży trafi na kogoś, kto będzie ciekaw jej historii i celu wyprawy. To było głupie z jej strony, ale często tak jest, że pamiętamy o drobnostkach, a sprawy istotne ulatują nam z głowy.
Na szczęście pojawienie się karczmarza wybawiło pół-elfkę z kłopotu. Swym nadejściem kupił jej czas, który mogła przeznaczyć na przygotowanie odpowiedzi. Niestety, człowiek głodny nie zawsze myśli racjonalnie, więc Aure wlepiła w przechodzącego mężczyznę spojrzenie, próbując zwrócić na siebie jego uwagę, zapominając kompletnie o konieczności ułożenia, w miarę wiarygodnej, historyjki.
- Wina jeszcze - kobieta o turkusowych włosach zwróciła się do karczmarza, który się jej skłonił, a następnie spojrzał na Aure.
- A panu coś podać? Piwa?
Aure prawie podskoczyła z radości, że już druga osoba wzięła ją za mężczyznę. Uśmiechnięta odpowiedziała:
- Poprosiłbym o coś do jedzenia, cokolwiek. I wodę może... - a widząc uniesioną brew karczmarza, poprawiła. - Nie, wolę jednak piwo. Tak, piwo brzmi dobrze.
Dziewczyna starała się wyglądać na zdecydowaną, jednak obawiała się swojego pierwszego spotkania z alkoholem.
Karczmarz odszedł raźnym krokiem, a Aure uśmiechnęła się do, siedzącej przy tym samym stoliku, kobiety. I przypomniała sobie wcześniej zadane pytania.
- Ja jestem... - zaczęła, ale zaraz przerwała. Odczekała chwilę i przywołała na twarz szeroki uśmiech. Kontynuowała pewnym głosem. - Podróżuję po całej Alaranii, pani, i w różnych miejscach znajduję zajęcia. Mogę się pochwalić szczęściem, los mi sprzyja, więc dobrze mi się powodzi. "Poszukiwacz przygód", hmmm? - zastanowiła się. - Tak, tak mógłbym siebie nazwać.
Aure zadowolona kiwnęła głową, jakby chwaląc samą siebie. Nie wiedziała czy historyjka zabrzmiała prawdopodobnie, ale była dumna, że jej odpowiedź była w miarę sensowna i niewzbudzająca podejrzeń. Przynajmniej taką miała nadzieję.
Wyrwała się teraz z pytaniem, by odwrócić od siebie uwagę i przekonać rozmówczynie, by ta opowiedziała coś o sobie.
- Proszę wybaczyć ciekawość, ale wcześniej nazwałaś siebie, pani, "czarownicą"...? - Aure nie była pewna czy pytanie można było nazwać grzecznym, ale szczerze zainteresowała się tym tematem.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

- Czarownicą, owszem - potwierdziła Anapsechete, znów nieco się krzywiąc. - Tak mnie tu przynajmniej nazywają ci co ciemniejsi obywatele tego miłego miasteczka. Wystarczy im, że ktoś mieszka samotnie na szczycie wzgórza, pod którym według legend był kiedyś cmentarz, studiuje jakąś straszną magię, dziwnie wygląda, nie angażuje się w życie polityczne ani nie zażywa takich rozrywek, jak oni wszyscy tutaj... I już: "czarownica, czarownica". Na szczęście jest w nich mimo wszystko dość szacunku, a może lęku, żeby nie rozpalić dla mnie stosu. Zresztą... nie naprzykrzam im się tak naprawdę, a czasem nawet pomagam. Ci lepiej wychowani wiedzą, że słowo "Czarodziejka" brzmi stosowniej.

Ponowne pojawienie się karczmarza znów na chwilę przerwało im rozmowę. Dla Any bez słowa przyniósł nowy kieliszek wina, a zabrał ten stary, pusty. Przed "młodzieńcem" natomiast postawił duży kufel pełen jasnego, pieniącego się mocno piwa oraz prawdziwie męską porcję smażonej wieprzowej wątróbki z cebulą i z całą górą pieczonych ziemniaków kilkoma kiszonymi ogórkami, wszystko polane jakimś gęstym i tłustym sosem. Choć Aure była głodna, to chyba nie AŻ TAK.

- Życzę panu smacznego, należy się siedem ruenów - burknął karczmarz obojętnym tonem człowieka zapracowanego i zmęczonego. Wytarł ręce w fartuch i wyraźnie czekał na pieniądze, ale jedna uniesiona lekko brew Pradawnej kazała mu wymruczeć pod nosem jakieś niewyraźne "tojaprzyjdedopaństwapotem" i iść obsługiwać gości przy innych stolikach.

- No no, apetycznie pachnie. Jedz, chłopcze, nie krępuj się - stanowczo poleciła Ana, wypiła kolejny łyk wina, a jej głos stał się jak gdyby troszkę bardziej sympatyczny. Ledwo zauważalnie, ale jednak. Naprawdę podobał jej się ten nieśmiały, w jakiś sposób niewinny, śliczny chłopak. Nachyliła się bardziej w jego stronę. - Los ci sprzyja, powiadasz... No to tylko pozazdrościć. A w kości grywasz? Albo w karty? Skoro ci los sprzyja, to kto wie, może zdobędziesz prędko fortunę?
Awatar użytkownika
Aure
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aure »

Aure była zainteresowana tą dziwną kobietą o turkusowych włosach.
- "Czarodziejka", hmmm? - Pół-elka słyszała o czarodziejach, nawet kilku spotkała w pałacu. We wszystkich było coś dziwnego, coś co przyciągało, a jednocześnie niepokoiło. Ta kobieta zdawała się być tym przesiąknięta.
Zjawił się karczmarz niosąc na tacy kieliszek z winem dla czarodziejki oraz zamówionym przez Aure jedzeniem i piwem. Postawił wszystko na stole. Aure nie mogła oderwać wzroku od talerza, z którego, wypływało wręcz, jedzenie. Chociaż dziewczyna nie przywykła do takich porcji, jej żołądek domagał się natychmiastowego napełnienia. Złapała za widelec i już miała nadziać na niego pieczonego ziemniaka, gdy w zasięgu jej wzroku zamajaczyła wyciągnięta dłoń karczmarza.
- Życzę panu smacznego, należy się siedem ruenów - burknął mężczyzna.
Aure już sięgała do sakwy, lecz karczmarz mruknął coś niewyraźnie i odszedł obsługiwać gości w innej części sali. Dziewczyna wyjęła jednak monety i ułożyła je na stole w równym stosiku.
- No no, apetycznie pachnie. Jedz, chłopcze, nie krępuj się - poleciła czarodziejka, a pół-elfki nie trzeba było długo namawiać. Wyprostowała się na krześle i z gracją nabiła widelec na tego nieszczęsnego ziemniaka.
Jedzenie pachniało świetnie, a jeszcze lepiej smakowało. Aure nie zapomniała jednak o manierach, więc spożywała posiłek powoli, mimo wilczego głodu.
Turkusowowłosa kobieta nachyliła się w stronę dziewczęcia
- Los ci sprzyja, powiadasz... No to tylko pozazdrościć. A w kości grywasz? Albo w karty? Skoro ci los sprzyja, to kto wie, może zdobędziesz prędko fortunę?
Pół-elfka przełknęła to co miała w buzi i odpowiedziała
- Nie, pani, nie grywam, ani w kości, ani w karty. Nie za bardzo nawet znam zasady tych gier.
W pałacu dziewczyna nie miała kontaktu z tego typu rozrywkami. Wiedziała jednak, że skoro ma wieść życie tułającego się po świecie młodego chłopaka, powinna się zachowywać jak przystało na taką osobę. Jej historia miała wiele luk, wiele nieścisłości. Powinna się wyzbyć zachowania, które wskazywało na pałacowe wychowanie. Zgarbiła się lekko i wzięła duży kęs wątróbki. Zbyt duży, więc złapała za kufel, by przeczyścić sobie gardło. Wzięła łyk piwa i zaraz parsknęła. Skrzywiła się
- Wstrętne! - wykrzyknęła i spojrzała z urazą na kufel. Zdumiała się, że piwo, które tak chętnie spożywają istoty różnych ras, jest tak niesmaczne.
Spojrzała na czarodziejkę szukając w jej oczach zrozumienia.
Drake
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowca Nagród
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drake »

Oto stanął pod ciężkimi drzwiami karczmy. Czytać nie umiał, więc nie mógł się dowiedzieć, jak się nazywa. Ale jak on tu trafił? Oparł się o próg, lewą ręką masując się po skroni. Pamiętał tylko to, że był w lesie. Polował, tak. Przeszukał kieszenie i torbę, znalazł kilka trofeów - lisią skórę, kilka pazurów i dwa kły dzikiej świni. Tylko tyle schował zanim... no właśnie - zanim co? Coś uderzyło go w tył głowy, przez co stracił przytomność. Obudził się opodal karczmy, cały i zdrowy, choć w głowie miał mętlik. Nie pamiętał prawie nic z dzisiejszego dnia. Obmacał z tyłu głowę i wyczuł pokaźnej wielkości guza, który bolał przy naciskaniu. Westchnął. Cokolwiek to było, teraz już nic z tym nie zrobi. Lepiej niech wjedzie do środka i na spokojnie pomyśli, a nuż sobie coś przypomni.

Bez dłuższego zastanowienia mocnym pchnięciem otworzył jedną stronę dwudrzwiowego wejścia. Zgrabnie, niczym cień, wtargnął do środka. Przez chwilę błądził po karczmie, trzymając się za tył głowy i przymrużając oczy. Nagle świat przed oczami mu zawirował i nawet nie zauważył kiedy usiadł przy jednym ze stolików, tyłem do niego. Kolory zaczęły mu się mieszać, gwar z karczmy zaczął zmieniać się w przeraźliwe majaczenie, słyszane niby to z dna jeziora. Sam zaczął coś mruczeć pod nosem, głównie przekleństwa różnej maści. W końcu jednak wszystko wróciło do normy. Kulturalnie odwrócił się ku stołowi... i dopiero teraz zauważył, że ktoś już tu siedzi. Dwie, jak sądził, kobiety, jedna młodsza, druga nieco starsza. Jedna ubrana w smutną, ciemną suknię, druga zaś w męski strój. Miały nietypowe kolory włosów, turkusowe i bladoróżowe. Natychmiast wstał i w nisko się ukłonił to ku obu postaciom.

- Proszę mi wybaczyć - rzekł nieco zmieszany - moje zachowanie godne chamstwa. Mam jednak problem z... no... percepcją i nie tylko. Ech. Jeszcze raz, panie mi wybaczą. Jestem Drake. Pan Drake, jeśli łaska.

Posłał im ciepły, nawet ładny uśmiech, po czym wyciągnął rękę ku czarodziejce, celem jakże szarmanckiego pocałunku w dłoń. Już już miał wykonać następujący gest w stronę różowowłosej kiedy zorientował się, że to nie żadna ona, lecz on. Poznał to po ubraniu, piwie i ogromnej porcji żarcia. Zaburczało mu w brzuchu.

- Ha ha! - zaśmiał się z cicha - wybacz bracie, w pierwszym momencie wziąłem cię za kobietę. Ale już mówiłem, że mam problemy z percepcją. Mam nadzieję, ze to minie. - znów pomasował obolałe miejsce. Wyciągnął rękę do różowowłosego, by uścisnąć mu dłoń.

Potem usiadł na ławie przy trzecim boku stołu i dopytał:

- Nie będę wam przeszkadzać? Skoro już tak wesoło zaczęliśmy... - popatrzył po nich beztrosko.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

Anapsechete przez dłuższą chwilę w milczeniu mierzyła wzrokiem przybysza. Jej twarz była poważna, wyniosła i wyrażała coś w rodzaju uprzejmego zdumienia powszechnym brakiem wychowania wśród tutejszych mężczyzn, którzy przysiadają się do stolika, a dopiero potem pytają o zgodę. Ale potem kobieta roześmiała się głośno. Znów nie był to chyba zbyt szczery śmiech, bo choć ładny, to miało się wrażenie, że jest w jakiś sposób przesadzony i że ma w sobie jakąś nutkę sztuczności. Śmiech nie objął też oczu Czarodziejki, których fiolet pozostał równie smutny, niewzruszony i matowy, co przedtem.
- Anapsechete Nehemia Hetepsechemui - przedstawiła się cicho, lecz wyraźnie, podając Drake'owi dłoń. Co jak co, ale swoje miano umiała wymówić bez zająknięcia nawet po tym piątym kieliszku, w którym, nawiasem mówiąc, było już widać dno. - Bardzo proszę, skoro już pan tu usiadł, to pana nie wygonimy. Miło poznać - dodała bez wielkiego przekonania. - Od razu panu powiem, że tutejsze piwo chyba nie jest godne polecenia. - Zerknęła na "Ariena" i zmrużyła oczy z lekkim rozbawieniem.
Awatar użytkownika
Aure
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aure »

Aure starała się wyczytać cokolwiek z twarzy czarodziejki, kiedy zauważyła, że do ich stolika dosiadł się ktoś jeszcze. Początkowo siedział tyłem, lecz zaraz odwrócił się i chyba był równie zaskoczony ich obecnością, co Aure jego pojawieniem się. A czarodziejka? Milczała i mierzyła wzrokiem nowo przybyłego. Ów mężczyzna wstał i ukłonił się.
- Proszę wybaczyć moje zachowanie godne chamstwa. Mam jednak z... no... percepcją i nie tylko. Ech. Jeszcze raz, panie mi wybaczą. Jestem Drake. Pan Drake, jeśli łaska.
Nieznajomy skończył z uśmiechem i wyciągną rękę ku czarodziejce. Ta, podając dłoń, przedstawiła się:
- Anapsechete Nehemia Hetepsechemui.
Aure zastanawiała się jak zapamiętać chociażby imię, kiedy zauważyła, że Pan Drake chyba zamierza również i jej dłoń ucałować. Przez moment kompletnie wyleciało jej z głowy, że jest oficjalnie mężczyzną, więc wyciągnęła ku niemu rękę. Lecz słowa nieznajomego jej o tym fakcie przypomniały
- Ha ha! Wybacz bracie, w pierwszym momencie wziąłem cię za kobietę. Ale już mówiłem, że mam problemy z percepcją. Mam nadzieję, że to minie.
Pan Drake wyciągną rękę do Aure, a ta ją uścisnęła. Zaśmiała się perliście
- Na imię mi Arien. Nie gniewam się. To przez moją twarz. Wiele osób myli mnie z kobietą.
Czarnowłosy tymczasem usiadł i spytał:
- Nie będę wam przeszkadzać? Skoro już tak wesoło zaczęliśmy...
- Bardzo proszę, skoro już pan tu usiadł, to pana nie wygonimy. Miło poznać. Od razu powiem, że tutejsze piwo nie jest godne polecenia.
Czarodziejka lekko rozbawiona zerknęła na Aure. Dziewczyna potwierdziła pełnym pasji głosem:
- Pani Anapsateche ma zdecydowaną rację! To - wskazała na stojący przed nią kufel - jest wstrętne! Okropne! Nie radzę zamawiać tego... świństwa.
Aure zrobiła poważną minę, odczekała chwilę, po czy ponownie złapała za widelec.
Drake
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowca Nagród
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drake »

Słysząc imię czarodziejki Drake uśmiechnął się ukazując zęby i lekko przymrużając oczy. Anapsechete, słyszałem już to nazwisko. Teraz już z całkiem poważną miną spojrzał w stronę mówiącego Ariena. Spojrzał nań, a następnie na wskazany ręką trunek. Mruknął bezgłośnie, po czym rzekł:
- Raczej nie jestem wybredny, ale skoro jest aż TAK niedobre, to nie ma chyba sensu wydawać choćby paru monet. - Znów zaburczało mu w brzuchu. Zmysły zdążyły wrócić już do normy, poczuł piekielnie kuszący zapach wątróbki, czym prędzej przełknął ślinę. - Wolę wydać je na coś, czym się najem, jestem niezwykle głodny. Hejże, chłopcze! - krzyknął na czyszczącego sąsiedni stolik kelnera - Przynieś mi, proszę, pachnący talerz białego barszczu, dorzuć jeszcze ze dwie pajdy chleba.
Kiedy odszedł, Drake przelotnie spojrzał na obie osoby. Starał się wyczuć ich aury. Pierwszą wyczuł od razu - tak silna emanacja przy takiej odległości nie mogła pozostać niezauważona. Wyczuł w niej nutkę tajemniczości, albowiem nie kojarzył żadnego ze znanych mu znaków dla elfów, ludzi, istot morza ani demonów. Nie znał jeszcze tej rasy, w życiu nie spotkał czarodziejki. Szybko jednak przeniósł uwagę na mniej wyczuwalną aurę Ariena. Tutaj miał trochę zagwozdkę, gdyż objawy były zgodne i dla człowieka i dla elfa, mniej więcej w równej proporcji. Być może to pół elf, albo jeszcze nie wszystkie jego zmysły otrzeźwiały.
Gdy parujący talerz zupy wylądował przed nim, oblizał tylko wargi, podziękował mężczyźnie, włożył mu do ręki monetę, szepcząc "reszta dla ciebie", po czym bez słowa sięgnął po łyżkę i zaczął jeść. Przedarł pajdę na pół i wytarł nią usta. Gdy przełknął kęs, zwrócił się ku czarodziejce:
- Anapsachete. Pani zapewne pomieszkuje w tym dworze na wzgórzu, czyż nie? - mówiąc to wskazał kierunek mniej więcej zbliżony do położenia owego domu. - Słyszałem o pani trochę, ma Pani dość nieciekawą opinię według podróżników i kupców pochodzących z Efne. Zdaję sobie sprawę, że większość tego, co o pani mówią to brednie, na przykład to, że porywa pani dzieci. Ciekawi mnie jednak, czy to prawda, że ma pani swoich nieumarłych sługów
Następnie zwrócił się do jedzącego:
- O tobie, Arienie, nic nie słyszałem. Jesteś elfem czy może półelfem? Ja sam mam w sobie nieco krwi tej rasy, spójrz. - Zaprezentował nieco zaostrzone ku górze uszy. - Pradziad mojego dziada był elfem. Ależ to odległe czasy.
Zdawał sobie sprawę, że pytania, które zadaje mogą być niewygodne. Drake jednak słynął z niewyparzonego języka i nierozwagi.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

Różowowłosy chłopak przekręcił imię Czarodziejki i ta chciała nawet go poprawić, ale po chwili wahania dała sobie spokój. Przecież to było takie śmieszne... Parę chwil później dotarło jednak do jej uszu coś, przez co momentalnie przestało jej być do śmiechu. Porywanie dzieci? Nie, Ana nie przywiązywała nigdy wagi do plotek na swój temat, puszczając je po prostu mimo uszu, ale akurat to oskarżenie boleśnie uderzyło w jedyny chyba czuły punkt Pradawnej. Temat dzieci powrócił do jej głowy i całe zapominanie diabli wzięli. Czarne myśli jak burzowe chmury zawisły nad nią i poczuła, że nie uwolni się już od nich tak łatwo po raz drugi. Właściwie to nie uwolni się nigdy, póki jej najdroższa córeczka nie powróci do świata żywych.

- Tak, dwór na szczycie wzgórza jest mój, mieszkam tam - zaczęła powoli kobieta. - Nie porywam dzieci - mówiła wciąż wolno i bardzo wyraźnie, jakby chciała, żeby każde słowo wryło się w pamięć rozmówcy na zawsze. - Nie porywam. To ohydne pomówienie tępej tłuszczy, ciemnej masy spragnionej sensacji. - Jej głos zrobił się bardzo zimny, a dłonie zaczęły dostrzegalnie drżeć. Odstawiła opróżniony kieliszek na stół, a ręce położyła na kolanach, nerwowo bawiąc się pierścionkiem. Milczała przez chwilę, nim podjęła rozmowę na nowo.
- A dlaczego interesuje pana moja służba? Cóż, że to nieumarli? Szkodzi to komu? Żaden z moich służących nie narzeka na swój los - dodała z przekąsem. - Pewnie pan też z tych ciekawskich, co wszystko o wszystkich chcą wiedzieć, wszędzie wsadzić swój nos, do każdego lochu i cuchnącego kanału pod miastem zajrzeć, do każdej opuszczonej i, łuhuhuu, nawiedzonej ruiny, a potem płaczą, że krzywda się dzieje. Tak? Chce pan? Proszę bardzo, zapraszam do mojego dworu! Obejrzy pan sobie nieumarłego lokaja! Proszę, chodźmy!

Na koniec tej przemowy kobieta roześmiała się histerycznie i gwałtownie wstała od stołu, najwyraźniej faktycznie chcąc wyjść. Jej oczy błyszczały niezdrowo.

- Ciebie też to tak fascynuje, chłopcze? - rzuciła w stronę Ariena.
Awatar użytkownika
Aure
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aure »

Nowo przybyły zaczął rozmowę od pytań. Aure, choć uważała, że owe pytania są nie na miejscu, czekała na odpowiedź czarodziejki. Ta, milczała, a przez jej twarz przemknął ledwo dostrzegalny grymas bólu.
Aure odpowiedziała czarnowłosemu zwięźle na pytanie dotyczące jej rasy, nie patrząc mu w oczy.
- Jestem pół-elfem.
Nagle głos czarodziejki przeszył ciszę. Kobieta mówiła powoli i wyraźnie. Aure nie mogła oderwać wzroku od jej twarzy, chłonęła także każdy wyraz wypowiadany przez nią. Dziewczyna poczuła się nieswojo, atmosfera była napięta, a słowa ciężkie. W nieznajomej zaszła jakaś zmiana, a była tak wyraźna, że aż przerażająca. W jej głosie słychać było ból, a także szaleństwo. Mimo, że słowa były skierowane do Drake'a, Aure poczuła się karcona za zbytnią ciekawość.
Kobieta gwałtownie zerwała się z krzesła i zwróciła się do pół-elfki
- Ciebie też to tak fascynuje, chłopcze?
Aure czuła się jak na celowniku. Bała się odezwać, by jej słowa nie pogorszyły sytuacji, a jednak czuła się zobowiązana. Zżerała ją ciekawość i chętnie obejrzałaby sobie tych nieumarłych, lecz przyznanie się do tego nie wchodziło w grę. Pół-elfka również wstała od stołu i zabrała siły, by spojrzeć czarodziejce w oczy
- Proszę wybaczyć ciekawość, Pani. Pytanie było nie na miejscu i powinienem był zbesztać Pana Drake'a za brak manier. Proszę nie czuć się do niczego zobowiązaną względem mnie.
Aure miała nadzieję, że nie popełniła gafy, gdyż nigdy nie była postawiona w takiej jak ta sytuacji. Spojrzała na czarnowłosego z dezaprobatą.
Drake
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowca Nagród
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drake »

Już od pierwszych słów patrzył uważnie na czarodziejkę. Z biegiem dialogu, wyczuwał w jej głosie coraz intensywniejszy ból i rozgniewanie. I coraz bardziej żałował, że w ogóle wszedł do tej karczmy. Pod koniec, kiedy ta nagle podniosła się ze stołu, Huor mrugnął i szeroko otworzył oczy, patrząc gdzieś w przestrzeń. Co ja, kurwa mać, przed chwilą zrobiłem. Pomyśl czasem, zanim coś powiesz, idioto. Poczuł się pod ostrzałem, widząc pełen pogardy wzrok kobiety, a potem nawet Ariena - choć jego słowa szarpnęły w nim strunę, nie znosił bowiem traktowania się odgórnie.

Nagle w jego głowie odezwało się coś, co zamroziło go na moment w miejscu. Chłodne wspomnienie, widziane niby pośród mgły, mimo tego bardzo pamiętliwe i... bolące. Otoczył go mrok, zasłaniając swoimi szponami resztę świata. Był wieczór, stał na wzgórzu. Czerń nieba przerywały białe, migające gwiazdy i okrągły księżyc. Patrzył na oddalone miasto. Usłyszał coś za sobą. Odwrócił się. Ujrzał płonące ruiny, ogień trawiący wszystko co miał i wszystko co kochał. Przepalona bela podtrzymująca strop przegięła się w połowie, a wraz z nią całe piętro i dach. W niebo wzbiła się chmara kurzu, popiołu i iskier. Nagle wszystko zaczęło wirować i zmieniać się. Noc zmieniła się w dzień, a on teraz siedział, oparty o ścianę jednej z kamiennic. Dygotał z zimna, nie miał na sobie nic prócz obdartych ciuchów nie zasłaniających ani rąk ani nóg. A jedyne co czuł to... smutek i nienawiść. Lecz nie do oprawców, a do tych wszystkich ludzi. Do tego handlarza zza kramu, do wędrownego kuglarza, do tych panienek wystrojonych w dostojne suknie, do dwóch podrostków męczących biednego kota, do obskurnego pijaka śmierdzącego alkoholem na kilometr, do wszystkich mieszczan. Bo choć tego nie słyszał, wiedział. Wszyscy, co do nogi, gadali na jego temat. Rzucił spojrzeniem w tłum wytykający go palcami. Obejrzał się na kobiety plotkujące, szerzące nieprawdę o jego katastrofie. "Ponoć codziennie ściągał tych oprychów do domu i chlał piwsko, dzieląc łup. Mówię ci, aż cała chata się trzęsła." "Ona sama też nie lepsza, ponoć kurtyzana z niej pospolita, dawała na prawo i lewo." "Samego chłopaka zostawili, choć pewnie i tak teraz ma lepiej niż z nimi."

Nie rozumiał tego. Czemu ludzie są tacy pełni nienawiści wobec ludzi, których nawet nie znali.

Ocknął się. To, co działo się w jego głowie trwało tak na prawdę dwie sekundy. Wstał cicho, ze spuszczoną głową. Nie odważył się spojrzeć na Ane, zdobył się jedynie na cichy pomruk:
- Wybacz. Wybacz i... nie odchodź. Zostań proszę z nami, nie chciałem cię urazić. Nie chcę, byś myślała o mnie jak o jednym z tych "ciekawskich". Jeszcze raz przepraszam. - Wsiadł powoli z powrotem. Szepnął jeszcze coś do siebie, nikt jednak nie mógł go usłyszeć. Spojrzał na talerz pełen jadła. Mimo, że przed chwilą oddałby wszystko, by dostać coś na ząb, teraz nie mógł znieść tego zapachu.

Chwilę miał zamknięte oczy, gdy je otworzył, nie okazywały niczego. Popatrzył na Anę, na Ariena, po czym powiedział z nadzieją w głosie:
- Możemy zacząć od początku, zapominając o tym, co zaszło? Tym razem, obiecuję, uruchomię myślenie, a gębę zamknę na trzy spusty. Zgoda?
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

- Nie! - rzekła Czarodziejka bardzo zdecydowanie.

Ani myślała z powrotem usiąść. Wciąż stała, swoją dumną postacią górując nad pozostałą dwójką. Jej oczy płonęły gniewnie, ale zarazem dawało się odczuć, że sama już do końca nie jest pewna, co było powodem jej gniewu. Kobieta uderzyła otwartą dłonią w stół. Opróżniony kieliszek spadł na podłogę i roztrzaskał się na drobne kawałeczki, ale Anapsechete zignorowała to.

- Nie! Powiedziałam, idziemy stąd - oświadczyła władczym tonem. - Nie zamierzam zostać tu ani chwili dłużej! Nie mogę już znieść tego miejsca, tego hałasu i wrzasku. Chodźcie ze mną.

Odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku drzwi. Rzuciła jeszcze na stolik złotą monetę, której wartość przekraczała znacznie cenę jej zamówienia. Obrzuciłała Drake'a i Ariena długim spojrzeniem. Teraz w jej oczach znów było widać więcej smutku i goryczy niż chwilowej wściekłości. Naprawdę miała ochotę, żeby poszli za nią. Po namyśle dodała:

- Proszę.
Zablokowany

Wróć do „Efne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości