Efne[Wzgórza na skraju pustyni] Bezczynne oczekiwanie. Wędrówka.

Miasto założone na cześć córki króla Bedusa, która w wieku dziesięciu lat oddała swój wzrok za lud. Uratowała go od zniszczenia. Efne otaczają liczne lasy, góry oraz wzgórza graniczące z Pustynią Nanher.
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

Praktycznie widziała mętlik w głowie kobiety, zmiany w jej psychice, stare rany otwierające się na nowo. To zabawne, jak łatwo można sprowadzić kogoś do upadku zwykłą sztuczką zaprawioną odrobiną dobrego aktorstwa.
No, teraz czas na finał przedstawienia! I będzie mogła wrócić do swojej dolinki, by w spokoju napić się herbaty. Prawie zamruczała na myśl o złotawej tynkturze, którą przygotuje dla niej któryś z Cieni. Wybornie. Trzeba umieć ułożyć sobie życie.
Nadała swoim załzawionym oczom odpowiednio zaskoczony i przerażony wyraz.
- C-co..? - wyjąkała. Broda jej się trzęsła. - Dlaczego tak mówisz? ...W-wyrzekasz się mnie? - tu wybuchnęła efektownym płaczem. - Dlaczego mi to robisz? Dlaczego?! - zaczęła nieporadnie ocierać piąstkami policzki, dopełniając jeszcze obraz kupki nieszczęścia.
Ciekawe, jak zareaguje Ana? Na tę myśl prawie zaklaskała w dłonie.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

Ostatkiem woli, nie mogąc się w duchu nadziwić, że ten sen wciąż jeszcze się nie skończył, Czarodziejka zrobiła najbardziej drastyczną rzecz, na jaką było ją jeszcze stać.

- NIE! - ryknęła z głębi trzewi, a właściwie tylko spróbowała ryknąć. W efekcie przez zaciśnięte gardło wydobył się bowiem zaledwie na poły piskliwy, na poły ochrypły krzyk, który nijak nie wyrażał tego, jak bardzo bolało Anę rozrywane w strzępy matczyne serce, kiedy chwytała swą "córeczkę" za złote włoski i wymierzała jej siarczysty policzek.

Parę chwil później, nie mogąc znieść tego, co właśnie zrobiła, Anapsechete zerwała się i pobiegła paręnaście, może parędziesiąt kroków w kierunku pustyni, by tam upaść na rozgrzany niemal do białości piasek, zwinąć się w kłębek i zanieść się histerycznym szlochem.

Upał sprawiał, że masy powietrza falowały, migotały i drgały, ukazując wyczerpanym oczom złudne obrazy. Coś się poruszyło, jakby jakaś niewidzialna zasłona się zerwała, a przynajmniej uchyliła. Coś pojawiło się znikąd.

Stado widmowych jeleni o czerwonym futrze otoczyło Anę... Zwierzęta pokręciły się chwilę nad nią, popatrzyły swymi mądrymi oczami, wypełnionymi w całości martwą czernią, a potem, jeden po drugim, zaczęły powoli zbliżać się do przemienionej w dziecko Aphrael. Nie miały może wrogich zamiarów, zresztą kto to wie, ale sprawiały niepokojące wrażenie. A może te widmowe dostojne stworzenia to nie była wcale ułuda?
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

Dusza i umysł Aphrael zalało cudowne uczucie tryumfu. Czuła się lepsza. Tak łatwo zmanipulowała Pradawną... Tak łatwo...
Upadła na piasek z policzkiem pulsującym tępym bólem po uderzeniu.
To tylko dopełniło satysfakcji. Udało jej się. Udało jej się zmienić stojącą przed nią kobietą w potwora, z troskliwej opiekunki w matkę bez sumienia, gotową uderzyć własne dziecko.
Nareszcie.
Spojrzała na Anę przerażonym wzrokiem rozszerzonych oczu wypełnionych po brzegi łzami. Kobieta odbiegła i skuliła się na piasku kilkadziesiąt kroków od niej. Chwilę później otoczyło ją stado widmowych jeleni... W umyśle Aphrael zabrzmiał ostrzegawczy dzwoneczek. Nie, żeby miała sobie nie poradzić w razie ataku, ale wtedy musiałaby się ujawnić przez Aną. To niedopuszczalne. Fakt pojawienia się zwierząt zniesmaczył Aphrael do tego stopnia, że nie potrafiła powstrzymać obrażonej minki. Tak psuć zabawę...!
- Mamusiu...! - krzyknęła zrozpaczonym głosem. - Mamusiu, nie zostawiaj mnie...! - wyrzuciła przed siebie rączki w błagalnym geście, po czym teleportowała się błyskawicznie, zostawiając za sobą rozmytą iluzję powoli znikającej dziewczynki.

Aphrael pojawiła się na wydmie, na której zostawiła swego konia i Cienie. Błyskawicznie wróciła do swego zwyczajnego wyglądu, przywołała sługusów i wsiadła na konia. Uśmiechnęła się delikatnie i ruszyła po piasku, by wrócić do swej Doliny i pozostać tam przez długie, długie miesiące...
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

Widmowe jelenie rozpierzchły się na wszystkie strony i zniknęły wśród piasków pustyni, spłoszone nagłym wyładowaniem magii, jakie towarzyszyło teleportacji Aphrael. Fala subtelnych magicznych drgań, drażniących umysł i ciało, dotarła też do Pradawnej. Ana nie cierpiała teleportacji w sposób wręcz organiczny, i to w takim stopniu, że nawet jej pozostałość w powietrzu była przez kobietę odczuwana jako mentalny odpowiednik odgłosu drapania szklanymi pazurami po tablicy. Inaczej mówiąc, niemalże pękało jej od tego szkliwo na zębach. Anapsechete leżała na piasku i jęczała cicho, udręczona i nieprzytomna. Że też ją, potężną czarodziejkę, tak łatwo można było doprowadzić do takiego stanu...

Minęło dobrych parę godzin. Upał południa zelżał, choć powietrze wciąż było ciężkie, gęste i duszne. Wreszcie Ana doszła do siebie - w pewnym momencie po prostu podniosła się i odeszła, ot tak, nie oglądając się nawet za siebie. Jej wzrok był pusty i obojętny, podobne musiały być też jej myśli.

W ciepłym świetle popołudniowego słońca srebrzysty dach jej dworu w oddali skrzył się jak iskra na szczycie wzgórza. W tamtą stronę właśnie powędrowała. Do domu.

Ciąg dalszy: Ana
Zablokowany

Wróć do „Efne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości