BurdanaŚwiątynia [okolice Burdany]

Mieszkańcy Burdany są bardzo sprytnymi ludźmi. Nie przywiązują wagi do do bogactwa. Specjalizują się w łowiectwie i meblarstwie. Połowa mężczyzn to drwale. Lasy wokół Brurdany zostały zaczarowane wiele lat temu przez pewnego maga. Po ścięciu odrastają w jeden dzień, tak, że są gotowe do kolejnego zbioru.
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Świątynia [okolice Burdany]

Post autor: Saura »

Promienie słońca wdarły się przez wąskie okno, nadając miejscu jeszcze bardziej nobliwego wyglądu. Od surowych, kamiennych ścian bił chłód, którego nie mógł stłumić nawet najcieplejszy dzień. Zapach kadzideł mieszał się z wonią starego drewna. Świątynia była wiekowa. O jej pradawności mogłoby świadczyć choćby to, że ludzie raczej już nie wznosili tak przysadzistych i pozbawionych wyrafinowania budowli. Gdyby nie pilnująca dwuskrzydłowych, szerokich drzwi para kamiennych wilków, można byłoby uznać świątynię za dom zbudowany rękoma pierwszych osadników.
Sanktuarium otoczone ze wszystkim stron świerkami leżało na płaskowyżu. Roztaczał się z niego piękny widok na Burdanę i okolice. Oczywiście, aby tego wszystkiego doświadczyć najpierw należało wspiąć się po prowadzących do świątyni, wydrążonych w ziemi schodach.

Saura stłumiła ziewnięcie i przyjrzała krytycznie swojej dotychczasowej pracy. Nigdy by nie zgadła, ze kilku starych, sprawujących pieczę nad tym przybytkiem kapłanów posiada starożytne manuskrypty. Siedząc teraz w bocznej nawie zajmowała się żmudnym zajęciem, jakim było przetłumaczenie ich na zrozumiały współczesności język.

Maczając pióro w atramencie, po raz kolejny przypomniała sobie ostatnie wydarzenia, które doprowadziły ją do tego miejsca. Jeden z włodarzy Burdany, uważający się za „mecenasa sztuki” rozpaczliwie szukał kogoś, kto znał starożytne runy i zgodziłby się przetłumaczyć dla świata bezcenne zabytki piśmiennictwa. Saura zgodziła się głównie dlatego, że nie miała co ze sobą zrobić. Poza tym mecenas hojnie płacił dziewczynie za tłumaczenia oraz sowicie wspomagał kapłanów za udostępnienie manuskryptów. Saura nawet polubiła nawet taki tryb życia. Do południa praca a później powrót do wynajętego w kamieniczce mieszkania i czas wolny, który też można było sobie miło zorganizować. Zawarła znajomość ze wszystkimi, tocząc z nimi niekiedy dłuższe rozmowy. Tak, życie nabrało jaśniejszych barw.

Słysząc lekkie kroki elfka oderwała spojrzenie od papierów. Spodziewała się zobaczyć jakiegoś pobożnego człowieka, który odczuwał potrzebę rozmowy z bogami. Co prawda świątynia była mało popularna, ale od czasu do czasu zjawiali się w niej pielgrzymi, mający swoje powody, aby odwiedzić przybytek. Zamiast kolejnego wyznawcy Saura ujrzała usługującą w Sanktuarium dziewczynę. Postawiła na stole kubek z ciepłym napojem, po czym wbiła w Saurę ciemne, praktycznie czarne oczy. Gdy Saura podziękowała, dziewczyna skłoniła się bez słowa i odeszła. Czarnowłosej nie pozostało nic innego jak wrócić do pracy.
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Anosai
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anosai »

Szybując w przestworzach zauważył świątynię. Ze wstępnych obserwacji wynikało, iż jest bardzo stara. Nie wyglądała na dzieło ludzkich rąk. Możliwe iż to były elfie budowle. Nie wiedział na pewno gdyż żadna z ksiąg nie wspominała o czymś takim. Zainteresowany zleciał niżej z zainteresowaniem przyglądając się tej wspaniałej konstrukcji. Głód narastał więc Anosai zaczął rozglądać się a jakimś posiłkiem. Zauważył niewielkie stadko saren ale ten posiłek nie leżał w jego guście. Zleciał niżej mając nadzieję na wypatrzenie smaczniejszego kąska. Tuż obok świątyni leżały kamienie co stanowiło idealną odmianę. Mając bardzo kwaśne soki trawienne i piekielnie ostre kły kamienie nie były złą alternatywą. Smok zaczął wyrywać szponami drzewa nie niszcząc ich a jedynie przesadzać w inne miejsce. Trwało to kilka minut gdy zaczął pałaszować "przysmak". Myślał:
- te kamienie są naprawdę smaczne, szkoda, iż w mojej fortecy takich nie ma...
Po zakończeniu konsumpcji położył się nieopodal wejścia i usną mają się na baczności bo jest wielu chętnych na smocze trofea.
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

Jakieś hałasy na zewnątrz przerwały Saurze pracę. Westchnęła głęboko. Właśnie zajmowała się tłumaczeniem szczególnie trudnego i niejednoznacznego fragmentu. Runy doprawdy potrafiły być czasami zwodnicze. Hałas powtórzył się się ponownie.

Co znowu?! pomyślała podnosząc się od biurka.

Pośpieszne kroki od strony wejścia sprawiły, że zupełnie zapomniała o swoim chwilowym zajęciu. Trzech jednakowo bladych jak płótno kapłanów wpadło do świątyni. Trzęśli się i mamrotali coś pod nosami. Nie wiadomo czy były to modlitwy czy też może przekleństwa.

-Czy coś się stało?- zapytała podchodząc bliżej. Rozszerzone oczy najstarszego kapłana powiedziały jej, że owszem, stało się coś. Rzecz niepojęta i niesamowita.

-Drakun...- wyjąkał przez ściśnięte gardło bardziej odważny kapłan.

-Drakun?-powtórzyła elfka. Zupełnie zapomniała, że kapłani w wielkim wzburzeniu mieli zwyczaj wypowiadać się we własnym, na wpół zapomnianym dialekcie. Jaka szkoda, że go nie znała. Zamiast tego skupiła się na swoich czułych na wszelkie drgnienia aury zmysłach. I natychmiast zamarła, poruszona czymś czego w życiu by się nie spodziewała spotkać. Nie w takim miejscu.

-Jak to możliwe?- rzuciła w przestrzeń retoryczne pytanie. Szybkim krokiem ruszyła ku drzwiom. Po chwili wahania kapłani, wciąż wyraźnie przestraszeni poszli za nią. Chyba czuli się w jakiś sposób za nią odpowiedzialni.

Saura wypadła na zewnątrz i stanęła jak wryta. Smok... Najprawdziwszy smok. Ale jak? Czemu? Kiedy? Elfka wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana. Sama nie wiedziała, co powinna zrobić. Zwłaszcza, że ten smok najwyraźniej spał...

I co teraz?

- Wszystko w porządku- powiedziała uspokajająco do tkwiących w progu kapłanów. Miała nadzieję, że te słowa okażą się prawdziwe. Nie spuszczając wzroku ze stworzenia zrobiła krok w jego stronę.
Ostatnio edytowane przez Saura 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Anosai
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anosai »

Anosai wyczuł, że ktoś się zbliża. Otworzył z lekka lewe oko. Po chwili zerwał się jakby coś go trafiło, stanął na tylne łapy ziejąc wysoko w powietrze coś na wzór strumienia ognia...ale to był oddech śmierci. Całą uwagę skierował na Elfkę która podchodziła do niego. Opadł na 4 łapy mając ogon w pozycji dogodnej do szybkiego ataku. Spojrzał na nią i za pomocą rzekł:
- Życzysz sobie czegoś konkretnego mała istoto. Rzekł niezbyt przyjaznym tonem. Zaczął powoli przymrużać ślepia będąc ciekawym na reakcję Elfki. W końcu wiedział, iż był niecodziennym widokiem i to w takim miejscu.
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

Kolejna ważna lekcja. Nigdy nie podchodzić do śpiącego smoka. Saura odskoczyła. Tylko cała wpojona jej w Kryształowym Królestwie dyscyplina, sprawiła, że wstrzymała pierwszy odruch uderzenia mocą kiedy smok poderwał się jak do ataku. Aura magii śmierci była przytłaczająca, wręcz powalała na kolana. Elfka cofnęła się jeszcze bardziej. Dla mistrzyni magii życia nie było to zbyt przyjemne uczucie.

Dopiero gdy smok opadł na cztery łapy, atmosfera zelżała. Nie znaczyło to, że się uspokoiło. Przybysz wyglądał tak jakby wciąż mógł się zezłościć. A wtedy... Saura wolała nie myśleć o skutkach smoczego gniewu. Odetchnęła bezgłośnie z ulgą słysząc pytanie. Skoro smok chciał rozmawiać nie było jeszcze tak źle. Mogli do czegoś dojść.

Smoki i elfy zawsze łączyła bardzo specyficzna wieź. Czarnowłosej podczas nauki przypominano o tym niejednokrotnie. Miała nadzieję, że ten smok także o tym pamięta. Uniosła dłoń w pokojowym geście:

-Pragnę tylko wiedzieć, co sprowadza Cię w nasze progi, szlachetny....-odezwała się dźwięcznym głosem- Szlachetny panie. Jestem Saura z rodu Ceres lojalnemu Kryształowemu Królestwu.

Zgodnie z tradycją elfka złożyła pełny ceremonialny ukłon.
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Anosai
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anosai »

Słysząc słowa Elfki wyczuł w jej głosie ziarno strachu. Milczał przez chwilę aż końcu rzekł:
- Interesująca świątynia... wiesz może kto jej był twórcą ? - spytał zaciekawiony.

Po chwili zauważył iż jeden z kapłanów celował do niego z kuszy. Zdziwiło go to bardzo ponieważ bełt nie przebije jego skóry. Nim zdołał wystrzelić Anosai trzymał kapłana w swojej łapie. Miał zamiar zabić go za tę zuchwałość ale kątem oka przyglądał się poczynaniom reszty kapłanów. Dla podkreślenia iż nie warto go atakować uderzył swoim oddechem tuz obok świątyni. Kawałek tej budowli zsuną się a drzewa były obumarłe w okolicy tego uderzenia. Spojrzał w oczy kapłanowi i zacisną mocniej łapę, ale nie na tyle aby zabić go.

Rzekł do niego:
- Głupcze powinienem cię zabić a tę bezczelność - mówił to nie za pomocą telepatii ale zwykłym ludzkim głosem którego jak i wiele innych nauczył się od Ojca. Rozmyślał nad tym czy go zabić, zranić czy puścić wolno...
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

Co prawda smok wciąż się nie przedstawił, ale nadal kontynuował rozmowę. Sytuacja nie wyglądała najlepiej.Na szczęście nie była też fatalna. Saura zastanawiała się przez chwilę nad pytaniem rozmówcy:

- Tak, świątynia jest interesująca. Niestety nie wiem w jakich okolicznościach powstała ani kto ją zbudował. Promieniuje swoją własną, unikatową mocą, to pewne. Nawet kapłani nie są pewni jej początków.

No właśnie. Kapłani... Czarnowłosa wyczuła jak w aurze jednego z nich pojawia się ogromne napięcie. Mieli prawo być zdenerwowani, ale zdesperowani? Chyba, że.... Saura zaryzykowała spojrzeniem za siebie.

-Nie!- jej okrzyk pokrył się z ruchem smoka, który błyskawicznie porwał kapłana mierzącego z kuszy. Jednocześnie w okolicę uderzyła kolejna fala magii śmierci. Oszołomiona Saura spróbowała opanować nagły zawrót głowy. Sytuacja z nie najlepszej stała się tragiczna. Jednak dla odmiany elfka nie czuła lęku, tylko napływ frustracji. Co napadło tego biednego kapłana, żeby postąpić w ten sposób? No tak, mogła się czegoś takiego spodziewać po młodym, narwanym Khalu. Ludzie wciąż nie mogli wyzbyć się niechęci wobec smoków.W sumie nie mogła winić samego smoka, że zrobił to co zrobił. Wszak to jego chciano zaatakować.

Dziewczyna miała ochotę kląć we wszystkich znanych językach. Przygryzła wargi. Nie... Nie wolno jej teraz tracić nad sobą panowania. Nie chodziło o to, że walka ze smokiem była czystym szaleństwem. Atakując złamała by zasady paktu jakie zawarły ze sobą niegdyś dwie rasy. Musiała jakoś inaczej uratować kapłana. Wbiła we smoka pałąjący wzrok:

- Wybacz, szlachetny. Okaż wyrozumiałość temu człowiekowi. Kierowała nim młodzieńcza pochopność. Gwarantuję, ze wszyscy tu obecni pragną z szacunkiem traktować każdą istotę. Nie mieliśmy i nie mamy złych intencji.
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Anosai
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anosai »

Po namyśle Anosai miał uderzyć w kapłana całą mocą oddechu śmierci. Wzrost gniewu powodował stałe powiększenie mocy Magii Śmierci. W ten moment tuż przed uderzeniem przypomniał swoją ukochaną. Poczuł pewną ulgę i kompletnie przestał używać Magii Śmierci. W ten moment z nozdrzy wydał lekki powiew wiatru co oznaczało iż nie korzystał z mocy śmierci. Odstawił kapłana ale zanim to zrobił zniszczył kuszę. Przyjrzał się reszcie i tak już przerażonych kapłanów. W tej samej chwili znowu przypomniał tę którą miłował. Z oczu pociekła mu jedna łza. Smok odszedł jakieś 10m za siebie. Był smutny, skulił się i rozmyślał. Swój ogon ułożył w okolicy głowy a skrzydłami okrył się tak, że całą górna część była zasłonięta. Szybko zapomniał o tamtym zajściu i westchną smutno.
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

Przez moment elfka była pewna, że dojdzie do najgorszego. Powietrze przesycone było wonią śmierci. Zagryzła wargi. Działanie przeciwko smokowi było niewskazane, z drugiej strony nie mogła się spokojnie przyglądać jak ten zabija człowieka.

Niech tak będzie pomyślała, napinając wolę niczym cięciwę łuku. Skoro walczyć, to walczyć. Nie po raz pierwszy wyłamywała się z praw ustalonych przez jej pobratymców. Z napięciem czekała na przejaw agresji stworzenia wobec kapłana.

Ku jej największemu zdumieniu smok nagle odstawił na ziemię mężczyznę. Aura magii śmierci całkowicie opadła. Saura bezgłośnie odetchnęła z ulgą. Udało się. Nie wiedziała jak, ale udało się; obeszło się bez samobójczego pojedynku. Nie czekając na dalszy ciąg wydarzeń, roztrzęsiony kapłan uciekł pośpiesznie do wnętrza świątyni. Saura odnotowała w pamięci, aby zamienić z nim później parę słów na temat lekkomyślnego atakowania innych. Chociaż dzisiejsza przygoda nauczyła go zapewne więcej niż jakiekolwiek słowa. Pod wpływem spojrzenia elfki pozostali kapłani wycofali się do środka.

Tymczasem smok ponownie zaskoczył czarnowłosą. Zdumiona patrzyła jak z oczu stworzenia spływają łzy. Wiedziała, że smoki były prastare, mądre, dumne i potężne, ale....emocjonalne? Nie w obecności innych istot. Cóż, ten smok przeczył wszelkim teoriom. I co mogło wywołać u niego taki stan?

Niepewnie zbliżyła się do zwiniętego smoka. Przykro było patrzeć na kogoś, kogo otaczał tak głęboki smutek oraz żal.

- Czy potrzebujesz czegoś? Pomocy? Ukojenia?- próbowała odgadnąć powód smutku. Jednocześnie przekazała swojej aurze cały spokój i życzliwość, jakie czuła.

Liczyła na to, że smok czując ich obecność, zdoła choć trochę się uspokoić.
Niepewnie zbli¿y³a siê do zwiniêtego smoka. Przykro by³o patrzeæ na kogo¶, kogo otacza³ tak g³êboki smutek oraz ¿al.

- Czy potrzebujesz czego¶? Pomocy? Ukojenia?- próbowa³a odgadn±æ powód smutku. Jednocze¶nie przekaza³a swojej aurze ca³y spokój i ¿yczliwo¶æ, jakie czu³a.

Liczy³a na to, ¿e smok czuj±c ich obecno¶æ, zdo³a choæ trochê siê uspokoiæ.
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Anosai
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anosai »

Wyczuł iż Elfka zbliżyła się nieco do niego. Wypowiadane przez nią słowa zaskoczyły go. Po raz pierwszy od 100 lat nie wiedział co ma zrobić. Postanowił milczeć ale przekazać obrazowo co się stało... oczywiście za pomocą telepatii.

Był poranek gdy Anosai latał dość blisko nad ziemią w poszukiwaniu swojego przysmaku aż nagle zauważył młodą kobietę....ona podeszła do niego i się go nie bała...

Tu urywa fragment uznając iż nie jest warty uwagi...

Nagle obraz zamienia się w mroczny, pada obfity deszcz. On stoi razem z nią przy urwisku w pozycji obronnej a w oddali widać wielu uzbrojonych wojowników.... rozpoczyna się walka na śmierć i życie...

Tu obrazy urywają się gdyż to jest straszny widok...

Wszędzie leżą trupy, kilkoro wojowników oddala się gotowych do obrony ale zbyt przerażonych na atak. Anosai trzyma w łapie ich dowódcę. Ona schowała broń do kabury. Smok postanowił darować im życie puszczając ich wolno a oni zamiast odejść wyjmują łuki i oddają salwę. Dama otrzymała 2 strzały- jeden prosto w serce a drugi w klatkę piersiową...umarła natychmiast... Anosai z wściekłości uderza całą mocą na nich...

Tu smok zerwał połączenie odwracając głowę w innym kierunku, chciał oszczędzić widoku łez.
Kaiba
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 92
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kaiba »

Diabeł przemierzał portal na swoim wierzchowcu, Kuronosie. Wizyta w piekle poprawiła mu humor, wiedział gdzie powinien się teraz udać, lecz najpierw chciał się trochę rozerwać, tak więc otwierając przejście między wymiarami wybrał pierwsze lepsze miejsce które przyszło mu do głowy. Nareszcie dotarł do wyjścia.

Kilkadziesiąt metrów nad ziemią, struktura wymiaru najpierw zachwiała się, następnie przez ułamek sekundy zadrżała, pękła w pionie, wszystko jakby ktoś zrobił dziurkę w ogromnej szybie. Z między wymiarowego rozdarcia wyjechał Białowłosy Diabeł, ubrany w zbroję, mający maskę na twarzy, twarzy dwudziesto-dwu latka. Kuronos, całkowicie czarny rumak, jedynie o oczach w kolorze szkarłatu, płomienie ogarnęły jego kopyta, a on sam dosłownie spłynął spokojnym kłusem na ziemię, zatrzymując się pomiędzy klasztorem a smokiem oraz pewną elfką.

Kaiba nie był zdziwiony reakcją kapłanów, normalnie ich życie zakończyło by się w momencie gdy zaczęli wystrzeliwać bełty w jego stronę, jednak bacząc na resztę towarzystwa, postanowił na razie jedynie się bronić. Bez większego wysiłku postawił po swojej prawej długą ścianę z płomieni, odgradzając się od ludzi.

Kuronos bez jakiegokolwiek rozkazu ze strony swojego pana podszedł bliżej nieznanych istot, zatrzymując się jakieś dziesięć metrów od nich. Pierwsza z nich, ogromny czarny smok, stworzenie wiekowe oraz niezwykle mądre, posiadające niekiedy wiedzę wykraczającą poza wszelkie mniemanie, wraz z bogatym zasobem doświadczeń. Czuć było od niego silną magię śmierci, walka z nim była by naprawdę złym pomysłem, zwłaszcza w pojedynkę. Druga istota była wręcz przeciwieństwem pierwszej, młoda i niesamowicie piękna elfka, czuć od niej było dobro pomieszane z magią życia. Elfy same w sobie były interesujące, jednak każdy z nich nosił w sobie coś wyjątkowego, coś co trzeba odkryć, takie właśnie uczucie miał diabeł spoglądając na kobietę.

Białowłosy uśmiechnął się nikło, zwracając się do smoka, powiedział spokojnym tonem, w mowie smoków.

- Witaj, mądra i wiekowa istoto, cóż sprowadza kogoś takiego jak ty w te strony?

Następnie spoglądając na elfkę, wypowiedział po elficku słowa przywitania.

- Witaj i ty, młoda istoto, ...

Jednak zamiast dokończyć, przerwał, spostrzegł wyraz skonfundowania na twarzy rozmówczyni, kolejny elf nie znający elfickiego, czy to możliwe? Pomyślał przez chwilę. Następnie powiedział już w zwykłej mowie.

- Witaj i ty, młoda istoto, co ciebie sprowadziło w te strony?

Na koniec zwrócił się do obojga, nadal nie przestając się uśmiechać, wyglądało to dość "diabolicznie".

- Możecie zwać mnie Kaiba, czy zdradzicie mi jak zwą was?
Anosai
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anosai »

Po chwili wyczuł coś diabolicznego. Skończył swoje żale, wiatrem wbił łzy w ziemię. Odwrócił się. Spostrzegł Diabła. Nie był "zachwycony" tym widokiem. Na odległość wyczuwał coś co odróżniało go od innych przedstawicieli jego "gatunku". Zdziwił się iż owa istota nie rozpoczęła rzeźi kapłanów a jedynie odgrodziła się od nich ogniem. Po chwili spostrzegł rumaka ognia zwanego Kuronos. Nic dziwnego było gdyż księgi wspominały o owym rumaku przewyższającym wszystkie konie "ludzkie" a nawet piekielne. Niespotykane było aby diabeł rozpoczynał rozmowę i to w takowym kierunku.
- Jestem Anosai- rzekł z nieufnością smok.
- Co cie sprowadza w rejony Świątyni? - w tejże chwili zaczął przymrużać oczy podnosząc ogon. Wątpił aby Kaiba- bo tak się owy jegomość przedstawiał miał zamiar wejść na poświęconą ziemię a tym bardziej do środka świątyni.
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

Saura stała nieruchomo, starając się ogarnąć to czego doświadczyła. Nie było to takie proste. Wątpiła czy nawet starsze i mądrzejsze elfy potrafiłby sobie z tym poradzić. Jej rozmówca otworzył się wobec niej bardziej niżby się tego spodziewała. Zadrżała, przypominając sobie obrazy, jakich była świadkiem. Umysł smoka był potężny. Mimowolnie pomyślała, ze są na świecie osoby gotowe oddać wiele za chwilę umysłowego połączenia z tak niezwykłą istotą. Dla niej to przeżycie było czymś subtelnym, bardzo osobistym.

Krótkie połączenie sprawiło, że dziewczyna ujrzała sprawę w zupełnie nowym świetle. Smok miał więc kogoś bliskiego. Kogoś, kto był częścią jego życia. Do pewnego czasu. Nie była zaskoczona powstaniem takiego związku. Każda istota mogła żywić uczucia do innej. Także smoki. Najlepszym tego przykładem była Niara i Zora. Chociaż relacje Białego Smoka i anielicy przypominały relacje ojca i córki, to Saura nie wątpiła, że ciężko by przeżyli gdyby jednemu z nich coś się stało.

Współczuła mu. Bardziej niż sądził. Przecież sama straciła kiedyś osobę, która była jej bliska. Saura sama nie wiedziała kiedy w kącikach oczu pojawiły się łzy. Nie potrafiła określić czy to jej płacz czy łzy są odzwierciedleniem smutku, jaki czuł teraz smok. Jego żal, tęsknota i ból przenikały elfkę. Ich emocje mieszały się, tak ze nie mogła powiedzieć gdzie kończą się jej a zaczynają jego.

- Przykro mi, że została Ci odebrana.

Saura natychmiast poczuła do siebie niechęć za te słowa. Bogowie, to brzmiało jak pusty frazes. Coś takiego jeszcze nikomu nie zwróciło życia.

Usiadła na ziemi ze skrzyżowanymi nogami i wyciągnęła przyjacielsko dłoń:

- Samotność bywa dobra. Czasami jednak warto podzielić się smutkiem z innymi. Ból straty przestaje być tak ciężki- oznajmiła łagodnie.


Zanim jednak któreś z nich zdążyło coś jeszcze powiedzieć czy zrobić, w strukturze świata zaczęło coś się dziać. Saura poderwała się na równe nogi. Wiedziała, ze będą mieli towarzystwo nim w przestrzeni pojawiło się przejście. W jednej chwili otoczenie zdominowała piekielna aura.

Obserwowała czujnie jeźdźca i jego wierzchowca. Na razie nie próbowała nawiązać kontaktu z nieziemskim koniem, coś co normalnie robiła przy każdym spotkaniu ze zwierzęciem. To stworzenie było jednakże zupełnie inne od tych, które do tej pory spotkała. Musiałaby liczyć się z konsekwencjami takiego zbliżenia. Zarówno tymi ze strony konia, jak i jego pana.

Jeździec.... Jedyne co Saura mogła powiedzieć to to, że był związany z Czeluścią. Co wobec tego sprowadzało go do tego świata i tego miejsca? Dziwne i niepokojące zarazem. Otworzyła usta żeby odezwać się pierwsza. Niestety znowu ja wyprzedzono. Kapłani powrócili. Tym razem z większą ilością kusz. Elfka nie mogła uwierzyć. Zbierając myśli, przyglądała się ogłupiała jak wystrzeliwują bełty w stronę przybysza. Piekielny nie pozostawił tego bez odpowiedzi. Przed ludźmi pojawiła się ściana ognia. Dopiero wówczas Saura zareagowała. Odruchowo.

Skupiając się, wytworzyła między kapłanami a ogniem ochroną barierę. Opuściła ją dopiero wtedy, gdy zupełnie spanikowani mężczyźni uciekli do świątyni. Tyle jeśli chodzi o bohaterstwo. Jedyną dobrą rzeczą jaka z tego wynikła było to, że dzięki styczności z wytworzonym ogniem miała jakieś pojęcie z jakiego rodzaju siłą ma do czynienia. Skrzywiła się lekko. Mistrz magii ognia. Cóż, dzień stawał się coraz bardziej niesamowity i szalony.

Smok zjeżył się jeszcze bardziej kiedy nieznajomy się do nich zbliżył. Saura zamrugała. Znał mowę smoków. Czy to możliwe? Co więcej znał również jej ojczysty język. Zdumienie elfki wspięło się na wyżyny. Ocknęła się dopiero kiedy Piekielny powtórzył powitanie we wspólnej mowie.

- Zrozumiałam Cię za pierwszym razem, panie. Zwać mnie możesz Saurą- odpowiedziała mu w elfiej mowie.

Po raz kolejny tego dnia złożyła ukłon. Te elfickie zwyczaje....

- Mam ważny powód, aby przebywać w tym miejscu. Co natomiast sprowadza do świątyni Ciebie?

Czekając na reakcję, zerknęła na smoka.

Nazywa się Anosai?
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Kaiba
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 92
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kaiba »

Diabeł cieszył się, że przybył właśnie do tego miejsca. Czarny smok, Anosai, choć wydawał się trochę nieufny, oraz skłonny do zaatakowania jeśli cokolwiek mu się nie spodoba, jednak był wart zainteresowania i poświęcenia mu czasu. Jednak nie należało zapominać o elfcce, jej zachowanie trochę bawiło Kaibę, czasem nadmierne bohaterstwo, spowodowane znajomością zbyt dużej ilości chwalebnych legend, nie kończyło się tak jak w opowiadaniach.

- Oboje zwiecie to miejsce świątynią, ciekawą sprawą jest wasz sposób pojmowania otaczającego świata. My, istoty piekielne, jeśli chodzi o sferę magiczną, dla was także "duchową", wyróżniamy trzy obszary. Zwyczajne, pozbawione jakichkolwiek objawów energii, następnie są takie jak te. Nie są one dla nas czymś szczególnym, prędzej udalibyśmy się tu na posiłek niż wystrzegali się takich okolic. Trzecim rodzajem są miejsca które przesiąkły magią potężnych istot które je zamieszkiwały, lub nadal zamieszkują, właśnie te zwiemy świątyniami czy sanktuariami.

Przez chwilę białowłosy przemyślał co powiedział i uznał, że mogło by się wydać, że przyszedł tu na "posiłek".

- Nie obawiajcie się, nie jestem tu by się najeść, nie jadam żywych istot, tak samo mój przyjaciel. <poklepał rumaka po szyi>

- A co do celu, nie mam jakiegoś konkretnego, liczyłem na spotkanie jakichś ciekawych istot, a jak widać szczęście mi sprzyja. Pobocznym celem jest poczytanie pism w podziemiach tego budynku, czasami w takich miejscach znajdują się warte uwagi rzeczy, a czasami jedynie bzdury.

Kaiba zastanawiał się w jaki sposób można rozpocząć dalszy dialog, szybko doszedł do wniosku, że łatwiej będzie nawiązać kontakt z elfką, niż ze smokiem.

- Mój przyjaciel, zwie się Kuronos, jeśli chcesz możesz z nim porozmawiać, jednak proszę, nie za pomocą telepatii, to nie jest dobry pomysł. Jest On naprawdę mądrym zwierzęciem, czasami wydaje mi się, że w odczytywaniu emocji i znajomości języków przewyższa nawet mnie. Znasz zapewnę język koni "ludzkich"? On także go zna i nie tylko ten.

Istota piekielna postanowiła także w jakiś sposób przekonać do siebie Anosai'a. Jedynym sposobem był najzwyczajniejszy dialog.

- Anosai'u, czy zdawało mi się, czy w momencie gdy tu przybyłem targały tobą potężne emocje? Czy zechciałbyś wyjawić mi co było ich powodem? W zamian, ja także opowiem Wam obojgu część mojej historii.
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

Saura splotła ręce:

-Oboje jesteście więc obyci w językach? Interesujące....

Błądziła spojrzeniem pomiędzy Kaibą a Kuronosem. Ta cząstka osobowości, która lubiła wyzwania i często wpychała elfkę w kłopoty, skłaniała ją do zagadnięcia rumaka. No dobrze. Najprawdopodobniej była nim zaintrygowana. Wbrew temu, co powiedział Kaiba o jedzeniu żywych istot. Większość bytów czymś się żywiła. Liczyło się to czym lub kim było pożywienie.

- Świątynia w pełnym tego słowa znaczeniu czy nie, przebywając wśród ludzi używam zwrotów, którymi oni się posługują. Ułatwia to życie z nimi. Jeśli chodzi o księgi... musisz zwrócić się w tej sprawie do kapłanów. Możliwe, że znajdą się tomy, które cię usatysfakcjonują.

Zakłopotana odrzuciła z ramienia pasmo włosów. Zastanawiając się nad dalszymi słowami, spojrzała na konia.

-Witaj, mój drogi Kuronosie- uprzejmie przywitała się w zwierzęcej mowie- Czy i ty poszukujesz czegoś konkretnego czy może jedynie towarzyszysz swojemu Panu?

Skoncentrowana na Kuronosie, zdawała się nie słyszeć pytania jakie Kaiba zadał Anosaiowi.
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Anosai
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anosai »

- Diabeł pytający o emocje...interesujące- rzekł Anosai opuszczając ogon. Nie wiedział czy ma wyjawić uczucia ale skoro Kaiba był "najporządniejszym" Diabłem wyjawił mu tylko cząstkę. Połączył się z nim telepatycznie:
Nagle obraz zamienia się w mroczny, pada obfity deszcz. On stoi razem z nią przy urwisku w pozycji obronnej a w oddali widać wielu uzbrojonych wojowników.... rozpoczyna się walka na śmierć i życie.. .Wszędzie leżą trupy, kilkoro wojowników oddala się gotowych do obrony ale zbyt przerażonych na atak. Anosai trzyma w łapie ich dowódcę. Ona schowała broń do kabury. Smok postanowił darować im życie puszczając ich wolno a oni zamiast odejść wyjmują łuki i oddają salwę... Anosai z wściekłości uderza całą mocą na nich...
Przerwał połączenie.
- Wątpię czy część z tych niewyjawionych by cię interesowała- z doświadczenia wie iż Diabły lubują się w przemocy, chaosie i zniszczeniu.
Po tych słowach zaczął zastanawiać się nad tymi oto słowami " Mój przyjaciel, zwie się Kuronos, jeśli chcesz możesz z nim porozmawiać, jednak proszę, nie za pomocą telepatii, to nie jest dobry pomysł. Jest On naprawdę mądrym zwierzęciem, czasami wydaje mi się, że w odczytywaniu emocji i znajomości języków przewyższa nawet mnie. Znasz zapewne język koni "ludzkich"? On także go zna i nie tylko ten. "
Spojrzał na owego rumaka i z jego oczu wiedział, że jest jedyny w swoim rodzaju. Na razie nie rozpoczynał z nim dialogu ponieważ nie miał o czym.
Słowa Saury nieco go zadziwiły. Dziwne aczkolwiek zrozumiałe było jej pytanie.
Zablokowany

Wróć do „Burdana”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości