Błyszczące Jezioro[Wysepka na środku Błyszczącego Jeziora] Skryci Pośród Drzew

W wodach Błyszczącego Jeziora mieszkają Strażniczki. Małe istotki mierzące dwa cale. Swoje miasto mają w jego głębinach. Są niezauważalne dla ludzkich oczu. To ich połyskujące ciała nadają błyszczące kolory wodom tego jeziora. Na środku znajduje się tez niewielka wyspa cała porośnięta gęstą roślinnością, mity mówią że gdzieś na tej niewielkiej wyspie znajduje się tajemniczy portal prowadzący wprost do lasu Jednorożców.
Awatar użytkownika
Avarralie
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Alchemik
Kontakt:

Post autor: Avarralie »

        Skarbeniek lubił Fergusa - rogacz nie dość, że był miły wobec jego “mamusi”, to na dodatek był bardzo interesujący dla ogromnej tarantuli. Nic więc dziwnego, że zwierzątko reagowało bardzo aktywnie na to, co robił piekielny. Nawet nieudana próba tańca zakończona uszkodzeniem podłogi nie zepsuła tego, jak Skarbeniek wpatrywał się w diabła bez złowrogich intencji. Avarralie także zdawała się polubić diabła, prawdopodobnie za sprawą swojego szaleństwa. Raz na jakiś czas przebłysk świadomości sprawiał, że w jej oczach pojawiała się panika, ta jednak przygasała wraz z rozsądkiem, czyli niemal natychmiast.

        Romantyczne szepty pajęczej kobiety zasłużyły na odpowiedź i to bardzo, bardzo dobrą odpowiedź. Uśmiechała się szeroko, słuchając, co Fergus miał do powiedzenia w kwestii zadawania bólu, tego, gdzie się udadzą oraz… innych, nieco bardziej cielesnych spraw. To ostatnie pytanie, dotyczące tego, czy mogłaby przemienić się tak by posiadać ludzkie nogi, autentycznie zbiło ją z tropu. Widać było na jej twarzy zdziwienie wymieszane z głęboką niewiedzą, sam uśmiech zaś, który niedawno dumnie gościła, rozpłynął się, nie pozostawiając po sobie ani śladu. W takim też stanie odeszła od niego i stała z boku, słuchając dalszego toku wydarzeń.

        Dopiero wtedy dotarło coś do niej… Kwiatuszek był smutny! Nie… Nimfea była smutna! Na całe szczęście Ciocia Avarralie wie, co smutne rybki lubią najbardziej… Masowy mord! A to oznacza, że należałoby przyśpieszyć opuszczenie tej wyspy.

- Rybeńko ty moja, gdy patrzę na ciebie, to aż łzy czuję w mych oczach! Nie smuć się tak… O, Skarbeńku, przytul ją!

        Wielki pająk nie wahał się wykońać ten rozkaz. Podszedł do przemienionej, na którą znienacka skoczył, powalając ją dosyć boleśnie na ziemię. Po czym, jak gdyby nigdy nic, położył się na niej, bo to najwyraźniej było u niego “przytulanie”. Był ciężki, ale widać, że starał się nie zgnieść jej na śmierć, jedynie oświadczał swą obecność poprzez kontrolowany nacisk na ciało nietypowej syreny.

- Wracając do tematu tego, co robić… Zakładając, że nikt z nas nie ma szybszego środka transportu niż nogi, są dosyć blisko trzy miejsca, które od niechcenia można nazwać “miastami” - zaczęła mówić, skacząc wzrokiem między Nimfeą a Fergusem. - Warownia Nandan-Ther z góry odpada, bowiem takie piękności jak ja nie są tam mile widziane, chyba że jako cel dla łuczników. - Chichot, który uciekł z jej ust, wskazywał na to, iż mówiła to bardziej żartem niż poważnym tonem. - O Teravis słyszałam tylko plotki, ale one także nie zachęcają, bo podobno żyją tam sami szaleńcy chowający się za murami, a my raczej z szaleńcami nie chcemy mieć kontaktu. A to oznacza, że… Meot! Nigdy tam nie byłam, więc może znajdziemy tam coś dla każdego z nas. Co sądzicie, moi kochani? O, wezmę ze sobą tyle uroczych pajączków, ile tylko zdołam! Będzie wycieczka! - Tupnęła aż odnóżem, z ekscytacji rzecz jasna.
Awatar użytkownika
Fergus
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Fergus »

- Chcesz się nauczyć zagłuszać sumienie, to zacznij pić - odpowiedział diabeł syrence. - Ludzie robią to bez przerwy i nawet nieźle im to wychodzi. Nic tak nie resetuje pamięci, jak butelka krasnoludzkiego samogonu, możesz mi wierzyć. Po nim, o ile nie struje cię sam zapach, w mig zapomnisz co robiłaś poprzedniej nocy, nauczysz się tańczyć i rozmawiać w starożytnych dialektach.
Z tym ostatnim Fergus wcale nie koloryzował. Przez ostatnie sześćdziesiąt lat, czy to jako marynarz czy podróżnik po Łusce zdołał zapoznać się ze wszystkimi cudami, jakie mogą spełnić określone rodzaje trunków wypite w określonych ilościach i mieszankach. Sam co prawda nigdy nie był w stanie wywołać u siebie podobnych objawów, ale w przydrożnych karczmach naoglądał się ich za wszystkie czasy. Istoty śmiertelne, co od razu wywnioskował, miały słabość do napojów odbierających władzę nad zmysłami, upijały się stokroć szybciej od innych, powoli zabijając w sobie cząstki ludzkiej godności. Nie zauważył jednak, by w jakiś sposób im to przeszkadzało. Sam na własnej skórze przekonał się wtedy o ich bezmyślnej odwadze, której nawet jego piekielna aura nie była w stanie utemperować. Ludzie po prostu byli głupi i z natury i z wyboru.
- Syrenka bez sumienia - wypowiedział w przestrzeń półszeptem, a następnie popatrzył na Nimfee z lekkim politowaniem w oczach. - To może być ciekawe. Jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? Zagłuszyć swoje sumienie, w snach patrzeć w oczy swoim ofiarą i nie czuć nic, nawet współczucia, być obojętną na brutalny świat dookoła?
Fergus nie był do końca pewien, czy dobrze zrozumiał słowa dziewczyny, ale był gotowy pomóc jej w nowym postanowieniu. Głównie przez wzgląd na dobrą zabawę, jakiej przy tym zazna. W końcu deprawowanie niewinnych duszyczek było i zawsze będzie jego diablim obowiązkiem, nawet jeśli przez własne błędy został czasowo wygnany z Piekielnego wymiaru. Może i nie trafił mu się obsydianowy menhir, ale nawet z kawałka drewna prawdziwy artysta potrafi stworzyć to coś. Dodatkowo mógł jeszcze liczyć na szaleństwo pajęczycy i jej pupilka.
- A więc Meot - postanowił diabeł, zbierając swoje rzeczy, a więc wszystko to, co nosił w kieszeniach swojego płaszcza: nóż, kilka monet i kolejną butelkę wydobytą ze skrytki pod podłogą w chatce Jurijego.
Następnie ruszył ku wyjściu i popychając przed sobą roztrzęsionego człowieka, skierował swoje kroki na plażę gdzie rzekomo miała stać zacumowana łódka. Nie oglądał się, kroki człapiącego za nim Skarbeńka były dostatecznie głośne, że Fergus nie miał wątpliwości, że pająk postanowił mu towarzyszyć. Podobnie zresztą co jego pani, rozleniwiona na jego włochatym grzbiecie. Za syrenką nawet się nie oglądał, nie był niańką tylko diabłem i jeśli Nimfea chciała się od niego uczyć to sama powinna zadbać o to, aby się nie zgubić.
- No więc gdzie jest ta twoja łódeczka? - zapytał Jurijego, kiedy po kilku minutach marszu stanęli na otwartej plaży, obmywanej przez błękitne fale. Mężczyzna gorączkowo zaczął szukać kęp wysokiej trawy, a gdy w końcu ją znalazł, wskazał pobielałym ze strachu palcem.
- T-t-a-a-mm - wyjąkał na wystające z pomiędzy źdźbeł wiosło.
- Bardzo dobrze. Ale nie wiem czy wszyscy się pomieścimy - rzucił, zerkając przez ramię na towarzystwo. 
Awatar użytkownika
Nimfea
Szukający drogi
Posty: 28
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Nimfea »

- Pić? – zdziwiła się przemieniona, jeszcze nigdy tego nie próbowała, nie musiała, w końcu żywiła się energią, chociaż skoro to faktycznie taki magiczny trunek – Chce spróbować wszystkiego – powiedziała z pewną dozą zawziętości.

Jednak jego kolejne słowa odnośnie do sumienia ją zdezorientowały, popadła w zamyślenie, chciała podać jednoznaczną odpowiedź, ale jedynie się skrzywiła i delikatnie wzruszyła ramionami i się skrzywiła. Dosłownie parę sekund temu była pewna, a teraz miała mnóstwo wątpliwości.

- Nie chce, by moje sumienie mnie dręczyło, ale nie pragnę całkowitej obojętności, tak myślę – bąknęła pod nosem.

Chwilę później Nimfea ze skupieniem obserwowała niecodzienną konwersację diabła z Avarralie. Dobijał ją fakt, że prawie ze sobą flirtują mimo przerażającego wyglądu czarnowłosej. Najwyraźniej nawet jako potwór wśród innych jej podobnym jest przegrana.

- Czyżby nie potrafiła się zmieniać? Kolejna rzecz, która nas łączy, heh – pomyślała.
- Huh? – zapytała syrenka, gdy uwaga Pajęczycy spoczęła nagle na niej, zauważyła jej smutek, przemieniona liczyła na pocieszenie, ale nie od tego gigantycznego pająka, nie brzydziły ani nie przerażały ją te kreatury, ale chyba każdy by się bał takiej wielkości niedźwiedzia. Uśmiechnęła się sztucznie, nie chcąc, by przytulenie skończyło się pożarciem z powodu urażonych uczucie pajęczej damy i jej pupila.

Niestety ciężko było utrzymać pozory, gdy została przewrócona, jęknęła z bólu i bledsza niż zazwyczaj patrzyła na Skarbeńka, gdy zbliżał się do jej ciała, była pewna, że zaraz zginie, albo zmiażdży jej kości i powodem będą obrażenia wewnętrzne, albo się udusi z braku możliwości zaczerpnięcia oddechu.
Niestety koszmar trwał i nie miał zamiaru się zakończyć. Mogła oddychać, choć z trudem, ale nie zagrażało to jej życiu jak na razie. Najwyraźniej pająk był świadom swojej wagi, bo poza dyskomfortem różowowłosej nie robił jej krzywdy.

- Dobra, może już wystarczy tego pocieszania? – uśmiechnęła się do pająka, na szczęście podziałało i syrenka z trudem zaczęła podnosić się z podłogi. Powolnie i chwiejnie wstała na nogi, prawie potykając się o swoje płetwy, wyszła jednak cało z tej sytuacji.

Teraz mogła na spokojnie słuchać śmiałych planów Avarralie. Musiała się powstrzymać, by nie wybuchnąć śmiechem przy wzmiance o szaleńcach, energicznie pokiwała tylko na to głową, maskując rozbawiony grymas, co było dla jej twarzy wręcz nienaturalne. Naprawdę bardzo rzadko gościł na niej szczery uśmiech, a co dopiero rozbawienie. Szybko jednak przeszło i nad głową łuskowatej ponownie zagościły czarne chmury.

- Mi obojętnie gdzie iść byle w pobliżu był jakiś zbiornik wodny – wtrąciła się, choć nachodziły ją myśli o tym, jak bezwartościowe jest jej zdanie i pewnie oboje zignorują jej prośbę. Czemu diabeł miałby się troszczyć o takie sprawy? A szalona kobieta pewnie ma tak zagracony myślami umysł, że ta drobna rzecz szybko jej umknie.

Piekielny postanowił wyruszyć do Meot, przemienionej nawet to pasowało, w pobliżu miasta płynęła rzeka, mogliby iść wzdłuż niej albo nią płynąć.
Zaraz po podjęciu decyzji ruszyli w stronę plaży, różowowłosa szła z tyłu, bo z tymi płetwami była bardzo powolna, ale jakoś dawała radę.

- Ja mogę płynąć obok, ewentualnie przetransportować was na dwie tury – zaproponowała Nim.

Naprawdę chciała się wyrwać choć raz od lat z tego jeziora więc nawet nie czekając na odpowiedź przetransportowała Fergusa i Avarralie bardzo szybko, chociaż w wodzie się nie wlokła. Zaraz wróciła po Skarbeńka i gdy tylko potworek wsiadł, szybko odbiła od brzegu, zostawiając Jurija samego sobie, będzie miała obiad, jak wróci.

- Możemy iść wzdłuż rzeki i powinniśmy dojść do Meot z tego, co pamiętam – stwierdziła Nim.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Wyładowanie magiczne. Dało się wyczuć jedynie tyle, jeżeli ktoś oczywiście był wyczulony na magię i mógł stwierdzić, że nagle „w powietrzu” pojawiło się więcej magii niż wcześniej. Cóż, wcześniej prawie w ogóle jej tu nie było. Cała trójka – to jest diabeł, przemieniona syrena i pajęcza kobieta, która także była przemieniona – trafiła na to wyładowanie zupełnie przypadkiem, właściwie mogli o nim nie wiedzieć do momentu, w którym dostali się na naprawdę niewielki obszar, na którym ono działało i wypaczało to małe otoczenie. Tymczasowy skutek czyjegoś zaklęcia, które miało zupełnie odmienny efekt od tego, który chciał uzyskać mag, który je rzucał? Być może – a może pochodzenie tego wyładowania było zupełnie inne… W każdym razie, od razu zaczęło ono działać, gdy tylko Fergus, Nimfea i Avarralie znaleźli się w jego zasięgu.
Nie pojawił się nikt, kogo może mogłoby ono zwiastować, jeżeli oczywiście byłaby to druga strona portalu, który mógłby stworzyć pewien mag, który lubował się we wzorach winorośli na ubiorze, a który też ostatnio zdecydował się być wysłannikiem Losu czy tam Przeznaczenia, aby także zasiać trochę chaosu na świecie. Nie pojawił się, ale nie oznaczało to, że wyładowanie to nie było jego sprawką…

W każdym razie, najpierw dopadło ono kobiecą część tej grupki. Wokół przemienionych kobiet pojawił się zielonkawy pył, który zaczął spiralnie wirować wokół nich i błyszczeć, coraz bardziej z każdym okrążeniem. Pojawiało się go też więcej i więcej, aż w końcu światło (także zielone) było tak jasne, że każde z nich musiało zamknąć oczy, a samego pyłku było tyle, że diabeł miał problemy z dostrzeżeniem towarzyszek. Zostały porwane, znaczy się – przeniesione magicznie w inne miejsce. Miejsce, które znajdowało się blisko zbiornika z wodą, małego albo dużego. Możliwe, że ktoś faktycznie sterował tym wszystkim i to fizyczna osoba, a nie Los czy Przypadek. Znaczy, to też mogło je wyrzucić w takim miejscu, jednak raczej była większa szansa na to, że ktoś wiedział, gdzie powinny pojawić się ponownie.
Fergusa też nie zamierzało to ominąć, w końcu także znalazł się w zasięgu. Wokół diabła także zaczęły krążyć zielone drobiny, w ten sam sposób, w który wcześniej otaczały Nimfeę i Avarralie. Po chwili on także znalazł się wewnątrz zielonego światła i zniknął. Gdzie się pojawił? W miejscu, w którym wtedy chciał być najbardziej? A może w zupełnie losowym, który akurat wybrało to, co kierowało tym całym zdarzeniem? Cóż, to wiedziały tylko dwie osoby, chociaż Fergus przekona się o tym dopiero w chwili, w której pojawi się w tym miejscu.

Ciąg dalszy: Nimfea i Avarralie
Zablokowany

Wróć do „Błyszczące Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości