Błyszczące JezioroZ dala od kłopotów... Czy aby na pewno?

W wodach Błyszczącego Jeziora mieszkają Strażniczki. Małe istotki mierzące dwa cale. Swoje miasto mają w jego głębinach. Są niezauważalne dla ludzkich oczu. To ich połyskujące ciała nadają błyszczące kolory wodom tego jeziora. Na środku znajduje się tez niewielka wyspa cała porośnięta gęstą roślinnością, mity mówią że gdzieś na tej niewielkiej wyspie znajduje się tajemniczy portal prowadzący wprost do lasu Jednorożców.
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

- Oj, Nani, to było głupie - skonstatowała, wpatrując się w sufit jaskini.
Po chwili zmuszona była do zejścia z drogi spadającemu stalagmitowi, więc, chcąc, nie chcąc, obiła się boleśnie ramieniem o ścianę, wyrażając to poprzez pryzmat donośnego warknięcia.
W kolejnych odstępach czasu zaczęły sypać się sporych rozmiarów skały, a nie chciała zostać przez nie zmiażdżona, takoż niewiele myśląc skoczyła przed siebie, natychmiast tego żałując. Przez kilka sekund zjeżdżała w dół, nim odzyskała trzeźwość myślenia.
Chwyciła się pierwszego, lepszego wgłębienia w podłożu, by się zatrzymać, jednak przy tej prędkości nie zdołała utrzymać się długo (zaledwie przez jedną tysięczną sekundy). Z poranionymi dłońmi i kolanami znów zjechała kilka metrów w dół, szukając jakiegokolwiek oparcia dla kończyn.
Serce jej przyspieszyło (o ile było to możliwe), gdy usłyszała krzyk, mieszający się z uderzeniami spadających skał.
Pieprznęła o dno jaskini, aż zahuczało. Ledwo co widząc przez strumień krwi, zalewający jej oczy, skuliła się, by oszczędzić sobie kolejnych ran, jednak to tylko pogorszyło sprawę. Większy ból, a na dodatek niemożność ruszenia się z tej pozycji.
Zastanawiając się, czy nie pogubiła kości po drodze, uniosła głowę, oddychając szybko i nierówno. O siebie się nie bała, ale gdy przez myśl jej przeszło, co się mogło stać z Lavenem, dostała takiego nakładu adrenaliny, że dźwignęła się na nogi i poczęła szukać chłopaka, o mało co nie tracąc w biegu przytomności.
Laven
Rasa:
Profesje:

Post autor: Laven »

- Uważaj kretynie! - usłyszał, otwierając oczy tylko po to, by zobaczyć pędzący ku niemu zapewne dębowy sęk. Zasłonił się ręką, czując po chwili piekący ból w przedramieniu. Zamierzył się własnym kijem, nacierając i blokuć co chwilę ciosy Tolfura.
Po kilku godzinach oboje padli na kolana, nie mogąc się zmusić nawet do stania prosto. Laven dyszał ciężko, jako i jego oponent. Wyjął wodę zza pasa i wyciągnął rękę z bukłakiem w stronę mężczyzny. Ów przyjął ją ochoczo, ciągnąc solidny łyk, po czym oddał napój właścicielowi.
- Myślisz że zdążymy na ucztę? - zapytał Tolfur, gdy ochłonął na tyle by móc mówić. Laven wzruszył ramionami.
- Jeśli Flana zdąży przynieść nam stroje, to tak. W przeciwnym razie będziemy musieli pójść nago.
Popatrzyli po sobie w milczeniu.
-" Jesteście beznadziejni" - wznieśli okrzyk razem, ze śmiechu przetaczając się na plecy. Tolfur podłożył sobie ręce pod głowę.
- Niebo, trawa, nawet ten cholerny wiatr wydają się takie spokojne. Dobrze nam się tu żyje - wywodził, gryząc w zębach źdźbło trawy. Laven słuchał go przez chwilę, lecz bardzo szybko stracił zainteresowanie, przyglądając się niebu. Brat miał rację, mogłoby być już tak zawsze.
- Zbliża się wieczór, widać po słońcu - usłyszał, zrywając się na nogi.
- Matka już powinna wrócić. Będzie się martwić jak nie będziemy w domu - powiedział Laven, otrzepując się z liści. Tolfur przytaknął.
- Chodź. Schowałem przed Flaną kilka ciastek jagodowych.
Laven uśmiechnął się, lecz gdy spoglądnął się na horyzont, uśmiech zniknął z jego twarzy. Brat podążył za jego wzrokiem.
- Chmury zbierają się nad Hext - mruknął. - Szkoda, była taka miła pogoda.
Laven zmarszczył brwi. kap,kap,kap.
Jęknął cicho, otwierając oczy. Woda kapała mu na policzek, co go lekko orzeźwiło. Westchnął bezdźwięcznie, nie mogąc poruszyć ramieniem, sprawiającym wrażenie skamieniałego. Na dodatek zabolała go kostka.
- Ej, to moja noga... - sapnął, gdy uderzenie się ponowiło.
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

Wypatrzyła w tych ciemnościach przedziwny obiekt, który natychmiast został przez nią sprawdzony. Tknęła to nogą raz, drugi, trzeci, dziwiąc się, że pośród tych kamieni znalazła tu coś miękkiego. Po chwili usłyszała niemrawy oddech i słowa, na które aż się rozpromieniła wesoło.
- O, to ty! - wydała z siebie zduszony okrzyk triumfu, mając wrażenie, jakby ktoś rozszarpywał jej gardło.
Zaraz uklękła przy Lavenie, co owocowało jakże majestatycznym jojczeniem z bólu. Dopiero teraz poczuła, że rękę ma wybitą ze stawu, prawdopodobnie złamaną kostkę i jeszcze kilka innych złamań, o których wolała nie myśleć. A na dodatek ładnie rozorała sobie czoło.
Wytarła twarz wierzchem dłoni, od razu brudząc ją jeszcze ciepłą krwią. Skrzętnie wykorzystała już i tak zmasakrowane ubranie ukochanego, by otrzeć rękę ze szkarłatnej cieczy.
Zerknęła kątem oka na jego rękę, niemiło wbitą na stalagmit. Skrzywiła się z niesmakiem, lecz po chwili przyjrzała się dokładnie jego ramieniu.
- Tak... To nie wygląda za dobrze. Ale nie łam się!
Jakże pocieszające.
- Będzie bolało. Nie krzycz za głośno, bo znów lawinę będziemy mieć na głowie. - Urwała fragment swojej koszuli.
Szybkim ruchem oswobodziła jego ramię, natychmiast tamując krwotok kawałkiem materiału. Skupiając w sobie całą swoją leczniczą energię, przeniosła ją na ranę, chcąc jak najprędzej uchronić chłopaka przed śmiercią. Po kilkudziesięciu sekundach pozostało ledwie zadrapanie.
A Nani mogła teraz bezceremonialnie stracić przytomność.
Laven
Rasa:
Profesje:

Post autor: Laven »

Zastanawiał się, czy ona w ogóle ma jakiekolwiek pojęcie o tym, co robi. Obawiał się, że w tych ciemnościach mogła go poskładać... Coż, nie tak jak go Matka Natura stworzyła. Nie protestował jednak przed jej obmacywaniem go, bo i tak wiedział o co jej chodzi...
Westchnął, gdy opadła na niego bez przytomności. Tak, terazy wyraźnie czuł, że coś poszło nie tak. Wysunął się spod niej, boleśnie szurając plecami o skały, po czym energicznie wstał, od razu dławiąc się krzykiem. Jak się spodziewał, jego ukochana uleczyła go dość specyficznie. Skóra- jak zakładał od początku - rozerwała mu się, wskutek złej pozycji gdy się zrastała. Rany jednak nie były dość głębokie. Ramię też wydawało się w porządku, chodź jego czucie w w małym palcu i serdecznym lewej ręki dawało wiele do życzenia. Mieczem w każdym bądź razie przez jakiś czas nie będzie operować tą kończyną.
- Lekarzem to ty nie będziesz, kochanie - mruknął, dźwignąwszy ciało dziewczyny. Cóż, najwyżej ją upuszczę przemknęło mu przez myśl. Naturalnie nie zamierzał do tego dopuścić - znaczyła dla niego zbyt wiele.
- Dobra, skup się człowieku. Idź prosto, nie obijaj się o ściany, staraj nie wypierdzielić o pierwszą lepszą skałę - pouczał się pod nosem, ostrożnie stawiając kroki.
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

Zaczerpnęła donośnie powietrza, oplatając w zabójczym uścisku szyję chłopaka, co by się z ziemią na powrót nie spotkać. Wielkimi oczyma rozejrzała się dookoła, lecz ujrzała jedynie ciemność. Jakże frustrujące.
- Nic nie widzę - jęknęła z wyrzutem, dając do zrozumienia, że to ewidentnie wina Lavena. Na siebie wszystkiego zrzucać nie miała zamiaru. Syknęła jadowicie z bólu, przypominając sobie o ranach. Ręce, nogi, głowa... Wszystko odpadało. Straciła czucie w lewym ramieniu. Żeż to psia jego mać!!
- Nic nie widzę! - powtórzyła z większym naciskiem, kiwając głową w przód i w tył. Miała wrażenie, że zaraz coś z płuc wypluje, tak ciężko jej było oddychać. Czuła cieknącą po jej skroni krew. Krew czy pot? Nie potrafiła tego ocenić, nic teraz nie potrafiła. Ramię jej zdrętwiało!! Była niezdolna do jakiegokolwiek ruchu! Kiwanie głowy było wbrew jej woli. Czyżby odruch bezwarunkowy?
- Spać mi się chce... - mruknęła pod nosem, niemal szepcząc. Była wykończona. Na nic nie miała ochoty. Tylko sen...
NIE! Żadnego snu! - wrzasnęła jej do ucha podświadomość.
- Jestem taka zmęczona. Chociaż na chwilę... - mamrotała niewyraźnie.
W żadnym wypadku! Myśl, dziewczyno! MYŚL, DO CHOLERY!
- Jak mam myśleć, jak mózg nie domaga?!
Kłótnia skończyła się wraz z zaśnięciem obu podmiotów.
*
Nie była w stanie przypomnieć sobie, jak się wydostali i jakim cudem zniknęły z niej te wszystkie rany. Ocknęła się w budynku nieznanego położenia i pochodzenia. Dla niej... Niczego nie pamiętała... A to ciekawe!

Ciąg dalszy (Naniria)
Zablokowany

Wróć do „Błyszczące Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości