Błyszczące Jezioro[Odpoczynek przy jeziorze]

W wodach Błyszczącego Jeziora mieszkają Strażniczki. Małe istotki mierzące dwa cale. Swoje miasto mają w jego głębinach. Są niezauważalne dla ludzkich oczu. To ich połyskujące ciała nadają błyszczące kolory wodom tego jeziora. Na środku znajduje się tez niewielka wyspa cała porośnięta gęstą roślinnością, mity mówią że gdzieś na tej niewielkiej wyspie znajduje się tajemniczy portal prowadzący wprost do lasu Jednorożców.
Awatar użytkownika
Angie
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśna Elfka
Profesje:
Kontakt:

[Odpoczynek przy jeziorze]

Post autor: Angie »

Gdy Angie zobaczyła jezioro, mało się nie przewróciła biegnąc do niego. Tak dawno nie piła wody, że niemal zapomniała jak ona smakuje. Była bardzo spragniona, po przygodzie na pustyni. Należał jej się odpoczynek, a to miejsce nadawało się do tego. Gdy dziewczyna już się napoiła, rozejrzała się wokoło. Stała na małej polance, wśród krzewów i małych drzewek. Upewniwszy się, że nikogo nie ma w pobliżu, Angie rozebrała się i rzuciła swoje rzeczy na brzeg. Wskoczyła do wody z rozbiegu i zaczęła pływać. Czasami dawała nura pod wodę, lecz szybko wypływała na powierzchnię. Było jej tak przyjemnie, w tym miejscu mogła zregenerować swoje siły, przed dalszą podróżą. Czuła się szczęśliwa, pływając od brzegu do brzegu, bez przerwy. Niemal nie czuła zmęczenia, to ją relaksowało. Gdy słońce zaczęło chować się nad horyzontem, dziewczyna wyszła z wody , wytarła się dokładnie i założyła suche rzeczy. Poczuła, że burczy jej w brzuchu. Nie jadła nic dobrego od dobrych kilku dni. Musiała zapolować na jakieś zwierzę, nie miała innego wyboru. Angie wstała, założyła plecak na ramię i ruszyła przed siebie w stronę odległych wysokich drzew. Nagle zakręciło jej się w głowie i zemdlała.
"(...) Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim jak miejsce, w którym się jest."
Awatar użytkownika
Comeda
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Górski Elf
Profesje:

Post autor: Comeda »

Cóż, tak się składało, że nieopodal zatrzymała się Comeda na kilka dni. Minął już prawie miesiąc, od kiedy obudziła się bez jednej ręki mając problemy z mocą, lecz w miarę szybko udało jej się odzyskać stabilność. Oprócz biegających różnych stad zwierząt na które można było polować, cała okolica była bardzo cicha i spokojna, co jej odpowiadało. To właśnie tutaj mogła w spokoju skoncentrować się na swych dziwnych zdolnościach magicznych - Tworzenie nowych przedmiotów przypadało jej z niezwykłą łatwością, podczas kiedy chciała spróbować innego gatunku zaklęć, niemalże automatycznie odzywała się dawna rana po starcie ręki, przeszywając ją bólem...

W każdym bądź razie to tutaj mogła w spokoju ćwiczyć.... do czasu. Wszak kogoś również tutaj przygnało. Kiedy Comeda podeszła bliżej jeziora skąd dochodziło źródło dźwięku, zauważyła pływającą w nim kobietę. co ona tu robiła sama w takim miejscu? Cóż, tego nie było wiadome. Liczyło się to co się stało później. Come stojąc spokojnie i w bezruchu na polanie raczej nie została przez nią zauważona, toteż mogła spokojnie i bezpiecznie obserwować. Sytuacja się nieco pokomplikowała kiedy nieznajoma odległa o jakieś dwieście metrów wychodząc z jeziora i ubierając się, po prostu się przewróciła. Comeda z początku nie wiedziała czy to było celowe czy też nie, dlatego jeszcze przez jaki czas stała w spokoju i obserwowała leżącą. Dopiero po około minucie spostrzegła iż dziewczyna mogła po prostu zemdleć.. Cóż, było to niemalże oczywiste - nie widziała przy niej żadnego ekwipunku do przetrwania w takim miejscu - jedynie miała przy sobie łuk, który jako jedyny był z tej odległości widoczny...

Chcąc nie chcąc.. trzeba było jej pomóc. Nieznajoma mogła być najprawdopodobniej wycieńczona, lub też trawiła ją jakaś choroba. No ale przyjrzyjmy się temu bliżej.. Comeda zaczęła iść w jej stronę. Minęło około minuty zanim do niej dotarła - Wówczas ujrzała przed sobą bardzo piękne oblicze nieprzytomnej dziewczyny, odzianej w zieloną i długą suknie. nosiła ozdobne kolczyki i miała sięgające włosy co najmniej do pasa, choć w tej kwestii mogła się mylić. Cóż, szkoda takiej dziewczyny... Comeda w pewnym momencie przykucnęła nad nią, rozgarniając z jej czoła włosy, aby sprawdzić czy aby czasem nie ma gorączki. Co prawda nic na to nie wskazywało, ale nie była pewna - na wszelki wypadek zdjęła z siebie płaszcz z wilczej skóry, po czym okryła nim nieznajomą. Dzięki swym zdolnością magicznym stworzyła sobie tutaj jakiś czas temu małą siedzibę myśliwską, także jakoś mogła spokojnie przeżyć - miała już upolowany mały zapas żywności, także skierowała się po kilku chwilach po jakiś prowiant, opuszczając na kilka chwil urodziwą dziewczynę. Niech na razie odpoczywa. Jak się obudzi, to będziemy dopiero myśleć, co dalej...
Awatar użytkownika
Angie
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśna Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Angie »

Gdy Angie odzyskała przytomność, zauważyła, że jest czymś opatulona. Był to jakiś płaszcz, ale na pewno nie jej. Gdy zorientowała się, że jakaś nieznajoma dziewczyna przygląda się jej, skoczyła na równe nogi. Chwilę później znów upadła, nie mając sił ustać na nogach. Była wycieńczona, nie jadła nic od momentu opuszczenia pustyni. Nie miała nawet siły, aby unieść rękę. Z jej ust wydobyło się:
- Jeść. Kimkolwiek jesteś, daj coś do jedzenia.
Nie wiedziała z kim ma do czynienia, bowiem nie widziała zbyt dobrze. To chyba jeszcze skutek osłabienia. Jej oczy nie rozróżniały barw i cały jej świat wydawał się rozmazany. Zauważyła jednak, że to kobieta, ale najbardziej zdziwiło ją to, że nie miała jednej ręki.
- Co z twoją ręką? - zapytała resztkami sił i położyła się chcąc odpocząć oraz czekając na jakąś strawę. Nigdy nie myślała, że doprowadzi się do takiego stanu. W tym momencie była wrakiem człowieka. Woda z jeziora, trochę ją orzeźwiła, ale dalej czuła w brzuchu pustkę, którą należało zapełnić pokarmem. Angie była tak głodna, że zjadłaby cokolwiek. Nawet surowe mięso jakiegoś zwierzęcia, byle tylko napchać sobie do żołądka tyle ile zdoła.

Czekając, aż nieznajoma poda jej posiłek, dziewczyna zastanawiała się gdzie jest. Czy dalej jest na łące przy jeziorku, czy została gdzieś przeniesiona? Nie wyobrażała sobie, aby kobieta z jedną ręka, dała radę ją unieść, w końcu nie była takim chucherkiem. Myślała, też ciągle czy aby na pewno ona chce jej pomóc. Może ma złe zamiary? Może wcale nie da jej nic do jedzenia? Angie po raz kolejny powtórzyła prośbę o podanie jej coś do jedzenia.
"(...) Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim jak miejsce, w którym się jest."
Awatar użytkownika
Comeda
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Górski Elf
Profesje:

Post autor: Comeda »

Comeda widziała jak nieznajoma nagle skoczyła na równe nogi, Po czym się przewróciła. Oznaczało to bez wątpienia wycieńczenie, zresztą sama za chwilę poprosiła o cokolwiek do jedzenia. Come usłyszawszy prośbę, umieściła w jej umyśle zdanie - Spokojnie, nie musisz się mnie bać. Na razie odpoczywaj. Nie masz siły aby zrobić cokolwiek innego, co widać po tobie. Zaraz ci przyniosę prowiant - póki co leż spokoj nie - Kobieta usłyszała w swojej głowie głęboki damski głos mówiący łagodnym tonem, za którym ciągnęło się echo. Po chwili podeszła ponownie do leżącej, na nowo okrywając ją płaszczem. Co jej przyszło do głowy, aby zapuszczać się bez żadnego przygotowania w takie tereny? No nic.. Już miała się skierować w stronę domu, gdy usłyszała od niej pytanie czemu nie posiada ręki. Odpowiedziała jej tym samym sposobem, żeby na razie się tym nie przejmowała. Wszystko w swoim czasie. Comeda się od niej odwróciła, po czym odeszła do domu po kilka kawałów suszonego mięsa. Czemu się w ten sposób z nią kontaktowała? Nie umiała mówić, proste. Była niemową, lecz na szczęście została obdarzona możliwością przekazywania myśli.

Jak tylko wydobrzeje, to trzeba będzie ją tu sprowadzić. Było tu łóżko, dach nad głową, także mogła spokojnie wypocząć. Ogień palił się leniwie w kominku, gdy ona wstawiła na niego mały kociołek z wodą, po czym zebrawszy w rękę mały pakunek z upolowaną żywnością, Wróciła się spokojnie do nieznajomej. Dotarła tam w następnej minucie, po czym wyciągając do niej dłoń trzymającą jedzenie, uśmiechnęła się lekko i umieściła w jej umyśle zdanie - Proszę, posil się. Jak tylko odzyskasz na tyle sił, aby się podnieść na nogi, to pójdziemy razem do domu. Otrzymasz ciepły posiłek i opowiesz mi co cię tutaj sprowadziło. Rzadko spotyka się w takim miejscu innych ludzi - W następnym momencie usiadła równolegle około dwóch metrów od okrytej kobiety i nie przeszkadzała jej w jedzeniu. Spoglądała teraz na jezioro, i na malowniczy krajobraz, oczekując w milczeniu aż nieznajoma skończy posiłek.
Awatar użytkownika
Angie
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśna Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Angie »

Angie łapczywie zabrała się za pałaszowanie zawartości talerza. Opchnęła wszystko w sekundę, ale od razu poczuła się silniejsza. Nie śmiała prosić o dokładkę, nie wiedziała jak zareaguje nieznajoma, a dalej była głodna. Po kilku minutach, miała dość sił aby wstać. Widziała już dokładnie swoją wybawczynię. Gdyby nie ona, najprawdopodobniej już by nie żyła.
- Dziękuję ci za pomoc. Jestem Angie, pochodzę z klanu leśnych elfów. Po raz pierwszy w życiu widzę taką kobietę jak ty. Nie mówisz, nie masz jednej ręki. To przykre. Jak to się stało? - dziewczyna chciała dowiedzieć się czegoś o nieznajomej, chociaż jej imię. Teraz gdy miała siły, mogła zapolować, zrobić zapasy i wyruszyć dalej , ku przygodzie.
- Jestem poszukiwaczką przygód. Podróżuję od miejsca do miejsca, aby przeżyć niezapomniane chwile. Uwielbiam adrenalinę, uwielbiam walczyć. Zmierzałam, właśnie do miasta, aby odnaleźć towarzysza lub towarzyszkę do moich podróży, aby wykonywać trudniejsze zadania. Jestem bojaźliwa, a w grupie zawsze raźniej. - wypowiedziała, patrząc na kobietę. Gdyby się zgodziła, dziewczyna zastanawiała się, czy byłaby pomocna. Gdyby doszło do walki z pewnością nie dała by rady, chyba, że operuje magią... Jej aura była taka tajemnicza, Angie nie wiedziała czego się spodziewać.
"(...) Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim jak miejsce, w którym się jest."
Vendra
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vendra »

Vendra wraz z Allamelą od kilku dni były w podróży, której niewygody porządnie dały obu w kość. Zmęczone, brudne i przepocony do granic możliwości nie wzbudziłyby w potencjalnej publiczności żadnych cieplejszych uczuć wyższych, co więcej mogłyby narazić się na jakieś przykre, choć niesprawiedliwe, słowo, czego Vendra wolała uniknąć. Małpka od przeszło godziny zaczęła być bardzo nerwowa i marudna, a wygrzebany z dna torby przysmak, suszone morele, niewiele poprawiły sytuację.

- Mela, bardzo cię proszę - odezwała się łagodnie Ven, wprawnie chwytając ogon małpki i odciągając go od swojej twarzy. - Marudzenie na nic ci się nie zda.

- Ven, to ja błagam ciebie - pisnęła żałośnie Allamela, uczepiwszy się przednimi łapami szyi Vendry i zwiesiła się na jej klatkę piersiową. - Daj mi się popluskać w jakiejś wodzie, cokolwiek, bo zwariuję. Podejrzewam, że jak kogoś spotkamy, to nas wybatoży za sam zapach - dodała rozgniewana, bardzo sugestywnie wąchając własną pachę, po czym wykrzywiła brzydko pyszczek. - Według mapy, którą zgubiłaś, powinnyśmy natknąć się na Błyszczące Jezioro.

- Bardzo śmieszne - mruknęła pod nosem, na powrót usadzając Melą na ramieniu. Poprawiła zsuwający się z torby płaszcz i wyciągnęła rękę do tyłu, na ślepo sprawdzając, czy lutnia, choć czuła jej ciężar, jest na swoim miejscu. - O, patrz!

Wskazała dłonią na prześwit między liśćmi najbliższych krzaków i, nim Allamela zdążyła zaprotestować, przedarła się przez nie w pośpiechu. Kilka drobnych gałązek wczepiło się w delikatne futerko oraz kapelusz Vendry. Dziewczyna stanęła gwałtownie, a jej towarzyszka z głuchym jękiem spadła na ziemię. Wstała ciężko, prychając na swą przyjaciółkę rozgniewana i dopiero po chwili dostrzegła czemu, a właściwie komu, przyglądała się panna Ven.

- Witajcie - odezwała się śpiewnie de Ashade do dwóch kobiet, które niewątpliwie były Elfkami. - Nie mamy złych zamiarów. Wybaczcie, nie chciałam wam przeszkadzać.

Kimkolwiek jesteście i co robicie, dodała w myślach, tylko dla siebie.
"Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę."
Awatar użytkownika
Angie
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśna Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Angie »

Angie powoli dochodziła do siebie, oczekując odpowiedzi Comedy, gdy wtem podeszła do nich jakaś kobieta. Z wyglądu przypominała kobietę, ale wyglądała inaczej niż inni ludzie - była bardzo młoda.
- Kto to u licha i skąd się tutaj wziął? - pomyślała widząc ją, ale nie dała po sobie poznać żadnych emocji. Angie nie wiedziała, że jeziorko jest tak oblegane przez inne rasy. Miała nadzieję, że tutaj odpocznie, a tu co chwilę coś się dzieje.
- Witaj. Jestem Angie. Mam nadzieję, że nie masz złych zamiarów? - zwróciła się do niej dziewczyna, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Angie jeszcze raz zlustrowała wzorkiem nieznajomą. Była początkującą poszukiwaczką przygód, to było widać na pierwszy rzut oka. Gdyby była kimś bardziej doświadczonym, na pewno nie podeszłaby do nich na otwartym terenie.
- Zastanawiam się właśnie, gdzie udać się w podróż. Mam chęć przeżyć jakąś niesamowitą przygodę. Może słyszałaś w pobliskich miastach o jakiś zadaniach? Możemy podróżować we trójkę jeśli będziecie chciały ze mną pójść, a zyskami podzielimy się po równo. - dodała. Nie chciała straszyć jej rozmówczyń tym, że takie wyprawy są bardzo niebezpieczne i nie raz będą w sytuacji, w której wymagane będzie użycie broni. Nie uśmiechało jej się podróżowanie w pojedynkę.
Ostatnio edytowane przez Angie 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
"(...) Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim jak miejsce, w którym się jest."
Vendra
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vendra »

Vendra ze zdziwienia otworzyła usta, przypatrując się uważnie ciemnowłosej elfce. Była bardzo odważna, skoro w jednym zdaniu zaproponowała zarówno jej, jak i drugiej kobiecie wspólną podróż. Błyskawicznie doszła do wniosku, że Angie i Comeda spotkały się dosłownie przed chwilą, i jeszcze nie zdążyły się dobrze poznać?

- Ven? - zagadnęła cicho Allamela, sprawnie wdrapując się po nodze dziewczyny aż na jej ramię. Przysunęła brązowy pyszczek do jej ucha i wyszeptała: - Widziałaś jaka ona śliczna? Widziałaś? Idźmy z nią, co? Proszę, no, zobacz jaka ona śliczna, weźmy ją ze sobą...

- Mela! - syknęła poniekąd rozgniewana Vendra, rzucając przepraszające spojrzenie Angie i kolejne, tym razem spłoszone, Comedzie, której milczenie trochę ją przerażało. - Zachowuj się, błagam... - dodała jeszcze ciszej, ledwo poruszając wargi. Uśmiechnęła się cieplej do obu nowych przyjaciółek i rozłożyła szeroko ręce. - Nazywam się Vendra, a to uparte i niegrzeczne stworzenie to Allamela. I nie, nie mamy złych zamiarów - zaśmiała się gromko, a z pobliskich drzew odezwało się radosne ćwierkanie ptaków, wtórujące dziewczynie swoim dźwiękiem.

- Mówcie mi Mela. - Małpka zeskoczyła zwinnie na ziemię, z godnością prezentując swoje drobne ciałko.

- Taak - powiedziała wolno Vendra, przenosząc spojrzenie na wciąż milczącą Comedę. - Właściwie to zgubiłyśmy mapę i nie wiemy gdzie jesteśmy.

- Kto zgubił, ten zgubił - prychnęła Mela, kręcąc ogonem młynka w powietrzu. - I chętnie pójdziemy z wami, jeśli wytrzymacie nasze towarzystwo.
"Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę."
Awatar użytkownika
Comeda
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Górski Elf
Profesje:

Post autor: Comeda »

Tymczasem Comeda cały czas siedziała spokojnie i milczała. Słyszała jak jakaś dziewczynka wychyla się z krzaków i po chwili się z nimi wita. Siedząc nadal w tym samym miejscu i patrząc na przesuwające się chmury w odbiciu jeziora, słuchała spokojnie rozmowy, nie widząc jeszcze powodu do udzielenia się... Z tego co było widać to wyczerpanej elfce bardzo ten posiłek pomógł, gdyż dość się ożywiła - Najpierw nie mogła dobrze ustać na nogach, a teraz z pewnością rzuciłaby się w wir walki, jak nie lepiej... no ale to chyba dobrze, hm?

W każdym bądź razie Come postanowiła się w końcu odwrócić się w stronę nowo przybyłej. Po krótkich oględzinach stwierdziła że dziewczyna jest człowiekiem i ma ze sobą małe zwierzątko, z pewnością magiczne, bo mówiło. Podpierając się swoją jedyną ręką o ziemię, powoli wstała. Ponieważ jej wilczy płaszcz miała Angie, to wyraźnie było widać brak jednej kończyny. Cóż... Z tego co zrozumiała, to leżąca chciała się wybrać na jakąś przygodę, a ta ludzka dziewczyna chciała wypocząć... No nic. Come wpatrując się spokojnie, lecz intensywnie w oczy nowo przybyłej umieściła w jej umyśle zdanie - Zanim gdziekolwiek pójdziemy, opowiesz mi o swej podróży. To niezwykła rzadkość spotkać na tym dzikim terenie dwie osoby na raz w jednej chwili. Chodź za mną - Jej głos brzmiał w umyśle Vendry dość głęboko i z wyraźnym echem. Po chwili Comeda zwróciła się tym samym sposobem do Angie z pytaniem - Czy masz siłę aby wstać? Jeśli tak, to chodź za mną. Nie mam zamiaru rozmawiać w tym zimnie. Jak już dojdziemy, udzielę wszystkich odpowiedzi. - Przez te nieskończone pola zieleni wiatr gnał przed siebie, także było dość chłodno. nie należy zapomnieć że zbliżała się zimniejsza pora roku. Tak więc Come odwróciła się i postąpiwszy kilka kroków w przód, zatrzymała się i zwrócona tyłem do nich czekała na jakąkolwiek reakcję....
Awatar użytkownika
Angie
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśna Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Angie »

Dopiero gdy nieznajoma podeszła bliżej, Angie zauważyła, że na jej ramieniu siedzi jakieś stworzonko, które na dodatek mówiło! Słysząc komplementy które prawiła jej małpka, dziewczyna zarumieniła się nie wiedząc jak zareagować. Nagle do jej umysłu dotarł głos drugiej nieznajomej, która ją uratowała.
- Masz rację. Robi się strasznie zimno. Jeżeli masz tutaj gdzieś w pobliżu jakiś obóz, to chętnie skorzystam z zaproszenia. - powiedziała, spoglądając na swoje ubranie. Dopiero teraz zauważyła, że jest przepasana jakimś dziwnym płaszczem. Angie zdjęła go szybko i wręczyła właścicielce, której zapewne też było zimno.
- Proszę, to chyba twoje i jeszcze raz dziękuję za twoją pomoc. Gdy dojdziemy do twojej kryjówki, tam na spokojnie będziemy mogły porozmawiać o moim pomyśle, podróżowania wspólnie. A, więc prowadź. - powiedziała, mając nadzieję że to schronienie nie jest daleko. Wciąż czuła, że jej organizm jest osłabiony, ale mogła chodzić, tyle że wolniej niż zazwyczaj. Gdyby była w pełni zdrowa, rzuciłaby na swoje ciało zaklęcie, które zregenerowało by jej sił. Z mozołem ruszyła za nieznajomą, która już ją wyprzedziła. Widać było, że jest bardzo sprawna, mimo że nie posiadała jednej ręki. No nic... Nie ocenia się człowieka po wyglądzie, tylko po jego wnętrzu. Gdy Angie zrównała się z nią, odwróciła się i spojrzała na dziewczynę, z tym śmiesznym stworzonkiem na ramieniu. Ciekawa była, czy ona także zdecyduje się iść z nimi.
"(...) Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim jak miejsce, w którym się jest."
Vendra
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vendra »

Vendra zadrżała z podniecenia na ciele, kiedy w jej ludzkim umyśle Comeda umieściła własne słowa, równocześnie tchnąwszy w nią odrobinę spokoju i ekscytacji. Zaniemówiła na krótką chwilę - którą sprytnie wykorzystała Angie - zdziwiona własną reakcją, ponieważ nigdy nie posądziłaby się o to, że mogłaby odebrać czyjeś myśli, nawet te skierowane prosto do niej.

Uśmiechnęła się ładnie, przekrzywiając lekko głowę i zatarła rozochocona ręce. Przecież jestem bardką i to taką, która marzy o przygodach, by móc o nich opowiadać, myślała gorączkowo, gładząc w zamyśleniu ogonek Meli, która usiadła na jej ramieniu, wpatrując się hipnotycznie w jeden, niematerialny punkt, tuż nad głową Comedy. Postąpiła jeden, ale bardzo duży krok do przodu, by po chwili następne trzy podskoczyć i zrównać się z nową przyjaciółką.

- Och - wyrwało się bezwiednie z piersi Vendry, kiedy uświadomiła sobie, że jet niegrzeczna, ponieważ jeszcze nie odpowiedziała na pytanie elfki. - Nasza historia jest tylko troszkę dłuższa od waszej - zauważyła pogodnie, poprawiając jedną ręką kapelusz. - Prawda, Melu?

- Jakby to powiedzieć... - zawahała się małpka. - Wędrujemy od miasta do miasta, śpiewamy, robimy z siebie widowisko tylko po to, żeby nie głodować...

- Melu! Nie mów tak brzydko o naszej profesji - skarciła ją łagodnie bardka, po czym chwyciła Angie pod rękę. - To prawda. Kochamy historie i dzielimy się nimi ze wszystkimi w zamian za drobną opłatą. - Wyszczerzyła zęby w dziwnym, może tylko odrobinę niepokojącym uśmiechu. - To gdzie idziemy dokładnie? Zdaje się, że przygoda wzywa zewsząd, czyż nie? Och, jaka ja jestem podekscytowana! Melu, mamy nowe przyjaciółki, cieszysz się, prawda?

Tak, usposobienie Vendry, a raczej jej towarzyskość, dało o sobie znać. Z miejsca polubiła te dwie, niesamowite kobiety, a po słabym odczuciu strachu już nie było miejsca. Lubiła je. Od teraz.
"Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę."
Awatar użytkownika
Comeda
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Górski Elf
Profesje:

Post autor: Comeda »

Skoro Angie odzyskała na tyle siły, aby móc się przemieszczać, Come odebrała od niej płaszcz, gdy ta się z nią zrównała w czasie kroku. Nie wiedziała czy nowo przybyła za nią idzie czy nie, ale wyglądało na to że chyba skorzysta z propozycji. W każdym bądź razie nadal kroczyła przed siebie, w kierunku swojego domu myśliwskiego stworzonego za pomocą magii. czemu domu? Jak było to wspomniane wcześniej miała problemy z rzucaniem zaklęć - raz jej to szło bez problemów, podczas gdy innym razem zrobienie czegokolwiek przyprawiało jej ból fantomowy swej dawnej kończyny. Ponadto nic nie pamiętała ... nieważne.

Typowo "jesienne" słońce właśnie zaczynało znikać za nieco większymi chmurami, kiedy Comeda doszła na miejsce. Przez cały czas nie odzywała się do nikogo. Zamyśliła się tak, że nawet nie zwróciła uwagi czy pozostałe towarzyszki ze sobą rozmawiają czy też nie. Cały dom myśliwski wyglądał tak. Był umiejscowiony w niewielkim, lecz wymarłym już lesie, w którym rosła jedynie pomniejsza roślinność. Wyglądało na to, że kiedyś przychodzili tutaj ludzie, ponieważ była tu udeptana ścieżka, którą niemowa kroczyła już od kilku dni. Las był dosłownie przy jeziorze, wystarczyło tylko wejść na niewielki pagórek aby stamtąd był już widoczny. Comeda wybrała właśnie to miejsce, ponieważ w ten sposób jej mała, tymczasowa posesja nie rzucała się w oczy. Ponadto były tutaj wcześniej zgliszcza jakiegoś domu, z postawionymi już glinianymi fundamentami, także ułatwiło jej to prace z wykonaniem odpowiedniego zaklęcia, aby postawić ten oto dom. Kiedy będzie odchodzić, zostawi go dla innych person, które będą przechodzić w pobliżu. To miejsce samo w sobie miało to "coś", ponieważ bardzo pięknie wyglądało podczas wschodów i zachodów słońca - wówczas podnosiła się niewielka mgła, ozdabiająca ten mały krajobraz..

Po kilku chwilach Come kroczyła właśnie tą ścieżką. Kiedy domek był już widoczny, idąc cały czas w tą samą stronę zwróciła się przekazem myślowym do nowo przybyłych towarzyszek - Oto jesteśmy. Nie bójcie się - w środku są przygotowane małe zapasy żywności. siądziemy wspólnie do jednej ławy i rozpoczniemy rozmowę - dziewczyny słyszeli w głowie głęboki połączony z echem głos niemowy.
Kilka chwil później dochodząc do małych dębowych drzwi, otworzyła je ze skrzypnięciem, i przytrzymawszy je nogą zaprosiła je gestem ręki do środka. Może i nie wyrażała żadnych emocji, ale nie znaczyło to że ich nie posiada. Chciała je odpowiednio ugościć, dlatego najpierw pokazała im wnętrze domu aby zobaczyły, że w środku nie ma niczego podejrzanego - Widać było mały kamienny kominek przy którym gotowała się woda w niewielkim usadowionym na ogniu kociołku, była także wspomniana ława, kilka krzeseł, łóżko i szafka, w której Come trzymała swoje tymczasowe zapasy żywności - niedawno upolowane wysuszone mięso i zebrane jagody. Polowanie na zwierzęta przychodziło jej chyba najłatwiej, ale o tym później. W każdym bądź razie czekała teraz na decyzje towarzyszek - w między czasie poczuła w sobie małe zakłócenie przepływu magicznego, co mogło się dość wyraźnie odbić na jej aurze
Vendra
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vendra »

Vendra stąpała ostrożnie, ciesząc się w duchu jak dziecko, że nie będzie już musiała podróżować samotnie. Nigdy nie narzekała na towarzystwo Meli, ponieważ była to nie tylko jej przyjaciółka, ale również jedyna bliska istota, jaka jej pozostała. Często ich rozmowy utrzymywały ją przy zdrowych zmysłach, a sama obecność małpki dodawała otuchy. Miała się o kogo martwić, o kogo troszczyć i na kogo nakrzyczeć, kiedy świat stawał się cokolwiek beznadziejny.

Allamela wierciła się niespokojnie na jej ramieniu, posapując cicho i rzucając niespokojne spojrzenia drzewom oraz krzakom, które tylko trochę zaczynały ją przerażać, do czego by się nigdy nie przyznała. Mruczała niezadowolona, wymachiwała ogonkiem, ale nie oponowała, kiedy Vendra dziarsko wkroczyła do wnętrza chatki, na której widok dziewczyna aż stłumiła westchnięcie zachwytu, co małpka skwitowała cichym prychnięciem.

Ach, co bardowie i ich dusze romantyków! Tacy, to wchodzą wszędzie dla namiastki emocji, by potem móc wykrzesać z siebie jakiś poemat. Tacy zazwyczaj kończą szybko.

Vendra rozejrzała się zadowolona po wnętrzu domu i zrzuciła z pleców lutnię, która uderzyła głucho o podłogę. Po chwili dołączyła do niej torba oraz podróżny płaszcz, lecz dziewczyna nie poświęciła mu zbyt wiele uwagi, zdeptawszy go, gdy nad nim przechodziła.

- Dobrze - kiwnęła głową, stając w progu i odwracając twarz w stronę najbliższych zarośli. - Rozmawiajmy.

Zdjęła jeszcze z karku małpkę i, wtuliwszy twarz w jej futerko, zachichotała cicho.
"Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę."
Awatar użytkownika
Comeda
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Górski Elf
Profesje:

Post autor: Comeda »

Comeda spokojnie poczekała aż towarzyszki wejdą do środka, po czy sama to zrobiła, zamykając z niegłośnym skrzypnięciem drzwi. Zauważyła że dziewczyna ze zwierzątkiem była radosna i niczego się nie obawaiała aby skorzystać z gościny. Co do drugiej kobiety to nie zdołała odczytać jej uczuć. Kiedy cała trójka znalazła się już w środku, Come spokojnie w milczeniu podeszła do kociołka z gotującą się wodą i sięgnąwszy ręką po odłożoną dość sporawą i dobraną porcję przygotowanych ziół leżących na kamiennym kominku, wrzuciła je do środka dzięki czemu po kilku chwilach można było wyraźnie wyczuć zapach gotowanych przypraw. Dom w środku wyglądał prawie tak jak z zewnątrz- ściany stanowiły drewniane bale' tylko podłoga była wyłożona kamieniem.. no ale mniejsza.

Come odgarnęła jedną ręka włosy do tyłu po czym spojrzawszy się po kolei w ich oczy umieściła w ich umysłach zdanie: - Usiądźcie przy ławie - wskazała im starą ławę z jeszcze starszymi, zrekonstruowanymi po spaleniu krzesłami - za jakiś czas będzie gotowy napar rozgrzewający. Jesteście głodni? Mam jeszcze suszone zapasy. - Milcząc nadal, odwróciła wzrok w kierunku dość sporawego plecionego kosza. Czy będą chciały czy nie - i tak muszą we trójkę nabrać nieco zapasów, jeśli towarzyszka wytłumaczy konkretnie o co chodzi z tą podróżą. Spojrzawszy się następnie na zwierzątko jakie miała na ramieniu bardka, umieściła w umyśle jej właścicielki pytanie - Czy ona jest głodna? ją również mogę pożywić. - Nie chciała umieszczać w tej małpce żadnych myśli, ponieważ mogłaby ona tego nie znieść psychicznie, choć tego do końca nie wiedziała. Na końcu jeszcze zwróciła się tym samym sposobem do kobiet - No więc... pora na pytania i odpowiedzi. Skąd się wzięłyście w takim opustoszałym terenie i praktycznie bez żadnego przygotowania? - oczekiwała na reakcję towarzyszek.
Awatar użytkownika
Angie
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśna Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Angie »

Gdy Angie przekroczyła próg domku myśliwskiego zaparło jej dech w piersiach. Już z zewnątrz domek wyglądał na bardzo przytulny, a wewnątrz było jeszcze lepiej.
- W końcu trochę ciepełka. - pomyślała, zdejmując swój kubrak i ukazując w pełni swoją, piękną, zieloną i długą suknię. Jej ubranie nie było może zbyt wyszukane na wyprawy po lasach, ale dziewczyna czuła się w niej wygodnie. Na dworze było bardo zimno, toteż dziewczyna poczuła się znacznie lepiej w ocieplonej chatce. Czuła, że jej siły, ponownie ją opuszczają - potrzebowała kolejnego posiłku. Po takiej głodówce musiała najeść się do syta. Gdy zauważyła leśne jagody, od razu się na nie rzuciła, zapomniawszy o dobrym wychowaniu. Zjadła ich taką ilość, że z mozołem opadła na jedno z krzeseł przy ławie.
- Ależ się obżarłam, jak nigdy w życiu! - pomyślała, masując się po brzuchu. Gdy jednoręka nieznajoma, wysłała do jej umysłu pytanie, Angie szybko odpowiedziała:
- Ja? Podróżuję, od miejsca do miejsca. Przy jeziorku chciałam zwyczajnie odpocząć, po mojej poprzedniej męczącej podróży przez pustynię. Nie mam żadnego celu, pałętam się po świecie, zarabiając na wykonywaniu różnych zadań. Swoją drogą, ta chata jest cudowna! Mogłabym tu nawet zamieszkać! Cisza, spokój - to wszystko sprawia, że bardzo mi się tutaj podoba. - powiedziała, czując, że coraz bardziej lubi te dwie kobiety, choć jeszcze o żadnej z nich tak naprawdę nic nie wiedziała. Gdy próbowała po kryjomu odczytać ich aury, nie mogła przebić się przez barierę. Jakaś bariera chroniła kobietę bez ręki, zapewne była to stara, pradawna magia, której nie sposób ominąć. Natomiast aura drugiej kobiety była bardzo tajemnicza. Gdy spróbowała ją odczytać, do jej umysłu dotarły tylko niewyraźne obrazy, bez żadnych konkretów.
- Dziwne, zazwyczaj nie mam takich problemów z odczytywanie aur. Te kobiety są niezwykłe. - pomyślała.
"(...) Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim jak miejsce, w którym się jest."
Vendra
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vendra »

Bardka skinęła nieznacznie głową i podeszła posłusznie do stołu, uprzednio postawiwszy Melę na kamiennej posadzce. Z ulgą przyjęła zaproszenie i z cichym westchnieniem opadła na krzesło, które cicho zaskrzypiało pod jej ciężarem. Z lekkim uśmiechem przyglądała się, jak czarnowłosa elfka zajadała się jagodami, dopiero wtedy zrozumiawszy, jak bardzo była głodna. Ostatni, większy posiłek zjadły z Allamelą poprzedniego ranka, a suszone morele - choć niezaprzeczalnie smaczne - były marnym pożywieniem i tylko trochę oszukiwały żołądek. W każdym razie nawet one miały ten brzydki zwyczaj, że zostały zjedzone i nie pozostało po nich śladu.

- Dziękuję - odpowiedziała ze szczerą wdzięcznością Comedzie, patrząc na nią życzliwie. Miała nadzieję, że nieznajoma nie doszuka się w jej spojrzeniu nawet ślady kpiny. Vendra nie za bardzo wiedziała, jak powinna się zachowywać w stosunku do niej, ponieważ nie chciała jej urazić ani pozwolić jej odczuć, że w jakiś sposób przeraża ją kalectwo elfki. - Prowiant skończył nam się jakiś czas temu i właściwie mamy tylko wodę. - Wskazała brodą na poniewierającą się po podłodze torbę. - Chodź do mnie, Melu, Comeda zaprasza na posiłek.

Zwierzątko wskoczyło zwinnie na jej kolana i z wyraźną przesadą, trochę teatralnie, ale czy można mieć do małpki i o to pretensję, zaczęła węszyć w powietrzu, zaciągając się zapachem gotowanego jedzenia, który przyjemnie drażnił zmysły. Vendra uśmiechnęła się słabo, rozmasowując dłonią kark, po czym potarła tatuaże na nadgarstkach, mocno się nad czymś zastanowiwszy.

- Jak tu trafiłyśmy? - powtórzyła głucho pytanie, ściągając brwi w jedną, wąską kreskę. - Tak naprawdę to przypadkiem. Utopiłam naszą jedyną mapę w rzece Nefari. - Opuściła zawstydzona wzrok, naciągając kapelusz na oczy.

- A z orientacją w terenie u nas nie najlepiej - skwitowała krótko małpka, posyłając Angie zaciekawione spojrzenie. Przekrzywiła łebek, kładąc go na drobne ramię i zmarszczyła zabawnie nosek.

- Tak, to prawda - zgodziła się Vendra, na powrót przenosząc spojrzenie na Comedę. - W każdym razie... - zawahała się, przygryzając dolną wargę - włóczymy się bez celu, śpiewamy po targach i traktach. Rzuciło nas tutaj, więc jesteśmy.
"Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę."
Zablokowany

Wróć do „Błyszczące Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości