Błyszczące JezioroNad wodą

W wodach Błyszczącego Jeziora mieszkają Strażniczki. Małe istotki mierzące dwa cale. Swoje miasto mają w jego głębinach. Są niezauważalne dla ludzkich oczu. To ich połyskujące ciała nadają błyszczące kolory wodom tego jeziora. Na środku znajduje się tez niewielka wyspa cała porośnięta gęstą roślinnością, mity mówią że gdzieś na tej niewielkiej wyspie znajduje się tajemniczy portal prowadzący wprost do lasu Jednorożców.
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Nad wodą

Post autor: Aravira »

Jezioro było ogromne i tym przyciągnęło Aravirę, błyszczało i kusiło chłodem. Wielki niebieski smok usiadł na kamieniu i pochylił głowę, gorąco dawało się we znaki. Żółte nenufary pokryły taflę wody, która sięgała aż po horyzont. Ciężkie wilgotne powietrze oblepiało niebieskie łuski. Schyliła głowę i napiła się. Poczuła w krtani chłód, orzeźwiający. Położyła się i zamknęła oczy, gady lubiły słońce.. Jej ogon leniwie zataczał kółka samym końcem. Zamyśliła się nad wydarzeniami poprzednich dni. Ten smok...może i był przystojny i chyba coś do niej czuł. Tylko, że ona hmm.. nie była gotowa.
Za młoda jestem i koniec kropka.
Drzewa szeleściły jednostajnie, w dali dało się słyszeć trajkotanie ptaków. Słoneczna aura wyraźnie odprężała, Aravira wróciła myślami do dni w Klasztorze, szczęśliwych wspomnień. Do domu, do kochającej matki i ojca który jej nienawidził. Do tamtej chwili gdy pojawiła się w jej oku ognista plamka. Skuliła się bardziej, wciąż miała w sobie dużo tamtej dziewczynki, małej, która potrzebowała ciepła i akceptacji. Drzewa szumiały...cicho cichuteńko, śpiewając swoją chóralną pieśń. Westchnęła ostatni raz i zasnęła...
Awatar użytkownika
Naresh
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Złoty Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naresh »

Zatoczył krąg i zniżył swój lot, w dole srebrzyła się tafla wody. Zwinął skrzydła i szybkim lotem spikował w dół. Ziemia się zbliżała z zawrotną szybkością i kiedy uznał że jest na odpowiedniej wysokości, rozłożył swoje potężne skrzydła, wyhamowując lot. Stary smok był mistrzem w takich sztukach i wkrótce rozpostarł łapy aby na nich osiąść. Ostatni moment i ... ziemia gwałtownie się podniosła i uderzyła go a on z potwornym hukiem odbił się od niej i łamiąc kilka drzew wpadł w jezioro. "Starzeje się." Pomagając sobie skrzydłami dotarł do brzegu na który wyniósł swoje potężne ciało. Woda ściekająca z jego łusek mieszała się ze zryta ziemią tworząc błotniste kałuże. Otrząsnął się jak pies i z żalem popatrzył na złamane jego ciężarem drzewa. Musiał odpocząć. Długi lot go zmęczył. Pamiętał czasy kiedy potrafił bez odpoczynku pokonać Alaranię wzdłuż i w szerz, teraz długi lot był dla niego wysiłkiem. Opadł na trawę zwrócony przodem do tafli jeziora. Swoją długą szyje wygiął nad jej powierzchnię i przyglądał się swojemu odbiciu.
Smak przeszłości to smak twoich śladów pozostawionych w życiach które napotkałeś w swojej wędrówce.

Postać Ludzka
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Podróżowały wolno, nie spiesząc się zbytnio. Co prawda Bzura nie była w stanie powstrzymać się przed szalonymi galopadami po równinach a także dłuższym pogawędkom z dzikimi mieszkańcami owych równin, ale nie nadkładały zbytnio drogi. Pogoda dopisywała, ranki były chłodne i orzeźwiające, a pozostała część dnia ciepła i słoneczna. Wymarzony czas na podróże, gdyby nie fakt, że z każdą przebytą stają w elfce powoli umierała wszelka nadzieja. W pewnym momencie chciała wręcz zawracać z powrotem do Meot, jednak Bzura kategorycznie odmówiła niesienia jej w drugą stronę. Może to i dobrze, że nie zdawała sobie sprawy z beznadziejności sytuacji...
Elfka raz, a czasem kilka razy dziennie, siadała na ziemi i mrucząc coś do siebie, przykładała dłonie do szyi. Bzura przyglądała się tym "zabiegom" bez zbytniego zainteresowania - już przywykła, że elfka lubi wyczyniać za pomocą magii różne dziwne rzeczy. Klaczka przestraszyła się jednak nie na żarty, gdy za którymś razem elfka zakrztusiła się i zaczęła pluć krwią. Zobaczyła dwa zaczerwienione kształty po bokach jej szyi. Zwróciła też uwagę, że elfka oddycha dziwnie, jakby płytko i z trudem.
Aileen szybko opanowała krwawienie i wróciła do wcześniejszego zajęcia, ukrywając "rany" pod dłońmi. Bzura podeszła i parsknęła jej głośno do ucha
~ Co ty do jasnej cholery wyprawiasz tym razem?!
~ Skrzela... - mruknęła po dobrych kilkunastu sekundach. - Nie zamierzam odkładać tego na ostatnią chwilę i marnować energii.
Bzura oddaliła się z tak głupią miną jaką tylko koń mógłby mieć w takich sytuacjach.



Nad Błyszczące Jezioro dotarły około południa, kiedy słońce przygrzewało najmocniej. Bzura zmęczona drogą odeszła wolnym krokiem nad jezioro, natomiast Aileen przeglądała po raz ostatni wszystkie rzeczy, które zdążyła nabyć w Meot. Nie było tego wiele. Prowiant, a teraz tylko jego resztki, kilka eliksirów leczących, kilka ubrań i rupiecie w stylu skrawków pergaminu.
Równie podle się czuła, gdy podczas zwykłego dnia nauki dostała wiadomość o śmierci rodziców. Liścik, malutki, pisany pospiesznie. A za chwile wskoczy do jeziora, zanurkuje w głębiny i najpewniej coś ją zeżre.
Wycofać się? Już za późno. Pożałowała, że nie została w mieście odrobiny dłużej, może znalazłaby kogoś godnego zaufania i dostatecznie potężnego, by wycieczka nie była niemal samobójstwem. Z drugiej strony miała wrażenie, że w swoim życiu wyczerpała już limit spotykanych niezwykłych osobistości. I sposobów, na jakie się pojawiali.
- Czy jestem jedyną osobą na tym świecie, która tak serdecznie ma dosyć anio...
Nie zdążyła dokończyć myśli. Usłyszała głośny kwik przerażonego konia, potem rżenie i tętent kopyt
~ RATUNKUUUU! - darła się Bzura, mijając elfkę w szaleńczym biegu i zatrzymując się dopiero w leśnej gęstwinie. Nikt jej nie gonił. Elfka z sercem na ramieniu i sztyletem w dłoni ruszyła cichutko w miejsce, z którego uciekła przerażona Bzura
~ So... sm... ooo... sos... smo...
~ Co tam jest? Bzura, uspokój się, powiedz mi CO TAM JEST... Słyszysz mnie? - pytała elfka, wnikając do jej umysłu. Starała się ją uspokoić, ale trudno to zrobić z umysłem zatrutym myślami typu "Zaraz zginę."

Elfka wyjrzała ostrożnie zza krzaków i... skamieniała. Na brzegu jeziorka w słońcu wygrzewał się najprawdziwszy smok. Dzikie wrzaski Bzury najpewniej go zbudziły, bowiem stwór sondował wzrokiem pobliskie zarośla w poszukiwaniu obiadku, który mu uciekł. Po kilku minutach fuknął z dezaprobatą i znów ułożył się do snu. Elfka, pomimo zżerającej ją obawy o własne życie, musiała przyznać, że smok był bardzo piękny. Każda jego łuska lśniła jak lustro, a cały był szafirowoniebieski.
Dziwny był to smok. Gdyby elfka była ślepa, mogłaby przysiąc, że ma coś z elfa. Tera to "elfie" wrażenie utonęło w wizerunku olbrzymiego gada zdolnego połknąć ją w całości. Ale... czy aby na pewno?
Wysłała swe myśli do umysłu smoka najdelikatniej jak umiała. Nie powinien jej zauważyć. Jakież było jej zdziwienie, gdy w smoczym umyśle nie napotkała żadnej myśli. Zaraz też szybko skorygowała swoje wcześniejsze mniemanie - była to bowiem smoczyca. Niebieski gad otworzył brązowe oczy i uniósł głowę, wpatrując się dokładnie w miejsce, gdzie stała elfka. Aileen zmartwiała ze strachu.
- Jasna cholera... - wyrwało się jej. Smoczyca rozłożyła skrzydła i powoli wstała. Elfka rozejrzała się w panice. Zanim dobiegnie do lasu, tamta na pewno zdąży ją spożyć. Nie była w stanie się poruszyć, stała tylko jak wrośnięta w ziemię, trzymając sztylet, który ledwo dorównywał długością smoczym zębom.

Aileen była przekonana, że gorzej już być nie może. No, po prawdzie, co może być gorszego od wielkiego, zębatego i rozeźlonego smoka?
W chwili, gdy Aileen usłyszała głuchy pomruk dobiegający z innego miejsca jeziora, wiedziała już, co może być gorsze. Dwa wielkie, zębate i rozeźlone smoki. Jeden złoty, a drugi szafirowy. Przypomniały jej się słowa Arathaina: "Ostatnio te okolice, w szczególności Jezioro nawiedzane są przez dość dziwne... osobistości, że się tak wyrażę." Spojrzała z rezygnacją na swój srebrny sztylecik, po czym upuściła go na ziemię. Nie było sensu walczyć.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

W oddali dało się słyszeć ogromny huk i plusk, który na dobre wyrwał Aravirę z drzemki. Wstała na przednie łapy i rozejrzała się, ale nie dostrzegła niczego. Zmysł magiczny lekko zasygnalizował jakieś anormalne zjawisko, ale czego można było się spodziewać po starym, ogromnym jeziorze? W takich odludnych miejscach tajemnica zawsze się kryła i oplatała stare drzewa, które przeglądały się w tafli jeziora sędziwym konarom. Opadła na brzuch i przymknęła oczy, był taki piękny dzień szkoda było go marnować na miasto. Miasto, cywilizacja coraz bardziej ją to przytłaczało. Zgiełk, a ona była inna. Była mutantem, wybrykiem natury. Czuła jak wzbiera w niej gorycz i złość, czuła jak plamka w oku pali. Ryknęła potężnie i zwinęła się w kłębek. Od pewnego czasu miała ochotę, robić wiele złych rzeczy. Musiała odpędzić od siebie te zamiary, bo skończyłoby się to tragicznie...niekoniecznie dla niej samej. Z wewnętrznych batalii wyrwał ją trzask łamanych gałązek. Szybko otworzyła oczy i zobaczyła myszowatego konia, który robił bokami, niedawno musiał więc gnać gdzieś być może z kimś. Gdy tylko podniosła łeb, zwierze czmychnęło. Prychnęła i zamknęła oczy, udając brak zainteresowania. Obserwatora mogło to zmylić jednakże Aravira zajęła się wsłuchiwaniem się w pozorną ciszę i poszukiwaniem magicznych śladów. Nagle poczuła ukłucie, ktoś próbował dorwać się do jej umysłu. Niedawno uspokojona wściekłość na nowo rozgorzała.
A sonduj sobie sonduj mądralo
Ile razy spotkała się z takim nietaktownym zachowaniem, choć była stosunkowo młoda, bardzo oburzało ją takie zachowanie. Nieważne kto liźnie sztuki umysłu, już chce sondować mózg każdego napotkanego. Spojrzała w miejsce, gdzie jak jej się wydawało stał właściciel konia. Wstała by pokazać swoją okazałą posturę i skupiła się.
-To było nietaktowne przybyszu, nieładnie jest zaglądać w czyjeś wspomnienia, a zwłaszcza smocze. Smoki droga istoto, bardzo skrycie dzielą się swoimi wspomnieniami. Jeżeli miałaś odwagę Istoto spróbować wysondować mi mózg, wyjdź tu do mnie, pokaż się i spójrz mi w oczy.
Po chwili na polanie nie stał już smok, ale Istota miała się dopiero o tym przekonać.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen bała się, jak każdy, komu przyszło stanąć oko w oko ze smokiem. Bardzo niemądrym posunięciem okazało się sondowanie jej umysłu, nawet jeśli chodziło tylko o wyczucie zamiarów. Poczuła wzbierający w smoczycy gniew.
-To było nietaktowne przybyszu, nieładnie jest zaglądać w czyjeś wspomnienia, a zwłaszcza smocze. Smoki droga istoto, bardzo skrycie dzielą się swoimi wspomnieniami. Jeżeli miałaś odwagę Istoto spróbować wysondować mi mózg, wyjdź tu do mnie, pokaż się i spójrz mi w oczy. - Potężny jak dźwięk dzwonu smoczy głos dźwięczał jej w głowie.

Nie odpowiedziała. Po raz kolejny zabrakło jej słów. Najchętniej w tym momencie wzięła by przykład z Bzury. Ale nie zrobiła tego z prostego powodu - była elfem. A elfy od młodości wychowywano tak, by nawet w obliczu śmierci nie opuszczała ich odwaga. By dbały o swój honor. Aileen nie była wyjątkiem, choć cała się trzęsła, opanowała się i nie pozwalała sobie uciekać. Powoli wysunęła się zza krzaków i cicho niczym cień, ruszyła w stronę smoka. Szła z lekko opuszczoną głową.
Cóż za ironia losu... - pomyślała - Arathain denerwował mnie wnikaniem do mojego umysłu, Varlein czynił to z czystej złośliwości, a teraz ja robię to samo w stosunku do smoka...
Od niebieskiego gada dzieliło ją może ze sto kroków. Aileen nie przerywała wędrówki, wciąż się zbliżając. Kiedy była już tak blisko, że dojrzała kilka metrów od siebie jej cień, zdecydowała się spojrzeć w oczy smoczycy.
Chwilę później Aileen z niedowierzaniem wpatrywała się w elfkę, która do niedawna była olbrzymim, skrzydlatym gadem.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Aravira przyglądała się bacznie jej krokom. Lekko, zwiewnie niczym w tańcu, szła z lekko opuszczoną głową. Włosy w kolorze płynnego mithrilu kołysały się przy każdym ruchu. Zaśmiała się w duchu, jej siostra rasowa, a jednak tak się różniły. Gdyby to Aravirę samą na odludziu poprosił smok o to by spojrzała mu w oczy, uciekałaby ile sił w nogach. Elfy piękne, smukłe, dumne o perłowych ząbkach, oczach o kształcie migdałów, mieszkające w ażurowych pałacach, kochane przez Naturę, jej nieodrodne dzieci. Po części była im przychylna po części nie, bo z rodowodem często łączyła się pogarda, dla zmieniającego się świata. Zmieniła się, szybko wyciągnęła się i poprawiła włosy. Elfka ośmieliła się na nią spojrzeć, a mina, która odmalowała się na twarzy jasnowłosej bardzo rozbawiła Aravirę. Nie pozwoliła sobie jednak na to by je okazać.
- Odważna jesteś, pchać się smoczycy do paszczy..no no no... nie każdy się odważy. - powiedziała chłodno Aravira lecz jej oczy się skrzyły. Elfka zaczerpnęła powietrza jakby chciała coś powiedzieć ale w milczeniu spuściła w dół oczy. Kasztanowłosa elfka nie miała ochoty robić wykładu na temat etyki i obycia z magią. Podeszła do jeziorka, kopnęła kamień leżący nieopodal jej stopy. Na niewzburzonej dotąd tafli zaczęły rysować się kręgi. Coraz szersze i szersze. Zdjęła pasek do którego była przyczepiona pochwa z kataną. Przez chwilę zastanawiała się czy jej nie naostrzyć, ale zrezygnowała. Broń i nieznajomi to mogło się źle skończyć. Rzuciła katanę pozornie niedbale obok siebie i położyła się w trawę, urwała źdźbło i zaczęła gryźć. Ręce splotła za karkiem i wpatrzyła się w pędzące po niebie chmurki.
- Kto był Twoim mentorem jeżeli chodzi o Sztukę Umysłu? - zapytała jakby od niechcenia.
- I na diabły, diablątka i inne okropiczne pacholątka co Ty tutaj robisz...sama? Mogłaś trafić gorzej niż na samotną smoczycę. - mówiąc te słowa obróciła się na brzuch i spojrzała głęboko w jej oczy.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen poczuła się nieco bezpieczniej, gdy smoczyca przemieniła się w elfa. Co nie zmieniało faktu, że była świadoma tego, że stoi przed kimś niezwykłym. I niezwykle dla niej niebezpiecznym. Gdy wzięła do ręki swoją broń, Aileen nieznacznie drgnęła. Na szczęście katana wylądowała na trawie. Dziwaczna elfka położyła się w trawie, bawiąc się źdźbłem. Czyżby była jedną ze Zmiennokształtnych? - zastanawiała się Aileen. - A może jest na tyle potężną maginią, że posiadła sztukę polimorfii... Białowłosa elfka nadal stała jak wryta nie dając szansy na udowodnienie, że nie jest niemową. Miast tego uważnie przyglądała się kobiecie. Nie umknęły jej uwadze oczy, z których jedno lśniło żywym ogniem. Ubierała się bardzo gustownie, niczym członkini jednego ze starszych elfickich rodów. Nie nosiła żadnej biżuterii poza naszyjnikiem z jednolicie czarnym obsydianem.
- Kto był Twoim mentorem jeżeli chodzi o Sztukę Umysłu? - zapytała, obserwując płynące po niebie obłoki. - I na diabły, diablątka i inne okropiczne pacholątka co Ty tutaj robisz... sama? Mogłaś trafić gorzej niż na samotną smoczycę. - Elfka spojrzała na Aileen, świdrując ją wzrokiem. Mimo elfiego wyglądu, oczy nadal miała smocze. Aileen przygryzła wargi i na wszelki wypadek zamknęła przed nią swój umysł, by nie wydostało się na zewnątrz więcej, niż chciała powiedzieć. "Dziwna osobistość" mogła być bezpośrednio powiązana z celem jej podróży, a skoro udało się przeżyć do tej pory, jest jeszcze nadzieja.
- Muszę... komuś pomóc. - głos jej zadrżał - Błagam, nie rób mi krzywdy. Nie uczyniłam nic, czym mogłabym zasłużyć na śmierć. Mój przyjaciel ma poważne kłopoty. I nie chodzi tylko o niego. W tym jeziorze jest coś, co muszę odnaleźć za wszelką cenę.
- Uczyłam się sama. Jestem uzdrowicielką, używam jej do leczenia. - dodała po chwili, gdy przypomniała sobie jej wcześniejsze pytanie. Ignorowanie pytań istoty, która w parę sekund zamienia się w kilkunastometrowego potwora nie jest najlepszym wyjściem.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Czekała na odpowiedź i wyraźnie wyczuwała napięcie, które zawisło między nimi. Cisza przedłużała się, a myśli galopowały szybko przez głową jasnowłosej. Aravira uśmiechnęła się gorzko czytając jej myśli...ciekawość, nienormalność, czyżby była dwugłowym rarogiem, pięciołapym kotem czy zającem, który zamiast bobków wydala złote monety? Elfka skurczyła się pod spojrzeniem smoczycy i chciała wydawać się mniejsza niż była. Słońce przygrzewało niemiłosiernie, powietrze zaczęło falować. Nawet muchy i ważki gdzieś zniknęły, cisza, martwa cisza. Przyglądała się jej czuła na sobie jej wzrok, badała każdy szczegół, po co? Aravira bardzo nie lubiła oceniać po chwili, pochopne sądy są nie na miejscu, są niedojrzałe i charakteryzują młodych. A elfka na taką nie wyglądała. Mimo wszystko uśmiechnęła się w miarę przyjaźnie.
- Muszę... komuś pomóc. - głos jej zadrżał co Aravira skwitowała uśmiechem - Błagam, nie rób mi krzywdy. Nie uczyniłam nic, czym mogłabym zasłużyć na śmierć. - tu Aravra już nie wytrzymała, zaczęła się śmiać, a łzy ciurkiem leciały jej z oczu. -Mój przyjaciel ma poważne kłopoty. I nie chodzi tylko o niego. W tym jeziorze jest coś, co muszę odnaleźć za wszelką cenę. - elfka nie zareagowała na jej wybuch wesołości. Druga część wypowiedzi jednak nie umknęła Aravirze. Coś w jeziorze, sama..hmmm...dużo była w stanie ryzykować dla..przyjaciela.
- Uczyłam się sama. Jestem uzdrowicielką, używam jej do leczenia. - samorodne talenty, uczące się samodzielnie, nie lubiła samodzielnych kłamstw. Uniosła brwi i podciągnęła nogi do siebie oplatając je ramionami. Przekrzywiła głowę i milczała. Uśmiech spełzł z jej twarzy. Każdy ma tajemnice, a coś na dnie tego bajora przyciągnęło jej uwagę, tajemnice samorodków zostawimy na później,
- Czemu się mnie obawiasz? - Za drobna nawet na deser jesteś wysłała jej w myślach i wyszczerzyła się. - I czym jest to coś na dnie naszego bajorka? Bardzo mnie to zaintrygowało i chciałabym o ile byś mogła...żebyś opowiedziała mi o tym. Otóż uwierz mi nie zjem Cię, a mogę pomóc. Gady nawet takich rozmiarów jak ja uwielbiają się kąpać. W dodatku ten ukrop. Słowo...Smoczycy - przyłożyła dłoń prawą dłoń do piersi.
- Możesz mówić mi Oczko, jak zdążyłaś zauważyć Uzdrowicielko jedno z nich - wskazała delikatnie - płonie niczym pochodnia. - jej twarz już nic nie wyrażała, żadnych emocji.
Ostatnio edytowane przez Aravira 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen nieznacznie pobladła, gdy elfo-smoczyca wybuchnęła śmiechem, słysząc jej prośbę o darowanie życia. Nie, nie ze strachu. Ze złości. Powoli zaczynała rozumieć dlaczego ludzie tak zawzięcie tępią smoki. Jeżeli wszystkie są takie, to ich dalsza spokojna egzystencja może być zagrożona. Uśmiech, którym skwitowała jej obserwacje już dawno wyfrunął jej z pamięci. Kiedy kobieta usłyszała dalszy ciąg jej kwestii, wyraźnie poczuła od niej rosnące zainteresowanie. To Aileen wystarczyło - smoki nie miały nic wspólnego z Kamieniem, ona najwyraźniej była tu całkowicie przypadkiem. Co oznaczało, że najrozsądniej byłoby się jej pozbyć. Niestety, sposobów na pozbycie się smoka bez rozlewu krwi nie było zbyt wielu...
- Czemu się mnie obawiasz? - Aileen poczuła, jak po tym zdaniu do jej umysłu próbuje coś dotrzeć. Bariera nie przepuściła niczego. Tym razem ona parsknęła śmiechem. No tak, co jest strasznego w wielkim, niebieskim, szponiastym i wściekłym smoku, który prawie upolował mi wierzchowca?
Spodziewała się, że smoczyca zapyta o szczegóły a także że sama wyrazi chęć znalezienia skarbu z Jeziora. Mimo "słowa smoczycy" szczerze wątpiła, by zaoferowała jej bezinteresowną pomoc. Kamienie Mocy nie rosną na drzewach, a któż nie pragnie potęgi?
- Obawiam się, że będę zmuszona odrzucić twą propozycję. Mam tylko nadzieję, że nie wpadnie ci do głowy pomysł wskakiwania za mną do jeziora w celach... hmm... inwazyjnych. - powiedziała spokojnie - A teraz wybacz, Pradawna. Śmiertelnie przestraszyłaś moją przyjaciółkę a nie mogę pozwolić, by czekała sama w lesie. Nie przeszkadzamy ci już w niczym, wygrzewaj się dalej w słonku a potem niech wiatr unosi twe skrzydła.
Aileen skłoniła się z gracją i powoli zbierała się do odejścia, modląc się, by smoczycy nie zależało na poznaniu tajemnicy na tyle, by elfkę ścigać.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Uzdrowicielka wyraźnie zaczynała się wściekać, wykazywała to wciąż wzrastająca bladość jej ślicznej twarzy. Aravira jednakże nieokazała jakiejkolwiek skruchy. Wstała szybko i zręcznie pochwyciła dwa sztylety Syk metalu przeszył wilgotne, stojące powietrze. Uzdrowicielka usłyszała to i wstrząsnął nią dreszcz, zatrzymała się, ale nie odwróciła głowy.
- Umiesz zabijać? - zapytała śpiewnie po elfiemu, zakręciła sztyletami i odwróciła się do niej bokiem, jej ruchy zaczęły być płynne i regularne. Ostrza kreśliły w powietrzu skomplikowane wzory, ciało Araviry poddało się temu tańcowi bez oporów. Ciosy, cięcia parowania, finty, gardy i parady. Sztylety cięły powietrze ze śmiercionośną gracją. Nie zatrzymywała się, to był odruch.Gdy elfka oznajmiła, że nie chce pomocy, Oczko przerwała ćwiczenia i utkwiła w niej spojrzenie, szczere spojrzenie dwóch brązowych oczu.
- Pamiętaj tylko o tym, że czasem zabraknie bohatera przed tym nim ktoś napisze o nim balladę - dźwięczny język elfów rozbrzmiał z mocą. W Aravirze nie było goryczy, złości i pogardy. Słowa wypływały z niej szczerze, chyba jednak ukąsiło ją trochę sumienie, że źle potraktowała Uzdrowicielkę. Mimo wszystko wróciła do ćwiczeń, elfka chyba drgnęła i poszła szukać swej przyjaciółki. Aravirę pochłonęły rozmyślania, co kryło się w tym jeziorze tak cennego by mogło uratować przyjaciela pogrążonego w poważnych kłopotach, a z drugiej strony coś tak mało ważnego by udać się tam w pojedynkę. Zdała to na krab lekkomyślności i złości, próbie pokazania że może i już. Aravira miała nadzieję, że przybyszcze nic się nie stanie, wszak rannych zawsze wiele, a leczyć nie zawsze jest komu. Z drugiej strony...co mogło kryć się w środku tak ogromnego jeziora, nieraz słyszała o zatopionych miastach, nieraz słyszała o istotach tam zamieszkujących, nieraz nie słyszała o tym czy eskapada się udała, bo owa eskapada przepadła w niewyjaśnionych okolicznościach. Westchnęła tylko.
- Powodzenia - życzyła zaczęła śpiewać, miłą dla ucha pieśń. Sztylety z sykiem cięły powietrze.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen przystanęła w pół kroku. W uszach rozbrzmiewał jej świst sztyletów, którymi bawiła się elfka. To nie on ją jednak przystopował, a jej pytanie. Umiem zabijać? - powtórzyła w myślach. Nie umiem. Ja przywracam życie, nie odbieram. Nie umiem... A nawet chwila wahania z mojej strony zaowocuje tym, że nie przeciwnik legnie z sztyletem w piersi, tylko ja.
Ja nie przeżyję tej wyprawy - szepnął znajomy głosik w jej głowie, który odzywał się w niej od opuszczenia Meot. Zacisnęła dłonie w pięści i kątem oka spojrzała na stojącą za nią kobietę. Mimo wszystko zdecydowała się odejść. Nie ufała tej dziwnej istocie, a nie mogła ryzykować, że po wszystkim odbierze jej Kamień.
- Pamiętaj tylko o tym, że czasem zabraknie bohatera przed tym nim ktoś napisze o nim balladę. - usłyszała. Znów stanęła, tym razem wściekła za swe niezdecydowanie. Jakiekolwiek wyjście wybierze, będzie to te złe.
Odejdzie i skoczy do jeziora sama - najpewniej zginie, nigdy nie ujrzawszy Kamienia. A wtedy najprawdopodobniej zginie i Arathain. Oczywiście, dopuszczała też możliwość, że ją oszukał, choć intuicja podpowiadała, że tak nie jest.
Jeżeli zaś przyjmie ofertę tej pseudosmoczycy, Oczka, jej szansa na odnalezienie Kamienia znacznie wzrośnie. Czuła, że jest potężna. Ale właśnie to sprawiało, że była też tak niebezpieczna. Bała się bowiem, że gdy tylko odnajdzie skarb (oczywiście, jeśli odnajdzie), ona go jej odbierze. A wtedy także stanie się nieszczęście.
Co było złe, a co było gorsze? Muszę go odnaleźć. Choćbym chwilę potem musiała także walczyć ze smokiem. Ale... może nie będzie aż tak źle? - usiłowała siebie przekonać. Niestety, wszystko wskazywało, że będzie źle. W dzisiejszych czasach po elfach można się spodziewać wszystkiego i zawsze być czujnym - przy tych zamieniających się w smoki powinno się być dwukrotnie bardziej czujnym.
Wiedziała, że tamta widzi, jak się waha. I wiedziała zapewne, że wynik tej bitwy z myślami będzie korzystny dla niej. Aileen nie wyglądała na samobójcę.
- Powodzenia - rzekła Oczko i zaczęła... śpiewać. Piosenkę, którą z pewnością zna i umie każdy elf. Mało który spoza tej rasy byłby w stanie ją poprawnie powtórzyć.
- Dlaczego chcesz mi pomóc? - zapytała, odwracając się. - Czego oczekujesz w zamian? Nie mam nic, czym mogłabym odwdzięczyć się komuś takiemu jak ty. A choć celem mojej wyprawy jest pewien potężny magiczny przedmiot, on nie jest nagrodą. Nie jest przeznaczony ani dla mnie, ani dla ciebie. Muszę go oddać.
- Potrafisz zrzec się potęgi, Oczko? Potrafisz się zrzec tego, o czym pisze się legendy, ballady?
Aileen skrzyżowała ręce na piersi. Jej twarz była jak z kamienia, a oczy puste jak u trupa. - To niebezpieczna wyprawa. Samobójcza, wręcz. - dodała, kładąc nacisk na pierwsze słowo.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Niepewność wlała się w Uzdrowicielkę i wyraźnie nią targała. Nie trzeba było umieć czytać w myślach, by wiedzieć że elfka nie ma kompletnie pojęcia co zrobić. Stała przed trudnym wyborem, rozterki elfki lekko rozbawiły Aravirę. Wahanie oznaczało, że Uzdrowicielka przywiązała się jednak do swojego życia i niezbyt chciała nim ryzykować nawet dla przyjaciela..w potrzebie. Aravira stanęła i z precyzją umiejscowiła sztylety przy pasie, pieśń zakończyła chwilę później.
- Dlaczego chcesz mi pomóc? - zapytała, to pytanie nie zaskoczyło smoczycy wręcz przeciwnie spodziewała się go, tyle że nie miała na nie gotowej odpowiedzi. Chyba po prostu z czystej przyziemnej, potrzeby, bycia potrzebnym? Aravira nie zastanawiała się nad tym, wszystkie rozważania oddaliła od siebie i tylko w milczeniu przypatrywała się elfce.
- Czego oczekujesz w zamian? Nie mam nic, czym mogłabym odwdzięczyć się komuś takiemu jak ty. A choć celem mojej wyprawy jest pewien potężny magiczny przedmiot, on nie jest nagrodą. Nie jest przeznaczony ani dla mnie, ani dla ciebie. Muszę go oddać. - komuś takiemu jak ja a kim ja u licha ciężkiego jestem? Grymas zniesmaczenia przyozdobił twarz Araviry, nadając jej dość złowrogi wyraz.
- Potrafisz zrzec się potęgi, Oczko? Potrafisz się zrzec tego, o czym pisze się legendy, ballady?
- To niebezpieczna wyprawa. - milczała bardzo długo, przyglądała się elfce świdrującymi oczami. Wiedziała, że tamta nie miała wiele czasu, mogła robić jej wyrzuty i prawić morały, pytać dlaczego uważa ją za odmieńca. Zdusiła w sobie jednak chęć zobaczenia jak elfka odpowiada, podzwaniając ze strachu zębami. Jej twarz złagodniała i podjęła z nutką zawziętości w głosie.
- Nie zadawaj pytań, czas i los mnie obdaruje. O moją odwagę się nie bój, mało jest stworzeń, które zaczepiły by smoka.
- Legendy i ballady odstawmy na bok, znajdź swoją przyjaciółkę i przynieś do tej historii parę suchych faktów. Muszę wiedzieć wszystko na temat miejsca gdzie mamy się udać. Byle nie były to bajania dziadków wędrowniczków i trubadurów.
Usiadła i patrzyła się na elfkę, która wciąż nieufna i niepewna stała.
- Hmm...czemu wciąż patrzysz się tak jakbym była dwugłowym rarogiem? - prychnęła niczym kotka i przeciągnęła się w jej oczach zapaliły się wesołe ogniki.
- Czyżby nie poganiał nas czas? - zapytała się i uśmiechnęła, łagodnie. Słońce powoli sunęło się ku zachodowi, a chmurki przybrały odcień różowego topazu. Aravira znów podjęła pieśń, tym razem była to opowieść o elfie co chciał nakarmić wilka, a jednocześnie ostawić przy życiu mięciutką owieczkę. Przymknęła oczy.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aha, wiedziałam. No dalej, odpowiedz... czy to takie trudne? - skwitowała w myślach milczenie Oczka. Coraz mniej podobała jej się ta osoba, ale cóż, innego towarzystwa nie było. Może nawet ocali przez to życie.
Miała tylko nadzieję, że do grubszego starcia nie dojdzie. Aileen coraz bardziej irytowała tą drugą, to było pewne.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie - powiedziała sucho, gdy tamta zapytała ją o szczegóły. Oczko usiadła na trawie i poczęła wpatrywać się w nią tym samym badawczym wzrokiem.
- Hmm...czemu wciąż patrzysz się tak jakbym była dwugłowym rarogiem? Czyżby nie poganiał nas czas?
Aileen teatralnie wzniosła oczy ku niebu. Halo, jest tam kto? Ładunek irytacji ze strony Oczka nieznacznie wzrósł. Aileen postanowiła się opamiętać, drażnienie smoka to ostatnia rzecz, jaką powinna robić. Wezwała do siebie Bzurę, uprzednio zapewniając ją, że niebezpieczeństwo minęło. Elfka znowu zaczęła śpiewać.
- Dwugłowy raróg nadal pozostaje tylko rarogiem - zaczęła, również siadając. Obserwowała uważnie swą rozmówczynię, miała nadzieję, że nie posunie się za daleko w swej mowie - Dwugłowe rarogi szybko umierają, a wiesz dlaczego? Dwa istnienia dzielą jedno ciało - a to dla nich zbyt mało. Nie jesteś dwugłowym rarogiem, bo ty żyjesz jedna - w dwóch ciałach.
Nieznaczny błysk w oczku Oczka upewnił ją, że powinna uważać na słowa.
- Rzadko spotyka się elfkę, w której żyłach płynie gorąca krew smoków, uwierz mi. Widzę jednak, że to temat dość... delikatny. Absolutnie nie mam zamiaru cię urazić, wszystkie, ee... przejawy nietaktu z mojej strony można wytłumaczyć tym, że po raz pierwszy rozmawiam ze smokiem. Zamknijmy już ten temat, od wspólniczek wymaga się choć odrobinki życzliwości.
Przybyła Bzura, witając Oczko stulonymi uszami i wyszczerzonymi zębami. Aileen uspokoiła ją i poinformowała, że doskonale wie, ze ta elfka jest smokiem.
- Wracając do sedna sprawy. Owszem, czas nie jest moim sprzymierzeńcem, ale wolę się najpierw dokładnie upewnić odnośnie twych zamiarów. Jeśli zechcesz mi pomóc, nie oczekując wiele w zamian, będę zaszczycona.
- Na dnie jeziora znajduje się Kamień Mocy. Nie patrz tak na mnie - wiem to od przyjaciela, Czarodzieja, który tej sprawie poświęcił wiele lat swego życia. To jezioro wydaje się być dość dobrym miejscem na ukrycie go - jego magiczna aura tłumi aurę Kamienia. Nie znam dokładnej lokalizacji, nie wiem też co go strzeże. Rozdzieliliśmy się w mało komfortowej sytuacji, nie zdążyłam zapytać go o wszystko. Może ty masz pojęcie, co żyje na dnie jeziora?

- Tak przy okazji, mów mi Aileen. To nam trochę ułatwi rozmowę.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

- Dwugłowe rarogi są mutantami, dlatego umierają Uzdrowicielko. - powiedziała i poprawiła koszulę, którą podczas treningu zakasała. Przyjrzała się dokładnie elfce, która miała na szyi dziwne wypustki, poruszające się regularnie. Ki diabeł?
- Rzadko spotyka się elfkę, w której żyłach płynie gorąca krew smoków, uwierz mi. Widzę jednak, że to temat dość... delikatny. Absolutnie nie mam zamiaru cię urazić, wszystkie, ee... przejawy nietaktu z mojej strony można wytłumaczyć tym, że po raz pierwszy rozmawiam ze smokiem. Zamknijmy już ten temat, od wspólniczek wymaga się choć odrobinki życzliwości. - tak to było sensowne wytłumaczenie i Aravira nie zamierzała mu zaprzeczać. Kiwnęła w ciszy głową i obserwowała jak elfka porozumiewa się ze swym wierzchowcem, który chwilę temu przybył i kładł uszy po sobie widząc Aravirę. Elfka wymieniła ze swoją towarzyszką telepatyczny przekaz. Aravirę zastanowiło to, posiadanie zwierzęcego, oddanego i wiernego kompana nie mogło być złe. Pomyślała o Nadirze... Uśmiechnęła się samymi ustami, wciąż dając do zrozumienia, że czeka na wskazówki. Słońce szybko chyliło się ku zachodowi, w smoczycy wzbierał niepokój wieczorne nurkowanie. Niezbyt była przekonana co do tej idei.
- Wracając do sedna sprawy. Owszem, czas nie jest moim sprzymierzeńcem, ale wolę się najpierw dokładnie upewnić odnośnie twych zamiarów. Jeśli zechcesz mi pomóc, nie oczekując wiele w zamian, będę zaszczycona. - Aravira prychnęła w głębi siebie, bezinteresowność, cichy demonik w jej głowie zaśmiał się. Mimo wszystko smoczyca pokiwała głową, tego wymagał takt.
- Na dnie jeziora znajduje się Kamień Mocy. - słyszała o tym...ba, była świadkiem uprowadzenia księgi o Pięciu Kamieniach..dlatego jej brwi nieznacznie uniosły się do góry, całe zdarzenie coraz bardziej ją intrygowało.
-Nie patrz tak na mnie - wiem to od przyjaciela, Czarodzieja, który tej sprawie poświęcił wiele lat swego życia. To jezioro wydaje się być dość dobrym miejscem na ukrycie go - jego magiczna aura tłumi aurę Kamienia. Nie znam dokładnej lokalizacji, nie wiem też co go strzeże. Rozdzieliliśmy się w mało komfortowej sytuacji, nie zdążyłam zapytać go o wszystko. Może ty masz pojęcie, co żyje na dnie jeziora? - Czyli nagła pomoc była monetą na okup, lub potrzebna przy ucieczce. Hmmm... Aravira jednak nie interesowała się przyczynami, widziała skutki. Wiedziała już czym są wypustki na szyi.
- Kamieni Mocy o ile pamiętam było Pięć... - westchnęła cicho jakby do siebie, ale szybko wróciła do tematu. Liczyła się każda chwila odmierzona biciem serca, dzień miał się niedługo skończyć.
- Na dnie jeziora mogą żyć żagnice, utopce lub jakaś odmiana murloków. Wszystko ma piękne ubarwienie i słodki wygląd, a zęby ostre jak brzytwy. - uśmiechnęła się. Zastanawiała się ile wytrzyma pod wodą w postaci smoka...
- Są jednak podatne na magię, aurę i emocje, no może poza żagnicą, ona lubi gryźć i zżerać, po prostu taki instynkt i cel jej życia. Ale utopce i murloki to istoty rozumne, trochę. Pytanie jednak jest jedno czy Twoje skrzela działają tak jak powinny, Aileen? - przekrzywiła głowę i znów się wyszczerzyła. Aravira wiedziała, że smok jest w stanie dużo wytrzymać. Inny problem jednak zajmował jej głowę jak znajdą Kamień skoro całe Jezioro zakłóca jego naturalną emancypacje mocy.
- Poszukiwania mogą długo trwać...wyczuwasz silne aury magiczne, wibracje cokolwiek? Bo bez tego...hmm będzie ciężko.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen słuchała uważnie tego, co elfka miała do powiedzenia. O utopcach i żagnicach sama słyszała, lecz jak wyglądają widziała tylko na obrazkach. Wzdrygnęła się na samą myśl o żagnicach - te wyjątkowo nie przypadły jej do gustu. O murlokach niewiele słyszała, wiedziała tylko jak potwór wygląda. W pewnym momencie jednak przerwała:
- Utopce i inteligencja? Z tego co wiem, są to umarłe zwłoki, a ożywieńcy raczej nie są zbyt błyskotliwi. Słowem - magią umysłu, czy tez emocji niewiele się im zaszkodzi. Co innego owe murloki, nie wiedziałam, że są rozumne.

- Mam niepokojące wrażenie, że te stwory, które wymieniłaś to coś, czego możemy bać się najmniej. Żaden z nich nie wytrzymałby dłuższej ekspozycji na magię takiego przedmiotu. No, chyba że to jakieś mutanty. To też jest możliwe, że po prostu się przystosowały... - rozmyślała, mówiąc bardziej do siebie niż do elfki.
Spojrzała w niebo. Południe minęło już dawno, nie było sensu zaczynać wyprawy dzisiaj.
- Pytanie jednak jest jedno czy Twoje skrzela działają tak jak powinny, Aileen? - Oczko uśmiechnęła się i przekrzywiła głowę. Aileen również się uśmiechnęła.
-Spostrzegawcza jesteś - powiedziała. Musnęła palcami szyję i odgarnęła włosy. Kolejna szczelina skrzelowa znajdowała się wyżej, nieco pod uszami, co dawało w sumie cztery, dwie po każdej stronie szyi. - Oczywiście, że nie działają prawidłowo, wciąż przecie oddycham płucami. Dopiero gdy zejdę pod wodę, skrzela się otworzą.
- Miałam nadzieję, że dotrę tu wcześniej, najwyraźniej trzeba będzie poczekać z wszystkim do rana. - A jeśli chodzi o wykrycie Kamienia - myślę, że jeśli znajdziemy się w pobliżu, nie będzie co do tego wątpliwości. A ja, wybacz brak skromności, jestem dość utalentowaną czarodziejką. Gorzej może być później, jeśli uda nam sie go wydobyć. Ara... Czarodziej wspominał, że można stracić od tego zmysły.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Denerwujące bzyczenie komarów, ważek i much ustąpiło spokojnym symfonią wieczornych cykad. Niebo usłało się milonem gwiazd, a skwar dnia powoli gdzieś zanikał.
- Utopce i inteligencja? Z tego co wiem, są to umarłe zwłoki, a ożywieńcy raczej nie są zbyt błyskotliwi. Słowem - magią umysłu, czy tez emocji niewiele się im zaszkodzi. Co innego owe murloki, nie wiedziałam, że są rozumne. - Aravira żachnęła się, każdy łowca musiał myśleć i musiał wiedzieć czy jego siły da się przeliczyć na zamiary. Pokręciła tylko głową. Słoneczne promienie, skrzyły się na jej włosach.
- Łowca, drapieżca, musi mieć szczątkową inteligencję i błyskotliwość, nie spotkałam jeszcze ożywieńca, który rzuciłby się na smoka. - zadrwiła. Klasztor był położony na wodzie, w głębokich piwnicach też czaiło się dużo zła. Młoda elfka musiała gdzieś pobierać nauki. Następne słowa nie zdziwiły Araviry, znów te mutanty i wybryki, ach chyba się uwzięła.
- Murloki są dość elastyczne magicznie, różnorakie zmiany są możliwe. Z resztą ki diabeł wie co się kryje w tej głębinie. Może nic, może same otchłańce przyjdą nas powitać. - Gdy Aileen odgarnęła włosy złote refleksy zatańczyły na pasmach, które niczym drobne wężyki wysadzane drogocennymi kamieniami poruszyły się między jej palcami. Wypustki wcale nie dodawały jej uroku.
- Wyglądasz upiornie z tymi skrzelami. - uśmiechnęła się.
- Miałam nadzieję, że dotrę tu wcześniej, najwyraźniej trzeba będzie poczekać z wszystkim do rana. - Miała już plan może nie trzeba było czekać do rana jeżeli chodzi o wybadanie terenu, reszty wysłuchała jednym uchem wypuszczając drugim. Ochłoda wieczorem, czemu nie?
- Sprawdzę co nas czeka, wykąpię się dobrze mi to zrobi. - uśmiechnęła się i zaczęła rozbierać. Nie miała w sobie fałszywego wstydu i stanęła nago przed elfką, potarła o uda dłonie, które momentalnie zapłonęły, odwróciła je do siebie i utworzyła ognistą kulkę, mieniła się różnymi odcieniami żółci, pomarańczu i czerwieni. Umiejscowiła ją pomiędzy nią a elfką. Kulka zamieniła się w płomień i przyjemnym blaskiem opromieniała Aileen.
- Jeżeli chcesz by ogień wyglądał...bardziej naturalnie możesz zebrać gałązki. I wybacz mój brak skromności ale nie chciałabym suszyć ubrań. - po tych słowach zaczęła się zmieniać. Po chwili ognik oświetlał tylko łeb smoczycy, który z resztą wyszczerzył się w uśmiechu. Miłym uśmiechu. Smoczyca powoli zeszła do wody, zamknęła otwory nosowe i zwarła skrzydła mocno przy ciele. Po chwili zniknęła w głębinie. Woda była zimna, a gwiazdy odbijały się na powierzchni Jeziora.
Zablokowany

Wróć do „Błyszczące Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości