Równina Maurat[Efne i okolice]Ogniste uczucie

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

[Efne i okolice]Ogniste uczucie

Post autor: Isambre »

Skąd przybywają Isambre i River

Dalsze słowa Rivera Isambre udawała, że ignoruje i opanowując kolejne napływy rumieńca, skierowała się do głównej bramy Efne, otwartej na oścież i zapraszającej podróżnych ze wszystkich stron Alaranii. Pilnowało jej trzech uzbrojonych w szerokie miecze mężczyzn o nieogolonych i wysuszonych na słońcu twarzach. Z miną skazańców, jakby ich warta trwała kilka tygodni, wymusilu uśmiech i bez problemu przepuścili parę smoków. Ludzkie miasta miały to do siebie, że choć nie były otwarte, jak te elfie - były bardziej ufne. Nikogo nie interesowało kto wchodzi, ważne jak się tu zachowuje i nie daje powodu do szybkiego wylecenia za kraty. Tak więc w takich miejscach nie liczył się stan majątkowy, czy wygląd - Efne było otwarte dla wszystkich. A najbardziej dla tych, którzy pragnęli się kształcić. Miasto oferowało liczne uniwesytety i szkoły, w których uczono niemal wszystkiego, od biologi po balistykę. Jednakże prawdziwą sławę miasto zawdzięcza sztuce. Niezliczone hordy malarzy, rzeźbiarzy i pisarzy kończyło mury tutejszej Akademii, a następnie wybiegali ku światu i go upiększali.

- Ehhh - westchnęła Isambre, pomagając Chibiemu wyjść z torby. Maluch już najwyraźniej chciał dokazywać i potrzebował ruchu, lecz ona miała go cały czas na oku. Choć w Efne nie było targu, ścisk przewyższał wszystkie inne, których była świadkiem. Co chwila ktoś na kogoś wpadał lub wbiegał w grupę ludzi, trącając ich łokciami, by przebić się w drugi koniec ulicy. Gwar i podniesione głosy. Żyjące miasto Efne.

- Kiedyś poznałam kobietę, która malowała krajobrazy - wyjaśniła smoczyca, łapiąc Rivera za rękę i prowadząc poboczem, gdzie tłum był mniejszy. - Na kilku z nich jestem ja. Pozowałam, a raczej latałam w tę i spowrotem, a ona mnie uwieczniała. Chciałaby zobaczyć, czy jeszcze tu jest. Później odwiedzę przyjaciela. Siedzi w tutejszym garnizonie. Zanim na ciebie wpadłam, dowiedziałam się od jego siostry, że zamieszkał w Efne. Jednak ta wizyta jest dość osobista i pójdę sama, nie obrazisz się? Kiedy wyjdziemy z Akademii możesz zaczekać w karczmie naprzeciwko, to nie zajmie długo, a później ty decydujesz, gdzie idziemy.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Uśmiechnął się z rozbawieniem i satysfakcją, że trafił w sedno. Tak łatwo było mu się przy niej beztrosko uśmiechać, jakby był dzieciakiem, cieszącym się z byle czego. Nie przeszkadzało mu to nawet, choć w umyśle rozbrzmiewały mu słowa jego ojca powtarzane jak mantra: "Miękki smok, to martwy smok". Oczywiście zapominał przy Isambre o bożym świecie i łagodniał, ale nie zamierzał opuszczać gardy. Wciąż pozostawał ostrożny, może nie wobec niej, ale na pewno całej reszty. Można by nawet rzec, że teraz jest nawet jeszcze bardziej czujny niż wcześniej, wszak teraz czuł się odpowiedzialny także za nią. Przechodząc przez bramę nieufnie omiótł wartowników spojrzeniem. Jeździło mu nieprzyjemnie po żołądku, że będą otoczeni przez te nędzne istoty jakimi są ludzie, ale nie chcąc martwić towarzyszki, postanowił wstrzymać się od zgryźliwych uwag i zdusić w sobie mdłości.

Wszystkie myśli zniknęły jak ręką odjął kiedy znaleźli się już w mieście, po którym chłopak się rozglądał z zaskoczeniem. Miał dziwne uczucie déjà vu, choć nie mógł sobie przypomnieć czy faktycznie tu kiedyś był. Z drugiej strony mając tak niezawodną i trwałą pamięć jak smoki, można było o czymś zapomnieć, w tym całym natłoku myśli kłębiących się w głowie. Nie zwrócił uwagi, że Chibi już wyczuł zmianę otoczenia i wyrywał się do zwiedzenia miasta. Zwierzak chciał zanurkować w tym tłumie, wdrapać się na budynki i z góry zobaczyć miasto, jednakże dziewczyna go zatrzymała. Położył po sobie uszka smutny, ale szedł posłusznie przy nich na tylnych łapkach trzymając ją za wolną dłoń.

- Czemu go tak pilnujesz? - Spytał patrząc na nią nieco zmieszany. Był zaskoczony, a także zdezorientowany. - Da sobie rade, a jak wpadnie w kłopoty to i tak się z nich wywinie dostając kolejnej lekcji od życia. - Dodał normalnym tonem z odcieniem łagodności i się lekko od niej uśmiechnął.

- Kupiłbym każdy taki obraz, gdybym tylko miał go gdzie powiesić. - Zaśmiał się krótko, niepewnie. Dziwnie się czuł i coś mu podpowiadało, że będą kłopoty, co objawiło się czymś w rodzaju bólu fantomowego w utraconej kończynie. Zignorował to uczucie, bo nigdy nie wierzył w znaki i wyrocznie, poza tym zawsze mogło go boleć przez zmianę pogody w niedługim czasie, więc czym tu się przejmować? Kiedy wspomniała o swoim przyjacielu i samotnych odwiedzinach go, Rivera zakuło w sercu i jednocześnie poczuł jakby w jego żyłach płynął ogień, ale nie dał nic po sobie poznać. - Nie ma problemu. Z Chibim załatwimy nam nocleg, może nawet zabawimy tu nieco dłużej, dopóki nie wymyślimy gdzie się dalej udać. - Zaproponował, uśmiechając się do niej łagodnie. Zaintrygowała go sprawa tego przyjaciela, ale zamierzał zostawić to dla siebie.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Sama nie wiem - przyznała smoczyca, puszczając łapkę Chibiego, który uśmiechnął się szeroko i zniknął w tłumie. - Przypomina mi małe dziecko, które nie poradzi sobie jeśli wpadnie w kłopoty. Ale skoro twierdzisz, że jest inaczej to zaufam ci. W końcu jesteś z nim dłużej.

- To nic specjalnego - zaśmiała się Isambre. - Portretu mi nie robiła, choć obraz w całości poświęcony smokowi napewno drogo by się sprzedał. Wielu możnych zapłaciłoby za takie arcydzieła, a jeszcze więcej kolekcjonerów oddałoby kończynę by mieć w kolekcji skrzydła lub głowę latającego jaszczura.

Dalej ulica była szersza i nie tak zapchana mieszkańcami. Było tu kilka mniejszych stolisk, na których sprzedawano własnoręcznie wykonaną biżuterię. Obok rozciągała się główna ulica, prowadząca do bram Akademii. Tu tłum znów był większy - co krok można było dostrzec stragan z obrazami lub platformy z rzeźbami. A nad wszystkim górowała kopuła Akademii. Smoczyca pchnęła jej boczne drzwiczki i pozdrowiła skinieniem głowy dozorcę, pytając go o pracownię Miriam. Mężczyzna uprzejmie wskazał schody i wyjaśnił jak dojść do celu.
Przez cały ten czas Isambre nie puszczała ręki Rivera. Stało się to dla niej całkiem naturalne i smoczyca chciała, by tak zostało.
- Tylko nie gap się na nią - mruknęła zalotnie, błyskając ząbkami i naciskając skrzydła drzwi.
W środku powitał ich prostokątny pokój o ścianach zakrytych obrazami. Niemal każdy przedstawiał jakiś krajobraz ze wszystkich stron Alaranii. Była to panorama Rubidii, Leonii, Góry Dasso i Druidów, a nawet Mroczne Bagna i równiny Opuszczonego Królestwa. Isambre rozpoznała je wszystkie, choć większość widziała tylko z lotu ptaka. Potem przeniosła wzrok na wysoką elfkę, pochylającą się nad płótnem. Miała na sobie białą koszulę z bufiastymi rękawami, spódnicę i fartuch. Wszystko ubrudzone farbą.
- Witaj, Miriam - powiedziała smoczyca, na co artystka podskoczyła i rzuciła się jej na szyję, jak siostrze. - Dobrze cię widzieć.
- Ciebie też - odpowiedziała. - Minęło już z czterdzieści lat. Ostatnim razem widziałyśmy się gdzieś na Andurii, tak szybko zniknęłaś... a to kto? - zapytała, wlepiając swoje duże, błękitne oczy w jednookiego smoka.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Spokojnie, nawet jeśli dzieciak, to twardy dzieciak. Wierz mi skoro przeżył tych parę miesięcy odkąd razem podróżujemy, zwykli ludzie nie stanowią dla niego większego zagrożenia. Poza tym jest bardziej cwany niż się wydaje. - Powiedział jej łagodnie. Kiedy skupiał myśli na smoczycy cały niepokój z niego wyparowywał, zastępowany przyjemnym uczuciem ciepła. Zerknął za znikającym w tłumie zwierzakiem, a po tym białą plamką w dali wspinającą się na kamienicę. Odwrócił się do Isambre i ujmując jej aksamitny policzek, pocałował ją delikatnie w usta. Oko mu się skrzyło jak skarbiec wypełniony po brzegi złotem muskany promieniami słońca, a na twarzy pojawił się czuły uśmiech. - Nie masz się co martwić mamuśka. - Zachichotał psotnie i wznowił spacer w stronę Akademii.

Ten niewielki czyn sprawił, że całkowicie przestał myśleć o tym skąd zna to miasto oraz o "bólu" w utraconej ręce. Idąc z nią lekko głaskał kciukiem jej dłoń. Czuł, że przestrzeń między nimi się zmniejsza co go bardzo radowało, ponieważ coraz bardziej chciał z nią być już na zawsze.

- Wiesz ja już nie mam ręki, a mam całą smoczycę... Czyżbym to dlatego stał się jednorękim bandytą? - Zażartował, choć wiedział, że to nieprzyjemny dowcip, a Isambre zapewne nieumyślnie użyła tego sformułowania. Tym bardziej nie powinien jej tego wytykać i obracać w żart, ale nie mógł się powstrzymać i nim do końca pomyślał o tym co chce powiedzieć, było już za późno i palnął to co palnął.

Kiedy to do niego dotarło, przemilczał ta kwestię, ale jego twarz wykrzywiła się w żałosnym grymasie złości na samego siebie i skruchy za swoje wytknięcie. Rozglądał się uważnie rysując w swojej głowie mapę miasta. W międzyczasie dołączył do nich Chibi trzymający coś bardzo mocno w jednej łapce, przez co biegł w ich stronę na trzech, niezmiernie uradowany czymś. Wspiął się na dziewczynę i siadając jej na ramieniu dał jej jakiś pierścionek z dużym zielonym kamieniem po środku, szczerząc się do niej radośnie. River się od razu zaniepokoił i wyglądał pędzących w ich stronę strażników, albo właściciela ścigającego złodziejaszka. Na szczęście nikogo takiego nie dostrzegł co musiało znaczyć, że Chibi zgubił pościg, albo zaniechali go kiedy zwierzak wdrapał się na dach i nimi zaczął uciekać. Phi, a czego ja się spodziewałem, po tak nieudolnych istotach pomyślał wrogo i puszczając Isambre pogłaskał malucha po głowie jako nagrodę.

- Śliczny pierścionek znalazłeś na ulicy. - Powiedział z uśmiechem, nie chcąc, aby smoczycy przeszło przez myśl, że zwierzak mógłby to komuś zawinąć.

Im bliżej Akademii tym gad czuł się pewniej, bo nie znał tej okolicy i nie miał wrażenia, że już tu był. Nie przywitał się jak ona z dozorcą, ale nie spuszczał z niego wzroku, choć miał ukryte oko pod rondem kapelusza. Wiele razy jego ślepie napytało mu kłopotów i go zdemaskowało, dlatego pewniej się czuł nosząc cały czas swoje nakrycie głowy i ukrywając to oko. Podniósł wzrok dopiero jak towarzyszka się do niego odezwała i spojrzał na nią z uśmiechem, choć był poważny. Nie chciał by sobie pomyślała, że żartuje w tej kwestii, choć jej uwaga była żartem.

- Dobrze, będę tylko i wyłącznie ciebie pożerał wzrokiem. - Też się do niej wyszczerzył pokazując przy tym swoje kły. Zerknął na siedzącego jej na ramieniu Chibiego. - A ty masz być grzeczny.

Zwierzak zasalutował poważnie na jego słowa i rozglądał się zachwycony tym, ile można byłoby tu nabroić, ale posłusznie pozostał w miejscu nie odłączając się od nich. River otworzył szerzej oko kiedy znaleźli się w pracowni jej przyjaciółki i przeskakując wzrokiem z jednego obrazu na drugi dostrzegał z jaką szczegółowością zostały namalowane. Niektórych miejsc jeszcze nie zdążył zobaczyć na żywo, ale te, w których był osobiście, wyglądały jak w rzeczywistości. Bardzo mu zaimponował talent artystki, która ku jego jeszcze większemu zaskoczeniu okazała się być elfką, a nie człowiekiem jak przypuszczał po mieście pełnym ludzi. Teraz rozumiał skąd takie umiejętności i realizm z jakimi prezentowały się jej dzieła.

Rozmowa dziewczyn była jedynie szumem w jego głowie, River był zbyt skupiony na malowidłach, by ich słuchać, co nie znaczyło, że nic do niego nie docierało z dźwięków brzmiących w jego otoczeniu. Odwrócił się do nich obu i zdejmując z głowy kapelusz lekko się skłonił elfce.

- River Firegrowl. - Przedstawił się łagodnie. Nie była człowiekiem, więc nie miał prawa do okazywania jej niechęci i ignorowania artystki. Spojrzał na zwierzaka, któremu po chwili ruchem głowy rozkazał by do niego podszedł, aby nie przeszkadzać dziewczynom. Maluch posłusznie podbiegł do niego po drodze brudząc sobie łapki w farbie i schował się w torbie, z której wystawił jedynie łepek. Jego pyszczek rozdziawił się szeroko, kiedy Chibi ziewnął, a po tym zamknął oczka, by uciąć sobie drzemkę.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- River to mój... partner - powiedziała Isambre i niezauważalnym dla elfki ruchem poprawiła pierścionek, który dał jej Chibi. Burza myśli w jej głowie w końcu ustała i dziewczyna mogła ocenić tę sytuację całkiem trzeźwo. Smok za wszelką cenę próbował się do niej zbliżyć, a ona nie była obojętna na jego "zaloty". Chciała tego zwiazku może nawet bardziej niż on. W jego obecności Isambre czuła się prawdziwą sobą, a nie iluzjonistyczną bryłą, która musi się ukrywać i przystosowywać do sytuacji, by przeżyć. Znikała jej nieśmiałość i stawała się otwarta na wszystko wokół. Ufała gadowi bezgranicznie, a z każdym pocałunkiem utwierdzała się w przekonaniu, że to ten jedyny.

Na słowa smoczycy, elfka zmierzyła Rivera od stóp do głów, zawieszając wzrok na jego kalectwie, a potem na smoczycy. Mrugnęła do niej, przekazując tym samym skromne "Gratulacje", po których policzki Isambre lekko się zaczerwieniły. Nie była pewna, czy on nie uzna tego za zbyt szybki krok, ale skoro już palnęła, to przynajmniej nie musi udawać takiej obojętnej.
- Pasujecie do siebie - dodała szeptem, by smok nie usłyszał, a następnie postawiła na stole misę z ciasteczkami i kubki z sokiem malinowym. - Częstujcie się.

- Dzięki - odpowiedziała Isambre. - Ale nie przyszłam jeść. Mam coś do załatwienia w garnizonie, o ile nie przybyłam za późno.
- Chodzi o Ulricha?
- Mhmm - Smoczyca przytaknęła głową i wyraźnie posmutniała. - Jego siostra zmarła, a jej ostatnim życzeniem jest przeprosić brata za błędy z przed kilku lat. Poprosiła mnie.
- No to przykro mi - odparła Miriam, wycierając lukier z palców. - Ulrich zginął dwa lata temu na polowaniu. Niedźwiedź go rozszarpał.
- Skąd wiesz?
- Widziałam ciało.

Isambre opadła na krzesło i wtuliła się w ramię Rivera, który momentalnie się przy niej znalazł. Nie roniła łez, Ulricha nie znała za dobrze, ale jego śmierć ją zaskoczyła. Chłopak miał czterdzieści lat i nie wyglądało, żeby gdzieś się wybierał.
- Takie jest życie - skomentowała chlodno elfka i podeszła do przyjaciółki z drugiej strony. - Ale uśmiechnij się. Teraz na pewno się pogodzą.
Na te słowa Isambre poderwała głowę i ujmując smoka za rękę, wyszła z pracowni,dziękując za gościnę i wymieniając liczne pozdrowienia z Miriam.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Kiedy usłyszał jej odpowiedź do przyjaciółki, odwrócił się od oglądanych obrazów i spojrzał na nią. Do tej pory sam nie wiedział jak mówić o swoich stosunkach z Isambre. Nie chciałby jej zasmucić mianując go przyjaciółką, albo po prostu towarzyszką, ale nie chciałby być nachalny tytułując ją swoją ukochaną albo po prostu jego. Tym jednym sformułowaniem dziewczyna rozwiała jego wszelkie wątpliwości. Cieszył się, że jedna niewiadoma została rozwiązana oraz poczuł przyjemne ciepło. Był szczęśliwy, że wiązała z nim swoją przyszłość i prawdopodobnie czuła do niego to samo co on do niej. Nie chcąc im przeszkadzać wrócił do oglądania arcydzieł głaszcząc białego zwierzaka po głowie.

- Ja także dziękuję. - Odparł na propozycję poczęstunku, nie odwracając się do nich. Chibi jednak miał inne zdanie na ten temat, bo jak tylko usłyszał o jedzeniu od razu się obudził ożywiony i popędził do stołu z radosnym uśmiechem. Nie czekając aż ktoś coś powie od wdrapał się na mebel i zaczął się zajadać ciastkami. - Jak się rozchorujesz, rzucę cię psom na pożarcie. - Mruknął do zwierzaka, któremu mina zrzedła i oprócz tego, że odłożył ciastka trzymane w łapkach to jeszcze wypluł te, którymi miał wypchane policzki. Kładąc po sobie uszka wrócił do chłopaka smutny.

River nie chciał im obu przeszkadzać dlatego też się nie wcinał do ich rozmowy i oglądał malowidła pilnując stworka, by nie psocił za dużo. Nie miał zamiaru odpuścić mu swojego odrażającego zachowania, ale nie chciał wszczynać awantur przy obcej. Postanowił udzielić małemu reprymendy jak tylko wyjdą z Akademii. Smok nie mógł się jednak długo pozostawać biernym w tym spotkaniu słysząc, w którą stronę zmierza rozmowa dziewczyn, przez co do nich podszedł. Zrobiło mu się także głupio, że wcześniej pomyślał o wysłaniu za nią Chibiego kiedy ta poszłaby na spotkanie ze swoim przyjacielem. Był na siebie o to bardzo zły.

Nie odezwał się ani słowem, ale objął ją i przytulił do siebie. Nie wiedział jakie miała relacje z tym całym Ulrichem i czy tak bardzo zasmuciła ją jego śmierć, jednakże smok chciał jej pokazać, że ma w nim oparcie oraz tak długo jak będzie przy nim nie będzie sama ze swoimi problemami. Nie był najlepszy w pocieszaniu i nie zamierzał tego robić, bo po co okłamywać kogoś, mówiąc, że będzie dobrze, skoro nie wie się co przyniesie los. Pogładził ją po głowie, jedynie lekko się uśmiechając gdy na niego spojrzała. Później jego wzrok padł na elfkę, która starała się jakoś pocieszyć przyjaciółkę. Jej ostatnia uwaga niezmiernie go rozbawiła i chcąc zachować powagę sytuacji chłopak zakrztusił się powstrzymując się, aby nie wybuchnąć śmiechem. Podobał mu się ten żart i postanowił go zapamiętać.

Kiedy już wyszli i szli ulicami miasta zmartwiony na nią zerknął.

- W porządku? - Spytał z troską.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- W porządku - odpowiedziała Isambre, siadając na zacienionej ławce i opierając głowę o ramię smoka. - To nic wielkiego, nie przejmuj się. Poprostu zapomniałam, jak czas ucieka. Dla nas to mrugnięcie powieką, a dla nich całe życie, które starają się przeżyć najlepiej jak mogą. Ulricha poznałam jakieś dwadzieścia lat temu, kiedy opuszczał dom po kłótni z siostrą. Był typem marzyciela i próbował dojść do czegoś wielkiego. Problem w tym, że nie miał żadnego planu i szedł na żywioł. Raz nawet mnie pocałował i namawiał na ucieczkę w nieznane - uśmiechęła się na wspomnienia, ale zaraz uderzyło ją, że takie zwierzenie mogło inaczej być odebrane przez Rivera. - Ale jak mówiłam, był marzycielem, a ja nie odwzajemniałam tych uczuć. Twoje odwzajemniam - dodała, przytykając swoje usta do jego. Czas dla niej zatrzymał się na tej jednej chwili. Wiedziała, że smok chce z nią być do końca, a i ona czuła podobnie. Nie chciała mówić o Wielkiej Miłości, wciąż było wiele niewiadomych między nimi, ale jednego była pewna. River to ten właściwy.

Później wstała, wygładziła ubranie i rozwiązała warkocz, by długie czarne włosy kaskadą opadły na jej ramiona. Wzrokiem pełnym ciepła przeszyła swojego towarzysza i zawiesiła go na jego złotym ślepiu.
- Nie masz ręki, masz całą mnie - odparła na jego żart, kiedy wchodzili w progi Akademii i poprawiła pierścionek. - Lecz jeżeli to forma oświadczyn to jeszcze nie mówię tak - dodała, uśmiechając się zalotnie i znikając za rogiem, gdzie rozprzestrzeniał się ogromny park. - Musisz się bardziej postarać.
Znikając wśród drzew Isambre cały czas zostawała w zasięgu jego wzroku, wiedziała bowiem, że smok nie pozwoli sobie ją zgubić choćby na moment, więc celowo puściła się przez park, lawirując między brzozami i dębami. Niemal tańczyła, uciekając smokowi, a zatrzymała się dopiero na marmurowym murku fontanny. Smoczyca usiadła na nim, a gdy River i Chibi do niej podeszli, dla zabawy ochlapała ich wodą.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Ludzie są najbardziej nie trwałą rasą ze wszystkich - zaczął starając się ją jakoś pocieszyć na swój dziwaczny sposób przy tym delikatnie gładził ją po głowie opartej o jego ramię. - Ale w życiu nie widziałem bardziej zawziętych i pomysłowych... istot, niż oni. - Powstrzymał się, aby nie powiedzieć robali czy też pasożytów. - Płodzą się jak króliki, przy czym co pokolenie to trudniej się ich wyzbyć. Nie będę ci mydlił oczu, nienawidzę tego całego gatunku, ale niemożliwym jest wytępienie ich wszystkich. Zawsze znajdzie się jakiś, który ocaleje, jak szczur i znów będą ich całe królestwa. - Jego pocieszanie zaczęło dążyć w nieco inną stronę niż zamierzał, ale zdając sobie z tego sprawę zakończył swój wywód pełen żądzy mordu. Przez swoją długą pauzę rozmyślał cały czas co chciał powiedzieć i jak powinien obrócić swoje poprzednie słowa, aby w końcu wyszło to co miało wyjść. Wiedział jedynie, że powiedział to wszystko przez jej wzmiankę o tym, że przyjaciel dziewczyny ją całował i w głębi serca cieszył się, że mężczyzny nie ma już wśród żywych. - Wybacz. Nie to chciałem powiedzieć. - Mruknął skruszony spuszczając wzrok. Zaraz go jednak podniósł kiedy wyznała, że jego uczucia odwzajemnia i nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć ich usta złączyły się w pocałunku. Przymknął oko oddając się tej przyjemnej chwili. Miał wielką ochotę objąć ją przyciskając mocno do siebie i okryć ich oboje swoimi potężnymi skrzydłami, jednakże skończyło się jedynie na przytuleniu dziewczyny całując ją czule.

Coraz mocniej wiedział, że ona jest jego przyszłością, nie myślał o konsekwencjach i podwyższonym ryzyku niebezpieczeństwa jakie niosło ze sobą zostanie w jednym miejscu jakie mogliby nazwać domem i założenie rodziny. Kochał ją i był gotów oddać za nią swoje życie; poświęcić wszystko, aby ona była szczęśliwa.

Kiedy wstała wzrok chłopaka automatycznie powędrował za nią jakby była jakimś silnym magnesem zmuszającym innych do skupienia na sobie spojrzenia. Uśmiechnął się rozbawiony na jej słowa. Była jedyną osobą, na którą nie wściekał się za wytykanie swojego kalectwa oraz z nią mógł swobodnie o tym rozmawiać.

- Mam wrażenie, że to zbyt niska cena za tak wspaniałą i piękną partnerkę. - Był nią zauroczony, jakby rzuciła na niego czar i tym razem to on użył tego miana. Kolejnej części wypowiedzi nie skomentował, a nawet na jego twarzy pojawiła się głupia mina zakłopotania i niepewności. Zastanawiał się czy powiedzieć jej, że nie ma nic wspólnego z pierścionkiem przyniesionym przez Chibiego, że nie miał nawet zamiaru podarować jej żadnej biżuterii na razie, ponieważ jej jeszcze za wcześnie, że zwierzak to po prostu komuś ukradł o czym River nie miał pojęcia. Postanowił jednak zostawić to dla siebie, aby nie robić jej przykrości choć wychodził na nachalnego desperata.

- Uwielbiam wyzwania. - Powiedział szczerząc kły w pewnym siebie uśmiechu i skrzącym z radością okiem. Po chwili bez namysłu ruszył za nią przez park zwinnie wymijając drzewa. W Przeciwieństwie do niej jego ruchy nie przypominały tańca, a jedynie w swojej pierwotności i dzikości polujące zwierze goniące swoją ofiarę. Nie miał jednak zamiaru zabijać i zjadać smoczycy, oddał się zabawie z nią co słychać było po jego radosnym śmiechu. Kilka razy nawet specjalnie jej nie złapał, by szybko nie skończyć pościgu.

Ze śmiechem jak dziecko pobiegł za nią aż do fontanny i nim dotarło to do niego gdzie się znajdują został ochlapany wodą. Zamarł na moment jak sparaliżowany z szeroko otwartym okiem i zadrżał. W umyśle pojawiło się wspomnienie tego jak tonął jako małe smoczydło, którego tylne łapy wplątały się w wodorosty przez co nie mógł wypłynąć, a szamoczącemu się zaczynało brakować powietrza. Dodatkowo uderzyło też w niego to jak topił się kilka dni temu w jeziorze, przy którym spotkał dużo później Isambre. Źrenica zwężyła się z szerokiego paska w oku w niebezpiecznie cienki. Woda na jego ciele momentalnie zaczęła syczeć i zmieniać się w parę, przez gorąco wydobywające się z chłopaka. Dla niego to był już koniec zabawy. Starał się zachować spokój by nie poddać się wściekłości i nie zrobić czegoś głupiego. Cofnął się od fontanny i zamykając oko odetchnął głęboko, tak że przy wydechu z jego lekko otwartych ust wydobył się czarny dym.

- Może coś zjemy? - Spytał bez emocji. Było to bezpieczniejsze niż zmuszenie się do łagodności, która wiedział, że nią nie będzie, lub będzie w niej pobrzmiewać złość. Siedzący w torbie Chibi spojrzał zmartwiony na chłopaka, nie wiedział dlaczego jego przyjaciel tak bardzo nie lubi wody, ale bojąc się o swoje życie nigdy o to nie zapytał Rivera.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Coś się stało? - zapytała z troską, zeskakując z murka i podbiegając do Rivera, ujęła jego dłonie. - Zrobiłam coś nie tak?

Zaraz potem nawałnica myśli przetoczyła się przez jej głowę jak huragan. River mógł uznać ją za zbyt dziecinną, ale przecież nie oponował, pobiegł za nią. Wydawał się szczęśliwy i chciał żeby ona taka też była. Głupotą było myśleć, że to wina psikusa, smok nie wyglądał na takiego, który nie lubi żartować, a przy niej robił to nader często, dodając jej otuchy i rozwiewając smutki. Zabolało ją to, że się odsunął. Ewidentnie coś przed nią ukrywał, a ona nie umiała tego dostrzec. Mogła tylko zgadywać.

Jej dłonie były chłodne i wilgotne od wody, więc smoczyca odruchowo wytarła je o szaty i położyła smokowi na policzku.
- Czemu nie chcesz powiedzieć co się dzieje? Przecież możesz mi ufać. Chibiemu też. Coś przede mną ukrywasz, a ja jestem dla ciebie jak otwarta karta. Masz jednak kogoś? - zapytała wprost.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Słysząc jej słowa i zatroskany głos od razu się uspokoił, patrząc na nią ze skruchą. Wiedział, że nie powinien był się tak zachować w końcu ona nic złego nie zrobiła. Był zaniepokojony, że przez niego to co było między nimi mogło szybko zostać roztrzaskane jak szkło. Zerknął z niepokojem w stronę fontanny, a po tym ją mocno do siebie przytulił.

- Mam jedynie ciebie i Chibiego. Wybacz, że przez moje zachowanie zostało to podważone. Po prostu... - Przerwał mocniej się do niej wtulając. Nie chciał jej mówić o swoim strachu, bo czuł, że ugodziłoby to poważnie w jego dumę, nie zamierzał jej także okłamywać. - ...Nie chlap mnie więcej. Nie lubię być mokry jeśli nie ma takiej potrzeby. - Dokończył puszczając ją i się lekko uśmiechnął, aby się już nie martwiła. Podejrzewał, że mogłaby mu nie uwierzyć co do jego wierności i w zupełności ją rozumiał, w końcu jego postępowanie mogło o nim świadczyć inaczej niż jest w rzeczywistości. Z czasem się to zmieni i będzie wiedziała, że on jest tylko dla niej a ona dla niego.

Z torby wyskoczył zwierzak stając na bruku i patrząc nieprzekonany na chłopaka. Nie wierzył jego słowom i dalej czuł, że on ukrywa przed nimi prawdę. Nie podobało mu się to, bo River zawsze nie pozwalał mu się mazać czy wracać do przeszłości, a widać było, że gad sam to robi.

- Hm? Chibi? - Spytał zaskoczony słysząc jak maluch warczy z najeżonym futerkiem. Po chwili zwierzak skoczył na niego i ugryzł go w zabandażowaną dłoń. Nie wyglądało, by stworek zamierzał odpuścić. River skrzywił się z bólem zdenerwowany i podniósł rękę, aby zębami oderwać od siebie futrzaka. Zrezygnował widząc jego błagalne spojrzenie i westchnął. - Już w porządku, wygrałeś. Boję się wody bo nie umiem pływać zadowolony? - Powiedział z żalem i złością. Czuł się żałośnie, jakby właśnie odciął sobie drugą rękę. Nie lubił się uzewnętrzniać, a nawet jeśli to wolał powiedzieć w swoim czasie, nie pod przymusem jak teraz. Dlatego czuł się jakby obdarto go z dumy.

Stworek puścił przyjaciela smutny i oblizał pyszczek z jego krwi. Nie chciał, aby chłopak się źle poczuł, tylko by wyjawił dlaczego się tak dziwnie zachował. Odpowiedź go zaskoczyła bo jak dotąd miał wrażenie, że gad się niczego nie boi. Zaskomlał cicho jakby chciał przeprosić, ale widząc jego spojrzenie bał się zbliżyć.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Słowa Rivera nie były uspokajające. Mało tego - sprawiły, że smoczyca jeszcze bardziej się zaniepokoiła i posmutniała. Nawet jego uścisk nie mógł nic tu zmienić. Gad napewno ukrywał przed nią coś strasznego, jakiś sekret, który nie miał nigdy ujrzeć światła dnia. Mimo to bardzo bolało ją jego nastawienie. Poczuła, że oddala się od mężczyzny, z którym chce się zwiazać, a to nie tak miało się skończyć. I chociaż River zgrywał twardego, to nie mógł ukryć swojego zdenerwowania. Isambre, widząc to, wtuliła mu się w pierś.

- Przepraszam. - wyszeptała. - Poprostu nie rozumiem. Nie byłam jeszcze z mężczyzną w aż tak poważnych relacjach, nie wiem jak miałoby to wyglądać, ani jak postęstopać. Ale skoro ja przed tobą nic nie ukrywam, to boli mnie, że ty to robisz...

Dalszą rozmowę przerwało im warczenie Chibiego i jego śmiały atak na zabandażowaną dłoń chłopaka. Jego ząbki wbiły się dość głęboko, na co smok zareagował krzykiem, ale zaraz potem mu przeszło i odnajdując błagalne spojrzenie malucha, jakby zrezygnował z dalszej walki. Z sobą i z nim.

- Nie wiedziałam - powiedziała Isambre, biorąc stworka na ręce i ocierają mu końciki pyszczka, postawiła go sobie na ramieniu. - River, ale to nic złego. Wiesz ilu ludzi tego nie umie. Albo krasnoludów czy piekielnych? Nie ma powodu do wstydu, głuptasie.

- Chodź tu do mnie - dodała i przyciągając się do niego, pocałowała go namiętnie, a później pogładziła po policzku. - Powinnam cię spoliczkować za ukrywanie takiej błachotski, a nie calować. Tak... błachostki. Nie chcę poznawać powodów twojej fobii, sam mi pewnie kiedyś opowiesz, ale coś takiego. Nie będę cię już ochlapywać, obiecuję.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Podszedł posłusznie do niej wiedząc, że tak mógł chociaż trochę się zrehabilitować. Był zaskoczony jej pocałunkiem, ale nie przerwał go, oddając się temu przyjemnemu uczuciu i jej. Objął ją uważając, aby nie pobrudzić jej krwią przytulając do siebie i odwzajemniając pocałunek. W pewnym momencie nawet zamruczał, a cały jego gniew i strach wyparował. Gdy przerwali a ona pogładziła chłopaka po policzku, wtulił go w jej dłoń patrząc na Isambre z łagodnością oraz czułością w oku lekko się uśmiechając.

- Fakt, powinnaś mi przyłożyć. - Zaśmiał się lekko dla rozładowania reszty napięcia. - Przepraszam za swoje zachowanie. Ty mi niczego nie obiecuj, to ja powinienem przysiąc, że się zmienię i otworzę przed tobą tak jak ty przede mną. - Mówiąc to cofnął się od niej by przyłożyć dłoń do piersi i zginając w pół pokłonił się jakby rycerz składający przysięgę lojalności swojemu królowi. - Będziemy się oboje uczyć tego jak być z sobą w związku. - Powiedział szczerze się do niej uśmiechając kiedy się podniósł i znów znalazł u jej boku. Pocałował ją przy tym w jej czarną główkę.

Bierny jak dotąd zwierzak, przejęty swoim czynem i zasmucony reakcją przyjaciela, ożywił się momentalnie z radością. Był szczęśliwy, że wszystko jest w porządku i prawdopodobnie kolejny raz mu się upiekło, i uniknął zbesztania przez Rivera. Od razu jęknął wesoło zaczynając wiercić się na ramieniu dziewczyny, przestał kiedy między nimi rozległ się straszliwy dźwięk przypominający warczenie, acz było jakby przytłumione. Maluch od razy spojrzał na swój brzuszek zaskoczony, a po tym przeniósł czarne oczka na towarzyszy kręcąc główką, by przekazać, że to nie jego brzuch się odezwał.

Smok także popatrzył wpierw na Chibiego po tym na Isambre, jakby nie rozumiejąc co się stało. Długo nie musiał się zastanawiać bo znów rozległo się okropne burczenie, a chłopak momentalnie się skulił puszczając głowę, by ukryć zaczerwienioną twarz w cieniu ronda kapelusza. Jak widać upokorzeniom gada ciąg dalszy.

Kiedy opanował rumieńca, podniósł wzrok i spojrzał na dziewczynę starając się o uśmiech, ale widać było wstyd w jego oku.

- Lepiej znasz to miasto, zechciałabyś zaprowadzić nas do jakiejś karczmy? Później tu wrócimy i zrobisz co zechcesz, ale zlituj się nad niewinnym, bezbronnym kaleką. - Dla uwiarygodnienia swojego dramatyzmu jęknął błagalnie, ale widać było, że z trudem powstrzymuje się od śmiechu. Po tym podniósł rękę do ust i zębami rozwinął bandaż, by opatrzyć nim także ranę od zębów futrzaka.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Głodny? - zapytała, choć bardziej przypominało to zwykłe twierdzenie, kiedy stłumiony warkot ucichł. Na twarzy smoczycy wyskoczył uśmiech, ale szybko spoważniała, kiedy zobaczyła, że River zaraz zapadnie się ze wstydu pod ziemię.

- Nie znam Efne tak dobrze jak Miriam, ale co nieco zdążyła mi kiedyś opowiedzieć. Przed Akademią jest karczma, w której uwielbiają przesiadywać nauczyciele i studenci, by zapić męczący dzień i pogawędzić. "Pod piórem" czy jakoś tak. Nie będzie tam żadnych podejrzanych typów - dodała, łapiąc go za dłoń, by pomóc z opatrunkiem. - Nie będziesz musiał aż tak wszystkiego sprawdzać i wszystkiego pilnować. Podobno podają tam dobry gulasz z dziczyzną i fasolą. A później możemy przejść się uliczkami miasta.

Następnie Isambre poczochrała Chibiego po główce i ruszyła przodem, odnajdując kamienną ścieżkę, ciągnącą się przez park. Można rzec, że była zadowolona z efektu swojego czynu, choć gdyby wiedziała wcześniej nie doszłoby do nieporozumienia. Mimo to River otworzył się przed nią i oba smoki coraz bardziej się do siebie zbliżały.

Będąc w drodze do karczmy Isambre sięgnęła do sakiewki, w której oprócz monet spoczywała statuetka jelenia - prezent, który River podarował jej w Kryształowym Królestwie. Uśmiechnęła się napotkawszy go. Był to pierwszy podarunek, który otrzymała z czyjejś, czystej chęci, a że wogóle nie musiała go przyjmować utwierdziło ją w przekonaniu, że River nie mial zamiaru jej do niczego zmuszać. Sama przyjęła podarek i obiecała sobie zawsze go mieć przy sobie. Tak samo jak pierścionek.

- Jesteśmy - powiedziała po chwili, zatrzymując się przed dębowymi drzwiami z metalową kratką po środku, na których wymalowano książkę i pędzel ubrudzony farbą.
- "u Artystów" - przeczytała, naciskając klamkę. - Najwidoczniej zmienili nazwę, ale to jest to miejsce.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Na wzmiankę o gulaszu z fasolą, żołądek gada jakby jęknął jeszcze bardziej niż dotychczas, ale tym razem właściciel to całkowicie zignorował wpatrzony w delikatne dłonie Isambre zręcznie poprawiające opatrunek na jego ręce.

- Każdy jest podejrzany i ma swoje za uszami. Podobno ci najbardziej niepozorni są najniebezpieczniejsi bo nigdy nie spodziewasz się ataku z ich strony. - Powiedział z uśmiechem siląc się, aby jego słowa były żartem, a nie pouczającą radą podstarzałego mędrca. Dla podkreślenia swoich słów ze śmiechem pogłaskał Chibiego, który po niedawnej sytuacji był tego najlepszym przykładem.

Zwierzak od razu zrozumiał aluzję przyjaciela i odepchnął od siebie jego dłoń z uśmieszkiem na pyszczku. Po tym się dumnie wyprostował wypinając do przodu klatkę piersiową, aby nagle się najeżyć i przesuwając pazurkami w powietrzu jakby coś drapał, zawarczał szczerząc groźnie swoje ząbki. Nie wiedział czemu, ale miał wrażenie jakby River był z niego dumny, a to niezwykle cieszyło malucha. Chłopak widząc jego popisy poczekał na odpowiedni moment, by wystraszyć futrzaka. Cała pewność siebie i zadowolenie z niego uciekły, tak jak on sam przerażony i schował się szybko dziewczynie pod ubraniu skamląc i drżąc, wtulając się do niej spanikowany. Gad wybuchnął śmiechem, przez który kąciku jego oka zebrała się łza.

- Mam tylko nadzieję, że nie zmienili oferowanych posiłków. Lubię czytać książki, a nie je jeść. - Uśmiechnął się rozbawiony i przytrzymał dziewczynie drzwi, by weszła pierwsza. Nie zwrócił uwagi na przyglądającą im się z zaułka, ognistowłosą, skąpo ubraną kobietę, niezwykle piękną, która przyjmując pieniądze od jakiegoś odchodzącego mężczyzny schowała je do niewielkiej torby przytroczonej do uda.

- Rivciu?! - Spytała z rosnącą w głosie radością, a on nim zdążył z zaskoczeniem spojrzeć w tamtą stronę został przez nią napadnięty od tyłu. - Nigdy bym nie pomyślała, że zobaczę cię w takim przyzwoitym i kulturalnym przybytku. - Dodała obejmując go za szyję, przytulona do jego pleców.

Chłopak nie wiedział co się dzieje i był w ciężkim szoku. Jedyne co widział kątem oka to intensywnie rude kosmyki i częściowy zarys twarzy napastniczki. Ale jej głos, bijąca od kobiety aura i subtelny zapach krwi jej towarzyszący, wystarczyły by szybko zidentyfikować ją. Szybko jego mina stężała robiąc się poważna i chłodna. Spotkanie wampirzycy nie wróżyło nic dobrego, tym bardziej, że obawiał się co Isambre sobie pomyśli.

- Abi... - Westchnął ciężko i spięty spuścił głowę, czując na sobie wzrok innych klientów tej karczmy przez co źle się czuł i miał ochotę spalić to wszystko.

Ona zrozumiała o co chodzi i go puściła, a kiedy poszedł za smoczycą zająć jakieś miejsce, ta poszła za nim z rozbawieniem kusząc innym bywalców swoim chodem i skupiając na sobie, a bardziej na swoich jędrnych pośladkach odzianych w krótką, obcisłą spódnicę.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Stwierdzając, że wykłucanie się ze smokiem w sprawie ludzkiej natury jest bezcelowe, Isambre przeszła przez próg karczmy, przybierając miły uśmiech, by nie zwracać na siebie specjalnej uwagi. W studenckich miejscach spotkań nikt nigdy się nie smuci, a i wszczynanie burd było zabronione i karana wysoką grzywną. Żaden bowiem uczeń nie chciał zostać wywalony z Akademii. Dlatego do karczmy przychodziły osoby, chcące miło spędzić czas w gronie podobnych sobie. I choć Isambre i River mogli się tutaj wyróżniać, kiedy weszli nikt specjalnie nie zwrócił na nich uwagi.

"u Artystów" była większą i przestronniejszą karczmą niż ta, w Kryształowym Królestwie. Po pierwsze ściany pokrywała ciemna tapeta, miejscami przecięta belkami i żelaznymi uchwytami na świeczki, które paliły się jakby ktoś dolewał do nich łatwopalnego spirytusu. Wysoki sufiy ozdobiony był ziołami, a gzyms kominka i futryny okien futrami martwych zwierząt. Okrągłe stoliki, zapełnione gośćmi, tworzyły istny labirynt płaszczy i szerokich kapeluszy, między którymi przeciskały się kelnerki. Jednak mimo ścisku, smoczycy udało się wypatrzeć niewielki stolik w rogu i przebiła się do niego wraz z Chibim.

River zniknął jej z oczu, ale dziewczyny to nie zmartwiło. Wiedziała, że prędzej czy później ją wypatrzy.
- Dwa gulasze z dziczyzną i kilka jabłek - powiedziała do kelnerki, a gdy ta odeszła, Isambre wyjęła z sakwy jagody, które schowała małemu na potem i wsypała mu je do łapek.

Nie zdążyła mu jednak życzyć smacznego, gdyż kątem oka dostrzegła swojego towarzysza, w asyście jakiejś rudowłosej dziewki w obcisłych, wyzywających ciuchach. Od razu uderzył w nią zapach kobaltu, a fioletowa aura, która ją otaczała zdradziła smoczycy, że to wampirzyca. Nie wiedziała jednak co w tej sytuacji zrobić. Nie uszło jej uwadze, że nieznajoma klei się do jej wybranka, co odbiło się nieprzyjemnym kłuciem w żoładku dziewczyny. Czyżby była zazdrosna o Rivera? Chyba tak, lecz nie zamierzała robić mu wyrzutów. W końcu nie znała go na wylot, nie zwierzał jej się z przyjaciół, kochanek, czy żon - jeżeli jakies posiadał. Stwierdziła jednak, że może upewnić się co do jego towarzyszki.

Wykorzystując moment, w którym nikt, nawet oni jej nie widzieli, Isambre przeciągnęła dłonią od czoła, po szyję i w lekkiej mgiełce zmieniła się blondynkę o zielonych oczach i lekko zadartym nosku, co niedobitnie wskazywało na jakieś szlacheckie korzenie. Szaty zmieniła w czerwoną sukienkę, z rozcięciem po obu stronach ud, a buty na wysokie kozaczki. Jedyny, niezmieniony element, przez który smok mógłby ją rozpoznać to pierścionek podarowany jej przez Chibiego, który celowo teraz ekspanowała, czekając na tę dwójkę.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Nim dotarł do stolika zatrzymał się z rozdrażnieniem, czując, że dziwka idzie za nim. Zacisnął pięść i się do niej odwrócił. Chwycił ją za rękę i skierował się do przedsionka by nie skupiać na sobie spojrzeń wypełniających lokal studentów. Wampirzyca mruknęła z rozkoszą i entuzjazmem kiedy smok zaciągnął ją w odosobnienie i przycisnął do ściany.

- Dawno cię nie widziałam gorącokrwisty. Co się z tobą działo Rivciu? - Odezwała się zalotnie przesuwając dłonią od boku jego szyi na pierś. On nie odwzajemniał jej radości.

- Daruj sobie i nie nazywaj mnie tak. - Warknął powstrzymując się by jej nie uderzyć i nie wywlec za włosy na zewnątrz. - Nie wiem czego ode mnie chcesz, ale nie chcę cię widzieć na oczy. Poza tym wydaje mi się, że na ulicy znajdziesz więcej klientów. - Dodał nerwowo zerkając w stronę Isambre, która zmieniła swój wizerunek. Poznał ją bo widział go usiadła, był przy niej Chibi, a dodatkowo widział jej zniekształconą przez iluzję aurę, a więc inną niż wszystkich innych, którzy się tu znajdowali.

- Dobrze wiesz czego chcę. - Oblizała czerwone usta, a po chwili powędrowała za jego spojrzeniem, by zaraz wyszczerzyć się podstępnie. - Ładniutka, czyżby wybranka twego przegniłego serca, bo wątpię, abyśmy były koleżankami po fachu.

- Nie twój zasrany interes. - Zacisnął pięść, która zaczęła płonąć.

- Nie przerywaj mi, Rivciu i się uspokój, bo i tę karczmę puścisz z dymem. - Skarciła go, przesuwając jednym z paznokci po wyżej jego obojczyka, robiąc niewielką rankę, a następnie oblizała swój palec z drobinek jego krwi. - Jeśli nie chcesz by coś jej się stało, albo żeby nie dowiedziała się jakiego ma kochanego wybranka, bo domyślam się, że skoro z tobą jest to nic o tobie nie wie. Dlatego też będziesz posłusznym smoczkiem jak mały piesek i spotkasz się ze mną dziś wieczorem. - Wyszczerzyła się z satysfakcją, widząc jak ślepie mu płonie gniewem i bezradnością, co znaczyło, że dostosuje się do jej polecenia. - Mądry jaszczur. Nie wymagam byś przyszedł sam do zaułka gdzie po raz pierwszy się spotkaliśmy, im nas więcej tym weselej, prawda? Chociaż wątpię byś przyszedł mi przedstawić swoją ślicznotkę. Ale się rozgadałam no cóż, do wieczora Rivciu. - Zakończyła z zadowoleniem i stanęła na palcach by go pocałować na pożegnanie. Chłopak w porę odwrócił głowę i jedynie złożyła buziaka na jego policzku, ale w zupełności jej to wystarczyło. Zerknęła tylko czy smoczyca wszystko widziała i jakby nigdy nic odeszła ponownie skupiając na sobie spojrzenia męskiej części studentów.

- By cię piekło pochłonęło - mruknął wściekły. Teraz już wiedział skąd to wrażenie deja vu, kiedy tylko weszli do miasta i dlaczego czuł kłopoty w powietrzu. Nie mógł podnieść ręki na Abigail tym bardziej jej zabić, bo musieliby uciekać z miasta przed strażnikami. Nie wiedział co ma robić, nie chciał przystawać na jej "propozycję", ale wyglądało, że nie miał innego wyjścia. Najbardziej bał się tego, że Isambre dowie się o nim nie tego co powinna i gad zostanie sam, po tym jak dopiero co zaznał w swoim życiu szczęścia.

Rozdrażniony poszedł usiąść do stołu przy zwierzaku i ukochanej, nie myśląc o tym co o nim pomyślą. Nie to było teraz największym problemem. Położył dłoń na ręce dziewczyny mając nadzieję, nie go nie odrzuci po tym co się stało. Nie chciał znów być samotny.
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości