Równina Maurat[Efne i okolice]Ogniste uczucie

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Rytm jego oddechu był kojący i gdyby tylko chwila była właściwsza, smoczyca chętnie by tak zasnęła, poddając się jego dłoni, głaszczącej jej łeb lub głowę. Zależnie od formy, w której by obecnie przebywała. Bliskość jej wybranka uspokajała, dawała poczucie bezpieczeństwa i dodawała otychy. Każda minuta z nim spędzona nie była dla niej minutą straconą. Cały czas dowiadywała się o nim czegoś nowego i vice versa. Każde jego spojrzenie, pocałunek, drobna pieszczota, którymi ją zasypywał, to wszystko było dla niej nowe. River był dla Isambre pierwszą, poważną miłością i dziewczyna nie chciała by coś przeszkodziło jej w tworzeniu z nim szczęśliwej pary. A zwłaszcza nie pozwoli, by to ojciec miał podważać jej wybory. Była już przecież dorosła.

- Doceniam to, naprawdę - powiedziała spokojnie, odpowiadając na jego uśmiech, swoim. - Ale to, co zrobiłeś mieści się jeszcze niżej niż poziom dziecka. Mój ojciec to typowy, ograniczony na świat i pozbawiony empatii samiec. Kiedy poznał moją matkę miał niewiele więcej lat co my, a do moich narodzin przeżyli wspólnie ich ponad dwadzieścia. Dla niego zmiany to temat nierealny. W jakimś stopniu zawiodłam się na was obu. Bo co byś zrobił, gdybym nie uciekła i pozwoliła wam się pozabijać? Ledwo chodzisz, w walce musisz wspomagać się magią, do tego alkohol. Pomyślałeś choćby co by się ze mną stało, gdybyś umarł, czy tylko do twojej głowy docierały obelgi i wizja starcia z moim tatą. Jego śmierć ruszyłaby mnie bardzo, ale nie byłaby powodem, dla którego stoczyłabym się z rozpaczy.

Następnie Isambre odszukała usta Rivera i przywarła do nich, smakując każdy ich skrawek. Jednocześnie objęła smoka za szyję i przycisnęła się do niego silniej, splatając swój ogon z jego. Jej podbrzusze i nogi zawibrowały, kiedy dotknęły rozpalonej skóry gada, lecz nie specjalnie dziewczyna poczuła dyskomfort. Wręcz przeciwnie. Momentalnie poweselała, jej pysk wyszczerzył się w ukazującym białe kły uśmiechu, a motylki w jej brzuchu wręcz rwały się na zewnątrz. To nie czas na żałowanie czegokolwiek. Chwila, jak wszystkie do tej pory, również była nie odpowiednia, ale Isambre chciała poddać się zapomnieniu i miała nadzieję, że tym razem River jej nie rozczaruje.
- Pomyślimy rano - odpowiedziała na jego propozycję, zalotnie się uśmiechając, by pokazać, że wszelkie przeprosiny są zbędne.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Wybacz, nie pomyślałem o tym, że gdybym zginął nie mógłbym z tobą być i cię ochraniać. - Przyznał jej szczerze, ale nie tracił uśmiechu z pyska, ta miła chwila udzieliła się i jemu. Nie chciał tego psuć wyjaśnieniami, kłótnią, czy skruchą. Chciał po prostu być z nią w tej chwili, pokazać jak bardzo ją kocha i być tylko dla niej. Czuł się jakby rzuciła na niego jakiś urok, pogładził dłonią po jej talii i znów skubnął jej pysk, a następnie polizał lekko po szyi.

Nie zamierzał się pod niej ruszać, choć wiedział, że na następny dzień poczuje to wszystko w kościach. Bez wahania odwzajemnił jej pocałunek głaszcząc ją po grzbiecie i boku, aż do zadu. Na początku nie był pewny czy ona tego chce, czy jedynie chciała się tylko mocniej przytulić. Nie zamierzał nad tym długo główkować, ponieważ znów mogłyby się w jego głowie pojawić obawy, od których chcąc uciec powołałby się ponownie na zdrowy rozsądek, moralność i zgrywał rycerza chcącego bronić cnoty ukochanej. Z jej zachowania wywnioskował, że właśnie tego oczekuje od niego Isambre w tej chwili, choć nie należała do najlepszych, w końcu niedawno chciał zabić jej ojca. Z drugiej jednak strony to mogła być najlepsza okazja do odpłacenia za swoje winy, a tak przyjemnej karze nie mógł odmówić. Mógłby się nawet poczuć urażony, że to on leży pod nią ulegle, gdyby nie fakt, że chciał jej tak zapewnić miękkie lądowanie. Nie spodziewał się, że mogłoby dojść do czegoś takiego.

Wszystko było by nawet w porządku, gdyby skamlący i cuchnący strachem zwierzak nie przypomniał o sobie, ale River nie zamierzał zwracać na niego uwagi skoro smoczycy futrzak nie przeszkadzał. Gad nie był zachwycony z obecności Chibiego w takiej sytuacji i krew się w nim gotowała, że po raz pierwszy jak stworek powinien sobie gdzieś pójść, poszukać owoców i zająć się jedzeniem, ten jak na złość zostawał z nimi tuląc się wystraszony do dziewczyny ukryty pod jej skrzydłem. Smok nie chciał się odzywać, aby nie psuć atmosfery, ale też stanowczo nie mógł siłą zmusić malucha do opuszczenia ich na moment. Odetchnął głęboko chcąc przestać się tym przejmować. Tym razem to on zaczął pocałunek cicho mrucząc i otoczył ich swoimi skrzydłami chcąc ukryć przed całym światem, jednak nie zacisnął ich tam mocno jak wtedy kiedy spadali, stworzył jedynie coś jakby otaczającą ich błoniastą kopułę, albo kokon by nie krępować niczyich ruchów. Przez błony skrzydeł ledwo prześwitywały promienie słońca, co powodowało, że nie znajdowali się w idealnej ciemności, a nawet gdyby tak było, to i tak cały mrok byłby zakłócony przez niewielkie światło bijące od stróżek między kamiennymi łuskami gada ukazującymi bardzo delikatną i wrażliwą skórę, którą niemal całkowicie ochraniała ochronna warstwa łusek, wyglądających jak skała wulkaniczna pokrywająca niemal całe ciało Rivera.
- Kocham cię, Isa - mruknął łagodnie, patrząc z miłością w jej żółte oczka. To było jedyne co powiedział, aby zaraz po tym okazać jej należytą miłość i skonsumować ich związek, niejako skazując ich oboje na wspólną wieczność na dobre i na złe, w złości i miłości, zdrowiu i chorobie.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Jego zapach oszałamiał, wzrok przyciągał, a mięśnie nie pozwalały jej uciec. Isambre wiedziała, co się stanie jeśli się teraz podda i wróci do bycia wstydliwą smoczycą. Straci tę pewność siebie, którą zbudowała przy ukochanym, znów będzie uciekać przed jego aurą i wmawiać sobie, że wcale na niego nie działa. Będzie się na siłę bronić przed jego wyznaniami, pocałunkami. Nie, nie chciała tego. Wiedziała, że to prędzej czy później nadejdzie i że musi to wyjść właśnie od niej. Zdecydowała jednak, że pierwszy krok będzie należał do niej, reszta do Rivera. I nie zawiodła się na nim. Smok od razu odwzajemnił jej miłość, a ona wiedziała, że teraz ich relacje ulegną zmianie o sto osiemdziesiąt stopni.

Smoczyca warknęła mu do ucha, kiedy zjechał dłonią na jej zad i momentalnie odpowiedziała uśmiechem, skubiąc łuski na jego szyji. Była chętna zapomnieć i nie żałować. Myślenie, co potem odłożyła na jutro. Teraz była tylko ona i River, niewielkie urwisko i zryta ich lądowaniem ziemia, skryta wśród brzózek i klonów. Noi Chibi, skryty pod jej skrzydłem ze strachu przed przyjacielem. Zwierzak wiercił się nie spokojnie, nawet kilka razy wyjrzał co się dzieje, a kiedy już zrozumiał, w ostatniej chwili wyskoczył przez niewielką szparę, którą zostawiły zamykające się nad nimi skrzydła wulkanicznego smoka. Od razu czmychnął w krzaki, skąd mógł ich bezkarnie podglądać, ale szybko zrezygnował i posłusznie odszedł na stronę, gdzie sekundę później znalazł poziomki.

W tym samym czasie, Isambre opadła przy boku swojego kochanka i pociągnęła go za ramię, by teraz to on znalazł się nad nią. Ujęła jego szyję i podciągnęła się lekko, mrucząc jak kot. Uśmiechała się zalotnie, prowokowała go silniejszymi ugryzieniami w policzek, a nawet kłuła jego pierś swoimi kolcami. Odchyliła głowę, będąc na łasce jego pieszczot. Słowa nie były tu potrzebne, River wyznawał jej miłość czynem, ale jego głos zawibrował w głowie smoczycy, która nie mogła mu nie odpowiedzieć.
- Też cię kocham - powiedziała równie łagodnie, zaciskając swój ogon wokół jego. - Ale nic już nie mów - dodała z uśmieszkiem, wtulając mu się pod brodę.
Ojciec nie miał racji. Jesteś mnie wart. przechodziło jej przez głowę, kiedy mruczała mu do ucha z rozkoszy.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Sam także mruczał z przyjemności opierając się dłonią na ziemi obok jej głowy, by nie gnieść jej za bardzo swoim cielskiem. W końcu była drobniejsza od niego. Całował ją, skubał po pysku i szyi i lekko przygryzał nawet jej skórę. Ucieszył się w duchu, że Chibi zrozumiał sytuację i dał im chwilę prywatności, smok bez żadnego dyskomfortu mógł oddać się miłości. Usłuchał posłusznie partnerki i już nic więcej nie powiedział, a z jego pyska wydobywały się jedynie pomruki rozkoszy. W jednej chwili zapomniał o całym bożym świecie, o bólu i zmęczeniu także, choć wiedział, że będzie tego żałował następnego dnia, nie chciał psuć tak wyniosłego momentu, który przypieczętuje ich związek i na pewno wiele zmieni w ich życiu. Liczył się z tym, że teraz ich sprzeczki będą mogły być poważniejsze w skutkach, ale radosne sytuacje będą dostarczały jeszcze więcej szczęścia. Nie był pewien czy dobrze postępują spółkując ze sobą choć znają się praktycznie od niedawna, bo przecież te kilka dni od momentu jak się poznali nie było nawet mrugnięciem oka w porównaniu do tego jak długo oboje żyli, a do tego przed nimi cała wieczność. Chciał być jedynie dla niej, okazać jej swoją bliskość i miłość, a także zadowolić ją jak żadnej innej. Gdyby się zdarzyło, że owocem tej chwili byłby ich potomek, pogodziłby się z tym, może nie czuł się jeszcze gotowy i nie wyobrażał siebie w roli ojca, ale wiedział przynajmniej jaki miałby nie być, choć miał cichą nadzieję, że do tego momentu trochę się wprawi w rodzicielstwo przez opiekę nad Chibim, który może nie był już mały i nierozumny, ale wciąż zachowywał się jak dziecko.

Isambre była pierwszą kobietą, z którą się tak kochał i nie chodzi o to, że oboje byli w swoich naturalnych postaciach, ona była jedyna, z którą to robił z miłości. Innym musiał płacić by choćby na niego spojrzały, a i tak spędzał z nimi noc jedynie dla własnej rozrywki, aby zabić nudę, albo z frustracji, słaniający się na nogach upity miodem. W tej chwili może i dał się ponieść emocjom, ale doskonale pamiętał, że ma pod sobą dziewczynę, której był pierwszym kochankiem, dlatego starał się pozostać delikatnym, aby jego pieszczoty były dla niej jedynie przyjemne.

Kiedy oboje skończyli polizał ją po pysku, a po tym skradł łagodnego całusa składając jedno skrzydło, a drugim ją przykrył kładąc się obok partnerki, na którą patrzył z rozmarzeniem i czułością. Dopiero teraz stłuczone ciało oraz rany o sobie przypomniały, a zmęczenie znów zawładnęło jego ciałem. Przeciągnął się i ziewnął z głośnym mruknięciem, ale wciąż leżał przy niej tuląc smoczycę do siebie nie wracał nawet do ludzkiej postaci. Zaskoczyło go to, bo był naprawdę zmęczony, a do tego mógł się zmienić mimo ran i osłabienia, kiedy Isambre uciekła. Nie miał pojęcia co było tego powodem, ale miał nadzieję, że to oznaka, iż wraca powoli do pełni sił, jakie miał przed zawaleniem się swojej wieży. Oznaka zmiany na lepsze. Uśmiechnął się zadziornie i lekko dziabnął ją w pyszczek.
- Chwilę odpocznę, a po tym coś upoluję. - Obiecał przymykając swoje oko i zaciskając zęby, by się nie skrzywić gdy od połamanych żeber rozlał się tępy ból po całym jego ciele. Zastanawiał się, czy towarzyszka dalej miała eliksir od swojego ojca. Nie zamierzał jej o to prosić, aby jej nie martwić, chciał poczekać na odpowiednią chwilę, może jakby poszła spać, by wziąć od niej tą miksturę i wypić gdzieś w ukryciu. Nie chciał czekać, aż czas go wyleczy.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Gdy było po wszystkim, Isambre pozwoliła się ułożyć na boku obok Rivera i posłała mu pełne miłości spojrzenie. Była najszczęśliwszą smoczycą w Alaranii i nie chciała za wszelką cenę wypuszczać swego szczęścia z objęć. Przytuliła się do smoka i zamruczała zadowolona z efektu swoich działań. Teraz nie było już jak się wycofać, a i żadne z nich raczej tego nie planuje. W głowie smoczycy zrodziła się nawet myśl, że gdyby każda noc tak wyglądała to nie miała by żadnych obiekcji. Uniosła się na łokciu i polizała partnera po policzku, nie puszczając jego boku.

- Aż tak się zmęczyłeś? - spytała uśmiechnięta, godząc go kolcem pod pachę. Później jednak, widząc jak zaciska szczęki, Isambre zrozumiała, że ból żeber cały czas go męczy i jeszcze długo będzie. W pewnym momencie nawet przyszedł jej do głowy pomysł podania mu eliksiru od ojca, ale nie była pewna jego reakcji. W końcu chcieli się pozabijać i nie wyglądało na to, by River zaufał mu w czymkolwiek. Zwłaszcza, że dotyczyło coś czego co miałby wypić.

Spokój zakłócił im Chibi, wybiegający z krzaków ze zgniecionymi poziomkami na pyszczku i łapkach. Widząc, uśmiecy na twarzach smoków mały od razubdo nich podbiegł i wdrapał się na smoczycę, wciąż bocząc się na Rivera. Wciąż pamiętał to kopnięcie i prędko nie zapomni przyjacielowi tego, choćby przepraszał długo.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- No widzisz jak bardzo mnie wymęczyłaś? - Zaśmiał się idąc za ciosem, nie chcąc przypominać jej o tym, że przecież ledwo dał radę uciec utrzymując się na końskim grzbiecie i z trudem stał na nogach kiedy wyzywał jej ojca na pojedynek. Nie chciał jej przypominać o swoim stanie, skoro o tym zapomniała przez całe szczęście i rozkosz, to wyszedłby na okropnego drania uświadamiając to dziewczynie.

Widząc, że zaczęła o czymś myśleć i jej zmartwienie, zaczął się obawiać czy jednak nie zdała sobie z tego sprawy. Miał jednak nadzieję, że się mylił i ukochana nie myślała o jego obrażeniach, lekko pociągnął zębami po jednym z jej kolców uśmiechając się i pocałował ją w policzek, aby myślała tylko o tym co było tu i teraz. On sam był spokojny i starał się nie zwracać uwagi na poobijane ciało. Bawiło go w duchu to co się właśnie wydarzyło, a normalnie nie powinno mieć miejsca, przecież ona uciekła od niego i swojego ojca wściekła na ich obu, a teraz leżała przy nim spokojna i szczęśliwa, jakby wszystko co wydarzyło się wcześniej w ogóle nie miało miejsca. Nie miał pojęcia czy ona specjalnie do tego nie wracała chcąc pamiętać jedynie miłe chwile swojego życia, czy po prostu nie chciała psuć tego ważnego dla nich oboje momentu i wróci do tego kiedy emocje po stosunku już opadną. Nie wiedział co ma o tym myśleć, ale na ten czas nie miał zamiaru kontynuować, albo raczej rozpoczynać tego tematu.

Po chwili zwierzak przypomniał o swoim istnieniu i wyraźnie cieszył się ich szczęściem, ale nie podszedł do nich oboje, a jedynie do dziewczyny, którą zaczął tulić i lizać radośnie, jednakże był spięty i obserwował czujnie smoka kątem oka gotowy, aby uciec, jakby ten znów miał go zamiar zbić. Zachowanie malca zasmuciło Rivera, ale chłopak nie dziwił się przyjacielowi, sam niekiedy robił tak samo kiedy to ojciec go skrzywdził i nie odstępował matki na krok wiedząc, że ona zawsze obroni małego smoczka. I tym razem gad dostrzegł zmianę, nie myślał o swoim opiekunie jak o najgorszym wrogu na świecie, ponieważ uświadomił sobie, że gdyby nie uciekał przed nim, nie chował się za rubinową smoczycą w obawie przed nim, a kiedy był starszy nie robiłby mu na przekór to teraz byłby znacznie silniejszy, może też okrutniejszy i bardziej agresywny, ale uciekając przed naukami ojca jedynie sobie zaszkodził i teraz to się na nim odbijało.
- Wiem, że nie powinienem był cię tak potraktować, tym bardziej, że obiecałem ci inne traktowanie. Nie zdziwię się jeśli mi tego nie wybaczysz przyjacielu, ale chcę jedynie abyś wiedział, że przepraszam. - Usiadł, żeby nie wyglądało to sztucznie i nie myślał, że mówił nieszczerze od tak sobie. Patrzył na niego z żalem i skruchą, naprawdę żałował tego co zrobił. Nie wyciągnął w jego stronę dłoni chcąc go pogłaskać, bo nie zamierzał go straszyć, ani do niczego zmuszać, liczył jedynie na zrozumienie ze strony zwierzaka. Ten zaś wtulając się mocno do dziewczyny patrzył zaskoczony na smoka, nie mógł uwierzyć, że River naprawdę po raz pierwszy nazwał go swoim przyjacielem i nie wiedział co powinien o tym myśleć.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Ta chwila mogłaby trwać wiecznie - powiedziała zalotnie, ponownie wdrapując mu się na pierś i całując. Jej ciałem targnęły dreszcze, gdy zetknęła się z ciepłymi łuskami partnera, rozpalonymi i świecącymi w powoli zapadającym mroku. Chłodny wiatr smagnął jej plecy, ale Isambre nie zwracała na to specjalnej uwagi. Chłód, gorąc, deszcz czy wiatr, nic nie mogło zakłócić tej chwili. Nawet Chibi, który wracając do nich w lepszym humorze, zaczął łasić się do dziewczyny i za wszelką cenę chciał zwrócić na siebie uwagę. Odtrącenie przez gada było dla niego przykrym przeżyciem, więc stworek uciekał do niej, w nadzieji, że znajdzie pocieszenie i uniknie bicia, które serwowałby mu River.

- Nie powiesz mi, że to nie było szczere, co? - spytała go Isambre, wyciągając Chibiego spod skrzydeł i kładąc go na kolanach Rivera. - Nie gniewaj się już na niego malutki. Bo mnie też zrobi się przykro - kontynuowała, przytulając się do swojej nowej rodziny jaką był wulkaniczny smok i mała, dziwna małpka.
- A może jakieś małe wakacje od zmartwień? - zaproponowała smoczyca, całując Rivera w policzek. Nie żeby na niego wpływała, ale uwielbiała okazywać mu czułości i chciała robić to jak najczęściej.
Na propozycję wspólnego wyjazdu, Chibi od razu zaczął skakać i kręcić się w kółko, aż opadł zmęczony i na piasku narysował morskie fale, mające pokazywać cel podróży.
- Co ty na to? - zapytała Isambre smoka, zmieniając się w ludzką, zarumienioną ze wstydu kobietę, zakrywając swoje kobiece atuty. Dziewczyna nie przypuszczała, że uprawiana przez nich miłość wpłynie na stosowaną przez nią magię.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Mamy na to całą wieczność. - Odpowiedział łagodnie liżąc ją po policzku, po czym obrócił się na grzbiet, by mogła się na nim wygodniej położyć. Mruknął przymykając oko kiedy na nim zadrżała, ale nie mógł się długo nacieszyć bliskością z ukochaną bo pojawił się maluch.

River nic nie powiedział i nie drgnął kiedy na jego kolanach został położony Chibi. Nie chciał spłoszyć zastraszonego malca, a podejrzewał, że ten uciekłby od razu jak tylko smok podniósłby swoją dłoń, aby go pogłaskać. Był wdzięczny ukochanej, że chciała naprawić relacje między starymi kompanami, ale chciał żeby stworek sam zadecydował czy chce wybaczyć chłopakowi, a nie za namową czy szantażem smoczycy. Nim jednak cokolwiek wydusił z lekko otwartego pyska sugerującego, że chce coś wtrącić od razu mu przerwano tym jak się przytuliła do nich obu szczęśliwa. Nie mógł jej psuć i tego momentu, a co za tym szło nie zamierzał dyskutować i ją do siebie przytulił, a przez brak drugiej ręki otoczył malucha swoim skrzydłem także do siebie tuląc.
Zwierzak wyszedł z tego samego założenia co chłopak, ponieważ także przez myśl nie przeszło mu, aby się kłócić z dziewczyną, nie chcąc jej robić przykrości i po prostu wtulił się z uśmiechem na pyszczku do dwójki smoków.

- Nie mam nic przeciwko podróży poślubnej, ale mam wrażenie, że trochę nam się kolejność pomieszała. - Zażartował z uśmiechem, może i był słaby, ale na dobry żart zawsze miał siły. Chociaż miał też dużo racji w swoich słowach, w ogóle się jej jeszcze nie oświadczył, nie wzięli z sobą ślubu, przypieczętowali już swój związek i właśnie mieli w planach udać się na wspólny wypoczynek. Nie wiedział jak partnerka, ale go to niezwykle bawiło. Dodatkowo cieszył się z tej propozycji bo przynajmniej będzie miał możliwość wyleczenia się z ran i będzie musiał pomyśleć nad ich przyszłością. Może jeszcze nie był odpowiedni czas, aby znaleźć sobie miejsce na ziemi, w którym by się na stałe osiadło, ale musiał mieć pewność czy dalej będą podróżować nie przejmując się niczym byleby tylko byli razem, czy powoli trzeba się zastanowić nad domem dla ich trójki.
Chłopak śmiał się z radosnego brykania stworzonka, a kiedy ten upadł pomógł mu wstać, by odbudować na nowo ich więź. Przypatrywał się też uważnie temu co też futrzak chciał im przekazać i wzdrygnął się z niepokojem w oku, widząc narysowaną falowaną linię. Wiedział, że marzeniem malucha było ujrzenie morza, o którym chłopak mu dużo opowiadał, ale nigdy go tam nie zabrał. Było widać, że Isambre także spodobał się ten pomysł przez co chłopak nie potrafił zabić ich entuzjazmu i się nie zgodzić. Miał dziwne przypuszczenie, że Chibi jak i smoczyca bardzo pragnęli ujrzeć w końcu coś innego niż równiny, góry, lasy, dlatego też tym bardziej nie mógł im odmówić. Miał tylko nadzieję, że jak oni będą zajęci bawieniem się nad morzem, on będzie mógł w spokoju sobie odpocząć i przemyśleć całą sytuację.
- Niech będzie - odpowiedział w końcu z rezygnacją i niezadowoleniem, które szybko znikło kiedy jego partnerka przybrała ludzką postać. Nie mógł oderwać od niej spojrzenia i upajał się jej widokiem jak miodem z najwyższej półki, albo niezwykle cennym skarbem, zaraz jednak się zaśmiał z rozbawieniem widząc jej zarumienioną, a najbardziej zaskoczoną minę. Nie chciał jednak, żeby poczuła się nieswojo, przybierając jako jedyna ludzką postać, więc on zaraz uczynił to samo pochłonięty przez płomienie. Różnica jednak polegała na tym, że River nie miał jedynie na sobie swojego kapelusza i płaszcza, które zostały w Efne. Obu tych rzeczy było mu szkoda, ponieważ kapelusz otrzymał od ukochanej, a płaszcz od Aeris kiedy ta zajmowała się gadem jak utracił swój dom i rękę. Nie zamierzał jednak nad tym ubolewać, bo były to jedynie części garderoby, przez których brak przecież nie znikną jego wspomnienia kobietach, które mu je podarowały.

- Ruszymy z rana, na ten czas rozpalcie ognisko, a ja pójdę coś upolować. - Powiedział zaciskając dłoń na kluczu o dziwnym kształcie i z wyrytymi symbolami zawieszonym na jego szyi. Skrzywił się nieznacznie wstając z ziemi i odszedł od nich znikając w gęstwinie. Nie mógł zawieść dziewczyny, dodatkowo sam był głody, dlatego nie przejmował się swoim stanem, a poza tym polowanie nie należało do najtrudniejszych zadań i podejrzewał, że szybko wróci ze zdobyczą.

Dość szybko trafił na trop stada saren i ruszył ich śladem. Nie potrzebował broni wystarczyły mu jedynie spryt i magia zła, którą torturował bardzo często swoich wrogów, rzadko ich przez to uśmiercając, jednakże to był właśnie jeden z tym nielicznych momentów, w których zamierzał posłużyć się nią do zabicia swojej ofiary, albo dwóch.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Isambre patrzyła na chłopaka długo i z przejęciem, kiedy zostawiła Chibiego w jego łasce. Mały wydawał się wystraszony, ale szczere przeprosiny smoka i jej słowa sprawiły, że stworek poweselał i przebaczył Riverowi. Teraz skakał wokół nich szczęśliwy, ryjąc ziemię w faliste wzory i odwracając główkę w przeciwną stronę za każdym razem, gdy smoki się całowały. Nie ukrywał też, że to dla niego nowa sytuacja. W końcu Isambre i River będą teraz planować nową wspólną przyszłość i maluch obawiał się, że nie znajdą dla niego miejsca. Szybko się jednak przekonał, że tak nie będzie, a to za sprawą dobrego serca smoczycy i zmian jakie chce wprowadzić w sobie smok. Szczęśliwszy niż kiedykolwiek, padł zmęczony u ich łap.

- Możemy najpierw wybrać się nad morze, a potem do moich rodziców. Dajmy czas mojemu ojcu ochłonąć, bo chciałabym cię przedstawić mamie unikając awantur. Polubicie się, ona nie będzie tak wyrywna. To spokojna smoczyca.
Później, gdy oboje byli już w ludzkich formach, Isambre przypomniała sobie o lęku swojego kochanka i objęła go mocno, odnajdując jego usta swoimi. Czułości nigdy za wiele.
- Nie bój się, nie pozwolę ci się utopić - zażartowała i klepnęła go kilka razy w pierś nim smok postanowił wybrać się na polowanie.

- Przyniesiesz patyków? - spytała Chibiego, gdy River zniknął za drzewami. Stworek zasalutował i zaczął zbierać wszystko, co nadawało się do spalenia. Naznosił nie tylko patyków. W wykopanym przez Isambre dołku zalegały patyki, liście, mech, a nawet kora, którą maluch zrywał z grubych pni. Obok zaś ułożył maliny i inne owoce leśne, które znalazł po drodze i którym nie mógł się oprzeć, by nie spróbować. Nie zapomniał jednak o swoim zadaniu i o rodzinie, więc przytargał jagód dla wszystkich.

Kiedy ognisko było już gotowe, a ogień wesoło trzaskał, Isambre wzięła Chibiego na ręce i zaczęła go łaskotać, podrzucać i targać nim na wszystkie strony, ku ogromnej jego ucieszy.
- Ty mały rozrabiako - mruknęła, gdy maluch przyłożył jej łapki do policzków, zostawiając jagodowe ślady i cały czas się przy tym śmiejąc. - Jak przyjdzie River to zobaczysz - dodała żartobliwie, ale Chibi wzruszył tylko ramionkami i zmęczony po zabawie, usnął jej w dłoniach.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Skoro tak mówisz. - Westchnął ze zrezygnowanym tonem. Nie chciał sprawiać kłopotów, a przez to nie chciał nawet na oczy widzieć jej ojca, chociaż... Podczas odpoczynku mógłby nieco popracować nad sobą, zrobić coś z brakiem ręki i udowodnić Conanowi w jak wielkim był będzie co do niego. To była zbyt świeża kwestia żeby mógł tę skazę na honorze tak łatwo puścić w niepamięć. Stary smok był zbyt przemądrzały i pewny siebie co pokazywał w każdej chwili coraz bardziej wnerwiając chłopaka.
- Tak wiem, ty byś mi jako pierwsza przywiązała kotwicę do ogona i zostawiła na środku morza. - Mruknął wystawiając zadziornie język, oczywiście żartując sobie. Wiedział, że ona akurat jest ostatnią osobą na świecie, która by to zrobiła.

Po odejściu na polowanie, szedł cały czas tropem stada saren, zachowując odpowiednią odległość i przemieszczając się cicho, ostrożności również mu nie brakowało. Wiedział, że tam gdzie całą rodzina ofiar, tam też pojawi się grupa drapieżników pragnących zapewnić przetrwanie swoim rodakom i zaspokoić swój głód. River niczym się nie różnił od tych drugich, także zamierzał coś przekąsić wraz z ukochaną. Wdrapał się na drzewo i z jego gałęzi obserwował całe stado. Nie musiał też długo czekać, by zobaczyć polujące wilki. Podobnie jak on zajmowały wpierw dogodne pozycje otaczając pasące się zwierzęta i wyczekiwały dogodnego momentu do ataku. I tu pojawiał się problem, bo który z drapieżników by nie zaatakował pierwszym, zniweczy plan drugiego, nieumyślnie mogąc doprowadzić do niepowodzenia polowania rywala. River nie zamierzał wracać do ukochanej z pustymi rękami dlatego nie czekał aż wilki zaatakują jako pierwsze. Spłoszył sarny i poczekał, aż któraś w panice pobiegnie w jego stronę, by mógł ją uśmiercić swoją magią. Drapieżnicy sami się z początku wystraszyli, ale szybko zorientowali się w sytuacji i postanowiły skorzystać z zamieszania. Oni nie interesowali już smoka, który od razu zesłał makabryczne wizje i jeszcze straszniejszy ból na zwierze, które chcąc uciec z objęć śmierci uciekało w las obok drzewa, na którym siedział. Łania padłą na ziemię rycząc jak żywcem zarzynane prosie i wijąc się w agonii. Chłopak wzmocnił działanie swojego zaklęcia, ta wydała z siebie jeszcze potworniejszy i głośniejszy dźwięk, ale po chwili nie było słychać już nic, a jej kopyta przestały ryć ziemię.

- Wybaczcie, że to trwało tak długo. - Powiedział z uśmiechem dźwigając zdobycz przewieszoną przez ramię, by zaraz ją z siebie zrzucić obok ogniska. Był szczęśliwy widząc z jaką troską Isambre zajmuje się Chibim, a obecnie jak głaszcze śpiącego malca i tuli do siebie. Usiadł przy niej i zaczął obrabiać ich posiłek. Nie wiedział czy ona lubiła jeść surowe mięso jak on, więc wolał obedrzeć sarnę ze skóry i upiec nad ogniskiem. Trochę się z tym namęczył, ale ostatecznie podzielił tuszę na mniejsze części i nabijając je na patyki poukładał nad ogniskiem i przytulił smoczycę czekając cierpliwie na jedzenie, aby zjeść wspólnie z nią.

- Kiedyś ojciec wrzucił mnie do głębokiego jeziora, chcąc abym nauczył się pływać. Byłem wtedy jeszcze małym smoczydłem, które ledwo utrzymywało ciało w powietrzu na własnych skrzydłach. Nie zdążyłem się przygotować na to, że zostanę wrzucony i nałykałem się wody opadając na dno. - Odezwał się tuląc ją do siebie i wpatrując się w ogień. - Nie chciałem go jednak znowu zawieść, więc zebrałem się w sobie i zacząłem przebierać łapami i skrzydłami. Jednakże spanikowałem kiedy poczułem że zaczyna mi brakować powietrza i nie zauważyłem kiedy zaplątałem się w glony. Nie wiem kto mnie wyciągnął bo straciłem przytomność. - Smutno się uśmiechnął zamykając oko zmęczony. - Dostało mi się w kość od ojca za swoją nieudolność i wtedy po raz pierwszy widziałem wściekłość mojej matki na niego. Została mu po tym wydarzeniu paskudna blizna po pazurach na niemal całym pysku, a ja unikam głębokich akwenów. - Wyjaśnił przyciszonym, spokojnym tonem, by nie obudzić zwierzaka, którego lekko pogłaskał.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Wygląda pysznie - oceniła smoczyca, wyciągając z ogniska jeden z patyków, na który River ponadziewał sarninę. Mięso pachniało intensywnie i opływało we własnym tłuszczu, ale ze względu na warunki w smaku było dość suche i żylaste. Smoczycy to jednak nie przeszkadzało, okazałaby się wybredna, gdyby zaczęła narzekać na kuchnię swojego ukochanego, dlatego zjadła wszystko i wróciła do przerwanego odpoczynku w jego ramionach. Chibi spał w tym czasie jak zabity, wtulony między nich w kłębek i nawet zapach przypalonego mięsa nie robił na nim wrażenia. Ciepło, które rozsiewał gad było milsze od tego z ogniska i dziewczyna zaczęła przysypiać, czując się bezpiecznie w obecności jednookiego partnera. Zanim jednak zamknęła oczy, położyła mu głowę na kolanach i wsłuchała się w jego głos, pozwalając się głaskać po włosach.

- Mój zabrał mnie na pustynię Nanher, gdy miałam sto dwadzieścia lat. Nie umiałam jeszcze dobrze latać, więc zostawił mnie w palącym słońcu i powiedział, że muszę znaleźć wodę i jedzenie, by przeżyć. Wytrzymałam trzy tygodnie, aż pewnego razu się zgubiłam. Ojciec zaczął latać nademną jak sęp i powtarzał, że mnie zje jeśli się poddam. I tak mi wtedy pomógł, bo powiedział, że trzydzieści mil ode mnie jest oaza. Nie podał jednak kierunku. Włóczyłam się kolejny tydzień, aż ją znalazłam. Palmy, cień, zimna woda. Bez zastanowienia do niej wskoczyłam, a wtedy tata zleciał z nieba, chwycił mnie za kark i w milczeniu zabrał do domu, gdzie czekała mama. Widząc mnie, wychudzoną i brudną wzięła ojca na rozmowę. Gdy wrócili miał podbite oko, co mnie rozbawiło, bo matka nie jest wiele większa ode mnie, a widziałeś jakich rozmiarów jest mój ojciec.

A później zasnęła, popychając lekko Rivera ku ziemii, by i on się położył. Odpoczynek przed podróżą dobrze im zrobi, zwłaszcza, że Jadeitowe Wybrzeże jest dość daleko, a niedawne wydarzenia mocno nadwyrężyły siły jej partnera. Nim jednak oddała się we władanie snu, Isambre zacisnęła palce na sakwie. Momentalnie wyczuła statuetkę jelenia i fiolkę od Conana z eliksirem regenerującym. Nawet nie zastanawiała się skąd jej ojciec to ma, ale z doświadczenia wiedziała, że nie bezpiecznie byłoby go wypytywać. Smok miał swoje tajemnice, nawet przed żoną i śmiertelnie bał się ich ujawnienia, gdyż Isambre słyszała jak przysięgał jej szczerość. Najwyraźniej chciał na własną rękę pozbyć się rtęci z kręgosłupa, a eliksir chyba nie pomagał. W przeciwnym razie nie podarowałby go Riverowi z taką łatwością.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Chłopak zdawał sobie sprawę, że swoich niewielkich umiejętności kulinarnych i wiedział, że upieczone przez niego mięso może nie być najsmaczniejsze dla smoczycy, która jak zauważył wolała jeść normalne jedzenie w karczmach i zajazdach. Nie mógł jednak nic poradzić z powodu polowych warunków w jakich się znaleźli. Był też na siebie zły, że pogorszył jakość mięsa, zabijając sarnę w męczarniach. Zapomniał, że jedzenie należy zabijać szybko i bezstresowo, choć mu to tak na prawdę nie przeszkadzało, ważne aby napełnić żołądek. Postanowił na przyszłość pamiętać o wzięciu dla niej prowiantu na drogę, by nie musiała jeść tego co znajdą i uda im się złapać. Zjadł więcej niż ona zaspokajając swój głód.

Uśmiechnął się tuląc ją najedzony do siebie i słuchając jej słów. Zabawnym było, że ojcowie ich dwójki mieli podobne sposoby na edukację swoich pociech i choć samcy siali grozę, ich partnerki w obronie dzieci okazywały się być groźniejsze od nich. Tym bardziej napawało to Rivera obawami jeśli on miałby zostać ojcem, chciał jednak być lepszym opiekunem od swojego i jej rodzica i miał zamiar sprostać temu wyzwaniu by pewnego dnia rzucić Conanowi prosto w pysk, że jest chociaż lepszym rodzicem od niego.
- Eh, ci ojcowie. - Zaśmiał się cicho głaszcząc ja po włosach. Wciąż nie przepadał za smokiem, którego krew w połowie płynęła w żyłach chłopaka, ale już przynajmniej nie nienawidził swojego ojca. Wziął przykład z Isambre, która swojego kochała choć nie miała z nim łatwo, a ponadto spotkanie z Conanem uświadomiło Riverowi, że jedynie sobie zaszkodził unikając nauki.

Nie miał ochoty spać, chciał czuwać przy bliskich, aby w nocy nic im się nie stało i chciał skonfiskować fiolkę z eliksirem dziewczynie jak ta zaśnie, żeby być w pełni sił z rana, ale cały jego misterny plan dostał w łeb kiedy ukochana pociągnęła go w stronę ziemi chcąc usnąć razem z nim. Westchnął jedynie ulegając jej i pocałował ją na dobranoc, przytulając do siebie. Zamknął oko, ale nie miał zamiaru usypiać.

Ciąg dalszy: River i Isambre
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości