Równina Maurat[Równina} Gdzieś w drodze do Demary.

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Awatar użytkownika
Sara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sara »

Mantus wrócił po pewnym czasie z lasu. Sam. To nieco zielarkę zdziwiło i może odrobinę... przeraziło? Nie, złe słowo. Zdekoncentrowało. O, tak lepiej!
Sara wyprostowała się i wlepiła wzrok w mężczyznę. Żadnych ran nie miał, także do walki chyba nie doszło, natomiast co do Adama, to zielarka mogła tylko snuć domysły. Nie będzie pytać, bo i po co?
Ognisko zaczęło przygasać, także dziewczyna ruszyła swój szanowny tyłek i poszukała w okolicy paru suchych gałęzi. Owca tymczasem, całkowicie olewał sytuację. Trawa była dobra i zielona, to co się biedaczek przejmować będzie...
-Nie jedz tyle, bo mi jeszcze przytyjesz!- szepnęła do swojego towarzysza, kiedy akurat przechodziła obok. Koń podniósł łeb, parsknął gniewnie i na powrót zaczął konsumpcję.
Uzbierawszy masę podpałki dla ognia, dziewczyna wróciła w pobliże ogniska. Wrzuciła kilka grubszych gałęzi do paleniska i przysłuchiwała się trzasku spalanego drewna.
-Nocujemy tu, jak rozumiem?- spytała i tęskno spojrzała na trakt. Uwinęła by się s podróżą do wieczora, ale nie mogła zostawić towarzyszy. Piechotą doszliby zapewne rano, do najbliższej karczmy. A to już było bez sensu.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

-Tak rodzą się legendy przyjacielu – odparł Geweinowi samem sięgając dłonią po kawek piekącego się na ogniu mięsa i tym pierwszym gestem rozpoczął pałaszowanie. Nie przerywając jedzenie pozwolił sobie kontynuować. Cień gdzieś zniknął. Znaczyło to nie mniej, nie więcej, iż Mantus dla wprawnego oka cienia nie rzucał.
-Łowca nagród poszedł z celem do lasu. Co się stało? Zrezygnował nagrody, zabił go? Uciął palec który ma torbie na fałszywy dowód, że cel nie żyje? Może puścił go na wolność, a za kilka lat powstanie wieść o ślepym proroku który nawiedził ziemie? Opowieść rodzi się przez... - skończył zawieszając głos w połowie zdania i uśmiechnął się zadowolony. Mimiką i gestem dał znać, że jedzenie naprawdę mu smakuje. Mógłby dosiąść cienia ale jeżdżenie na samym sobie nie tylko było wyczerpujące psychicznie b to nie była jeszcze straszna cena ale niesamowicie go irytowało i czuł chyba przez ową irytacje odrazę własnego cienia który włóczył się gdzieś w ciemności lasu.
-Dużo masz jeszcze tego środka usypiającego? - zapytał zielarkę.
Awatar użytkownika
Gewein
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gewein »

Spędzenie nocy w takim miejscu nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy. Lecz co w takim wypadku można zrobić. Bardzo powoli zapadała już noc, a drewno które zebrała dziewczyna nie starczy na całą noc. Dlatego chcąc nie chcąc Gewein musiał iść nazbierać go trochę więcej. Ociężale podniósł się z ziemi i poszedł w stronę lasu, wrócił po około 20-30 minutach z dodatkowymi gałęziami by podtrzymać ognisko przez całą noc. Położył on gałęzie obok ogniska po czym sam usiadł przed nim wpatrując się w płomienie, co jakiś czas wrzucając w ogień kolejne gałęzie.
Gdy Mantus spróbował już mięsa i najwyraźniej nic mu nie było, Gewein także postanowił zjeść trochę zajęczego mięsa.
-Może i ty się skusisz...
Zdjął on z ognia kolejnego królika i podał dziewczynie, nawet na chwilę nie spoglądając w jej stronę.
Awatar użytkownika
Sara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sara »

-Dziękuję.- burknęła w odpowiedzi, po czym przyjęła podany posiłek. Zając był niczego sobie, ale dziewczyna żałowała, że nie jest w domu. Zrobiła by wszystkim taki obiad, ze przez tydzień chodzili by najedzeni!
-Chyba mam..- odparła po chwili i zaczęła szukać środka usypiającego w torbie. Po chwili zaprzestała przeszukiwania flakoników i mieszków z ziołami. -A tak właściwie, to po co ci?- spytała podejrzliwie i skupiła wzrok na Mantusie. Skoro pozbył się Adama (dalej nie chciała wiedzieć jak), to dlaczego potrzebuje kolejnej porcji?
Noc zapadła szybko. Komary dawały się we znaki, toteż dziewczyna wyciągnęła swój płaszcz podróżny i narzuciła go na siebie. Przydałoby się przyszykować miejsce do spania. pomyślała i rozglądnęła się dookoła. Ognisko rzucało niewiele światła, ale zielarka postanowiła nie oddalać się zbytnio. Wstała i przyszykowała sobie proste posłanie pod jednym z krzaków rosnących nieopodal. Upewniwszy się, że nie będzie leżeć na mrowisku, położyła się tam i wpatrzyła w gwiazdy. Chmury dawno przestały zasłaniać niego, tak więc noc była niezwykle piękna.
Ostatnio edytowane przez Arayo 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Myśli postaci zapisujemy kursywą.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Kuglarza rozbawiła kobieta swoim zainteresowaniem, nim odpowiedział uśmiechnął się beztrosko i w gruncie rzeczy sympatycznie.
-No wiesz, ja mam miecz, on ma miecz – wskazał wzrokiem na Geweina – to też musisz coś mieć. Byłoby kiepsko bez tego – stwierdził poważnie kończąc swoją kolacje. Mantus lubił zarówno przebywać pod gołym niebem jak i lubił noc. Ze spaniem nie było już tak wesoło, szczególnie gdy padało. Natomiast jeśli noce były wciąż ciepłe, a w tej okolicy musiały takie pozostawać dłuższą cześć roku, Mantus sypiał pod gołym niebem chętnie jeśli akurat nie trafiał na bagna. Czasem nawet darował sobie ognisko. Sypiał mało. Z jednej strony składał to na kanwę posiadania żywego cienia który przez pewien czas wypoczywał, z drugiej na rzecz kontaktu ze śmiercią, bo w starej legendzie były dwie siostry – śmierć i sen. Zawsze uważał, że legendy, baśnie i opowieści niosą mądrość. Wszystkie prawdy były równoważne. Tym bardziej w nocy.
Miejsce do snu wybrał z dala od ogniska. Owinął się płaszczem, za podpórkę pod głowę posłużyła mu torba. U boku położył swój kij, z mieczem u boku spał – Róża nigdy by go nie skrzywdziła. Chociaż sypanie z pozostałymi przedmiotami nie było najrozsądniejsze. Kto mówił, że Mantus był rozsądny? Oczy wciąż miał otwarte. Wpatrywał się w gwiazdy. Gdzieś na tym świecie czekał Charon – natrętna myśl powracała jak bumerang.
Ostatnio edytowane przez Tilia 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: literówki
Awatar użytkownika
Gewein
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gewein »

Tak to było pewne, to będzie jedna z tych nieprzespanych przez Gewein'a nocy. Było już ciemno a ognisko nie paliło się tak jak wcześniej. Wodził on wzrokiem pomiędzy Mantusem a Sarą, chwilę później jego wzrok przyciągnęły gwiazdy które błyszczały na niebie. A dokładnie jedna, ta która błyszczała najmocniej. Obserwował ją niemal każdej nocy, patrząc na nią całkowicie zatracał się w sobie.
Mantus miał trochę racji tylko oni mieli jakąś broń, a obydwaj wyglądali na takich którzy bronią tylko siebie. Złapał on szybko szybko swoje ostrze, słysząc rumor w krzakach, lecz odłożył je tak szybko jak po nie sięgnął. Z krzaków wyszedł jego pies który po chwili położył się obok niego. Pies czując że Gewein i tak nie śpi, postanowił dotrzymać mu towarzystwa. Więź między nim a psem była wielka, Pies zdawał się odczuwać wszystkie jego myśli i zjawiał się zawsze gdy był potrzebny. Tylko oni nie spali, wyglądali jakby jeden kopiował ruchy drugiego, w ten sam sposób wpatrywali się w gwiazdy lśniące jasno na niebie.
Ostatnio edytowane przez Tilia 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: literówki
Awatar użytkownika
Sara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sara »

Sara obudziła się równo o świcie. jej biologiczny budzik nie pozwalał na to, aby opuszczała jedne z najbardziej widowiskowych zdarzeń na świecie. Dziewczyna przewróciła się na drugi bok, przymykając na chwilę oczy. Nic z tego, złociutka. Musisz wstać!
Zielarka niechętnie usiadła na posłaniu i nieprzytomnym okiem rozejrzała się dookoła. Widoczek może i był ujmujący, ale do cholery jasnej, jest szósta rano!
Spakowawszy rzeczy, postanowiła zrobić wszystkim śniadanie, w podziękowaniu za wczorajszy posiłek. Wyciągnęła z torby mała menażkę i nabrała doń wody. Postawiła ją na słońcu, z dala od wścibskiego konia, który oczywiście już przymierzał się do włożenia tam swych parchatych chrap. Dziewczyna udała się na małą przechadzkę po okolicznej łące, co rusz przystając i zrywając jakieś zioła. Po godzinie jej bukiet był gotowy, a zielarka zadowolona. Upewniwszy się, że nikogo nie obudziła, na paluszkach podeszła do wypalonego ogniska i wyciągnęła stamtąd nadpalony patyk. Tak, to wystarczy. stwierdziła w myślach i powróciła do swojego miejsca pracy.
Z namaszczeniem poczęła wrzucać do garnuszka liście i kwiaty, niekiedy nawet korzenie z ziemią. Nikt z pewnością nie wypiłby tego, widząc jak jest przygotowywane. Na sam koniec dziewczyna włożyła do mieszanki nadpalony patyk i wypowiedziała znaną sobie formułkę. Woda natychmiast poczęła wrzeć, a napar zagotował się w kilka minut. Teraz nad naczyniem roznosił się przyjemny zapach herbaty z dziką różą i rumiankiem.
Sara uśmiechnęła się szeroko, zadowolona z dzieła. Przelała zawartość miski do bukłaka na wodę i zakręciła go. Poczęstuje wszystkich jak wstaną.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Mantus wstał tuż po świcie dając sobie spoko z pięknym według niektórych zjawiskiem. Usnął dopiero długi czas po tym jak się położył. Przebudził się gwałtowanie, otworzył oczy. Kilka chwil oddychał płytko i wyglądał w niebo zawiedziony. Jak tylko się oporządził się, poprawił płaszcz, założył torbę i tym podobne porządki dokonawszy – w międzyczasie okazało się, że cień już wrócili posłusznie kopiował ruchy właściciela kiedy tylko był rzucany – nie zważając co czyni zielarka odszedł od obozowiska tylko po to aby rozejrzeć się za czymś co nie nastąpiło i powrócić lekko speszonym.
Tym razem intuicja go zwiodła. Nierad powracając do obozowiska zaczął nucić pod nosem taneczną melodie położył się pod drzewem i zmrużył oczy czekając na jedzenie. Losy zwalniały swój pęd. Rzeka przeznaczenia płynęła leniwie, po raz pierwszy od ostatniego czasu kuglarz nie był rzucany jej strumieniami po świecie. Mógł odetchnąć. Bawił się monetą. Tańczyła ona między palcami, znikała w sztuczkach i pojawiała się w zupełnie innym miejscu, przeskakiwała w dłoniach czyniąc akrobacje, a wkrótce dołączyła do niej druga o innym nominale.
Awatar użytkownika
Gewein
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gewein »

Było już kilka minut po świcie a on do tej pory nie zmrużył oka. Przez kaptur który przesłaniał mu twarz nie można było stwierdzić czy śpi czy nie. Wszyscy już wstali a on nadal siedział nieruchomo pod drzewem, zielarka wstała o świcie i udała się w stronę polany a Mantus wstał zaraz za nią i też gdzieś poszedł. Po pewnym czasie wrócili i zajęli się swoimi sprawami. Kiedy dziewczyna zaczęła przyrządzać napój z roślin które najwyraźniej zebrała na polanie. Kąciki ust Gewein'a lekko drgnęły kiedy zobaczył w jaki sposób zostaje przyrządzony napój. Wiedział on że na pewno nie będzie chciał tego pić, ale zbytnio nie zwrócił on na napój większej uwagi. Położył on się na trawie podkładając pod głowę plecak. Po chwili zaczął pogwizdywać cicho dźwięczną melodię.
Awatar użytkownika
Sara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sara »

-Herbaty?- spytała pogodnie i podeszła do Matusa.
Poranek był rześki i nic nie zapowiadało złej pogody. Do wieczora powinni uporać się z podróżą. No, o ile znajdą jakieś konie dla dwóch mężczyzn.
Sara rozejrzała się w poszukiwaniu swojego środka transportu, który pasł się leniwie nieopodal. Dziewczyna wypuściła powietrze ze świstem, wiedząc, że jej zwierzaczek nie dał nogi nocą. Nie uwiązała go, a to różnie się kończyło. Tym razem, jednak był grzeczny.
Gewein jeszcze spał, a przynajmniej sprawiał takie wrażenie, więc zielarka postanowiła go obudzić, a co! Słońce już wstało, a mieli przed sobą jeszcze spory kawałek do przejścia.
Dziewczyna niespiesznie podeszła do mężczyzny, podniosła dłuższą gałązkę z ziemi i zaczęła wbijać jeden jej koniec w ramię towarzysza.
-Śpisz?- spytała i zadała mocniejszy cios.
Bo to nigdy nie wiadomo, jak kto reaguje na takie pobudki...
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

-Nie pijam nic od nieznajomych zielarek – mruknął, a następnie upił trochę napoju. Niezbyt mu smakował. Mantus pił albo to co sam uwarzył albo alkohol. Inne napoje, owszem – istniały lecz jeśli nie był zbytnio spragniony nie pokładał w nich zainteresowania. Teraz nie był.
Z pewnym rozbawieniem oglądał jak Sara próbuje obudzić mężczyznę. Sam powstał w tym czasie, oparł się o swym kiju i obserwował dalszą sytuacje. Mógł już dalej wyruszać.
-Jak dojdziemy do miasta to mogę nawet śpiochowi dać dwa konie tylko niech będzie żwawszy – stwierdził pogodnie. Tak, on już miał plany, zagrać w karty, oszukiwać, wylicytować konie i potem w drogę nim właściciel pójdą po rozum do głowy i miecze do dłoni. Chyba, że według przeznaczania miałby przegrać. Wtedy sprawy się trochę komplikowały...
...z zamyślenia wyrwał się sam, spojrzał po towarzyszach gotów do dalszej drogi.
Awatar użytkownika
Sara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sara »

Dziewczynie nie udało się wybudzić Geweina, toteż zaprzestała szturchania go badylem.
-Trudno, najwyżej sam będzie wracał.- stwierdziła spokojnie i obróciła się w stronę Mantusa.
-Próbowałam!- zakrzyknęła i uniosła ramiona w niewinnym geście. Po chwili uśmiechnęła się szeroko. -Herbaty?- spytała jeszcze i podała czarodziejowi bukłak.
Zielarka rozejrzała się dookoła, co w zasadzie robiła dosyć często, kiedy nie wiedziała co powiedzieć, ani jak się zachować. Jej uwagę przykuła kępka trawy w której coś zaszumiało. Dziewczyna podeszła bliżej i zatrzymała się w bezpiecznej odległości od zarośli. Zmarszczyła czoło i skupiła swój wzrok na tym co niewidoczne. Schyliła się lekko i dłonią przeczesała kępkę. Nic w niej nie było, wiec wyprostowała się i mruknęła pod nosem.
Zaraz jednak oprzytomniała i potrząsnęła głową.
-Jedziemy?- spytała i spojrzała z nadzieją na towarzysza.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

-Oczywiście. - Kuglarz odparł dość sympatycznie. W pierwszej myśli co prawda pojawiła się koncepcja aby okraść mężczyzny lecz zaraz druga i trzecia myśl wyraziły stanowczy sprzeciw jakoby domykając, że jeszcze kiedyś ich drogi się skrzyżują. Nie aby stwardnienie kogoś samego w lesie było całkiem w porządku...
***

Byli już od kilku godzin w drodze, Mantus, Sara oraz jej koń. No i cień sztukmistrza który raczył w dalszym ciągu dość blisko towarzyszyć swemu właścicielowi. Podczas drogi nie odzywał się zbytnio, pogodnie kroczył podpierając się metalowym kijem. Powoli zbliżali się ku cywilizacji. Najpierw cywilizacji doświadczyły nosy poprzez gwałtowny wiatr niosący odór rynsztoków czy krowich fekaliów, Mantus nie był znawcą i trudno było mu określić. Z daleka dochodziły szmery zgiełku oraz raczej niepięknej, wulgarnej mowy jaką zwykli posługiwać się ludzie w większej awanturze bo taka musiała mieć miejsce gdzieś w okolicy.
Mantus westchnął ciężko kiedy rzucając monetą dojrzał rewers. Pokręcił głową zrezygnowany i w jakiś niewytłumaczalny sposób zdegustowany.
Awatar użytkownika
Sara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sara »

Ich drużyna kroczyła dzielnie, wzbudzając niemałe zainteresowanie wśród tubylców. Jedni nerwowo zerkali na czarodzieja, inni pożerali wzrokiem Sarę, a jeszcze kolejni automatycznie sięgali po broń, jakby ich instynkt kazał im się bronić. Dziwne...
Zielarka odprowadzała każde nienawistne spojrzenie pogodnym, a każdy grymas uśmiechem. Była w bardzo dobrym nastroju, toteż nie pozwoliła go sobie popsuć byle czym.
Znaleźli się w małej wiosce nieopodal Demary. Jeszcze dzień drogi, no chyba że znajdą konia dla piechura. Dziewczyna rozejrzała się dookoła wzrokiem szukając najbliższej stajni, stodoły, obory, czegokolwiek. Zmarszczyła czoło i pokręciła głową, zdając sobie sprawę, że nic takiego nie znajdzie. Na wioskę nałożono kwarantannę.
No, świetnie...
Wieśniacy chciwie patrzyli na tobołki Sary, jej konia i towarzysza. Oczywiście, pomijając samą dziewczynę, bo o tym już było. Niewielu ludzi ostało się przy życiu. Niektórzy nosili znamiona choroby. Czarne plamki zdobiły policzki, czoła, nosy, ręce, a czasami całe ciała. Śmiercionośna czarna gorączka.
Sara pokręciła głową jeszcze raz dając upust swojemu rozczarowaniu. Jaka zapyziała dziura! Otóż: choroba ta została zwalczona już dawno temu, a ostała się jedynie w mniej cywilizowanych miejscach. Przenoszona powietrzem, jest niezwykle zaraźliwa. A zapobiec jej można poprzez wypicie raz na rok specjalnego naparu z ziół, które można znaleźć wszędzie.
Dziewczyna przypatrzyła się mieszkańcom wioski. Ostali się jedynie dorośli i małe dzieci. Nikt w jej wieku nie przeżył. Żadna nowość, biorąc pod uwagę fakt, że im częściej się człowiek kocha, tym szybciej umiera, nieprawdaż?
Zielarka zatrzymała się przed jednym z, tych bardziej schludnych, domków. Przywiązała konia do płotu, a sama przedarła się do drzwi. Zapukała kołatką w drewniane belki i czekała. Po chwili ujrzała starszego człowieka, z wielką białą brodą, zupełnie łysego.
-Przepraszam, jest tu gdzieś możne stajnia, albo jakieś inne miejsce, gdzie będę mogła nakarmić konia?- zaczęła bez ogródek i zerknęła gospodarzowi przez ramię. W przedsionku i izbie znajdowało się koło piętnastu chorych osób. Wszystkie ciężko kaszlały i były upiornie blade. Niektóre nosiły na twarzach chusty, inne klęczały przy zmarłych opłakując ich los. Gospodarz kiwnął głową i wskazał palcem małą stodołę na uboczy wsi. Dziewczyna skinieniem głowy podziękowała za informację i pospiesznie wycofała się z powrotem na ulicę.
-Ja chyba.. To znaczy...- zaczęła, nie do końca wiedząc co i jak chce powiedzieć. -Zostaniemy tu na dłużej.- dodała po chwili namysłu. -Muszę im pomóc.- dodała zdecydowanie i odwiązawszy konia, ruszyła w stronę zabudowań.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Wioska zrobiła jak najbardziej nędzne wrażenie na Mantusie. Biedne chałupy rozsiane chaotycznie wokół płytkiej studni z której wraz z wodą wieśniacy pobierali masy mułu. Nawet ci z pozoru zdrowi kmiecie nie wyglądali zdrowo, mieli ziemistą cerę i kaprawe oczy – w zdecydowanej większości. Krowy chude. Ujmując obraz okolicy w jednym słowie byłby to obraz nędzy i rozpaczy.
Skrzywił się nieznacznie na słowa kobiety. Znał takie scenariusze. Chcący pomóc zwyczaj albo sami padali ofiarą zarazy albo, jeśli szczęście było z nimi, ofiarą wieśniaków którzy z radością rozgrabiliby samotnego wędrowca, a kobietę pohańbili. W miastach obyczaje nie były lepsze ale zwykle istniała straż, więc ognisko gwałtów i grabieży przenosiło się z ulic do więzień i aresztów. Takie były dość surowe i pesymistyczne opinie Mantusa którymi podzielił się z Sarą w sposób niewerbalny poprzez grymas niechęci. Śmierć była ceną jaką płacili za życie. Można było tylko walczyć z cierpieniem, a takiej pomocy – Mantus był niemal pewny – nie chcieli.
Postanowił przejść się po wiosce. To co widział tylko utwierdzało go w obrazie nędzy. Przeszedł się między chałupami, dojrzał wystające z przyleśnych zarośli mogiły, spostrzegł nieurodzaj odległych upraw i... Nic więcej, zresztą niedobór miejsc do zwiedzania mógł tylko utwierdzić sztukmistrza w jego opinii na temat wioski.
Postanowił jeszcze chwilę przejść się i dopiero odczekawszy czas zobaczyć co postanowiła czynić Sara.
Awatar użytkownika
Sara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sara »

Mantus udał się na przechadzkę, więc dziewczyna miała pełne pole do popisu. Znakomicie! Sprawnie rozsiodłała Owcę, ale nie pozwoliła mu skubać trawy, przywiązując mocno do drewnianych drzwi. Koń prychnął na to wszystko i zwiesił łeb. Nie próbował się wyrywać, ufał swojej właścicielce.
Sara zakasała rękawy i udała się w okolice małej studzienki. Lekko wychyliwszy się za murek widziała taflę wody, obrośniętą jakimiś podejrzanymi glonami. Nabrała mocniej powietrza i po chwili wyprostowała się skrzywiona z niesmaku. W studni śmierdziało gorzej niż w chlewie! Dziewczyna poszperała w spodniach i wyciągnęła zeń trzy pożółkłe listki. Zatkawszy nos, wrzuciła je do wody i natychmiast oddaliła się na bezpieczną odległość. Po murku zaczęły pnąc się dziwne rośliny. Po chwili wypuściły liście i zakwitły na różowo.
No, nie jest tak źle. stwierdziła w myślach i pospiesznie oddaliła się. Niektórzy mieszkańcy przypatrywali jej się spode łba, a dzieciaki patrzyły z podziwem na "czary".
Zielarka złapała torbę, którą zostawiła nieopodal i ruszyła w stronę małego, niebieskiego domku. Znów zastukała kołatką i drzwi otworzył ten sam człowiek. Nieco się zdziwił na jej widok, ale dziewczyna nie dała mu dojść do słowa, tylko przecisnęła się obok i stanęła w przejściu.
-Potrzebuję ciepłej wody i świeżych bandaży.- oznajmiła i poprawiła torbę na ramieniu. Kilka osób zajmujących się chorymi otworzyło oczy ze zdumienia i spoglądało to na nowo przybyłą, to gospodarza. Ten tylko kiwnął głową na znak, że się zgadza. Widać wypróbował już wszystkiego co miał pod ręką, więc skoro zgłasza się ochotniczka do pomocy, to czemuż by nie?
Dziewczyna przykucnęła przy pierwszym chorym. Widać było, że ma gorączkę, jest ślepy na jedno oko i ma problemy z oddychaniem. Sara sięgnęła do torby, skąd wydobyła dwie fiolki kolorowych płynów, i garść suszonych ziół. Pacjent wyprostował się momentalnie i chciał uciec, ale gospodarz złapał go mocno za ramię i unieruchomił.
-Spokojnie...- próbowała pomóc zielarka.
Dziewczyna złapała podany jej bandaż i wylała na niego kropelkę substancji z jednej z fiolek. Buchnęła fioletowa para, co jeszcze bardziej wzbudziło przerażenie wśród chorych, który teraz przyglądali się procesowi leczenia. Sara delikatnie przejechała szmatką po twarzy pacjenta, który pocił się ze strachu.
-No spokojnie...- dodała jeszcze. Chciała pomóc, a oni co? Będą uciekać?
Po pięciu minutach walki nałożyła na pacjenta bandaż, a szmatkę kazała przyłożyć do nosa, by wciągać opary. Dodatkowo zaleciła picie naparu z ziół przez trzy dni.
Późnym popołudniem dziewczyna uporała się ze wszystkimi chorymi i przekazała gawiedzi, jak sporządzić specjalną herbatę na tę właśnie chorobę. Mieszkańcy zaakceptowali jej nauki bez zbędnych pytań i uprzedzeń. Zapłacili jej sowicie za pomoc i odprowadzili na kraniec miasta, gdzie trzymała konia.
Sara podziękowała uprzejmie i skierowała się do Mantusa.
-Dwie godziny drogi stąd jest mała stajnia, w której można kupić konia.- rzekła uśmiechnięta od ucha do ucha. Lubiła pomagać ludziom, chyba nic w tym złego?
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości