Nizina Arkadyjska[Trakt Rododendronia-Rapsodia] Transport rannej

Niewielka, żyzna nizina, ciągnąca się od Północnej Bramy, przez tereny Rododendronii, Renidii, Rapsodii, aż za rzekę Nefarii i łącząca się ze Wschodnimi Pustkowiami. Niektórzy badacze uważają, że "podkowia nizina" sięga, aż do podnóży Gór Fellarionu. Uznaje się bowiem, że tereny należące do poszczególnych państw należą do niziny, te zaś, które są nie zamieszkałe to Wschodnie Pustkowia.
Awatar użytkownika
Safira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Safira »

Safira przyjęła kawałek materiału i delikatnie wytarła rozlane mleko na swojej skórze, po czym ją odłożyła wzdychając przy tym. Może miał rację, to wszystko pewnie przez zmęczenie. Czy jeśli się prześpi, to rozjaśni jej się nieco w głowie? Powrócą wspomnienia? Nie była co do tego przekonana. Od tych wszystkich myśli powoli zaczynała boleć ją głowa.

Przeniosła wzrok z powrotem na Azajasza, który najwyraźniej starał się dodawać jej otuchy i tolerował jej ciągłe wybuchy emocji. To chyba nie była zbyt częsta cecha, choć w tej chwili nawet tego nie była pewna.
- Dziękuję, że tu jesteś - powiedziała uśmiechając się nieznacznie do niego. Choć tyle mogła dla niego zrobić, za opiekę, którą nad nią roztaczał.

Opuściła zmęczoną głowę, a wtedy coś przykuło jej uwagę. A konkretnie wypychająca materiał wypukłość, poniżej pasa mężczyzny, której wcześniej tam nie zauważyła. Przez chwilę Safira wpatrywała się tak w krocze Azajasza, podczas gdy jej zmęczony umysł próbował przetrawić obraz, który do niego docierał. Gdy w końcu, po chwili anielica zdała sobie sprawę na co patrzy, jej twarz obrała się szkarłatnym rumieńcem. Kobieta szybko - wręcz zbyt szybko - odwróciła wzrok gdzieś w bok i zupełnie nieumiejętnie, próbowała zamaskować całe zajście:

- Ale tu gorąco - powiedziała wyższym niż zwykle głosem.
Awatar użytkownika
Azajasz
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Żołnierz , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Azajasz »

O, słodka niewiedzo! Gdyby tylko Azajasz zauważył co się dzieje... Na szczęście Safira miała nie tylko opuszczony wzrok, ale całą głowę, więc wyglądało to tak, jakby gapiła się w jedzenie, które stało pomiędzy nimi. Gdyby anioł wiedział, chyba poszedłby spać do stajni. Nie mówiąc już o tym, że byłby zażenowany do granic możliwości. Niewiedza bywała błogosławieństwem. Kiedy jej głos zrobił się piskliwy spojrzał na nią z ukosa. Co miała na myśli? Chyba nie zamierzała się bardziej rozbierać? W zasadzie to i tak miała na sobie szczątkowy strój. Nawet nie wiedział co odpowiedzieć na to, że znów jest jej zbyt gorąco. A na poprzednie zdanie jakoś nie zdążył.

Prawda była taka, że był zmęczony. Choć rzecz jasna nie na tyle, by być obojętny wobec wdzięków anielicy i tego co właśnie przed chwilą zaćmiło mu umysł. Niestety, nie dostrzegł w porę, że to co miało być zasłonięte tuniką, nie było. Już sam fakt go krępował, a jeszcze te słowa Safiry... Oj, nie sądził, że to będzie tak ciężka przeprawa. Na szczęście oboje skończyli jeść, więc Azajasz pozbierał wszystkie rzeczy i oznajmił:
- Pójdę to odnieść i chyba czas iść spać. Zostawię otwarte drzwi, nikt tutaj nie przyjdzie, więc niech trochę się przewietrzy - po tych słowach ruszył do drzwi. Jak gdyby nigdy nic zszedł na dół, oddał wszystkie rzeczy i resztki jedzenia karczmarce. Nie wrócił jednak na górę tak od razu, a wyszedł przed budynek. Schody do przybytku były zadaszone, dzięki czemu nie padało mu na głowę, ale zimna pogoda pozwoliła mu się otrzeźwić.

Rozmasował sobie kark i przeczesał skołtunione włosy dłonią. Był zmęczony i zdezorientowany. Nie wiedział co robić, ledwo mógł pozbierać myśli. Najwyższy, on, Safira, jego uczucia, jej pamięć, cała ta sytuacja przed chwilą, myśli o tym co robić dalej, jak to wszystko zebrać w jedno... To on był przewodnikiem, on decydował, on miał ją chronić, a nie zatapiać się w jakieś erotyczne marzenia. Potrząsnął głową. Był na siebie zły. Tyle czasu chował w sobie uczucia, a teraz nie potrafił ich zatrzymać. Postał jeszcze chwilę na powietrzu, nie mógł tu jednak zostać do rana. W końcu odwrócił się i wszedł do karczmy. Westchnął głośno i bez większego zastanawiania się ruszył na górę. Miał tylko nadzieję, że nie zastanie tam kolejnej niespodzianki.
Awatar użytkownika
Safira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Safira »

Safira odetchnęła z ulgą, gdy Azajasz postanowił na chwilę wyjść. Miała chwilę by uspokoić nagle rozkołatane serce i zrobić coś z palącym ją policzkami. Kompletnie nie miała pojęcia jak się powinna zachować w zaistniałej sytuacji. Przecież tak naprawdę nic się nie stało. Mężczyzna nie zrobił nic zdrożnego, a jego... męskość, cóż chyba nie mogła go za to winić. Nawet jej to trochę schlebiało. W zasadzie to dopiero co sama wgapiała się w jego muskularne ciało, myśląc o nieprzyzwoitych rzeczach i chyba nie miałaby nic przeciwko, gdyby sytuacja rozwinęła się w tym kierunku. Problem polegał na tym, że nie miała pojęcia co tak naprawdę łączyło ich. Nie wiedziała czy gdzieś tam, nie czeka na nią ktoś inny. To wszystko... to wszystko...

- Agrrrr! - wrzasnęła nagle wkurzona na samą siebie i walnęła się kilka razy dość mocno w głowę, po czym opadła na podłogę nagle wyzuta z wszelkich sił. Podkurczyła nogi, podciągając kolana pod brodę i objęła je rękami, przyjmując pozycję embrionalną. To wszystko zupełnie ją przerastało. Czuła się jak w koszmarze, z którego nie potrafiła się obudzić. Sama nie wiedziała kiedy łzy popłynęły jej z oczu i zaczęła cicho szlochać, w rytm deszczu dudniącego o dach gospody.
Awatar użytkownika
Azajasz
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Żołnierz , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Azajasz »

A jednak... Czekało go znów coś zupełnie nieprzewidzianego. A liczył, że może Safira po prostu położy się i zaśnie. Tymczasem ona leżała na podłodze, zwinięta „w kulkę” i płakała. Przestraszył się. Czyżby znów coś się jej stało. Serce mu zamarło i od razu uklęknął przy dziewczynie. Delikatnie położył rękę na jej plecach. Cokolwiek się wydarzyło wiedział, że musi dodać jej otuchy. W takich sytuacjach, całe jego postrzeganie świata się zmieniało. On się zmieniał. I już nie miało znaczenia w co jest ubrana, czy rozebrana.

- Safira... - rzekł cicho – co się stało? Był tu ktoś? Ktoś cię skrzywdził? Boisz się czegoś? Coś cię boli? - pytał, z nadzieją, że to nic poważnego. Martwił się. Nie umiał inaczej. Dla każdego mógłby wrednym, opryskliwym aniołem. Dla niej nie potrafił.
Podłożył, wcześniej wolną, rękę pod jej głowę, żeby nie opierała jej o podłogę. Posłanie nie było jeszcze dobrze rozłożone. Modlił się, prosząc by nie chodziło o jakiegoś zuchwałego gościa karczmy, który zawitał tutaj pod jego nieobecność. Wiedział bowiem, że jeśli ktoś zrobił anielicy krzywdę, skończy się to dla niego bardzo źle. Bycie aniołem nie sprawiało, że traciło się złe uczucia. A Azajasz za bardzo kochał Safirę, by pozwolić komuś odejść bezkarnie, jeśli zrobił jej krzywdę.

- Safi... Powiedz mi co się stało? – wymsknęło mu się zdrobnienie jej imienia, nikt tego nie robił, a tym bardziej on. Wszyscy zwracali się do niej „Safiro”, ale Azajasz, w myślach, niejednokrotnie mówił do niej zdecydowanie czulej niż reszta. Nigdy jednak nie ośmielił się zrobić tego na głos. Ugryzł się w język. Szybko jednak pojął, że przecież anielica nie może tego wiedzieć, bo straciła pamięć. Co by powiedziała gdyby zwrócił się do niej „kochanie”? W zasadzie to miał to słowo na końcu języka, ale zachował na tyle trzeźwości, by go nie używać. Nie chciał jej okłamywać. Pewnie mógłby jej wmówić, że się kochają, że są małżeństwem, ale był aniołem. Choć często niemiłym i gburowatym, to jednak aniołem. Poza tym, nie potrafiłby żyć ze świadomością, że okłamał kogoś, kogo kocha. Chciał, by Safira była szczęśliwa, nawet jeśli nie z nim. Miłość do niej czasem przysłaniała mu cały wszechświat. Nie wiedział, czy to kwestia, że była bez wzajemności, czy obsesji, a może tylko chęci ochronienia dziewczyny przed wszystkim co złe. W tej chwili chciał jedynie pomóc anielicy, niezależnie co się stało i czego potrzebowała. Jeśli płakałaby, bo miała ochotę na jabłko, ale w gospodzie go nie było, to poruszyłby niebo i ziemię, by to jabłko dla niej znaleźć. Spełniłby każdą jej prośbę.
Awatar użytkownika
Safira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Safira »

Safira nawet nie usłyszała, gdy Azajasz wrócił. Wzdrygnęła się, gdy nieoczekiwanie - dla niej - położył rękę na jej plecach. Po chwili jednak napięcie ustąpiło. Nabrała powietrza, jakby chciała coś odpowiedzieć na zadane jej pytanie, ale po chwili ze zrezygnowaniem tylko je wypuściła. Nie wiedziała, jak wyjaśnić co dzieje się w tej chwili w jej głowie. Sama tego nie pojmowała, więc jak mogła wytłumaczyć to komuś innemu? Chwyciła rękę anioła, którą ten podsunął pod jej głowę i wtuliła się w nią swoją twarzą. Łzy wciąż płynęły jej wartkim strumieniem z oczu, rozlewając się teraz na dłoni mężczyzny. Dopiero po dłuższej chwili opanowała się i przestała szlochać.

- Prze... przepraszam - powiedziała cichutko, lekko ochrypniętym głosem, będąc wciąż wtuloną w jego dłoń, tak że mężczyzna musiał dobrze wysilić słuch by zrozumieć co powiedziała. - Proszę, tylko mnie nie zostawiaj - dodała, po czym skuliła się bardziej, jakby oczekując ciosu.
Awatar użytkownika
Azajasz
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Żołnierz , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Azajasz »

- Nigdy cię nie zostawię - odpowiedział. I nie były to czcze obietnice, on naprawdę miał taki zamiar. Instynkt opiekuńczy działał u niego raczej średnio, bazował raczej na analizie wydarzeń, gestów, słów. Starał się brać pod uwagę więcej uczuć, ale nie zawsze mu to wychodziło. Na szczęście tym razem mógł połączyć ze sobą jedno i drugie.
Było jej źle - to wiedział na pewno. Nie miał pojęcia dlaczego. Jednak uznał, że nie powinien skupiać się w tej chwili na przyczynie, a na zniwelowaniu skutków. Poklepanie po główce nie było najmądrzejszym pomysłem. Safira nie była psem, ani koniem, żeby ją tak traktować. I tutaj musiał ruszyć do boju swoją empatię, która no cóż... Była jaka była. Ale przecież miał do czynienia z Safirą, ze swoją ukochaną.

Kiedy tak wtulała się w jego dłoń, nie potrafił wymyślić niczego lepszego, jak położenie się za jej plecami i objęcie jej. Na tyle mocno by poczuła się bezpiecznie, ale bez przesady, by "broń Najwyższy" się nie wystraszyła. Nogą zamknął drzwi do ich malutkiego pokoiku. Przesunął Safirę tak, by leżała na posłaniu, on zaś mógł spać na gołej podłodze.
- Wszystko będzie dobrze - wiedział, że to oklepany frazes, ale co innego miał powiedzieć.
- Prześpij się. Rano znajdę nam lepsze miejsce na odpoczynek. Obiecuję. Będzie wygodniej i odpoczniesz. A potem pomyślimy co dalej. Już dobrze - pogładził ją delikatnie po włosach. Śpij... Będę czuwał.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nizina Arkadyjska”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości