Szczyty FellarionuLilia wsród lodu.

Pokryte śniegiem malownicze góry kryjące w sobie wiele tajemnic. Rozciągają się od granic Rododendronii aż po tereny hrabstw Wybrzeża Cienia. Dom Fellarian.
Ilia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 111
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Zwiadowca , Strażnik , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Ilia »

        - Ivo, przestań. – Wtrąciła elfka, zdeterminowana aby zakończyć wywody towarzysza. Gdy tylko temat zszedł na miłosne podboje kowala, ten stał się nader gadatliwy, a co gorsza zachowywał się jakby czytał Ilirinleath w myślach. Strażniczka wiedziała że chłopak jest bystry, co zresztą sam udowodnił domyślając się iż ona ma wątpliwości, co do tego ile wstydu mogłaby się najeść prowadząc Ivo do Królowej, problem polegał na tym, by nie dać mu szansy na zorientowanie się w innych kwestiach. – Na przyszłość pozwól by o twoich dokonaniach mówili inni. Na przykład ja, gdy już wyrobię sobie odpowiednie zdanie. Jeżeli sam się przechwalasz, to wypada to słabo. Gotowa jestem pomyśleć iż twoja mityczna reputacja oparta jest na jednym wielkim kłamstwie. Nie znam się specjalnie na ludziach, ale macie chyba takie powiedzenie o krowach które dużo muczą? A może to były kozy? Albo kury? Nie pamiętam.
        Ilia zbyt późno zorientowała się że sama prowokuje chłopaka, a powątpiewając w jego słowa, tym bardziej zachęca kowala by ten ciągnął temat. Z jakiegoś kompletnie nieznanego jej powodu, mężczyźni podobni Ivo lubili się przechwalać swoimi miłosnymi sukcesami. Tak jakby złamanie serca jakieś niewieście należało do szczególnych osiągnięć. Łuczniczka chciałaby móc dodać że pod tym względem kultura elfów stoi dużo wyżej, jednak sama była dowodem iż niekoniecznie tak jest. Odkąd oficjalnie porzuciła akademię medyczną na rzecz dołączenia do straży Adrionu, nieustannie usiłowała przypodobać się kapitanowi Isilarowi, pokazując mu swoja odwagę, kunszt, determinację i oddanie za sprawę. Elfka podejmowała się każdej, nawet najbardziej absurdalnej misji, stajać się w ten sposób zaufanym żołnierzem, na którym jej dowódca mógł polegać nie tylko w oficjalnych zadaniach, ale której śmiało zawierzał osobiste sprawy. Niestety w czasie gdy Ilirinleath ganiała po świecie, jej najlepsza przyjaciółka uwiodła Isilara, dając mu bliskość drugiej osoby, czyli coś z wagi czego łuczniczka nie zdawała sobie sprawy. Tymczasem strażniczce pozostała rola najlepszej przyjaciółki owej pary.
        Studiując mapę Ilia zorientowała się że włości Larinten i Isilara znajdują się niedaleko od nich. Z oczywistych powodów postanowiła unikać problematycznych dla siebie odwiedzin, jednak choroba Ivo sprawiła iż własną dumę należało schować w kieszeń. Elfka nie była w stanie nieustannie obserwować chłopaka, dlatego też zdecydowała się prosić o dodatkową eskortę. Jednocześnie liczyła na to że odwiedzając niewielki grodek byłego kapitana, zyskała okazję przekonać się ile prawdy jest w rzekomych dworskich manierach jej kowala.
        - W każdym razie nie bardzo rozumiem jaki jest tego sens. Poza tym, że w niektórych królestwach za takie przygruchanie sobie damy dworu grozą wyjątkowo surowe kary, od których nawet ożenkiem ciężko się wykpić. – Zakończyła dyskusję Ilia, od razu przechodząc do innego równie ważnego tematu.
        - Zatem myślisz że chodzi o gniew? – Podsumowała elfka. - Cóż, jeszcze nie wiem jak, ale spróbuję cię zezłościć do tego stopnia, aby mieć dowód że krasnolud nas oszukał. Masz jakieś sugestię?
Awatar użytkownika
Ivo
Szukający drogi
Posty: 44
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ivo »

- Słabo czy nie, co zrobiłem to zrobiłem. Nikt nie musi mi wierzyć, nie robię tego dla jakiegoś poklasku, choć i ten bywa przyjemny - chwilami nawet sam Ivo nie wierzył w to co mówi i tak było tym razem. Oczywiście, że uwielbiał się przechwalać, jak każdy młody chłopak. W Illi było jednak coś takiego, co sprawiało że kowal starał się zachować chociaż pozory przyzwoitości. - Jeśli to poprawi twoje zdanie o mnie, to musisz wiedzieć że bardzo rzadko używam kłamstwa, by zaciągnąć kogoś do łóżka...albo stogu siana, jeśli mowa o Andreii. Nigdy też nie ukrywam moich, jak by to nazwać...uczuć? Nie przekonuję ich, że będziemy razem do końca świata, że wyjedziemy gdzieś hen daleko za horyzont. One szukają rozrywki, ja szukam rozrywki. Tyle.
Mimo, iż Ivo mówił w tej chwili prawdę, nie wiedział jak bardzo kłamliwie brzmią te słowa dla uszu innych. Nie wiedział też, że w rzeczywistości złamał niejedno serce nad wyraz boleśnie. Czy jednak należy winić za to tylko i wyłącznie chłopaka? Czyż nie określał jasno i wyraźnie swych oczekiwań? Jeśli któraś z jego kochanek ubzdurała sobie, że usidli młodego ducha, zrobi z niego wiernego męża, a potem załamała się, widząc swą porażkę...to w dużej mierze również i jej wina. Ivo starał się żyć pełnią życia, chociaż ostatnie wydarzenia pokazały mu, jak bardzo ograniczone i nudne jego życie było. Już kilkukrotnie stawał twarzą w twarz ze śmiercią w imię praktycznie obcej osoby i jej prośby. Został opętany, zmiażdżono mu rękę, z zimną krwią zamordował grupę kultystów i kilkunastu mieszkańców Rapsodii. To dopiero przeżycia.
- To muszą być strasznie nudne królestwa, w takim razie - zakpił, uśmiechając się szelmowsko. - poza tym, nie porywam się na "grube ryby". Może jakaś wdówka po bannie, albo choćby córeczka takowej. Księżna czy baronowe są zbyt..emmm...wyrachowane, chyba tak brzmi to słowo, jak na mój gust. obiecuję, że spróbuję się zachować.
ich postój własnie dobiegł końca i na powrót wrócili na szlak. Wyruszając, illia zadała jeszcze jedno pytanie, odnośnie przypadłości kowala.
- Cóż...eeee....nie mam zielonego pojęcia. Wtedy to było naturalne. Chcieli nas zabić, a to chyba wystarczająco denerwujące. Może tortury? Na bogów, żartowałem! - dodał momentalnie, nim pomysł ten zdołał by przypaść elfce do gustu. - Zwykłe zdenerwowanie to za mało. Musiało by wydarzyć się coś na prawdę złego, że obudzić ducha...którego oczywiście już we mnie nie ma, bo jestem zdrowy.
Kilka metrów za podróżnikami, między koronami drzew bezustannie przeskakiwały wręcz niewidoczne cienie. Nie wydawały przy tym niemal żadnych dźwięków, poza delikatnym szelestem, tak podobnym do zwykłego wiatru. Kowal, wraz z elfką szli przed siebie, rozmawiając o duchu, zupełnie nieświadomi zbliżającej się pułapki. Dostawszy się na otwartą polanę przystanęli na chwilę, wciąż zajęci rozmową, nie dostrzegli dwudziestu wycelowanych w nich grotów strzał, mieniących się na zielono od trucizny.
- Pojmać! Nie zabić! - w głowach "cieni" rozbrzmiał głośny rozkaz, po którym puszczono cięciwy. Dźwięki wystrzeliwanych jednocześnie kilkudziesięciu strzał zgrały się w jeden, dość głośny świst.
Ilia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 111
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Zwiadowca , Strażnik , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Ilia »

- W porządku. Dotarło do mnie. To wszystko wyjaśnia. – Odburknęła Ilirinleath choć tak naprawdę niczego nie rozumiała. W szczególności faktu dlaczego kowal stara się przedstawić siebie w niekorzystnym świetle. Jej zdaniem takie postępowanie z kobietami było niehonorowe, zakłamane i obrzydliwe. Najwyraźniej jego mistrz powinien więcej gonić chłopaka do pracy. Być może wówczas zamiast głupot w głowie i braku poszanowania zasad moralnych, ludzkość zyskałaby dobrego rzemieślnika. Opowieści Ivo, łuczniczka traktowała jako osobistą zniewagę. Chłopak obiecywał przelotny romans, masę chwilowych uniesień, a poza tym żadnej odpowiedzialności. Co więcej z przekonaniem twierdził iż jego partnerki właśnie takich doznań poszukują. Elfka była zdeterminowane by udowodnić kowalowi że wcale tak nie jest, chodź z drugiej strony myśl iż być może ma obok siebie niezwykłego kochanka, sprawiała że piekły ja uszy.
Obrażona na towarzysza, strażniczka obróciła głowę, analizując linie pobliskiego lasu. W ten sposób ostentacyjnie chciała dać ,u do zrozumienia, że drzewa interesują ją znacznie bardziej niż temat podjętej przez Ivo dyskusji. Paradoksalnie właśnie ten gniew i niechęć do kowala sprawiły iż łuczniczka była w stanie dostrzec zagrożenie na chwilę przed tym gdy rozległ się świst strzał.
- Na ziemie. – Krzyknęła Ilirinleath, po czym nie oglądając się na reakcje kowala, przykucnęła by nie stanowić idealnego celu. Mimo błyskawicznej reakcji elfka nie zdołała uniknąć wszystkich wypuszczonych w jej kierunku strzałek. Poczuła ból w okolicy łopatki. Spojrzała w to miejsce, z zdziwieniem zauważając iż z jej ciała wystaje niewielka igła z lotkami. Ponieważ była uzdrowicielką, której talent w tym zakresie sprowadzał się nie tylko do umiejętności sporządzania leków, ale również do magii, Ilia od razu wyczuła działanie toksyny. Na szczęście potrafiła zablokować rozchodzenie się trucizny. Po raz pierwszy miała okazję podziękować losowi za to iż jest lepszym medykiem niż wojowniczką.
Nie zmieniało to faktu, iż wciąż czekała ją walka. Jednak tym razem element zaskoczenia był po stronie elfki. Strażniczka nie miała pojęcia kim są napastnicy. Skupiona na miejscu skąd nadleciały strzały, na chwilę straciła kontakt z Ivo. Miała przewagę, ponieważ ci którzy posługiwali się zatrutymi grotami, uznali iż działanie toksyn zapewne zrobiło już swoje, przez co zmierzali teraz w kierunku dwójki podróżnych, ignorując zachowanie czujności.
Zrywając się z ziemi Ilia rozpoczęła ostrzał, jednocześnie samej wycofując się w kierunku zarośli za swoimi plecami. Jej strzały dosięgły trzech napastników, zanim zdezorientowani barbarzyńcy podjęli jakiekolwiek kroki. Ubrani w skóry oprawcy starali się rozproszyć, by utrudnić elfce zadanie.
- Ivo. Szybko, wstawaj! Musimy się stąd zbierać! – Ilirinleath nie miała pojęcia co dzieje się z kowalem, ponieważ jej cała uwaga skoncentrowana była obecnie na napastnikach. Wiedziała że nawet jeśli Ivo został trafiony, trucizna w jego ciele nie rozprzestrzeni się na tyle szybko by pozbawić kowala możliwości ucieczki. No chyba ze tamci zdołali naszpikować nieszczęśnika niczym jeża. Może i była na chłopaka wściekła, ale nie zamierzała pozwolić mu ot tak zginąć. Jeśli będzie trzeba wyssie mu ta ranę.
Kolejne dwa celne strzały chwilowo trzymały zbójców na dystans. Szczęśliwie broń tamtych, zarówno pod względem szybkości jak i zasięgu, nie mogła się równać z elfickim łukiem.
- Ivo? Gdzie jesteś?
Awatar użytkownika
Ivo
Szukający drogi
Posty: 44
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ivo »

Pomimo ostrzeżenia Ivo nie zdołał uniknąć ostrzału. jedna z lotek wbiła mu się ramię, a dwie kolejne tkwiły boleśnie w udzie chłopaka. Czuł jak noga powoli mu drętwieje, mimo to zdołał się dźwignąć i zaczął uciekać. Na jego nieszczęsśie napastnicy byli dość celni i kolejna strzałka dosięgła pleców Ivo. Czy to z powodu impetu, czy braku czucia w nodze, chłopak runął na ziemię, rozbijając sobie nos. Przekręcił się na plecy, żeby móc wzrokiem ogarnąć pole walki. Nigdzie nie widział Illi. Założył, że zdołała uciec, myśląc że Ivo zrobi to samo. Zobaczył natomiast szarżującego nań dzikusa z mieczem w ręce. Nim ten jednak zbliżył się wystarczająco jego gardło przeszyła jedna z wypuszczonych przez elfkę strzał. Kowal odetchnął z ulgą. Czyli go nie zostawiła. Na powrót przekręcił się na brzuch i począł czołgać się w stronę krzaków. O ile noga zupełnie odmówiła posłuszeństwa, tak ręce jeszcze były w miarę sprawne, jednak i te powoli słabły. Nagle ktoś złapał go za koszulę i dźwignął niczym małe dziecko, po czym cisnął o ziemię. "Ktoś" coś mówił, ale w głowie chłopaka rozlegał się jedynie nieznośny pisk otępienia. Świat wirował mu przed oczami, a w ustach czuł dziwny posmak. Napastnik ponownie podniósł Ivo, trzymając go dwoma rękoma za koszulę. Widząc jednak oczy swojej ofiary zawahał się. Były jaskrawo niebieskie, podobnie jak żyły na jego twarzy. Ivo położył rękę na piersi dzikusa, którego serce zaczęło bić w szaleńczym tempie, aż dosłownie eksplodowało. Chłopak bez problemu stanął na nogach i ruszył na kolejnego przeciwnika. Z łatwością zablokował jego atak, po czym złapał go za gardło i mocno ścisnął, miażdżąc jego krtań. Pozostali napastnicy, widząc nagły i bezlitosny kontratak ze strony podróżników poczęli wycofywać się w głąb lasu, zostawiając za sobą, ku uciesze ivo, niedobitków. Chłopak dobijał ich bardzo paskudnie i boleśnie, aż zostali jedynie we dwójkę. Skierował swoje spojrzenie na Illię.
- Ty! Chciałaś się mnie pozbyć! - głos nie należał do Ivo, tylko do Pierwszego. - Myślałaś, że byle elfka może mi zaszkodzić?!
Ruszył na dziewczynę z wyciągniętą ręką, kiedy druga uformowała pięść i z całej siły grzmotnęła go w twarz.
- Zostaw ją! - tym razem odezwał się kowal, bijąc się raz po razie w twarz.
- Zamilcz, marna istoto!
- Sam się zamknij! - wrzasnął chłopak i z całej siły grzmotnął głową o ziemię. - Szlag by to...!
Zwijał się z bólu, powoli wracając do normalności. Jego twarz wciąż zalewała krew, ale Ivo odzyskał władzę nad swoim ciałem.
- illia...błagam...pomóż mi... - załkał Ivo, a z krwią powoli mieszały się łzy.
Ilia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 111
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Zwiadowca , Strażnik , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Ilia »

        Będąc w śmiertelnym niebezpieczeństwie, Ilirinleath chętnie przyjęłaby każdy rodzaj pomocy jaki ofiarowałby jej los. Jak by nie patrzeć wciąż byli na terenach podległych elfom lub też ludziom szanującym elfickie prawa, więc śmiało mogła zakładać że banda dzikusów, podobna tej która ich zaatakowała, nie jest tu powszechnie tolerowana. Pozostawało tajemnicą dlaczego miejscowi strażnicy pozwalają grasować takim bydlakom na swoich ziemiach? W Adrionie, skąd pochodziła, podobne najazdy szybko zostałyby ukrócone, a dla łajdaków nękających podróżnych nikt nie miałby litości. Niestety tutaj żadna pomoc nie raczył się zjawić na czas, a gdy w końcu nadeszła, Ilia musiała zweryfikować swoje twierdzenia, mówiące o tym iż z przyjemnością powita jakiegokolwiek sojusznika. Otoczona przez zgraję dzikusów gotowa była szukać pomocy u każdego, z wyjątkiem tego jednego, którego z całą pewnością nie chciała teraz oglądać. Demona pętającego ciało Ivo.
        Obserwując jak bestia w ciele chłopaka toruje sobie drogę miedzy kolejnymi napastnikami, elfka nie była w stanie ukryć przerażenia. Delikatna nutka satysfakcji wynikająca z faktu, iż właśnie znalazła dowód na to że krasnolud Agavunvild najzwyczajniej w świecie łgał, nie mając pojęcia jak radzić sobie z demonami, nie poprawiała ponurego nastroju strażniczki. Ukryta za pniem olbrzymiego dębu, Ilirinleath w myślach przeklinała samą siebie, za to iż zabrała kowala na misję, którą powinna była wykonać sama. Od początku jego obecność przynosiła elfce więcej kłopotów niż pożytku. Może gdyby zostawiła go w tej głupiej wiosce, przeklęty demon nigdy by się nie zbudził? Rozsądek podpowiadał strażniczce że najlepiej zrobi jeśli ucieknie, pozostawiając chłopka samemu sobie. Jednak sumienie buntowało się przeciw takiemu rozwiązaniu. Ilia nie mogła odpędzić od siebie myśli związanych z tym co się stanie gdy cholerny „pierwszy do czegostam”, zyska władze na kowalem. Poza tym chcąc czy nie, Ivo stanowił teraz jej drużynę, a ona powinna brać odpowiedzialność za swoich ludzi. Nawet jeśli nie miała pojęcia w jaki sposób mogłaby im pomóc.
        - Co z tobą kobieto? Myśl. Przeczytałaś wszystkie księgi Wielkiej Biblioteki Adrionu i śmiesz twierdzić że nie ma w nich sposobu na przepędzenie jakiegoś rogatego duszka? Na święte gaje, przecież jesteś uzdrowicielką! – Na głos napominała siebie Ilirinleath.
        Elfka wciąż desperacko trzymała się myśli, podpowiadającej iż najlepszym rozwiązanie dla Ivo jest wizyta u królowej Niary. Ona z całą pewnością poradzi sobie z takim chochlikiem. Problem w tym, jak dostarczyć chłopaka do pałacu? Wciąż mieli przed sobą kilka dni drogi, a Ilia właśnie na własne oczy przekonała się że gdy wpadnie w szał, kowala nie są w stanie powstrzymać żadne więzy ani zatrute specyfiki. O znalezieniu w lesie kajdan raczej nie mogła marzyć.
        - Pomogę ci! – Krzyknęła elfka w stronę chłopaka. – Jeśli będzie trzeba sama odprawię rytuał, który wyciągnie z ciebie demona i wyśle jego ducha do Otchłani. Gromadzona przez tysiąclecia, wiedza elfów z pewnością zna przypadki radzenia sobie z wszelkim plugastwem. Musisz mnie tylko zapewnić że do czasu aż dane nam będzie z niej skorzystać, nie pozwolisz temu czemuś przejąć kontroli nad swoim ciałem.
        Ilirinleath nie miała pewności czy jej plan wypali. Skoro nie istniała żadna materialna rzecz którą byłaby w stanie krępować chłopaka, zabezpieczając się przed atakami jego furii, to może spróbuje chwilowo związać go z sobą za pomocą magii. Problem sprowadzał się do tego, czy zaszczepione w kowalu poczucie posłuszeństwa i obowiązku, będzie respektowane przez tego drugiego Ivo?
Zablokowany

Wróć do „Szczyty Fellarionu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości