Szczyty Fellarionu[W pobliżu Rapsodii] Nowe zlecenie

Pokryte śniegiem malownicze góry kryjące w sobie wiele tajemnic. Rozciągają się od granic Rododendronii aż po tereny hrabstw Wybrzeża Cienia. Dom Fellarian.
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

Zaskoczyła ją propozycja Feliksa.
- Ryzykowny ten twój plan – skomentowała szybko. - Aż nie wiem, czy chwalić cię za odwagę, czy ganić za głupotę. Wiesz, że nawet jeśli to początkujący zabójcy, mogą próbować cię złamać? - zapytała. Zmierzyła go wzrokiem. Plan mógł się udać, chociaż nie było pewności.
Jane wzięła do ręki miecz, który wręczył jej Feliks.
- Jesteś pewien? - uniosła brew. - Mogą cię próbować torturować, albo nawet i zabić. Mnie już jeden nożem przywitał – zaśmiała się lekko. - Jednakże możemy spróbować. Zaczekajmy do nocy. Każdy dobry skrytobójca wie, że to najlepsza pora, aby móc złapać swoją ofiarę – dodała.
- Jak znajdziemy ich kryjówkę, nie zabij wszystkich. Zleceniodawcę najpierw chcę przesłuchać.

Późnym wieczorem nakazała Feliksowi, aby włóczył się w okolicach głównego placu. Sama zaś, siedząc na dachach budynków, obserwowała sabotażystę. Okryła szczelniej twarz szalem, czekając na pojawienie się wroga.
Awatar użytkownika
Feliks
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eravallian
Profesje: Najemnik , Skrytobójca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Feliks »

-Wiem, że mogą, cóż... Nie mam nic do stracenia.
Jane wzięła jego miecz, po czym kazała mu przechadzać się po głównym placu nocą.
Chodząc po mieście Feliks spojrzał na dach, na którym siedziała Jane, chwilę potem uśmiechnął się do niej. Spacerował już dobre dziesięć minut. Nagle poczuł, że ktoś go obserwuje, uśmiechnął się pod nosem. Zabójca powoli zbliżył się do Feliksa, wyjął z kieszeni zioło i przyłożył je do twarzy sabotażysty. Stracił przytomność. Czuł, jak zabójca wziął go na plecy i zabrał do drzwi, prowadzących do kanałów pod miastem.
Przywiązali Feliksa do krzesla i oblali zimną wodą - od razu się obudził. Rozejrzał się po pokoju. Było ciemno, ale naliczył około sześciu ludzi. Kilkanaście metrów za nimi znajdowały się drzwi, prowadzące w głąb kanałów.
- Dureń z ciebie, dałeś się tak łatwo złapać. Teraz zapłacisz za wszystko, ale najpierw powiedz, gdzie kobieta.
- Jest daleko stąd.
- Łżesz jak pies!
Oprawca wyjął nóż i wbił go w ramię Feliksa. Krzykną głośno z bólu, a potok krwi oblał go całego.
- Skoro i tak nic nie powiesz, to tu zginiesz, ale przedtem chcę wypróbować na tobie moje nowe zabawki.
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

        Obserwowała wszystko, skupiając się na postaci sabotażysty. W momencie, w którym nic się nie działo, Jane zaczynała tracić cierpliwość. „A co, jeśli się nie pojawią?” zastanawiała się. Jej rozmysły zostały natychmiast rozwiane, kiedy tylko ujrzała mężczyznę, kierującego się w stronę Feliksa. Wytężyła oczy i przyglądała się uważnie zaistniałej sytuacji.
Napastnik oszołomił sabotażystę, po czym zabrał go na plecy i zaczął się kierować w stronę jednej z bocznych uliczek. Reiter nie myślała długo, po czym przeskoczyła na kolejny dach, który był bliżej miejsca, do którego został zabrany Feliks. Starała się również za wszelką cenę nie spuścić ich z oczu.
        Napastnik wszedł do drzwi, które wcześniej zdawały się zaryglowane. Dopiero teraz Jane zrozumiała, że tylko miały sprawiać takie wrażenie. „Sprytne” przeszło jej przez myśl.
Odczekała chwilę, aby nie zostać zauważoną, po czym cichym krokiem ruszyła ku drzwiom. W duchu modliła się, aby nie wydały dźwięku skrzypienia, ponieważ to mogłoby ją zdradzić.
Spokojnie, starając się zapanować nad oddechem, pchnęła drewniane wrota. Ujrzała schody, prowadzące w dół. Jedynym źródłem światła były rozstawione po bokach pochodnie, które i tak dawały słaby efekt. Nie chcąc zostać niezauważoną, musi poruszać się w tym mroku. Westchnęła. Przecież od dłuższego czasu ten mrok był częścią niej.
        Schodząc na dół mogła wyczuć nieprzyjemny zapach. Owinęła szczelniej twarz szalem, przy czym chwyciła łuk. Posiadała tylko trzy strzały, co sprawiało, że jej szanse były nikłe. Błagała, żeby nie natknąć się na całą grupę zabójców. Intuicyjnie sprawdziła, czy jej ukochane miecze znajdują się na swoim miejscu. To dodało jej otuchy.
Kolejne drzwi, z których dobiegało jaśniejsze światło. Podeszła bliżej i przykucnęła przed nimi. Były lekko uchylone, co znacznie ułatwiło jej zadanie. Ujrzała Feliksa, przywiązanego do krzesła, i kilka osób, które zdawały się go przesłuchiwać. Widziała, że włosy sabotażysty kleiły mu się do skóry, jakby był cały mokry. Wzrok Jane skupił się jednak na mężczyźnie, który po krótkiej chwili wbił Feliksowi nóż w ramię. Krzyk chłopaka sprawił, że elfka drgnęła. Dreszcz przeszedł po jej ciele niespodziewanie, popychając do akcji. Chwyciła jedną ze strzał, po czym szybko unicestwiła jednego z mężczyzn. Jego upadek zwrócił uwagę pozostałych, co dało jej dodatkowe kilka sekund. Druga strzała przeszyła pierś człowieka, który znajdował się najbliżej niej. Trzecią natomiast tylko naciągnęła na cięciwę, wchodząc do pokoju spokojnym krokiem. Starała się również, aby jej plecy były blisko ściany, żeby przypadkiem ktoś jej nie zaskoczył od tyłu.
- Domyślam się, że to ty tu jesteś tak jakby szefem – zaczęła, celując w mężczyznę, który wcześniej wbił Feliksowi nóż w ramię. - Gdybyś był zleceniodawcą, nie pobrudziłbyś sobie rączek tą brudną robotą, więc zapytam; kto wam to wszystko każe robić?
Cisza. Niespodziewanie jeden z oponentów szybko wyciągnął miecz i ruszył ku Jane. Zaskoczona, wycelowała w niego strzałę. Lecz drugi z nich również przystąpił do akcji. Elfka puściła cięciwę, uwalniając strzałę, która popędziła w stronę; nie napastników, a Feliksa. Ostrze jednak nie zagroziło życiu sabotażysty, gdyż przecięło tylko sznury, którymi był spętany. „Udało się!” ucieszyła się w myślach.
        Odrzuciła łuk na bok, po czym dobyła miecze i przygotowała się do walki. Załatwiła przeciwników z szybkością, o jakiej można tylko pomarzyć. Jednego z nich ugodziła prosto w serce, drugiemu natomiast poderżnęła gardło. Podeszła powoli do mężczyzny, którego uznała za herszta całej tej bandy. Po drodze oddała Feliksowi wcześniej przechowany miecz i przyjrzała się jego ranie. Nie wyglądało to najlepiej. Elfka zacisnęła zęby. „Gdybym tylko wkroczyła wcześniej...” pomyślała. Jednakże po chwili jej umysł zaprzątały pytania do zabójcy. Przystawiła mu nóż do gardła, po czym z grozą wymalowaną na twarzy zapytała;
- Kim jest wasz zleceniodawca?! - Ton jej głosu był niezwykle twardy i groźny. Nagle facet się uśmiechnął. Zdziwiona Jane nie zdążyła poznać powodu, gdyż ktoś szarpnął ją za włosy, po czym z całej siły uderzył w brzuch i odrzucił na najbliższą ścianę.
Uderzenie wyrwało jej dech z piersi, aż zakasłała krwią. Upadła na kolana, krztusząc się. Spojrzała na oponenta, który był ogromny! „On na pewno nie jest człowiekiem...” pomyślała, wpatrując się czujnie w zabójców.
Awatar użytkownika
Feliks
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eravallian
Profesje: Najemnik , Skrytobójca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Feliks »

Jeden z zabójców padł od strzały. Feliks spojrzał w stronę, z której strzała wyleciała - tak, to była Jane. Wkrótce potem druga strzała przeszyła kolejnego z oponentów, trzeciego zaś żadna ze strzał nie sięgnęła. Elfka weszła do pomieszczenia, trzymając się ściany. Widać było, że cały plan działania obmyśliła, i że trzeźwo myśli.
Jane zaczęła rozmawiać z zabójcą. Próbowała wyciągnąć od niego imię zleceniodawcy, lecz na marne. Jeden z nich wyciągnął miecz i zaczął biec w jej stronę, za nim popędził kolejny. Kobieta wycelowała w Feliksa, całe szczęście trafiła w jego sznury, które się rozcięły. Feliks spojrzał na Jane, która szybkim ruchem zabiła swoich przeciwników. Potem podeszła do Feliksa i wręczyła mu jego miecz, oraz przyjrzała się jego ranie, na jej twarzy widać było zdenerwowanie. Ruszyła w stronę herszta, przyłożyła mu nóż do gardła i zaczęła przesłuchanie. Feliks w tym czasie wyjął nóż wbity w jego ramię. Nagle coś wielkiego szarpnęło Jane za włosy i silnym ciosem uderzyło ją w brzuch, odrzucając elfkę na ścianę, powodując tym u niej poważne rany.
-Jane! Nic ci nie jest?
Sabotażysta wiedział, że musi coś zrobić. Wstał z krzesła, chwycił za miecz i spojrzał na przeciwnika. To nie był człowiek, po ostatniej przygodzie nie zdziwiłby się, jak by to był wilkołak, ale coś tu nie pasowało...
Olbrzym był wielki, około dwóch metrów wysokości. Jego ręce kończyły się wielkimi szponami, a ciało było owinięte łańcuchami, gdzieniegdzie można dostrzec wystające kawałki metalu z jego skóry, zaś sama jego głowa schowana w hełmie.
Feliks ruszył na niego z pełną siłą, na jaką mógł sobie pozwolić. Przeciwnik zrobił zamach w jego stronę, lecz sabotażysta szybko go uniknął, widać było, że olbrzym jest silny, gdyż od jego uderzenia ściana zaczynała pękać. Sabotażysta wziął zamach i uderzył w niego swoim mieczem, rozcinając skórę przeciwnika, lecz to było za mało. Feliks postanowił przypuścić jeszcze jeden atak, po czym wziąć Jane i uciekać. Ruszył szybkim tempem w stronę napastnika, ale wiedział, co ma zrobić. Na środku pomieszczenia była bela podtrzymująca cały sufit. Postanowił podpuścić tam olbrzyma, żeby ten uderzył w belkę, powodując zawalenie się sufitu, a co za tym idzie - zagrzebanie siebie i swoich towarzyszy pod stertą kamieni. Feliks podniósł rozcięte lewe ramię i użył na nim magii, powodując podobny dym, co wtedy w pokoju tylko mniejszy, który powinien wystarczać do zdezorientowania oponenta. Olbrzym zaczął wrzeszczeć i piszczeć, machając rękoma w każdym kierunku. Pech chciał, że trafił w belkę zsyłając na siebie i swoich towarzyszy zgubę. Feliks szybko podbiegł do Jane.
- Nic ci nie jest? - zapytał pełen troski i strachu o swoją towarzyszkę
Wziął ją na ręce choć wiedział, że jego rana będzie mu to utrudniać. Syknął tylko z bólu i pobiegł z nią w głąb tunelu jak najdalej od sypiącego się sufitu.
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

        - Chyba nic... - wymamrotała w odpowiedzi do Feliksa, co w jej obecnym stanie było niemal aż za trudne. Brzuch bolał ją niemiłosiernie, już nie wspominając o smaku krwi, która wypłynęła jej z gardła. Przeklęła w myślach, po czym rozejrzała się po pomieszczeniu. Feliks przystąpił do walki, natomiast ona zrobiła szybką analizę sytuacji. W pokoju nie było dużo rzeczy, które mogła wykorzystać, tylko stół i kilka krzeseł. Lecz do tego, w kącie spostrzegła skrzynię. Uśmiechnęła się krzywo. Spróbowała wstać, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa. „Szlag by to wziął...” pomyślała. Przez resztę drogi czołgała się, żeby móc dotrzeć do skrzynki. Zdziwił ją fakt, że była otwarta. Przełknęła ślinę, widząc to, co znajdowało się w środku. Miecz, najzwyklejszy w świecie miecz. Lecz... broń ta wydawała się emanować dziwną energią. Spojrzała w kierunku, w którym rozgrywała się walka. Zacisnęła zęby, gdy tylko zrozumiała, że jej łuk i jeden z mieczy pozostał w dalekiej od niej odległości.
        Chwyciła ostrze, które znajdowało się w skrzyni. Poczuła tajemnicze pulsowanie w dłoni, kiedy tylko dotknęła broni. Uśmiechnęła się jednak.
        Niespodziewanie sufit zaczął się walić. Jane spojrzała ponownie na potyczkę Feliksa i tego ogromnego mężczyzny o nienormalnym wyglądzie. Z przerażeniem stwierdziła, że olbrzym strącił belkę, która podtrzymywała cały pokój. Wokół jego twarzy mogła jeszcze dostrzec małe kłębki czarnego dymu. Krzyk wroga podrażnił jej uszy.
- Wszystko gra... tak sądzę – odparła niepewnie. Nie zorientowała się nawet, kiedy sabotażysta wziął ją na ręce i zaczął uciekać. Rozszerzyła oczy, spoglądając na miejsce, w którym obecnie byli miażdżeni przez kawałki gruzu. Ścisnęła mocniej swoją nową zdobycz.
- Lonan, ty zadżumiona świnio! - krzyknął jeden z zabójców, lecz zaraz po tym spotkała go okrutna śmierć. „Lonan?” zapytała sama siebie w myślach. Wyszczerzyła się i zachichotała groźnie. Możliwe, że to on był zleceniodawcą, a nawet jeśli nie; będzie mogła wydobyć od niego informacje.
        W pewnym momencie znaleźli się przed drzwiami, które prowadziły na zewnątrz. Jane szybko zorientowała się, w jakiej są sytuacji.
- Zaczekaj! - powiedziała wierzgając, żeby tylko móc stanąć na własne nogi. - Jesteś ranny, puść mnie! - rozkazała twardo. Zeskoczyła na ziemię i zachwiała się lekko, ale udało jej się złapać równowagę. Na wszelki wypadek oparła się o ścianę. Schody, które prowadziły do środka, powinny być w odpowiedniej odległości od zawalonego miejsca.
- Jest późno, raczej mało osób kręci się po mieście... - zaczęła. - Co nie zmienia faktu, że lepiej nie rzucać się w oczy. To nie wygląda... za dobrze – skomentowała, spoglądając ukradkiem na ramię Feliksa, z którego ciągle ciekła krew. Na dodatek przetarła rękawem swoje usta, które pewnie również były całe w czerwonej posoce.
- Trzeba będzie się gdzieś zaszyć i to opatrzyć. Pokaż to. - Chwyciła jego rękę i spojrzała na ranę. Skrzywiła się, widząc ją. - Trzeba będzie przemyć zimną wodą... genialnie...
Nadal opierając się ściany, lekko uchyliła drzwi na zewnątrz.
- A, właśnie. - Westchnęła. - Patrz, co im zwędziłam! - rzekła, machając w jednej dłoni swoim nowo zdobytym mieczem. Wyszczerzyła się szeroko.
Awatar użytkownika
Feliks
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eravallian
Profesje: Najemnik , Skrytobójca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Feliks »

Całe szczęście udało im się uciec z zawalającego się pomieszczenia. Feliks ujrzał przed sobą drzwi, już chciał przez nie przechodzić, gdy w ten Jane krzyknęła "Zaczekaj!" i chwilę potem zeskoczyła Feliksowi z ramion.
- "Jesteś ranny, a na dodatek lepiej się nie wyróżniać." - Podeszła do jego ramienia i skomentowała. - "Ładnie to nie wygląda"
- E tam, małe zadrapanie. Gorzej z tobą, możesz mieć połamane żebra, dosyć mocno oberwałaś. - Podszedł do niej i zaczął ją uważnie oglądać. - Ale masz rację, lepiej się nie wyróżniać, trzeba znaleźć jakieś schronienie i pomyśleć, co dalej.
Chłopak wyjął z kieszeni starą szmatę i obandażował sobie nią ramie.
-Dobrze, ja już jestem gotowy.
Podszedł do Jane chwycił ją delikatnie za dłoń, po czym wyszedł przez drzwi. Znaleźli się na tyłach jakiejś gospody, po wyglądzie przypominała trochę tę, w której przespali pierwszą noc. "Tam raczej by ich nie chcieli" pomyślał, uśmiechając się pod nosem.
- Jane, przydałoby się gdzieś ukryć, przynajmniej do jutra. Znasz może jakieś dobre miejsce?
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

        Odsunęła się od sabotażysty, który chciał sprawdzić stan jej zdrowia.
- Nadal coś ci nie wierzę – powiedziała twardo. - Poza tym... - uścisnęła swój brzuch, sprawdzając, czy słowa Feliksa czasem nie są prawdą. Na całe szczęście do żadnego złamania nie doszło. Co nie oznacza, że ból zniknął. Wręcz przeciwnie. Lecz przynajmniej mogła go znieść, przywykła do gorszych sytuacji.
        Ukradkiem oka widziała, jak Feliks bandażuje sobie ramię.
- Ej, ale to najpierw trzeba przemyć! - rzekła. - Nigdy nie wiesz, czy ten nóż nie był zatruty. - Westchnęła. Spokojnie dała się poprowadzić na zewnątrz.
- Czy znam jakieś miejsce? Ech... ciężko powiedzieć, jak nie bywam w dużych miastach zbyt często... na pewno nie możemy wrócić do tamtej gospody – dodała, wspominając zbiegowisko ludzi, którzy zaciekawieni byli czarnym dymem i wybitym oknem. Ponownie westchnęła, po czym oparła się o ścianę, próbując zachować równowagę.
- Mój łuk... - wspomniała. Broń pozostała w zawalonym pomieszczeniu, natomiast elfka mogła sobie tylko wyobrazić, jak został zgnieciony przez stertę gruzów...
- Dobra, w sumie... moglibyśmy zaczaić się gdzieś na drugim końcu miasta... albo pójść nad Łzy Rapsodii. Choć ja bardziej preferuję drugi koniec miasta.
Wyszczerzyła ząbki w chytrym uśmieszku, po czym poprowadziła sabotażystę we wcześniej wskazanym kierunku. Co chwilę jednak musiała podeprzeć się ściany, ból dawał o sobie znać. Będzie musiała odpocząć...

        Znaleźli się w jednej z mniejszych alejek, dzielnic biedy. Ludzi wokół prawie nie było, natomiast w cieniu można było się ukryć.
Jane zsunęła się na ziemię, podpierając się ściany. Westchnęła ze zmęczenia.
- Trzeba będzie potem znaleźć inną gospodę na nocleg... ale to potem. Najpierw posłuchaj mnie uważnie. - Nabrała powietrza. - Słyszałeś, co ten wielkolud krzyknął, gdy sufit się zawalał? Lonan. To może być kolejna poszlaka, nie sądzisz? Albo to ich zleceniodawca, albo jakiś informator. Nie wiem, jak ty, ale ja nie spocznę, póki nie dowiem się, dlaczego znalazłam się na tej durnej liście, jako cel! - Postarała się zapanować nad tonem głosu. Ta sytuacja naprawdę ją irytowała.
        Zerknęła na Feliksa pytającym spojrzeniem.
- Na razie proponuję tu poczekać do rana. Ja nie krwawię, więc nie zwrócą na mnie uwagi. Jeśli chwilę odpocznę, wrócę do formy. - Uśmiechnęła się lekko. - Na pewno z tobą w porządku? Nie zrobili ci nic więcej?
Awatar użytkownika
Feliks
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eravallian
Profesje: Najemnik , Skrytobójca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Feliks »

Jane miała rację co do wcześniejszej gospody - nie mogli tam wrócić. Dziewczyna oparła się o ścianę i zamyśliła.
- Mój łuk... - Nagle elfka spochmurniała
- Racja, został w środku. No ale cóż, nic nie poradzimy. Ciesz się, że to nie ty zostałaś tam, zamiast niego.
Jane zaproponowała udanie się nad Łzy Rapsodii, lub na drugi koniec miasta. Widać było, że osobiście woli tą drugą opcję. Uśmiechnęła się chytrze i zaczęła prowadzić Feliksa we wcześniej wskazanym kierunku. Zauważył, że chodzenie sprawia jej trudność, bo nieraz podpierała się o mur.


Trafili do jakiejś dzielnicy biedy. O tej godzinie nawet biedacy nie wychodzą. Z resztą, czego by mieli o tej porze szukać? Jane osunęła się na ziemię, Chwilę potem, wypompowana, westchnęła.
Elfka zaczęła wspominać o ostatnich słowach jednego z bandziorów - Lonan.
- Tu się zgodzę, to może być poszlaka. Na pewno jest kimś ważnym, w końcu jego imię pojawiło się w ostatnich chwilach życia tego zabójcy, coś to musi znaczyć - rzekł. Dziewczyna spojrzała na Feliksa i zapytała, czy nic mu nie jest.
- Spokojnie, ze mną wszystko dobrze, może na takiego nie wyglądam, ale takie zadrapanie lekko poczułem. Trzeba ich dorwać, rozpruli mi w barku mój płaszcz, za to nie daruję! - Uśmiechną się do Jane i przytulił ją.
- A tobie kupimy nowy łuk. - Zaczął się śmiać i zachowywać, jakby był pod wpływem alkoholu. Wstał, przeszedł kilka metrów, po czym się zatrzymał i odwrócił do Jane. - Chodź, trzeba znaleźć miejsce do...
Chwilę po wypowiedzeniu tych słów, chłopak upadł na ziemię i zemdlał. Z jego rany widać było wydobywający się dym, taki sam, jaki wcześniej widzieli w gospodzie podczas ataku.
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

        Jane westchnęła z ulgą, gdy usłyszała odpowiedź sabotażysty. Jednakże nie uwierzyła mu. Mało który człowiek tak się zachowuje po poważnym zranieniu w ramię. Postanowiła na wszelki wypadek obserwować mężczyznę.
- Świetnie. W takim razie proponuję poszukać tego całego Lonana, po zregenerowaniu sił – rzekła spokojnie i cicho, jakby obawiała się, że zaraz usłyszy ją jakiś przechodzień.
- Bardziej martwisz się o płaszcz niż o utratę krwi? Nie spotkałam jeszcze takiej osoby... - wymamrotała. Opierając się o ścianę, wstała powoli na równe nogi i westchnęła. Uśmiechnęła się ukradkiem, gdy tylko nie poczuła żadnego bólu. Powoli zaczynała się regenerować, co bardzo ją cieszyło. Przynajmniej szybko wróciła do zdrowia. No, prawie...
        Niespodziewanie poczuła, że znajduje się w czyiś objęciach. Zaskoczyło ją to. Spojrzała ukradkiem oka na Feliksa, który wykonując ten gest obiecał, że elfka dostanie nowy łuk. Zdziwiona spoglądała tylko w osłupieniu na sabotażystę. Dziękował jej? Okazywał troskę? Nie rozumiała tego. Chyba nigdy nie doświadczyła takiego gestu od innej osoby. Chociaż...
        Potrząsnęła głową, gdy tylko Feliks odszedł kawałek dalej. Wspomnienia, o których bardzo chciała zapomnieć, nagle powróciły. Wdech, wydech... postanowiła o tym zapomnieć już dawno temu. Westchnęła, po czym spojrzała ponownie w stronę sabotażysty, którego śmiech ją przeraził.
- Na pewno wszystko w porządku? - Nim skończyła wypowiadać to zdanie, Feliks upadł na ziemię nieprzytomny. Wzdrygnęła się, po czym podbiegła do niego. Uklękła obok, po czym delikatnie poklepała sabotażystę po policzku mając nadzieję, że ten się ocknie.
- Ej, obudź się... - powiedziała cicho i niepewnie. Z jego rany na ramieniu wydobywał się.. dym. Ten sam, czarny dym, który już kilkukrotnie dzisiaj widziała. „Co to jest?!” zapytała sama siebie w myślach. Zmarszczyła brwi, przyglądając się zjawisku. „Może naprawdę go otruli?" Rozejrzała się dookoła. Wstała na równe nogi, chwyciła Feliksa pod ramiona, po czym zaczęła ciągnąć bliżej ściany, żeby nikt – o ile ktoś taki w ogóle przejdzie obok – nie zwrócił uwagi na leżące ciało. Oparła postać sabotażysty o brudną ścianę, pod którą całkiem niedawno sama siedziała. Zdjęła z niego jego wcześniejszy opatrunek, którym była stara chusta, i przyjrzała się dokładniej ranie. Dla niej ciągle nie wyglądało to za dobrze...
        Powolnym krokiem podeszła do jednej z balii z wodą, które były rozstawione pod każdą, wysoko postawioną rynnę. Co z tego, że to deszczówka, trzeba przemyć ranę sabotażysty. Zamoczyła szmatkę w wodzie, dokładnie wycisnęła, i szybkim krokiem wróciła do mężczyzny. W połowie drogi omal nie upadła. Ból w okolicach brzucha ponownie dawał o sobie znać. Nabrała powietrza, pokonując dalszą trasę.
        Uklękła przy Feliksie i dokładnie opatrzyła mu ramię. Nauczyła się to robić po dłuższym czasie, przecież w jej zawodzie ta wiedza jest niezbędna. Mocno zacisnęła opatrunek, co zapewne mogłoby zaboleć sabotażystę. Cóż, to dla jego dobra.
Westchnęła. Jeśli się nie obudzi, co ona będzie mogła zrobić?
Spostrzegła, iż słońce powoli wychylało się zza horyzontu i oświetlało ulice Rapsodii. Rozszerzyła oczy. Klepnęła sabotażystę w zdrowe ramię.
- Ej, weź nie żartuj, proszę cię. - Jej ton nie wskazywał na rozbawienie. Za niedługo na ulicę wyjdą ludzie, co pomyślą, jeśli zobaczą dwójkę rannych ludzi, na dodatek w większości uzbrojonych...
„Gdzie ja ukryję ten miecz?” przeszło jej przez myśl. Genialnie...
Awatar użytkownika
Feliks
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eravallian
Profesje: Najemnik , Skrytobójca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Feliks »

- Spokojnie, wszystko ze mną dobrze. - Podniósł rękę i pogładził Jane po głowie, tym samym próbując wstać.
Sabotażyście jeszcze się kręciło w głowie, lecz nie było czasu na wylegiwanie się. Trzeba było znaleźć schronienie. Jak pomyślał, tak zrobił.
Oparł się o ścianę i miał już ruszać, gdy dostrzegł, że na jego ramieniu coś jest nie tak. Opatrunek, który założył wcześniej, został zmieniony na nowy.
- Nie musiałaś tego robić, wszystko ze mną jest dobrze. - W jego głosie można było odczuć ciepło. - Dobra, trzeba znaleźć jakąś gospodę i tam popytać o tego Lonana. Tylko musimy się przygotować na to, że trochę monet na to pójdzie. Wątpię, żeby powiedzieli za darmo.
Feliks wstał i podał rękę Jane.
- Chodź, idziemy trochę powęszyć.

Dotarli do pierwszej napotkanej gospody, która wyglądem nie przypominała wysoko postawionego lokalu. Nie była szczególnie zadbana, co oznaczało, iż dużo klientów tam nigdy nie bywało. Weszli do środka. Tam nie znaleźli nic nadzwyczajnego; zwykła lada z taboretami, a obok niej kilka stolików. Powoli podeszli do lady, przy której stał karczmarz.
- Co podać?
- Informacje na temat pewnej osoby, która prawdopodobnie jest gdzieś w tym mieście.
- Uu, a cóż to miałaby być za osoba, co?
- Nijaki Lonan, kojarzysz? Razem z koleżanką mamy mu dostarczyć przesyłkę, a informatora gdzieś wcięło.
- Coś tam wiem, ale to nie będzie tania informacja. Pięćdziesiąt ruenów.
Feliks odwrócił się do Jane, wyciągając z kieszeni dwadzieścia pięć ruenów.
- To co, składamy się?
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

        Jane westchnęła, kiedy tylko Feliks oznajmił, że nic mu niby nie jest. Nie do końca uwierzyła, lecz postanowiła już nie wypytywać o to sabotażysty.
- Musiałam. Nadal nie jestem pewna, czy ten nóż nie był zatruty. Tak czy inaczej, rana nie powinna sprawiać ci już kłopotów... - powiedziała, po czym uśmiechnęła się lekko.
- Racja – przyznała. - Ale nie za bardzo cieszę się z kolejnej straty pieniędzy. A jeśli pomacham nieco mieczem? - zapytała, prezentując broń. Chociaż wizja zastraszania ludzi nie za bardzo nadawała się na tego typu konwersacje, elfka postanowiła, że jeżeli coś pójdzie nie tak, użyje ostrza.
Chwyciła dłoń Feliksa, podążając za wskazanym przez niego kierunku.

        W karczmie nie roiło się od ludzi. Lokal wydawał się nie mieć najlepszej sławy. Jane nie zdziwiła się, miejsce to zasługiwało na taki los. Skrzywiła twarz, wchodząc do środka. Miecz schowała w pochwie, którą udało jej się zmajstrować z pozostałości po wcześniejszej skrytce na jej utracone ostrza. Lecz i tak nie umknęło to uwadze niektórych osób w gospodzie. Jednakże Jane nie zamierzała skulić się i udawać, że tego nie dostrzega. Wręcz przeciwnie, wyprostowana szła w stronę lady krokiem, dzięki któremu jej nowa broń pobrzękiwała w rytm jej chodu.
        Przysłuchiwała się rozmowie karczmarza i sabotażysty. W momencie, w którym mężczyzna zażądał pieniędzy, Jane prychnęła. Spojrzała ukradkiem na Feliksa, proponującego składkę na informacje. Wyjęła z kieszeni monetę – srebrnego orła – i podała karczmarzowi wraz z dołożonymi pieniędzmi towarzysza.
- A teraz gadaj. Ze szczegółami. - Jej wzrok był groźny. Nie chciała dopłacać, zwłaszcza teraz, gdy planowała zakupić nową broń. Póki nie znajdzie Crane'a, nie może liczyć na nic więcej, niż na samą siebie...
Karczmarz uśmiechnął się szeroko, za co elfka miała ochotę zdzielić go po twarzy. Gdyby nie ludzie, których i tak było mało, już dawno stałby przygwożdżony do ściany i błagałby o życie.
- Lonan to typowy cwaniak z ulicy. Wysoki, chuderlawy, ciemne włosy. Prawie nigdy nie pokazuje się na mieście, ciągle przesiaduje w tym swoim idiotycznym domku, który jest głęboko ukryty, pod murami otaczającymi Rapsodię.
        Elfka wypytała go jeszcze o dokładny adres, a po chwili czym prędzej wyszła z karczmy, ciągnąc za sobą Feliksa.
- Cwaniaczek z ulicy, to musi być informator. Albo zleceniodawca – powtórzyła. - Proponuję go odwiedzić i ładnie przywitać. - Wyszczerzyła ząbki w szerokim uśmiechu.
„Tylko jeśli będzie tam więcej jego piesków, nie obejdzie się bez trupów...” przeszło jej przez myśl.
Awatar użytkownika
Feliks
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eravallian
Profesje: Najemnik , Skrytobójca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Feliks »

Widać, że elfka była podekscytowana. Złapała Feliksa i wyszła z nim prędko z karczmy.
- No odwiedzimy go, ciekaw jestem, jaką będzie miał minę. Szczerze wolałbym, żeby nie próbował uciekać, jestem już trochę tym zmęczony.


Dotarli do murów, i tu informator miał rację, mówiąc; "ciągle przesiaduje w tym swoim idiotycznym domku, który jest głęboko ukryty, pod murami otaczającymi Rapsodię", przy murach domów było od groma, co skutecznie zniechęcało Feliksa do dalszych poszukiwań.
- To co, idziemy w tą dzicz i szukamy dziwnego domku...
Jak powiedział, tak zrobił, chwycił Jane za rękę i tym razem spokojnie poszli w głąb domowej puszczy.
Wszystkie domy były zrobione z drewna, co skutecznie utrudniało znalezienie tego "idiotycznego domku".
- Może zapytamy kogoś o drogę?
Feliks podszedł z Jane do siedzącego na swojej prowizorycznej ławce, zrobionej z drewna, człowieka, który siorbał sobie zupę z garnka.
- Witam, chciałbym pana o coś zapytać. - Spokojnie i z uśmiechem zaczął rozmowę z człowiekiem.
- Ta, o co?!
- Szukamy pewnego mężczyzny. Wysoki, chudy, czarne włosy, mieszka gdzieś głęboko w tym... w tej wsi.
- A jest taki, ale on siedzi i nic nie wychodzi, i tak go z stamtąd nie wygonicie.
- Spróbujemy - powiedział ciągle się uśmiechając.
- To idźcie prosto, aż dojdziecie do Szalonego Johasta, i koło niego w lewo w stronę murów.
Mężczyzna szybko skończył jeść i schował się do domu, trzaskając drzwiami.
- Szalony Johast? Ciekawe... no cóż, trzeba sprawdzić.
Udali się za wskazaniami człowieka, przechodząc przez błoto, szmaty i inne wyrzucane przez strażników z murów śmieci.
Dotarli do skrzyżowania dróg, po środku leżał człowiek. Feliks szybko do niego podbiegł, puszczając rękę Jane.
- Nic panu nie jest?
W ułamku sekundy mężczyzna złapał Feliksa i wszczął bójkę, razem z nim turlając się po ziemi i błocie.
- Zostaw mnie, człowieku!
Nagle z domów wyszli ludzie i zaczęli się przyglądać zaistniałej sytuacji z współczuciem.
- Biedny chłopak, dał się złapać na pułapkę szalonego...
Sabotażysta miał dość taplania się razem z świrem w błocie, więc użył magii i dmuchnął ustami na szalonego, tworząc dym, co poskutkowało puszczeniem sabotażysty z objęć mężczyzny. Feliks wstał, przeklął kilka razy. Cały był w błocie, jego ubrania i on sam. Spojrzał na Jane ze smutkiem.
- Chodź, idziemy po tego gnoja. - W jego słowach, i na twarzy, można było dostrzec dość duże zdenerwowanie.
Po kilku minutach doszli do małego, i w miarę tajemniczego domku. Mieszkanie to było, jako jedyne, zrobione z różnych materiałów, co nie dodawało mu uroku; wręcz przeciwnie - sprawiało, że stawał się dziwny.
Feliks nie wiele myśląc, wykopał drzwi z nawiasów. W środku stał wysoki mężczyzna o czarnych włosach.
- Lonan?!
- Tak, a co?
- Szukaliśmy cię.
Feliks przyłożył Lonanowi czubek miecza pod szyję.
Wtedy Lonan dostrzegł elfkę i uśmiechnął się chytrze.
- Jane, skarbie! I jak, zlecenie zrobione? Bo już mam dla ciebie drugie; pozbądź się kolegi i pracuj dalej dla mnie.
Wkrótce potem Lonan wyjął pierścień z wyrytymi literami JLV. Widać, że Jane nie przejdzie obojętnie przy tej ozdóbce.
- Resztę zostawiam tobie, Jane - powiedział Feliks, po czym odsunął się od Lonana.
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

        Po raz kolejny znaleźli się w dość brzydkiej dzielnicy. Wszędzie czuć było odór porozrzucanych śmieci. Ludzie też nie przejmowali się swoim wyglądem; ubrani w szmaty i proste, podarte koszule... Jane mogła spokojnie stwierdzić, że pod murami Rapsodii nie przelewa się zbytnio. Westchnęła.
Domy tutaj są drewniane. Niby nic, a bardzo pasuje do tej dzielnicy. Tak przynajmniej wydawało się elfce.
W momencie, w którym Feliks zaproponował, żeby zapytać kogoś o drogę, chciała zaprzeczyć. Ci ludzie wydali się jej dosyć... dziwni, tajemniczy. Jednak nim zdążyła powstrzymać sabotażystę, ten już ruszył do pierwszego mężczyzny w zasięgu wzroku. Poszła za nim, żeby na wszelki wypadek mieć oko na nieznajomego. Takie miejsca były zazwyczaj pełne pułapek i obłąkańców, dlatego trzeba być czujnym.
Już reakcja mężczyzny, na zadane przez Feliksa pytanie, mocno ją zirytowała. Zdecydowanie za bardzo się uniósł...
        Elfka dotychczas przyzwyczaiła się do trzymania dłoni na rękojeści miecza, który zwykle był przy jej boku. Tym razem również spróbowała chwycić broń, lecz w ostatniej chwili przypomniała sobie, że już ich nie ma. Teraz ostrze dumnie spoczywa za jej plecami. Nabrała powietrza.
„Szalony, kto?” pomyślała, krzywiąc twarz. Przewróciła oczami, po czym odeszła od mężczyzny wraz z sabotażystą.
- Ci ludzie to wariaci... - wyszeptała, bardziej do siebie niż do towarzysza.

        Nie myliła się. W pewnym momencie nawet nie spostrzegła, jak Feliks wpadł w, jak to powiedzieli ludzie wychodzący z domów; pułapkę. To wszystko wydawało się strasznie nagłe, nie zdążyła zareagować. Niespodziewanie zauważyła czarny dym, który już zapadł jej głęboko w pamięć.
Kiedy tylko mgła opadła, elfka mogła ujrzeć Feliksa ubrudzonego od tej szamotaniny, i biednego oszołomionego szaleńca.
Ledwo powstrzymała uśmiech, gdyż sabotażysta w tej chwili wyglądał na naprawdę wkurzonego, tym samym nieco zabawnego. Ugryzła się jednak w język i nie dodała swojej uwagi, podążając dalej w poszukiwaniu Lonana.

        Tajemniczy domek, który miał dość dziwną architekturę, przykuł ich wzrok. Na dodatek położenie się zgadzało, więc podeszli bliżej. Jane westchnęła. Wreszcie znajdzie tego idiotę, który nasłał na nią swoich zabójców. Chciała przedostać się do posiadłości niepostrzeżenie, lecz Feliks ją ubiegł, wykopując drzwi z zawiasów. Zacisnęła zęby. Miała dziwne wrażenie, że zaraz wybiegnie grupa uzbrojonych wojowników. Lecz nic się nie stało, a w pomieszczeniu za drzwiami mogła dostrzec chudą sylwetkę wysokiego mężczyzny. Nie ma wątpliwości – to Lonan.
        Sabotażysta zareagował natychmiast, przykładając mężczyźnie czubek ostrza do gardła. Elfka wówczas chwyciła swoją najnowszą zdobycz i zacisnęła palce na rękojeści miecza. Znowu mogła wyczuć ten dziwny przebieg energii w broni. Nie wykluczyła możliwości, że to artefakt.
- Zlecenie? - Nie zrozumiała go. - Obecnie pracuję dla Crane'a, jesteś jego poplecznikiem? - Nagle skamieniała. W dłoni Lonana dostrzegła mały, złoty pierścionek. Niby nic, ale ona rozpoznała tą ozdóbkę. Charakterystyczne rysy i jeszcze wygrawerowane litery JLV. Nie miała wątpliwości.
- Skąd to masz?! - krzyknęła, zwracając na siebie większą uwagę. Nie panowała nad swoim głosem, który w tej chwili się załamał. Wściekłość i nienawiść, jaką w tej chwili odczuwała, była ogromna. Gdyby mogła, zapewne wymordowałaby pół wioski w tym gniewie. Lonan oczami wskazał jej towarzysza, a ten gest był jednoznaczny. Informacja za śmierć sabotażysty.
Nawet, gdy Feliks odsunął się od mężczyzny i pozostawił jej całą robotę, czarnowłosy uśmiechał się. Och, ile by dała, żeby móc wydrapać mu oczy i rzucić je psom na pożarcie...
        Jednakże pierścień, który cały czas trzymał, działał na nią hipnotyzująco. Sądząc po kolejności wygrawerowanych liter, błyskotka należała do nikogo innego, jak jej zmarłej przyjaciółki; Lilian.
Spojrzała na Feliksa. Przez chwilę zastanawiała się nad wydanym jej zleceniem. Westchnęła jednak, po czym podeszła bliżej czarnowłosego. Uśmiechnęła się delikatnie, po czym z zaskoczenia kopnęła mężczyznę z pół obrotu, co poskutkowało tym, iż facet wylądował kilka metrów na prawo, zwijając się z bólu. Jego zaskoczona mina rozbawiła elfkę.
- Mam lepszy pomysł. - Pomachała mieczem, podchodząc bliżej Lonana. - Ty mi ładnie wyjaśnisz, skąd masz ten pierścionek, a ja ci za to pozwolę żyć. Co ty na to? Idealny układ! - Cały czas się uśmiechała, co nadało nieco przerażającego wyrazu całej atmosferze. Nim mężczyzna wstał, Jane wbiła miecz w jego udo, co poskutkowało dość głośnym krzykiem oponenta. Przydeptała go również nogą, aby nie próbował uciekać.
- L... - zaczął Lonan, krztusząc się. - Leżał... na ziemi... obok...
- Obok czego?!
- Obok martwego ciała! Ciała! Znalazłem go ponad trzydzieści lat temu...
        Posmutniała. Czyli nic nowego się nie dowie... z westchnieniem zabrała nogę z brzucha mężczyzny, który z ulgą spróbował wstać.
- Wiesz coś o zabójcy? O tym, który zabił tą dziewczynę – zapytała spokojnie, spoglądając na niego z góry. Cały czas trzymała miecz w gotowości.
- Zabójcy? To była... - Przez chwilę się zastanawiał. - Taka ruda dziewucha...
- Widziałeś, co się wydarzyło?
- Ano, widziałem. - Zmierzył ją wzrokiem i uśmiechnął się sarkastycznie. - Nożem rozprułaś flaki tej blondynki. Świetnie się przy tym bawiłaś, widzę.
        Jej złość wzrosła. Szybkim, niemal błyskawicznym ruchem, zamachała mieczem i odcięła głowę Lonana. Krew trysnęła na ścianę i na twarz elfki.
- Kłamliwy prostak – rzekła cicho. Chyba by pamiętała, gdyby zrobiła coś takiego? „Nie zabiłam Lilian. Na pewno” myślała.
Westchnęła, po czym wzrokiem przejrzała dom. Podeszła do jedynych w pomieszczeniu zamkniętych drzwi i pchnęła je. Zbrojownia! Uśmiechnęła się, widząc to wszystko. To będzie dobra rekompensata za jej utracony łuk i miecze...
        Zabrała, co się dało, czyli kilka drobnych noży i małą kuszę, zakładaną na rękę. Wyszła z pokoju, po czym spojrzała na Feliksa.
- Mam nadzieję, że to, co się tutaj wydarzyło, zachowasz dla siebie – oświadczyła twardo.
Awatar użytkownika
Feliks
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eravallian
Profesje: Najemnik , Skrytobójca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Feliks »

Głowa bezwładnie odpadła od tułowia, turlając się pod stół. Elfka powiedziała coś pod nosem trochę zirytowanym głosem, spojrzała na jedyne zamknięte drzwi. Widać, że ciekawość zżerała ją od środka. Otworzyła lekko drzwi, a to, co zobaczyła za nimi, bardzo ją ucieszyło.
- Zbrojownia! Widzę, że jednak odbierzesz swoją zapłatę. - Feliks tylko uśmiechnął się do Jane.
Elfka wyszła ze zbrojowni jawnie ucieszona, widać było, że nowe fanty bardzo jej się spodobały.
- Tak, masz moje słowo, nikomu nie powiem. Z resztą, po co bym miał mówić?
Po przeszukaniu domu, udali się w stronę polany, tym samym wychodząc z "dzielnicy biedoty" pod miastem. Dotarli pod stare drzewo, Feliks usiadł przy nim i westchnął głęboko.
- To już koniec, zabiłaś Lonan'a, tu nasze ścieżki się rozchodzą. - Uśmiechnął się, po czym wygodnie oparł się o drzewo. - Co zamierzasz teraz zrobić, gdzie się udasz?

Ciąg dalszy: Feliks
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

        Jane szybko jeszcze zabrała pierścień, który wcześniej tak przykuł jej uwagę. Wygrawerowane na nim JLV wzbudzało w niej paskudny niepokój. „To nie ja zabiłam Lilian. Z całą pewnością nie ja” myślała, powtarzając te słowa niczym mantrę. Schowała ozdóbkę, po czym skierowała się z sabotażystą za mury miasta.

        Po wyjściu z Rapsodii, elfa wyraźnie odetchnęła. Zgiełk ulic nie a bardzo jej pasował, zdecydowanie lepiej czuła się na otwartej przestrzeni. Spojrzała na Feliksa, który już zdążył się rozsiąść pod jednym z okolicznych i nielicznych drzew.
- Cóż... - wymamrotała, wkładając rękę do kieszeni i odszukując pierścienia. - Pewnie poszukam pozostałych. - Pokazała błyskotkę. - Są trzy. Ten należał do... pewnej osoby – rzekła, nie miała zamiaru dzielić się informacją o śmierci Lilian z każdym. Na razie zachowa to dla siebie, przynajmniej dopóty, dopóki sprawa nie zostanie wyjaśniona.
        - Ale najpierw odnajdę Crane'a i zarządam moich obiecanych pięciuset ruenów! - Zdenerwowała się. - W takim razie miło było cię poznać. - Uśmiechnęła się ciepło, po czym schowała miecz i pierścień i odeszła bardziej na zachód. Teraz przynajmniej ma więcej wskazówek, co do mordercy Lilian.

Ciąg dalszy: Jane
Zablokowany

Wróć do „Szczyty Fellarionu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość