Szczyty Fellarionu[U stóp gór] Zgubiono-znaleziono

Pokryte śniegiem malownicze góry kryjące w sobie wiele tajemnic. Rozciągają się od granic Rododendronii aż po tereny hrabstw Wybrzeża Cienia. Dom Fellarian.
Awatar użytkownika
Sorazea
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zwierzołak: Orzeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sorazea »

Kiedy założyła zbroję usłyszała szelest liści i słowa mężczyzny:
- Witaj orliczko, jednak się nie myliłem, co? - Sor spojrzała na niego i, choć nie dała tego po sobie poznać, zdziwiła się nie widząc już ran na jego ramieniu. Po jego uśmiechu zorientowała się że cały czas ją podglądał co poważnie ją zdenerwowało. Spojrzała mu w twarz wściekłym wzrokiem i już chciała przywołać shuriken, kiedy poczuła delikatne ukłucie bólu na szyi. Dotknęła dłonią tego miejsca jednak nic nie czując uspokoiła się. Złotooki najwyraźniej nic nie zobaczył gdyż dalej tylko stał wpatrując się w elfkę.
W tym samym momencie usłyszeli wycie wilków i przypomniała sobie o wojownicze, która najprawdopodobniej została na polanie. Szybkim krokiem ruszyła wprost na wciąż oczekującego odpowiedzi podglądacza. Na sekundę zatrzymała się tuż przed nim, po czym patrząc mu w oczy pogardliwie prychnęła i wymijając go skierowała się na polanę.
Kiedy wyszła z lasu, kobieta wciąż siedziała na głazie i choć była zdziwiona jej widokiem, ewidentnie kipiała złością. Elfka, kiedy do niej podeszła, czuła że ta byłaby teraz w stanie ją zabić. Orlica w swojej normalnej postaci stanęła przed nią, niezbyt głęboko się kłaniając po czym wyprostowała się i powiedziała:
- Wybacz mi pani, jednak z tą raną nie mogłam wylądować na ziemi, a wydawałaś mi się... - elfka zamyśliła się. - Bardziej miękka... niż tamten o to mężczyzna - powiedziała i czekała na reakcję półnagiej kobiety.
Zbroja Sor w postaci orlicy (głowa)
Sorazea od tyłu (bez czarnych tatuaży)
"Schemat" Ptasiego Shurikenu (czerwone - powierzchnie tnące, zielone - chwyt)
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Uradowana odzewem wilczych pobratymców zachichotała i pociągnęła jeszcze jedne łyk. Kiedy patrzyła na pozostałą, niewielką zawartość butelki, przez szkło dojrzała postać. Najpierw wydawała się mieć nienaturalne proporcje, ale po krótkim namyśle Nikoletta stwierdziła, że to pewnie flaszka przeszkadza w odbiorze prawdziwego obrazu, więc zabrała ją sprzed oczu. Nie umniejszyło to jednak zdumienia.... A może to ilość procentów we krwi powodowała te dziwne wizje? Amazonka z dezaprobatą spojrzała na trzymaną w dłoni butelkę. Co ten kretyn pije?
Spojrzała za plecy w las, ale na dźwięk głosu postaci wnet się odwróciła i wszystko zrozumiała.
- Polimorfka, co? A jednak - Nikoletta pojęła, że stoi przed nią orlica, zmiennokształtna.
Teraz w postaci dumnej, wysokiej i smukłej elfki. Wojowniczka dostrzegła w oczach białowłosej pogardę dla ludzkiej rasy i westchnęła.
- Widzisz, przez to całe zajście, nie mam teraz ubrania...za które tamten o to mężczyzna mi jeszcze zapłaci. Nic nie zyskuję, tylko tracę - powiedziała to sugestywnym tonem, mówiąc niemal: coś za coś albo giń!
Amazonka nie była zbytnio skomplikowaną osobą. Często liczył się zysk, który ułatwiał życie, natomiast każda strata wołała o pomstę. W wykonaniu Nikoli była to zemsta krwawa, a dla niej dodatkowo słodka i zabawna. Jeśli ktoś był na tyle zdegenerowany jak ona, to czemu nie?
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

- No no... Kto by pomyślał... - Do uszu obu pań dotarł ironiczny głos, prawdopodobnie wydobywający się z pobliskiej gęstwiny drzew, w której chwilę potem pojawił się sam jego właściciel. Była to dość wysoka postać, ubrana w, jak się potem okazało, o wiele za duży płaszcz, przez co przywodziła na myśl jakiegoś upiornego mnicha... A raczej przywodziła by, gdyby nie raźny krok, którym zmierzała w ich kierunku.
Darayawus jak gdyby nigdy nic, stanął przy obu kobietach i odrzuciwszy kaptur z głowy, obdarzył je wesołym i nieco złośliwym uśmiechem. Przez chwilę też zatrzymał wzrok na amazonce, jakby lustrując stan jej ubrania. Nie uraczył ich jednak żadnym komentarzem na ten temat, uśmiechając się jedynie nieco złośliwiej i zostawiając to sobie na lepszą okazję. Zamiast tego powrócił do swojego wcześniejszego strzępu wypowiedzi, zachowując się przy tym jakby to była nierozerwalna całość.
- Ja bym na ten przykład w życiu nie powiedział że tak łatwo będzie wyśledzić dziecię lasu, zwłaszcza w jego naturalnym środowisku i to na dodatek przez takiego mieszczucha jak ja... Jak bym się założył, to bym teraz pewnie nie miał ręki... - Młodzieniec nie wydawał się zbytnio przejęty perspektywą utraty drogocennej kończyny. Właściwie wyglądało na to że niewiele przejmuje się tym co się wokoło niego dzieje, włącznie z udawanym brakiem zainteresowania stojącą tuż obok elfką. Pytający wzrok jedynak wyraźnie zdradzał formujące się w głowie pytanie "cóż to za nowych towarzyszy sobie znalazłaś."
- Tak, tak Nikol... Starzejesz się o wiele szybciej niż mógłbym przypuszczać. Widać sędziwy wiek przyćmił ci już jasność umysłu, no bo kto jak kto, ale ty najlepiej powinnaś wiedzieć że żadna rozsądna istota nie robi takiego rozgardiaszu w samym środku gęstego lasu. Po za tym zaślepiona gniewem, zupełnie nie zauważyłaś w którym momencie zostaliście o toczeni, mimo iż z tego co słyszałem, twoja wilcza brać przesłała ci ostrzeżenie. - Żeglarz dalej uśmiechał się, dając do zrozumienia iż nawet grupa zbrojnych bandytów, tudzież innego tałatajstwa, nie jest wstanie zakłócić jego świętej misji drwienia z wszystkich i wszystkiego.
- A teraz dajmy się grzecznie ograbić, to może darują nam życie... Na zdrowy rozsądek to chyba lepsze niż szybka przemiana w tarczę strzelecką, przypominającą z wyglądu jeża...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Sorazea
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zwierzołak: Orzeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sorazea »

Młodzieniec, który pojawił się na polanie był niewątpliwie bardzo intrygujący. Sora obserwowała jak się zbliża i bez najmniejszego skrępowania podchodzi do nich i zaczyna monolog do siedzącej na kamieniu kobiety. Już na pierwszy rzut oka cała jego postać i sposób bycia emanowały drwiną do wszystkiego co się rusza, jednak to sposób wypowiadania najbardziej irytował orlicę. Niby poważny, ale niesamowicie wręcz pokazujący, że olewa cały świat. Kiedy okazało się, że ci dwoje się znają, Sora zastanowiła się co z tego wyniknie:
- A teraz dajmy się grzecznie ograbić... - w tym momencie, zaniepokojona już elfka, na moment wyłączyła się, a jej uwagę przykuł odbłysk metalu w krzakach naprzeciwko.
Rozejrzała się i rzeczywiście byli okrążeni przez ukryte jeszcze za granicą lasu kilkadziesiąt osób. O dziwo wszyscy bandyci byli ubrani stosunkowo jednakowo, w ubrania kolorem idealnie dopasowanym do tutejszego lasu i zapewniającym świetny kamuflaż. Na szczęście nie zauważyła jednak wśród nich wielu łuków, ani też takiego zdolnego wystrzelić na taką odległość, na jakiej wcześniej została zraniona. Niewiele więc myśląc w ciągu ułamka sekundy zmieniła się w orlicę i dwoma odepchnięciami potężnych skrzydeł znalazła się kilka sążni od dwójki będącej przy głazie.
Najwyraźniej, co było dość dziwne, bandyci mieli dokładnie wytyczne i wiedzieli czego się spodziewać, bowiem już po sekundzie po zmianie postaci orlica o włos uniknęła mającej ją trafić strzały. Nie chcąc ryzykować wzbiła się wysoko w niebo, chcąc z bezpiecznej odległości obserwować resztę zajścia.
Zbroja Sor w postaci orlicy (głowa)
Sorazea od tyłu (bez czarnych tatuaży)
"Schemat" Ptasiego Shurikenu (czerwone - powierzchnie tnące, zielone - chwyt)
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Gdy tylko usłyszała pierwsze dwa słowa, zesztywniała, a oczy jej przyjęły kształt dwóch okrąglutkich dukatów. Szybko wychwyciła ton i powoli odwróciła się ku przybyszowi, zgrzytając zębami. Za dobrze znała ten głos, by pomylić go z jakimkolwiek innym. Przypuszczała też, że w całej Alaranii nie znajdzie się posiadacz równie kpiarskiego brzmienia. Chód, postawa no i ubiór - wszystko się zgadzało. Darayawus się "odnalazł".
- Też się cieszę, że cię widzę - odparła kąśliwie, krzyżują przedramiona na piersi. Miało to na celu zniwelować różnicę wywołaną brakiem kaftanika. Przeklęty czarnowłosy sztukmistrz ognia! - Nie schlebiaj sobie za bardzo. Jestem przekonana, że jedyne co zrobiłeś. To ruszyłaś naprzód i znalazłeś się tutaj. Dziwi mnie jednak fakt, że zostawiłeś Fin samą - dodała oskarżycielsko.
Spojrzała na zdezorientowaną elfkę i wzruszyła ramionami. Ani myślała ich sobie przedstawiać. Dobre maniery były amazonce obce. Stała dalej zerkając to na jedno ,to na drugie i wysłuchując spokojnych a zarazem złośliwych słów żeglarza.
- Otoczeni? A Ty niby co? Wyszedłeś sobie tak spokojnie z lasu? A może idziesz do nas z poselstwem od owej zgrai? - sarknęła. - Proszę, niech strzelają!
Rozłożyła ręce i wykonała powolny obrót. W tym samym czasie Sora dokonała przemiany i wzbiła się w powietrze. Wkrótce jedna ze strzał chciała ją dogonić. Nic dziwnego...Wszyscy wiedzą, że orle pióra...
- I tak nie mają mnie z czego ograbić - rzuciła głośno i wskazała dłońmi na siebie.
Cóż bowiem posiadała prócz broni, torby z jabłkami i podejrzaną gorzałką i niekompletnego ubrania? No może płaszcz podbity wilczym futrem był coś więcej wart.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

W odpowiedzi na zrzut domniemanej kolaboracji z bandytami, młodzieniec jedynie wzruszył ramionami, jednak zmieniając wyraz twarzy na nieco bardziej niewinny. Szybko jednak stwierdził że dla amazonki to zapewne niewystarczająca odpowiedź, więc mimo wszystko postanowił wyjaśnić nieco sytuację.
- Wiesz... Podążając tokiem rozumowania bandytów, to oczywiste bardziej opłaca się napaść na trzy osoby niż na dwie. A jeśli ktoś sam się wpycha wprost w sidła, to dlaczego by mu w tym przeszkadzać? - na chwilę przerwał by podrapać się po nosie, jednak w miarę płynnie wrócił do swej wypowiedzi - Oczywiście takie myślenie pewne eee, luki. Na przykład fakt że trzy osoby trudniej jest pokonać... - Nagle dotarło do niego że Nikoletta wcale go nie słucha i ogólnie wszystko jakoś tak nagle bardzo się skomplikowało. W jednej chwili spokój został zagłuszony przez tajemniczą elfkę, która w równie tajemniczy, przywodzący na myśl magiczne sztuczki, sposób przemieniła się w orła i najzwyczajniej w świecie sobie odleciała. Żeglarz mógł jednak podziwiać tego pięknego dlań przedstawienia, gdyż w tym samym momencie ta mało rozgarnięta, dzika Wilczyca wykonała najgorszy z możliwych ruchów. A Daray cóż... Musiał działać szybko

Sam wyrzucił ręce na boki, tworząc z połów płaszcza coś na kształt pomarszczonych skrzydeł i zagarnął wojowniczkę w ten sam sposób, w jaki iluzjoniści chwytają i skrywają pod peleryną swoje urocze pomocniczki. Nie umiał jednak sprawić by Nikol zniknęła, więc po prostu rzucił się razem z nią na ziemię, starając się przy tym ochronić dziewczynę własnym ciałem... Jeszcze zanim uderzyli o miękką ściółkę leśną, chłopak poczuł że co najmniej dwie strzały przelatują przez płaszcz szarpiąc przy tym mocno i pozostawiając w materiale paskudne dziury. Ważne jednak że żadna nie trafiła w którekiowiek z nich... znów mieli szczęście.

Strzały śmigały nad głowami obojga, jedna żadna nawet nie zbliżyła się na metr do celu. Oczywistym był fakt iż szajka która ich napadła, tak na prawdę nie umiała się posługiwać tak wymagającą bronią, jaką jest łuk. Wkrótce jednak wszystko ucichło, wyglądało na to że ktoś wydał rozkaz zaprzestania ostrzału. Daray wykorzystał to by z nieskrywaną złością syknąć amazonce do ucha...
- Ty idiotko! Chcesz nas zabić?! - Nie wysilił się jednak by podać powód tak nagłej bury. Zaraz po tych słowach przewrócił się na drugi bok, uwalniając tym samym wojowniczkę i zaczął gorączkowo szukać czegoś w okolicach szyi. Po paru sekundach zaś ciągle leżąc, podniósł rękę do góry, tak by wszyscy zobaczyć to co trzyma w garści... Postawił w tej grze najcenniejszą rzecz jaką miał przy sobie i samo to powinno dać Nikol wiele do zrozumienia - swój medalion. Oczekując zaś reakcji ze strony bandziorów, półgębkiem szepnął do swojej towarzyszki.
- Poczekaj aż podejdą... Na razie niech myślą że się poddaliśmy. - Oj tak... Niech tylko podejdą Oczywistym był fakt że w walce z łukiem nie mieli żadnych szans, jednak w zwarciu... Nikoletta pokaże im czym jest piekło jeszcze za nim na prawdę się do niego udadzą...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

- Auć - syknęła po zderzeniu z ziemią. - Daray, nie tak ostro - nawet w takiej chwili złośliwy humor nie opuszczał Nikoletty. Zupełnie jakby nie przejmowała się tym, że strzały śmigają nad nimi, szukając zguby dla obojga. Najwyraźniej nie wierzyła w odwagę grupki złoczyńców. Zresztą, była to w końcu niezrównoważona amazonka, czego się tu spodziewać? Rozsądku? Chyba żart...
- Strzały też im się kiedyś skończą - dodała, jakby miało to kogokolwiek obchodzić.
Jednak i tym razem uratowała ich tylko zimna krew żeglarza i jego chłodne kalkulacje. Łut szczęścia mogła przynieść ona...choć i to było szczęście wątpliwe.
Kiedy chłopak zaczął nerwowo przeszukiwać się wokół szyi, mogła odetchnąć.
- Ile ty ważysz... - z udawanym trudem wzięła oddech. Naprawdę miała nie po kolei w głowie. Tam na zewnątrz banda rzezimieszków dybie na ich życie, a ona odstawia teatrzyki w imię tego, że i śmierć powinna być zabawna.
Ale Nikoletta wcale nie zamierzała umierać. O, nie. Gdy tylko zrozumiała poczynania swojego kompana i jego słowa, a także ten porozumiewawczy błysk w oku, uśmiechnęła się paskudnie. Znał ten uśmiech i wiedział, że nie oznacza on nic innego, jak porządną rzeź.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Młodzieniec nie zaobserwował żadnych innych niepokojących ruchów ze strony otaczającej ich szajki, co uznał za wystarczający dowód zdobycia tego, czego chciał. Zainteresował bandytów medalionem na tyle, by ci poczekali jeszcze parę chwili, zanim postanowią ich zabić. Dlatego w myśl idei "kuj żelazo póki gorące", Daray czym prędzej wstał i wyciągnął przed siebie rękę z medalionem. Chcąc zaś wywołać lepszy efekt, pozwolił mu zaś wyślizgnąć się z dłoni w taki sposób, by wisior zawisł na samym łańcuszku, na najmniejszym paluszku... I mimo że nie widział dokładnie nikogo z agresorów, to doskonale wiedział że właśnie w tej chwili oczy wszystkich spoczęły na zwykłej błyskotce. Cóż, złoto zawsze było w cenie, a wymyślne świecidełka od zarania dziejów cieszyły się wielką popularnością...

Nie pozwalając sobie jednak na wyraz triumfu, żeglarz przybrał przestraszoną minę i zawołał głośnym i jednocześnie drżącym od przerażenia głosem.
- Stop! Nie strzelajcie! My p-p-poddajemy się! Weźcie wszystko czego tylko chcecie tylko pozwólcie nam odejść! -Cóż, może i nigdy nie był wyśmienitym aktorem, ale akurat role ofiary i poszkodowanego wychodziły mu znakomicie. Może dlatego że często je odgrywał...
Rzezimieszki zaś jakby czekając na właśnie taki sygnał powoli zaczęli wyłazić z pomiędzy drzew, zupełnie jak pszczoły ciągnące do miodu. Razem może nieco ponad tuzin. Zaiste dziwna to była zbieranina. Po wyświechtanych, zszytych byle jak, skórzanych tunikach znać było długo trwałe życie z leśnej dziczy. Ich właściciele zaś wyglądali więcej niż mizernie. Gdyby nie sytuacja w której Daray właśnie się znajdował, mogło by mu być ich nawet żal... W większości dzierżyli zwyczajne drewniane kije. Było też kilka osób z nieco przerobionymi narzędziami rolniczymi, przez co można było nabrać pewności że kiedyś byli rolnikami. Kilku z nich na plecach miała założone krótkie, proste łuki sklecone właściwie byle jak i naprędce. Cóż, życie najwyraźniej bardzo ich przycisnęło, skoro postanowili żyć tą namiastką życia, lecz młodzian i amazonka nie mogli trafić lepiej. Po raz kolejny dopisało im szczęście.

Krąg powoli zacieśniał się w miarę, jak napastnicy zbliżali się do swych domniemanych ofiar wabieni błyskiem złota. W końcu zaś jeden z nich złamał szyk i wyciągnął łapczywie rękę w stronę medalionu. Był to człowiek nieco lepiej zbudowany i odżywiony, a także stosunkowo lepiej odziany, przez co żeglarz od razu domyślił się iż ma do czynienia z przywódcą. Tezę tą potwierdzał fakt że jako jedyny posiadał broń stworzoną od początku do walki - wojskowy nadziak. Wyglądał też na takiego, co to potrafi utrzymać swoich ludzi w ryzach, choć o zmysł taktyczny Darayawus by go już nie oskarżył... W tym samym czasie, gdy herszt starał się pozyska cenny przedmiot, reszta jego szajki straciła już zainteresowanie błyskotką, zapewne w jakiś przedziwny sposób wyczuwając że i tak nigdy nie będzie należeć do nich. Zamiast tego, wpatrywali się pożądliwym wzrokiem w Nikolettę, widząc w niej zapewne jakąś nagrodę pocieszenia. To był najlepszy moment by zaatakować. Zanim szef bandytów zdołał pochwycić medalion, młodzieniec podrzucił go w taki sposób, by jego przeciwnik stracił kilka sekund próbując go złapać. Ostatecznie jednak nie pozwolił mu tego osiągnąć, częstując dowódcę solidnym kopniakiem w podbrzusze i jednocześnie dobywając szabli. To była właśnie szansa dla amazonki, bowiem reszta grupy będąc zdezorientowana przez brak wyraźnych rozkazów, nie da sobie rady z wyszkolonym wojownikiem... Faktycznie zapowiadało się na rzeź...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Nikoletta grała rolę, jaką narzucił Darayawus i leżąc płasko na brzuchu, uniosła nieco ręce zgięte w łokciach w geście poddania się. Równie wolno wstawała, najpierw podciągając kolana, przechodząc do klęczek, nie opuszczając rąk - wstała. Przy żeglarzu wyglądała śmiesznie, niższa o półtorej głowy, jakaś taka wiotka i do tego niemalże półnaga.
Bez słowa - tak, w takich momentach lepiej ażeby się nie odzywała - patrzyła jak bandyci wychodzą - jeden za drugim - z lasu. Już na pierwszy rzut oka oceniła ich możliwości bojowe. To smutne walczyć z przeciwnikiem, który nie ma szans, który nie będzie w stanie się obronić. Ba! żeby to w ogóle nazwać walką, a nie jednostronną jatką... Jednak nie wolno oceniać wroga po pozorach. One często mylą. Zdarzało się, że tacy jak oni, dawali nie raz, nie dwa niezły wycisk wyćwiczonym wojownikom. Widziała to przez kraty lochów, przez wąski ich fragment wystający nieco ponad udeptany krąg Areny. Niepokonanych najczęściej gubiła pycha i pewność wygranej.
Uwagę mógł zwrócić jedynie herszt szajki. Można rzec nawet, że był zaprawiony w boju, ale chyba nie wiedział, na kogo trafił. Poza tym cała banda patrzyła na amazonkę, jak na dziewuchę z mieczykiem, którą można jedynie wychędożyć...
Kiedy jednak usłyszała szczęk wysuwanej szabli, zanim na dobre dobył jej Daray, ona - w mgnieniu oka wyrwała miecz z pochwy i zakręciła nim młynek, odstraszając przeciwników. I to dość skutecznie, bo cofnęli się o krok. Zdziwienie też wymalowało się na ich pijackich mordach. Chyba nie dopuszczali do swoich umysłów takiego obrotu spraw ani tego, że kobieta może władać bronią lepiej od nich. W końcu miała służyć do czego innego.
Ale jak to było...? Ach, pozory mylą.
Nikoletta uśmiechnęła się szelmowsko i źle. Ruszyła naprzód, krzyżując miecz z kijem jednego z bandziorów i wykonując półobrót, cięła po skosie z góry na dół, raniąc mężczyznę stojącego obok. Krew trysnęła obficie, a ranny zaczął drzeć się wniebogłosy, padając na kolana. Nie wyprowadziło to amazonki z walecznego rytmu. Odparowywała ciosy i wyprowadzała pchnięcia. Biała Brew była spragniona krwi, a jej właścicielka była w nastroju do rzezi. I taką o to zaczęła fundować zgromadzonym na polanie rzezimieszkom...
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Sorazea
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zwierzołak: Orzeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sorazea »

Sora widząc, że tej dziwnej dwójce spotkanej na polanie najwyraźniej nie jest potrzebna pomoc, odleciała.
Zbroja Sor w postaci orlicy (głowa)
Sorazea od tyłu (bez czarnych tatuaży)
"Schemat" Ptasiego Shurikenu (czerwone - powierzchnie tnące, zielone - chwyt)
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Młodzian zajęty walką z przywódcą szajki, nie mógł zobaczyć jak radzi sobie jego towarzyszka, jednak odgłosy walki dobiegające zza jego pleców brzmiały zachęcająco. Przede wszystkim bowiem były to histeryczne krzyki paniki świadczące o kompletnym chaosie panującym w szeregach przeciwnika. Ponadto nie było słychać prawie wcale szczęku metalu o metal zupełnie jakby żaden z bandytów nie był zainteresowany walką, a jedynie znalezieniem drogi ucieczki od miecza Nikoletty... zupełnie jakby właśnie zobaczyli demona w ludzkiej skórze.

Niestety zaś jego pojedynek nie przebiegał już tak dobrze. Przeciwnik bardzo szybko i sprawnie odparł jego początkową szarżę. Niedługo potem zmusił żeglarza do nieustannej i bardzo często rozpaczliwej obrony. Na a po za tym jak to stary, wyćwiczony wojak, herszt ów stosował wszystkie nieczyste sztuczki, z jakimi można się spotkać na placu boju. Tak więc już po minucie walki Darayawus miał boleśnie obite żebra, mocno stłuczony goleń i przekrwione, pełne piasku lewe oko. Jeśli zaś dodać do tego fakt że kilkakrotnie o włos uniknął długiego kolca, który w zamierzeniu miał przebić mu czaszkę na wylot... Chłopak nie mogąc zaś wyprowadzić ataku, postanowił wykorzystać siłę swojego przeciwnika. Udał że chce zablokować atak od góry, a tak na prawdę pozwolił zsunąć się nadziakowi na bok i w dalszym ciągu zaciskając jedną dłoń na klindze, a drugą na rękojeści, ciął przeciwnika pod pachą. A jednak bandyta przewidział ten atak i nim manewr doszedł do skutku, posłał Darayowi łokieć prosto w nos... Cios ten nie złamał mu na szczęście nosa, lecz niestety posłał go na ziemię. Młodzieniec uciekając przed kończącym atakiem, przeturlał się na bok...w samą porą bo ułamek sekundy później ostry kolec wbił się w ziemię dokładnie w tym miejscu, w którym chwilę wcześniej znajdowała się głowa Darayawusa...

Chłopak wstał zły na siebie i na fakt że ciepła krew zalewa mu twarz. A jednak dzięki swojej akcji, mógł przynajmniej zobaczyć co dzieje się u Nikoletty... A nie działo się najlepiej. Owszem, już kilka trupów zaścieliło ściółkę leśną w okolicach w których stała amazonka. Ponadto też kilku bandziorów uciekło w przerażeniu. A jednak stało się to, czego żeglarz obawiał się najbardziej. Reszta szajki zwarła szyk i okrążyła wojowniczkę, utrzymując przy tym spory dystans. Każdy czekał na to aż popełni jakiś błąd.. jeden wypad, który pozwolił by im zaatakować od tyłu albo i z kilku stron na raz...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Wirując w tańcu śmierci, jaką siała wokół siebie, nie zwracała uwagi na Darayawusa, który zaatakował samego herszta. Skoro nie krzyczał i ani razu jej nie zawołał po imieniu, świadczyło to tylko o tym, że jeszcze żyje i daje sobie radę. W przeciwieństwie do niej, bo choć większość uciekła, pozostali zwarli szyk i osaczyli ją jak dzikie zwierzę.
Nikoletta obracała się na miękko ugiętych kolanach, gotowa wciąż do skoku. Miecz trzymała pewnie, ręce również miała lekko zgięte w łokciach. Grunt to nie być sztywnym...Dosłownie i w przenośni. Amazonka warczała z zaciśniętych zębów, które szczerzyła groźnie. Dłonie, nagi brzuch i końce włosów ubabrane miała we krwi. Klinga białej brwi ściekała brunatnoczerwoną cieczą. Z pewnością nie wyglądała teraz pięknie i daleko jej było do damy. Ale kto by myślał o takich sprawach w tej chwili? Nikola nie mogła popełnić żadnego błędu. Żadnego! Czujnie obserwowała każdy najdrobniejszy gest, zwracała uwagę na każdy szmer. Myślała o tym, jak mogłaby ich rozproszyć. Na orlicę czy czarnowłosego nie mieli co liczyć...
Wtedy wpadł jej do głowy dość irracjonalny pomysł. Jeśli zawiedzie, to chociaż może zdezorientuje przeciwnika. Nabrała powietrze w płuca i wypuściła bezbłędnie naśladując wilcze wycie. Zdołała wcześniej zauważyć, że w okolicy błąkała się jakaś wataha. Przez kolejne parę chwil nic się nie działo. Darayawus odpierał lub unikał ataków herszta, ale szło mu to coraz gorzej. Nikoletta czekała razem z resztą bandytów. Nie wierzyła, że byli równie silni psychicznie i wytrzymali jak ona, ale przecież nie mogli tak stać w nieskończoność...
Jeden z rzezimieszków padł, łamiąc zwarte koło. Krew bryznęła z rozerwanej szyi. Zaskoczeni napastnicy odwracali się, zapominając o amazonce, która wykorzystała ten moment, by wydostać się na zewnątrz koła i skrócić o głowę kolejnego wroga. Kilka szarych wilków z impetem skakało na mężczyzn przewracając ich na plecy i szarpiąc gardła. Krew znów polała się strumieniem, a wokół rozniósł się śmiech Nikoletty...
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Nagłe i zupełnie nieoczekiwane zdarzenie, jakim było pojawienie się niewielkiej watahy wilków, zaskoczyło Darayawusa tak samo jak i całą szajkę bandytów z jej hersztem na czele. A jednak i tym razem sprzyjało mu szczęście, bowiem w momencie pojawienia się bestii, młodzieniec akurat wyprowadzał kontrę na nogi, która z łatwością dosięgła rozkojarzonego i patrzącego w inną stronę przeciwnika. W skutek tego zaś ścięgna poniżej kolan, zostały bezlitośnie przecięte, skazując przywódcę bandy na straszliwe cierpienie i właściwie powolną śmierć... No bo Daray nie kwapił się wcale, by dobić swojego wroga. Zamiast tego czym prędzej oddalił się na kilkanaście metrów od całego zdarzenia, pozostawiając go na pastwę losu i wilków i mocno przywarł plecami do grubego pnia drzewa. Cóż... w końcu był chłopakiem żyjącym prawie całe życie w portowym mieście, gdzie nigdy nie miał do czynienia z wilkami i innym tego typu tałatajstwem. Owszem, przemierzając bezdroża razem ze swymi towarzyszkami, przyzwyczaił się do złowieszczego wycia, czy podobnych złowieszczych dźwięków. Lecz jednak stanięcie oko w oko z bestią mieściło się poza repertuarem jego zwyczajnych rozrywek... Nie, on wolał rum... zdecydowanie go wolał!

Tymczasem dzięki udanej próbie ucieczki, z uczuciem ulgi mógł jedynie przyglądać się krwawemu widowisku, w którym od kilku dobrych minut amazonka odgrywała główną rolę. Pomyśleć że w niektórych miastach ludzie płacili ciężkim złotem, żeby obejrzeć coś takiego na arenie... Cóż za barbarzyństwo. Musiał jednak przyznać że Nikoletta była piekielnie dobra w tym co właśnie robiła. Czasami nawet wydawało mu się że zamienienie w walki w krwawą jatkę, obrała sobie za punkt honoru... Jak to się więc właściwie działo że pomimo jego zaczepek, wojowniczka wciąż nie przemieliła go na karmę dla swojej wilczej braci? Będzie musiał sprawdzić to w najbliższym czasie...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Zaiste amazonka czuła się w tym krwawym przedstawieniu jak ryba w wodzie. To był jej żywioł - nie woda, nie ogień, nie wiatr, ale ziemia skropiona krwią. Ostrze Białej Brwi zalśniło jeszcze zanim ścięła ostatnią głowę. Ciało opadło bezwładnie i głucho. Wilki rozpierzchły się tak syzbko, jak się pojawiły. Jakby w ogóle ich nie było. Nikol rozejrzała się wokół. Spostrzegła herszta bandy, który dyszał i z przerażeniem w oczach chciał odpełznąć jak najdalej od wojowniczki.
Dziewczyna podeszła jednak do niego, ukucnęła i wolną dłonią pogładziła go po twarzy z czułością kochanki. Obdarzyła go uśmiechem, kładąc miecz na ziemi. Postronny widz, taki jak Daray w minutę później mógł stwierdzić,ze nachylająca się nad konającym amazonka właśnie składa pocałunek na ustach wroga, ale Darayawus znał Wilczycę i wiedział, że nie były to żadne karesy. Promień słońca odbił się w klindze mizerykordii, którą wbiła energicznie i fachowo pod żebra, sięgając serca i skracając w swym miłosierdziu męki herszta. Nikoletta była obrzydliwie bezwzględna.
Wstała i otarła pot z czoła, pozostawiwszy na nim krwawą smugę. Niemal cała była we krwi - twarz, włosy, ręce, brzuch, dekolt. Wydarła kawałek szmaty z koszuli jednego z trupów i wytarła ostrze sztyletu i miecza. Potem poszukała żeglarza.
Stał pod drzewem, wrośnięty w pień. Bo oto jeden z wilków przyparł go i obnażył kły. Z wilczego gardła dobywał się złowrogi warkot. Amazonka westchnęła i podbiegła do zwierzęcia. Dzika bestia szczerzyła się i warczała, zamierzając rzucić się na Daray'a. Nikola tymczasem chwyciła bydlę za kark i odrzuciła karcąco na bok. Wilk podkulił ogon i wycofał się w stronę lasu...
- Co to miało być? - zapytała nieco zdyszana. - Nieplanowana rzeź niespodzianka? Spójrz, jak ja wyglądam?! Nie dość, że brak mi ubrania, to jeszcze jestem cała we krwi...gdzie tu jest jakaś rzeka? Jezioro? Cokolwiek?! - jak zwykle miała pretensjonalny ton. - Nie stój, jak ten słup soli!
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

- A co ja jestem?! Jakiś chędożony różdżkarz?! Skąd mam wiedzieć gdzie w tych opuszczonych przez bogów i święte duchy miejscu, znajduje się woda? - Odpowiedź, którą młodzieniec uraczył Nikolettę, była o wiele bardziej gniewna, niż można by się spodziewać po zwykle spokojnym chłopaku, a która zaskoczyła samego Darayawusa. Cóż, jednak przez sam fakt iż większość swojego życia spędził w bezpiecznym mieście, można mu było wybaczyć strach przez dzikimi bestiami. Bo chociaż sam żeglarz nie był nigdy uprzedzony w stosunku do zwierząt i nigdy umyślnie ich nie krzywdził, to jednak wciąż nie mógł przyzwyczaić się do tych nie oswojonych.

Nieco jednak zły na siebie za to iż wyżywa się na swojej towarzyszce za całą tą sytuację, wyminął dziewczynę nie patrząc jej w oczy i stanął zwrócony plecami do niej. Nagle do jego świadomości dotarł metaliczny posmak krwi, a razem z nim fakt że odczuwa to już od kilku minut. Przypomniało mu to aż zbyt dobitnie, że przecież jeszcze nie tak dawno otrzymał solidny cios prosto w nos... Czując że gromadząca się w nim już od jakiegoś czasu złość za chwile osiągnie apogeum i ponownie zostanie skierowana na w sumie niewinną osobę, przeklął szpetnie w duchu zamaszystym gestem schował szablę. Wolną już ręką zaś delikatnie sprawdził stan swojego nosa, który na szczęście okazał się cały... choć nadal nieco krwawił. Daray splunął więc soczyście i ostentacyjnie wytarł twarz rękawem i czując się już nieco lepiej, skierował swój umysł na inne tory. Kim byli ludzie, którzy ich zaatakowali? Czy w rejonie w którym się aktualnie znajdowali, panowała aż taka bieda żeby zwykli wieśniacy chwytali za broń i rabowali kogo się da? Coś tu nie grało w prawidłowy sposób, lecz potrzebował więcej czasu aby to przeanalizować. Wątpił jednak żeby niecierpliwa amazonka mu to umożliwiła więc naprędce postanowił ją czymś zająć.
- Gdzie jest Fin? Jeśli sprzedałaś ją za flaszkę gorzałki jakiemuś zboczeńcowi, to cię... - Co właściwie mógł zrobić kobiecie, która właśnie bez problemu zabiła kilku uzbrojonych gości. Oczywiście jedynie ją rozśmieszyć, o co właśnie mu chodziło. Nikol zapewne pomyśli że to poważna groźba, zwłaszcza że jeszcze przed chwilą na nią nawrzeszczał... Poważna i dlatego śmieszna.
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Oparła jedną dłoń na biodrze i niecierpliwie tupała nogą, z oczami wzniesionymi w górę, wołającymi o pomstę do nieba.
- Co mnie?! Co mnie?! Ja sobie wybaczyć nie mogę, że zostawiłam ją z jednym zboczeńcem samą w lesie, aleście się sami prosili o to. A ta gorzałka to...jest moja, niekradziona i w ogóle! - rzuciła za nim, rozjuszona jego pustymi groźbami; nie to, żeby chciała, by były prawdziwe. Nie bije się własnych kamratów.
- Sam potrzebujesz się ogarnąć... - dodała spokojniej. - Ja się tak nigdzie nie pokażę i nie chodzi mi wcale o tę...no...etykietę? astetykę? nieistotne...potrzebuję się umyć.
Darayawus nie mógł zaprzeczyć. Pokazanie się z ubabraną we krwi dziewczyną byłoby co najmniej dziwne, o ile nie wzbudzające podejrzeń. Zawsze mogłaby zagrać ofiarę przemocy. Szkoda tylko, że prócz kilku siniaków i nacięć, nie była tak ranna, by wylać tyle krwi i jeszcze się nią tak szpetnie ubrudzić.
- To co robimy, kapitanie? Ty tu jesteś od planowania i myślenia. Ja swoją robotę wykonałam - wskazała ruchem głowy na pobojowisko. - Apetyt na krew zaspokojony - zachichotała okrutnie. Naprawdę była skrzywiona umysłowo. Nikt przy zdrowych zmysłach nie cieszyłby się z mordowania w zasadzie niewinnych ludzi. Nie mieli szans w walce z amazonką. Żadnych. Najmniejszych. Nawet z przewagą liczebną.
Poza tym byli to wieśniacy, którzy prawdopodobnie kradli, by mieć co jeść, by utrzymać swoje rodziny - żony i dzieci. Czy Nikoletta zastanawiała się, że pozbawiła kobiety mężów, a dzieci - ojców. Jedynego źródła utrzymania i podstawowej jednostki rodziny? Czy zabijając każdą kolejną osobę w swoim życiu zastanawiała się nad tym? Rozpamiętywała to?
Czasami tknęły ją dziwne niepokoje, lecz nigdy nie trwały zbyt długo. Ograniczona zdolność do odczuwania odrzucała to, co niepewne i obce, jak zbędne graty. Nigdy zatem nie czuła się winna. Robiła to, co umiała najlepiej. Zabijała, kiedy ktoś wchodził jej w drogę, zagrażał jej istnieniu lub - o, dziwo - życiu Finuy lub Darayawusa. Mogło to być oczywiście związane jedynie z niepohamowaną żądzą mordu, ale kto tam wiedział, co siedziało w tym jasnym łbie.
Tymczasem Nikol stała i zastanawiała się, w którą stronę ruszyć, by odnaleźć rzekę, w której mogłaby zmyć z siebie posokę...
Fortune Favours The Bold
Zablokowany

Wróć do „Szczyty Fellarionu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości