W pobliżu nie było ani kropli krwi żywej istoty. Przetrwanie w tych warunkach było dla krwiopijcy czymś niemożliwym. Alinsa zaczęła rozglądać się za swoim ekwipunkiem, zbierając się do drogi. Portal którym się tu dostała otworzył się dwa metry nad ziemią, więc dziewczyna została skazana na dość dotkliwy upadek. Wyzbierała wszystkie graty i stwierdziła ich stan. Z ulgą stwierdziła, że nic się nie stało smoczemu jaju.
Potężnym ruchem skrzydeł wzbiła się w powietrze. Nie wiedziała gdzie lecieć. Nie umiała nawet zorientować się w tych terenach. Poleciała przed siebie. Zaczęła się zastanawiać, kogo nienawidzi bardziej – Rayli czy własnej głupoty. Dziewczyna nie wiedziała jak mogła być tak naiwną, aby zaufać piekielnej. To była wielka plama na honorze wampirzycy.
Minęły już trzy długie dni, od kiedy Alinsa dostała się do piekła. Krajobraz zdążył zmienić się znacznie. Widziała dymiące szczyty wulkanów, nawet skały, po których szła i odpoczywała, były ciepłe. Co jakiś czas musiała ocierać pot z czoła, bo zalewał jej oczy. Im dalej szła, tym cieplej było. Jej skóra pociła się pod ubraniem. Długie, ciemne włosy kleiły się do jej ciała. Dziewczyna była już na skraju załamania.
Nie wiedziała już dla siebie ratunku. Ostatni zapas krwi, który był zgromadzony w amulecie, był niemal wyczerpany. Jednak dziewczyna wciąż leciała dalej i w pewnym momencie ujrzała wieżę, której metalowe ściany błyszczały. Była to czarno-metaliczna ośmioboczna iglica. Ślad cywilizacji był ratunkiem. Dziewczyna wypiła resztkę krwi z amuletu, aby odzyskać siły. Nie wiedziała co może spotkać ją w takiej budowli. Wampirzyca stanęła przed wrotami. Pomyślała, że może tu będzie mogła odpocząć, może nawet uzupełnić zapas posoki.
Podeszła do stalowej bramy i uderzyła w nią mocno. Patrzyła zdziwiona, jak brama sama się otwiera.
Alinsa weszła do środka. Na wszelki wypadek wyjęła z pochwy miecz. Wolała być gotowa, gdyby to miejsce okazało się pułapką. Brama zamknęła się za nią szybko. W środku było ciemno, ale wzrok wampirzycy był bardzo dobrze przystosowany do takich warunków. Był to obszerny pokój wypełniony najróżniejszymi meblami oraz magicznymi sprzętami i efektami czarodziejskich eksperymentów. To był dopiero parter, większość z przyborów była zakurzona i wyglądała, jakby nie była używana od wieków. Dziewczyna stwierdziła, że najprawdopodobniej była to placówka przeznaczona do badań i eksperymentów magicznych.
- Halo!? Jest tu ktoś? - krzyknęła pierw w języku elfickim, ale zaraz powtórzyła te słowa w piekielnej mowie.