Arturon[Dwór Królewski] Sala Balowa

Arturon to duże i bardzo bogate miasto, powstało wiele wieków temu i od tamtej pory nie zostało dotknięte żadną wojną. Miasto utrzymuje się z handlu dalekomorskiego, można tu znaleźć wszystkie luksusowe towary z całego królestwa.
Moderator Strażnicy
Awatar użytkownika
Artemigor
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artemigor »

Usiadł na fotelu stojącym nieopodal sofy na której usadowiła się jego rozmówczyni i wodząc chwilę swym bystrym okiem po biesiadnikach dodając do swych notatek w pamięci kolejnych interesujących go rozmówców. W końcu zwrócił swe spojrzenie na Klivien i rzekł łagodnie.
- Miło mi panno Klivien, jestem Artemigor.-
Smok nie przepadał za długimi wywodami to też ucieszył się iż Klivien od razu przeszła do sedna sprawy.
- Ależ oczywiście że zarabiam na siebie. Łowię zwierzynę leśną w celach handlowych. Oprawiam skóry, pekluje mięso i sprzedaje poroża, jeśli zwierze tak owe posiada. Dzięki temu mogę opłacić magów aby nauczali mnie swych sztuk magicznych.
Było to prawdą gdyż smok uwielbiał tropić i polować na zwierzynę, a że z natury smoki to urodzeni łowcy jak i wojownicy, smok poruszał się po swym naturalnym "Terenie".
- Ponadto interesuje się kulturą, wiarą i zachowaniem innych ras.
Gad ponownie zmienił swoją postać na mężczyznę który wyglądał bardziej przyziemnie, a z powołania wyglądał na przystojnego, choć nie tak uroczego jak poprzednik, kuglarza.
- W tej oto formie mam zwyczaj poruszać się między dwunożnymi, ale ze względu na to iż poszukuję dzisiaj "lukratywnych" kontaktów, z uwagi na fakt iż co roczny bal jest miejscem spotkań śmietanki burżuazyjnej, bardziej stosownym jest nieco inne przebranie.
Zakończył swój wywód wracając do formy księcia, w momencie gdy wypatrzył kolejną ofiarę swych "notatek", bardzo dokładnie lustrował wszystkich tych którzy w jego przekonaniu, byli warci zachodu. Wampirzyca, ze względu na ukrywanie swej natury przyciągała jego uwagę. Smok zastanawiał się przez chwilę i po chwili w swej zakurzonej pamięci odszukał pewną wiadomość i postanowił ją sprawdzić.
- Na pohybel z żelazną ręką!- rzucił gad w narzeczu, wampirów. Hasło które właśnie rzucił, przed latami służył buntownikom jako znak rozpoznawczy. Gad znał konspiracje wobec tyranów wielu ziem, a w niektórych z nich pomagał w budowaniu podziemnych tuneli, górskich grot. Niestety z uwagi na swój młody wiek nie mógł tak jak teraz otwarcie walczyć z armią.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

W milczeniu słuchała jak smok opowiada o sobie. Lubiła słuchać i starała się zapamiętać to, co w jej mniemaniu było warte pamięci. Ucieszyła się, gdy pokazał jej swoją „powszednią” postać ludzką. „Dobrze będzie wiedzieć z kim mam do czynienia, jeśli przypadkiem go spotkam na mieście.”
Gdy kelner przechodził obok nich, wzięła z serwowanego półmiska przekąskę. Kawałki piklowanych warzyw nawleczone na patyczek podobny do szaszłyka. Małe porcje zdejmowała z niego palcami i wkładała do ust.
Słysząc hasło polityczne, osłupiała. W pierwszej chwili nawet nie domknęła ust w których trzymała oliwkę, ale zaraz się otrząsnęła i ją przełknęła. Słowa, których użył nigdy nie były używane w Arturonie. Miasta tego nigdy nie dotknęła żadna wojna, nawet domowa. Poza tym… to hasło dawno już przeszło do historii. Albo popełnił jakąś gafę, albo próbował ją sprawdzić.
- Z tego co słyszę, jest pan też chyba również z zamiłowania historykiem?
Skomentowała całkiem opanowanym tonem.
Czasy, gdy sama była działaczem dywersyjnym, zdawały jej się odległe i obojętne. Było to jedno z błogosławieństw, jakie zesłał na nią wampiryzm. A może nawet to było najważniejsze… Wszystko co w życiu kochała, miłością nieodwzajemnioną i niewdzięczną… wszystko czemu nie podołała, co poddała… wszystko to kim była i co straciła było dziś dla niej niczym dawno wyśniony sen. Nic już nie czuła.
Jej oczy, gdy spoglądała na Artemigora wyrażały pustkę.
Awatar użytkownika
Artemigor
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artemigor »

Gadzina lekko się zawiodła sądząc iż znalazła jedną z członkiń dawnych Buntowników, którzy przelewając krew w każdym niemal królestwie walczyli o lepsze warunki dla biedniejszych. Zrezygnowany postanowił nie drążyć już owego tematu i przejść do spraw bardziej zbliżonych do współczesnych wydarzeń. Choć w pamięci ciągle miał jakby wypalony obraz na taśmie, wydarzenia sprzed wieku, gdzie dumni, odważni i lojalni śmiałkowie do uporu walczyli o własne idee, tych wydarzeń nikt nie mógł ominąć ani się wyzbyć, zwłaszcza jeśli sam brał w nich udział.
Smok spojrzał ,niemal równie pustym wzrokiem co wampirzyca, na zepsutą burżuazję i pozostałą gawiedź. Nie o to przelewano krew...
Po chwili otrząsnąwszy się ze starych wspomnień z przeszłości, ujął w swą dłoń puchar i nalał sobie miodu pitnego za czym wziął parę głębszych łyków i rzekł powoli.
-Tak, znam całkiem sporo faktów z historii.- po chwili zastanowienia dodał - Lecz najbardziej interesuje mnie Podziemie Arturiona. Co tłumaczyć można było na dwojaki sposób. Pod Arturionem znajdowały się kanały, zresztą jak pod każdym większym miastem. Ale Artemigor miał na myśli ruch oporu który pomagał tutejszej ludności w ciężkich czasach. Zaciekawiony lekką zmianą ze strony Klivien po tym jak rzucił hasło, tym razem uważniej przyglądał się dziewczynie, chciał mieć pewność nim wystawi wszystkie swoje karty, gdyż nie chciał by na jego głowę nasłano kolejnych łowców. Choć i tak pewnie nie jeden kolekcjoner dał nasłał na smoka swego łowcę, ze względu na młody wiek i "małe" doświadczenie z omijaniem pułapek w porównaniu do "staruszków" smoczych.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Zdjęła z wykałaczki ostatniego pikla i obracała go w palcach. Był dla niej bez smaku, jak każde normalne jedzenie, które spożywała tylko dla pozorów. Kiedy smok pod postacią nadobnego księcia powiedział o podziemiu Arturionu spojrzała na niego podejrzliwie. W jakim sensie go ono interesowało? Tego nie mogła być pewna. Może ktoś mu płacił za donosy. Postanowiła spokojnie trzymać się swojej
- Drogi panie... na cóż się buntować i siłą próbować domagać się tego, co można osiągnąć drogą pokoju i zręcznej polityki? Widzi pan, ja już się nawalczyłam w życiu przeciwko władzy... - mówiła półgłosem, chociaż to co mówiła nie było już tajemnicą. List gończy, który wystawiono za nią jedenaście lat temu w Trytonii dawno już uległ przedawnieniu. Nikogo już nie obchodzili partyzanci ze Srebrnogradu o ile w ogóle ktoś kiedykolwiek o nich słyszał w Arturionie.
- Wiele lat temu mojej ojczyźnie próbowano narzucić wielkomiejski porządek i wielkomiejskie podatki. Buntowaliśmy się i próbowaliśmy się wyrwać mackom trytona. Niestety bezskutecznie. Dziś wolę układać się z możnowładcami i służyć prostym ludziom zginając kolana przed królem. Korona potrafi być szczodra, gdy się ładnie i umiejętnie prosi.
Mówiła prawdę. Po części. Faktycznie dawniej prowadziła cech rzemieślniczy i pomagała dokształcać młodzież korzystając z królewskiego błogosławieństwa i złota. Druga strona medalu była taka, że część monet przeznaczała na siarkę i saletrę od górników i dostarczała proch i złoto ruchowi oporu.
Była bystra i zapobiegliwa. Zawsze głosiła poglądy lojalne wobec władzy i zachowywała wizerunek delikatnej damy zajmującej się typowo kobiecym zajęciem. Swoje umiejętności pirotechniczne i szpiegowskie ujawniała tylko zaufanym osobom i tylko w dobrze ukrytych melinach, gdzie dostawała się niepostrzeżenie dzięki wampirzej niewidzialnosci.
Awatar użytkownika
Artemigor
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artemigor »

Wysluchał swój Klivien uważnie przyglądając się jej, by po dłuższej chwili nie pewności, odejść całkowicie od tematu zaprzeszłych. Pociągnął głęboki łyk napoju i odstawił pusty puchar na ławie, sięgając po kawałek pergaminu i szybko pisząc coś w starym narzeczu smoków, po czym przywołał sługę i rzekł.
-Pędź co tchu nie miara, załatw konia i zaprowadź go do kowala niech go podkuje jeszcze teraz a zapłace mu po trzy krocie warte konia który sprawisz. Gdy będzie wszystko gotowe, niech zostawią konia w ostatnim boksie królewskiej stajni, i pozostawią tam parobka na straży. A ty gdy sprawisz me interesy u kowala, gnaj pędem do gildii maga, powiedz że Artemigor cię przysyła i prosi o pergaminy z runą. Niech ci je da, przyniesiesz je do mnie a ja w ów czas sowicie cię wynagrodzę. Jeno spraw się szybko, bom nie znany z cierpliwości.
Zakończył swą wypowiedź i przestał zwracać uwagę na pachołka który zaczął oddalać się. Zwinął pergamin a potem wrzucił do ognia, po czym wrócił do wampirzycy i powiedział.
- Nie długo skieruje swe kroki ku księstwu Karnstein, gdzie będę pomagał w rozwijaniu się owej krainy. Przydała by nam się pomoc tak wybitnych rzemieślników jak wy, panno Klivien a i mnie nowych przywdzianek by nie zbyło. To też prosiłbym o rozważenie propozycji podróży do Karnsteinu. Sądzę że ferajna znalazła by coś dla siebie w nowo rozwijającym się księstwie, nie koniecznie w postaci zajęcia dotychczasowego . Na początek załatwiłbym warsztat z mieszkaniami i parę zleceń na początek, o wyżywienie ja dbam więc nikomu raczej niczego nie zbraknie względem mięsa. Zaś resztę ustaliłbym po rozmowie z Medardem von Karnsteinem. Nie ukrywam, nie robię tego bez interesownie, sławna igła to rzadkość ale prawdziwie wprawna igła arcymistrzyni to rarytas którego nie mogę sobie odpuścić. Zamierzam osiedlić się w wyżej wymienionym księstwie i poprowadzić przez nie szlaki handlowe z północy na południe i ze wschodu na zachód, tworząc podwaliny dla handlu na wielką skalę. Ale dość szczegółów, najpierw pewnie musi się panna zastanowić a ja mam jeszcze kilka spraw w tym miejscu.
Kończąc, wstał ukłonił się i wyciągnął rękę ku dziewczynie proponując taniec.
- Czy panna Klivien zaszczyci mnie tańcem?- zapytał oficjalnie, patrząc w oczy kobiety i czekając na jej odpowiedź. Miał nadzieję iż będzie ona pozytywna, ponieważ bardziej niż słowa cenił mowę ciała.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Gdy Artemigor wydawał polecenia pachołkowi przeniosła wrok na salę i udała, że nie słucha i ją to nie interesuje. Odłożyła patyczek od przekąski na tacę pochylając się trochę, by sięgnąć do stolika. Po tym jak się wyprostowała spojrzała na księcia Karsteinu bawiącego za stołem. Posłała mu rodzaj sygnału myślowego. Nie była telepatką i nie umiała formułować takich przekazów, ale była zdolna zwrócić w ten sposób jego uwagę, by ściągnąć jego wzrok. Kiedy z dużej odległości ich oczy się spotkały pozostała poważna i nie zrobiła żadnego ruchu. Jej spojrzenie przypominało, że mają do pomówienia.
Zabawne, że zaraz potem smok zaproponował jej przeprowadzkę. Już raz dziś dostała takie zaproszenie i raz odmówiła. Przeszło jej przez głowę, że Medard von Karstein skutecznie promuje swoje księstewko.
- Bardzo dziękuję, jest pan aż nazbyt szczodry, ale wiodę tutaj życie, które zadowala mnie dostatecznie i nie pragnę zmiany.
Jej odpowiedź była uprzejma, ale zdecydowana, a uśmiech bez wyrazu. Zaczynała się czuć znudzona, więc przyjeła propozycję tańca, jako pewne urozmaicenie. Podała mu dłoń i wstała, by podążyć za nim na parkiet. Całe szczęście, że muzyka była raczej spokojna, bo żwawe podrygi były czymś czego nie miała najmniejszej ochoty wykonywać. Wsparła drugą dłoń na jego barku. Jej skóra była ciepła i miękka. Amulet sprawiał, że jej dotyk i zapach były jak za życia.
Poruszała się z gracją i godnością. Stawiała stopy lekko i odgadywał jego ruchy bezbłędnie i bez opóźnienia, dzięki czemu zdawali się płynąć w tańcu. Zachowywała elegancki i przyzwoity dystans od jego ciała i więcej wodziła wzrokiem po sali i innych parach, niż spoglądała partnerowi w oczy.
- W jaki sposób książe płaci panu za nakłanianie ludzi do wzbogacenia jego włości? - zapytała lekkim tonen, jakby to o co pyta było oczywistością.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Tymczasem Medard świetnie bawił się w otoczeniu wianuszka słuchaczy. Całe towarzystwo co i rusz wybuchało gromkim śmiechem, w powietrze wznosiły się różnorodne toasty: Na pohybel to temu, to znów owemu! Za Nepomucena Zarzyckiego, pana na Zadupiu herbu Tygrys w Tarczy (naraz sra i warczy)! Prędzej świnie zaczną latać, skrzydły pierzastemi trzepocząc ochoczo, niźli ten krasnolud magikiem zostanie! Et caetera, et caetera Zwyczajne pogawędki wielmożów przy dużych ilościach rozlewanego alkoholu. Raptem Medard wyłapał wśród tłumu coś dziwnego - naraz nie do końca zrozumiała myśl palnęła go w łeb, ale nie były to rozważania księcia. To przekaz Klivien doszedł do celu. Med rozejrzał się wokoło i spostrzegł wampirzycę tańczącą z nikim innym, jak gadem Artemigorem we własnej osobie. Książę podziwiał pląsy obojga, zastanawiając się także, co "siedzi" w niezwykłych kształtów amulecie dziewczyny. Czyżby jakieś czary ochronne? Czas pokaże. Von Karnstein szybciutko wysłał przekaz w odpowiedzi na przypomnienie o rozmowach na pewne niecierpiące zwłoki kwestie.
~~O rozmowach pamiętamy. Czy aby nie masz chęci pozbycia się tego pasożyta? Mógłby sobie przygruchać jakiegoś człowieka czy elfa. Czemu akurat wybrał właśnie ciebie? Co nim kieruje?~~- wąpierz jak zwykle zadawał dużo pytań. Na sali wśród pląsających par dało się zauważyć przedstawicieli kilku powszechniejszych ras w Arturonie, lecz najlepiej w tej sztuce radziły sobie Elfy i ..... dziwni partnerzy - para drapieżników, których ludzie bali się jak ognia.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Wymknęła się po chwili z jego ramion. Posłała mu subtelny, ale chłodny uśmiech, dygnęła ujmując na chwilę suknię palcami i oddaliła się nie czekając na odpowiedź. Podeszła do jednej z zasłon, wsunęła się za nią i już więcej nikt z obecnych nie widział jej do końca balu.
Nie widział, ale to nie znaczy, że nie słyszał. Medard usłyszał ją i poczuł. To co szepnęła stojąc niedaleko za nim w ukryciu, nie miało szans być wychwycone przez żadne ludzkie, a nawet elfie ucho.
- Opuszczam zabawę i życzę miłego wieczoru. Porozmawiamy kiedy pan zechce. Będę w warsztacie pracowni "Sikora" znajdującej się na głownym rynku.
Potem tylko zasłonka się zakołysała, a ktoś z gości wstał by zamknąć okno. Oczywiście gdy odsunął zasłonke nikogo już tam nie było.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Wąpierz, zaintrygowany pozornym zniknięciem Klivien oraz otrzymaną wiadomością, podszedł do uchylonego okna, znajdującego się tuż za kotarą, skąd jeszcze nie tak dawno dobiegał tajemniczy szelest. Medard wysączył pozostały jeszcze w dzbanie miód, samo zaś naczynie ciepnął za siebie jak to arystokracja miała w zwyczaju. Następnie wybełkotał coś pod nosem, po czym zmienił się w dość dużych rozmiarów nietoperza o posturze raczej latającego psa, aniżeli pospolitego gacka wielkoucha. Kalong frunął kilkanaście minut, aż dotarł przed pracownię "Sikora". O dziwo jedno z okien było tam uchylone - oczywiście żaden człowiek czy elf nie mógłby się przez nie przecisnąć, ale już zwierz rozmiarów kota wlazłoby spokojnie, a co dopiero nietoperz, nawet owocożerny. Med wleciał przez otwarty lufcik, rozejrzał się po pomieszczeniu, wypatrując interesujących dlań artefaktów i szczegółów miłych dla oka. Telepatycznie przesłał dziewczynie wiadomość o treści:
~~"Jestem na miejscu, mamy sporo do omówienia, mam nadzieję, że żaden pasożyt nie będzie nam przeszkadzał. Podziwiam kulturę smoków, ale mierzi mnie jedna rzecz. Gady bywają upierdliwe do granic możliwości."~~
Tuż po tym, jak komunikat wystartował, nietoperz udał się do warsztatu, gdzie już w humanoidalnej postaci przyglądał się kunsztownie wykonanym przedmiotom.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

[PROSZĘ O WYDZIELENIE NOWEGO TEMATU OD TEGO MIEJSCA]

Pojawiła się przed nim nieco po lewej jego ręce. Była niczym jeden z cieni rzucanych przez prowizoryczne manekiny, zdobne w szykowne i oryginalne ubiory. W pracowni nie dało się wyczuć magii. Wampirzyca żyła najwyraźniej jak człowiek. Kołowrotek i krosna, przyborniki z nićmi, nożyce, sterty skór i tkanin... wszystko było prawdziwe i pachniało używaniem.
Miała na sobie nadal strój wieczorowy, co mogł dostrzec, gdy weszła w pasmo księżycowego światła, wpadającego przez lufcik. Jej blade, szarawe oczy wyrażały niezmiennie opanowanie, smutek i pustkę.
- Pytał pan o to jak stałam się dzieckiem nocy... - zaczeła cicho stając nieopodal - To był dar, który przyjęłam świadomie i dobrowolnie. Ukojenie, uśpienie bólu, nauka pogodzenia się z przeszłością, która przecież tak niewiele znaczy wobec wieczności.
Przyglądała mu się bez lęku, mimo że był od niej dziesięć razy potężniejszy. Odkąd opuścił ją Flaeviano nie miała do czynienia z innym wampirem. Prawie nic nie wiedziała o tym kim sama się stała, poza tym czego domagała się jej nowa natura. Po krótkiej chwili wahania zdecydowała się to zdradzić starszemu wampierzowi.
- Niewiele wiem na temat tego co straciłam i co zyskałam, poza zapomnieniem. Jestem sama. Z tym co czynię nocą. Z tym co słyszę i czuję. Nauczyłam się samotności. Jeszcze za życia.
Jedyna rzeczą w pomieszczeniu, która emanowała energią był jej naszyjnik z wisiorkiem w kształcie słońca.
Ostatnio edytowane przez Klivien 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Medard uważnie słuchał każdego wypowiedzianego przez dziewczynę wyrazu. Kolejne słowa zdawały się układać w spójną całość. Niestety - nawet świadomy i dobrowolny wybór Rytuału Przejścia zostawia w człowieku dziwny nostalgiczny stan pogoni czy swoistej tęsknoty za tzw. życiem. Cóż to za życie, do kroćset?! O, nie - za żadne skarby świata żaden z von Karnsteinów nie zamieniłby dotychczasowego żywota na jakąś marną egzystencję kruchego jak wiór organizmu, jakim niestety jest człowiek. I jeszcze ten wisior - coś, co nie dawało spokoju arystokracie, mimo że widział niejedno. Ów tajemniczy artefakt w kształcie słońca zdawał mienić się dziwną energią, a jej poznanie mogłoby poszerzyć wiedzę o tego typu zaklętych przedmiotach. Wąpierz spytał więc:
- Ten wisiorek nie jest zwykłym amuletem, nieprawdaż? Mogłabyś mi przybliżyć, cóż takiego sprawia moc zaklęta w owym jakże kunsztownie wykonanym artefakcie? Przecież taki majstersztyk nie może być li tylko zwyczajnym naszyjnikiem jak miliardy innych podobnego rodzaju.
Tajniki tegoż daru zgłębiałaś samotnie, czy może Twój mentor wyjawił choćby najistotniejsze? Swoją drogą przydałby Ci się ktoś obyty w temacie, gdyż obecne możliwości to jedynie malutki pikuś wobec tego, co mogłabyś zgłębić. A, i jeszcze jedno - skończmy z tym "panem". Czy wyglądam na aż tak skapcaniałego? Poza tym nie jesteśmy w Karnsteinie, a nawet tam oficjalnego tytułu używam w wyjątkowych okolicznościach.
Medard przyjrzał się po raz wtóry tajemniczemu artefaktowi, zamyślił się chwilę, po czym dodał:
- Wy, ludzie, macie czasami parcie na rzeczy, których nie do końca jesteście w stanie pojąć. Tak zapewne mógł myśleć Twój mentor, znaczy się osobnik będący dawcą rytualnej krwi. Ciekaw jestem, czy jegomość jeszcze pałęta się po tym świecie? Rytuał przeprowadzony za zgodą i w pełnej świadomości zdarza się nader rzadko. Często bowiem zbliżająca się śmierć człowieka powoduje w nim strach, przez co jest w stanie przyjąć cokolwiek, byleby go uchroniło przed nieznaną nicością, odejściem z tego świata.
Gdy skończył wypowiedź, a rzęsiste potoki słów tego typu przychodziły mu równie łatwo, jak kapłanom modły do wyimaginowanych bóstw. Oczekiwał zatem odpowiedzi Klivien, próbując poznać motywy nią kierujące.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Dotknęła lekko palcami wisiorka, gdy o nim wspomniał. Przymknęła powieki. Nabrała i wypuściła powietrze wolno.
- To podarunek od żywego mężczyzny. Stworzyła go pewna elfia wiedźma, by sypiać ze swoim nawiedzonym kochankiem. Dziesiątki lat starała się zachować jego zwłoki w idealnym stanie. Trzymała je w swoim łożu i pragnęła przywrócić im ciepło, woń, barwę i dotyk żywego ciała. Ponieważ oboje byli krwawymi mordercami, mój ukochany położył kres ich chorej miłości.
- Tak więc owo słońce zdjął z piersi zmarłego psychopaty, a gdy zauważył czym to poskutkowało domyślił się jak bardzo może mi być przydatny. Myzreal wiedział kim jestem. Nawet pozwalał mi z siebie pić... ale to już mniej zapewne interesujące dla ciebie.
Podeszła do jednego z wieszaków i skubnęła woal z piór owinięty wokół dekoltu sukni. Twarz miała teraz odwróconą od Medarda. Mowiła zimnym, bezbarwnym głosem bardzo wolno.
- Moim mentorem był mój przyjaciel, Flaeviano. Lecz to nie on był dawcą krwi dla mnie. Przemiany dokonał ktoś kogo imienia nawet nie poznałam. Widziałam go wtedy go raz pierwszy i ostatni. A Flaeviano zniknął niedługo potem.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

- Interesująca historia, nawet kiedyś w Karnsteinie jeszcze obiła mi się o uszy. Dziadek opowiadał nam przeróżne anegdoty i klechdy zasłyszane od miejscowych, okolicznych kupców i członków karawan z dalekich krain. Tę zdaje się także kilka razy przytaczał. Tyle, że tam nie było elfich wiedźm czy wróża Mateusza, lecz przesiąknięty obsesyjną nekrofilią czarnoksiężnik - samouk. Dalszy przebieg wydarzeń jest mniej więcej zbliżony do Twojej wersji, nie będę więc zanudzać niepotrzebnymi bujdami. Tak czy siak amulet jest prawdziwy i zawiera dość silną moc. Byle człowiek nie zdoła Cię rozpoznać, ale wprawny obserwator, nawet Homo sapiens zrobi to bez najmniejszego trudu. Nie wiem, czy natknęłaś się na śmiertelnych owładniętych żądzą mordu, którzy z takich czy innych powodów wybrali tułaczy los łowcy wampirów. Jestem w stanie zrozumieć jegomościa, któremu jakiś sukinsyn wysączył rodzinę na jego oczach czy hiperreligijnego kapłana lokalnego chramu bóstwa ze sfery życia, chociaż nie popieram fanatyzmu tego drugiego. - rzekł, po czym na chwilę w padł w dziwny stan zbliżony poniekąd do medytacji praktykowanej przez większość elfów. Po dość krótkim czasie wrócił do świadomości i kontynuował:
- Jeśli chciałabyś dowiedzieć się więcej o tym, czym się stałaś - nie krępuj się z pytaniami. Dziwnym jest to, że osobnik - inicjator Rytuału nie przejął roli mentora, ale cóż - nie każdemu pisany jest fach mistrza. W Karnsteinie za podobnego rodzaju wybryki niewytłumaczalne jakimiś wyjątkowymi okolicznościami drzewiej karało się śmiercią delikwenta. Niektórzy wciąż myślą, że dokonanie Przejścia to coś w typie durnowatego kawału wyzutego z pomysłów żartownisia. Niestety czy może raczej stety - jest to bardzo poważny proces i nie widzę w nim nic śmiesznego. Jak długo wiedziesz ukryty żywot nocnego stworzenia? Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz.
Im więcej dowiadywał się o jakże burzliwym, pełnym dynamizmu życiu rozmówczyni, tym dogłębniej starał się rozwikłać przesłanki prowadzące do takich czy innych wyborów. Wszak nader rzadko zdarza się, by inspirator Rytuału opuszczał przeistoczonego bez słowa i znikał niczym złodziej w mrokach nocy. Konia z rzędem temu, kto zrozumie takie postępowanie.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Podobały jej się monologi wampierza. Mówił spokojnie i składnie, przyjemnie było go słuchać. Do tej pory jak ktoś był jej bliski klasa kultury, to był odległy emocjonalnie i na odwrót. Bliskie jej osoby, którym mogła ufać zazwyczaj miały rynsztokowe maniery. Odpowiadając na jego pytania przyglądała się uważniej jego fizjonomii. Był przystojny niewątpliwie, ale nie był przesadnie zadbany i wymuskany. Musiała przyznać, że jest bardzo męski, chociaż jej pogrążone w oziębłym letargu serce nie drgnęło nawet na chwilę, gdy przyglądała się jego oczom, wargom, dłoniom i posturze. W Medardzie podobała jej się też jego naturalność, swoboda i pewność siebie. „Niespotykane cechy u władcy…” pomyślała z uznaniem. „Mieszkańcy Karnsteinu mają szczęście.”

– Słyszałam o Łowcach Wampirów. Flaeviano przestrzegał mnie przed nimi, gdy jeszcze się widywaliśmy. Nigdy nie miałam z żadnym do czynienia. Jestem bardzo ostrożna zarówno jeśli chodzi o uwidacznianie moich cech, jak i o dobór osób, które znają prawdę.
Podeszła do biurka i wyjęła z niego kluczyk. Tylko ona wiedziała, że leży on nie na dnie szufladki, tylko na półeczce powyżej niej, ukrytej wewnątrz szuflady.
– Zejdźmy może na dół. Z pewnością moja piwnica bardziej cię zainteresuje niż wstążki i guziki.

Podeszła do stolika stojącego w rogu. Pomacała pod blatem i nacisnęła ukryta tam dźwignię. Stolik z cichym zgrzytem podjechał do góry, a podłoga się rozwarła ukazując wąski i strome schodki. Między nogami mebla zeszli w dół. Przesunęła dłonią po kamiennej ścianie i nacisnęła jeden z kamieni, a za nimi znów rozległ się cichy zgrzyt i pogrążyli się w całkowitej ciemności. Pod stopami, wampir poczuł dość szybko miękki dywan. W nozdrza uderzył go zapach starych pergaminów, prochu i żelaza. Klivien podeszła do komody i zapaliła duży świecznik. Przywykła do światła, nawet jeśli doskonale widziała w ciemności. Doskonale widać było teraz szereg regałów z dokumentami, okute skrzynie z potężnymi zamkami i beczki z prochem. Po przeciwnej stronie niż ta z której przyszli znajdował się zamknięty kratą korytarz biegnący w niewiadomym kierunku. Odwróciła się do niego.

– Jestem dzieckiem nocy od niespełna roku. Szpiegiem od piętnastu. Oficjalnie działaczem państwowym od pięciu – kluczyk wsunęła do kieszonki w sukni – co się tyczy mentorów, to wolę zamiast nich mieć po prostu mądrych i doświadczonych przyjaciół. ten, który mnie przemienił zrobił to w ramach przysługi a nie dla żartu. Flaeviano nie czuł się na siłach tego dokonać. To on miał roztaczać nade mną opiekę, ale obawiam się, że spotkało go coś złego...
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Na wieść o braku kontaktu z łowcami książę zamyślił się, po czym powiedział:
- Powinnaś wiedzieć jedno: z reguły są to osobnicy dosyć niebezpieczni dla młodych wampirów, radzę więc ostrożniej dobierać tych, którym wyjawiasz pewne fakty z życia. Póki co, robisz to jak należy, lecz doświadczony pogromca rozwikła cię bez mrugnięcia okiem. Na takiego także można znaleźć sposób - nie ma przecież ludzi niepokonanych. Wystarczy tylko znaleźć niewielki haczyk, a groźny łowca będzie jadł nam z ręki...
Medard przypuszczał, iż cała ta pełna frymuśnych fatałaszków tudzież złotniczych cacuszek i przyborów służących do ich wykonania pracownia kryła coś więcej, aniżeli jeno warsztat artysty-rzemieślnika. Dlatego nie zareagował jakoś nadzwyczajnie, gdy Klivien odkryła przed nim tajemny właz do swego schronu, aczkolwiek nie przypominało to kryjówek, które zwykli budować kupcy czy rzemieślnicy na wypadek ataku wrażych wojsk lub wtargnięcia oprychów. W dzisiejszych czasach kusza bądź rusznica z kontuarem może nie wystarczyć. Nigdy nie wiadomo, jaki klient raczy odwiedzić pogrążonego w pracy właściciela zakładu. Już na schodach uderzył księcia ostry zapach prochu strzelniczego, a zaraz potem wrażliwe nozdrza oplotła woń z lekka przykurzonych pergaminów nadgryzionych niekiedy zębem czasu.
~No to pięknie. Nie wygląda mi to na dzieło artysty, nawet biorącego pewne sprawy we własne ręce. Nasuwa mi się pytanie: szpieg to czy przedstawiciel skrytej w mrokach nocy przed postronnym obywatelem straży, pilnującej interesów państwa i władcy? Zapewne niedługo wszystko się wyjaśni.
Niemal od razu przyglądał się wszystkiemu z uwagą, starając się uchwycić jak najwięcej szczegółów. W trakcie przeglądania pożółkłych niekiedy papierzysk jął słuchać z zainteresowaniem wyznań Klivien. Zaiste, dziewczyna nie należała do przeciętnych, nawet po odbyciu rytuału przejścia. Tego typu osób brakowało księciu na Karnsteinie, a taki informator czy wpływowy przyjaciel w kraju potencjalnego pośrednika w interesach przechyliłby szalę pertraktacji na korzyść Medarda i elfich sojuszników.
- A więc jednak jesteś szpiegiem. Trudny to fach w czasach, w których przyszło nam żyć. Wywiadowcy zazwyczaj nie żyją zachwycająco długo. Czy twoi włodarze domyślają się, co tak naprawdę ukrywasz? Nie chodzi mi tu o jakieś pokątne geszefty na boku z portowymi złodziejaszkami, a o to, czym stałaś się jakiś rok temu. Wracając do naszych baranów, khee, wampirów zaginionych bez wieści, to uważam, iż twój Flaeviano żyje i ma się całkiem dobrze. Nic nie wskazywałoby na tragiczny koniec istnienia tego osobnika, chyba że masz jakieś poparte faktami podejrzenia co do działalności łowców na tym terenie...
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

- Nie mam żadnych informacji na ten temat, przyznaję... ale go znam. Wiem, że byłam mu bliska i potrzebowałam go. Nie zostawiłby mnie samej świadomie. Coś musiało się stać co go zatrzymało, albo zmusiło do wyjazdu.
Zauważyła, że zaczął przeglądać teczki, więc podeszła i wyjęła mu ją z rąk, by włożyć papiery na miejsce. dała tym delikatnie do zrozumienia, że zaproszenie tutaj nie obejmowało prawa do wglądu w treść zgromadzonych tu materiałów.
- Nie podlegam żadnym włodarzom. Może kiedyś... dawniej, gdy zwierzchnikiem armii był mój przyjaciel. Teraz już nie. To archiwum jest moje i dostęp mają tylko ci, którym zechcę coś ujawnić. Zbieram informacje dla siebie. Nie sprzedaję ich za pieniądze. Robie z nich osobisty użytek, albo pomagam przyjaciołom.
Jej wzrok padł na chwile na beczki z prochem i kratę prowadzącą do kanałów. Przełknęła ślinę. Zapewne swoim wsparciem czyniła tyle samo złego co dobrego. Szczury Portowe mało kiedy prosiły o informację w godziwym celu. Zaczęła się tłumaczyć bardziej sama przed sobą niż przed nim.
- Moje kontakty z portowymi złodziejami, to moje osobiste relacje, nie ma w tym polityki i nie doszukuj się jej proszę. Oni napadają statki handlowe, opróżniają kieszenie szlachcie, obijają gęby arogantom, którzy nie podporządkowują się ich panowaniu w dokach... ale nigdy nie krzywdzą prostych ludzi. Port to ich dom i o niego dbają.
Obejrzała się na płomień świecy, drgający pod wpływem lekkiego, wilgotnego powiewu dobiegającego z korytarza.
- Twój więzień interesuje tylko mnie. Poznałam go zanim przeniosłam się do Arturonu. Ścigał banitów z Trytonii, w tym mnie. Chcę wyrównać z nim rachunki to wszystko.
Zablokowany

Wróć do „Arturon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości