Arturon[Dwór Królewski] Sala Balowa

Arturon to duże i bardzo bogate miasto, powstało wiele wieków temu i od tamtej pory nie zostało dotknięte żadną wojną. Miasto utrzymuje się z handlu dalekomorskiego, można tu znaleźć wszystkie luksusowe towary z całego królestwa.
Moderator Strażnicy
Awatar użytkownika
Artemigor
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artemigor »

Smok, nie mniej zdziwiony niż wąpierz, widokiem przedstawicielki niższych szczebli, rozbawiony lekko nieumyślną gafą Wać panny, uśmiechnął się serdecznie a jego uśmiech się powiększył gdy wampir z niezwykłą, jak na wampira, delikatnością tłumaczył dziewce zawiłości dotyczące swego księstwa. Dla Artiego to było ciekawe doświadczenie, konwersacja między różnymi sferami go ekscytowała. Mimo tego, na chwilę skupił się na środku sali, gdzie właśnie elfy dawały pokaz swego, pełnej gracji tańca. Smok, z niewiadomych przyczyn po prostu uwielbiał wszystko co jest piękne i ma w sobie wdzięk. Może to być spowodowane tym iż większość jego pobratymców, zbiera niezliczone bogactwa, widząc ich piękno. Gad wpatrywał się w tańczące pary jeszcze przez parę chwil by powrócić do wąpierza w momencie gdy mówił o pochodzeniu dziewczyny. Zdziwił się trochę że Medard bez żadnych ogródek spytał wprost, skoro wiedział iż dziewczyna ukrywa swoją tożsamość. Był to lekki nietakt, który nie przystoi możnowładcom, ale z drugiej strony wolał jak się mówi wprost co komu leży na duszy.
Arti spojrzał teraz na dziewczę i czekając na odpowiedź sączył przepyszny miód pitny, którym rzadko miał okazje uraczyć swoją gardziel.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Informacja o tym, że rozmawia z samym księciem zrobiła na niej wrażenie, ale nie dała tego po sobie poznać. Co prawda nie urodziła się jako arystokratka, ale dużo już w życiu przeszła i w niejednej roli bywała, więc potrafiła zachować się godnie i pewnie nawet przed takim majestatem. Skłoniła głowę elegancko.
- Jaśnie panie, racz wybaczyć moje uchybienie. Dawno nie studiowałam map i niewiele czasu w życiu poświęciłam na podróże. Moje imię brzmi Klivien. Jestem właścicielką pracowni krawieckiej i zdobniczej. Mnie również interesuje handel, głównie zakup rzadkich materiałów i skór. Jeśli zaś chodzi o drugie pytanie... wybacz panie, lecz nie sądzę by czas i miejsce były odpowiednimi by udzielić wam zadowalającej odpowiedzi. -
Oczy Klivien były pozbawione blasku. Były martwe, w tym sensie, że nie tliła się w nich już nawet iskra wiary czy radości istnienia. Jej łagodny, pewny siebie głos był bardzo opanowany i w pewien sposób obojętny. Książę był doświadczonym wampierzem, dało się to wyczuć. I potężnym. Była jego siostrą krwi, więc nie miała powodu się go obawiać. Nie miał też niczego, co byłoby jej potrzebne, więc jej martwe serce nie drgnęło ani trochę podczas tej rozmowy.
Ostatnio edytowane przez Klivien 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Wąpierz dawno nie poznał tak tajemniczej osoby, jak Klivien. Z drugiej jednak strony dziewczyna przeszła w swym trudnym życiu tak wiele, że złem okropnym byłoby ją odtrącić tylko ze względu na skrytość i zapewne żywione w stosunku do świata obawy czy uprzedzenia. Gdy usłyszał wzmiankę o doczesnym zajęciu rozmówczyni, jego oczy nabrały żywszego niż zwykle blasku, a szyderczy uśmieszek cynika zastąpiony został prawdziwym wyrazem zadowolenia.
- Uchybienie wybaczam, nie jest to powód do wszczynania niepotrzebnych w tej chwili dodatkowych konfliktów. Czy nie znudziło Ci się tutaj gnuśnieć do przysłowiowej usranej śmierci? Nie lepiej by Ci było w odległym Karnsteinie, wszak potrzebujemy rzemieślników, którzy z artyzmem wykonują tak piękne przedmioty codziennego użytku. Poza tym przydałby się ktoś obeznany w arturońskich realiach i waszym systemie ekonomicznym, a to przydałoby się uzyskać w celu dalszej współpracy międzypaństwowej. Przystajesz na propozycję? - spytał Medard, ciekaw odpowiedzi. W dodatku niezwykle zainteresował go fakt, kim był tajemniczy osobnik, który dał Klivien nowe życie, jednak zupełnie odmienne od trudnej egzystencji człowieka niższych sfer.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Przeniosła na chwilę powłóczyste, znaczące spojrzenie w stronę stojącego nieopodal smoka.
- Zaiste, rozrasta się wasze księstwo mości. Macie dar zjednywania sobie sprzymierzeńców. Jednakże z pewnym żalem odmawiam, chociaż za zaproszenie dziękuję - dygnęła płytko, oszczędnie - Moje losy ściśle splecione są z tym miastem i wiele czasu poświęciłam, by zyskać życie, które tu wiodę. Mam zobowiązania i więzi, których nie zerwie nawet najbardziej kusząca propozycja. Niemniej... z radością odwiedzę wasze włości i zapoznam się z tym pięknym krajem i skarbami, które kryje.

Mówiąc o więziach miała na myśli szajkę portowych złodziei i ochlajtusów. Czasami sama się zastanawiała co ją z nimi łączy poza odległymi czasami wspólnej walki. Ilu z nich pamięta czasy powstania? Chyba żaden. Dawni partyzanci nie żyją, a obecne "sikorki" to młodzież z nowego naboru. Pozbawiona ideałów banda spryciarzy używających życia na czyjś koszt.
Mimo wszystko jednak, znała ich kryjówki l hasła. Miała klucze na meliny. Piła z nimi kiedy bywało źle. Ufali jej, a ona nie miała nikogo, kto znałby ją równie dobrze. Pod jedwabnymi falbankami kryła się kobieta cicha jak cień i niebezpieczna politycznie. Mało kto znał to miasto i jego historię jak ona. Miała w głowie plany kanałów, tajne przejścia. W zamaskowanej piwniczce pod pracownią stały całe regały akt, danych wojskowych i raporty wywiadu.
Ostatnio edytowane przez Klivien 13 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Wąpierz nie za bardzo był zdziwiony postanowieniami Klivien, słyszał bowiem co nieco o lokalnym patriotyzmie mieszkańców Arturonu. Lud ten nade wszystko ukochał sobie rodzinne strony, więc na dłuższy czas lub całkowicie wyjeżdżał nader rzadko. O dziwo nie postępowali tak tylko sami dhynen we wspólnym zwani ludźmi, ale także i Elfowie - jedni ze starożytnych ras założycielskich Alaranii. Póki co panu na Karnsteinie nie śpieszyło się do rodzinnych włości, wolał za to zaznać uroków życia we dworze królewskim u Arturończyków. Ci śmiertelnicy nieco go zadziwili z jednej strony dystyngowanymi manierami wielmożów, z drugiej zaś tępotą stajennych, którzy zwykłego baktriana wzięli za piekielnika rodem z najczarniejszej otchłani, gdzie żaden promień światła dziennego nie raczył nigdy paść.
Medard odpowiedział dziewczynie:
- Skoro takie jest Twoje życzenie, niechaj i tak będzie. Zobaczysz piękno Karnsteinu, jego przepych i rozwój cywilizacyjny. Ktoś musi Therię wyciągnąć z mroków zabobonnego średniowiecza. Zaraz, zaraz! Mamy na stanie więźnia przyłapanego na usiłowaniu zabójstwa, który twierdzi, iż jest Trytończykiem, a brał udział w tłumieniu partyzanckich rozruchów podczas okupacji miasta portowego. Wąsaty brunecik o lisiej mordzie i jakby chomiczych polikach - ciągle w nie coś upycha. Zwał się ów jegomość bodajże Garinan Thuun, a podawał się za kapitana straży. Wasi porządkowi noszą takie wymuskane sygnety przedstawiające rozdziawioną paszczę miejscowej odmiany rysia. To pewnie dlatego, że ponoć są jak ryś dybiący z konarów na sarny. Ten z naszych kazamatów robił to dość nieudolnie. Znasz może tego człowieka?
Pogrzebał w torbie przewieszonej przez ramię, aż znalazł list gończy na dosyć dobrej jakości czerpanym papierze z odpadków po skrybach. Następnie podał ów dokument Klivien, by sprawdziła, czy rysopis sprawcy czegoś jej nie przyniesie.
Ostatnio edytowane przez Medard 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Już na sam dźwięk imienia drgnęła. "No proszę, pan Thuun wpadł. Zabójstwo? Chyba w afekcie, albo po pijaku. Widać bardzo się postarzał." Założyła ręce układając dłonie w przegubach łokci. Lekko zmrużyła swoje duże, szaro-błękitne oczy.

- Znam. Wiele bym dała za to, żeby z nim pomówić. Zwiedzanie lochów jest częścią pańskiego zaproszenia? -
Garian zrobił dla niej tyle samo złego co dobrego. Był pierwszą osobą, która wyciągnęła pomocną dłoń, gdy jako żebraczka przybyła do Trytonii. I pierwszą, która wyciągała broń by zwalczać powstańców. Nie chciała by gnił w lochu w obcym kraju. Chciała go wyciągnąć, bo lubiła odpłacać dobrem za zło. Był to dobry, najlepszy sposób na zemstę jaki znała. Wyrzuty sumienia.

Wzięła rysopis i z lekkim zaciekawieniem rzuciła na niego okiem. Faktycznie to był on. Nie czuła nic. Po prostu podjęła decyzje.
- Chcę mieć tego człowieka - dopowiedziała wprost patrząc mu w oczy. Biła od niej determinacja i pewność siebie, jakby była przekonana o tym, że ma do zaoferowania to czego wampir w zamian zażąda.
Ostatnio edytowane przez Klivien 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Wąpierz po cichu liczył na ubicie interesu z miejscowymi przestępcami, którym znakiem rozpoznawczym były pijackie łachmany. Mimo skarbów zgromadzonych po melinach ci złodzieje i szpiedzy nosili się niczym jaki proszalny dziad na odpuście. Nie była to jednak zwykła mafia - wywiad Karnsteinu doniósł, że każdy, kto zdobędzie przychylność tych urwipołciów, wejdzie do miasta w tryumfie zwycięzcy lub nawiąże współpracę na kilku polach. Zawsze trzeba działać techniką lisa, jednocześnie nie zapominając o planie lwa w zanadrzu. Zatarł ręce w uniwersalnym geście, mówiąc oczywiście w języku kindred:
- Skoro ów gagatek zalazł wam za skórę, czemu nie? Strażnicy nie wyrażą ni krztyny sprzeciwu, wiedząc, że pozbędą się problematycznego więźnia. Nie będzie to stanowiło dla nich większego problemu. Słyszałem, że w Arturonie działa siatka dziwnych złodziei maskujących się pod obmierzłymi łachmanami pijaczków portowych. Z tego, co wiem, są to wyszkoleni szpiedzy, rodzaj wolnych strzelców, którym wiele do życia nie potrzeba. Może ów więzień - okupant zapewniłby choć krztynę ich przychylności? Masz może jakieś namiary na tych ludzi? Nie musisz odpowiadać teraz, ściany mogą mieć uszy - zwłaszcza na królewskim balu.
Gdy skończył wypowiedź, zaintrygował go dziwny amulet wiszący na szyi Klivien. Przez ładnych parę chwil przypatrywał mu się, rozmyślając na temat jego potencjalnych możliwości. Wyglądał na profesjonalistę w tym, co robił.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Teraz to zaczęła się go bać. Oddała mu papier z kamienną twarzą. Nie spodobało jej się to, że tyle wie o Ptaszkach, ani to, że szukał z nimi kontaktu. Nikt z jej portowych znajomych nawet nie znał kapitana Thuuna. Jej porachunki z tym człowiekiem sięgały wiele lat wstecz i mało komu były znane.
Chłodnym wzrokiem zmierzyła księcia. Jednak był kimś z kim należało zacząć się liczyć, jeśli interesował go port. Do tego był wampierzem i to nie byle jakim. Kiedy się odezwała, jej ton był zimny i nienaturalnie spokojny.
- Interesują pana ludzie, którzy nie są zbyt otwarci na nowe znajomości, a głowa pana Thuuna znaczy dla nich tyle co głowa kapusty. - zauważyła, że obserwuje jej wisiorek i ściągnęła brwi. Zapewne nie była by mniej oburzona, gdyby spoglądał na jej biust.
Całą rozmowę prowadzili w języku dzieci nocy, co ją niepokoiło. Miała bardzo czujnie nastrojone zmysły, obawiając się, że mogą być obserwowani.
- Ponownie nalegam jaśnie książę, by odłożyć sprawy interesów na stosowniejszą chwilę - powiedziała we wspólnej mowie ze znaczącym naciskiem.
Ostatnio edytowane przez Klivien 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Słuchając słów Klivien, Medard rozejrzał się uważnie, jednak nie wyłapał niczego nazbyt podejrzanego. Ostrożności nigdy za wiele, więc rozmowa nadal przebiegała w języku, który znany jest nielicznym spoza społeczności wampirzej. Przeczuwał, że z biegiem czasu mogą zostać zdemaskowani, a wtedy nici z kontaktów handlowych. Rzucił tylko:
- Skoro tak, dostaniesz swojego Thuuna, gdy tylko przybędziemy do Ojczyzny. Kwestię zaś kapuścianych głów rozważymy w dogodniejszej lokalizacji i przy sprzyjających cyrkumstancjach. Niepokoi mnie podejrzana cisza, która zapadła nad całym rozwrzeszczanym towarzystwem.
Poza tym gdzie znowu polazł ten gad? Przed chwilą jeszcze sączył miód nieopodal tańczących elfów, a teraz jakby zniknął z pola widzenia. Przez tryb życia lekkoducha kiedyś napyta sobie biedy, miejmy więc nadzieję, że szybko z tego wyrośnie.

Zauważywszy zmarszczone brwi dopełniające Marsową minę Klivien, wąpierz doszedł do wniosku, iż artefakt wiszący na jej szyi musi być bardzo cenny bądź stanowi jakąś rodzinną pamiątkę. Tak czy inaczej wart jest wybadania na wszelkie możliwe sposoby, ale tutejsze wścibstwo nie pozwala na dokładniejsze oględziny przedmiotu. Postanowił zatem dokonać tego w bardziej sprzyjających okolicznościach.
Usłyszawszy wypowiedź we wspólnym, odrzekł krótko:
- Masz rację, to nie miejsce i czas na poważniejsze rozmowy. Droga do Karnsteinu długa i męcząca, zostawimy to na potem. Teraz należałoby wtopić się w tłum gaworzących o rzyci Maryni szlachciurów tudzież elfów pląsających swe leśne podrygi - tak jak nasz gadzi kompan.Ten to potrafi zabawić publiczność.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Tańce się skończyły i większość gości kręciła się teraz przy stołach z jadłem. Pozostali spacerowali po parkiecie w małych, najczęściej dwuosobowych grupach, rozmawiając przyciszonymi głosami lub kryli się w altanach i między filarami. Wcześniejszy zgiełk towarzyszący muzyce zamienił się w delikatne szemranie.

Klivien uśmiechnęła się lekko i raczej bez wyrazu. Było to okazanie uprzejmości i częściowo odpowiedź na jego sugestię jakoby powinni bawić się jak inni goście. Odczuwała głód, ale nie dotyczył on żadnej z potraw, które serwowano na królewskim stole. Na samo wspomnienie o tym, że powinna się napić, poczuła silne napływającą jej do ust. Nie posiadała żadnych amuletów, hamujących pożądanie krwi. Po prostu musiała się napić, kiedy była głodna. A teraz była. Poszukała wzrokiem swojego partnera. Chłopak z którym przyszła śmiał się głośno w towarzystwie innych młodzieńców, nie wypuszczając z dłoni kieliszka. Tak jak się spodziewała, był już mocno odurzony alkoholem. Wystarczyło go odprowadzić na stronę, wyszeptać coś do ucha i zbliżyć wargi do jego szyi. Aż się wzdrygnęła wyobrażając sobie przyjemność płynącą z pociągania pulsującej krwi wprost z tętnicy. Odwróciła wzrok od młodzieńca i ponownie uśmiechnęła się do księcia, tym razem z większym napięciem widocznym na twarzy.

- Już się cieszę na myśl o tej podróży. Jestem pewna, że dogadamy się we wszystkich nurtujących kwestiach. Coś zaś do zabawy... ufam, że jest pan gawędziarzem, bo ja nie czuję się najlepiej w prowadzeniu lekkich konwersacji. Od pełnych życia, widowiskowych pląsów stronie, gdyż nie leżą w mojej naturze, ale chętnie podam panu dłoń, gdyby zagrano coś bardziej stonowanego. Tymczasem myślę, że przyszła pora się poczęstować smakołykami, które król dla nas sprowadził na te wyśmienitą uroczystość.
Po tych słowach dygnęła z gracją, posłała wampirowi długie spojrzenie świadczące o nieskrywanej już żądzy i odeszła by ująć pod ramię owego nieszczęsnego młodzika i opuścić z nim salę.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Wąpierz obserwował znużone pląsaniem wygibasów towarzystwo zebrane na królewskim balu, lecz nie za bardzo interesowali go ani tancerze, ani wygłupy gadziego towarzysza ni nawet małpowanie elfów przez burżuja przy kości. Szczególnie to ostatnie ze śmiesznego przerodziło się w obrzydliwe. Podobnie jak i bawiący się dotąd tłumek, Medard zamierzał udać się w stronę suto zastawionych stołów, by przy jadle, alkoholu i solidnych porcjach hemoglobiny w międzyczasie rozprawiać ze szlachciurami i uczonymi o polityce, ekonomii, wreszcie o rzyci Maryny. Na dygnięcie Klivien odpowiedział z typowym sarkastycznym uśmieszkiem szydercy:
- W Karnsteinie nie przestrzegamy aż tak bardzo protokołów dyplomatycznych, nie musisz kłaniać mi się w pas. Tego typu ukłony zostaw raczej elfom - oni lubują się w tej ich etykiecie, przecież to strata czasu na półoficjalnym balu. Powiem jeszcze krótko: Darz bór! Chociaż w tym przypadku źródło raczej niewiele ma wspólnego z leśnymi ostępami. Dam Ci znać, kiedy będziemy ruszać w drogę powrotną, też mam taką samą nadzieję, jeśli chodzi o problematyczne kwestie.
Chwilę potem siedział za stołem w otoczeniu arystokratów i nieco podpitego maga - adepta świetlistej dziedziny tejże wyrafinowanej sztuki.
Czarownik co i rusz wypuszczał z kostura smużki żółtawego światła, a wszyscy wokoło bili gromkie brawa. Medard uniósł puchar pełen miodu pitnego i zawołał:
- Wypijmy za kostur maga Arheniusa, póki wyczyniasz Waść świetliste harce, żaden wampir nie ośmieli zakłócić nam spokoju! Wasze zdrowie, bracia szlachta.
Reszta biesiadników zgromadzonych za stołem w try miga podchwyciła toast księcia, a zaraz potem rozległ się stukot potrącanych o się pucharów, kufli, czar, kielichów i szklanic. Jakiś pijus zasnął pod stołem, inny znów niczym małpiszon skakał z żyrandola na żyrandol.
- Tego już za wiele, nawet takie przyjęcie nie powstrzymało ich przed piciem, trzeba dać im do wiwatu. - rzucił Medard, następnie wstał od stołu, szybkimi ruchami wyciągnął dmuchawkę z rękawa, naładował w nią ryżu i wystrzelił całość w kierunku małpiszona hasającego po wiszących elementach oświetlenia. Pijany szlachcic zatoczył się z deczka, stracił zarówno równowagę, jak i pijacki rezon, a potem jak kokos zleciał tuż nieopodal stołu biesiadników.
Medard złapał delikwenta za przysłowiowe fraki i szybkim krokiem udał się na tył sali, gdzie jeszcze nie tak dawno pląsały setki gości. Tak otworzył na oścież drzwi przeznaczone dla służby, wgryzł się w kark ochlapusa i uczynił jego stan jeszcze bliższym agonalnemu. Gdy skończył, kopnął małpiszona w rzyć, a ten potoczył się ze schodów i wylądował z mordą w błocie.
- Miejsce świń jest w chlewie, a nie na pałacach! - warknął Medard, wytarł ręce o poły płaszcza i udał się do stołów.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Nie lubiła się zabawiać ofiarą. Kąsanie było dla niej koniecznością i czysto krwiopijczą przyjemnością. Nie mieszała w to erotyzmu. Poza tym uważała się za zbyt wartościową kobietę, by lasić się do mężczyzn w jakimkolwiek celu. Jak tylko wyszła z synem generała na korytarz, powiodła go pod pobliską kotarę koło stojącej pod ścianą kanapki. Zasugerowała, że pragnie mu coś kospiracyjnie wyszeptać, a gdy się nachylił, wbiła kły w jego szyję.
Po dłuższej chwili ułożyła młodego mężczyznę na kanapie, by wyglądał na jedynie odurzonego alkoholem. Żył, ale jego serce uderzało słabo. Wytarła chusteczką wargi rozglądajac się dyskretnie. Kiedy wróciła na salę balową, czuła, że jej serce bije dwa razy szybciej.
Nie miała ochoty próbować mdłego jedzenia na stole. Przeszła na drugą stronę sali, klucząc lekko i zwiewnie między filarami. Po drodze zahaczyła o lokaja z kieliszkami wina i wzięła jeden ze sobą. Wypatrzyła wolną sofę w jednej z loży i tam usiadła, by z zacienionej wnęki wodzić oczami za bawiącą się gawiedzią.
Potrzebowała czasu, żeby ustabilizować swój stan pobudzenia, po niedawnym posileniu się krwią, zanim wróci do rozmów z potencjalnymi dostawcami. Kilka razy wśród gosci dostrzegała księcia Karstein. Dotknęła palcami swojego naszyjnika. Intrygowało ją, co takiego dostrzegł w nim wampir.
Mniej więcej po kwadransie wstała i podeszła do innej, dość egzojycznie wyglądającej osoby. Była to starsza dama w sukni ozdobionej rzadkim futrem. Klivien zagadała, zaczynając od pochwalenia kreacji, a potem gładko przeszla do pytań o jej pochodzenie. Do końca balu, zamierzała wypytać jeszcze kilka upatrzonych osób, noszących intrygujące ją elementy stroju lub biżuterii.
Awatar użytkownika
Artemigor
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artemigor »

Smok, przechadzał się chwilę wśród rozhukanego towarzystwa, postanowił zmniejszyć swoją postać do rozmiarów człowieka, gdyż ciasnota panująca między tańczącymi, nie pozwalała na swobodne przemieszczanie się potężnie zbudowanemu gadowi. Skupiając się przez chwilę, pomyślał że samo pomniejszenie może nie wystarczyć i powrócił do formy królewskiego księcia, w swym kunsztownym stroju. Teraz, gdy mógł wtopić się w tłum, zaczął wypatrywać uważnie i robić listę w pamięci.
-Baron Valor, pan na Artahani i władca ziem eskarskich wraz ze swoją uroczą córką. Chrabia De Chlource, ze swoimi wpływami na dalekim południu był równie ważnym punktem w umyśle smoka.
Chodząc tak i spamiętawszy co ważniejszych możnowładców i pomniejszych cżłonków burżuazji zauważył jak biesiadnicy zaczynali być co raz bardziej podchmieleni a ich umysły co raz bardziej jęły przypominać durną służbę z akcydentu z wielbłądem. Ale nie to zwróciło uwagę smoka. Zauważył wampirzycę, nie co roztrzęsioną i jakby spiętą. Artegora nozdrza nigdy nie kłamały, a teraz mówiły mu że czują świeżą krew. Gad pod postacią mężczyzny zbliżył się do nieznajomej i rzekł .
-Witaj córo nocy. - delikatnie pochylił głowę w ukłonie. - Cóż dziewczę młode poczynia w tym chmielnym towarzystwie?
Biesiadnicy zaczęli powoli poczynać co raz śmielej aż jeden z nich potknął się o własne nogi i z impetem poszybował w powietrzu potrącając dwóch kolejnych chmielników, aż ostatni stojący nie opodal smoka runął upadając na ramię smoka od którego odbił się jak od skały. Arti nie używał przemocy na balach zbyt często to i dziś jej nie użył, a jedynie delikatnie rzucił biedakiem na drugą stronę sali gdzie nie mal bez swzanku wylądował na kanapie.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Obróciła się, by spojrzeć gadowi w oczy. Jej spojrzenie było chłodne, a głos, chociaż cichy, to dobitny.
- Wolałabym "panno Klivien" - zwróciła się do smoka z odrobiną niechęci.
Gdyby chciała być postrzegana jako dziecię nocy, chodziłaby w czerni, nosiła rubiny, malowała wargi i włosy krwistą czerwienią i uśmiechała się lubieżnie prezentując kły. Tymczasem powinno być widać, że kryje się ze swoją nową naturą.

"Kolejny arogant, któremu się wydaje, że rozpoznanie wampira, to czyn, którym koniecznie musi się pochwalić"
Przelotnie omiotła smocze wcielenie wzrokiem. Był wybitnie atrakcyjny i w tej atrakcyjności wybitnie nudny. Zastanawiało ją, jaki miał cel w tym by ją zaczepić.
- Na pana pytanie odpowiem prosto i zwięźle. Pracuję. Szukam inspiracji i kontaktów handlowych z zagranicznymi kupcami. Stroje, które wychodzą spod mojej igły są niepowtarzalne i dostosowane do indywidualnych potrzeb i stylu klienta. A pan, trudni się jakimś rzemiosłem? -
Była pewna, że nie. Jej zdaniem smoki były zbyt dumne, by zarabiać na swoją egzystencję. Najczęściej po prostu dziedziczyły fortuny, co większość z nich w jej mniemaniu czyniło zarozumiałymi i gnuśnymi. Nawet te najszlachetniejsze osobniki parały się prędzej walką, niż rękodziełem. To dotyczyło oczywiście smoków, które znała, a więc tych, które na stałe zadomowiły się miedzy ludźmi i elfami, przybierając dwunożna postać. Zastanowiło ją do której grupy gadów należy stojący przed nią osobnik, więc dodała:
- Długo bawi pan w mieście? Preferuje pan nasze dwunożne towarzystwo na stałe, czy w tym uniformie, to tak tylko od święta?
Znów znacząco powiodła wzrokiem od czubka jego głowy, do wykwintnych pantofli.
Ostatnio edytowane przez Klivien 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Tymczasem książę Medard de Nasfiret w najlepsze ucztował i bawił się w towarzystwie nieźle podpitego maga, arystokratów i burżujów przy biesiadnym stole we wnęce sali balowej. Niestety, a dla co poniektórych biesiadników może i "stety" coraz więcej ludzi, bo głównie przedstawicieli tej rasy można było tam spotkać, oraz elfów zapadało w stan upojenia alkoholowego. Wąpierz na większość przymykał oko, bo cóż innego miał zrobić - wszak na tego typu imprezach rzadko wylewa się za kołnierz, a jeżeli już to nastąpi, to zazwyczaj płyn ów nie zawiera "nektaru bogów". Podczas próbowania coraz to nowych specjałów królewskich kucharzy Arturonu i okolicznych wasali zauważył Medard interesującą rzecz. Otóż poznany niedawno smok poszedł w konkury do nikogo innego, jak tajemniczej Klivien siedzącej w ustronnym miejscu z dala od wścibskich oczu biesiadników, a zwłaszcza magów czy telepatów. Zabrał więc ze stołu kawał pieczonego udźca jelenia i dzban miodu, a następnie z oddalenia obserwował zachowanie obojga delektując się smakiem obu specjałów. Może wydarzy się coś ciekawego, bo od czasu wparowania smoka jak gdyby nigdy nic przyjęcie owo nabrało jakoby zwyczajnego, nudnego jak flaki z olejem charakteru.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Artemigor
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artemigor »

Usiadł na fotelu stojącym nieopodal sofy na której usadowiła się jego rozmówczyni i wodząc chwilę swym bystrym okiem po biesiadnikach dodając do swych notatek w pamięci kolejnych interesujących go rozmówców. W końcu zwrócił swe spojrzenie na Klivien i rzekł łagodnie.
- Miło mi panno Klivien, jestem Artemigor.-
Smok nie przepadał za długimi wywodami to też ucieszył się iż Klivien od razu przeszła do sedna sprawy.
- Ależ oczywiście że zarabiam na siebie. Łowię zwierzynę leśną w celach handlowych. Oprawiam skóry, pekluje mięso i sprzedaje poroża, jeśli zwierze tak owe posiada. Dzięki temu mogę opłacić magów aby nauczali mnie swych sztuk magicznych.
Było to prawdą gdyż smok uwielbiał tropić i polować na zwierzynę, a że z natury smoki to urodzeni łowcy jak i wojownicy, smok poruszał się po swym naturalnym "Terenie".
- Ponadto interesuje się kulturą, wiarą i zachowaniem innych ras.
Gad ponownie zmienił swoją postać na mężczyznę który wyglądał bardziej przyziemnie, a z powołania wyglądał na przystojnego, choć nie tak uroczego jak poprzednik, kuglarza.
- W tej oto formie mam zwyczaj poruszać się między dwunożnymi, ale ze względu na to iż poszukuję dzisiaj "lukratywnych" kontaktów, z uwagi na fakt iż co roczny bal jest miejscem spotkań śmietanki burżuazyjnej, bardziej stosownym jest nieco inne przebranie.
Zakończył swój wywód wracając do formy księcia, w momencie gdy wypatrzył kolejną ofiarę swych "notatek", bardzo dokładnie lustrował wszystkich tych którzy w jego przekonaniu, byli warci zachodu. Wampirzyca, ze względu na ukrywanie swej natury przyciągała jego uwagę. Smok zastanawiał się przez chwilę i po chwili w swej zakurzonej pamięci odszukał pewną wiadomość i postanowił ją sprawdzić.
- Na pohybel z żelazną ręką!- rzucił gad w narzeczu, wampirów. Hasło które właśnie rzucił, przed latami służył buntownikom jako znak rozpoznawczy. Gad znał konspiracje wobec tyranów wielu ziem, a w niektórych z nich pomagał w budowaniu podziemnych tuneli, górskich grot. Niestety z uwagi na swój młody wiek nie mógł tak jak teraz otwarcie walczyć z armią.
Zablokowany

Wróć do „Arturon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości