ArturonDwa oblicza obowiązku.

Arturon to duże i bardzo bogate miasto, powstało wiele wieków temu i od tamtej pory nie zostało dotknięte żadną wojną. Miasto utrzymuje się z handlu dalekomorskiego, można tu znaleźć wszystkie luksusowe towary z całego królestwa.
Moderator Strażnicy
ODPOWIEDZ
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

        - Hej, co to za sugestia? – Nieco zdegustowana Escrim posłała ukochanemu solidnego kuksańca w ramię. Zaledwie przed chwilą oboje ustalili że w pokoju Komandora „nic” się nie wydarzyło, a tymczasem medyk zaczął spekulować ile owo „nic” mogło trwać. La Tranchte nie miała pojęcia w jaki sposób czarodziej tak dobrze radził sobie w świecie podziemia, skoro zachowanie tak prostej tajemnicy sprawiało mu trudność. Poza tym kapitan nie rozumiała co wspólnego z romantyzmem ma sytuacja w której świat wali ci się na głowę.         Zdaniem Escrim, hrabina za ścianą miała obecnie więcej powodów do zmartwień iż ochoty do oddawania się cielesnym uciechom, a znając Komandora, Melgar prędzej doprowadzi do tego że gwardzistka i medyk skończą na dnie oceanu z kotwicą opętaną wokół stóp, niż pozwoli by jego sekret ujrzał światło dzienne.
Dlatego właśnie najbliższe minuty miały być dla nich tak ważne.
        - Nic mu nie powiemy. Znaczy się nic więcej niż sam zechce zapytać. – Wyjaśniła kapitan. – Raporty składa się w formie pisemnej, a cała ta wizyta ma zna celu wyjaśnienie ewentualnych wątpliwości jakie może mieć twój zwierzchnik. Czasem po prostu stoisz tam i nie wypowiadasz ani słowa, innym razem Komandor ogranicza się do kilku zdawkowych pytań, a bywa też tak, że całe sprawozdanie jest opracowane na nowo.
        Escrim nie miała czasu by odpowiedzieć na pytanie kiedy sporządziła dokumenty i co dokładnie w nich zawarła, ponieważ nagle pojawił się adiutant Melgara i nakazał im udać się do gabinetu Komandora. Jak się okazało la Tranchte miała wejść do środka sama, natomiast czarodziejowi przypadła rola czekającego za drzwiami, które pośpiesznie doprowadzono do takiego stanu by móc je zamknąć.
        W środku gwardzistka miała wreszcie okazję ujrzeć swojego dowódcę takiego, jakiego spodziewała się zobaczyć. Melgar siedział za ciężkim biurkiem, otoczony stertą dokumentów, ksiąg i map, przytrzymywanych na blacie przy pomocy tego co akurat mężczyzna miał pod ręką, czyli kałamarza, sztyletu i modelu wojennego okrętu. Kapitan stanęła w pozycji na baczność, czekając na wytyczne. Miała nadzieję że czekająca ją rozmowa skoncentruje się na Katrennie, piratach, Łzie i wydarzeniach z minionych godzin, a nie zajściu sprzed chwili. Tymczasem Komandor najwyraźniej postanowił dać jej do zrozumienia kto tu dowodzi, w milczeniu studiując trzymany przed sobą pergamin, raz za razem poprawiając okulary na nosie.
        - Kto z was teraz ją ma? – Zapytał w końcu Melgar.
        - Peu. – Krótko odpowiedziała Escrim domyślając się że chodzi o klejnot.
        - A ten, jak go nazwałaś… - mężczyzna ponownie spojrzał do tekstu – Gavin. Piszesz tu, że prawdopodobnie ma kontakty z półświatkiem, a do tego doskonale radzi sobie z zbieraniem informacji, które następnie wykorzystuje przeciw swoim ofiarom.
        - Napisałam też że jest lojalny, dzielny, uczciwy i oddany sprawom Korony. – Natychmiast dodała la Tranchte, czując iż Melgar może uznać Gavina za tego, który byłby skłonny rozdmuchać jego sekrety. Jeśli w oczach Komandora medyk będzie jawił się jako zagrożenie, nawet największe zasługi nie będą w stanie ocalić czarodziejowi skóry.
        - A więc szantażysta.
        - Nie. – Protestowała Escrim.
        - Pozostaje jeszcze sprawa naszego Siracka. Nazywasz go zdrajcą, jednak jako dowód nie przedstawiacie niczego więcej poza własnym słowem, co jest bardzo wygodne, biorąc pod uwagę fakt iż druga strona nie może powiedzieć nic w swojej obronie. Rozumiesz oczywiście, że w takim wypadku to do mnie należeć będzie decyzja czy uznać owo zdarzenie za zdemaskowany spisek, czy też wskazać mordercę oficera i przedstawiciela arystokracji?
        - Tak.
        - Upewnij się zatem że twój przyjaciel również to pojmie. A teraz trzymaj. To twoje nowe zadanie. Statek i załoga, czekają już w porcie. Nie spóźnij się. A wychodząc zaproś tutaj panicza Gavina.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

Gavin nie pomyślał, że cokolwiek miałby napisać. Jeśli dłużej pobędzie w tym miejscu, to chyba zeświruje. Tyle dziwnej etykiety i dziwnych zwyczajów tu panuje, że po takim, roku w pałacu już czekałby z utęsknieniem na emeryturę. Kiedy Escrim została powołana przed oblicze Melgara, medyk wziął się za pisanie listu. Jak powinien go zacząć w ogóle? Coś w stylu "Drogi Melgarze" będzie okej? Alchemik nie chciał, żeby dowódca pomyślał, że czarodziej z niego kpi. Zaczął więc pisać jak najbardziej zbitymi, surowymi zdaniami, tak, aby brzmiało to jak sprawozdanie. Był dobry w pisaniu, w Akademii na zajęciach z literatury odnosił sukcesy. No i miał za sobą spory kawał literatury. Liznął trochę prawa i historii, ale o etykiecie niestety nie miał pojęcia. Zakodował sobie, że musi przejrzeć kilka tomiszczy na ten temat. O ile nadal mu to będzie potrzebne...
Pisał zawzięcie, żeby zmieścić jak najwięcej szczegółów. Chciał pokazać się z jak najlepszej strony, równocześnie próbując ukryć część danych. Na przykład, żeby napisać w jaki sposób dołączył do Escrim i Peu, musiałby opowiedzieć o tym, że Escrim chciała księżniczkę uprowadzić...
Medyk napisał więc tylko o tym, co przydarzyło się w karczmie, mając nadzieję, że wersja kapitan jest zgodna. Nie wspomniał o śmierci Dorlanda. Napisał jednak o misji powierzonej mu przesz Blunta i tworzeniu fałszywej wersji Łzy. Wyszłoby więc na to, że piraci od początku mieli prawdziwą, która została przez załogę Blunta odbita, a fałszywą przez szpiegostwo Gavin podrzucił piratom, kiedy u nich przebywał, przy okazji chroniąc księżniczkę na tyle, na ile pozwalały mu na to warunki. Poza tym, odwrót piratów i bohaterstwo Peu też zawarł w sprawozdaniu. Nieco namieszał fakty, ale nie sądził, by ktokolwiek się w tym zorientował. Zwłaszcza, że ojciec Cilii był przekonany o misji Gavina.
Nie wspomniał nic o wiatraku, o ranie Escrim, o Lanie i o nadbrzeżu. Będzie improwizował, jeśli go o coś zapytają. Miał jednak nadzieję, że nie.

Kiedy Escrim wychodziła z gabinetu, Gavin próbował wyczytać coś z jej wzroku. Strażnicy jednak niemalże wepchnęli czarodzieja do pomieszczenia, zamykając za nim drzwi. Nie zdążył się z nią skontaktować.
Bez słowa przekazał Melgarowi sprawozdanie, co on skwitował gardłowym mruknięciem.
Medyk czekał i się niecierpliwił. Jednak na szczęście, nie było po nim widać żadnych emocji. Patrzył uważnie, jak kapitan po przeczytaniu sprawozdania jeszcze raz je kartkuje, przegląda, wzdycha.
- To mi wygląda na kawał nieprawdopodobnej historyjki - w końcu się odezwał.
Gavin milczał. Po dłuższym czasie Melgar znowu zaczął:
- I kim ty właściwie, do cholery, jesteś!? Grzeczny aptekarz, który potrafi pstryknąć palcem i zająć ogniem pół miasta? Co robisz w tym mieście...
Gavin uznał to za pytanie retoryczne, więc jedynie uparcie przyglądał się dowódcy, czekając, aż przestanie być rozdrażniony i zacznie pytać o konkretne rzeczy.
- Jakie dowody masz na to, że Sirack jest zdrajcą?
- Nie są to bezpośrednie dowody. Nie związane ze Łzą. Próbował kupić u mnie składniki do odważenia trucizn. mam na dowód list z jego pismem. Oczywiście nie podpisane przez niego, ale myślę, że nie można uznać tego za falsyfikat.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

        Mimo wyraźnego polecenia sugerującego iż powinna się spieszyć, Escrim nie zamierzała opuszczać siedziby Królewskiej Gwardii do czasu aż Gavin wyjdzie z pokóju Komandora. Musiała się z nim ponownie zobaczyć i poinformować go o powierzonej jej misji, chociaż póki co o tej ostatniej wiedziała tylko tyle, iż ma się zgłosić na statek, objąć nad nim dowodzenie i dopiero tam zapoznać się z szczegółami zadania. Jeśli miała na kilka dni zniknąć z Arturonu, czuła się zobowiązana by powiedzieć o tym czarodziejowi. Przynajmniej miała pewność że nowa załoga będzie na nią czekać.
        Teoretycznie La Tranchte mogła Komandorowi odmówić. Z poparciem ojca, a prawdopodobnie również i księżniczki Katrenny, byłaby w stanie cofnąć każdy rozkaz, jednak kapitan nie chciała aby ktokolwiek mógł twierdzić iż wykorzystuje swoje pochodzenie, ułatwiając sobie drogę na różnych etapach wojskowej kariery. Na wszystko co osiągnęła zapracowała sama i chociaż czuła, że została potraktowana niesprawiedliwie, nie zamierzała narażać na szwank swojej reputacji, przez głupi bunt. Gwardzistka uratowała królestwo, ocaliła jego największy symbol, a także honor następczyni tronu, jednak tym co ostatecznie zadecydowało o ocenie jej dokonań, był fakt iż przyłapała zwierzchnika w objęciach kochanki. Patrząc z boku było to śmieszne, głupie i naiwne.
        - Nie uwierzysz, twój kochaś zabrał się za pisanie sprawozdania. Tak jakby musiał. Znaczy się jakby już czuł jednym z nas. Ładnie go sobie okręciłaś wokół palca. – Śmiała się Cilia. – Jak myślisz dwa czy trzy guziki?
        - Co?
        - Ile powinnam rozpiąć aby odsłonić trochę dekoltu. Teraz gdy wiem, że z naszego Malgara taki adorator kobiecych wdzięków, nie zamierzam się ograniczać.
        - Tylko go rozzłościsz. – Zasugerowała Escrim, uświadomiwszy sobie że bosman czaka na swoją audiencję u Komandora, gdy tylko ten zakończy rozmowę z Gavinem.
Cilia prychnęła pogardliwie.
        - Ty tak sądzisz. Za to ja nie zamierzam odgrywać pokornego cielaka i potulnie brać na siebie wymierzoną przez dziada karę. Zwłaszcza w sytuacji gdy sama trzymam w ręku wszystkie atuty. To Melgar powinien się nas obawiać, a nie odwrotnie. Pokręciłam się trochę po korytarzu, dzięki czemu dokładnie wiem o jaką damulkę idzie ta gra. I wiesz co? Jeśli nasz komndorek nie zgodzi się na moje warunki, wkrótce o jego wyczynach będzie się śpiewało w każdej gospodzie Arturonu. – Śmiała się bosman.
        - To pokorne ciele właśnie dostało swój okręt i załogę pod swoje rozkazy. – Wtrąciła Escrim podejrzewając iż przede wszystkim ten argument będzie podniesiony przez Cilię w rozmowie z zwierzchnikiem. Przemowa ponętnej bosman może i brzmiała stanowczo i groźnie, ale w rzeczywistości dziewczyna musiała zdawać sobie sprawę iż nie jest w stanie w ten sposób osiągnąć wymarzonego celu. La Tranchte z względu na swoją reputację była dla Komandora zagrożeniem. Kapitan znano z tego iż zawsze mówi prawdę i nie poprze sprawy, co do której nie będzie miała absolutnej pewności. Słowo Escrim mogło coś znaczyć, ponieważ przyjmowano je za pewnik, natomiast opowiastki bosman traktowano z przymrużeniem oka. Zwłaszcza te dotyczące miłosnych podbojów i łóżkowych przygód. Niestety dla siebie, Cilia padła ofiarą własnej sławy. – Jak już skończysz swoje próby szantażu, możesz się zgłosić do mnie po pracę. Przyda się ktoś do szorowania pokładu.
        - Jeszcze się przekonamy kogo będzie na wierzchu.
        - A przy okazji, dlaczego to tyle trwa? O czym oni mogą tak długo rozmawiać? – Usiłowała dociekać kapitan.
        - Przecież to faceci. Stawiam najlepsze piwo przeciw słonej wodzie, iż właśnie debatują o swoich miłosnych dokonaniach.
        - Gavin? I Malgar? – Escrim nie wyglądała na przekonaną, jako że powyższa wizja za nic nie chciała się zmaterializować w jej umyśle.
        - Hej, jeśli ładnie poprosisz twoja najlepsza przyjaciółka mogłaby wysądować wszystko o czym nasz kochaś nie ma odwagi ci powiedzieć. – Zaoferowała się CIlia.
        - Nie wiem czy chcę. Dobra. Niech będzie. – Oświadczyła kapitan spoglądając w kierunku drzwi komnaty Komandora, tak jakby zamierzała przebić się wzrokiem przez grube drewno.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

- Z twojej historii wynika, że po prostu postanowiłeś siedzieć przy La Tranchte, nawet nie wiedząc, że jest kapitanem straży.
- Bo dokładnie tak jest. - powiedział poważnym głosem Gavin.
Melgar uśmiechnął się do niego ze zrozumieniem.
- Kobiety...
Alchemik zastanawiał się, czy przez to, że jest osobą postronną, a obaj są... "konkretnymi" mężczyznami, dowódca nie chciał zacząć chwalić się swoimi miłosnymi dokonaniami.
- Miałeś w życiu wiele kobiet, bo na takiego mi wyglądasz, czarodzieju. Ja może i nie wyglądam, ale też kręciło się wokół mnie sporo.
Czyli się zaczyna... pomyślał Gavin. Mimo uciążliwości tego typu rozmów, cieszył się, że temat zszedł na takie poufałe sprawy. To chyba znaczyło, że Melgar patrzy na niego przychylnym okiem.
- Escrim to nie jest kobieta do przelotnych romansów, ty zdajesz sobie z tego sprawę, prawda, kochasiu?
- Oczywiście, że tak.
- Wygląda na twardą i silną z wierzchu, ale w rzeczywistości jest delikatna jak kwiat. W dodatku, to... jeszcze niewinna kobieta. Wiesz, o co mi chodzi.
- Oczywiście, że tak.
Czarodziej odpowiadał, starając się brzmieć jak żołnierz. Nigdy nim nie był i niewiele z tego co się działo rozumiał, ale poważny ton i postawa na baczność chyba pasowały do przesłuchania przez dowódcę.
- Teraz idź i proś ją, czy możesz zostać kimś w załodze kapitan Escrim. Jeśli nie, lepiej odejdź z tego miasta.
- Tak jest.

Kiedy Gavin wreszcie mógł otworzyć drzwi i wyjść, odetchnął głęboko. To było męczące dla jego psychiki. Pierwsze, co zrobił, to podejście do kapitan. Podszedł do niej blisko, uśmiechnął się zawadiacko i chyląc się do niej, powiedział półgłosem:
- Zgłaszam swoją gotowość do dołączenia do twojej załogi, kapitan Escrim La Tranchte.


Dalszy ciąg: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=134&t=3354
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arturon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości